Skocz do zawartości

Jak będąc 50+ radzić sobie z upływającym czasem?


Rekomendowane odpowiedzi

On 3/24/2024 at 6:22 AM, Brat Jan said:

prawdopodobnie oderwał mu się skrzep z nadmiaru cholesterolu

Mikrozawały bezobjawowe potrafią utworzyć skrzepy; cała masa chemii w żarciu też. Nie demonizowałbym akurat cholesterolu.

Jeśli ktoś podejrzewa u siebie problemy z krzepliwością/skrzepami, warto przy okazji badań krwi "do roboty", dodać sobie tzw. "D-dimery".

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

40 minut temu, Kespert napisał(a):

Jeśli ktoś podejrzewa u siebie problemy z krzepliwością/skrzepami,

Jak to zauważyć?

 

 

 

 

 

W dniu 20.03.2024 o 17:58, Redbad napisał(a):

To może ruchanie starych dupeczek?

A wiesz o czym rozmawiają "dupeczki" w moim wieku i starsze?

O problemach z nietrzymaniem moczu, o obniżonej macicy...

 

@Arghor:

Cytat

Koleżanki rówieśniczki są dla mnie fuj. Jak miałbym wiązać się z 50 latką to wybrałbym MGTOW i nawet się nie oglądał.

 

Edytowane przez Brat Jan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem gówniarz w porównaniu do was, ale zauważyłem, że po około 25 roku życia czas zaczyna pędzić jak szalony. Mózg się zabetonował. 

 

Kiedyś Andrew Huberman o tym nagrał mówiąc, że wszystko się zmienia około tego roku - jakby wszystko zostało zabetonowane...

 

Podałem minutę. Polecam. Generalnie polecam kanał.

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

55 minut temu, Strusprawa1 napisał(a):

Ja jestem gówniarz w porównaniu do was, ale zauważyłem, że po około 25 roku życia czas zaczyna pędzić jak szalony. Mózg się zabetonował. 

 

Kiedyś Andrew Huberman o tym nagrał mówiąc, że wszystko się zmienia około tego roku - jakby wszystko zostało zabetonowane...

 

Podałem minutę. Polecam. Generalnie polecam kanał.

 

Indywidualna sprawa a nie numerologi. 

Kto: 40 z dużym plusem

Ja rano wstaje i się ciesze zaraz się napije dobre kawy a nie że pewnie znowu śniadanie będzie "słabe"

Irytuje mnie że organizm nie daje rady i muszę iść spać wstaje i tak po 6-7 h i nie potrafię tracisz czasu na gnicie w łożu po przebudzeniu.

 

Pamiętam z studiów profesora z wydziału maszyn elektrycznych , facet 70plus... a energia 37 latka ! Ciało  normalnie zbudowany , chłop jak sprężynka a nie jaki tłuscioch na piwsku ulany.

 

W pracy mam darmowy dostęp do profesjonalnej siłowni (firmowej ) na całą ekipę 200 ludzi , jedna osoba korzysta regularnie - ja reszta woli netflixa albo pub

 

Użalanie się jest bezsensu, wiadomo próbować należy jeżeli się nie udają trzeba obejść problem i zostawić go za sobą idąc dalej przez życie  z wizją tego co jeszcze zrobimy.

 

Moim zdaniem życie jest trudne ale z drugiej strony tak zajebiste że mam nadzieje urodzić się jeszcze raz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 hours ago, Brat Jan said:

Jak to zauważyć?

Nie powie ci żaden K-espert więcej, niż "wujek Googiel"... jak zauważysz problemy wysiłkowe w stylu "nie dam rady wejść po schodach", powiązane z "brakiem oddechu" czy "kłuciem w sercu" - to już trochę za późno, i raczej pilnie potrzeba do lekarza.

Czasem po prostu nagle "widać" fragment przebiegu żył na skórze, ale to "może, nie musi" wystąpić. Reszta jest "niespecyficzna" - migreny, stany podgorączkowe, czasem opuchlizna kostek/kończyn (bywa asymetryczna), zaburzenia równowagi, ból w klatce piersiowej - często powiązany z fazą wdechu po wysiłku... ale jak pisałem, to nie są jednoznaczne wyznaczniki.

20 hours ago, Strusprawa1 said:

po około 25 roku życia czas zaczyna pędzić jak szalony

Nie, to się dopiero zaczyna koło 40-stki...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 23.03.2024 o 09:14, Amperka napisał(a):

jak sobie radzisz z tym stresem? Masz jakieś metody?

Ja czasami myślę, czy nie znaleźć sobie jakiegoś nałogu, żeby np. móc wyjść na papieroska i poczuć jak mnie puszczają troski. 

Ja mam kilka swoich przemyśleń związanych z tych tematem.

 

Aby radzić sobie ze stresem, należy wyzbyć się:

-perfekcjonizmu, nic nie robię na 100%, a na zadowalający mnie poziom.

-pesymizmu, co wieczór przed snem praktykuje (od wielu lat) monolog wdzięczności, umiem w przezabawny sposób opowiadać o swoich trudnościach,

-nie myśleć, jest problem, przygotowanie strategii na rozwiązanie go, działanie- odsuwamy emocje, jeżeli są, to idę biegać, rzadko się zdarza, że emocje tak mną wstrząsną, że idę biegać, ale w tym roku był jeden raz taki,

-impulsywność, 

-niska samoocena, to już w ogóle niszczy wszystko,

-sztywność! Nawet nie przebywam w towarzystwie osób, które ubrały się w ramy perfekcjonizmu bądź określonych zachowań i nie są elastyczne. Trzeba umieć dogadać się z każdym i umieć odnaleźć się w każdej sytuacji. Ja dogadam się i z papieżem i z gangsterem,

-brak asertywności, nieumiejętność wyznaczania granic, ja czasem mówię NIE z opóźnieniem. Ostatnio nie umiałam powiedzieć nie, ale od czego są przyjaciele, rzecznik praw konsumenta i radca prawny,

-unikanie, zaprzeczanie, wyparcie, racjonalizacja. Racjonalizują i kobiety i mężczyźni. Nigdy nie ma, ALE, nigdy nie ma, BO, DLATEGO.

Każde zwalanie winy to problem.

-Katastrofizacja, wyolbrzymianie.

 

Nie radzimy sobie ze stresem jeżeli nie jesteśmy zbudowani, samoświadomość podnosi odporność.

Ja rzadko kiedy szukam wsparcia, a jak szukam to u osób, które uznam za elitarne dla mnie, albo we wszystkich dziedzinach, albo w określonych.

 

Nie wiem, jaka konkretnie dziedzina życia Cię przytłacza i jak reagujesz na nią.

 

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...
W dniu 20.03.2024 o 17:28, Brat Jan napisał(a):

Czekam na słowa pocieszenia.:D

 

 

Polecam strategię mego taty, dzwonię pytam:

- Tato, jak się masz?

- Lepiej niż dobrze!

 

Z kolei dzwonię do mamy

- Mamo, co słychać?

- Aj Ewelina, szkoda gadać! (tymczasem gada tyle, iż regularnie bije własne rekordy, a emocjonalne kataklizmy to u niej omalże codzienność :D)

 

Osobiście kocham życie, w każdym jego przejawie. Przyjemność sprawia mi nawet mycie włosów, chodzenie bez celu, a już czas z bliską osobą to jak lot w kosmos czy spacer pośród gwiazd. Jestem niezmiernie wdzięczna za ten cudowny dar, plany posiadam przynajmniej na przyszłe 300 lat, gdybym chwilę dłużej się zastanowiła spokojnie na 1000 :D. Uważam ten świat za niesamowity, tyle jest do odkrycia, poznania, zrozumienia, wystarczy otwarty umysł, inna perspektywa spojrzenia, a zmienia się tak wiele. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, ewelina napisał(a):

plany posiadam przynajmniej na przyszłe 300 lat, gdybym chwilę dłużej się zastanowiła spokojnie na 1000 :D. Uważam ten świat za niesamowity, tyle jest do odkrycia, poznania, zrozumienia, wystarczy otwarty umysł, inna perspektywa spojrzenia, a zmienia się tak wiele. 

No właśnie...

Mnóstwo planów, a tu od dorosłości do starości ledwie 40 lat na to wszystko... a jak odejmiesz czas na wychowanie dzieci to dla siebie zostanie całe nic. A plany dalej na 300lat....

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Albo wziąć się za robotę.

Nie od jutra tylko od już.

Nie pamiętam czy wspominałem tu o bucket list a nie chce mi się szukać.

Weż się za wszystko na co nigdy nie miałeś czasu a chciałeś zrobić, bo jak nie zrobisz teraz to nie zrobisz nigdy a za 20 lat będziesz kolejnym co mówi "żebym ja wtedy...".

To 'wtedy' jest właśnie teraz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, JoeBlue napisał(a):

Weż się za wszystko na co nigdy nie miałeś czasu a chciałeś zrobić, bo jak nie zrobisz teraz to nie zrobisz nigdy

Kiedy mi już do świadomości powoli dociera to "nigdy"... a raczej "już nie chce mi się"...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie rób.

Weź dobrego malta, siądź w fotelu i ciesz się tym, że wszystko załatwiłeś.

Czasami tak robię i puszczam myśli luzem, jak zwiadowców na froncie.

Czasami coś odkryją, tak jak ostatnio Tajlandię.

Raptem okazuje się, że nie wszystko zrobiłeś i czegoś ci się chce.

Świat jest duży i wiele na nim ciekawych rzeczy, tyle że człowiek wiele pomysłów od razu odrzuca jako niemożliwe do spełnienia wymyślając 'excuses'.

Ja mam zamiar sprawdzić jak tam naprawdę jest z panienkami, co je dowożą Tir-ami i można mieć na wyciągnięcie ręki każdy wiek, kolor i rozmiar.

Do niedawna taka podróż była dla mnie abstrakcją.

 

Edytowane przez JoeBlue
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Jak radzić sobie ze stresem?

 

jak-przestac-sie-martwic.jpg

 

 

 

 

Po pierwsze co było, to historia, nie zmienisz tego.

 

Przyszłość? Nie masz dostępu.

Możesz zająć się teraźniejszością.

 

 

Jak radzić sobie z problemami?

 

1. ustalić najgrosze konsekwencje sytuacji

2. ustalić najlepsze rozwiązanie minimalizujące konsekwencje

3. wdrożyć rozwiązanie, które ustaliłeś w punkcie 2.

 

Ludzie raczej polegają przed punktem 2.

Często nie robią nawet punktu 1.

 

W punkcie 1, wbrew wszystkim guru głoszącym "myśl pozytrywnie", ustal co najgorszego Ci grozi, co najgorszego może się stać. Najczarniejszy scenariusz.

 

W punkcie 2 bez emocji rozważaj sytuację. Nie zlikwidujesz problemu. Minimalizuj go. Jakie jest najlepsze rozwiązanie?

 

W punkcie 3 musisz wdrożyć rozwiązanie, które sam wymyśliłeś. Wielu ludzi nie chce wdrażać. Wiedzą co robić, ale tego nei robią.

 

To są trzy trudne punkty. Bardzo trudne.

 

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez kenobi
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, kenobi napisał(a):

W punkcie 3 musisz wdrożyć rozwiązanie, które sam wymyśliłeś. Wielu ludzi nie chce wdrażać. Wiedzą co robić, ale tego nei robią.

Więc tu jest największy problem. Może masz jakiś lifehack jak wyjść że strefy komfortu (lub pozbyć się obawy ze po wdrożeniu rozwiazania  oczekiwania okazaly sie tylko... oczekiwaniami)?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ustal raz na zawsze, że będziesz miał obawy, bo to element składowy każdego nieznanego posunięcia.

Rzecz w tym, że jedni mimo to szacują prawdopodobieństwo wygranej, szacują co stracą gdy się nie uda, układają plan B i C i biorą się za robotę.

Inni za to stwierdzają, że to się nie da i rezygnują.

Zawsze jest możliwość, że coś nie wyjdzie, nawet gdy robisz dziesiąty raz tę samą rzecz, ale gdyby to powstrzymywało ludzi od działania to do dziś mieszkalibyśmy w jaskiniach.

 

Spotkałem jeszcze tekst starego biznesmena uczącego biznesu syna.

"ZAWSZE jest jakieś wyjście".

 

Edytowane przez JoeBlue
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znalazlem - wiadro było ze śmietana. Z mlekiem byłoby trudniej 🙂 Wyuczona bezradność. Wrzucali szczury do pojemnika z woda i topiły się po jakimś tam czasie ale jeśli takiemu szczurowi podano patyczek żeby wyszed to potem plywal kilkanaście razy dłużej zanim się poddał. Więc niekoniecznie zalezy to od osobnika a jego doświadczenia. Jeśli nie masz świadomości że może się coś udać lub być inaczej to... znowu ostał się jeno sznur.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.