Skocz do zawartości

Wypisanie się z damsko-męskiej gry


Rekomendowane odpowiedzi

Istotnie, coraz częściej na forum przebija się komunikat o przynajmniej niechęci do kobiet + tym większy im ktoś jest krócej na forum  - Wydaje mi się że to z tego powodu iż właśnie nastąpił punkt krytyczny, z tego jak brutalnie kobiety walczą o zasoby. Opisywane historie w świeżakowni są coraz bardziej druzgocące IMO.

34 minutes ago, ReddAnthony said:

Tak czy siak, nie widzę sensu z rezygnowania z kobiet.  Rezygnują z kobiet CI którzy się boją, że zostaną wydymani.

A czy właśnie tak nie będzie? Będzie i to na każdym kroku. Nim się obejrzysz, ślub :D

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ta wiedza rzeczywiście zmienia podejście do świata i kobiet bo jest brutalna i całkowicie inna niż to czym byliśmy przez lata faszerowani. Red Pill czyli czerwoną pigułkę ciężko się przełyka ;) Uważam, że wiedzę odnośnie kobiet można wykorzystać tak aby umiejętnie się z nimi obchodzić. Ruchać =  tak :D Wspólne mieszkanie + Zaręczyny + Ślub + Dziecko = nie :D 

Edytowane przez MoszeKortuxy
  • Like 2
  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@El Cucuy

Jest to jak najbardziej normalna reakcja. Kiedy wychodzisz z matrixa i uświadamiasz sobie, że przez cały czas zatruwano głowę bzdurami masz wszystkiego dość i chcesz pobyć dłużej sam, aby przmyśleć to jeszcze bardziej lub odreagować.

Jak to któś wyżej napisał w domu wariatów w jakim żyjemy każdy normalny uchpdzi za chorego psychicznie. Większość będzie Cię wytykać palcami palcami i obgadywać, a to naturalna kolej rzeczy. Oni żyją w swoim świecie, a Ty w swoim i niech tak zostanie. Najważniejsze to żyć w zgodzie ze sobą i robić to co się lubi i na co ma się ochotę. Owa większość to ciekawy psychologiczny przypadek opisany w "Psychologii tłumu" przez Le Bona. Większość rzadko kiedy ma rację, argumenty logiczne nie przemawiają, kieruje się tylko emocjami i popędem, a przy okazji łatwo nią kierować.

Też tak miałem i chyba mam nadal. Jestem sam, ale nie oznacza to, że czuje się samotny. Mam mnóstwo znajomych starych kawalerów cieszących się zwoim życiem i cały czas do czegoś dążących i rozwodników, którzy po przejściach powoli odżywają. Ci, którzy tkwią jeszcze w związkach lub są mężami niech sobie nimi będą. Jeśli czują się w tym dobrze to plus dla nich, jeśli nie to ich problem. Żony moich najbliższych przyjaciół wiedzą jakie mam poglądy na temat związków, ponieważ tak jak Ty wypisałem się z tego dawno temu i żyje po swojemu. Czasem nawet mam wrażenie, że im moje złe zdanie w tych sprawach nie przeszkadza. Zawsze sobie pożartujemy czy pośmiejemy się.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o moją sytuację, to jak najbardziej, odczuwam na co dzień życie w zgodzie ze sobą. :) Jedynie gdzieś tam cień wątpliwości się pojawia właśnie po interakcji z jakąś większością, tłumem kierowanym grupową psychologią, lub własną matką. :D Dobrze wie, że jestem raczej typem eksploratora, poszukiwacza i osobowości, która wszystko analizuje. Ostatnio, jak finalizowaliśmy zakup mieszkania dla mnie znowu wypaliła, że jak sam mam wchodzić na drugie piętro, to okej, ale jak potem będę tachał na nie wózek z dzieckiem to już może być kłopot. ;) Posłałem jej piorunujące, kończące dyskusję spojrzenie. :D Abstrahując od tego, to tak, jestem na drodze, która mi odpowiada.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, Snk napisał:

Istotnie, coraz częściej na forum przebija się komunikat o przynajmniej niechęci do kobiet + tym większy im ktoś jest krócej na forum

Ja odkryłem to forum stosunkowo niedawno i na prawdę po przeczytaniu niektórych tematów zacząłem o wiele więcej dostrzegać.

Nie tylko to co się dzieje teraz wokół mnie, ale też analizując niektóre swoje oraz znajomych sytuacje z przeszłości widzę tak oczywiste schematy, że aż mnie to razi w oczy i moje podejście do relacji damsko-męskich uległo zmianie. 

 

Dodatkowo pogorszyły się relacje z moją panią, bo zacząłem ostatnio od niej wymagać, byśmy za wspólne wyjścia gdziekolwiek płacili po połowie lub na zmianę, gdyż powiedziałem, że nie będę cały czas inwestował i wydawał pieniędzy i wciąż nie będę miał gwarancji, czy np za rok wciąż będziemy razem. Przecież przez kilka lat związku uzbiera się pewnie sumka kilku tyś zł.

 

I co się stało? Ciche dni :) 

 

To jest to, co ktoś pisał tutaj na forum, że jeżeli chcesz zakończyć związek z kobietą to zacznij się z nią rozliczać za wszystko fifty-fifty jak w szwajcarskim banku.

 

Ale właśnie? Jak się nie dać zaraz zwariować i znienawidzić kobiet po takiej dawce informacji z forum? 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie rezygnujcie z kobiety tylko je poznajcie i oswajajcie.

Bzykajcie zawsze w gumie. Nie dajcie się zaaobrączkować. Nie dajcie się zrobić na wpadkę. Korzystajcie z kobiet :D

Ja 34 letni samiec singiel to wam mówi

Rozwijajcie pasje. Jeździjcie rowerem. Pijcie alkholol. Rozwijajcie swoje firmy. Pomnażajcie majątek. Czytajcie książki. Uśmiechajcie się. Zajmujcie się nurkowaniem, siłownią, tańcem, pisaniem książek, grajcie w gry, dobrze i zdrowo się odżywiajcie, codziennie uprawiajcie jakiś sport, uczcie się perfekcyjnego seksu, zdobywania kobiet, cieszcie się życiem bo i tak każdy z nas umrze.

CODZIENNIE PRZED SNEM SŁUCHAJCIE AUDYCJI PANA MARKA!!!!!!!!!!!
Ta wiedza musi wejść głęboko do głowy. 
Aż do nagłębszych najdalszych warstw mózgu i jaj.

Edytowane przez Łapinski
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, El Cucuy napisał:

Jedynie gdzieś tam cień wątpliwości się pojawia właśnie po interakcji z jakąś większością, tłumem kierowanym grupową psychologią, lub własną matką. :D Dobrze wie, że jestem raczej typem eksploratora, poszukiwacza i osobowości, która wszystko analizuje. Ostatnio, jak finalizowaliśmy zakup mieszkania dla mnie znowu wypaliła, że jak sam mam wchodzić na drugie piętro, to okej, ale jak potem będę tachał na nie wózek z dzieckiem to już może być kłopot. ;) Posłałem jej piorunujące, kończące dyskusję spojrzenie. :D

Mam podobnie ze swoją. Jakoś nie może do niej dotrzeć i to od dawna, że do ożenku mi się nie spieszy, jeśli wogóle, a i o dzieciach nie wspominając. W wakacje się spotkaliśmy i sobie gadamy, a obok nas przechodzi matka z wózkiem, a w wózku siedzi takie słodkie dziecko. Usłyszałem małą uwagę odnośnie tego, że jeszcze nie dałem jej takiego słodkiego wnuka. Odpowiedziałem pytaniem: a po co? Wzruszyła ramionami i temat się skończył:D 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja na jakiś czas postanowiłem się wypisać z gry. Myślę, że jest to efekt red pilla i tego ,że to po prostu taki etap. Myślę, że to przebiega trochę tak jak etapy godzenia się z utratą (śmiercią). No bo w końcu dla mnie to była utrata najważniejszej wartości w życiu. DLa mnie kobieta była celem życia, tzn rodzina, dzieci etc. Wiem więc ,że to musi trochę potrwać ,a w międzyczasie zajmuję się sobą.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tu nie chodzi o niechęć do kobiet, tej nie mam. Chodzi o to, że straciłem wiarę we wszystko, co dotąd uważałem za dobre i piękne: miłość, zaufanie, wartości..

Kiedyś jeden duchowny tłumaczył, że piekło to nie wrząca smoła, tylko absolutny brak Boga.  No i ja mam teraz piekło. Absolutny brak ... wszystkiego. 

Był taki eksperyment ze szczurami, chodziło o siłę nadziei. Wrzuca się dwa szczury do akwariów i one ileś tam godzin pływają, nim utoną. Jednemu z nich podaje się w ostatniej chwili patyk. Potem znów wrzuca się dwa szczury do akwariów, i jednym z nich jest ten od patyka. On będzie pływał kilkukrotnie dłużej od takiego, co patyka nie widział, bo nadzieja będzie go trzymać. 

A ja już wiem, że nawet jak jakiś patyk się pojawi, to będzie go trzymała w ręku egotyczna, okrutna istota, jakiś Ramsey Bolton.

Kurwa, jak żyć, Bracia, jak żyć? 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie czytałem jeszcze książki Marka ale myślę, że taka reakcja (niechęć do kobiet) to efekt zderzenia z nową rzeczywistością.

 

Osobiście myślę, że kobiety są lepsze, gorsze, z większą lub mniejszą empatią, uczuciowością, wrażliwością - jak to ludzie. Jedna wyrachowana i głupia księżniczka nie sprawi, że resztę płci damskiej będę postrzegał w tych kategoriach.

 

Grunt to zrozumieć, że podświadomie rządzi nami biologia i pewne zachowania bab są wlaśnie wynikiem ich biologii, a nie świadomym uderzeniem w samca. Natura kobiet jest podyktowana selekcją jak najlepszych genów i w tym względzie jest bezwzględna. Kobiety same nie są tego świadome. Często rozum mówi im, że dany samiec jest tak miły, grzeczny i wspanialy (podoba im się na poziomie rozumu) ale na poziomie emocji  zaczynają go po pewenym czasie nienawidzić. Same tego nie rozumieją. Tak działają ich hormony i cała biologia by nie miały ochoty rozmnażać się ze słabymi samcami.

 

Nie brzydzę się i nie boję się kobiet, do mojego życia wniosły całkiem sporo rozrywki i przyjemności.

Problem z kobietami zaczyna się dopiero wtedy gdy samiec za bardzo się zaangażuje w jedną kobietę lub gdy jest słaby. Słaby samiec będzie wywoływał w kobietach ich najgorsze odruchy (zależy też od stopnia jego słabości). Widząc nawet kolegów w związkach pod pantoflem, bardzo im współczuję, ale wiem też, że duża ich (nieświadoma) zasługa w tym, w jakiej sytuacji  się znajdują.

 

Zkobietami mamy dobrze wtedy gdy wysyłamy im sygnały, że jesteśmy silnymi samcami. Wtedy one nas szanują i mają mokro w majtach. Kiedy wysyłamy sygnały, że jesteśmy słabi to one podświadomie zaczynają czuć do nas pogardę, włazić nam na głowę. To wszystko zależy w dużej mierze od nas samych. Problem w tym, że często ani samiec ani samica nie są świadomi tych mechanizmów.

 

Także drodzy bracia, z kobiet możemy mieć fajny pożytek ale wtedy gdy umiemy zachować do nich dystans i mamy pewną siłę charakteru.

Dystans - nie mam tu na myśli bycia wiecznym singlem bzykającym okazjonalnie - ale nawet gdy już mamy partnerkę życiową i ją kochamy, to nie traktujmy jej jako wyznacznika i sensu naszego całego życia, wokół którego wszystko się kręci.

 

Uważam też, że na całkowitej rezygnacji z relacji z kobietami, seksu itp też sporo przyjemności tracimy.

 

 

Edytowane przez Maron
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, ReddAnthony napisał:

Tak czy siak, nie widzę sensu z rezygnowania z kobiet.

Do teorii dodajesz doświadczenia zdobywane z kobietami, co tylko utwierdza Cię w przekonaniu, że to o czym pisze i mówi Marek to prawda. Po jakimś czasie jesteś na tyle świadomy, że korzystasz z kobiet swobodnie, bez niepotrzebnych złych emocji, wiesz jakie są i to akceptujesz a jednocześnie nie godzisz się na niektóre ich zachowania, pokazujesz, że Ty tu jesteś samcem. Korzystać, jak najbardziej, tylko z głową. Tą, która wychodzi z szyi :D 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie na początku pojawiła się niechęć, nawet nienawiść. Przez dwa tygodnie siedziałem i nie wiedziałem czy mojej przypierdolić czy tylko opierdolić. Były ciche dni, głośne kłótnie, seks, brak seksu.

 

W końcu się wyciszyłem, upewniłem w przekonaniach, pogodziłem z tym, że to ja byłem do dupy, byłem dupą wołową, białym rycerzem totalnym dnem - trzeba się do tego przyznać przed sobą a nie obarczać kobiety za całe zło świata.

 

Staje się inny, ona to widzi i też się zmienia. Jest dobrze coraz lepiej i to dlatego, że to ja się zmieniłem.

 

To my mężczyźni rządzimy i wyznaczamy zasady, jak my będziemy do dupy to i kobiety takie będą.

 

Patrzmy na siebie i działajmy dla siebie. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Camilovesky napisał:

No ja akurat mam wizytę u psychiatry, bo sobie nie poradziłem :(

 

U mnie tak źle jeszcze nie jest. Nie licząc łez mojej Pani, które stwierdziłem po czasie, że były zapewne udawane, żeby wzbudzić we mnie poczucie winy abym ją przeprosił. I chciałem już przeprosić, było mi naprawdę kurewsko ciężko, ale jednak się zawziąłem i żadnych przeprosin z mojej strony nie było. Drugi dzień jest cisza :)

 

Jestem nowy na forum. Uważacie, że lepiej wprowadzać powoli zmiany wobec kobiety, nie krzyczeć i wytłumaczyć na spokojnie czy lepiej zrobić właśnie taką "terapię szokową" jak ja to uczyniłem? Jak było u was?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Mapogo napisał:

Nie róbcie tego. Przegracie.

Przegracie co?

 

6 godzin temu, Mapogo napisał:

Samotność i konsekwencje z nią związane to nie wybór produktu w sklepie

 

Samotność to nie jest brak związku z kobietą. Każdy kto tak twierdzi, nie nauczył się innych form interakcji z ludźmi, innych form bliskości. Jest wielu ludzi przeraźliwie samotnych, choć w długoterminowych związkach, otoczonych gromadką dzieci.

6 godzin temu, Mapogo napisał:

Całe życie towarzyskie oparte jest na kobiecych gierkach, czy to w pracy, na spotkaniach ze znajomymi (np. żony kumpli) czy w urzędzie

Gadasz tak jak pijak przerażony, że kumpel został abstynentem i nie postawi flaszki, bo przecież w tym kraju nie można nie pić. "Kto nie pije ten donosi", cała dynamika interakcji społecznej oparta jest o grupową konsumpcję wódki, ktoś się wyłamuje i system zaczyna się wieszać.

 

Indywidualne życie towarzyskie oparte jest na tym, w czym zgadzasz się uczestniczyć. "Gra się tak, jak przeciwnik pozwala"; wystarczy że będziesz tym, który konsekwentnie sobie nie pozwoli wejść na głowę. Gierki możesz uciąć, w pewne tematy możesz nie wejść. Na starcie powiedzieć, że jesteś profesjonalistą i w pracy rozmawiasz tylko o pracy. Dynamika wokół ciebie od razu zrobi się nieco inna.

 

6 godzin temu, Mapogo napisał:

Ja też chciałem się od tego odseparować i teraz nie potrafię wrócić, gdyż nie nauczyłem się flirtu, gry słownej, odpowiednich reakcji na pewne ich zachowania

Ty nie chciałeś odejść od stołu, ty chciałeś i chcesz grać dalej, tylko nie potrafisz sobie poradzić z tym że ci nie idzie i próbowałeś pewnie radykalnych posunięć,  "odseparowania" - jak to określasz, przez co szkodzisz zarówno samemu sobie, jak i idei. Wszyscy forsujący się do określonych postaw na siłę, wbrew temu co czują oraz ci, którzy usiłują zamaskować daną postawą to co naprawdę w nich siedzi-  odbiją w pewnym momencie w drugą stronę, jak wahadło.

 

Jest różnica pomiędzy odejściem z gry, ze świadomością że to zły układ, albo że się nie nadajesz, albo że masz oczekiwania niewspółmierne do możliwości; a odejściem z udawanym poczuciem, że już mnie to nie obchodzi, a w środku aż buzuje się od uczucia przeciwnego. Ktoś kto odchodzi z poczuciem, że rezygnuje dlatego, że nie jest w stanie wygrać, wciąż ma prawo czuć z tego powodu żal, poczucie straty, świadomość że wybrał mniejsze zło, tęsknotę. Taki człowiek jest w równowadze. Może niekoniecznie tak szczęśliwy jak pragnął, ale w kontakcie z własnymi uczuciami, wnioskami i decyzjami.

6 godzin temu, Mapogo napisał:

Pamiętajcie, że to one władają towarzystwem mieszanym, to dla nich białorycerzyki zrobią więcej niż dla was, staną po ich stronie, poprą ich zdanie, więc przeciwko sobie będziecie mieli i panienki i męskich dupolizów.

Ale o czym ty mówisz? Mówisz o postawie w której rozpowiadasz na prawo i lewo o tym co myślisz i jaki masz stosunek do życia towarzyskiego, po czym zbierasz zasłużoną burzę? Dla mnie wypisanie się z gry o której mowa w temacie, to prywatna postawa rezygnacji z określonych interakcji i priorytetów. Sprawa intymna, o której nie mam ochoty dyskutować w nieodpowiednim towarzystwie i w nieodpowiednim czasie, ani tym bardziej wszczynać o to kłótni.

 

Taka postawa sprawia, że nie ma żadnego tematu, żadnych kłótni, żadnych stronnictw.

 

Nie mówię tu też o kompletnym odcięciu się od cywilizacji i wyjechaniu na odludzie - choć ludzi którzy wybrali takie rozwiązanie i radzą sobie w warunkach polowych niezwykle szanuję.

 

 

Edytowane przez Mr.Meursault
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, El Cucuy napisał:

@Mr.Meursaultmogę prosić o linki do jakichś konkretnych tekstów? Chętnie się zapoznam.

 

Pomimo usiłowań nie jestem w stanie wysłać ci PM, więc przesyłam cały tekst na forum, niech będzie, że to mały i wymuszony offtop, bo nie jestem w stanie załatwić tej sprawy inaczej.

 

Rozumiem, że interesują cię buddyjskie teksty z zakresu panowania nad własnymi pragnieniami/ukazujące taką postawę jako cnotę, czy też teksty omawiające buddyzm w ogólności? Bo to temat rzeka, bardzo zresztą powiązany, tak że nie da się ruszyć jednego tematu bez ruszania całości. Jak chcesz bardziej szczegółowych, a zarazem ujmujących całość informacji, to przeczytaj chociażby "Podstawy Buddyzmu" Gethina - solidne naukowe opracowanie tematu. Albo "Muttavali" Kani - zestaw klasycznych tekstów buddyjskich z komentarzami.

 

Sam swego czasu usiłowałem praktykować buddyzm, chodziłem po różnych świątyniach, ale w końcu dałem sobie spokój, choć buddyzm wciąż szanuję, bardzo szlachetna filozofia, choć jest masa szkół, a co za tym idzie rozmaitych doktryn w które możesz się wgłębiać latami, czuć egzotyczną mentalność.

 

Generalnie chodzi o to, że zdaniem buddystów największym problemem człowieka jest niewiedza dotycząca skutków i przyczyn ich działań - czyli karmy - oraz lgnięcie do określonych radości i gorączkowa próba uniknięcia cierpienia w świecie w którym wszystko jest niestałe i przemijające, czyli niesprzyjające takiej postawie. Główną przyczyną cierpienia jest niniejszym nastawienie. Buddyzm pierwotny – tybetański -był religią małej grupki mnichów, więc tam bardzo cisnęli na samodyscyplinę i panowanie nad sobą i wyrzeczenia. W opozycji do tej postawy przyszedł zen, który przedstawił alternatywę bardziej przystępną dla szarego człowieka w codziennym życiu, ale też przedefiniował nieco formę i sposób osiągania oświecenia, w zenie po prostu jest się uważnym albo rozsadza logikę przez różne absurdalne ćwiczenia by osiągnąć chwilowe oświecenie, które to przychodzi, to odchodzi.

 

Co do tekstów z nachyleniem: praca nad sobą/cnota obojętności:

 

Poniżej masz tekst jednego z nauczycieli nt. Podejścia mnichów buddyjskich do zmysłowości + wykład na youtube z napisami. Tekst przejrzałem pobieżnie, ale wydaje się być na temat, możliwe że video też jest:

 

http://sasana.wikidot.com/buddyjska-postawa-wobec-zmyslowosci

 

Zobacz sobie też Dhammapadę ( taka buddyjska biblia, pierwotnie podręcznik dla pierwszych mnichów), zwłaszcza rozdział Pragnienia, który dobrze obrazuje podejście ortodoksyjnego buddyzmu do tych spraw; choć warto przeczytać i resztę traktatu:

 

http://sasana.wikidot.com/dhp-agr

 

Nawiasem mówiąc Sasana to świetny portal buddyjski, masa oryginalnych tekstów za darmo, jest w czym pokopać jeśli temat cię zainteresuje.

 

Prywatnie lubię bajki buddyjskie zebrane przez Henri Brunela w tomie "Budda i kwiat", nic tak dobrze nie obrazuje moim zdaniem buddyjskiej mentalności jak one. Są też tam ze 2 dobre teksty o namiętności. Ale że nie mogę znaleźć linków, to łap bezpośredni wypis z książki, jak ci się spodoba, to możesz poszukać egzemplarza:

 

Miłość odchodzi

 

Młody, biedny człowiek o imieniu Iruka był do szaleństwa zakochany w bogatej i w dodatku pięknej dziewczynie. Ponieważ znał litery, Iruka codziennie, przez trzy długie lata, pisał do swej ukochanej listy miłosne, i nie zaniedbał tego ani razu. Trzeciego roku ośmielił się zasugerować jej, aby dała mu znak podczas święta bon. Ale ukochana nie odpowiedziała, nawet na niego nie popatrzyła i nigdy nie okazała mu najmniejszego zainteresowania. Wtedy w serce Iruki wkradło się zniechęcenie. Myślał o tym, by zostać mnichem, i rzeczywiście tak uczynił. Czas mijał...

Pewnego poranka wiosną Iruka poszedł po wodę do studni położonej nieopodal jego pustelni i po raz pierwszy i ostatni w życiu spotkał Czujo. Rzuciła mu się do stóp.

- Iruka! - zawołała. Wędrowałam całymi miesiącami, zanim cię odnalazłam, nareszcie cię widzę, wspaniały Iruko! Twoja miłość, o której świadczy tysiąc listów, w końcu poruszyła moje serce!

Wypowiadając te słowa, dziewczyna odsłoniła twarz ukrytą do tej pory za cienką woalką z jedwabiu, a była tak piękna, że bladło przy niej światło dnia.

- Należę do ciebie, Iruko, kocham cię dziś, jak ty kochałeś mnie dawniej.

Iruka jej odpowiedział:

- Już za późno, Czujo, zerwałem wszelkie więzi z miłością tego rodzaju. Jestem mnichem.

I bez jednego spojrzenia odszedł.

Zrozpaczona Czujo skoczyła do wody i utopiła się w niej.

Dowiedziawszy się o tym Iruka ułożył taki oto wiersz:

 

Kwiat czereśni

nie pozostaje na gałęzi,

umiera zanim nadejdzie lato.

 

*

Ta historia należy dziś do przeszłości. Wszystko, co się rodzi, umiera. Wszystko, co przybywa, odchodzi i pozostaje tylko wieczny Atma.

 

Dwaj mnisi i młoda kobieta

 

Pewnego pięknego wieczoru latem dwaj mnisi, jeden młody, drugi stary, obaj w szatach koloru szafranu, z ogolonymi głowami, w sandałach przywdzianych na bose stopy, idą do swojego klasztoru.

- Mamy za sobą długi, męczący dzień, bracie Ushi – mówi młodszy – ale godnie oddaliśmy cześć Buddzie i, żebrząc, zebraliśmy pokaźną ilość ryżu i miedziaków. Mistrz z pewnością nam pogratuluje!

Tak...-odpowiada z roztargnieniem starszy mnich, po czym dodaje dobrotliwie : - nie martw się bracie Toshibu, mistrz docenia twój zapał.

Święci mężowie wędrują dalej w milczeniu. Nagle, na zakręcie, rzeka zagradza drogę. Na poboczu siedzi na kamieniu pociągająca młoda kobieta w strojnym ubraniu i wydaje się czekać na nadejście pomocy. A tu ani łodzi, ani żywego ducha.

Starszy mnich po prostu bierze kobietę na ręce i przenosi przez rzekę, tak że nie zamoczyła sobie nawet czubka butów. Urocza istota dziękuje mu uśmiechem i odchodzi. Mnisi ruszają w dalszą drogę. Długie milczenie. Nagle, nie mogąc już wytrzymać, młodszy krzyczy:

- Bracie Ushi! Czyż nie wiesz, że reguła kategorycznie zabrania nam wszelkiego kontaktu i obcowania z kobietami?!

Stary mnich idzie dalej, nie odpowiadając.

- Bracie Ushi! - mówi młody mnich w coraz większym uniesieniu. - Jak mogłeś wziąć na ręce piękną, wyperfumowaną kobietę i przenieść ją przez rzekę?

- Bracie Toshibu – rzecze stary mnich – czyżbyś jeszcze wciąż czuł ciężar tej kobiety? A przecież zostawiliśmy ją za sobą już dawno temu!

 

I tyle przychodzi mi do głowy na te tematy, mam nadzieję że zaspokoiłem choć w małym stopniu twoją ciekawość.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez Mr.Meursault
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Manipulujesz moją wypowiedzią i nie wiem czy robisz to świadomie czy po prostu inaczej interpretujemy wypowiedzi forumowiczów w tym wątku. Oni otwarcie piszą, że całkowicie się zamknęli na relację z kobietami.

 

3 godziny temu, Mr.Meursault napisał:

Przegracie co?

Towarzyskie życie. Każdą relację, w której istotne znaczenie będzie miał czynnik kobiecy.

 

3 godziny temu, Mr.Meursault napisał:

Indywidualne życie towarzyskie oparte jest na tym, w czym zgadzasz się uczestniczyć.

Jasne i życie nigdy nie zaskakuje, nigdy nie stawiam niewygodnych pytań i sytuacji, z których niełatwo wyjść z twarzą. Przestań mnie tutaj czarować tekstami z podręcznika z serii "jesteś panem i to ty decydujesz co i jak", bo życie to nie książka. Prędzej czy później pojawią się pytania i sytuacje, w których każdy z nich będzie musiał zmierzyć się z łatką dziwaka, będzie musiał odpowiedzieć na pytania z cyklu "dlaczego jesteś sam, gdzie dzieci, dlaczego się nie bawisz z kobietami" i oni sobie nie poradzą w tych sytuacjach, ponieważ nie są na to przygotowani. Tego nie da się ominąć przez dobór towarzystwa. Będą zapraszani na imprezy, w których będzie towarzystwo mieszane i będą poddawani próbom. Będą musieli załatwiać sprawy, w których duże znaczenie będzie miała ich gra w stosunku do kobiet. Będą prowokowani i jeżeli źle się zachowają zostanie im przylepiona określona łatka, którą trudno będzie odkleić.

 

3 godziny temu, Mr.Meursault napisał:

Ty nie chciałeś odejść od stołu, ty chciałeś i chcesz grać dalej, tylko nie potrafisz sobie poradzić z tym że ci nie idzie i próbowałeś pewnie radykalnych posunięć

Odszedłem od stołu dawno temu, na długi czas. Mówimy o kilkunastu samotnych latach bez koleżanek, bez znajomych, bez podrywu, bez flirtu itd. Przestrzegam chłopaków przed takimi drastycznymi posunięciami, ponieważ na poprzedniej stronie już kilku przyznało, że się całkowicie odcięli i nie widzą nadziei na zmianę. Samotnia to nie jest wyjście. Będą się męczyć, ponieważ zdobycie pewnych umiejętności jest niezbędne do prawidłowego funkcjonowania w społeczeństwie.

 

3 godziny temu, Mr.Meursault napisał:

Ale o czym ty mówisz? Mówisz o postawie w której rozpowiadasz na prawo i lewo o tym co myślisz i jaki masz stosunek do życia towarzyskiego, po czym zbierasz zasłużoną burzę? Dla mnie wypisanie się z gry o której mowa w temacie, to prywatna postawa rezygnacji z określonych interakcji i priorytetów. Sprawa intymna, o której nie mam ochoty dyskutować w nieodpowiednim towarzystwie i w nieodpowiednim czasie, ani tym bardziej wszczynać o to kłótni.

 

Taka postawa sprawia, że nie ma żadnego tematu, żadnych kłótni, żadnych stronnictw.

Dlaczego zasłużoną? Nikogo nie raniąc nie można wypowiedzieć swojego zdania, które niekoniecznie pokrywa się z opinią innych?

Do brania udziału w pewnych sytuacjach zmusi nas życie i warto umieć sobie wtedy poradzić, bo w przeciwnym razie stajemy się pośmiewiskiem. Nie poradzą sobie całkowicie się odcinając od panienek.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, Mapogo napisał:

Oni otwarcie piszą, że całkowicie się zamknęli na relację z kobietami.

Ja również tak twierdzę i tak samo rozumiem ich wypowiedzi. Jednak zamknięcie się na relację nie musi oznaczać - choć oczywiście może - całkowity brak kontaktu i izolację. Mogę być zamknięty na relację intymną, ale równocześnie bez trudu rozmawiać z kobietami, załatwiać z nimi interesy, wywiązywać się z obowiązków wobec nich, być kulturalnym i przyjemnym w obyciu. To że postanawiasz nigdy się nie ożenić nie oznacza, że nie potrafisz sobie poradzić na weselu. Flirt i relacja romantyczna to tylko część relacji międzyludzkich.

 

Mnisi i duchowni różnych wiar nierzadko znakomicie dogadują się z ludźmi, mają pozytywne nastawienie i bogate życie duchowo-intelektualne, pomimo tego że ślubowali celibat. Nigdy nie słyszałeś o młodych, przebojowych księżach za którymi szaleją parafianki? :P

 

29 minut temu, Mapogo napisał:

Towarzyskie życie. Każdą relację, w której istotne znaczenie będzie miał czynnik kobiecy.

Obcowanie z kobietami i radzenie sobie z nimi nie ma nic wspólnego z umiejętnością i chęcią na flirt i zaangażowanie. Mało tego, osoba panująca nad sobą i świadoma gier ma większe szanse poradzić sobie w takich relacjach i nie wpaść w kłopoty, niżeli ktoś kto daje się ponieść fali emocji.

 

29 minut temu, Mapogo napisał:

Jasne i życie nigdy nie zaskakuje, nigdy nie stawiam niewygodnych pytań i sytuacji, z których niełatwo wyjść z twarzą

Życie cały czas zaskakuje, ale jeśli myślisz, że odpowiedzią na zaskakiwanie przez życie jest nadskakiwanie panienek i traktowanie tego jako priorytetu życiowego, to będziesz zaskakiwany cały czas i będziesz wiódł "ciekawe życie".

 

29 minut temu, Mapogo napisał:

Prędzej czy później pojawią się pytania i sytuacje, w których każdy z nich będzie musiał zmierzyć się z łatką dziwaka, będzie musiał odpowiedzieć na pytania z cyklu "dlaczego jesteś sam, gdzie dzieci, dlaczego się nie bawisz z kobietami" i oni sobie nie poradzą w tych sytuacjach, ponieważ nie są na to przygotowani.

Przecież łatka dziwaka i pytanie "czemu jesteś sam", to problem dla nastolatka bez wyrobionej osobowości, który musi iść po akceptację za tłumem albo dla kogoś tak bardzo sfrustrowanego tym że jest sam i uważają go za dziwaka, że jak tylko pojawia się temat to wybucha. Może mamy inny poziom świadomości, bo dla mnie to przed czym przestrzegasz to czysty banał i nie miałbym problemu z wyjaśnieniem tego na najróżniejsze sposoby: od humorystycznych po pełną powagę . Dojrzały człowiek o ukształtowanej osobowości nie ma problemu z konsekwencjami własnych wyborów, ani z tym jak a ich podstawie postrzegają go inni. Wie i potrafi się przyznać, że jest wdowcem, rozwodnikiem, bezdomnym. To naprawdę nie wymaga nadludzkich zdolności.

Edytowane przez Mr.Meursault
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.