Skocz do zawartości

EmpireState

Starszy Użytkownik
  • Postów

    486
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez EmpireState

  1. Fajnym językiem napisany tekst. Myślę, że w skali makro nie ma szans ale samemu każdy może sobie stworzyć odpowiednią rzeczywistość i to forum pomaga. Niestety nie jesteśmy w stanie zmienić świata, conajwyzej własny świat.
  2. Prawie dekadę temu przy wzroście ponad 190 moje 75 kg wyglądało bardzo słabo, patrząc na zdjęcia czuję, że było wręcz tragicznie z pkt widzenia siłowni ale jeżeli chodzi o przekonania, styl ubioru (byłem wtedy sporym fanem Pua), moja energia była na tak wysokim poziomie, że wyrywało mi się na mieście dużo łatwiej niż po chodzeniu na siłownię. W tamtych czasach napisałem nawet w starym telefonie zdanie, że najważniejsze jest to co mamy w głowie i to była prawda. Byłem bezczelny, pewny siebie, co imprezę kogoś poznawałem. Kilka lat później zacząłem chodzić na siłownię, po latach dobiłem do 90kg ale zmienił mi się mindset. Zacząłem dbać o cm, mierzyć ręce itp. Straciłem tą pewność siebie, mimo tego, że ciuchy leża lepiej, nie jestem szczupakiem to czuję się gorzej mentalnie. Siłownia, robienie masy zdecydowanie pomaga ale z własnego doświadczenia wiem, że jak ktoś ma w głowie siano to nawet wygląd myster olimpia nie pomoże czego przykładem są kobiety, które i tak mając wygląd tkwią w przeciętności. Nie chcę negować siłowni bo to świetne miejsce ale to nie jest remedium na wszystko, rozwój musi być zrównoważony
  3. Jest taki wers rapowy Taco: "tylko testament sprawi, że nie umrzesz w niepamięci" Mówi się, że ludzie są ponad zwierzętami a jak trafi się okazja to okazuje się jakto niestety wygląda. Nie jesteś im nic winien prawnie ani tym bardziej etycznie, cytując klasyka "niech spierdalają"
  4. EmpireState

    Energia, aura

    @Sky Mógłbyś podać źródła, lub jakieś ciekawe książki? Nawet książki bardziej
  5. Ostatnio też zauważyłem, że faktycznie istnieją takie grupki zmanipulowane przez kobiety. U mnie jest taka ekipa co to kiedyś była mocno melanżowa a obecnie przerodziła się w grupę spotkań raz na kwartał przy większych okazjach gdzie to każdy wszem i wobec opowiada jakto się nie lubi i wspiera a jak tak przemyślałem sprawę to niestety wszystko jest pod dyktando Pań. Byłem tam może z 5-7 razy w ciągu ostatnich 3 lat to oczywiście poza atmosferą miłości i wsparcia non stop dzieją się dramy ze strony pań. Towarzystwo jest kasiaste, panie niektóre też chociaż część tworzy mezalianse, ludzie z różnych światów. Kobiety co się widziały kilka razy mają wręcz zawiązane komitywy. Najgorsze jest to, że faceci myślą i mówią wręcz, że mają zajebiste dziewczyny bo im pozwalają pić Vodkę, ale przy okazji tego prawie zawsze są awantury i "interwencje". Panie wspólnie po wypiciu % potrafią wmawiać i wbijać w poczucie winy chłopa, że jest zły dla dziewczyny, że lepszej już nie znajdzie, że ona jest wyjątkowa, chłopy zamiast się otrząsnąć, opierdolić to brną w to, denerwują się. To niszczy psychikę a panie sobie ustawiają towarzystwo. Następnie dobierają znajomych, poprzez manipulacje organizują sobie to co chcą osiągnąć. One są podwójnie sprytne, ponieważ prowadzą walkę podjazdową poprzez wbijanie w poczucie winy, manipulację. To nie są kłótnie spod sklepu tylko sprytne wbijanie szpilek tak żeby debile robili to co one chcą. To jest wyższa szkoła, ponieważ faceci są często ujebani przez ślub, dzieci, mieszkanie. Jeszcze jak na fazie podrywu coś się dzieje, to można człowieka próbować ratować, ale dla tych gości niestety nie ma ratunku. Oni nie wiedzą, że można inaczej a co więcej mają wmówione, że u nich jest super, że to jest szczęścia wszelkie inne głosy są tłumione przez kobiece sonary. Istny majstersztyk. Dlatego też ostatnio zrozumiałem czemu wyrywając jakąś laskę na mieście można się mega bawić a zawsze biorąc ze sobą jakąś partnerkę to są jazdy, awantury itp. One nie potrafią się cieszyć tylko kombinują, szukają, węszą.
  6. Pogardą, chwilowym zrozumieniem, które w dłuższej perspektywie odbije się przeciwko Tobie. Tu pięknie napisał jakiś czas temu chyba NiemlodyJoda, żeby nie poruszać takich tematów, tematów pieniędzy, mieszkań, zdrad, smutku, religii, polityki z kobietami bo to nie ma sensu. I ja się zgadzam. Nie szukaj w nich bratnich dusz. Wgl nie rozumiem, chcesz podczas podrywu mówić im, że masz depresję? To jest cringe po prostu. Rozumiem, że depresja jest ciężka ale trochę abstrahując od niej, my często przy kobietach chcemy się otwierać, zwierzać itp. Zazwyczaj z tych najgorszych rzeczy. Pytanie po co? Mój post wyżej obrazuje jaka powinna być strategia. Kobiety często gadają o swoich chorobach, problemach i bolączkach ale tylko dlatego, że one się żywią atencją. Rozpoczynają dramy żeby ktoś się nimi zainteresował. Sam znałem kilka kobiet co to miały już kończyć swój żywot, były śmiertelnie chore itp. Jedyne co się zgadzało to to, że "mówiły". One nie oczekują tego, że nagle Ty będziesz im też się zwierzał. One chcą żeby o nich gadać. 95% kobiet twierdzi, że miało "przemocowego ex, że za nimi chodzi itp". Znowu jedyne co się zgadza to to, że one "twierdzą". Gadają co im ślina na język przyniesie byle tylko być w centrum uwagi. Hołdują zasadzie "nie ważne co, ważne żeby gadali".
  7. To wszystko zależy, jak szukasz matki swoich dzieci to może być trudny temat ale jeżeli chodzi o ONS-y, FF itp to moim zdaniem nie ma sensu o tym mówić. Pamiętaj, że jak poznajesz nową osobę, to masz u niej czystą kartę. Nie musisz za sobą taszczyć swoich problemów, nie musisz być tą osobą, która ma jakieś problemy, nie jesteś tym typem co był gnębiony w szkole. To jest potężne narzędzie, o którym mało kto pamięta. Zamiast pokazać się z najlepszej strony, zacząć od zera to właśnie zaczyna się przedstawianie siebie od najgorszej strony. A wiemy jak panie reagują na słabość Fake it till you make it !
  8. Co do chaty to się nie wypowiadam, zbyt złożony temat ale z tego co piszesz to prawko zrobiłeś prawię dekadę temu, mieszkasz w miejscu gdzie się kilometry robi i jesteś w stanie odkładać po 3k na miesiąc to bierz w końcu samochód. Ale nie jakto już wszyscy pisali wyżej dla dupeczek, ziomków tylko dla siebie. Może nawet podpytaj tych kolegów, zobacz co oni radzą, będziesz miał wspólne tematy. Tu się pojawiają głosy, że można żyć bez fury ale wydaje mi się, że na 10k na pewno Cię stać, do wakacji się odkujesz a da Ci to odetchnąć życiowo. Nawet na wycieczkę do mcdonalda o 22 to będzie dla Ciebie odskocznia. A drugi temat to brak jakiś chęci do działania. Warunki jakie są takie są, ale pomyśl sobie o tym jak życie będzie wyglądać za 5 lat jeżeli nie wykonasz żadnych ruchów. Mieszkanie z ojcem to będzie najmniejszy problem. Dbaj o siebie, wykonuj jakieś ruchy. Tu jest ukryty problem mindsetu ale też było to poruszane wyżej.
  9. @maroon poniekąd na opowieść ale czemu nie ma testów na posiadanie dzieci, na rodzicielstwo itp. To jest dużo większa odpowiedzialność niż test na kartę pływacką a mało kto ją zrobił.
  10. @KolegiKolega Mi się zdaję, że to są 2 różnie podejścia. Pierwsze czyli luźne relacje z kobietami, które ja też lubię, szanuję i uważam, że to jest świetny dill i uskuteczniam bo sam tego chcę. Natomiast problem pojawia się w momencie kiedy ludzie chcą mieć rodzinę, albo dziecko. Bardzo często są nieświadomi tego, że taka operacja sama w sobie jest kosztowna i to jest naturalna sprawa a jak jeszcze trafisz na tragiczną partnerkę to masz po zawodach i po pieniądzach. Dodatkowo jest jeszcze temat inwestycji czasowej, emocjonalnej itp. To jest full time job żeby miało to ręce i nogi a dodatkowo nowo powołany do życia mieszkaniec planety nie musiał kończyć u psychologa itp. I to jest temat, o którym też mało kto wspomina bo żyje się w ułudzie, że rodzina to szczęście a nakarmicie siebie, dzieci i ambicje swoją miłością. Jakbyś miał kontrakt, na którym jest czarno na białym napisane "300 tys. zł na okres 25 lat za projekt rodzina" to by wiele zmieniało. I tu dochodzimy właśnie do sedna forum i do tego, że my możemy być świadomi tego. Tu chodzi o wiele ważniejsze sprawy niż poruchanie tylko kształt życia w long term perspective. I niestety pewnej ceny nie unikniemy.
  11. Śledzę temat od dawna, wiele zostało powiedziane. Abstrahując od kwesti kobiet to masz gościu jaja, ponieważ siedzisz od lat SAMEMU w zupełnie innym świecie, innym środowisku. To też ma sporą wartość i pamiętaj o tym Chciałem tylko dodać trochę offtopowo, ze jak tylko się skończy ten cyrk z koronawirusem, ruszam do Tajlandii i mam nadzieję, że się spotkamy
  12. Jestem typem, który od zawsze stawiał na przyjaźnie, znajomości. Różnie na tym wychodziłem od ( mega paczki dość mocnych zawodników, trochę badboyow, która przetransformowała się w towarzyskie spotkania par co weekend, gdzie to panie wiodą prym a ja jako singiel wiadomo jaką mam opinię i czemu stałem się nie mile widziany co nie powiem mocno mnie ruszyło) do długoletnich znajomości z różnymi sensownymi osobami z totalnie skrajnych środowisk. Znam Twój ból, chyba najbardziej wkurzająca mnie rzeczą są ludzie, sprzedający siebie, swój czas a finalnie znajomości dla kawałka cipki. Czasami to tam nawet o seks nie chodzi... Odpowiadając na Twoje pytanie to tak, zdecydowanie można poznać normalnych ludzi. Mega ważne jest to, żeby coś Cię łączyło z tymi osobami. Świetny jest sport, obecnie popularne są internetowe rozrywki, podrywanie zbliża typów (Ty masz dziewczynę więc rozumiem ). Ja poznałem ostatnimi czasy poprzez sport mnóstwo młodych ludzi, często dekadę młodszych i przyznaje, że to jest inny świat. Inny w sensie, że oni są jeszcze na wiele rzeczy otwarci, trochę bojaźliwi ale też z wewnętrzną iskrą. Z racji pasji nie są to typowe małolaty z głową w telefonie a sensowni ludzie, od których i ja się uczę np. kwestii sportu, diet ale i bycia na bieżąco z życiem itp. Moi rówieśnicy już tego nie mają. Nie są aż tak otwarci na wszystko, ciężko się adaptują do zmian. Generalnie relacje przyjacielskie to też jest temat newralgiczny ponieważ można wpaść z deszczu pod rynnę. Nigdy nie znajdziemy osób, które będą w 100% dopasowane do nas, nasze poglądy będą takie same. Problem może być też w Twoich wymaganiach. Istnieje kult przyjaciela, tylko kim jest tak na prawdę ta osoba? Mi się relację poprawiły w momencie jak trochę odpuściłem ludziom. Przestałem ich wyjaśniać, wskazywać błędy, wykłócać się przemycając redpill. Ostatnio pisałem z dobrym znajomym na messenger, trochę rozmowa szła na tory spiny, miałem nawet przygotowane "świetne" argumenty ale nagle zmieniłem o 180 stopni narrację i odpuściłem. Napisałem mu coś miłego i zabawnego, on się ucieszył, relacja teraz kwitnie, ostatnio się widzieliśmy. Należy pamiętać, że życie jest bardzo długie i warto skupiać się na tym co Was łączy, pamiętać że za 5 lat wiele może się zmienić. Oczywiście frajerstwo typu wpadnięcie pod pantofel i zerwanie kontaktu należy tępić ale też mam kumpla z którym urwał mi się na długi czas kontakt z powyższego powodu a on po latach wrócił, wyjaśnił sytuację, czuł skruchę. Facet mega ogarnięty, 99/100 do tego poziomu nie dojdzie ale po co palić mosty? To samo tyczy się mojej "paczki" z pierwszego akapitu. Są różne pkt widzenia. Z mojego ja byłem ok, z ich pkt widzenia a w zasadzie ich dziewczyn jest odwrotnie. Trudno, ich sprawa, ja im życzę jak najlepiej, wybaczam im Podsumowując wraz z wiekiem coraz ciężej o głębokie relacje nie tylko kobiece ale wgl międzyludzkie (i nie chcę aby drugi akapit brzmiał jak zaprzeczenie ). Ludzie stają się zadaniowi i niestety do tego trzeba się przyzwyczajać ale nie negować lecz szukać pozytywów. Wydaje mi się, że poprzez takie myślenie właśnie stajemy się słabi. Słabi w wierze w związek i to, że kobieta to remedium ale i słabi ponieważ wierzymy w przyjaciół. Po prostu w pewnym wieku, do którego Ty też dobiłeś nie ma ludzi od wszystkiego, ludzi co są remedium na całe zło, co siedzą sobie jak ekipa z HIMYM w barze codziennie po pracy i wiedzą o sobie wszystko. Co nie znaczy również, że nie można już poznawać wartościowych i ciekawych ludzi. Można tylko Wasza znajomość będzie zawsze dotyczyła pewnego etapu, pewnej części życia. Trzeba troszkę przedefiniować poglądy i oczekiwania. Może faktycznie spotkanie forum byłoby lekiem na całe zło w tej kwestii
  13. Tylko, że dopóki nic nie zrobisz albo nie wykażesz inicjatywy to nic się nie zmieni. Tu nie chodzi o 10 letni plan tylko ruszenie się z miejsca, do ludzi, opuszczenie niesławnej strefy komfortu. To jest każdego indywidualna sprawa, mistrz się znajdzie jak uczeń będzie gotowy. Pytanie czy od czasu założenia tematu cokolwiek popchnales do przodu
  14. Dobra, bo ja tak czytam, czytam. Czy Ty Patton doszedłeś do wniosków co Ty możesz zrobić? Bo narazie to co by nie było to są jakieś przeciwwskazania
  15. A jak ma się sprawa z przeszczepem albo zagęszczaniem brody? Czy to wygląda tak samo, czy jest to skuteczne? To jest dosyć wąski temat i jestem ciekaw bo wiele osób twierdzi, że przeszczep włosów różnie wychodzi, zresztą przykład Gimpera co dopiero za drugim razem mu "pykło" rzuca pewien cień na działanie. Produkty takie jak "fin" itp to są mega mocne środki wpływające na gospodarkę hormonalną itp. To chyba nie jest gra warta świeczki
  16. Temat znany i lubiany ale dla mnie piękne są komentarze i to jak kobiety są agresywne w swoich manipulacjach. Wgl to jest dobry przykład tego jak pewne osoby próbują odbić piłeczkę: "zmień lekarza oszołomie" - wyzwiska, poziom dziecinny, bez tragedii ale zero merytoryczności. "znasz jakąś dziewczynę... czy redtube tylko"- klasyczna zmiana tematu, wpuszczenie w poczucie winy i tłumaczenie się bo zazwyczaj taka jest reakcja. "Twoja matka, siostra...i inne bliskie opisujesz jako prostytutki, na Twoim miejscu wyskoczył bym z balkonu na główkę"- ten jest piękny zmiana tematu plus mocny atak bo odnoszący się do rodziny. 95% na takie coś zareaguje oburzeniem i zmiękczy się ponieważ przecież "jego mama taka nie jest". I rozmowa już płynie na inne tory. "męskie ego się odewzwało...większej bzdury nie czytałam"- to też klasyk, którego osobiście nie cierpię. Jest grupa ludzi i kobiet, którzy są dobzi w small talk-ach i używają takich wyświechtanych stwierdzeń-frazesów typu "największy", "najgorszy", "prawie umarłam ze smiechu" itp. Typowa hiperbolizacja. Pani nie czytała większej bzdury... "cholernie patolskie co napisałeś, szkoda że Cię mama nie kochała"- czyli to samo powyżej. Wyolbrzymienie i atak odnoszący się do powszechnie szanowanych wartości. Powyższe teksty to wycinek ze screena. Jest to idealny przykład kobiecej reakcji na sprawy niewygodne. Mamy: wpuszczanie w poczucie winy, obrażanie, wchodzenie na drażliwe tematy aby postawić autora w złym świetle, uderzanie w bardzo nieładny ton jazdy po rodzinie, który uchodzi im na sucho. I... ani jednego wpisu merytorycznie odnoszącego się do tematu (wyjątek "sylwester" ale to facet). To pokazuje jak ciężko jest trafić do kobiet (ale i faceci też tam hejtują) z jakąkolwiek treścią. Mechanizm ataku, wyparcia jest ogromny. Smutny jest fakt, że tam nikt nie poświęca nawet sekundy na zastanowienie się, może zainteresowanie czemu autor tak uważa tylko ataki. I tak to również wygląda w realu
  17. Been there done this, patrząc z perspektywy to nie był "wstręt do imprez" tylko spotkania z tymi ludźmi Cię/mnie nie interesują. Założę się, że jakby był dobry melanż forumowy to byłoby świetnie, świeżo i wgl. Nie czuł byś się dziwnie ani nie uważał tego za stracony czas. Niestety z biegiem czasu ludzkie drogi mogą się rozchodzić. Ty się zmieniasz, ja, ludzie dookoła. Brzmi to bardzo sztampowo ale sam przerabiałem dokładnie taką samą sytuację, myślałem, że może coś jest ze mną. Niestety, dziś widzę, że przestawałem nadawać na tych samych falach. Idziesz na imprezę i nie ma o czym pogadać, nie czujesz życzliwości tylko lekką rywalizację albo "dyskretny chłód". Czujesz, że to nie jest to ale "znajomi", "paczka z dawnych lat". Szkoda Ci Twojego czasu na takie rzeczy. Niestety, tak wygląda życie i wszystko przemija. Obecnie mam taki moment ze swoim bardzo dobrym znajomym, może nawet przyjacielem, że relacja się delikatnie rozjeżdża. Zdaje sobie sprawę z powodów ale to nie jest przyjemne i łatwe. A może jest i mam sentyment do takich relacji? Możliwe. Czas pokaże jakto wyjdzie dalej. Najważniejsze to nie czuj winy i nie zwalaj winy "na imprezy". Zmienisz towarzystwo, ludzi, wciśniesz F5 w swoim życiu i będzie znowu to uczucie. A potem cykl zatoczy koło
  18. Jakkolwiek to brzmi, sprawa jest moim zdaniem w Twoich rękach. Sytuacje gdzie ktoś coś wymarzy i uzna "to będzie moja praca czy pasja" są znikome. Przedmówcy nakreślili, że potrzebujesz wyjść z tej strefy komfortu, ruszyć na jakieś szkolenia, praktyki, targi pracy itp. (wiadomo, teraz jest Covid co potęguje wymówki) natomiast to całkowicie zmienia perspektywę. Najcięższy jest zawsze ten pierwszy krok ale on jest najważniejszy. Wiele osób twierdzi, że studia nie mają sensu, że to tylko "papierek". Owszem, w wielu przypadkach tak ale zapomina się o kwestii rozwoju społecznego, o poznaniu w teorii ludzi idących w tym samym kierunku oraz współpracy z wykładowcami z podobnych dziedzin. Jeżeli się z tego odpowiednio korzysta, nie alienuje to prędzej czy później człowiek na coś wpadnie. Nie namawiam w powyższym na studia tylko pragnę podkreślić, że samemu człowiek nic nie wymyśli. Bez bicia przyznaje się, że straciłem parę lat przez nieruszanie nowych rzeczy a w chwili obecnej możliwości jest multum tylko trzeba wykazać inicjatywę. 1,5 roku temu sam szukałem nowych rozwiązań, formy przebranżowienia się i w ciągu 4 miechów byłem na 2 kursach, wtopie za granicą (która przelała czarę goryczy na rzecz prac biurowych obecnie), siedziałem po kilka godzin na forach, oglądałem filmiki, byłem na targach pracy i po takim okresie przeplatania frustracji ale i poznania mnóstwa ludzi, otworzenia oczu na nowe drogi coś tam ciekawego znalazłem i mam pewną drogę zarysowaną. Mi się wydaje, że jest to temat porównywalny do innych ścieżek samorozwoju jak siłownia itp. gdzie musimy trochę poświęcić i się zaangażować a wyniki przyjdą
  19. Zbliżam się do 30 powoli i od jakiegoś roku panuje u mnie totalne znudzenie tematem. Swoje w młodości (w sensie wcześniej niż teraz zrobiłem) więc może mieć to wpływ ale obecnie po prostu mam totalnie inne priorytety. Dodatkowa sprawa to, że dla mnie związki nigdy nie miały znaczenia, byłem nastawiony od pierwszego razu tylko na seks. To jest niestety klucz do zrozumienia relacji i wyparcia z podświadomości ich nieskazitelnej wartości. To jak oglądanie sportu po zapoznaniu się z książką "Przekręt" Tym bardziej podbijam co piszę @zychu, to samo slynny Milroh. Zdaję sobie sprawę, że warunki są ciężkie ale jak zaliczysz parę dziewczyn, dojedziesz do momentu że Tobie się już nie chcę to w pewien sposób rozpoczniesz nowy etap życia I tego Ci życzę
  20. Uważam, że to jest bardzo dobry pomysł. Sporo nas łączy, osobiście bardzo dużo czasu poświęcam na sporty ruchowe oraz rower i po latach walki z masą doszedłem do wniosku, że może lepiej skupić się na rzeźbie itp. zdjąć z siebie presję w tej kwestii. Zrozumiałem, że jest niemożliwe złapanie wszystkich srok za ogon. Dla przykładu wczoraj miałem wolne w pracy to ćwiczyłem mój sport prawie 5h (oczywiście z przerwami). W taki sposób jest niemożliwe dodanie jeszcze siłowni i jeszcze nadwyżki kalorycznej. Co innego jak siłownia to dla Ciebie jedyna dyscyplina to wtedy faktycznie można jechać na diecie 4000kcal, bawić się w treningi ale czy to jest właśnie to? Kwestia indywidualna. Ja mam inne sporty priorytetowe. To jest też kwestia poznania samego siebie, szczerego odpowiedzenia sobie co jest dla Ciebie najważniejsze, czemu możesz się poświęcić itp. Żeby potem uniknąć sytuacji, że sam siebie sabotujesz, nie chcesz tego robić albo masz wewnętrzne rozterki.
  21. Moim zdaniem to jest mocny lek, może nie jak benzo czy inne zabawki ale nadal potężne lekarstwo. Faktycznie powinno Cię ściąć ale następnego dnia może być zamula. Zastanów się czy jest to Ci aby na pewno potrzebne. Jak masz ciężki okres w życiu (śmierć bliskiego, traumatyczne momenty) to warto ale jeżeli masz problem z zasypianiem to wykorzystaj wszystkie inne możliwości. Przede wszystkim to co Ci doradzili bracia oraz melatonina. Próbowałeś jej?
  22. Na pewno było, czego dowody są chociażby w lekturach szkolnych (Lalka, Moralność Pani Dulskiej, cały okres romantyczny) natomiast faktycznie procent mógł być mniejszy z racji niskiego poziomu życia itp. Ponadto małżeństwo jako "cementowanie miłości" to dosyć nowoczesny twór. W dużej mierze romantyzm i sami faceci (o zgrozo, od razu myślę o datezone i komentach stulejarzy) wprowadzili taką tematyke, nadali jej taki wydźwięk. Kiedyś małżeństwo to był biznes, forma pracy, przetrwania.
  23. Moim zdaniem to jest całkiem możliwe, wychodzi po 10 kafli na miesiąc odłożyć. Znajomy w pół roku z budowy pod 50 kafli przywiózł, prowadził minimalistyczny tryb życia ale taki był cel. Tam są ogromne koszty życia, wejdź sobie np do sklepu Rema1000 na google street to robi wrażenie- butelka wody 10 koron, 0,5l Coli 20 koron. Jakbyś był cały czas na lotnisku takie ceny ale zarobki uczciwe
  24. Na temat szczepionki i coronawirusa się nie wypowiadam bo myślę, że jak większość oprócz zdrowego rozsądku albo emocji nie mam nic więcej do przekazania ale sam temat jest ciekawy. Bardzo mi się Twój temat kojarzy z psychologią sportu, z podejściem "nie mam z nim szans". To jest mocno złudne a przede wszystkim ograniczające podejście. Życie jest przewidywalne ale niestety nie do końca. Zawsze dzieją się niespodziewane rzeczy. Według właśnie psychologi sportu różnica między najlepszymi zawodnikami leży w psychice a nie mięśniach. W podejściu, nastawieniu. Idąc tropem Twojego tematu, to można czekać na koniec życia bo i tak on nadejdzie a chyba nie o to chodzi. Dla mnie to jest taki ukryty strach przed wszystkim, brak tego czegoś co Ci zagwarantuje, że wszystko będzie dobrze. A tak nigdy nie jest Nigdy nie mamy gwarancji zwrotu naszej inwestycji. Odwracając sytuację. Czy pozostaje nam coś innego? Covid z racji ograniczeń daje spore możliwość do pracy nad sobą. Zawodowo, sportowo. W czasach milionerów z internetu, sportu, celebrytów na pewno nam nie zabiorą całej prywatności chociaż też czuje niepokój po kolejnych obostrzeniowych roszadach. Myślę, że jeżeli jesteś na etapie inwestowania w siebie to skup się na tym i nie szukaj potwierdzenia tego w wynikach lub opinii. To przyjdzie samo.
  25. @Boromir CO Co masz na myśli pisząc od przebimbaniu? Życie zawodowe, toksyczne związki? Swego czasu myślałem bardzo podobnie ale jednak jak uczeń będzie gotowy to i mistrz się znajdzie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.