Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Zmiana  nawyków i przyzwyczajeń jest dość długim i ciężkim procesem i nie wydaje mi się, żeby jedną decyzją udało się to wprowadzić w życie.

 

Jest takie powiedzenie ,, dobrymi chęciami piekło jest wybrukowany".

 

Jeżeli jedna ze stron nie jest ugodowa to ciężko będzie powstrzymać takie procesy długoterminowo.

Co nie znaczy, że nie warto spróbować, jeśli dwie strony chcą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam swoja teorię bo kilka razy mi się to zdarzało.
Jeśli ktoś decyduje się na rozstanie pierwszy raz to później każda kolejna decyzja o rozstaniu przychodzi łatwiej.
Z reguły u mnie było tak, że kolejne rozstania (bo chyba nie wierzysz w to, że skoro raz się rozstaliście to dlaczego nie możecie znowu się rozstać) czasem są z błahych powodów.
To jest właśnie patologia tej sytuacji.
Na początku trzeba sobie wyjaśnić i powiedzieć, że jeśli się rozstajemy to raz na zawsze i kropka.
Może dzięki temu nie będziecie podejmować tak pochopnie decyzji.


 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Zupa15 napisał:

Nie wchodzi sie dwa razy do tej samej rzeki ;)

Ach to źle rozumiane przysłowie ;] Ale tak, to nie ma sensu. Zawsze każdej swojej kobiecie tłumaczyłem, że w momencie kiedy któreś z nas zdecyduje, że nie chce być z drugą osobą - urywam kontakt. Co ciekawe każda się potem dziwi, że nie jest wyjątkiem i przez pewien czas próbuje zaczepiać.

  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Florence ja jak odchodzę to na dobre i nie ma powrotów.

Uważam, że jeśli taka decyzja zapadła to powroty nie mają sensu. Problemy rozwiązuje się nie za pomocą odejść.

Niezależnie czy poważne czy błahe one są. A najlepiej problemy rozwiązywać na bieżąco, by się nie nawarstwiły, bo potem już nie wiadomo o co chodzi i gdzie początek. I starać się mówić prawdę, bo półprawdy wcześnie czy później sprowadzą się do kłamstw i manipulacji. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, KatowickiKarol napisał:

Ach to źle rozumiane przysłowie ;] Ale tak, to nie ma sensu. Zawsze każdej swojej kobiecie tłumaczyłem, że w momencie kiedy któreś z nas zdecyduje, że nie chce być z drugą osobą - urywam kontakt. Co ciekawe każda się potem dziwi, że nie jest wyjątkiem i przez pewien czas próbuje zaczepiać.

Tutaj się z Tobą zgadzam :) Nie wyszło w związku wiec należy urwać kontakt zwłaszcza ze normalna przyjaźń pomiędzy byłymi kochankami nieistnieje.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Zupa15 napisał:

zwłaszcza ze normalna przyjaźń pomiędzy byłymi kochankami nieistnieje.

Tak bardzo to. Paru moich znajomych utrzymywało z byłymi kontakt. Co ciekawe zawsze się to kończyło tak samo - niszczyło ich to emocjonalnie. Nie wiem skąd się to brało, bali się to zakończyć raz na zawsze, czy chcieli pokazać, jacy to oni nie są dojrzali i koniec związku nie oznacza nie bycie najlepszymi psiapi. I tak się kończyło w momencie kiedy dowiadywali się, że ich "tylko koleżankę" ktoś posuwa.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, KatowickiKarol napisał:
23 minuty temu, Zupa15 napisał:

Nie wchodzi sie dwa razy do tej samej rzeki ;)

Ach to źle rozumiane przysłowie ;]

W tej sferze spekulacji to powiedzenie, jak najbardziej pasuje. Pomijając kontekst w jakim wstawiał go autor. 

(Faktyczne znaczenie powiedzenia)

 

Do tej samej rzeki można wejść tyle razy, na ile ma się ochotę, trzeba jednak pamiętać, że za każdym razem sytuacja towarzysząca kąpieli i sama woda będzie inna.

 

 

 

Edytowane przez Sitriel
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, KatowickiKarol napisał:

Tak bardzo to. Paru moich znajomych utrzymywało z byłymi kontakt. Co ciekawe zawsze się to kończyło tak samo - niszczyło ich to emocjonalnie. Nie wiem skąd się to brało, bali się to zakończyć raz na zawsze, czy chcieli pokazać, jacy to oni nie są dojrzali i koniec związku nie oznacza nie bycie najlepszymi psiapi. I tak się kończyło w momencie kiedy dowiadywali się, że ich "tylko koleżankę" ktoś posuwa.

Po każdym zakończonym związku pozostaje wtedy więź emocjonalna przez jakiś czas (spotykałem sie nawet z osobami które czuje przez całe życie jakies uczucie do danej osoby nie potrafię tego wyjaśnić bo nawet nie są to osoby samotne a wrecz nawet osoby z założoną rodziną) do tego dochodzi fakt ze wiele osób po zakończonych związkach nie wie co ze soba zrobić coś na zasadzie narkomana któremu zabrano towar i chodzi i nie wie co ze sobą zrobić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest w ogole strasznie zawiła historia... Lalka niby tez jestem tego zdania, ale co  jeśli cos sie traci? Trudno określić, kto kogo rzucił. Zaczęło sie psuć, zawsze byliśmy ze sobą szczerzy,

dodatkowo sie przyjaźniliśmy, wspieraliśmy nawzajem i byłam mu za duzo rzeczy wdzięczną, on tez mógł na mnie liczyć,  ale później zaczęliśmy jak pisałam robić sobie na złość, wywoływać zazdrość,  grac w jakieś gierki.

To wszystko narastało, coraz częściej sie kłóciliśmy, czułam sie strasznie rozchwiana, zrywałam kontakt, żeby po chwili znowu sie godzić-często w łóżku. :)  

Nie bardzo chce o tym pisać, ale ostatecznie wyszło tak, że byłam nie fair w stosunku do niego(nie zdrada, żeby nie było, bo długo nie potrafiłam myslec o innym facecie),

przez co pomimo moich przeprosin, w trakcie tego kiedy sie rozpłakałam, rzucił słuchawką i  postanowił sie odegrać-nie adekwatnie moim zdaniem, czego nie potrafiłam mu wybaczyć.

Po 3 dniach dostałam wiadomosc i uznałam, że po tym wszystkim już nie potrafię z nim być, kocham, ale nie moge. Praktycznie nie spalam przez kilka dni, non stop płakałam, miałam trudności z funkcjonowaniem,

nie zdawałam sobie sprawy, że będę aż tak tesknic i go potrzebować. Wyjechałam na drugi koniec Polski, a on odezwał sie chyba po 3 tyg kiedy napisał, że już ochłonął w złości...że tęskni, żebym wracała, że w chwili słabości przegląda moje zdjęcia itd. Napisałam, że to już nie ma sensu jeszcze po tym jak w pierwszych dniach pokazywał mi  jak ma wszystko gdzieś-chociaż wiem ze to nieprawda, strasznie mnie tym zranił, do teraz nawet nie wyobraża sobie

jak to wszystko sie na mnie wtedy odbiło. Kontakt sie urwał bo do niczego to nie prowadziło, chciałam zapomnieć. Jednak kiedy udało mi sie nie myslec o nim tak często, znowu sie odezwał-neutralnie.

Wymiana kilku wiadomości i udawanie "zwykłych znajomych" szybko skończyło sie kłótnią-głownie przez obopólną zazdrość, żale, a on uznał że ma dosyć przebijania sie przez moje "bariery" i znowu  zerwaliśmy

kontakt na jakiś czas- napisałam wiadomosc gdzie go zjechałam, a on nieodpowiedzial.

Później znowu go wznowiliśmy, dowiedziałam sie że ma jakiś problem dotyczący rodziny i nie potafilam być obojętna, tym bardziej że kiedyś w podobnej sprawie sporo mi pomógł. Zaczęliśmy rozmawiać jak dawniej, w końcu złapałam dystans i mogłam miec z nim normalny kontakt.

Dla kogoś to moze być głupota, tez nie wyobrażałam sobie kontaktu z eks, ale my naprawdę sie przyjaźniliśmy, byliśmy ze sobą związani i  brakowało nam  naszych rozmów.

W końcu zaczęliśmy sie coraz częściej kontaktować,  któraś rozmowa przeplatana podtekstami wydłużyła sie do ponad 2h jednak bałam sie spotkac, bo bałam sie stracić bezpieczny dystans i tego ze później ciężko będzie mi sie pozbierać.

Znowu uznałam że to nie ma sensu i starałam delikatnie wycofać z jakiegoś kontaktu, bo czułam, że z każdą rozmową wracają wszystkie uczucia. Praktycznie urwałam kontakt, chociaż tęskniłam,

ale miałam sporo na głowie, wiec to mi pomagało. Ostatnio znowu go wznowiliśmy. Porozmawialiśmy ze sobą raz, drugi, pod  koniec rozmowy uznał, 

 że jestem jakaś "inna" niż wcześniej, nie potrafił tego określić- chodziło mu o to, że poczuł że sie od niego całkowicie zdystansowałam, co nie do końca jest prawdą.

Zgodziłam sie na niespodziewania propozycje spotkania po tak długim czasie. Spotkaliśmy sie w miejscu publicznym, rozmowa sie kleiła, żartowaliśmy. Potem już na osobności zaczęliśmy sie całować, dotykać,

zresztą widziałam  jego wzrok i wiedziałam jak to sie skończy, ale później sie wycofałam i praktycznie uciekłam. Byłam u rodziny wiec nie mogłam rozmawiać, ale wymieniliśmy pare wiadomości i sama nie wiem co robić.

Pisal mi, że nie mógł sie opanować, tak naprawde zasypuje mnie wiadomościami jak na początku naszej znajomosci,  a ja nie wiem co robić, bo boje sie po raz drugi wchodzić do tej samej rzeki,

ale z drugiej strony nigdy nie przestał  być dla mnie ważny i tez ciężko mi sie mu opierać, nadal podchodzę do niego dość uczuciowo.

Od ostatniego spotkania nie potrafię sie na niczym skupić, nasz seks zawsze był niesamowity, byliśmy idealnie dopasowani pod względem naszych specyficznych preferencji. ale nie chodzi tylko o to,

chce go po prostu zobaczyć...Chciał sie jutro spotkać, ale na razie wykręciłam sie pewną sprawą, ale czuje, że nie potrafię mu odmówić...Sorry za rozpisanie sie, wiem że to wszystko jest delikatnie mówiąc pogmatwane, ale i tak pisałam z grubsza...  :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Nefertiti napisał:

czy naprawdę chcesz takiej huśtawki. 

Ja mimo wszystko odradzam. Nie wchodziłabym i zerwał kontakt totalnie.

Łatwo powiedzieć.


Ten haj hormonalny pojawia się za każdym nowym schodzeniem się. Trudno się od tego uwolnić i zrezygnować z tego.
Zrezygnować umieją tylko Ci co wiedzą czym to śmierdzi.

Najgorsze jest to, że po jakimś czasie nie wiadomo czy jesteśmy w związku czy już nie?  Czy to czas zejścia się czy rozejścia. Można zwariować. 
 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odbudowe siebie tez zaczalem od rad "jak wrocic do ex".

Nawet zadzialalo. Do polowy bo ja bylem wtedy w polowie drogi ale wtedy oczywiscie o tym nie wiedzialem.

Niemniej - to bylo cos na poczatek. Od czegos trzeba zaczac.

Znalazlem madre teksty i fora i pomogly.

Potem juz bylo z gorki.

Dzis moge pomoc innym.

Mam lajki za kazdym razem gdy sie tu loguje.

Jesli sie z kims rozstajesz - byly powody.

Pozniej mozesz sie zejsc ale czy powody znikly?

Jesli nie - rozstaniesz sie znowu tracac kolejny rok czy dwa plus bedac jeszcze bardziej w dolku.

Mozna wrocic gdy jestes kims innym.

Jeszcze lepiej gdy ona tez jest kims innym ale co do kobiet na to nie ma co liczyc.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@FlorenceAle piękne emocje, pozazdrościć stanu.

Tak działa odrzucenie. Tobie jest łatwiej bo jesteś kobietą, szybciej przestajemy kochać. 

Będzie Cię to trzymać, jak nie wrócicie do siebie to będziesz go kochać całe życie, miłość wspominać, fantazjować. Taka niespełniona miłość. 

Ale chyba jesteście młodzi to wróć, daj mu i się ulotnij. Bez żadnych przytulanek po itd. Wtedy będzie Ci to obojętne albo go zapragniesz jeszcze bardziej.

Wątpię czy Wam się uda na dłuższą metę. Po powrocie będziesz wiedzieć co straciłaś i jak wygląda odzyskanie więc duże prawdopodobieństwo, że z czasem go zdradzisz albo odejdziesz i poznasz kogoś innego. Tak działają kobiety.

Będzie Ci łatwiej niż jemu, mężczyźni cierpią dłużej/ inaczej. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Beka.

Pierwszy akapit my, my, my.

Początek drugiego: zjebalam.

 

Jaja jak berety, proszę Pani.

 

 

I na koniec: chce się umówić, ale i nie chcę. Wykręcam się. A idź pan w chuj. Oczy zaropiałe.

Edytowane przez zuckerfrei
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Florence napisał:

To jest w ogole strasznie zawiła historia

Bez urazy, autorko, ale to jest historia jakich wiele:

 

8 godzin temu, Florence napisał:

ale później zaczęliśmy jak pisałam robić sobie na złość, wywoływać zazdrość,  grac w jakieś gierki.

To wszystko narastało, coraz częściej sie kłóciliśmy, czułam sie strasznie rozchwiana, zrywałam kontakt, żeby po chwili znowu sie godzić-często w łóżku. :)

Dwójką bardzo niedojrzałych ludzi, którzy nie potrafią nawet ze sobą porozmawiać o swoich problemach. W waszym przypadku powrót jest absolutnie niewskazany ponieważ wracaliście już do siebie i nic się zmieniło. I teraz też się nie zmieni ponieważ nad tym nie pracujecie. 

 

Polecam opanować więc pokusę i dojrzeć. Poczytać forum, popracować nad sobą. Bo jeśli Ty wyjeżdżasz na drugi koniec Polski żeby się z nim nie widzieć a potem i tak widujesz to znaczy, że z Twoją stabilnością jest coś nie tak. Związek? Przecież Ty z tego co piszesz problemy rozwiązujesz tak, że z bliżej nieznanych przyczyn (głównie dla siebie nieznanych, ale o tym za chwilę) po prostu urywasz kontakt, dystansujesz się... Dorośli, normalnie rozwinięci emocjonalnie ludzie rozmawiają o problemach w związku tak jak tu kilka osób też lekko o tym wspomniało. 

 

(to że dwójką opieram na Twojej opowieści ze zwykłej przyzwoitości, bo jak osoby zachowujące się tak jak Ty opisujesz piszą "my" to zwykle oznacza że tylko one coś robiły. Jednak jeśli jest tak, że musisz oszukiwać na anonimowym forum internetowym to po prostu współczuję)

 

8 godzin temu, Florence napisał:

nasz seks zawsze był niesamowity, byliśmy idealnie dopasowani pod względem naszych specyficznych preferencji. ale nie chodzi tylko o to,

 

8 godzin temu, Florence napisał:

Znowu uznałam że to nie ma sensu i starałam delikatnie wycofać z jakiegoś kontaktu, bo czułam, że z każdą rozmową wracają wszystkie uczucia. Praktycznie urwałam kontakt, chociaż tęskniłam,

Szczerze mówiąc spośród wszystkich przypadków nazywanych tutaj pochopnie mianem borderline z opisu ten (a założę się że akurat tutaj nikt by Cię o to nie posądził jest wręcz podręcznikowy. Nie spodziewam się oczywiście jakiejś sensownej reakcji z Twojej strony ale polecam terapię. Serio. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Berkanan napisał:

Ja myślę, że czasem to może mieć sens, o ile obie strony chcą, a powód rozstania został rozwiązany. 

Pogodziliśmy sie i przegadaliśmy naprawdę sporo, widzę swoją błędy, zrozumiałam jak wyglądały niektóre zachowania z jego strony... jemu też szczerze powiedziałam o wszystkim co mnie męczyło.

5 godzin temu, Lalka napisał:

. Po powrocie będziesz wiedzieć co straciłaś i jak wygląda odzyskanie więc duże prawdopodobieństwo, że z czasem go zdradzisz albo odejdziesz i poznasz kogoś innego. Tak działają kobiety.

Będzie Ci łatwiej niż jemu, mężczyźni cierpią dłużej/ inaczej. 

W ogóle się z tym nie zgadzam... ;)

Rzeczywiście jestem młoda, on około 30, wiec w sumie stary nie jest. ;)

@zuckerfrei Spotkamy się, bo zrozumiałam, że odwlekałam do niczego nie prowadzi. Wykręciłam się bo mam coś na głowie, a nie chce się rozpraszać.

 

 

2 godziny temu, JurekB napisał:

W waszym przypadku powrót jest absolutnie niewskazany ponieważ wracaliście już do siebie i nic się zmieniło. I teraz też się nie zmieni ponieważ nad tym nie pracujecie. 

Nie rozumiem dlaczego 90% tego co napisałam zwyczajnie PRZEKRĘCIŁEŚ.

NIGDY do siebie nie wracaliśmy. Nawiązywaliśmy kontakt, ale absolutnie to nie były jakieś relacje jak w związku. Jak pisałam nawet nie chciałam/miałam obawy sie spotkać. 

Przegadaliśmy szczerze naprawde sporo, kilka godzin,  także wszystko sobie wyjaśniliśmy. Wreszcie nie czuje żadnego żalu i wydaje mi się że on też bardziej mnie zrozumiał.

2 godziny temu, JurekB napisał:

Bo jeśli Ty wyjeżdżasz na drugi koniec Polski żeby się z nim nie widzieć a potem i tak widujesz to znaczy, że z Twoją stabilnością jest coś nie tak. Związek

Jeszcze raz napisze-nie widywałam. Twardo nie chciałam się spotkać. Co do wyjazdu to też nie do końca tak.  Wyjechałam do chorej babci. Nie musiałam, ale postanowiłam że chce zmienić otoczenie, zapomnieć. 

2 godziny temu, JurekB napisał:

osoby zachowujące się tak jak Ty opisujesz piszą "my" to zwykle oznacza że tylko one coś robiły.

Nie, ale święta nie byłam, potrafię przyznać się do błędów i pracuje na sobą. Co do niedojrzałości. Sama nie wiem, ale nie wydaje mi się... kiedy go poznałam byłam nastolatką, wiec nie byłam jakoś doświadczona w przeciwieństwie do niego. I o ile jest bardzo ogarniętym facetem pod wieloma względami, to jeśli chodzi o związki i  dojrzałość emocjonalną  nie jest tak dobrze. Z tego co wiem nasz związek był jego najdłuższym. Miał bardzo dużo dziewczyn, ale to były raczej przelotne znajomości, a z tego co mi opowiadał kilka zwiazków kończyło się po paru miesiącach.

Przekonywał, że teraz chce już stabilizacji. Masz rację dojrzali ludzie ze sobą rozmawiają. My przestliśmy po pewnym czasie szczerze rozmawiać o swoich nieporozumieniach, rozmawialiśmy o wszystkim innym, tylko nie o tym co było najważniejsze. I to nie do końca moja wina, bo jestem raczej wylewna, a on po każdej kłótni zamykał się w sobie, wbijał mi szpile, a czasem miałam wrażenie że specjalnie prowokował  i później  ciężko było mi go nakłonić do tego żeby szczerze porozmawiać. Raz na jakiś czas musiałam wszystko z siebie wyrzucić i mówiłam o tym co mnie boli, wtedy się otwierał, gadalismy,  ale zmiany widziałam tylko na kilka dni w najlepszym przypadku kilkanaście i wszystko było po staremu. Po czasie miałam dosyć i sama już nie chciałam się otwierać, za to zaczęłam być złośliwa, czułam że trace do niego jakies uczucia i nie potrafiłam być szczera. Ale jego zachowania też nie były bez powodu, bo były reakcją na jakieś moje-czuł że nie traktuje go do końca poważnie, że mi nie zależy, (co było bzdurą) nie rozumiał, tego że cały czas ustalałam według niego jakieś głupie bariery i wiele innych. Częsta zarzucał mi że mnie nie rozumie. Teraz wiem, że postępowałam idiotyczne, staram się nie być "w gorące wodzie kąpana" jak kiedyś i pracuje nad tym żeby być bardziej zdecydowana/konsekwentna, bo mnie samą to męczyło. Co do niego to ciężko mi powiedzieć.  Widzę pewne zmiany, ale może dogadujemy się, bo nie jesteśmy ze sobą. Nie mogę przewidzieć co by było gdyby... Co do tego co mi zarzuciłeś to oczywiście się nie zgadzam, wiem co to za schorzenie, bo interesuje się psychologią i większość do mnie nie pasuje.

 

Marek kiedyś nagrał bardzo dobrą audycje(polecam) o kobietach ze starą duszą i bardzo dużo sie pokrywało. Nie wszystko, ale spora część. I porusza tam właśnie pewne problemy takich osób, wyklucza to że taka kobieta jest psychiczna, bo  pewne zachowania są skutkiem właśnie starej duszy.:) Oczywiście ktos może w to nie wierzyć. :) A byłam rozchwiana dlatego, że bardzo mi zależało, byłam zaangażowana, a on odpłacił mi pod wpływem złości w okropny sposób-nie chce o tym pisać(zamiast mnie zjechać i porozmować) i  nie potrafiłam mu wybaczyć. Długo myślałam, że zawsze będę miała żal, na początku nawet że nigdy nie bedę mogla z nim normalnie porozmawiać, ale po dluższym czasie i naszych rozmowach mu wybaczylam, bo wiem że sama też zawiniłam, a on postąpił pod wpływem emocji. Nie wiem już  w sumie może go usprawiedliwiam,  jestem głupia i naiwna, ciężko mi obiektywnie powiedzieć, ale wiem ile sama mam wad.

Pisałam na szybko i chaotycznie, bo niezbyt mam czas i możliwość i w sumie nie wiem czy dobrze zrobiłam zakładając tu ten temat. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Florence napisał:

Jednak kiedy udało mi sie nie myslec o nim tak często, znowu sie odezwał-neutralnie.

 

11 godzin temu, Florence napisał:

Wymiana kilku wiadomości i udawanie "zwykłych znajomych" szybko skończyło sie kłótnią-głownie przez obopólną zazdrość, żale, a on uznał że ma dosyć przebijania sie przez moje "bariery" i znowu  zerwaliśmy

kontakt na jakiś czas

 

11 godzin temu, Florence napisał:

Później znowu go wznowiliśmy

 

11 godzin temu, Florence napisał:

Zaczęliśmy rozmawiać jak dawniej,

 

11 godzin temu, Florence napisał:

W końcu zaczęliśmy sie coraz częściej kontaktować

 

11 godzin temu, Florence napisał:

Znowu uznałam że to nie ma sensu i starałam delikatnie wycofać z jakiegoś kontaktu, bo czułam, że z każdą rozmową wracają wszystkie uczucia. Praktycznie urwałam kontakt, chociaż tęskniłam,

 

11 godzin temu, Florence napisał:

Ostatnio znowu go wznowiliśmy.

 

11 godzin temu, Florence napisał:

ale później sie wycofałam i praktycznie uciekłam.

 

11 godzin temu, Florence napisał:

nie wiem co robić,

 

32 minuty temu, Florence napisał:

Nawiązywaliśmy kontakt, ale absolutnie to nie były jakieś relacje jak w związku.

Droga autorko, wracaliście do siebie w sensie kontaktu. Jeżeli uważasz, że powyższe fragment o ciągłych wznowieniach kontaktu, dystansowaniach się, wznowieniach i tak dalej są emanacją stabilności i dojrzałości emocjonalnej, to raczej ciężko Ci będzie pomóc. 

 

33 minuty temu, Florence napisał:

Twardo nie chciałam się spotkać. Co do wyjazdu to też nie do końca tak.  Wyjechałam do chorej babci. Nie musiałam, ale postanowiłam że chce zmienić otoczenie, zapomnieć. 

Dlatego właśnie uwielbiam dyskusje z kobietami. Faktycznie twardo nie chciałaś się spotkać. Po co oszukujesz samą siebie? 

 

11 godzin temu, Florence napisał:

Zgodziłam sie na niespodziewania propozycje spotkania po tak długim czasie.

To twardo nie chciałaś się spotkać? Jak widać powyżej, zostałaś zaciągnięta przemocą na miejsce spotkania. 

 

11 godzin temu, Florence napisał:

żebym wracała, że w chwili słabości przegląda moje zdjęcia itd. Napisałam, że to już nie ma sensu

Mógłbym zapytać, czemu nie napisałaś mu zatem, że masz chorą babcię skoro to o to chodziło. Ale nie zapytam, bo przecież widać, że kompletnie się miotasz i nie wiem po co o tej babci teraz w ogóle wspominasz. Uciekłaś od niego, tak jak uciekałaś jak czytam niejeden raz a jak ktoś to wypunktuje, to klasyczna odpowiedź: "Ale to nie tak".

 

37 minut temu, Florence napisał:

W sumie nie wiem czy dobrze zrobiłam zakładając tu ten temat.

Też się zastanawiam, po co to zrobiłaś ponieważ jeśli sama kompletnie nie wiesz czego chcesz, wykazujesz zachowania świadczące o niedojrzałości emocjonalnej, to forum Ci nie pomoże. Zachowujesz się jak dziewica na wydaniu: "Trochę chcę, a trochę się boję". A teraz nawet nie wiesz, czy dobrze zrobiłaś zakładając temat na forum <facepalm>

 

Tobie moim zdaniem potrzebna jest praca nad sobą, a od relacji z facetami to trzymaj się z daleka dopóki nie uporządkujesz samej siebie.

40 minut temu, Florence napisał:

kiedy go poznałam byłam nastolatką,

I nic się dalej nie zmieniło jak czytam. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.