Skocz do zawartości

Mężatek nie tykam. Dla moralizatorów słów kilka


Rekomendowane odpowiedzi

Godzinę temu, Bonzo napisał:

1. Albo traktujemy kobiety jako istoty obdarzone rozumem - i wtedy nie ma żadnej współwiny kochanka - winna jest wyłacznie kobieta. Bo zakładamy, że ma rozum i  wolną wolę.

Jasne, że jest, jeśli jest tego świadom iż kopuluje z mężatką.

 

Panie wysoki sądzie, ja w prawdzie wiedziałem, że to kradzione, ale tego nie ukradłem, a że nadarzyła się okazja to skorzystałem ;)  

 

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Mosze Red napisał:

Panie wysoki sądzie, ja w prawdzie wiedziałem, że to kradzione, ale tego nie ukradłem, a że nadarzyła się okazja to skorzystałem ;) 

To nie ma zastosowania w tym przypadku.

Nie można bowiem ukraść komuś żony. Bo co jak co ale ślub to nie akt notarialny.

 

Lepsza (choć niezupełnie całkowita) analogia jest tu:

Panie wysoki sądzie. Przy granicy mojej działki z działką sąsiada rośnie jabłonka. Samo drzewo jest na stronie sąsiada i nie mam wątpliwości, że jest własnością sąsiada. Tymczasem jabłka częsciowo pospadały na moją działkę.

Spadły same, zebrałem i zeżarłem.

Nadarzyła się okazja, to skorzystałem.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Bonzo napisał:

Bo co jak co ale ślub to nie akt notarialny.

Jest to umowa, której jeden z warunków to wierność.

 

Każdy kto świadomie bierze udział w złamaniu umowy, udziela pomocnictwa -  sam bierze udział w przestępstwie, proste.

 

5 minut temu, Bonzo napisał:

Panie wysoki sądzie. Przy granicy mojej działki z działką sąsiada rośnie jabłonka.

 

Kiepski przykład. Jeśli sąsiad ma jabłonkę, to owoce, które rosną po twojej stronie ogrodzenia lub opadną po twojej stronie są twoją własnością według prawa. Tak samo możesz przycinać gałęzie po twojej stronie ogrodzenia.

 

Więc przykład nietrafiony ;) 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Mosze Red napisał:

est to umowa, której jeden z warunków to wierność.

ale stronami tej umowy są mąż i żona, na tym polega dowcip tego panierka. 

 

Cytat

Z obowiązku wierności spoczywającego na małżonkach wynika powinność powstrzymania się przez każde z nich od stosunków seksualnych z osobami trzecimi. 

 

Tyle w temacie

 

Edytowane przez Perun82
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, tytuschrypus napisał:

W praktyce więc, niby kobieta tylko jest winna, ale obrywa się kochankowi i ja z tym mam problem - z praktyką. I znów - gdyby konsekwentnie piętnować za zdradę otwarcie tylko tego, kto faktycznie zdradza, to kochanek mógłby bez obaw dać znać mężowi, że jego żona próbuje mu przyprawić rogi. A tak - przy obecnym podejściu właśnie przez to podejście tego nie zrobi. Sam opisywałem sytuację, w której mimo że zachowałem się jak moraliści pragną - straciłem przyjaciela, bo on jak biały rycerz od razu założył, że na pewno bałamuciłem i podrywałem jego pannę. Gdyby miał wpojone inne przekonania, nasza przyjaźń by trwała.

No sorry, ale w społeczeństwie panuje ogólnie przyjęty system wartości trwający od tysięcy lat. To że z paroma kolegami promujecie inny nie oznacza, że jest lepszy oraz że się przyjmie jeśli go komuś przedstawicie.

 

Gdyby akt zdrady był przestępstwem, uznani byście byli za współudział. Świadome przyczynianie się/pomaganie w przestępstwie.

Tak jakbyś dał ziomkom znać, że chata pusta, można kraść. Sam nic nie bierzesz, ale wyrok dostaniesz.

 

Prościej nie umiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Perun82 napisał:

ale stronami tej umowy są mąż i żona, na tym polega dowcip tego panierka. 

Ponawiam ;)

 

"Każdy kto świadomie bierze udział w złamaniu umowy, udziela pomocnictwa -  sam bierze udział w przestępstwie, proste."

 

5 minut temu, Drizzt napisał:

Gdyby akt zdrady był przestępstwem, uznani byście byli za współudział. Świadome przyczynianie się/pomaganie w przestępstwie.

Tak jakbyś dał ziomkom znać, że chata pusta, można kraść. Sam nic nie bierzesz, ale wyrok dostaniesz.

 

Dokładnie tak, jakakolwiek świadoma korzyść odniesiona z przestępstwa jest współudziałem.

 

Dlatego karane są takie rzeczy jak paserstwo, pomocnictwo, nabycie w złej wierze i wiele innych. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Mosze Red napisał:

Dokładnie tak, jakakolwiek świadoma korzyść odniesiona z przestępstwa jest współudziałem.

 

Uwaga bracia taksówkarze, recepcjoniści, sprzedawcy gumek, kwiaciarze etc..

 

Panie, jeden grzmocił twoją pannę a tylu brało współudział:D 

Edytowane przez Perun82
  • Like 1
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Perun82 napisał:

Uwaga bracia taksówkarze, recepcjoniści, sprzedawcy gumek, kwiaciarze etc..

Nie rób kurtyzany z logiki i dowolnie nie zmieniaj zakresu pojęć ;) 

 

Zwyczajnie wyczerpały się argumenty i został wam relatywizm moralny, który tak naprawdę jest potrzebny aby usprawiedliwić się przed sobą i innymi. 

 

Jedyną osobą, która brała czynny udział jest kochanek żony, a nie producenci dóbr czy dostawcy usług.

 

 

 

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, Mosze Red napisał:

Dlatego karane są takie rzeczy jak paserstwo, pomocnictwo, nabycie w złej wierze i wiele innych. 

A omawiana przez nas kwestia - nie. 

 

24 minuty temu, Drizzt napisał:

sorry, ale w społeczeństwie panuje ogólnie przyjęty system wartości trwający od tysięcy lat.

Matrix też się wczoraj nie narodził, a jednak uznajemy go za Matrix. Dla mnie to co robicie to element właśnie jego. 

 

Podkreślam jeszcze raz, bo też prościej nie umiem - to tak jak z przekręcającym sędzią.  Wszyscy krzyczą "sędzia chuj" bo on ma nie sprzedawać meczu niezależnie od tego, jak mocno jest namawiany do tego. I taką postawę proponuję. Tylko tyle i aż tyle. 

 

To o relatywizmie moralnym mającym usprawiedliwiać czyjeś działanie to też - w moim przypadku - żaden argument. Ja nie działam w żaden sposób, który tak muszę usprawiedliwiać, więc teza się rypła. Wręcz przeciwnie - wasza postawa utrudnia mi jako pokrzywdzonemu dochodzenie swoich praw.

 

@Mosze Red - czy mógłbyś nie ignorować tego co piszę i nie upierać się przy tym, jak to piszemy to wszystko bo potrzebujemy akceptacji? @Drizztzżymał się na to, jak to "my" powtarzamy ciągle coś mimo że druga strona przeczy, a tutaj mamy do czynienia właśnie z takim zachowaniem - tylko po waszej stronie.

 

Zapytam jeszcze inaczej, by was na mój tok myślenia naprowadzić: Czy jeśli kobieta mówi: "On mnie namówił, gdyby nie to nie uległabym i nie zdradziła Cię, misiu" to czy nie mówi zgodnie z waszą logiką?

 

Edytowane przez tytuschrypus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Mosze Red napisał:

Nie rób kurtyzany z logiki i dowolnie nie zmieniaj zakresu pojęć 

Zakres pojęć jest taki, że małżeństwo obejmuje prawa i obowiązki małżonków a nie otoczenia.  Sądy nie będzie obchodziło czy dziecko jest np. po zdradzie - urodziło się w kieracie - rogaczu jest Twoje:)  I wtedy możesz napisać bratu w rogach, że robi żonę z logiki, bo kochanka ukrają a on mu się śmieje w twarz. Matrix mówi - nie pilnowałeś, nie dbałeś  - to poszła sobie a ty będziesz ponosił za to odpowiedzialność. 

 

Małżeństwo określa stan faktyczny w tym jednym dniu. Ale życie nie jest stałe. Dlatego ta konstrukcja nie jest trwała. 

 

 

Edytowane przez Perun82
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Mosze Red napisał:

Jest to umowa, której jeden z warunków to wierność.

Tu nie ma żadnej wątpliwości.

15 minut temu, Mosze Red napisał:

Każdy kto świadomie bierze udział w złamaniu umowy, udziela pomocnictwa -  sam bierze udział w przestępstwie, proste.

Po pierwsze - zdrada nie jest przestępstwem.

Po drugie - a czy taksówkarz, ktory wie, że zawozi żonę do kochanka - też ?

Po trzecie - czy ten kto wie, że żona zdradza męża a męża o tym nie poinformuje - też bierze w tym udział ?

 

Kolejne ciekawe zagadnienie. Ślub jest umową.

Załózmy, że prowadzę firmę i zatrudnię sobie pracownika. Pracownik podpisze ze mną umowę na czas okreslony i zobowiąże się w dodatku do nieświadczenia jakichkolwiek usług na rzecz konkurencji.

Czy jesli moja konkurencja - skusi tego pracownika by i dla nich po godzinach popracował (za co mu zapłaci i tak dalej) - wobec kogo mam wyciągać konsekwencje z tytułu złamania umowy ?

Bo to, że wobec pracownika - to oczywiste.

A czy mogę pozwać konkurencję, że "swoimi niecnymi działaniami sprowadziła mego pracownika na złą drogę skutkiem czego złamał on umowę ?"

 

Drugi przykład:

Kierowca prowadzi samochód. Mocny samochód. Pasażer obok mówi - "daj mu w palnik"
Kierowca dał w palnik i przekroczył prędkosć.

Niewątpliwie pasażer udzielił pomocnictwa kierowcy zachęcając go do zwiększenia prędkosci pojazdu.

Kto dostanie mandat ?

 

15 minut temu, Mosze Red napisał:

Więc przykład nietrafiony ;)

Twój też był nietrafiony z tym kupowaniem kradzionego. Nie istnieje takie pojęcie jak "kradzież żony", a ściślej - "kradzież wdzięków żony" - bo to pierwsze należałoby rozumieć jako odejście żony od męża do kochanka. Zaś bzyknięcie jednorazowe czyjejś zony należałoby tu raczej podciągnąć pod "krótkotrwałe użycie"

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, tytuschrypus napisał:

A omawiana przez nas kwestia - nie. 

Też jest karane, tylko nie z mocy prawa, ale poprzez społeczeństwo i jego oddziaływanie. 

 

A teraz podsumowanie po raz kolejny. tak naprawdę cały ten wątek jest ma tylko jeden cel. 

 

Pewne osoby oczekują AKCEPTACJI, że reszta grona zgodnie powie, spoko chłopaki nie robicie nic złego, róbcie tak dalej.

 

Czekacie panowie na poklepanie po plecach ze strony grupy.

 

Trzeba umieć zaakceptować, że w niektórych kwestiach jest się hipokrytą, być świadomym ryzyka i ewentualnych konsekwencji. 

 

I tyle, róbcie co chcecie, jeśli jesteście gotowi ponieść za to odpowiedzialność. 

 

Nie dorabiajcie ideologii, nie relatywizujcie, nie kręćcie ;) 

 

Wystarczy popatrzeć w lustro i powiedzieć jestem chujem bo rucham cudze żony, gówno mnie to obchodzi że ktoś ponosi szkodę, mogę z tym żyć, bo dla mnie korzyści są większe niż straty.

 

I tyle szczypta szczerości wobec samego siebie. 

 

 

 

  • Like 3
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Bonzo napisał:

"kradzież wdzięków żony"

w takim razie żona to przedmiot. Jeśli tak, to niech do umowy cywilno - prawnej zwanej małżeństwem dołączają kartę gwarancyjną. 

 

Cytat

Nie dorabiajcie ideologii, nie relatywizujcie, nie kręćcie 

Kto tu kręci? My nie dorabiamy ideologi tylko mówimy jak jest. Nie oznacza, ze to wdrażamy w życie. Ale nie  pieprzymy farmazonów o moralności, zasadach bo to oznaka braku siły. 

 

Elity mają siłę, więc ustalają zasady które ich nie dotyczą, plebs dostosowuje się do tych zasad i pilnuje by nikt ich nie złamał. 

Edytowane przez Perun82
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Bonzo napisał:

Po pierwsze - zdrada nie jest przestępstwem.

Nie o tym jest dyskusja "czy jest przestępstwem", a o tym czy zaliczenie mężatki jest "w porządku/ok/prawilne/moralne/dobre/to nic złego itp."

 

Więc jeśli sam akt zdrady nie jest w porządku, to współudział w tej sytuacji także nie jest. Tyle.

 

7 minut temu, Bonzo napisał:

Po drugie - a czy taksówkarz, ktory wie, że zawozi żonę do kochanka - też ?

Po trzecie - czy ten kto wie, że żona zdradza męża a męża o tym nie poinformuje - też bierze w tym udział ?

Było wcześniej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Mosze Red napisał:

Nie dorabiajcie ideologii, nie relatywizujcie, nie kręćcie ;) 

A czytałeś może, co na ten temat pisałem powyżej? Podejrzewam, że tak, chociaż odpowiedziałeś tylko na część tamtego posta.

 

I cała ta dedukcja idzie się... Wiadomo, gdzie idzie. A ma ona na celu tylko umniejszyć pogląd inny od waszego. Tak mi się wydaje. Podobnie ja mógłbym napisać - nie dorabiajcie ideologii do białorycerskiej pomocy kobietom w wymyślaniu nowych usprawiedliwień.

 

Powtórzę:

 

20 minut temu, tytuschrypus napisał:

Zapytam jeszcze inaczej, by was na mój tok myślenia naprowadzić: Czy jeśli kobieta mówi: "On mnie namówił, gdyby nie to nie uległabym i nie zdradziła Cię, misiu" to czy nie mówi zgodnie z waszą logiką?

Wystarczy spojrzeć przed lustrem i powiedzieć: "W sumie nigdy o tym nie pomyślałem, ale faktycznie dzięki mojemu głośnemu piętnowaniu tych, o których piszę ciągle że są bez winy pomagam kobietom w wymówkach i tym samym pośrednio ułatwiam im zdradę".

 

Mnie to naprawdę frapuje - to jak to jest? Niby winna zdrady jest żona i mam nie powtarzać, że sądzicie inaczej. Ale jeśli tak, to po co ta dyskusja i analogie do przestępstw, współwiny? Nie oszukujmy się, w praktyce to czy nazwiecie to winą, czy "moralną odpowiedzialnością za współudział" to słowotwórstwo. I potem myszka ma prawo powiedzieć: "Ja nie chciałam, kocham Cię, ale on mnie nakłonił" - a facet zamiast zająć się nią i tym, że jego żona rozkłada nogi przed innymi rzuca się na kochanka z pięściami. Naprawdę nie widzicie tej zależności? Szok.

Edytowane przez tytuschrypus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Bonzo napisał:

Po pierwsze - zdrada nie jest przestępstwem.

 

W wielu krajach jest. 

 

Jest i u nas. W prawie wyróżniamy tzw. prawa martwe, lub prawa zwyczajowe,  czyny które nie są ścigane mimo, że są przestępstwem.

 

Natomiast zdrada jest nadal delicta,  czyli czyn niedozwolony prawa prywatnego jeśli nawet nie ściga jej prawo karne. 

 

17 minut temu, Bonzo napisał:

Po drugie - a czy taksówkarz, ktory wie, że zawozi żonę do kochanka - też ?

Po trzecie - czy ten kto wie, że żona zdradza męża a męża o tym nie poinformuje - też bierze w tym udział ?

Jest to tak zwany zakres odpowiedzialności, każdy typ przestępstwa, czy wykroczenia, ma zakres odpowiedzialności - grono osób, które są odpowiedzialne za dany czyn, które jest szersze lub węższe zw zależności od kontekstu, który się do niego odnosi inaczej wszyscy byliby przestępcami i społeczeństwo nie funkcjonowałoby prawidłowo.

 

Ci ludzie nie biorą w tym udziału.

 

8 minut temu, tytuschrypus napisał:

A ma ona na celu tylko umniejszyć pogląd inny od waszego. Tak mi się wydaje.

Nie, sam jestem hipokrytą w wielu kwestiach, bo tak jest dla mnie lepiej i wygodniej, ale nie mam problemów z przyznaniem tego. 

 

 

8 minut temu, tytuschrypus napisał:

Mnie to naprawdę frapuje - to jak to jest? Niby winna zdrady jest żona i mam nie powtarzać, że sądzicie inaczej. Ale jeśli tak, to po co ta dyskusja i analogie do przestępstw, współwiny?

 

Bo wszelka dyskusja musi mieć punkt odniesienia, stały punkt, taki aksjomat, który nie podlega dyskusji inaczej żadna dyskusja nie ma sensu i zamienia się w żonglerkę relatywizmem. 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Mosze Red napisał:

Też jest karane, tylko nie z mocy prawa, ale poprzez społeczeństwo i jego oddziaływanie. 

O. A zastanówmy się - co legło u podstaw NIEkarania zdrady z mocy prawa ?

Dlaczego zdrada uznawana jest za zło (w myśl umowy społecznej) - a nie ma to przełożenia na konkretną sankcję karną ?

 

4 minuty temu, Mosze Red napisał:

Trzeba umieć zaakceptować, że w niektórych kwestiach jest się hipokrytą, być świadomym ryzyka i ewentualnych konsekwencji. 

Z hipokryzją to się nie zgodzę (bo na przykład sam nigdy o żadną kobietę zazdrosny nie byłem, ale to zapewne dlatego, że się nie zamatrixowu.... yy wróć nie zakochuję), ale z ryzykiem i konsekwencjami - zgodzę się jak najbardziej !

Tu trzeba kalkulować. Jak ze wszystkim zresztą.

4 minuty temu, Mosze Red napisał:

I tyle, róbcie co chcecie, jeśli jesteście gotowi ponieść za to odpowiedzialność. 

Jak na razie nie słyszałem ani jednego głosu - by ktoś uskarżał się iż oberwał w mordę od zazdrosnego męża.

Więc jak na razie nie widzę podstaw by twierdzić, że jest inaczej.

4 minuty temu, Mosze Red napisał:

Nie dorabiajcie ideologii, nie relatywizujcie, nie kręćcie ;) 

Tu nic takiego się nie dzieje.

Watek ma jeden prosty cel - wskazać kto jest winien zdrady. I wykazać, że nie jest to kochanek.

4 minuty temu, Mosze Red napisał:

gówno mnie to obchodzi że ktoś ponosi szkodę, mogę z tym żyć, bo dla mnie korzyści są większe niż straty.

Tak po prawdzie - tego rodzaju analizy nalezałoby prowadzić cały czas. I się to nawet robi.

Prowadzisz sklep spożywczy. Kupujesz chleb u piekarza po złotówce, sprzedajesz po 2 złote.

Spokojnie przezyłbyś gdybyś sprzedawał po 1.50. Ale sprzedajesz świadomie po dwa złote - bo lepiej zarabiasz, a skoro są chętni zapłacić - to korzystam. Sami u mnie zostawiają swoje zasoby finansowe.

 

A Twoi klienci przecież - traca dokładnie tyle ile Ty zyskujesz (na tym polega handel) To już wyjaśnił kapitan statku Robinsonowi Cruzoe - gdy ten po raz pierwszy przypłynął do Afryki i zauwazył jak za garść świecidełek wartych jakieś drobne pensy - murzyni oddają kosć słoniową i złoty kruszec.

 

A przeciez mógłbyś znacząco pomóc biednym ludziom obniżając ceny w swoim sklepie - by ci mieli niższe wydatki (ponosili mniejsze straty), ale tego nie robisz z przyczyn właśnie takich jakie zgrabnie i celnie ująłeś w zdaniu powyżej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@tytuschrypus nikt nie pisze o piętnowaniu i karceniu bab za zdradę, bo jest to wydaje mi się dla każdego oczywiste.

 

Wyszliśmy na przeciw poglądowi, że bzykanie mężatek jest spoko, chwalenie się tym i mierzenie na długość członka pod względem zaliczonych czyichś żon to super sprawa godna brata samca.

Dlatego ten temat skupił się wokół podejścia mężczyzn, a chwilowo panie zostawiliśmy w spokoju.

 

Co nie zmienia faktu, że nikt nie umniejsza ich winy i zepsucia. Żaden nachalny buchaj nigdy nie będzie usprawiedliwieniem ani nic innego. Dla mnie to oddzielna całkiem rzecz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Mosze Red napisał:

Nie, sam jestem hipokrytą w wielu kwestiach, bo tak jest dla mnie lepiej i wygodniej, ale nie mam problemów z przyznaniem tego.

To gdzie jest w tym moja hipokryzja? Gdybyś czytał, wiedziałbyś że cudzych żon nie rucham - wręcz przeciwnie. Mając okazję, nie ruchałem. Czy to coś zmieniło? Dzięki wam i waszym poglądom między innymi - nie. Czy to korzystne dla nas, mężczyzn? Nie sądzę.

 

4 minuty temu, Mosze Red napisał:

Bo wszelka dyskusja musi mieć punkt odniesienia, stały punkt, taki aksjomat, który nie podlega dyskusji inaczej żadna dyskusja nie ma sensu i zamienia się w żonglerkę relatywizmem.

Pełna zgoda. To jaki jest punkt odniesienia tej? Bo @Drizztpisze, że mówicie iż zdrada jest winą wyłącznie zdradzającego. Potem jednak mowa jest o współwinie. EDIT: @Drizztdodałeś w tym czasie odpowiedź. Ok. Moim zdaniem to też odrębne kwestie. 

 

A zatem jeśli tak, to czy:
 

11 minut temu, tytuschrypus napisał:

Powtórzę:

 

26 minut temu, tytuschrypus napisał:

Zapytam jeszcze inaczej, by was na mój tok myślenia naprowadzić: Czy jeśli kobieta mówi: "On mnie namówił, gdyby nie to nie uległabym i nie zdradziła Cię, misiu" to czy nie mówi zgodnie z waszą logiką?

Wystarczy spojrzeć przed lustrem i powiedzieć: "W sumie nigdy o tym nie pomyślałem, ale faktycznie dzięki mojemu głośnemu piętnowaniu tych, o których piszę ciągle że są bez winy pomagam kobietom w wymówkach i tym samym pośrednio ułatwiam im zdradę".

Jest tak, czy nie? I dlaczego?

 

 

Edytowane przez tytuschrypus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Bonzo napisał:

O. A zastanówmy się - co legło u podstaw NIEkarania zdrady z mocy prawa ?

Dlaczego zdrada uznawana jest za zło (w myśl umowy społecznej) - a nie ma to przełożenia na konkretną sankcję karną ?

Jest kilka teorii na ten temat, ale najpowszechniejszą, ku której skłania się większość akademików jest to,  iż ze względu na swą powszechność byłoby to bezcelowe :lol: 

 

Dodatkowo przyjęto iż konsekwencje ze zdrady są wyciągane w postępowaniu rozwodowym, odnoszę się do cywilizacji europejskiej i pochodnych. 

 

6 minut temu, tytuschrypus napisał:

"W sumie nigdy o tym nie pomyślałem, ale faktycznie dzięki mojemu głośnemu piętnowaniu tych, o których piszę ciągle że są bez winy pomagam kobietom w wymówkach i tym samym pośrednio ułatwiam im zdradę".

 

Ja nikogo nie piętnuję, zachęcam jedynie do nie szukania usprawiedliwienia przed sobą i innymi. Jeśli ktoś go szuka, świadczy to o wewnętrznym poczuciu winy.

 

I teraz pojawia się problem skali, problem dzielenia winy. Który w mojej opinii nie występuje, bo tak żona, która działa świadomie jest 100% winna zdradzie. Koniec i kropka. 

 

Natomiast kwestia winy kochanka jest odrębna. Żona winna jest zdrady małżeńskiej, natomiast kochanek (jeśli jest stanu wolnego) jest winien szkody, której wyrządził mężczyźnie z którego żoną kopulował, a w szerszym kontekście szkody, której wyrządził ogółowi mężczyzn. 

 

A czy kochanek poniesie karę, to zależy od tego czy się wyda i czy w szerszym kontekście środowisko, w którym przebywa zechce ukarać go w jakiś sposób.     

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Mosze Red napisał:

A czy kochanek poniesie karę, to zależy od tego czy się wyda i czy w szerszym kontekście środowisko, w którym przebywa zechce ukarać go w jakiś sposób. 

No właśnie - a ja twierdzę między innymi na podstawie własnych doświadczeń z różnych stron tego zagadnienia, że jest to zachowanie błędne, bo w dzisiejszych czasach kiedy nie ucina się rąk, ani nie kamieniuje to wyrządza nam, mężczyznom, więcej szkody niż pożytku. 

 

Moim zdaniem na forum, którego spora część dotyczy kwestionowania sensu zastałej, "powszechnej" rzeczywistości argumenty w rodzaju 

5 minut temu, Mosze Red napisał:

odnoszę się do cywilizacji europejskiej i pochodnych.

Brzmią trochę groteskowo. Jest całe mnóstwo rzeczy w naszej cywilizacji powszechnych, ale nie znaczy to, że są dobre. A piętnowanie, karanie przez środowisko kochanka powoduje, że kobiety czują się bardziej bezkarne i to jest coś, z czym moim zdaniem ciężko polemizować, no ale 17 stron jest;) 

 

  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, tytuschrypus napisał:

W sedno, odnośnie tego zagadnienia. Ciekawi mnie, co @loh-panna to.

 

 

Rozumne czy bezrozumne? Posiadające własną wolę czy nie? Inaczej, kobieta to własność faceta, tak to widzę. Coś na zasadzie islamu. Kto zna trochę relacje wśród muzułmanów to wie, że to nie oznacza mordobicia czy niewolnictwa. Na zewnątrz wygląda to słabiutko ale w środku, w domu, kobieta/pierwsza żona potrafi zdominować mężczyznę. Cała zabawa polega na tym, że kulturowo zna swoje miejsce a gierki (na pewno są, typowo kobiece zachowania) służą do maksymalnego rozszerzenia własnej wolności. Czyli na zewnątrz, przy ludziach, może dostać po gębie, trzyma zasady. W domu facet może fikać, grać macho ale i tak ulegnie, przecież nie chce ciągle jest przesolonego czy naplutego. Dzięki temu obie strony są szczęśliwe (tak, kobiety w islamie są cholernie szczęśliwe). ;)

 

Żona, kochanica etc., dyskusja była o tym wcześniej, nie ma sensu powtarzać. Odnośnie siostry to nie wiem ale jak Was czytam to jakbyśmy wychowali się w odmiennych kulturach lub robicie sobie jaja. Forum wszystko przyjmie. Prawdopodobnie sióstr nie posiadacie. Czyli wiecie, że siostra prostytuuje się i nie próbujecie nic z tym zrobić? 17-letnia gówniara wypiła dwa piwa (obecnie pewnie jeszcze młodsza) i kolesie jadą ją w kiblu na kolejarza a Wy na luzie obczajacie swoją blacharę? 

 

1 godzinę temu, tytuschrypus napisał:

Wiesz co, jak będę chciał się kimś tak opiekować i pilnować, to kupię sobie psa. Prostszy i wierniejszy niż Panie, o których rozmawiamy. Tak, siostra jest mi obojętna bo to ona się szmaci, jeśli się szmaci. Nie ja. Kompletnie nie widzę związku. 

 

 

Przecież to jest wstyd, dla rodziny, nazwiska. Dla Ciebie to nic nie znaczy? Niepojęte :( 

 

Nie chodzi o pilnowanie ale o opiekę i wychowanie. Po to żebyśmy mieli dobry materiał na żonę. Kobietę ułożoną, przynajmniej na poziomie podstawowym, która potrafi słuchać mężczyzny. Co robi w wieku dorosłym to inna sprawa. Oczywiście, nawet w tym wieku dla patologii nie ma przyzwolenia ale ona o tym wie i mam spokój. Nie boję się, że przyjedzie z dzieciakiem ciapatego czy czarnego. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, tytuschrypus napisał:
11 minut temu, Mosze Red napisał:

odnoszę się do cywilizacji europejskiej i pochodnych.

Brzmią trochę groteskowo. Jest całe mnóstwo rzeczy w naszej cywilizacji powszechnych, ale nie znaczy to, że są dobre. A piętnowanie, karanie przez środowisko kochanka powoduje, że kobiety czują się bardziej bezkarne i to jest coś, z czym moim zdaniem ciężko polemizować, no ale 17 stron jest;) 

Chyba mnie nie zrozumiałeś, to była odpowiedź na twoje wcześniejsze pytanie czemu nie kara się zdrady z mocy prawa. Wyrwałeś kawałek zdania:

 

"Dodatkowo przyjęto iż konsekwencje ze zdrady są wyciągane w postępowaniu rozwodowym, odnoszę się do cywilizacji europejskiej i pochodnych. " < W cywilizacji europejskiej przyjęto iż konsekwencje zdrady są wyciągane na wniosek pokrzywdzonego w trakcie rozprawy rozwodowej. 

 

Więc proszę nie tnij zdania  i nie wyciągaj kilku słów z kontekstu. Bo to nie był żaden argument w dyskusji, tylko objaśnienie czemu nie kara się z mocy prawa. ;) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Mosze Red napisał:

Więc proszę nie tnij zdania  i nie wyciągaj kilku słów z kontekstu. Bo to nie był żaden argument w dyskusji, tylko objaśnienie czemu nie kara się z mocy prawa. ;)

Przyjąłem do wiadomości, co w niczym nie zmienia pozostałych kwestii, o których piszę, a które stanowią sedno mojego poglądu. Karząc słownie/prawnie/pięściami amanta, który "uwiódł" niewinną myszkę dajecie jej argumenty i wymówki do ręki, siłą rzeczy. A można by się bez tego obyć.

 

16 minut temu, loh-pan napisał:

Rozumne czy bezrozumne? Posiadające własną wolę czy nie? Inaczej, kobieta to własność faceta, tak to widzę.

To nie chodzi o to, jak coś widzimy, tylko jak jest. Wyjdź i powiedz, że Twoja kobieta jest Twoją własnością. Policji też możesz powiedzieć, jak kobieta Ci ich wezwie po tym, jak "delikatnie, bez żadnego mordobicia" jak to gdzieś wcześniej ująłeś walniesz ją za jakieś przewinienie. To jest oczekiwanie nierealne, a żyjesz w pewnej konkretnej rzeczywistości i w pewnych aspektach (tym) trzeba ją respektować.

 

18 minut temu, loh-pan napisał:

Prawdopodobnie sióstr nie posiadacie. Czyli wiecie, że siostra prostytuuje się i nie próbujecie nic z tym zrobić?

Posiadam, nawet starszą ode mnie. Większość schematów potwierdza, tak nawiasem. Serio przyrównujesz prostytucję, kradzież, alkoholizm, narkotyki do tego, o czym tu piszemy?

 

19 minut temu, loh-pan napisał:

jak Was czytam to jakbyśmy wychowali się w odmiennych kulturach

Zabawne, mam to samo wrażenie. Już Ci nawet gdzie indziej pisałem - zdecydowanie obracamy się w innych kręgach. Nie lepszych, nie gorszych. Innych.

 

20 minut temu, loh-pan napisał:

Przecież to jest wstyd, dla rodziny, nazwiska. Dla Ciebie to nic nie znaczy? Niepojęte :(

Ale jak dla rodziny, jak nazwiska? Jesteś jakimś magnatem albo osobowością medialną? Moja siostra mieszka w mieście blisko miliona mieszkańców i ludzie mają wyjebane na to, jak ma na nazwisko. Jeśli byśmy się nie umówili, to moglibyśmy się nigdy w tym mieście nie spotkać. Moje nazwisko też nie jest za bardzo rozpoznawalne (smuteczek). Zatem - o czym Ty piszesz?

 

21 minut temu, loh-pan napisał:

Nie chodzi o pilnowanie ale o opiekę i wychowanie.

Naprawdę tracisz czas na wychowywanie siostry? Od wychowania to nie są rodzice dziecka? O.o Poza tym, chodzi o pilnowanie. Jakoś trzeba weryfikować, czy się dobrze prowadzi. Jak to zatem robisz?

 

23 minuty temu, loh-pan napisał:

Nie boję się, że przyjedzie z dzieciakiem ciapatego czy czarnego.

Nie obraź się, ale mam nadzieję że w pełni rozumiesz Anglika czy Niemca, który pokazuje na swoją siostrę i mówi: "Ona jest ułożona - nie boję się, że przyjedzie z dzieciakiem jakiegoś polaczka". 

 

Czy Ty się czasem tu nie przeniosłeś wehikułem czasu ze wsi polskiej XIX wieku? :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, tytuschrypus napisał:

Karząc słownie/prawnie/pięściami amanta, który "uwiódł" niewinną myszkę dajecie jej argumenty i wymówki do ręki, siłą rzeczy. A można by się bez tego obyć.

 

To jest zwyczajnie dziecinne tłumaczenie, którego nikt nie powinie poważnie potraktować. Wystarczy, że przestaniemy akceptować dziecinne wykręty. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Marek Kotoński zmienił(a) tytuł na Mężatek nie tykam. Dla moralizatorów słów kilka
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.