Skocz do zawartości

Błędy faceta w związku, małżeństwie


Rekomendowane odpowiedzi

       Ostatnio po przeczytaniu paru historii braci, od których odeszła żona, dziewczyna, narzeczona,chodzi mi po głowie pewna myśl. Czy my tak naprawdę jesteśmy tacy idelani i święci w związkach ??? 

Żaden z facetów nie opisywał swoich zachowan, stylu bycia, stylu życia i błędów popełnianych na codzień w związkach. Czy to aby nie umniejszanie złego siebie? Były tylko krótkie wzmianki o tym, że "święty nie byłem". 

Umówmy się, że część facetów podobnie jak kobiety, wpadają w rytm życia zapominając o drugiej osobie. Więcej patrzą na siebie i swoje korzyści niż na drugą osobę i tu bez wyjątku, czy to facet czy to kobieta. Zapewne będę zbesztany przez braci, ale biorę to na klatę. 

Myślę, że my faceci świeci tak do końca nie jesteśmy idelani. Inna sprawa to rozwiązywanie konfliktów a raczej ich brak, które narastają do rangi rozwodów. 

Edytowane przez Still
  • Like 8
  • Dzięki 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że masz rację wina zawsze jest po dwóch stronach. Pisząc wina mam tutaj na myśli idealizowanie, złe zachowanie pod względem haju emocjonalnego, poświęcanie się dla związku i niewiasty i zapominanie o trzymaniu ramy.

 

Oczywiście nie wiem jak inni bracia ale ja nigdy nie zdradziłem mojej myszki i szczerze mówiąc zastanawiam się czy nie byłem idiotą będąc wiernym.

 

Jak to tam leciało niech rzuci kamieniem ten co nie jest winny.

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

   Oj mamy od chuja grzechów w sobie i za sobą. Można by dużo wymieniać. My też po ślubie tyjemy, chlejemy, zaniedbujemy siebie.

Tylko tego nie widzimy, traktujemy to jako naturalną kolej rzeczy. Niektórzy tego nie widzą i obwiniają babę o wszystkie nieszczęścia świata.

Inna sprawa że partnerka robi to samo, my to widzimy i mówimy TO PRZEZ NIĄ. Bo ona się zaniedbała, nie dba o mnie, to ja nie muszę.

 

    Nie którym brakuje lustra w domu, miś po ślubie już nie musi bo ma swoją kobietę, którą zdobył i usidlił. Haha.

Później wychodzą te sprawy które zaniedbał, tj. kobieta widzi i kalkuluje, po co mi grubas z piwem na sofie, jak jestem jeszcze młoda i mogę mieć lepszego.

Połączyć to z białorycerstwem i mamy kryzys małżeński i wskazywanie winy na one.

Recepta - wziąść się za siebie, i za swoją psyche. One też czegoś oczekują.

  • Like 10
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Pytonga napisał:

Oczywiście nie wiem jak inni bracia ale ja nigdy nie zdradziłem mojej myszki i szczerze mówiąc zastanawiam się czy nie byłem idiotą będąc wiernym.

Też byłem wierny swojej, jak piesek. Może gdybym poszedł na bok, inaczej bym spojrzał na związek. A tak, to mnie "wyruchali". Cóż nauczyka na życie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nawet nie miałem możliwości chodzić na boki bo każda moja potencjalna znajomość została na etapie rozkręcania ukrucona przez moją panie, kontrolowała wszystko zaczynając od bilingów rozmów.,? Ale wiedziała co robi bo sama latała na boki ?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wręcz przeciwnie. Od samego poczatku małżeństwa, zapierdalem na rodzine, na hipotekę, nie w głowie była mi zmiana pracy. Od 3 lat dopiero jestem w innej robocie, gdzie mam perspektywy i awanse na przyszłość. Co roku lepsze stanowiska i podwyżki.

Wcześniej wzielem dziekanke na studiach  bo z myszką zamieszkałem na stancji i pieniędzy brakowało. To mój największy błąd!

Poza tym? Zaniedbanie psychiczne, fizyczne, czasami za dużo wypiło się na imprezach. Egoizm, podłamanie(Alkohol) po śmierci syna. Psycholog pomógł, wyszedlem z dołka. 

Więcej grzechów nie pamiętam. Proszę o pokutę -_-i rozgrzesznie!

W zasadzie pokutuje teraz, rozwodem. Pozostała kwestia rozgrzesznie. Czy leci z nami ksiądz? 

Edytowane przez Still
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bez małżeństwa, ale po wieloletnim zwiazku, mogę na klatę wsiąść to że byłem wybuchowy oj byłem i chyba jestem, musi się nazbierać negatywnych emocji, ale jak jest już za dużo to eksplozja ?

Edytowane przez MMorda
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok Bracia to tak na poważnie wg. moje jedynej wyjątkowej (ex) to i tak wszystko było moją winą - zaczynając od braku emocji uczuć, przeze mnie zdradziła i przeze mnie umarło małżeństwo, załamała się i podupadła na zdrowiu (alkohol z tym nie ma nic wspólnego), podejrzewam, że głód w Etiopii oraz wojna w Iraku i na pewno Alkaida to także moja wina.

 

  • Like 1
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Pytonga napisał:

Ok Bracia to tak na poważnie wg. moje jedynej wyjątkowej (ex) to i tak wszystko było moją winą - zaczynając od braku emocji uczuć, przeze mnie zdradziła i przeze mnie umarło małżeństwo, załamała się i podupadła na zdrowiu (alkohol z tym nie ma nic wspólnego), podejrzewam, że głód w Etiopii oraz wojna w Iraku i na pewno Alkaida to także moja wina.

 

To akurat miał każdy z nas..... A coś od siebie? 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisałem już wyżej - miś był za dobry, kochał za mocno, powalał większość shit testów, pozwolił się odciąć od znajomych w pewnym momencie odpuścił swoje hobby i przestał się rozwijać, jak napisał Padre Adolf miś się lekko zapuścił przestał ćwiczyć i pozwolił się zdominować.

Pod koniec Miś był apatyczny i miał wszystko w dupie, gdyż wiedział, że nie ważne co zrobi księżniczka i tak będzie nie zadowolona.

 

W skrócie Miś pozwolił zrobić z siebie ciepłą kluchę i już nie był atrakcyjny i nie dostarczał emocji - przestał skakać przy królewnie pisząc smski i kupując prezenciki.

 

Na szczęście dla mnie Miś pod koniec znalazł siłę w sobie powrócił do hobby i zaczął pracować nad sobą i rozwijać się ale dla związku (na szczęście) było już za późno.

  • Like 8
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wina zawsze leży po obu stronach. 

 

Ja na swoim koncie mam tyle grzechów, że kilku z nich wstydzę się sam przed sobą. Takie jest prawo życia, czasami trzeba coś spierdolić, by to docenić. 

 

U mnie tak właśnie jest z pewną dziewczyną, z którą rozstałem się ze swojej winy. To jest mój krzyż, który będę dźwigać do śmierci.

 

Najważniejszą kwestią jest to, by po popełnionych błędach, wyciągać odpowiednie wnioski i starać się ich nie powtarzać, a jest to trudną sztuką, bo natura faceta jest bardzo chaotyczna.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Przemek1991 napisał:

wyciągać odpowiednie wnioski i starać się ich nie powtarzać, a jest to trudną sztuką, bo natura faceta jest bardzo chaotyczna

Tutaj z Tobą się nie zgodzę, prędzej kobieta natura jest chaotyczna. Jesteśmy prości jak budowa cepa. Drugi raz będziemy pamiętać nasze grzechy, zanim zrobimy powtórkę  rozrywki. 

Żałuję, że statystycznie polowa życia za mną a muszę zaczynać od początku, zerowym bilansem a w zasadzie ze stratami. 

Edytowane przez Still
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minutes ago, Still said:

Żałuję, że statystycznie polowa życia za mną a muszę zaczynać od początku, zerowym bilansem a w zasadzie ze stratami.

Nie ma co żałować pomyśl jak by to się stało za dziesięć lat, byłbyś starszy i było by o wiele trudniej. Zaczynaie od początku to wyzwanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sumie to dokładnie tak jak @Pytonga pisze.

 

Moim głównym grzechem było białorycerzenie, jak tak se pomyślę, oraz za mało dawania emocji. Tak myślę sobie nad tym zagadnieniem i naprawdę ciężko mi jakiś grzech napisać. Zawsze starałem się ludzi traktować dobrze, być empatyczny. Parę razy usłyszałem od lasek "skąd Ty się wziąłeś, ale jestem szczęściara", a i tak jakoś to nie przetrwało i zawsze drapałem się po głowie czemu. Teraz już wiem ;) Nigdy nie potrafiłem być chujem i wtedy kiedy trzeba pierdalnąć pięścią w stół zrobić to. 

 

Nie mówię że jestem nieskazitelny, ale wszystkie byłe z którymi mam kontakt i czasem się widzimy, bo wspólni znajomi itp to żadna nie powiedziała złego słowa, a ostatnio nawet jedna podbijała bo coś jej się nie układa z gościem a ze mną ona nigdy się nie była w stanie pokłócić (odesłana z kwitkiem, dobrze mieć wiedzę z forum). 

 

A tak to wiadomo, za niski, za mało zarabiam, za słabo zbudowany, bez ambicji, źle się ubieram, powinienem na coś wyłożyć więcej kasy, w złej dzielnicy mieszkam, nie takie meble mam...a kurwa wymieniać mógłbym co tym naszym księżniczkom nie odpowiada.

 

Przepraszam za bluzgi.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie tak się zastanawiam i chyba to nie do końca była wina nasza a postępujący proces zmiękczenia misia, po coś te kobiety wchodziły w dłuższe relacje, małżeństwa i trwały w tym. 

Chyba tylko sama końcówka małżeństwa, związku wbiła w nas poczucie winy bo pani zrobiła swoje wywody na sam koniec

Edytowane przez MMorda
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Still napisał:

Żaden z facetów nie opisywał swoich zachowan, stylu bycia, stylu życia i błędów popełnianych na codzień w związkach. Czy to aby nie umniejszanie złego siebie?

Tak szczerze - wiesz, co najbardziej mnie boli po niedawno zakończonym związku?

Nie to, że laska prawdopodobnie puściła się bokiem w trakcie jego trwania. Nie to, że nie jesteśmy już razem - tym bardziej, że w dalszym ciągu uważam ją za wartościową osobę (niestety podążającą scieżkami natury, hipergamii).

 

Najbardziej boli poczucie własnego spierdolenia sprawy. 

 

Nie zdradzałem, traktowałem jak równego sobie człowieka (ba, nawet lepiej), dbałem, pomagałem. Pod tym względem nie mam sobie nic do zarzucenia.

Ale świadomość błędów białorycerskich jest nieustającym, póki co, bólem dupy. Jakbym był moją partnerką, to też bym zakończył taką relację :) I to boli najbardziej - to jest mój największy błąd i przewinienie.

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Usłyszałem, że jestem inny a ona już też inna. Ja za spokojny, który wszystko musi mieć poukładane. Ona bardziej energiczna chce być, zdobywać świat i obecność faceta w życiu nie jest jej potrzebna.

Uczciwe prawda? ... Miesiąc po rozwodzie pojechała z nowym gachem na wakacje.

 

Co do naszych win. Ciężko samego siebie oceniać. Nigdy nie będzie się obiektywnym.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ja kilka lat temu spierdoliłem. Nie radziłem sobie z jej testami i całkowicie się jej podporządkowałem. 

 

W pewnym momencie nie wytrzymałem i zdradziłem ją emocjonalnie (nie fizycznie). Najgorsze w tym wszystkim to że się przyznałem. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim błędem było chyba poświęcanie zbyt dużo uwagi kobiecie, robienie wszystkiego by ją zadowolić i wymaganie żeby poświęcała mi większość swojej uwagi. Zwykły szary człowiek pewnie by się podrapał po głowie i zapytał, a co złego w poświęcaniu uwagi i zadowalaniu drugiej osoby. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też miałem grzechy też się wstydzę sam przed sobą, ale miałem jaja i się do wszystkiego przyznałem a na końcu przeprosiłem.

 

W skrócie kobieta się starała, dbała o mnie a ja jej nie doceniałem. Teraz jesteśmy dobrymi kumplami ona ma nowego boya a ja jej kibicuje bo zasługuje na fajny związek.

 

Często sobie pomagamy i to się nazywa rozstanie z klasą a nie darcie mordy, hejty, stalking i inne gówna.

 

Jej matka dalej ma na mnie uczulenie :(

Edytowane przez dobryziomek
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minutes ago, bajashi said:

traktowałem jak równego sobie człowieka

Tak, do tego ja również się przyznaję. Dużo czasu zajęło mi zrozumienie, że to jest złe podejście i to z wielu powodów.

Po pierwsze - równość jest pojęciem abstrakcyjnym i w przyrodzie nie występuje. W naturze równość może być tylko pozorna i wynika zwykle z niedokładności pomiaru. 

Po drugie - kobiety pierdolą o partnerskim traktowaniu, ale w praktyce oczekują przewodnika, a przystawanie na ich warunki poczytują jako słabość.

Po trzecie - znikoma zdolność logicznego myślenia oraz brak decyzyjności powodują, że kobiety nigdy nie są równymi partnerami do podejmowania decyzji

Po czwarte - powszechna niechęć do brania odpowiedzialności za swoje decyzje powoduje, że samiec obwiniany jest o każde niepowodzenie, więc już wolę decydować samodzielnie

Po piąte - jak wynika z pkt 3, samodzielnie potrafię podjąć lepszą decyzję

Myślę, że każdy z braci może jeszcze dodać kilka punktów do tej listy. Może warto by to zebrać i jakąś broszurę zrobić?

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.