Bronisław Opublikowano 22 Sierpnia 2018 Udostępnij Opublikowano 22 Sierpnia 2018 6 minut temu, SzatanKrieger napisał: Nie ty masz duszę tylko dusza ma Ciebie. Czyli to dusza decyduje o mnie a nie ja o sobie tak? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Cortazar Opublikowano 22 Sierpnia 2018 Udostępnij Opublikowano 22 Sierpnia 2018 @Mosze Red Odniosę się ze względu na polemikę a nie Twoje założenia, że boję się śmierci. Wychodzę z założenia, że wiara to brak wiedzy. Owszem, wierzę w pewne rzeczy czy sprawy tylko dlatego, że nie wiem jak jest naprawdę. I żadne religie tu nie wchodzą w grę. Być może moje tworzenie własnych mitologii jak to ująłeś jest próbą poszukiwań wiedzy której nie potrafię odnaleźć. Tego też nie potrafię dokładnie sprecyzować. Szukam czegoś czego inni jeszcze nie odkryli. W sumie wielu było takich w historii ale o tym przecież uczą nas w szkołach. Moje dotychczasowe życie było pełne niebezpieczeństw, wypadków, niefortunnych zbiegów okoliczności, jak zwał tak zwał... w każdym razie wiele razy byłem na tak zwanym skraju, czyli bliski śmierci. Pogodziłem się z nią już bardzo dawno temu. Nie boję się śmierci. To fakt i twierdzenie ale nie wiem jak je udowodnić. I na pewno jako dowód nie wykonam sepuku. 20 godzin temu, Mosze Red napisał: 21 godzin temu, Cortazar napisał: Skoro śmierć nie jest śmiercią to tym bardziej śmierć kliniczna nią nie jest. Umiera jedynie ciało fizyczne. Ta cząstka życia, która opuszcza ciało fizyczne idzie gdzieś dalej. Ale czym jest ta cząstka życia? Czy to świadomość? Chyba jednak nie. Bo obecnie w żywym ciele mamy ową cząstkę życia a jednak często jest tak, że nie pamiętamy po obudzeniu się ze snu co się nam śniło przed chwilą a zatem ta świadomość nie jest nami. No i gdzie ona dalej idzie? Może to ta cząstka życia decyduje o wszystkim, zarządza naszym ciałem i umysłem a w trakcie snu robi jeszcze coś innego? Podczas medytacji może sobie obserwować jak my (jaźń/ego nie wiem jak to nazwać) obserwujemy myśli i mieć z tego beke... sam już nie wiem a moje Lalkowe rozkminki powodują masę dodatkowych pytań... To, że życie nigdy się ni kończy i składa się z cykli jest dla mnie niemal pewne. Problem polega na tym jak wyglądają te cykle, z czego się składają, czego dotyczą i jak to wszystko funkcjonuje. Mitologia niepoparta dowodami. Wymysł ludzki, wywołany strachem przed śmiercią. Strachem przed śmiercią wywołane są raczej te wszystkie odkrycia naukowe i technologiczne. Nauka również jest ludzkim wymysłem. Na wiele spraw nie ma dowodów a jednak istnieją. W moim przypadku jest próbą wyjaśnienia pewnych kwestii otaczającej nas rzeczywistości zarówno widzialnej jak i niewidzialnej. I co z przypadkami OOBE? 20 godzin temu, Mosze Red napisał: ty opierasz się na wierze w coś, chcesz w coś wierzyć więc przyswajasz lub tworzysz własną mitologię. Ja opieram się na twardych faktach i pisze o tym co jest pewne. Ja nie tworzę własnej mitologii tylko szukam prawdy, za to Ty opierasz się na cudzej jak w przypadku hipotezy życia w symulacji komputerowej przypomnianej przez @Ancalagon. Twoje twarde fakty również są mitologią tylko stworzoną przez kogoś innego i łykniętą przez Ciebie. Oczywiście szanuję to i nie mam nic do tego. Zresztą samo zjawisko bania się czegokolwiek jest trudne do udowodnienia. Bo niby jak udowodnić komuś, że się cokolwiek odczuwa. Tu znów trzeba odgrzebać pojęcie słowa wiara. No i właśnie ta cholerna definicja świadomości. Tutaj jedna z prób: https://www.kwantowo.pl/2016/12/26/zdefiniujmy-swiadomosc/ Jest mnóstwo rzeczy których nie da się udowodnić ani naukowo ani inaczej. Pytanie kto jest bardziej ograniczony: umysł którym kieruje jakaś inna siła czy ta siła która nie jest w stanie zwiększyć poziomu umysłu. My na obecnym poziomie nie wypracujemy wspólnej wersji, nie mamy wystarczających danych do analizy. Być może właśnie to stanowi budulec do dalszego rozwoju? Czy tak jak w grze diablo pokonanie samego twórcy powoduje zajęcie jego miejsca i ponowne tworzenie rzeczywistości? Czy ktoś stworzony jest w stanie dorównać lub nawet przerosnąć twórcę? Jeśli tak to co wtedy? Racjonalne próby tłumaczenia koncepcji Boga są tylko osobistymi wywodami, tak jak setki tysiecy innnych wywódów na ten temat, z jednego prostego powodu coś nie będzie pasowało, mianowicie jestesmy istotami ograniczonymi, w związku z tym nie damy rady ogarnać pewnych rzeczy...Czy gdybanie setki tysiecy profesorów, guru i innych dało światu jedna słuszna koncepcje postępowania w tej kwestii??? nie... Mało tego, od jakiegos czasu takie teorie są w pewnym sposobem działania, które ma na celu przedstawić i uświadomić ze człowiek jest istota samowystarczalną co jest absurdem z racji tego iż jesteśmy niedoskonali...:) To wszystko są tylko moje przemyślenia. Nie potępiam żadnej teorii ani hipotezy. Wierzę (sic!) jednak, że kiedyś poznam prawdę choć gdzieś w głębi siebie boję się poznania tej prawdy. Niczego nie odrzucam ale pusta półeczka z podpisem 'prawda' ciągle czeka. Ponadto wydaje mi się smutne i nudne życie gdy wiemy już wszystko o wszystkim. 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
SzatanK Opublikowano 22 Sierpnia 2018 Udostępnij Opublikowano 22 Sierpnia 2018 (edytowane) 12 minut temu, Bronisław napisał: Czyli to dusza decyduje o mnie a nie ja o sobie tak? Jesteś zbudowany z trzech istot : Niższej - podświadomość. Średniej - świadomość (czyli ten który pisze na forum, tak można by to najprosciej wytłumaczyć) Wyższej - Nad świadomość. Twoja wyższe ja jest doskonałą Twoją wersją, ze super zdrowiem, całą wiedzą itd. Ono utrzymuje Ciebie przy życiu, i na przykład w tym wcieleniu opisujesz siebie jako : @Bronisław Nie wierzący, ateista. I tak ma być, ponieważ takiego doświadczenia teraz Ci trzeba i to jest najlepsze dla Twojego rozwoju. Wyższe ja to Ty i nie Ty. Można by powiedzieć, że to prawdziwy Ty ale dla Ciebie prawdziwe jest doświadczenie z poziomu średniego Ja. Naszym zadaniem jest się ztopić z wyższym ja i niższym. Czyli ty jako punkt średni łączysz w sobie to co w Tobie niskie i wysokie, stając się doskonałą jednością. Ale ja Cię Bronisław oraz innych tutaj sceptyków rozumiem, natomiast proszę nie ignorować pewnych doświadczeń ludzkich, bo jeśli choć jedno z tych rzeczy jest prawdziwe, to należy zreorganizować swoje poglądy. Siedem zasad Huny 1. IKE – świat jest taki, jaki myślisz, że jest. Pierwsza zasada mówi nam o wielkiej subiektywności świata. Wyobraź sobie, że świat dla każdego jest całkiem inny. Możemy patrzeć na to samo, a dostrzegać dwie zupełnie różne rzeczy. Możemy być w tym samym miejscu, a odczucia mogą być zupełnie inne. Żyjemy w innych światach zbudowanych na subiektywnych wyobrażeniach. Budujemy swój obraz świata na własnej iluzji (mayi). Nasze światy mogą być podobne, a to dlatego, że nasze wyobrażenia są podobne. To podobieństwo bierze się z podobnych procesów wychowawczych. Ludzie z tej samej kultury mają podobną mentalność, ich świat wygląda podobnie. Ludzie z innej kultury mogą mieć zupełnie inne światy. Dociekliwi mogą się dopatrzyć w tym przyczyn różnic miedzy krajami. Nic nie jest stałe. Wszystko zależy od tego, jak myślisz o danej rzeczy. Ktoś powie: No jak to, przecież matematyka jest stała. Prawda. Tylko, że matematyka jest pewnym schematem opisu rzeczywistości wymyślonym przez człowieka. Nie jest to rzeczywistość. Człowiek stworzył coś, co względnie pasuje do oglądanej rzeczywistości materialnej, ale nią nie jest. Matematyka staje się również nieużyteczna, gdzie do akcji wkracza czynnik świadomej wolnej woli. Wszystko na świecie przypomina iluzję. Rzeczywistość przejawiona, jest jakby snem, który trwa w naszym umyśle. Śniąc bardzo realistyczny sen, wydaje się on rzeczywistością. I tak naprawdę jest. To jest rzeczywistość, tylko na subtelniejszym poziomie. Budząc się myślimy „jak to dobrze/ szkoda, że to tylko sen”. Sen, czyli iluzja. Teraz spójrzmy z inne strony-> świat materialny jest również iluzją, tylko na innym poziomie. Sen ten zależy od naszego poglądu, czyli tylko od nas. Cały nasz świat jest zależny od naszych myśli. Na podstawie tego, można stwierdzić, że to właśnie my jesteśmy kreatorami. I to jest prawda. Tak jak i tworzymy naszą rzeczywistość w śnie, tak i tworzymy rzeczywistość w materii. Jedyna różnica to taka, że materia jest gęstsza. Zmieńmy swoje myśli, a zmieni się nasz świat. Wystarczy się przebudzić i to dostrzec. Wychodząc ponad myśli, można przekroczyć sen o świecie. 2. KALA – nie ma żadnych ograniczeń Wszechświat sam w sobie jest polem o nieograniczonych możliwościach. Naprawdę, żyjemy w nieograniczonym wszechświecie. Ktoś stwierdzi, że fizyka ogranicza wszechświat. Tylko prawa fizyki jakoś dziwnie się naginają, jeśli dochodzimy do rzeczy tak abstrakcyjnych jak np. czarne dziury, czy materia przy prędkości światła. Poza tym fizyka, podobnie jak matematyka, opisuje nasz system wyobrażeń o wszechświecie. Wszechświat jest nieograniczony. Więc dlaczego My, będąc cząstką wszechświata jesteśmy ograniczeni? I czym jesteśmy ograniczeni? Po pierwsze, aby doświadczyć czegoś w nieskończoności, trzeba to ograniczyć. Aby zaistniało doświadczenie, potrzeba granic. W tym wypadku są to granice naszej percepcji, czyli postrzegania. Dzięki nim możemy doświadczać, a co za tym idzie rozwijać się. Dzięki nim możemy właściwie istnieć. Mając ograniczone pole postrzegania, mamy również ograniczoną w pewien sposób świadomość. W miarę poszerzania świadomości, czyli rozwoju, granice się zacierają. Staje się jasne, że nie ma granic, nie ma oddzielenia, nie ma końca. Wszystko jest nieskończonym przejawem boskiego procesy, w którym my również mamy udział. Jesteśmy jego częścią. Ograniczenia wynikają tylko z naszych ograniczonych poglądów. Jeśli nie wierzymy w cuda, one nie pojawią się w naszym życiu. To jest jasne, ponieważ sami ograniczamy naszą rzeczywistość. Sami swoimi myślami ograniczamy wszechświat. Zupełnie niepotrzebnie. Wszystko jest możliwe dla tego, kto wierzy w taką możliwość. Tu ocieramy się o mistykę. W niektórych kręgach cudowne uzdrawianie jest na porządku dziennym. Niektórzy są świadkami niesamowitych materializacji, czy nawet teleportacji. Z kolei inni traktują to jako wielkie bajki i oszustwa. I właśnie ci tego nigdy nie doświadczą, nigdy nie znajdą się w pobliżu takiego cudu, ponieważ ich umysł nie dopuszcza takiej możliwości. W ich rzeczywistości nie ma na to miejsca. Teraz sobie pomyśl, co by się stało, gdybyś uwierzył w coś cudownego. Wtedy prędzej czy później pojawiłoby się to w Twoim życiu. Zaczęłyby się dziać realne cuda, ponieważ wszechświat nie ma ograniczeń, a Ty z tej cechy możesz dowoli korzystać. Nie wiem czy wiesz, ale żyjesz naprawdę w magicznej i wspaniałej rzeczywistości. Jeśli uświadomisz sobie sen o rzeczywistości, wyjdziesz ponad jej ograniczenia. 3. MAKIA – Energia podąża za uwagą Świat jest zbudowany z energii. Wszystko jest energią, a różni się „gęstością”, czy też jakością(wibracjami). Jednak to ta sama energia pod innymi postaciami. Bardzo ważną cechą energii jest to, że potrafi się skupiać i organizować. Człowiek jest skupiskiem najróżniejszych energii, dlatego przejawia się na bardzo szerokim paśmie rzeczywistości. Ciało człowieka jest zbudowane z atomów, a te z kolei nie są niczym innym jak energią, tyle że niskowibracyjną. Subtelniejszym ciałem człowieka jest ciało eteryczne, przewodzące subtelniejszą energię niezbędną do życia. Jeszcze subtelniejszym ciałem energetycznym jest ciało astralne. To w nim mieści się energia uczuć. Jeszcze wyżej jest ciało mentalne, wypełnione delikatną energią myśli. Najsubtelniejszym ciałem otaczającym człowieka, jest ciało przyczynowe. Na tym poziomie wszyscy jesteśmy jednością. Na tym poziomie, wszyscy „nachodzimy” na siebie i tworzymy jedną całość. Człowiek jest po prostu pewnym skupiskiem (zagęszczeniem energii), jednak najsubtelniejsze przenikają się wzajemnie. Dlatego nie ma oddzielenia. Nie jesteśmy oddzieleni od Boga, od wszechświata, od samych siebie. Wszyscy jesteśmy tym światem. Takie podejście potrafi wzbudzić nieograniczoną miłość do istnienia. Warto nad tym pomedytować. Energia podąża za uwagą. Mamy wolną wolę i tą wolą potrafimy kierować energią. Możemy ja posłać gdziekolwiek chcemy i zrobić z nią cokolwiek chcemy. Jest to podobne do przemieszczania się świadomości. Ogniskując świadomość na jakiejś rzeczy powodujemy ruch energii, a ruch powoduje wzrost (doenergetyzowanie), lub utratę energii. Czyli to na czym się skupiamy, to w nas się rozwija. Z kolei to czym się nie zajmujemy, zanika. Tworząc myślokształt, dajemy mu energię. Taka myśl trwa przy nas i oddziałuje na nasze ciała wyższe. Jest tak silna jak energia, z której powstała. Możemy tą myśl wzmacniać, posyłając jej więcej energii, czyli świadomie o niej myśleć. Wtedy uwaga skupiona jest na myśli i energia tam podąża. Można też osłabić dany myślokształt. Aby to zrobić warto sobie uświadomić jego nieprzydatność i absurdalność. Wtedy podświadomość przestaje kierować do niego energię. Można go także zastąpić jakąś inną myślą, na której trzeba się skupić, aby stała się mocniejsza od starej. Tak właśnie działają afirmacje. Dostarczamy tyle energii nowej myśli, aby zastąpić starą. Im więcej energii ma stara myśl, tym więcej należy dostarczyć nowej myśli, aby nastąpiło całkowite wyparcie. Dlatego niektóre tematy tak trudno się afirmuje i jest to czasochłonne. Ponieważ stare myślokształty są ugruntowane i posiadają spory potencjał energetyczny. To czym się zajmujemy rozwija się w poszczególnych ciałach energetycznych. Dlatego warto dbać o czystość własnych energii. Nie tylko czystość ciała, ale także czystość pożywienia, czystość uczuć i myśli. Własną świadomością możemy kierować energią. To zjawisko wykorzystuje się w rozwoju duchowym. To na czym się skupia umysł staje się rzeczywistością. Nie ma od tej zasady wyjątków. Nie bez powodu człowiek jest nazwany wielkim kreatorem. Nie bez powodu jesteśmy boskimi dziećmi. Mamy wolną wolę i moc kreacji, dlatego możemy bawić się w nieograniczonym wszechświecie. W miarę rozwoju, dochodzi się do punktu, kiedy kreacja staje się niepotrzebna. Wyraźnie widać, że wszystkie rzeczy zależą od umysłu i od poglądu na rzeczywistość. Wtedy przychodzi czas wyjścia ponad tą zabawę z materią, do świadomości boskiej. 4. MANAWA – moment mocy jest teraz Wielkie zdziwienie wywołuje czasem stwierdzenie typu: „Czas nie istnieje”. Dla nas, jako ludzi nauki, czas jest podstawowym kryterium działania. Wszystko opiera się na czasie. Cały świat jest zsynchronizowany godzinami. Wszystko odbywa się w jakimś czasie. Dlatego taki popłoch sieje stwierdzenie o braku czasu. Ludzie nie chcą nawet słyszeć, że tak naprawdę czas nie istnieje. Tu trzeba zauważyć, że czas jest tylko miarą ruchu. To co nazywamy dniem, jest spowodowane ruchem naszej planety względem słońca. Można nad tym pomedytować i zauważyć iż faktycznie czas nie istnieje. Czas jest tylko mentalnym tworem, który nas ogranicza (umiejscawia w punkcie). Łącząc to z pierwszą zasadą traktującą o względności postrzegania, można stwierdzić, że czas płynie inaczej dla każdej istoty. Jeśli ktoś się śpieszy, ma mało czasu. Jeśli ktoś jest spokojny i wie, że zdąży, ma faktycznie wystarczająco dużo czasu. Kto chce „mieć czas” ten go ma. Ta różnica wynika tylko z wyobrażenia o czasie. Czasem zdarzają się chwile, gdy się wydaje, że czas zatrzymał się w miejscu. Np. w medytacji lub w śnie można takiego uczucia doznać. Właściwie wtedy czas faktycznie zatrzymuje się w miejscu, dla doświadczającego. Dla obserwatorów z zewnątrz, mogło minąć 15 minut. Tym samym dla medytującego (czy śniącego) mogło minąć w jego ocenie pół dnia. Lub odwrotnie. Wszystko jest względne. Kojeną rzeczą, która wynika z fenomenu braku czasu, jest brak przeszłości i przyszłości. Przeszłość nie istnieje. Jedyne co istnieje, to nasze wyobrażenie o niej. To co pamiętamy, to poprzednie stany świadomości, które wpływają na nasze aktualne życie, czyli na teraźniejszość. Wszystkie poprzednie doświadczenia zbudowały to, co zwiemy teraźniejszością. Dokładniej zbudowały pogląd na rzeczywistość. Wszystkie karmiczne obciążenia czy zasługi, przejawiają się w teraźniejszości dzięki aktualnym stanom energii człowieka. Jeśli przez cały czas gromadziliśmy negatywną karmę, czyli rozwijaliśmy negatywne tendencje i cechy, to nasze pole jest pełne niekorzystnych energii.Otacza nas niekorzystna rzeczywistość. Jeśli natomiast rozwijaliśmy pozytywne cechy, zbieraliśmy zasługę karmiczną, wtedy nasz umysł pełen pozytywów, kreuje cudowną rzeczywistość. Jesteśmy otoczeni wysokowibracyjną energią. Na uwagę zasługuje fakt, że karma się ciągle zmienia. Ponieważ jesteśmy w stanie zmieniać swoje myśli, przyzwyczajenia, dlatego potrafimy zmieniać naszą teraźniejszość. To naprawdę jest bardzo proste. Poprzez rozwijanie pozytywnych cech, szczęścia, miłości i harmonii, zmieniamy negatywną karmę na pozytywną. Zmieniamy nasze życie. Uwalniając się całkowicie od programów i wyobrażeń, ogniskujemy świadomość na chwili teraźniejszej. Tylko w teraźniejszości jest istnienie. Nic nie istnieje poza teraźniejszością. Dlatego moment mocy jest teraz. Błądząc myślami poza teraźniejszość jesteśmy rozproszeni i słabi energetycznie. Każda praktyka duchowa koncentruje się na teraźniejszości. Tak samo dla kahuny ważny jest tylko teraźniejszy moment, w którym może działać. 5. ALOHA – miłość jest po to, by przynosiła szczęście Aloha znaczy po hawajsku miłość. Ale nie miłość w sensie seksu, nie miłość w sensie pożądania, nie miłość do czynności… W naszej społeczności wiele mówi się o miłości w takim czy innym znaczeniu, często zatracając w tym samo to uczucie. W hawajskim tłumaczeniu Aloha oznacza: „Być z kimś tu i teraz i być szczęśliwym”. To bardzo proste, a zarazem piękne. Być tu i teraz i być szczęśliwym. To jest esencja miłości. Czuć po prostu szczęście z możliwości bycia tu i teraz z kimś lub czymś. Nie ma tu żadnego bólu, strachu, niespełnienia, żalu… jest po prostu miłość. Wszystkie negatywne wyobrażenia ograniczają miłość. Wszystkie awersje sprawiają, że nie czujemy szczęścia z przebywania z jakąś osobą, bądź rzeczą. W naszych umysłach kryją się różnego rodzaju fałszywe i nieczyste poglądy dotyczące ludzi. Oceny umysłu i iluzje ograniczają czysty pogląd rzeczywistości. Umysł ocenia ludzi jako złych, brzydkich itp.. taki pogląd może nas tylko odciąć od szczęścia, czyli miłości. Wyobraź sobie, że nie oceniasz i niczego nie oczekujesz od drugiego człowieka. Siedzicie naprzeciwko siebie i niczego od siebie nie oczekujecie. Akceptujesz w pełni jego wolność, a on akceptuje Twoją. Nic was nie łączy oprócz siedzenia razem. Nie ma żadnego lęku, czy pożądania. Jest całkowita czystość i przyjemność. Co się wtedy stanie? Ogarnie Was całkowite uczucie szczęścia i radości. W waszych sercach będzie wibrowała delikatnie miłość. Będziecie otoczeni błogością i pięknem. Łagodny uśmiech zagości na waszych twarzach. Będzie miłość do drugiego człowieka i do siebie. Będziecie z tą osobą przeżywali „Tu i teraz”, tak po prostu. To wzbudza prawdziwą miłość istnienia. Miłość tylko dlatego, że jesteście. Idąc dalej, miłość może płynąć nawet kiedy siedzi się w samotności. Miłość istnienia. Jest to naturalny stan istoty ludzkiej. To wszystko jest dla ciebie możliwe. Wystarczy pozbyć się awersji i lęku. Zauważyć, że ponad umysłem wszyscy stanowimy jedność. Wtedy lęk i nienawiść same opadają, ponieważ nie ma nikogo, kto by zagrażał. Kiedy nic nie przeszkadza miłości, zaczyna ona płynąć sama. Natura człowieka jest pierwotnie dobra. Człowiek jest istotą miłości, z miłości i dla miłości. Człowiek jest boskim stworzeniem. 6. MANA – cała moc pochodzi z naszego wnętrza Jedynym źródłem mocy dla nas samych, jesteśmy my sami. Czasem zdarza się, że ludzie szukają mocy poza sobą. Właściwie taka jest najczęstsza koncepcja Najwyższej mocy – czyli Boga. Większość ludzi szuka Boga na zewnątrz. Szukają miłości poza sobą. Szukają mocy, pomocy, pocieszenia, siły, wsparcia… poza sobą. Czasem nawet znajdują i to działa. Jest to tylko iluzja, ponieważ wszystko czego się doświadcza, doświadcza się w swoim polu. Swoje pole można zmienić tylko samemu. Każda zmiana pochodzi z wnętrza. Największa moc jaką możemy użyć, jest w nas samych. Jest to jedyna moc, jedyna energia nad jaką mamy świadomą kontrolę. Źródło jest w naszym wnętrzu. Można to przyrównać do generatora mocy. Takim generatorem mocy jest ludzka istota. Czy prądnica szuka prądu w drzewach czy w ziemi? Nie szuka. Człowiek szuka mocy w talizmanach i w innych ludziach. Jakby zupełnie nie wiedział, że sam jest źródłem największej dla siebie energii. Warto zauważyć, że energia powstaje w nas sama. Jest to boski proces, który utrzymuje nas przy życiu. Jest to moc „podarowana” nam przez rzeczywistość. Możemy z nią robić co chcemy i wykorzystywać do każdego celu, jaki zdołamy wymyślić. Można też po prostu nieskończenie radować się z samego faktu istnienia, „darmowego życia”. Taki pogląd może całkowicie zmienić stosunek do życia w tej rzeczywistości. Najważniejszym przejawem mocy człowieka, jest jego wola. Czasem mówi się, że ktoś ma silną wolę, tym samym posiada wielką moc. To jest prawda. Człowiek mający skoncentrowany umysł na teraźniejszości potrafi kierować własną energią. Potrafi nawet dzięki swojej woli wpływać na inne osoby (tylko na podatnych ludzi, czyli chcących podlegać „silniejszemu”). Często podziwiamy takich ludzi, zapominając, że jesteśmy tak samo boskimi istotami. Także mamy dostęp do źródła mocy, które jest w nas. Właściwie wszystko we wszechświecie ma moc. Wszystko jest pewnym rodzajem energii. Człowiek potrafi się dostrajać do różnych poziomów energetycznych i tym samym generować odpowiednią energię. Jeśli wdychamy czyste powietrze stajemy się generatorami czystej energii. Tak samo ma się sprawa, kiedy wizualizujemy czystość i świetlistość energetyczną. Z kolei oglądając dramat, ludzie utożsamiają się z aktorami i przeżywają silne emocje. To nic innego jak dostrajanie się do pewnych wibracji. W tym wypadku do wibracji niekorzystnych. Tworzymy z boskiej energii życia energie dramatu i cierpienia. Często to, czym karmią nas media ma niekorzystny wpływ na człowieka. Warto być świadomym, do czego się dostrajamy i jakie energie nosimy w sobie. Jak wiadomo, nikt inny nie tworzy naszego świata. Dzięki wewnętrznej mocy pole ciała zmienia się, rzeczywistość się zmienia. Dysponujemy naprawdę wielką mocą kreacji. Nasze myśli i słowa mają moc. Jeśli wypowiadamy coś świadomie, korzystamy z naturalnego prawa kreacji. Świadome i pełne przekonania słowa wpływają na rzeczywistość organizując nasze pole. Skupiony umysł i silna wola potrafią doskonale kierować energią. Ta moc nie pochodzi z zewnątrz, pochodzi z naszego wnętrza. 7. PONO – Skuteczność jest miarą prawdy Dla kahunów ważne było to, co działało. Jeśli coś działa, to znaczy, że skuteczne i warto to robić. Jeśli dana czynność nie działa (nie przynosi zamierzonych efektów), to nie ma sensu się tym bawić. To jest bardzo zdrowe i praktyczne podejście. Jeśli chcemy osiągnąć jakiś cel trzeba używać środków prowadzących do tego celu. Jeśli chcemy coś narysować, nie będziemy walić głową w kartkę. Przez takie działanie nic nie narysujemy, a jeszcze rozboli głowa.:) Wydaje się logiczne. Więc dlaczego wielu ludzi cierpi w teraźniejszości mając nadzieję na raj po śmierci? Przykładów „skutecznych” działań jest wiele. Skuteczność jest miarą prawdy. Patrząc na to z innej strony, wszystko jest skuteczne. Tylko kwestia, do czego się dąży. Jeśli dążymy do upadku, praktykujmy rzeczy negatywne. Jeśli dążymy do szczęścia, róbmy rzeczy pozytywne. Każde działanie przyniesie skutek, warto być świadomym skutków swoich działań. Kahuni doskonale wiedzieli, czego chcą i doskonale wiedzieli jak to osiągnąć. Byli, więc bardzo praktyczni. Jeśli coś nie wychodzi tak jak powinno, znaczy to, że użyliśmy niewłaściwych środków. Lub nie korzystaliśmy z tych środków właściwie. Ponieważ rzeczywistość jest prosta, „co posiejesz to i zbierać będziesz”. Tu nie ma niedomówień. To nie cel uświęca środki, tylko środki prowadzą (albo nie prowadzą) do celu. Tak działa rzeczywistość. Korzystne działania prowadzą do korzystnych skutków i odwrotnie. To z jakimi wibracjami działasz określa jakie wibracje będzie miał skutek. Jakie nasiona, takie owoce. **** Podsumowanie siedmiu zasad huny: 1. IKE – świat jest taki, jaki myślisz, że jest. 2. KALA – nie ma żadnych ograniczeń 3. MAKIA – Energia podąża za uwagą 4. MANAWA – moment mocy jest teraz 5. ALOHA – miłość jest po to, by przynosiła szczęście 6. MANA – cała moc pochodzi z naszego wnętrza 7. PONO – Skuteczność jest miarą prawdy. Edytowane 22 Sierpnia 2018 przez SzatanKrieger Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Cortazar Opublikowano 22 Sierpnia 2018 Udostępnij Opublikowano 22 Sierpnia 2018 @SzatanKrieger Rozumiem, że paluch w ciemno jak przy audycjach Marka? 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
SzatanK Opublikowano 22 Sierpnia 2018 Udostępnij Opublikowano 22 Sierpnia 2018 @Cortazar Wiadomo 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Legionista Opublikowano 22 Sierpnia 2018 Autor Udostępnij Opublikowano 22 Sierpnia 2018 Widzę, że temat mocno rozpalił do dyskusji. Cieszy mnie to, tyle poglądów często sprzecznych. Tak, ja wierzę, ze po śmierci musi być jakaś inna forma egzystencji. Wyobrażam sobie to tak, że po zgonie Nasza świadomość jest przesyłana do świata równoległego gdzie możemy ocenić swoje życie. Powiem więcej, jaki sens miałoby życie skoro po jego zakończeniu nie można by istnieć dalej.? 80 parę lat życia i co dalej nic. Ciało do piachu i koniec, bez sensu. Twardych dowodów w sensie naukowym nie mam ciekawe, czy ktoś je ma ? Po śmieci mojego Dziadka słyszałem w biały dzień kroki na drewnianej podłodze w kuchni. Poza tym jest książka: " Życie po życiu" Raymondego Moodego, przymierzam się do jej nabycia. Jest także Polska wersja książki "Życie po życiu." Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Ancalagon Opublikowano 22 Sierpnia 2018 Udostępnij Opublikowano 22 Sierpnia 2018 Do poczytania Cytat Musimy na gruncie nauki nadal poszukiwać odpowiedzi na pytanie, jaka jest natura świadomości i skąd się ona wzięła. W świetle najnowszych badań i doświadczeń za bezużyteczne natomiast należy uznać odmawianie jej atrybutów fizycznego bytu. W epoce kształtowania się racjonalnego podejścia do procesów poznawczych przyjęto założenie, że podstawę wszelkiego bytu stanowi materia (wykazująca efekt masy1), a wszelka duchowość – a zatem również świadomość – jest pojęciem abstrakcyjnym, związanym z rozwojem form ożywionych na drodze ewolucji substancjalnej materii. Świadomości nie można zobaczyć, dotknąć, usłyszeć, powąchać, posmakować, a do tego jeszcze nie można jej zmierzyć i zarejestrować, a tym samym – zdaniem świata nauki – nie ma ona statusu fizycznego bytu. Ów dylemat nieustannie jednak podważają liczne zjawiska związane z energetycznymi interakcjami świadomości ze środowiskiem, w którym się ona przejawia, co stanowi najlepszy dowodem jej fizykalnej natury. Czym zatem jest świadomość, skąd się wzięła i na jakich zasadach funkcjonuje? Wbrew oporowi konwencjonalnej nauki, która na wiele lat skutecznie wyeliminowała świadomość z badań prowadzonych przez nauki przyrodnicze, dowiedzieliśmy się już wiele na jej temat, przede wszystkim dzięki pracom prowadzonym na tzw. pograniczu oficjalnie zaakceptowanej wiedzy naukowej. Jak do tego doszło? Fenomen świadomości nigdy nie pozwolił o sobie zapomnieć, manifestując swoje fizyczne istnienie za pomocą zjawisk kojarzonych wprawdzie najczęściej z magią, ale również z wierzeniami religijnymi, co stanowiło spory problem. Od wieków obserwowano bowiem pojawianie się zjaw ludzi zmarłych; nawiązywano też z nimi kontakty, początkowo wyłącznie medialne, a następnie także za pośrednictwem urządzeń audiowizualnych. Włączenie do tego rodzaju komunikacji techniki skłoniło wielu uczonych do prowadzenia badań wspomnianych zjawisk. Niestety nauka akademicka zdecydowanie odcięła się od takich prac, co przekonuje, że są to studia pseudonaukowe, skażające jej czystość. Prawdę mówiąc, nauka w ogóle nie byłaby w stanie rozwijać się bez badań wyprzedzających, które przez licznych przedstawicieli tej profesji zwykle traktowane bywają – zwłaszcza w stadium początkowym – jako paranaukowe. Z czasem zaś, gdy uzyskiwane wyniki przełamują opór konserwatywnej części tego środowiska, nowe tezy stają się częścią uznanej wiedzy. Dodatkowym motorem rozwoju poznania stał się postęp naukowy i techniczny w medycynie, który sprawił, że coraz więcej ludzi było w stanie przeżyć śmierć kliniczną. W ten sposób do wymienionych przed chwilą anomalii doszły coraz liczniejsze obserwacje poczynione na granicy życia i śmierci (NDE2). Pacjenci, którzy doświadczyli tego stanu, dzielili się swymi wrażeniami z podróży odbytej w bezcielesnej postaci do niewyobrażalnie pięknej rzeczywistości równoległej, opowiadali o spotykanych tam świetlistych istotach, a nawet o podróżach w przyszłość. Zwłaszcza dzieci relacjonowały swoje doznania bez zahamowań, które często powstrzymywały osoby dorosłe przed ich ujawnianiem. Zdarzały się jednak i takie przypadki, gdy ludzie podczas swej pozornej śmierci zatrzymywali się w ciemnej przestrzeni i nie mogli się z niej wydostać. Odczuwali wówczas lęk i brak pozytywnych emocji, co często wiązało się z poczuciem winy. Przeżycie to identyfikowali z doświadczeniem piekła lub czyśćca, co wywoływało u nich później wieloletnią traumę. Nieco światła na te niejednolite doznania rzuciły liczne eksperymenty prowadzone w stanie bezcielesnym (OBE3), gdyż rzeczywistość niejawna okazała się zróżnicowana, równie realna i fizyczna jak nasz czasoprzestrzenny świat i zorganizowana na zasadzie każdy byt przyciąga inne do siebie podobne, a więc zgodnie z wzorcami energetycznymi zgromadzonych tam istnień4. Należy podkreślić, że o niezwykłych doznaniach opowiadali także ludzie umierający na skutek starości lub nieuleczalnej choroby. Doświadczali oni przed śmiercią wizji, które wykazywały wiele cech wspólnych z przeżyciami typu NDE. Bardzo dużo opisów tego rodzaju zebrali dwaj psycholodzy, dr Karlis Osis (Duke University, USA) i prof. dr Erlendur Haraldsson (University of Iceland). Można podejrzewać, że takie przeżycia musiały mieć w przeszłości wpływ na wierzenia religijne, niezależnie od warunków środowiskowych, w których się one kształtowały. Na tego rodzaju możliwość wskazał też w swojej pracy historyk Frederick Holck analizujący światową literaturę religijną. Wszystkie zamieszczone w niej relacje wspominają o doznaniu opuszczenia ciała, o spotykaniu krewnych i przyjaciół, o olśniewającym świetle i istnieniu linii granicznej, po przekroczeniu której nie ma już powrotu do życia. Z kolei psychiatrzy prof. dr Bruce Greyson i prof. dr Ian Stevenson na podstawie starannych wywiadów wykazali, że i w czasach nam współczesnych podobne przeżycia są doświadczane przez umierających ludzi, choć wielu z nich bynajmniej nie miało skłonności do metafizycznych uniesień. Nie powinno więc dziwić, iż rzeczone opisy tak bardzo przypominają znane nam od wieków elementy wierzeń religijnych. Czy tego rodzaju przeżycia zasługują na uwagę nauki? Wielotorowo prowadzone badania udowodniły, że wbrew głoszonym powszechnie argumentom uparte ignorowanie takich doznań wcale nie jest racjonalne. Analizując wiarygodność doświadczeń z pogranicza życia i śmierci psycholodzy prof. dr Kenneth Ring i Sharon Cooper (University of Connecticut, USA) zauważyli, że osoby niewidome od urodzenia w stanie śmierci klinicznej nie tylko widziały światło, ale i odbierały rzeczywistość w pełnej palecie barw. Prowadząca własne badania w tym zakresie polska psycholog prof. dr hab. Lidia Stawowska uznała wspomnianą okoliczność za przekonujący dowód nieśmiertelności świadomości i jej autonomii w stosunku do ciała biologicznego. Badania kardiologów dr. Michaela B. Saboma (Emory University, Atlanta, Georgia) oraz zespołów naukowych dr. Pima van Lommela (szpital Rijnstate w Arnhem) i dr. Sama Parnii (State University of New York) wykazały z kolei, że wielu pacjentów przywróconych do życia potrafiło opisać w najdrobniejszych szczegółach wypadki rozgrywające się wokół ich ciała w chwili, gdy nie mieli oni najmniejszych szans na obserwację czegokolwiek zwykorzystaniem zmysłów ciała, ponieważ całkowicie zanikły u nich fale mózgowe, które mogłyby świadczyć o jakiejkolwiek aktywności mózgu. Tego rodzaju zdarzenia zasługiwały na szczególną uwagę, bowiem do badań mogła tu wkroczyć nauka konwencjonalna i za pomocą akceptowanych przez nią procedur próbować ustalić, co jest przyczyną takich niewytłumaczalnych doznań. Wstępna analiza tych doświadczeń nie wykazała żadnych korelacji między występowaniem NDE a pochodzeniem społecznym, rasą, płcią, wykształceniem, wykonywanym zawodem, miejscem zamieszkania czy stanem cywilnym. Nie miały na to także wpływu religia, ateizm ani czynniki kulturowe. Nie zanotowano wreszcie istotnych różnic w medycznych przyczynach stanu pacjentów. Sugerowało to wyraźnie, że może chodzić o zjawisko jak najbardziej realne, na które czynniki socjologiczne czy światopoglądowe w żaden sposób nie wpływają. Trzeba przyznać, że wielu naukowców postrzegało ciało jako skomplikowany mechanizm, zatem wiązali oni występowanie tego fenomenu wyłącznie z działalnością mózgu i każde inne wyjaśnienie traktowali jako zagrożenie dla obowiązujących teorii naukowych. Rozpatrywanie problemu NDE z takiego punktu widzenia narzucało konieczność poszukiwania wyjaśnień wyłącznie na gruncie znanej już wiedzy. Właśnie dlatego przez wiele lat zjawiska towarzyszące stanom bliskim śmierci kojarzono przede wszystkim z oddziaływaniem na mózg związków chemicznych, podawanych w krytycznym momencie w celach terapeutycznych (np. ketamina jest jednocześnie środkiem przeciwbólowym i narkotykiem). Sugerowano, że takie odczynniki mogą w tego rodzaju sytuacjach wywoływać halucynacje, a więc całkowicie fałszywe doznania. Zwracano też uwagę na fakt, że organizm w momencie zagrożenia sam produkuje substancje znieczulające (endorfiny, DMT5), czyli związki chemiczne o działaniu narkotycznym. Pozwalało to przez długi czas forsować tezę, że do powstania halucynacji typu NDE na drodze reakcji fizjologicznej może prowadzić czynnik psychologiczny w postaci strachu przed śmiercią. Badania ewentualnego wpływu środków psychotropowych i halucynogennych na wrażenia odczuwane na granicy życia i śmierci prowadził na ochotnikach już w latach 70. ub. wieku psychofarmakolog prof. dr Ronald K. Siegel (Department of Psychiatry and Bio-behavioral Sciences, University of California). Jego próby wywołania na drodze farmakologicznej przeżyć typu NDE zakończyły się jednak całkowitym niepowodzeniem, mimo iż większość środków stosowanych w tych doświadczeniach zwiększała podatność pacjentów na sugestię. Badacz ten odnotował sukces jedynie w wywołaniu uczucia przechodzenia przez tunel. Sam Siegel uznał na tej podstawie, że koncepcja halucynacji o podłożu farmakologicznym jako wyjaśnienie tego rodzaju doznań jest nie do utrzymania. Jego wniosek potwierdziły wyniki badań zespołu dr. Melvina L. Morse’a, poświęconych dziecięcym wspomnieniom z pogranicza życia i śmierci. Wykazały one pewną powtarzającą się prawidłowość. Mianowicie, jeśli dzieciom, które doświadczyły NDE, podawano później środki narkotyczne lub uspokajające, po pewnym czasie zapominały one o doznanych wrażeniach. Efekt ten skłania nawet do podejrzeń, że być może w sytuacjach kryzysowych wszyscy doświadczamy doznań typowych dla NDE, natomiast podawane leki i narkotyki powodują wymazywanie tych zdarzeń z aktywnej pamięci. Słuszność koncepcji halucynacji przy występowaniu takich przeżyć podważały też inne przesłanki. Aby mogły wystąpić omamy, w mózgu musiałaby zostać zachowana choćby śladowa aktywność elektryczna, tymczasem w przypadkach prowadzenia reanimacji, którym towarzyszyło zjawisko NDE, wykres encefalograficzny nie wykazywał obecności fal mózgowych i rejestrował przebieg w postaci linii prostej. W takich warunkach halucynacje nie są możliwe. Najpoważniejszym argumentem przeciwko farmakologicznemu uzasadnieniu tego fenomenu był jednak fakt, że wielu doświadczającym tego stanu nie podawano żadnych środków znieczulających czy uspokajających. Działaniem narkotyków, endorfin czy DMT nie można także wytłumaczyć faktu, że pacjent po reanimacji jest w stanie szczegółowo opisać wydarzenia, które rzeczywiście miały miejsce w tym czasie, gdy leżał nieprzytomny. Bazowaniu na fizjologicznych podstawach przeżyć NDE zaprzeczają też wspomniane wcześniej relacje pacjentów niewidomych od urodzenia, którzy w stanie śmierci klinicznej widzieli dokładnie wszystkie czynności wykonywane na sali szpitalnej, obserwowali swoje ciało poddawane reanimacji, po raz pierwszy w swym życiu dostrzegali światło, ku któremu się kierowali i świetliste istoty, a oglądaną przez siebie rzeczywistość opisywali w sposób charakterystyczny dla osób widzących, a więc z uwzględnieniem światła i barw, choć z ich opisem mieli spore problemy. Jako możliwą przyczynę doznań, o jakich mowa, często wymienia się również czynniki neurologiczne. Przy takich uwarunkowaniach wizja własnej osoby postrzegana w ramach autoskopii6 uznawana jest za żywą odrębną istotę, a pacjent utożsamia się z obiema swymi postaciami. W stanie NDE jest inaczej, ponieważ własne ciało postrzegane jest jako coś obcego i odrzuconego. Np. dr Michael Sabom opisał przypadek rannego podczas wojny w Wietnamie żołnierza, który przyglądał się operacji dokonywanej na jego ciele z zewnętrznej perspektywy. Ze względu na fatalny stan ciała usiłował przeszkodzić lekarzom, ale nie mógł uchwycić ich rąk. Zniechęcony opuścił lazaret i udał się na pole walki, gdzie jego towarzysze zbierali ciała zabitych. Opisując te zdarzenia po udanej operacji żołnierz twierdził, że podczas NDE identyfikował się wyłącznie ze swoją świadomością przebywającą poza ciałem. To ostatnie, poddawane operacji, było dla niego czymś obcym i nieistotnym na podobieństwo znoszonego i porzuconego ubrania. Występowanie NDE tłumaczy się również działaniem czynnika zmniejszonego dopływu tlenu do mózgu na skutek spadku ciśnienia tętniczego krwi, zawału serca czy duszności i związaną z tym hipoksją (niedoborem tlenu we krwi), a także hiperkapnią (nadmiarem dwutlenku węgla we krwi) w sytuacji kryzysowej. Zwykle przyjmuje się, że niedotlenienie powoduje anormalne reakcje mózgu: uwalniana jest endorfina, która powoduje uczucie spokoju i szczęścia oraz powstanie halucynacji. Jak jednak można mówić o halucynacjach w sytuacjach, gdy doświadcza się całkowicie trzeźwej, poszerzonej świadomości (odbiera się nie tylko wypowiadane słowa, ale nawet myśli znajdujących się w pobliżu osób) i doskonale funkcjonującej pamięci, a postrzegana rzeczywistość czasoprzestrzenna jest w pełni zgodna ze stanem faktycznym? Tezie tej zaprzeczają również wyniki analizy gazometrycznej krwi pobranej u pacjentów, którzy przeżyli stan śmierci klinicznej. Opublikowane przez kardiologa Michaela Saboma wyniki analiz wykazały znacznie wyższą od przeciętnej zawartość tlenu w tętnicach i znacznie niższą od przeciętnej zawartość w nich dwutlenku węgla. Na analogiczne rezultaty powoływali się również psychiatra dr Elisabeth Kübler-Ross, biolog molekularny i badacz świadomości w stanach reanimacyjnych dr Sam Parnia oraz Penny Santori, której wieloletnie badania nad NDE na oddziale intensywnej opieki medycznej w jednym z brytyjskich szpitali stały się podstawą dla przyznania jej tytułu doktora. Wysuwana była – dalej – hipoteza, że opis podróży przez tunel do światła jest wspomnieniem własnych narodzin. Przeżycia takie są nam rzeczywiście dostępne w wyniku sugestii cofnięcia się do momentu narodzin w stanie hipnozy. Można wtedy uzyskać również opisy okoliczności przyjścia na świat, a nawet przytaczane są rozmowy osób towarzyszących narodzinom, które okazują się zgodne z zapamiętanymi przez matkę wspomnieniami. Jak jednak mogłyby one powstać u dziecka, skoro zgodnie z obowiązującą wiedzą mózg nie był jeszcze wtedy wystarczająco rozwinięty, by należycie zinterpretować bodźce wizualne odbierane przez narząd wzroku czy treści wymienianych uwag? Poza tym, jak wspomnienie tunelu mogłoby towarzyszyć również ludziom, którzy urodzili się w efekcie cesarskiego cięcia? Konwencjonalna nauka nie potrafi udzielić odpowiedzi na te pytania, a mówiąc dokładniej – nie jest w stanie zaakceptować sugestii postulujących funkcjonowanie naszej świadomości jako odrębnego układu wykorzystującego mózg w charakterze użytecznego narzędzia, projektowanego i programowanego przez nią, a następnie spełniającego rolę jej osobistego komputera. Wysunęli je natomiast i poparli wynikami przeprowadzonych badań m.in. neurochirurg i współtwórca rewolucyjnej teorii o naturze świadomości prof. dr Karl H. Pribram (Yale University, Stanford University, Radford University) oraz neurofizjolog i laureat Nagrody Nobla w dziedzinie medycyny prof. dr John C. Eccles (Dunedin University w Nowej Zelandii, Australian National University w Canberrze oraz State University of New York w Buffalo), a więc uczeni o niekwestionowanym autorytecie. Koncepcję tę wspierają też spostrzeżenia cytologów dotyczące reakcji organizmów jednokomórkowych na odbierane bodźce, które bezsprzecznie należałoby uznać za inteligentne, przy czym rolę mózgu w tym przypadku spełnia błona komórkowa funkcjonująca na zasadzie komputerowego chipa. W świetle przytoczonych danych wygląda zatem na to, że na przeszkodzie akceptacji autonomicznej i funkcjonującej poza ciałem świadomości stanęły przede wszystkim nabyte i utrwalone w toku edukacji przekonania, które są ewidentnie fałszywe. Tylko one powodują, że do dziś pokaźna liczba pracowników naukowych nie chce przyjąć do wiadomości tych wyników badań, które ich zapatrywania podważają. Warto dodać, że na obiektywizm doznań typu NDE wskazują również długoterminowe programy badawcze realizowane przez Bruce’a Greysona i Pima van Lommela, które przez wiele lat obejmowały obserwację wpływu tych przeżyć na funkcjonowanie pacjentów przywróconych do życia. Dowiodły one, że doświadczenia te okazały się dla wielu ludzi szokiem, na który zupełnie nie byli przygotowani. Tacy pacjenci niejednokrotnie nie potrafili o swoich wrażeniach rozmawiać bezpośrednio po śmierci klinicznej. Zawsze natomiast można było zauważyć u nich wyraźnie pozytywne zmiany w psychice jeszcze przed przerwaniem milczenia na ten temat. Polegały one na zaniku strachu przed śmiercią, skłonności do okazywania uczuć (mimo uprzedniej oschłości), większym zaangażowaniu w życie rodzinne, akceptacji innych ludzi, zainteresowaniu sensem istnienia, szacunku dla przyrody i sprawiedliwości przy równoczesnym zobojętnieniu wobec spraw materialnych i narzuconych światopoglądowo norm. Ludzie ci mieli wrażenie, że przy zachowaniu własnej tożsamości stali się kimś innym. Można zatem przyjąć, że ich późniejsze relacje nie były gołosłowne. Wiele istotnych kwestii dotyczących funkcjonowania świadomości ujawniają także przeżycia amerykańskiego neurochirurga dr. Ebena Alexandra, które stały się jego udziałem podczas tygodniowej śpiączki wywołanej zapaleniem opon mózgowych w wyniku zakażenia opornym na działanie antybiotyków szczepem bakterii E. Coli (o czym Nieznany Świat pisał obszernie w nr. 12 z ub.r. – przyp. red.). W tym czasie funkcjonowały jedynie najstarsze struktury jego mózgu. Kora mózgowa odpowiedzialna za wyższe funkcje życiowe nie działała, a zaburzenia koordynacji ruchowej gałek ocznych wskazywały na uszkodzenie również pnia mózgu. Podłączony do respiratora Alexander, który znajdował się w stanie krytycznym, bez żadnego kontaktu z otoczeniem, doświadczył w tym czasie doznań typowych dla NDE. Powracając nieoczekiwanie do przytomności, tylko je pamiętał, natomiast pamięć zdarzeń sprzed choroby wracała stopniowo przez długi okres rekonwalescencji. Po jej zakończeniu Alexander bardzo dokładnie przeanalizował wraz z kolegami dokumentację medyczną swojego przypadku, którego finał był dla wszystkich zaskoczeniem. Bakteryjne zapalenie opon mózgowych poraziło całość zewnętrznych struktur mózgu, a więc znacznie skuteczniej niż czynią to udar, krwotok czy nowotwór, które niszczą jedynie część kory. U Ebena Alexandra nie działała ta część mózgu, która, zdaniem medycyny, odpowiada za ludzką świadomość i osobowość. Tym samym nie było możliwości wystąpienia wizji pod wpływem podawanych leków, neuroprzekaźników czy substancji psychoaktywnej DMT, ponieważ oddziałują one na receptory zlokalizowane w nowej korze mózgowej. Skoro ona nie funkcjonowała, nie miały na co oddziaływać. Wbrew dokonanym ustaleniom wspomnienia Alexandra charakteryzowała jednak niezwykła klarowność wizji i jasność myśli, które wymagały wykorzystania wyższych czynności poznawczych – z punktu widzenia wiedzy naukowej w tym czasie dla niego całkowicie niedostępnych. Za zastanawiającą należy też uznać całkowitą utratę wspomnień dotyczących wcześniejszego okresu życia i pracy zawodowej, które jednak stopniowo powracały wraz z odtwarzaniem utraconych struktur mózgowych. Robiło to takie wrażenie, jakby zasoby pamięci ulokowane były gdzieś poza mózgiem, a dostęp do nich umożliwiła przywrócona dzięki neuroplastyczności7 sprawność tego organu. Alexander wyciągnął na tej podstawie wniosek, że mózg samodzielnie nie wytwarza świadomości, która znajduje się poza nim. Jest natomiast swojego rodzaju przetwornikiem, który udostępnia nam w stanie czuwania taką część naszych możliwości poznawczych, jaka przystosowuje nas do życia w ziemskich warunkach. Pamiętał np. dobrze, że wiedza o istocie i strukturze Wszechświata, która poza czasoprzestrzenią była dla niego czymś oczywistym, po powrocie do ciała wymagała długiego czasu dla jej zrozumienia i przyswojenia. To, co TAM było bezsporne, TU napotykało ograniczenia, jakie stawiał mu jego własny mózg. Trzeba przyznać, że wnioski te pozostają w idealnej wręcz zgodności z teorią pozyskiwania informacji z wszechobecnego pola punktu zerowego, zaprezentowaną przez międzynarodowy zespół naukowców o różnych specjalnościach w opracowaniu zbiorczym Rethinking neural networks: Quantum, fields and biological data pod redakcją Karla Pribrama. Zaprezentowane dane tworzą solidne podstawy do prowadzenia dalszych poszukiwań, które pozwoliłyby zrozumieć, jaka jest natura świadomości i skąd się ona wzięła. Zwłaszcza wnioski Ebena Alexandra wydają się interesujące, gdyż pozostają w ścisłym związku z wynikami konwencjonalnych badań, wyjaśniającymi sposób funkcjonowania świadomości. Amerykański kardiochirurg wyciąga też podobne wnioski jak Eccles i Pribram w sprawie lokalizacji świadomości. Zgodnie z wiedzą nabytą przez niego podczas śpiączki, otaczająca nas rzeczywistość jest wielopoziomowa, przy czym poszczególne jej sfery różnią się częstotliwością drgań materii. Jaka jest zatem struktura Wszechświata i jaką rolę odgrywa w niej pole punktu zerowego? Skonfrontujmy te informacje z wiedzą oferowaną nam przez nauki przyrodnicze. Jest ona bowiem znacznie głębsza i obszerniejsza, niż się z pozoru wydaje. Niestety system powszechnej edukacji nie udostępnia jej. Cytat Śmierć tak naprawę nie istnieje. Po prostu w pewnym momencie porzucamy niesprawne już ciało, zmieniając środowisko swojej egzystencji. Czym jest materia? Tworzywem całej otaczającej nas rzeczywistości, przejawiającym się w wielu formach, nie tylko w postaci substancjalnej, która wydawała się jedynie realna w czasach, gdy formułowany był podstawowy paradygmat naukowy. W gruncie rzeczy im głębiej sięgniemy w materię, tym mniej wykazuje ona cech obiektów znanych nam z codziennego doświadczenia. Na poziomie subatomowym może wprawdzie zachowywać się tak, jakby składała się z cząstek, ale te cząstki nie posiadają już wymiarów, bowiem można je zaobserwować w postaci fali rozciągniętej w przestrzeni. W rezultacie pozorne cząstki wydają się zawieszone w równie pozornej pustce pól fizycznych. Korpuskularno-falowa natura materii wyraźnie daje nam więc do zrozumienia, że materia substancjalna wcale nie jest taka, jak ją widzimy, gdyż obserwowany przez nas pozór stabilności nadaje jej jedynie sposób naszego postrzegania rzeczywistości. Jest ona zawsze układem pól fizycznych, ściśle ze sobą powiązanych poprzez wzajemne oddziaływania energetyczne (także nielokalne1), a jedynie stopień zagęszczenia linii sił w obrębie poszczególnych obiektów zadecyduje o tym, czy ich wzajemna penetracja będzie możliwa. Jak wiemy, w czasoprzestrzeni bez przeszkód poruszamy się w powietrzu, zagłębiamy się w wodę, ale już przez mur nie przedostaniemy się, jeśli nie będzie w nim otworu. Kompleks świadomościowy migrujący poza ciało biologiczne jest jednak w stanie go pokonać, gdyż materia świadomości znajduje się w innym stanie niż naszego substancjalnego ciała. Oba nasze ciała, zarówno substancjalne, jak i duchowe, są ciałami materialnymi, ale system nauczania nadal wprowadza zamieszanie w kwestii rozumienia pojęć stosowanych w fizyce. W literaturze nader często spotykamy tego dowody w postaci stwierdzeń, że niejawna część rzeczywistości jest niematerialna lub niefizyczna. Wszelako cała złożona rzeczywistość podlega prawom fizyki, zatem z natury rzeczy jest też fizyczna, choć przebywając w ciele biologicznym możemy obserwować jedynie niewielki jej wycinek dostępny narządom zmysłów. Nie oznacza to jednak, że ta niedostrzegana przez nas część niejawna staje się przez to niematerialna i niefizyczna. Skąd wiemy, że obok obserwowanej przez nas rzeczywistości funkcjonuje jeszcze jakaś jej część niejawna? Uzmysłowiła nam to fizyka kwantowa, a pierwszy zwrócił na ten fakt uwagę już kilkadziesiąt lat temu znakomity brytyjski fizyk prof. David J. Bohm (Birkbeck College, London University). W odróżnieniu od wielu swoich kolegów uznał on, że stan powiązania między pozornie różnymi zdarzeniami subatomowymi nie pozwala traktować ich jako incydentów niezależnych, a wzajemne związki muszą wynikać z udziału jakiegoś układu fizycznego, który jest ukryty przed naszym postrzeganiem. Fakt ten miał jego zdaniem istotne konsekwencje dla zrozumienia natury rzeczywistości, ponieważ wynikało z niego, że materia musi istnieć niezależnie od obecności obserwatora2, a sposób jej postrzegania musi wiązać się z takim poziomem rzeczywistości, który dopiero czeka na odkrycie przez naukę. W ten sposób obraz świata zgodnie z koncepcją Bohma uległ podziałowi na porządek rozwinięty (ang. explicit), czyli jawny, oraz zwinięty (ang. implicit), a więc ukryty. Według Bohma zmienne ukryte funkcjonują poza poziomem naszej obserwacji wiążąc wszystko, co istnieje, w jedną całość za pomocą postulowanego przez niego nowego rodzaju pola, któremu nadał nazwę potencjału kwantowego. Pole to, zdaniem Bohma, przenika całą rzeczywistość, stanowiąc system informacyjny prowadzący każdą cząstkę materii za pomocą zmiennej ukrytej3. Zgodnie z tą koncepcją mechaniki kwantowej cała materia Wszechświata za sprawą potencjału kwantowego połączona jest w jedną olbrzymią sieć wzajemnych powiązań, a nasza czasoprzestrzeń pozostaje zanurzona w głębszym poziomie rzeczywistości, do którego nie mamy wprawdzie bezpośredniego dostępu, ale on istnieje i skutecznie działa poza naszą bezpośrednią obserwacją, spajając wszystko w jedną funkcjonalną całość. Istotę takiej rzeczywistości dobrze oddaje zjawisko holografii. Dlatego Bohm zasugerował, że cały Wszechświat może funkcjonować na tej zasadzie. Kosmos stanowiłby w nim gigantyczny, dynamicznie zmieniający się hologram a obserwowany przez nas porządek byłby stale zmieniającą się projekcją świadomości wywodzącej się z głębszego poziomu rzeczywistości. Ta długo niedoceniana w środowisku naukowym koncepcja funkcjonowania Uniwersum może być słuszna, gdyż znalazła już swoje potwierdzenie choćby w mechanizmach wykorzystywanych w procesie postrzegania zmysłowego. Nie widzimy bowiem otaczającej rzeczywistości takiej, jaka jest, lecz wyświetloną przez nasze struktury mózgowe projekcję obrazów obiektów znajdujących się wokół nas, która została utworzona w wyniku odkodowania i obróbki informacji zawartych w świetlnych falach interferencyjnych wpadających do naszych oczu. W podobny sposób wizualizujemy wspomnienia pozyskiwane z fal wszechobecnego pola punktu zerowego. Do tego pola każdy ma swój indywidualny kod dostępu z czego nie zdajemy sobie sprawy być może na skutek nabytych przekonań. Przedstawiona wiele lat temu przez Davida Bohma idea porządku zwiniętego, zawierającego w sobie jeszcze głębiej ukryte porządki, była efektem rozważań teoretycznych, ale jest ona dziwnie zbieżna z późniejszymi wynikami prac opublikowanymi przez takich fizyków jak Rosjanin dr Giennadij Szypow (teoria próżni) czy Amerykanin dr Harold Puthoff (interakcje energetyczne z polem punktu zerowego). To pola fizyczne wiążą w jedną całość porządki jawne i ukryte, one też zarządzają wszelkimi formami istnienia, będąc jednocześnie niewyczerpanym źródłem, znajdującej się w ciągłym obiegu energii. Jest sprawą oczywistą, że pola fizyczne nie byłyby w stanie na siebie wzajemnie oddziaływać, gdyby nie dysponowały energią, którą definiujemy jako funkcję stanu materii. Pola te dysponują jednak nie tylko zasobem energetycznym, ale i zakodowaną w nich informacją, którą również musimy uznać za funkcję stanu materii. Z obu tych właściwości materii nagminnie korzystamy, a pojemność informacyjna fal materii wydaje się wręcz nieograniczona. Te charakterystyczne cechy narzucają z kolei wniosek, że to właśnie one muszą być odpowiedzialne za umiejętność jej samoorganizacji, gdyż tego rodzaju biegłość z pewnością nie wykształciła się przypadkowo. Musi być ona rezultatem gromadzenia w polach fizycznych informacji na skutek ponawianych nieustannie doświadczeń wynikających z wzajemnych oddziaływań i powodujących zmianę ich stanu, a następnie nabycia umiejętności wykorzystania zdobytej w ten sposób wiedzy. W nauce wszelkim formom oddziaływań fizycznych staramy się nadać postać matematycznych zależności, które pozwalają nie tylko zrozumieć prawa rządzące rzeczywistością, ale również pomagają je później wykorzystać. Dzięki takiej praktyce można było wykazać, że różne formy istnienia materii i ich stany tworzą z natury nieliniowe4 układy dynamiczne. Takie układy mogą zawierać wielokrotne, izolowane punkty równowagi, a to oznacza, że są w stanie wykazywać właściwość bifurkacji5. Ta cecha układów fizycznych została zaobserwowana przy badaniu zjawisk meteorologicznych przez matematyka i meteorologa dr. Edwarda N. Lorenza (Massachusetts Institute of Technology). Okazała się niezmiernie ważna, bowiem przyczyniła się do powstania teorii chaosu, uznawanej dziś za osiągnięcie naukowe porównywalne rangą do ogólnej teorii względności oraz mechaniki kwantowej. Ważnym pojęciem stosowanym w teorii chaosu jest atraktor. Definiuje się go jako wyróżniony podzbiór możliwych stanów układu, do których nieuchronnie zmierza jego ewolucja. Zaprezentowany na rysunku dziwny atraktor6 Lorenza jasno pokazuje, że niewielka zmiana wartości parametrów operacyjnych w układzie może wywołać nieoczekiwany przeskok trajektorii przemian z jednej pętli do innej, a to oznacza, że drobna zmiana w danym systemie może nieoczekiwanie zmienić się w drastyczną (Lorenz nazywał to efektem motyla). Taki przeskok z pewnością nie dokonałby się przypadkowo, gdyż byłby zdeterminowany właściwościami samego układu. Tak więc wspomniana teoria wykazała, że nawet w systemach złożonych i pozornie bezładnych zawsze można wykryć całościowe uporządkowanie. Gdziekolwiek spojrzymy, w Kosmos czy do wnętrza atomu, materia zawsze tworzy uporządkowaną hierarchię struktur wykorzystującą wypraktykowane już wzorce, przy czym wszystkie ich elementy i powstałe z nich kompozycje harmonijnie współpracują ze sobą. To wszechobecne uporządkowanie musi być następstwem długiego ciągu procesów dostarczających konsekwentnie informacji na temat skutków doświadczanych zmian, a więc prowadzących do zdobywania pewnego rodzaju wprawy w działaniu, a nawet umiejętności przewidywania co może już stanowić podstawę dla rodzenia się zjawiska świadomości, umożliwiającej działanie ukierunkowane na cel. Bez informacji i pamięci o niej świadomość nie byłaby w stanie powstać, ani egzystować. Możemy więc uznać dziś za pewnik, że informacja i wykształcona dzięki niej świadomość to nader istotne czynniki określające stan materii. Trzeba przyznać, że coraz więcej uczonych skłania się obecnie ku przekonaniu, że świadomość nie jest wyłącznie właściwością materii organicznej, lecz immanentną cechą całego otaczającego nas świata. Może ona nawet stanowić poziom programowo-decyzyjny, powstały w toku ewolucji materii jeszcze przed powstaniem form znanych nam jako substancjalne. Taki software, zdaniem brytyjskiego biochemika dr. Ruperta Sheldrake’a (Cambridge University), stanowiłby coś w rodzaju uniwersalnego umysłu, obejmującego także elementarne prawa Natury oraz pola oddziaływań, które przenikałyby cały Wszechświat. W tym ujęciu zjawiska twórcze w świetle zdobywanej przez nas wiedzy przestały już być mało prawdopodobnymi, wyjątkowymi zdarzeniami, lecz na skutek przemian zachodzących w szeroko pojętym materialnym środowisku stały się ogólną zasadą rozwoju. Dla dopełnienia obrazu rzeczywistości należałoby teraz rozważyć zagadnienie ewolucji Wszechświata, jaka doprowadziłaby do wykształcenia się jego złożonej struktury, w której skład wchodziłaby obserwowana przez nas czasoprzestrzeń. Nie jest ona bowiem zamkniętą całością, lecz stanowi element większego układu, z którym pozostaje w stanie nieustających interakcji, o czym świadczy istnienie pola punktu zerowego (energii próżni) i jego wpływ na obserwowaną przez nas rzeczywistość. W modelu rzeczywistości próżnia ta nie może być utożsamiana z pustką czy nicością, skoro kipi energią. Czym zatem jest owa próżnia? Musi mieć ona styczność z każdym punktem czasoprzestrzeni, w którym wymieniana jest energia z niejawnym poziomem rzeczywistości. Jakim? By to wyjaśnić, trzeba odwołać się do poszukiwań początków środowiska, w którym przyszło nam żyć. Zgodnie z obowiązującą teorią naukową Kosmos pojawił się przed kilkanastoma miliardami lat w efekcie gigantycznej eksplozji znanej pod nazwą Wielkiego Wybuchu, przy czym proces ten zrodził się w warunkach, które z punktu widzenia konwencjonalnej nauki długo trzeba było uznawać za osobliwość wykraczającą poza aktualne możliwości naszego poznania. Poszukując ujednoliconej teorii pola, łączącej fizykę klasyczną z mechaniką kwantową, kosmologia przez wiele lat była zmuszona eliminować problem początkowej osobliwości za pomocą przyjmowania różnego rodzaju upraszczających założeń. Uproszczenia zawsze w jakimś stopniu fałszują rzeczywistość. Z pewnością więc godne zainteresowania wydaje się pojawienie się koncepcji, która potraktowała początkową osobliwość jako środowisko, które dało początek światu zawierającemu nasz ziemski system życia w rezultacie wyłonienia się go na drodze działania ściśle określonych praw fizycznych. Zawdzięczamy ją polskiemu fizykowi, kosmologowi i filozofowi prof. dr. hab. Michałowi Hellerowi, fundatorowi i dyrektorowi Centrum Kopernika Badań Interdyscyplinarnych na Uniwersytecie Papieskim im. Jana Pawła II w Krakowie, oraz matematykowi prof. dr. hab. inż. Wiesławowi Sasinowi, kierownikowi Zakładu Geometrii Różniczkowej na Wydziale Matematyki i Nauk Informacyjnych Politechniki Warszawskiej. Zespół ten odszedł od upraszczających założeń dzięki zastosowaniu nowego narzędzia matematycznego – geometrii nieprzemiennej7, w której przestrzeń i czas przestają mieć charakter lokalny a opisująca ją algebra przy opisie rzeczywistości przechodzi w sposób naturalny zarówno do ogólnej teorii względności, jak i mechaniki kwantowej, przy czym obie te teorie stają się przypadkami granicznymi opracowywanego modelu. Zasługuje on na uwagę również dlatego, że na poziomie fundamentalnym (początkowej osobliwości) czas i przestrzeń nie istnieją w tym sensie, w jakim rozumiemy te pojęcia, zatem początkowa osobliwość byłaby też wieczna. Istniałaby nadal w postaci głębszego poziomu rzeczywistości, z której wyłonił się nasz Kosmos i pozostawałaby z nim w ścisłym związku. Na podstawie zgromadzonych danych można śmiało przyjąć, że Wszechświat jeszcze przed pojawieniem się Kosmosu, a więc także przed pojawieniem się w nim substancjalnej materii, stanowił subtelną matrycę pól fizycznych wykorzystujących energię w ciągłym procesie przemian, bowiem w myśl najnowszych koncepcji naukowych każda forma substancjalnego istnienia pojawiła się wcześniej w postaci określonego wzorca w polu fizycznym. Te wzorce zaczynamy już poznawać. Mają one postać fraktali, które jesteśmy w stanie opisać i odtworzyć w efekcie wielokrotnych, powtarzających się matematycznych iteracji9. Okazuje się, że wszystkie znane nam w czasoprzestrzeni obiekty mają naturę fraktalną, ponieważ ewolucja korzysta z tych form nieustannie. Są one użyteczne i dlatego stanowią wielokrotne powtórzenia form wyjściowych. W tej sytuacji nie ma najmniejszego powodu by wątpić, że globalna struktura świadomościowa również może mieć postać dynamicznie rozgałęziającej się formy fraktalnej. Idąc dalej tym tokiem rozumowania nie można również wykluczyć, że już początkowa osobliwość, stanowiąca głębszy poziom rzeczywistości, wykształciła formy fraktalne, które zostały zaadaptowane i wykorzystane w procesach ewolucji naszego Kosmosu, tworzącego z głębszym poziomem rzeczywistości jedną całość. Z chwilą Wielkiego Wybuchu z owego pierwotnego środowiska wyłonił się znany nam Kosmos, a znajdująca się w nim materia nadal pozostawałaby nierozerwalnie splątana z tamtą sferą bytu. Namacalnym tego dowodem są obowiązujące w czasoprzestrzeni prawa fizyki kwantowej, w tym zwłaszcza wykazana doświadczalnie przez zespół prof. dr. Alaina Aspecta nielokalność zjawisk fizycznych. Nawet nielokalność względem czasu daje się już zaobserwować w czasoprzestrzeni, bowiem udowodniły to m.in. eksperymenty z wykorzystaniem generatorów losowych prowadzone przez zespoły fizyków dr. Helmuta Schmidta (Rhine Research Center, Institute for Parapsychology) oraz dr. Roberta G. Jahna na Uniwersytecie w Princeton (program PEAR – Princeton Engineering Anomalies Research). Podobny efekt oddziaływań świadomości na minione wydarzenia przyniósł projekt badawczy izraelskiego lekarza dr. Leonarda Leibovici, profesora interny i eksperta w dziedzinie infekcji szpitalnych. Tego rodzaju wpływom podlegają przede wszystkim organizmy żywe, podobne w swym działaniu do generatorów zdarzeń losowych. Warto dodać, że dwóch serbskich fizyków dr Vlatko Vedral i dr Časlav Bruckner (Imperial College, Londyn) potwierdziło obowiązywanie takiej zależności także na drodze teoretycznej, wykorzystując w tym celu test nielokalności Bella10 dla fotonu przesuniętego w nową pozycję czasową. Mając do dyspozycji tak wiele danych, zaczynamy rozumieć, dlaczego struktura Wszechświata okazuje się tak złożona i dlaczego jest taka, jaka jest. Koncepcje wysuwane przez różne zespoły specjalistów z zakresu nauk przyrodniczych zaczynają układać się w spójny obraz otaczającej nas i nadal ewoluującej wielopoziomowej rzeczywistości. Z powodzeniem możemy przyjąć, że początkowa osobliwość nie jest w niej jedynie środowiskiem z którego wywodzi się czasoprzestrzenny Kosmos, ale stanowi również nasz prawdziwy dom, który opuszczamy na pewien czas w celu zdobycia kolejnych doświadczeń, a następnie do niego wracamy po wykonaniu określonego zadania i przygotowujemy się do podjęcia nowego. Całość istnienia połączona jest ze sobą siecią powiązań energetyczno-informacyjnych, nasze doświadczenia jednocześnie więc wzbogacają całą tę złożoną strukturę. Oznacza to, że – poznawane dzięki niekonwencjonalnym badaniom wyprzedzającym – zaświaty bez trudu wpisują się w strukturę wielopoziomowego wszechświata, postulowanego przez konwencjonalną naukę. Można nawet zaryzykować hipotezę, że zarówno naukowo badana ziemska rzeczywistość, jak i poznawane w sposób niekonwencjonalny zaświaty stanowią dwie holograficzne projekcje ziemskiego systemu życia na dwóch poziomach rzeczywistości. Można też uznać, że są to równocenne przejawy zjawiska życia. Co to oznacza? Przede wszystkim w zupełnie innym świetle ukazuje się nam sam fenomen życia, które wyewoluowało na innym poziomie rzeczywistości niż ten, który był dotąd głównym obiektem badań naukowych. Jego podstawowym atrybutem okazało się nie ciało biologiczne, lecz świadomość wykształcona już na głębszym poziomie rzeczywistości, z której wyłonił się obserwowany przez nas Kosmos. Oznacza to, że śmierć tak naprawdę nie istnieje, gdyż w pewnym momencie porzucamy po prostu niesprawne już ciało, zmieniając środowisko swojej egzystencji. Kontynuacja procesu życiowego w świecie równoległym powinna skłonić nas jednak do refleksji, bowiem konsekwencje naszego postępowania przetrwają nie tylko w ziemskim środowisku. Żadna informacja nie ginie, gdyż zostaje zakodowana we wszechświatowym banku danych (w polu punktu zerowego). To, co czynimy dziś, może więc odbić się rykoszetem nie tylko na innych, ale także na nas (na aktualnym etapie życia, podczas jego kontynuacji na innym poziomie egzystencji, a nawet w kolejnym ciele biologicznym). Ta komplementarna wiedza udziela również odpowiedzi na nurtujące nas pytania o sens i cel naszego życia. Nie jest nim na pewno walka z innymi o wyrwanie dla siebie jak największej części ze wspólnych zasobów, lecz doskonalenie się w celu sprostania wyzwaniom, jakie stawia nam środowisko. Nieustannie powinniśmy zatem zdobywać wiedzę i uczyć się ją wykorzystywać, nie zapominając przy tym, że cały, wielopoziomowy system ziemskiego życia stanowi jedną całość. Przedstawione informacje pozwalają zrozumieć, że konwencjonalna nauka i prowadzone badania rozpoznawcze (protonauka) stanowią równocenne źródła wiedzy o świecie i o nas samych. Łatwo przy tym zauważyć, że żadna gałąź wiedzy nie powinna rozwijać się w izolacji od innych, ponieważ zarówno Wszechświat, jak i wiedza o nim, stanowią niepodzielną całość. http://nieznanyswiat.pl/nieznany-świat/artykuły/1348-czy-świadomość-może-przetrwać-śmierć-ciała http://nieznanyswiat.pl/nieznany-świat/artykuły/1359-csmpsc2 2 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
deleteduser139 Opublikowano 22 Sierpnia 2018 Udostępnij Opublikowano 22 Sierpnia 2018 (edytowane) Ciekawym z punktu widzenie tworzenia nowych teorii, życia po śmierci jest hipnoza regresyjna. Ludzki mózg w trakcie hipnozy jest skłonny do konfabulacji i oczywistym jest, że jest również ostro podatny na sugestie wszak sugestie to podstawa hipnozy. Włączcie sobie relacje na YT z takiego seansu i zobaczcie w jaki sposób hipnotyzer formułuje pytania. Robi to w sposób sugerujący odpowiedź nie pyta np : ,,co widzisz po tamtej stronie" tylko pyta ,, Jak wygląda Twój przewodnik duchowy", ,,Jak wygląda Twój sędzia ?" Na podstawie takiego prostego zabiegu jak hipnoza regresyjna powstają różne nowe teorie życia po śmierci, różne nowe książki objawiające prawdą absolutną i jedyną i biznes ideologiczny się kręci :D Poddałem się kiedyś hipnozie regresyjnej z ciekawości i potwierdziłem na własnej skórze swoje przekonania :D Edytowane 22 Sierpnia 2018 przez dobryziomek 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Legionista Opublikowano 22 Sierpnia 2018 Autor Udostępnij Opublikowano 22 Sierpnia 2018 (edytowane) Ja wam chłopaki jeszcze dorzucę do tych materiałów cytaty z wywiadu z holenderskim kardiochirurgiem. do którego linka dałem na samym początku dyskusji. Pim vam Loemelem. jeszcze raz ten sam link dla przypomnienia: http://www.polskatimes.pl/artykul/1059100,pim-van-lommel-zycie-nie-konczy-sie-na-smierci-po-niej-jest-po-prostu-inna-forma-zycia,id,t.html Jesteśmy więc tylko naczyniem, workiem mięsa i kości? Tak, jesteśmy naczyniem. Mózg to rodzaj interfejsu. Jesteśmy jednocześnie kamerą telewizyjną i zestawem telewizyjnym - kamera koduje obraz i dźwięk, telewizor odkodowuje ten przekaz. Trzeba pamiętać, że kiedy wyłączasz swój telewizor, program nadal jest, dalej leci, chociaż ty się od niego odłączyłeś - ze świadomością jest dokładnie tak samo. Ludzie, którzy przeżyli NDE, mieli możliwość percepcji na zupełnie innym poziomie, spoza ciała. Ciało jest jak stara kurtka, którą się odkłada na wieszak. Pańskie badania są rewolucyjne, zupełnie zmieniają podstawowe pojęcia - życia i śmierci. Najbardziej rewolucyjną rzeczą, o której wiemy po rozmowach z pacjentami, jest to, że śmierć nie jest śmiercią. Śmierć to po prostu inna forma życia. Kontynuacja świadomości. Mamy dowody - kiedy człowiek nie oddycha, linia EKG jest płaska, brak funkcji życiowych, odruchów, a potem ci ludzie mówią, że w tym czasie czuli się bardziej żywi niż kiedykolwiek. Po 15 sekundach od zatrzymania akcji serca zatrzymuje się aktywność wszystkiego. Nie działa mózg, a ludzie doświadczają silniejszej świadomości niż kiedykolwiek. Na to mamy naukowe dowody. Ja mogę funkcjonować bez mojego ciała, ale moje ciało nie może funkcjonować beze mnie. Ciało potrzebuje świadomości. Świadomość jest wieczna, nie ma początku ani końca - jest ciągła. Edytowane 22 Sierpnia 2018 przez Legionista Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Legionista Opublikowano 22 Sierpnia 2018 Autor Udostępnij Opublikowano 22 Sierpnia 2018 A, tutaj chłopaki macie kolejny wywiad z Pim vam Loemelem. na ten sam temat na stronie na temat.pl https://natemat.pl/99331,smierc-jest-prawdopodobnie-innym-stanem-naszej-swiadomosci-mowi-holenderski-kardiolog Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Bronisław Opublikowano 22 Sierpnia 2018 Udostępnij Opublikowano 22 Sierpnia 2018 17 minut temu, Legionista napisał: Powiem więcej, jaki sens miałoby życie skoro po jego zakończeniu nie można by istnieć dalej.? 80 parę lat życia i co dalej nic. Ciało do piachu i koniec, bez sensu. A powiedź mi co by to zmieniło w Twoim życiu? 2 minuty temu, Legionista napisał: a potem ci ludzie mówią, że w tym czasie czuli się bardziej żywi niż kiedykolwiek A skąd oni wiedzą jaki to był czas? Na zegarek patrzyli? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
deleteduser139 Opublikowano 22 Sierpnia 2018 Udostępnij Opublikowano 22 Sierpnia 2018 (edytowane) Zresztą zobaczcie sobie film ,,Nasz Dom" ludzie uwierzyli w taki scenariusz życia po śmierci :Został nakręcony film, ktoś wydał książkę. Ludzie bezkrytycznie przyjęli tezy z tego filmu a mało kto wie, że film powstał na podstawie relacji pewnego brazylijskiego okultysty, który w czasie swojej wizji był pod wpływem narkotyków. Ważne, że niektórym hajs się zgadza To wszystko to jest bardzo perspektywiczny biznes. Nie ma chyba nic korzystniejszego niż własny związek wyznaniowy Edytowane 22 Sierpnia 2018 przez dobryziomek Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Legionista Opublikowano 22 Sierpnia 2018 Autor Udostępnij Opublikowano 22 Sierpnia 2018 (edytowane) 17 minut temu, Bronisław napisał: 39 minut temu, Legionista napisał: Powiem więcej, jaki sens miałoby życie skoro po jego zakończeniu nie można by istnieć dalej.? 80 parę lat życia i co dalej nic. Ciało do piachu i koniec, bez sensu. A powiedź mi co by to zmieniło w Twoim życiu? Co by to zmieniło w moim życiu. ? Myślę, że bardzo dużo to by zmieniło w moim życiu. To by oznaczało, że po śmierci całe moje życiowe doświadczenie, moja osobowość, jaźń, moje wspomnienia nie rozpłyną się w nicości tylko prawdopodobnie będą istnieć dalej po śmierci w innej formie poza cielesnej. To jest mocno pocieszające i daje nadzieję. To jest także kwestia przetrwania. 17 minut temu, Bronisław napisał: 22 minuty temu, Legionista napisał: a potem ci ludzie mówią, że w tym czasie czuli się bardziej żywi niż kiedykolwiek A skąd oni wiedzą jaki to był czas? Na zegarek patrzyli? Przypuszczalnie Pewnie tu chodzi o okres przebywania w innym stanie świadomości Na zegarek nie patrzyli, bo go nie mieli, chyba. ? Edytowane 22 Sierpnia 2018 przez Legionista Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Bronisław Opublikowano 22 Sierpnia 2018 Udostępnij Opublikowano 22 Sierpnia 2018 @SzatanKrieger Huna – nazwa nadana przez Maxa Freedom Longa (przedsiębiorcę zajmującego się magią) opracowanej przez niego wersji dawnych wierzeń hawajskich. To mi wystarczy, aby w to wierzyć co tam napisałeś. 5 minut temu, Legionista napisał: Co by to zmieniło w moim życiu. ? Chodziło mi co by to zmieniło, jak by nic dalej nie było. Koniec Ciebie i tyle. Żadnego Boga itd. 6 minut temu, Legionista napisał: okres przebywania w innym stanie świadomości Jak oni mogli określić, że akurat w tym momencie mieli takie odczicia? Skąd wiedzieli, że w tym czasie przestały akuray funkcjonować ich narządy? Czy ich mózg też przestał pracować? A może im się to śniło i to opowiedzieli , ale nie byli w stanie przecież powiedzieć w jakim czasie im się to śniło, bo nie mieli jak tego zweryfikować. Mogli mieć dziure w śnie której nie są nawet w stanie zauważyć bo ich mózg tego nie zarejestrował. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Legionista Opublikowano 22 Sierpnia 2018 Autor Udostępnij Opublikowano 22 Sierpnia 2018 2 minuty temu, Bronisław napisał: 13 minut temu, Legionista napisał: Co by to zmieniło w moim życiu. ? Chodziło mi co by to zmieniło, jak by nic dalej nie było. Koniec Ciebie i tyle. Żadnego Boga itd. Teraz dopiero zrozumiałem intencję twojego Pytania właściwie. No, cóż gdyby po śmierci nie niczego nie było, żadnego Boga duszy, reinkarnacji, Piekla, Nieba itd to chyba zaczął bym chlać na umór, żreć jak świnia, i mieć na wszystko wyj...ane. No bo po co się o cokolwiek starać, być dobrym żyć moralnie, zakładać rodzinę, płodzić dzieci dorabiać się majątku jak po zgonie i tak nie ma. ? Prawda. Tylko, że nawet przez chwilę do siebie takiej myśli nie dopuszczam. 5 minut temu, Bronisław napisał: 17 minut temu, Legionista napisał: okres przebywania w innym stanie świadomości Jak oni mogli określić, że akurat w tym momencie mieli takie odczicia? Skąd wiedzieli, że w tym czasie przestały akuray funkcjonować ich narządy? Czy ich mózg też przestał pracować? A może im się to śniło i to opowiedzieli , ale nie byli w stanie przecież powiedzieć w jakim czasie im się to śniło, bo nie mieli jak tego zweryfikować. Mogli mieć dziure w śnie której nie są nawet w stanie zauważyć bo ich mózg tego nie zarejestrował. Powiem, ci że na to pytanie nie wiem. Trzeba by dopytać tego holenderskiego Lekarza kardiochirurga, z którym przeprowadzano wywiad. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Cortazar Opublikowano 22 Sierpnia 2018 Udostępnij Opublikowano 22 Sierpnia 2018 Godzinę temu, dobryziomek napisał: Poddałem się kiedyś hipnozie regresyjnej z ciekawości i potwierdziłem na własnej skórze swoje przekonania :D Mógłbyś opisać więcej o swojej hipnozie? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
deleteduser139 Opublikowano 22 Sierpnia 2018 Udostępnij Opublikowano 22 Sierpnia 2018 (edytowane) Powiem Ci tak zajebiste uczucie. Taki zrelaksowany nie byłem dawno(serio), cofnęliśmy się do czasów mojego dzieciństwo, przeżyłem na nowo pewne emocje (serio je czułem), a druga część to były afirmacje. Pod względem terapeutycznym uważam, że jest to zajebista sprawa przez cały dzień po seansie byłem tak kurewsko pewny siebie jak nigdy w życiu, serio to była potężna pewność siebie, ale następnego dnia wszystko wróciła do normy . Można powiedzieć, że się tam ,,napompowałem". Spoko jako terapia, ale w żaden sposób nie udowadnia istnienia reikarnacji Poszedłbym jeszcze raz, ale tylko w celach terapeutycznych i żeby poczuć jeszcze raz to zajebiste uczucie po wybudzeniu się. Edytowane 22 Sierpnia 2018 przez dobryziomek 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Cortazar Opublikowano 22 Sierpnia 2018 Udostępnij Opublikowano 22 Sierpnia 2018 @dobryziomek Sam się nie raz zastanawiałem nad tym ale jakoś nigdy nie korzystałem. Podświadomie coś mnie przed tym powstrzymuje. Ale może kiedyś skorzystam. Co do tego filmu 'Nasz Dom' to masz rację, jest to tylko wizja, kolejna hipoteza. Ja natomiast nie wykluczam możliwości istnienia reinkarnacji. Jeśli już mowa o filmach to ciekawie tę kwestię pokazuje film pt. 'Początek'. Główny bohater jest naukowcem, badaczem i sceptykiem i coś odkrywa. Jakby ktoś chciał to tu można obejrzeć: https://www.cda.pl/video/54568016 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Bronisław Opublikowano 22 Sierpnia 2018 Udostępnij Opublikowano 22 Sierpnia 2018 (edytowane) 52 minuty temu, Legionista napisał: to chyba zaczął bym chlać na umór, żreć jak świnia, i mieć na wszystko wyj...ane. No bo po co się o cokolwiek starać, być dobrym żyć moralnie, zakładać rodzinę, płodzić dzieci dorabiać się majątku jak po zgonie i tak nie ma. ? A teraz robisz inaczej, bo boisz się, że później zostaniesz ukarany? Widzisz najpiękniejsze jest to, że ja to wszystko co robie robie dla siebie. Dla siebie jestem dobry, dla siebie robie co robie. Nie potrzebuje nagrody i kary. Umre to umre i tyle. Nic się nie zmieni tu na ziemi. Inni będą żyć. Mnie nie będzie i kropka. Jestem tu i korzystam, doświadczam. Tyle. Nie oczekuje nic w zamian. Co do podświadomości. Co do hipnozy Co do doświadczeń religijnych Edytowane 22 Sierpnia 2018 przez Bronisław Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
deleteduser139 Opublikowano 22 Sierpnia 2018 Udostępnij Opublikowano 22 Sierpnia 2018 (edytowane) @Cortazar W tych wszystkich filmach opowiadających o życiu po śmierci i mających za zadanie wrzucić Ci jakiś światopogląd do głowy, główni bohaterowie są naukowcami, badaczami i sceptykami a później się nawracają :D Taki zabieg psychologiczny :D, ale dzięki za info mam wolny weekend więc w piątek obejrzę Zaznaczam też, że w trakcie swojej wizji był ponoć na dragach Edytowane 22 Sierpnia 2018 przez dobryziomek Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Marek Kotoński Opublikowano 22 Sierpnia 2018 Udostępnij Opublikowano 22 Sierpnia 2018 W dniu 21.08.2018 o 14:19, dobryziomek napisał: Znacie prywatnie kogoś, kto przeżył śmierć kliniczną? Może ktoś z Was? Znam. I taki opis zdarzenia nie jest cukierkowy, zatrzymanie akcji serca i przywracanie do życia to POTWORNY ból ciała, ale opis doświadczeń identyczny jak w książkach Moodyego - tunel, uczucie nieopisywanej miłości i szczęścia, powrót do sztucznej rzeczywistości. Materialista ujrzy w tym halucynacje umierającego mózgu by złagodzić ból konania, ktoś wrażliwszy muśnięcie wyższej rzeczywistości. 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
lxdead Opublikowano 22 Sierpnia 2018 Udostępnij Opublikowano 22 Sierpnia 2018 7 minut temu, Marek Kotoński napisał: Znam. I taki opis zdarzenia nie jest cukierkowy, zatrzymanie akcji serca i przywracanie do życia to POTWORNY ból ciała, ale opis doświadczeń identyczny jak w książkach Moodyego - tunel, uczucie nieopisywanej miłości i szczęścia, powrót do sztucznej rzeczywistości. Materialista ujrzy w tym halucynacje umierającego mózgu by złagodzić ból konania, ktoś wrażliwszy muśnięcie wyższej rzeczywistości. Trzeba tez pamiętać o tym ze w trakcie śmierci szyszynka wydziela DMT w ogromnej ilości, to tez dorzuca swoje 3 grosze. 3 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Doug Opublikowano 23 Sierpnia 2018 Udostępnij Opublikowano 23 Sierpnia 2018 (edytowane) 9 godzin temu, Legionista napisał: Wyobrażam sobie to tak, że po zgonie Nasza świadomość jest przesyłana do świata równoległego gdzie możemy ocenić swoje życie. Powiem więcej, jaki sens miałoby życie skoro po jego zakończeniu nie można by istnieć dalej.? 80 parę lat życia i co dalej nic. Ciało do piachu i koniec, bez sensu. @Legionista Wlasnie opisales korzen wiary: czlowiekowi jest po prostu "zal" swojego zycia. Ze zyje, meczy sie, walczy... a ono nie ma sensu. Alez oczywiscie ono ma sens: podac dalej geny! Ewolucje nie interesuje abys "poszedl sobie dalej i zyl wiecznie". A niby dlaczego mialbys zyc wiecznie? I to jest bardzo smutne, ze bez tej "wiary" (lub jak kto woli "przekonan") bys zaczal chlac. Tego wogole nie rozumiem! Czyz to nie powinno wrecz przeciwnie Cie "osiwecic"?! Ze ewolucja dala ci ~80 lat zycia i abys w tym czasie SAMODZIELNIE podnosil decyzje za siebie, abys szanowal swoje cialo, abys wykorzystywal kazda sytuacje, abys sam byl odpowiedzialny za siebie!? Chyba @Mosze Red wyliczyl 108 miliardow ludzi ktorzy dotychczas zyli. Nie zastanawia was, ze zaden nie wrocil? Naprawde, ani jeden? Edytowane 23 Sierpnia 2018 przez Doug dokladka 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
EMKEJ Opublikowano 23 Sierpnia 2018 Udostępnij Opublikowano 23 Sierpnia 2018 11 hours ago, Mosze Black said: Tyle, że nauka daje realne nadzieje na osiągnięcie nieśmiertelności, a może raczej długowieczności w perspektywie setek lat oczywiście, my się nie załapiemy. Nie jestem fanem żadnego przedłużania życia, tym sposobem igramy z naturą i naturalnym elementem umierania. To się nie może dobrze skończyć. 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
ZdzisławBeton Opublikowano 23 Sierpnia 2018 Udostępnij Opublikowano 23 Sierpnia 2018 12 godzin temu, The Motha napisał: Wierzysz w nic. Mylisz się. To nie kwestia wiary, tylko świadomości czym jest wiara. 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi