Skocz do zawartości

Prezent dla kobiety a jej niezadowolenie.


Rekomendowane odpowiedzi

14 godzin temu, Stary_Niedzwiedz napisał:

No nie do końca tak jest.

Kobieta NIE jest dla mężczyzny inwestycją.

Kobieta to dla mężczyzny KOSZT.

 

Inwestycją to jest mężczyzna dla kobiety (aczkolwiek zazwyczaj inwestowana jest grota rozkoszy), bo koniec końców kobieta czerpie z faceta korzyści (inaczej nie będzie żadnej interakcji).

 

14 godzin temu, Stary_Niedzwiedz napisał:

Oj, ale kiedyś się prężyłem na wiechcie.

A teraz wprost mówię paniom, że "JA KWIATÓW NIE KUPUJĘ.

W pierwszym fragmencie miałeś na myśli korzyści niematerialne? Czy zwyczajnie zakładasz, że związek trwa do momentu, w którym pani zdenerwuje się brakiem realizacji swoich nadziei?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, bajashi napisał:

W pierwszym fragmencie miałeś na myśli korzyści niematerialne? Czy zwyczajnie zakładasz, że związek trwa do momentu, w którym pani zdenerwuje się brakiem realizacji swoich nadziei? 

 

Co do kwestii tego, że dla mężczyzny kobieta jest z zasady kosztem, to jest to w sumie oczywiste.

 

Mężczyzna wykłada na kobietę czas/zasoby/emocje.

Dla niego koszt, dla niej - zysk.

Kobieta co daje w zamian?

No właśnie...

(nie, wyjątki związków +/- równorzędnych NIE czynią reguły!!!)

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Stary_Niedzwiedz napisał:

Mężczyzna wykłada na kobietę czas/zasoby/emocje

Miałem na myśli zasoby finansowe. Bo zrozumiałem, że ogólnie nie robisz prezentów, więc - trochę niesłusznie - założyłem, że nie poświęcasz zasobów finansowych. A skoro kobieta musi czerpać korzyści...

Ale chyba czuje ogólny przekaz, dzięki.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, bajashi napisał:

Miałem na myśli zasoby finansowe.

Za młodu, przesiąknięty matrixem wychodziłem z założenia, że ilość kasy utopionej w loszce przekłada się wprost na jej poziom nawilżenia.

Dziś już wiem, że to zła droga ?

 

Ponieważ trzeba swoje wycierpieć i doświadczenie zdobyć, to powiem Ci tak:
W momencie, gdy założyłem sobie twardo limit finansowy - max 100 (sto) PLN wydatków w drodze do zdjęcia pani majtek - nagle okazało się, że panie jakieś chętniejsze się zrobiły.

Serio!

 

Aczkolwiek gold-diggerki jakoś tak dziwnie mnie nie lubią. Nie wiem, czemu ?

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiecie co?

Nie wiem, ja nie robiłem nigdy prezentów bez okazji. Nawet tych drobnych. No na kebaba zabrałem czy wino kupiłem ?.

Urodziny, święta czy dzień kobiet, owszem- ale sam od siebie, bo po prostu chciałem i nie widzę w tym nic z białorycerzenia- nie przesadzajmy.

 

Moja babcia mi zawsze powtarza: ,,ja od Twojego dziadka nic nigdy nie dostałam, nawet czekolady i dobrze było".

 

Ja mam głęboko w dupie to, że one chcą prezentów. Dla mnie takie gadanie, wymuszenie działania żeby jej coś kupić jest paskudne i baaaardzo mnie to zniechęca. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaczniesz od czekolady, a na czym się skończy, to jeden Bóg wie. :P

 

 Kiedyś brat @Adolf, napisał w jednym, moim, starym temacie:

 

"Prezenciki z rzadka są dobre, dają jej poczucie że dbasz o nią, nie rób tego przesadnie, bo ją zepsujesz."

 

Uważam, że ma racje i drobne prezenciki to nic złego.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też ogólnie nie byłem zbyt wylewny z prezentami, osobiście uważam że dużym błędem jest nadskakiwanie z prezencikami na początku związku co przekłada się niestety na coraz większą roszczeniowość, i tu potwierdza się to co piszecie że kobieta chce więcej i więcej. Jak wiemy jest to spowodowane zakorzenieniem w tzw. matrixie i wpojonymi wzorcami, no ale chyba o tym to nie ma co już pisać...

 

A co wątku głównego i ogólnego niezadowolenia pan z prezentów, a bardziej z ich częstotliwości wręczania przytoczę Wam książkę która właśnie wpadła mi w ręce (nota bene należącą do ex, znalazłem w komórce) pt. Dlaczego Mars zderza się z Wenus Johna Greya. Tłumaczy on w jaki sposób faceci zdobywają punkty u kobiet, i jak mocno się mylą myśląc że im ,,większy/droższy,, prezent to pańcia bardziej zadowolona i szczęśliwa, otóż nie do końca. Podziela natomiast zdanie, że liczy się przede wszystkim ich ilość i częstotliwość, i tak np. przynosząc tuzin róż dostaje facet dwa punkty, jeden za to że myśli o niej a drugi że je wręczył, natomiast dając jej 12 razy po jednej, otrzymuje licząc analogicznie 24pkt. Siedzą w domu i widzi że pańci jest zimno, to zamiast po prostu podkręcić ogrzewanie, co da mu 1 pkt. powinien zapytać się czy jest jej zimno i czy podkręcić ogrzewanie, tym samym dostaje 3 pkt. za to że pomyślał o niej, zapytał czy jej zimno i podkręcił kurek na kaloryferze. Wyrzucanie śmieci, zamiast po prostu je wyrzucić, analogicznie do wcześniejszych, zapytać, zaproponować pomoc i w końcu je wyrzucić, co daje 3 pkt. a nie 1 w przypadku jak byśmy tylko je wyrzucili. Ogólnie dosyć ciekawa publikacja, autor pisze przede wszystkim o różnicach biologicznych pomiędzy płciami oraz tym, jaką ogromną rolę w naszym życiu odgrywają hormony, poniekąd sporo informacji z tej książki pokrywa się z tym co piszemy tutaj na forum, warto przeczytać.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 8/26/2018 at 7:47 PM, Lethys said:

Słuchajcie, ale z jednej strony, może jeśli kobieta bardzo chce dostać te kwiaty, to na jakąś większą okazję typu urodziny, czy rocznica, czy inne pierdoświęto kalibru walentynek, to nic się nie stanie, jak kwiaty te dostanie. Tak przynajmniej mi się wydaje.

Można dać raz na rok ewentualnie. Innych prezentów nie kupowałbym. Szczególnie jeśli to ma być jakis poważny związek. Jak kobieta zostanie dla naszego towarzystwa to dobrze, jesli chodzi jej o prezenty, to szybciej pozbędziemy się zbędnego balastu.

 

No chyba że to utrzymanka, wtedy wiadomo, prezenty są konieczne. Tylko znowuż, chyba taniej wychodzi diva.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do tego dochodzi jeszcze efekt ,,mocy,, takich prezentów czy jakiś tam czułych słówek, moim zdaniem, im rzadziej się mówi coś miłego i daje prezenty, tym te czynności dla lubej mają większą wartość?

 

8 minut temu, Les napisał:

Tylko znowuż, chyba taniej wychodzi diva.

No właśnie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja byłej kobiecie dałem 3 razy kwiaty. Raz zajebałem 3 tulipany na pasie rozdzielającym jezdnię pod komisariatem stając na awaryjnych na środku drogi - wspominała to z wypiekami przez 3 lata.

Dwa jak zajebałem bratki z klombu przed urzędem wojewódzkim- emocje podobne.

Trzeci był bukiet  z kwiaciarni na urodziny. Zdziwiona spytała skąd te kwiaty, powiedziałem że zakosiłem z cmentarza, dziś był pogrzeb więc powinny być świeże świeże. Była jeszcze szarfa " ostatnie pożegnanie" ale wyrzuciłem.

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też dorzucę swoje przeżycia ?

 

Byłem z dziewczyną w związku i kupiłem jej na walentynki bieliznę, w której chciałem ją zobaczyć. Powiedziała, że jej się nie podoba... Tyle. Zwróciłem ją do sklepu. To był ostatni prezent dla kobiety, który kupiłem (nielicząc kwiatów dla mojej mamy :-P). 

Po jakimś czasie wyszło, że bielizna jej się podobała, ale nie chciała mi nic kupować w zamian, bo szkoda jej było kasy. Ahh... Jak dobrze powspominać stare złe matrixowe czasy. 

 

Teraz to naszym kochanym paniom mogę dać najwyżej buziaczka ?

Edytowane przez Zerwito
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że Wasze zdania są niemal jednoznaczne - żadnych prezentów. Z jednej strony nie dziwię się - zachowania niektórych Pań są poniżej wszelkiej krytyki. Z drugiej strony, jeśli @Tomkomiałbyś wolną chwilę, to fajnie by było, gdybyś jeszcze skrobnął coś na ten temat, bo z tego co przeczytałem w Twoim poście, to czasem prezent (w tym przypadku kwiatek) może fajnie podkręcić atmosferę. Poza tym widzę od dłuższego czasu, że masz bardzo trzeźwe myślenie w temacie relacji damsko-męskich, bez popadania w skrajności, także chętnie bym poznał Twój punkt widzenia.

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Lethys Dzięki! Alfa sralfa pie...lenie o nie dawaniu żadnych prezentów. Niech każdy sobie idzie swoją drogą tylko niech potem się nie dziwi jak to panna mokro ma i zaczyna kręcić bo jakiś obcy koleś dał jej różę ni z gruchy ni z pietruchy. No więc z tymi prezentami jest tak, że należy pamiętać, że kobiety lubią ładne rzeczy a nie praktyczne rzeczy. Mówię o codziennych sytuacjach. No bo jeśli mamy święta a nasza panna jest miłośniczką wspinaczki to wiadomo, że ucieszy się z tym związanego prezentu. 

Jako biały rycerzyk do potęgi 'n' przerobiłem już wiele prezentów. Jedne praktyczne, inne nie. Droższe i tańsze. I mam kilka obserwacji na ten temat. A więc:
1. Nigdy nie wydawałem na prezent rzeczowy więcej niż 100 zł a przeciętnie 50-75. To wtedy gdy kupowałem jakieś kolczyki czy ozdoby, srebro itp. 
2. Droższe prezenty tj kolczyki etc. tylko na urodziny. 

3. Im więcej prezentów tym panna się będzie przyzwyczajać i zadowolenie spadać. Nie ma co rozpieszczać kobiety dużą ilością prezentów. 
4. Kwiaty i różne inne rośliny kupowałem CZASAMI bez okazji. Po prostu. Nie ma co wymyślać jakiś bukietów, ale jeśli dajecie znienacka dziewczynie kwiatek, to ucieszy się z jakiegoś tam bratka czy tulipana za 7zł. 
5. Kobieta nie tyle zapamiętuje sam prezent co sytuację z nim związaną. Dlatego ważna jest OBSERWACJA i zaskoczenie. 

6. Prezenty własnoręczne robią największą furorę - coś co ona widzi, że ci zajęło chociaż chwilę zamiast tylko wyciągnięcie papierka i zapłacenie. One niestety nie pamiętają, że na ten papierek trzeba pracować a liczy się fakt, że się "postarałeś" (praktycznie wysiłek x2).
7. Jak nie pierzesz nigdy to zrób czasem pranie. Jak nie gotujesz - zrób czasem obiad. (Wiem, że to brzmi jak oczami mężczyzny, ale świetnie działa - oczywiście umiarkowane a nie do wyrzygania rozpieszczanie panny). To też są prezenty!

Chyba cały myk polega, żeby słuchać panny i jeśli o czymś wspomina, że chciałaby itp. to spróbować to zrealizować. Nie jestem amatorem drogich prezentów bo większość mogę sam sobie kupić a jestem wybredny. Dużo łatwiej i taniej przychodzą takie małe prezenty w najmniej oczekiwanym momencie. No ale - idiotą jest ten, który myśli, że istota której oczy się świecą na widok jakiegoś małego kamyczka o cenie porównywalnej do dobrego górskiego roweru czy nawet samochodu często, będzie doceniać praktyczne prezenty bardziej niż ładne prezenty. 

Edytowane przez Tomko
  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki @Tomko, dokładnie o to mi chodziło, a fragment, w którym odpisujesz, że:

6 minut temu, Tomko napisał:

tylko niech potem się nie dziwi jak to panna mokro ma i zaczyna kręcić bo jakiś obcy koleś dał jej różę ni z gruchy ni z pietruchy

 

 jest to dość częstym zjawiskiem. Także nie demonizujmy prezentów zupełnie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja ze swojej strony dodam, że rzadko kupuje prezenty dziewczynie. Zazwyczaj gdzieś wychodzimy do kina, czy restauracji na burgera. Kwiatów, czy biżuterii nie kupiłem od 3-4 lat i tylko czasami usłyszę lekkie narzekanie. Po czasie widzę, że nie warto się za bardzo starać, jeśli prezenty dla niej, to tylko takie na których oboje korzystamy. Wtedy jesteśmy oboje zadowoleni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tu jestem dokładnie tego samego zdania co @Tomko, chodzi o wyczucie , tak jak w przypadku tych zajumanych przeze mnie kwiatków z klombów ( przepraszam pracowników utrzymania zieleni)  , najbardziej panna była mokra że ryzykowałem dla niej, dla niej na te 2 minuty wstrzymałem ruch bo zauważyłem jakie piękne tulipany tam rosną i spontanicznie chciałem je dla Niej mimo potencjalnych kar zdobyć.

Tylko w tym wszystkim jest jedno dupne ALE : to co będzie piękne , ryzykowne i romantyczne w pierwszych latach znajomości to po dziesięciu latach może być idiotyczne,szczeniackie i z gatunku " komu chciałeś pajacu zaimponować" . Wszystko zależy od fazy związku i to warto nauczyć się wyczuwać. O tym że do ostatniej nie należy dopuścić tylko się ewakuować zawczasu chyba nie trzeba dodawać.

 

Aha i jak mamy niski SMV to se możemy kozaczyć i zgrywać Dalenieckiego zrywającego nenufary w białym garniturze na środku jeziora. Bardziej to rozśmieszy pannę niż nawilży w wiadomym miejscu.

Edytowane przez jaro670
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
W dniu ‎26‎.‎08‎.‎2018 o 18:24, Les napisał:

Najlepszy prezent to butelka dobrego wina, whisky, jakieś dobre czekoladki. Coś co mozna podarować a potem samemu zjeść połowę ?

Wino, whisky - tak. Bo i samemu opierdolisz połowę, to jeszcze pańci libido chwilowo podskoczy.

Od czekolady zaś duda rośnie ? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.