Skocz do zawartości

Sam nie wie czego chce...


Rekomendowane odpowiedzi

14 godzin temu, CrazyWitch napisał:

@azagoth dziękuję, że poświęciłeś swój cenny czas i przeczytałeś mój ciut przy długi wywód :)

Jeśli jednak masz zamiar być tylko złośliwy i niczego sensownego nie wnieść, to dziękuję bardzo. Nie marnuj więcej czasu.

Zadałam dwa konkretne pytania, stwierdziłeś, że nie masz zamiaru się wypowiadać na ten temat.

Nie zrozumiałaś kompletnie co kolega miał do przekazania. Odebrałaś to jako złośliwość a dużo prawdy jest w tym co napisał. 

Proponuję zagłębić się w swój gadzi móżdżek ( każda kobieta go ma) i jeśli masz wystarczająco samokrytyki spróbuj wyciągnąć wnioski. Dla mnie twoja historia i relacja z tym gościem jest strasznie pogmatwana. Pytanie, kto to bardziej komplikuje...ty czy on? 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Hippie napisał:

Pytanie, kto to bardziej komplikuje...ty czy on? 

No właśnie, mnie się wydaje, że pytanie jest nietrafione, bo skąd wniosek, że on nie wie czego chce? Z jego słów- że się nie zakochał i powiedział to wprost- oraz zachowania- odzywa się i spotyka z autorką od czasu do czasu, wynika, że traktuje luźno tą relację i chce się spotykać bez większych zobowiązań.

Ale w sumie w pewien sposób rozumiem autorkę bo zakochanie potrafi bardzo przysłonić oczy, więc pewnie będzie to interpretowała i tak po swojemu, tyle że z boku wygląda to już inaczej, niestety mniej optymistycznie jak jej się wydaje. 

I tak  niestety założę się, że  tego nie zrobisz autorko, ale najlepiej by było gdybyś o nim zapomniała. Bo taki układ, kiedy Ty coś więcej czujesz, a on  traktuje Cię jako czasoumilacz przyniesie Ci cierpienie tym większe im dłużej to będzie trwać. 

A nawet jeśli zdecyduje się z Tobą być, to jeśli nie zakochał się na początku, później tym bardziej tak nie będzie. Słuchaj, znam pewną parę- kolegę mojego faceta i jego dziewczynę, której historia jest podobna do Twojej. Tzn. dziewczyna ta nigdy się temu koledze nie podobała, o czym otwarcie wszystkim mówił, spotykał się z nią z braku laku, choć nawet nie uważał żeby była ładna- nie mówię, że Ty się jemu nie podobasz, ale opiszę Ci tą sytuację ku przestrodze. Jeździł więc z nią od czasu do czasu na wspólne wyjazdy jak mu się nudziło, czy na wakacje. W końcu zostali parą. Ale... gość ją zdradza, czym się chwali bez ogródek swoim kolegom, w ostatniej poznanej dziewczynie nawet mówił, że się zakochał, ale ona go nie chciała. Kiedyś powiedział nawet mojemu facetowi, że wstydzi się z nią pokazać na weselu znajomych bo przytyła. Kiedyś mu powiedziałam co sądzę o jego zachowaniu, ale go to nie ruszyło. Dla niej jest miły i zupełnie normalny, choć iskierek w oczach oczywiście nie widać, chłopak z pozoru ogarnięty, na poziomie, inteligentny...

Swoją byłą za to, w której faktycznie był zakochany traktował już zupełnie inaczej i nigdy o niej nie mówił takich rzeczy. Oczywiście go nie bronię, bo jednak swoją dziewczynę oszukuje- Twój chociaż powiedział Ci prawdę, że nie jest zakochany- ale widać wyraźnie różnicę w ich traktowaniu.

Oczywiście nie twierdzę, że u Ciebie historia musi wyglądać tak samo, czy że się mu nie podobasz, ale to tak ku przestrodze, bo tamta dziewczyna też pewnie myśli, że on jest w niej zakochany, a słyszałam kilka więcej podobnych historii.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo Wam dziękuję za wszystkie wypowiedzi. Padło kilka pytań i też kwestii, do których chciałabym się ustosunkować, więc lecimy :)

 

@Wielokropek

Przede wszystkim nigdzie mnie nie uraziłaś :) Czasem użycie mocnych słów i "przywalenie patelnią" jest potrzebne.

Z mojego punktu widzenia, oboje wysyłamy sprzeczne sygnały. Ja bo zrywam, a następnego dnia dzwonię; on podobnie i jeszcze kilka innych sytuacji, kiedy coś mówił, a dwa dni później zmieniał zdanie. Chodziło wtedy o różne drobnostki, jak "nie będę jadł więcej czegoś tam", po sytuację kiedy jeszcze nie doszło do seksu i chcieliśmy, żeby tak przez jakiś czas zostało, więc ustaliliśmy, że nie nocujemy u siebie, żeby nie kusić losu. Dwa dni później widzimy się i zmienił zdanie. Chciał, żebym u niego nocowała, albo on u mnie.

 

Zapytałaś, czemu byłam z siebie dumna, kiedy z nim zerwałam, mimo że nie byłam pewna tej decyzji w 100%. Otóż z bardzo prostego powodu - nie byłam tego pewna i bardzo dużo mnie to kosztowało, żeby mu to powiedzieć. 

I tak, kiedy następnego dnia wieczorem, pod wpływem emocji i ogólnego kiepskiego samopoczucia, zadzwoniłam do niego, to byłam potem na siebie zła i sama do siebie powiedziałam, że jestem głupia.

 

Kontakt? Od momentu kłótni i zerwania, to on inicjuje wszelki kontakt (poza tym, że wysłałam mu życzenia świąteczne). Może dlatego, że mu się nudzi, nie wiem. Ale zadałam mu któregoś dnia pytanie, czemu dzwoni do mnie, a nie do kolegi, albo czemu nie spotka się z kumplem, albo nie porozmawia z siostrą. Nie potrafił odpowiedzieć. Usłyszałam "Bo o tak". Tak samo, jak zapytałam, po co dzwonił po wieczorze spędzonym z kumplem - "A o zadzwoniłem".

 

Jeszcze a propos kumpli. Kiedyś była taka sytuacja, że był ze mną umówiony jednego dnia (powiedzmy, że był to piątek). Na te kilka dni miał przyjechać jego znajomy (nazwijmy go Z). Zaproponował, że skoro on chce się z tym znajomym spotkać, to może w sobotę razem gdzieś pójdziemy we trójkę. Dla mnie to było ok, bo i tak nie miałam żadnych planów na ten dzień (na niedzielę byłam umówiona z moimi znajomymi). Rano, jak wstaliśmy, to stwierdził, że napisze do Z, że odwołuje spotkanie, bo chce ze mną posiedzieć i obejrzeć film. Ja nigdy nie powiedziałam koleżance "Sorry, ale odwołuje nasze dzisiejsze ploty, bo "Mój" chce się ze mną spotkać".

 

@Amperka

Ja nie mam problemu z tym, żeby do niego nie pisać/dzwonić.

Czy byłabym w stanie zignorować jego smsy/telefony? Nie wiem. Ale wiem, że już nie wyczekuję kontaktu od niego, jak to było jeszcze 2 tygodnie temu.

 

@alice96

Ja już byłam na siebie zła, że po zerwaniu do niego zadzwoniłam. I już wtedy stwierdziłam, że głupio zrobiłam. 

 

@azagoth

Czego chciałam - żeby nam wyszło = związku.

Czego chcę teraz - uważam, że pod wieloma względami jest wartościowym człowiekiem i nie chciałabym tracić z nim kontaktu = relacje koleżeńskie (ale wiem, że to wymaga ogromu czasu, dyscypliny i motywacji). Ma też pewne problemy, z którymi chciałabym pomóc mu się uporać, jeśli o to poprosi i będzie takiej pomocy/wsparcia potrzebował. 

 

@Lalka

No właśnie, nie mogę jednoznacznie powiedzieć, że go kocham/nie kocham. Na pewno było/jest coś z następujących - fascynacja, zauroczenie, przyzwyczajenie, może jakieś początki zakochania. 

 

@Natii

Też znam różne historie znajomych, mniej lub bardziej szczęśliwe.

I wiem, że gdyby koleżanka do mnie przyszła i opisała mi taką historię, jak moja, to pewnie radziłabym jej zakopać tego gościa 5 metrów pod ziemią, żeby tylko jej nie zranił.

Ale niestety co innego, jak ktoś nas prosi o radę/pomoc, a co innego, kiedy to nas dotyczy :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja napiszę tylko jedno, niestety na podstawie własnego doświadczenia (choć na szczęście do seksu u mnie jeszcze nie doszło, a do tego on dążył)- odpuść sobie zanim się zakochasz, bo będziesz cierpiała.

Banalne, ale prawdziwe, serio, masz za wysokie oczekiwania względem tego co on może Ci zaoferować. Nie jest to też jego wina bo na uczucia niestety nie ma zwykle wpływu.

Chyba, że zaczniesz to traktować niezobowiązująco, ale  widzę, że chyba nie ma na to szans, więc będziesz się tylko męczyć w takiej relacji. Ale rozumiem Cię bo ja też tak mam, że seks bez zobowiązań, to nie dla mnie, dlatego też czekam dość długo z pójściem do łóżka, Tobie radziłabym to samo bo my kobiety czasem szybko się po nim angażujemy siłą rzeczy- tak mamy chyba w genach zapisane, a faceci bardziej potrafią  oddzielać jedno od drugiego stąd z natury łatwiej im przychodzi seks bez zobowiązań. To też nie ich wina bo taka ich natura, nasza stawia bardziej na stabilizację i cóż poradzić. Choć niektóre kobiety są na tyle silne psychicznie, że seks bez zobowiązań to dla nich nie problem, ale dla wielu niestety jest to godzenie się na mniejsze zło- kiedy tym większym złem byłoby życie bez ukochanej osoby. Tylko to takie błędne koło bo prowadzi to do większego cierpienia.

Edytowane przez Wiosenna_dziewczyna
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

48 minutes ago, Wiosenna_dziewczyna said:

A ja napiszę tylko jedno, niestety na podstawie własnego doświadczenia (choć na szczęście do seksu u mnie jeszcze nie doszło, a do tego on dążył)- odpuść sobie zanim się zakochasz, bo będziesz cierpiała.

 

Nie jest to też jego wina bo na uczucia niestety nie ma zwykle wpływu.

1. Jak się zakocha też będzie cierpiała.

2. Ukłon szacunku za oddanie sprawiedliwości co do płci przeciwnej.

3 = Podsumowanie.

Raczej oboje nie wiedzą czego chcą ale zew seksualny oboje ich ciągnie do siebie.

Może gość nie nadaje się na wychowanie potomstwa ale ma wystarczająco dobre geny żeby je spłodzić a ona to wyczuwa?

To nie byłby pierwszy taki przypadek.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 29.12.2019 o 20:08, azagoth napisał:

Spotkałam faceta! Co za emocje!

Spotykamy się i rozmawiamy codziennie. Więcej emocji.

Nie cierpię go! Och te emocje.

Nie będziemy się spotykać. Ale się spotkamy. Och ach ech.

Zrywamy. Cóż za emocje!

Ale jednak nie zrywamy. Uchu - co za emocje!

Pobzykamy się. Cudowne emocje!

Ale jednak nie - nie będziemy się spotykać. Wstrętne emocje!

Jednak zadzwonił i się spotkaliśmy. Co za emocjonujące spotkanie!

Ale potem jednak stwierdziliśmy, że ilość motylków się nie zgadza. Smutne emocje.

Ale jednak zadzwonił i gadaliśmy! Coż za emocje!

 

Nie mogę dalej...

Widzisz, gdzie masz problem? 

 

Facet po prostu gra sobie na jej emocjach a to  bardzo przyciąga. Chociaż, moim zdaniem nie robi tego celowo tylko jest tak powalony. Sam miałem kobiete, ktora tak ze mną robiła i ciągneło, no i też miałem kobietę, której sam tak robiłem jako 16 latek, też nie celowo bo za młody i za głupi byłem na takie gierki, ale po prostu nie byłem pewien uczuć do niej i w ciągu pierwszych paru miesięcy zrywałem z nią co 1-2 miesiące co wywoływało u niej płacz i emocje,a potem się schodziliśmy, przez co w końcu się zakochała i byliśmy pare lat ze sobą. Dopiero teraz zdałem sobie sprawe z tego co robiłem.

Edytowane przez fikakowo
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 30.12.2019 o 21:57, fikakowo napisał:

Facet po prostu gra sobie na jej emocjach a to  bardzo przyciąga. Chociaż, moim zdaniem nie robi tego celowo tylko jest tak powalony. Sam miałem kobiete, ktora tak ze mną robiła i ciągneło, no i też miałem kobietę, której sam tak robiłem jako 16 latek, też nie celowo bo za młody i za głupi byłem na takie gierki, ale po prostu nie byłem pewien uczuć do niej i w ciągu pierwszych paru miesięcy zrywałem z nią co 1-2 miesiące co wywoływało u niej płacz i emocje,a potem się schodziliśmy, przez co w końcu się zakochała i byliśmy pare lat ze sobą. Dopiero teraz zdałem sobie sprawe z tego co robiłem.

Też tak myślę, a ją to pociąga bo "nie o to chodzi by złowić króliczka"... Co działa w dwie strony bo z kolei on wyczuwając, że jej zależy o wiele bardziej, naturalną siłą rzeczy się oddala. Taka załamana równowaga uczuć, osoba słabiej angażująca się przyciąga partnera. Oczywiście fajnie jeśli ludziom na sobie zależy i wtedy gierki i ta cała niedostępność nie są tak bardzo potrzebne, ale musi to być zainteresowanie obustronne mniej więcej na podobnym poziomie 

A tutaj widać właśnie takie gonienie króliczka im bardziej ucieka, tym bardziej chce się go gonić i na odwrót bo ludzie z natury raczej niezbyt lubią jak się za nimi zbyt długo biega bo wtedy zaczynają coraz bardziej się oddalać. 

Problem jest tylko taki, że osoby dające się wciągnąć w taką gonitwę, często mylą fascynację wynikającą z niedostępności drugiej osoby z prawdziwą miłością, bo osoba mająca do siebie dużo szacunku i będąca gotowa na dojrzały związek, raczej wycofa się, kiedy zobaczy, że druga osoba ma ją tak naprawdę gdzieś i ją olewa, zwodzi itd.

A ktoś niedojrzały będzie właśnie fascynował się takimi niedostępnymi osobami, tylko pytanie czy gdyby stały się nagle w 100% dostępne, to fascynacja by nie zniknęła. 

To tak jak taki bohomaz w galerii, normalnie by się go nie kupiło na pchlim targu za grosze, ale że ktoś powiedział, że jest dziełem sztuki i wycenił na miliony, to wiele osób jest gotowych tyle zapłacić. Potem jakiś czas powisi jako trofeum nad kominkiem, ale za chwilę fascynacja zniknie bo pojawi się inny do kupienia. A wyjątkowy, to będzie ten o wartości jak wiele innych, ale który wyróżni się tym jaki jest, czymś urzeknie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.