Skocz do zawartości

Mieszkanie czy dom


tygrysek

Rekomendowane odpowiedzi

Jak się zastanawiasz to mieszkanie.

Mieszkałem w domu przez ponad 20 lat, uprawiałem z rodziną ziemię, hodowaliśmy zwierzęta, drewno pozyskiwaliśmy z lasu.

 

Dla mnie wybór jest oczywisty czyli mały domek, duża działka + łąka/las w dzierżawie.

Nie znoszę królikarni czy fermy drobiu tzw. bloków.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, tarasin napisał:

Z domem to jest tak, że większość Ci go doradza nie z powodu zimnej kalkulacji kosztów, bilansu zysków i strat, ale z powodu emocjonalnych skojarzeń z obrazem domu jako takiego miejsca gdzie wreszcie masz ten upragniony spokój, sielskość.

Autor mało napisał nt. oczekiwań związanych z domem i trybem życia jaki prowadzi. Być może na dzień dzisiejszy znacznie lepszym wariantem będzie kupno mieszkania lub działki w odpowiedniej lokalizacji. "domek 30 km od miasta" może wyjść bokiem.

Sam mieszkam w domu i znam uroki takiego życia. Co więcej zamierzam się przeprowadzić do innego domu na stare lata. Ale zdaje sobie sprawę ,że aby być zadowolony z niego musi wystąpić szereg czynników. (chłodna kalkulacja)

Przykład  30 auta klasy premium jest bardzo trafny. Podobnie zresztą jak z małżeństwem(seks i obiadki) tak są ale nieproporcjonalnie do oczekiwań i halucynacji z nimi związanych.

 

Dodałbym od siebie jeszcze kwestie związaną z modernizacją instalacji co ze względu na finanse może się nieskończone. 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ramzes

Zwróć uwagę kto często poleca dom - goście których doświadczenia związane z domem w 95% stanowiły mieszkanie w nim u rodziców, u PRACUJĄCYCH rodziców. Praca, odśnieżanie, prace remontowe, opłaty za ogrzewane, to wszystko było na głowie rodziców. Oni liznęli z domu tylko korzyści, tj. leżenie na leżaku, survival, chodzenie do lasu, itd. Czyli zabawy NIEPRACUJĄCEGO chłopaka bez kredytu na ten dom.

 

Sytuacja zmienia się, gdy musisz pracować aby opłacić ratę kredytu za dom, ogrzewanie i wszystkie koszty z nim związane.

To się wtedy trochę sytuacja zmienia. Znam wielu facetów którzy mają domy, rąbią do roboty po 50-tce, praktycznie całe życie praca, orka. Wielu zagranicą aby to utrzymać.

To jest ta wolność i bujanie się na krześle bujanym? Mam znajomego, też ma dom, jest po 50-tce i siedzi teraz gdzieś zagranicą, pojechał na spawanie. Dom lubią często kobiety, dlatego, że w domyśle to Ty będziesz tym który wszystko ogarnie. Ona będzie spijała śmietankę. Niektórzy się na to godzą w zamian za cipkę raz na miesiąc, ale nie każdy lubi taką orkę.

Zależy od człowieka. Jak facet jest bardzo pracowity, ogarniający wszystko, to dla niego to będzie normalne żeby zapindalać do końca życia do roboty, ogarniać dom, remonty, itd.

 

Jak lubisz komfort, lepiej pomyśleć o mieszkaniu i w przyszłości jeszcze o jakimś mieszkaniu dodatkowym pod wynajem, albo nawet mieszkaniach.

 

Reasumując:

1. Chcesz pracować do końca życia, kup dom, masz to jak w banku.

2. Chcesz komfortu i w pewnym wieku już sobie przystanąć, pożyć, podróżować, mając kilka mieszkań (bo jak nie kupisz domu to do tego czasu spokojnie możesz się dorobić kilku mieszkań), wynająć je np. i gdzieś polecieć albo zbudować mały drewniany domek w Bieszczadach? Kup mieszkania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@tarasin ja nie wciskam wszystkim domu. Sam w takim mieszkam i mam wgląd w to jak wygląda. Rozumiem również,że w wielu wypadkach lub na określonym etapie życia ten dom jest drzazgą w oku. Gdy pracowałem średnio 60-70h tygodniowo też uważałem,że to najgorsza rzecz jaka się może zdarzyć. 

Domki, działki z dala od miejsca zamieszkania odradzam. Masz to samo co z domem tyle,że na odległość i jesteś poniekąd przymuszony do wykonywania prac związanych z działką. Ogródek działkowy niesie za sobą podobne problemy. (kradzieże)

Jeśli ktoś potrzebuje bujnego życia kulturalnego (kino, teatr, restauracje, wystawy) to też mieszkanie jest lepsze. To samo dotyczy wyjść do klubów. 

Owszem nie każdy lubi taką orkę. Mi ona nie przeszkadza. Sam zresztą gdy będę chciał wybudować docelowe lokum to stworzę temat o warunkach jakie miałby spełniać ten dom i chętnie przyjmę z tym związaną krytykę i pomysły. Do tego czasu mogę zbierać narzędzia, umiejętności jak również zasoby finansowe. 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Ramzes napisał:

Owszem nie każdy lubi taką orkę. Mi ona nie przeszkadza.

Jesteś na rencie, bezrobociu? Bo wtedy rozumiem, że siedzenie w domu i robienie prac koło niego Ci nie przeszkadza.

Niestety, przykre gdy opowiadają o zaletach domu i zachęcają do kupienia domu ludzie którzy są na rentach/emeryturach, albo niepracujący na utrzymaniu rodziców. To zupełnie wypacza 80% czasu jaki spędzi dany PRACUJĄCY człowiek inwestując w ten dom. To przedstawianie tych 5-10% jak już wygodnie siedzisz na utrzymaniu państwa/rodziców jako to, co Cię czeka inwestując w dom. Nie. Nie to Cię czeka jak inwestujesz w domu i masz tyle lat co autor.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@tarasin wszystko ze mną ok. Natomiast byłem na bieżąco wraz z dorastaniem wdrażany w poszczególne prace.

Więc jako 10latek już uczestniczyłem w tych wszystkich czynnościach (poza finansowych.) W związku z tym jest do dla mnie normalny element życia wykształcony w toku socjalizacji. 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oho. 2 mieszkania w Warszafce czyli arch dalej w temacie. Że nie nudzi mu się zakładanie tylu multikont.

 

To wszystko zależy. Osoby które np. pracują w IT i nie tylko - zdalnie, gdzie trzeba siedzieć 8-10h na dupie. Dom z dużym ogrodem widzą jako wybawienie. Trochę tyrki fizycznej bardzo dobrze robi.

Sam pracuję zdalnie i na mieszkania nawet nie patrzę.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Ramzes napisał:

@tarasin wszystko ze mną ok. Natomiast byłem na bieżąco wraz z dorastaniem wdrażany w poszczególne prace.

Więc jako 10latek już uczestniczyłem w tych wszystkich czynnościach (poza finansowych.) W związku z tym jest do dla mnie normalny element życia wykształcony w toku socjalizacji. 

 

To nie jest odpowiedzią na pytanie. Jesteś na bezrobociu/rencie/emeryturze mundorowej/policyjnej?

Czy pracujesz?

Godzinę temu, Słowianin napisał:

To wszystko zależy. Osoby które np. pracują w IT i nie tylko - zdalnie, gdzie trzeba siedzieć 8-10h na dupie. Dom z dużym ogrodem widzą jako wybawienie. Trochę tyrki fizycznej bardzo dobrze robi.

Sam pracuję zdalnie i na mieszkania nawet nie patrzę.

Strasznie krótkowzroczne podejście masz. Ja też pracuję obecnie zdalnie, tylko jaką masz pewność, że będziesz tak pracował i miał pracę przez długie lata? A jak wymienią Cię na młodszych, co w IT wcale nie jest rzadkie? Ba, w Polsce tym bardziej.

Co wtedy, będziesz z chałupy dojeżdżał gdzieś do miasta godzinę do roboty? Bo ja np. mając mieszkanie (na razie jedno) pod wynajem, przeżyję, sam najem mi to przeżycie gwarantuje.

A Ty? Z czego zapłacisz za prąd, wodę, ogrzewanie, czyli stałe koszty w domu? A może po prostu mieszkasz w domu gdzie ktoś za to wszystko płaci i mówisz z pozycji takiego właśnie pasożyta?

 

Opieranie swojego bytu na pracy jest bardzo, bardzo ryzykowne, czego chyba nie rozumieją Ci, co inwestują w domy. Znałem kilku takich, jedna rodzina u mnie nawet wynajmowała mieszkanie - przyjechali z jakiejś wsi, praca się skończyła, za domek nie było z czego płacić - przyjechali do stolicy za pracą i wynajęli u mnie.

Aha i nie wiem o jakim archu mówisz, bo to chyba było do mnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Słowianin mi jaranie się płaceniem rachunków za lokum kojarzy się z inną postacią uniwersum ;) 

@tarasin tak, realizuję się zawodowo choć nie tak głupio jak kiedyś. W domu możesz również tankować CNG co może wyjść taniej niż LPG ;) Ale oczywiście wszystko zależy od osobistych kalkulacji i potrzeb. 

Brak popytu na wynajęcie mieszkania lub wolne miesiące również może nastąpić. 

10 minut temu, tarasin napisał:

To nie jest odpowiedzią na pytanie.

Naturalnie,że to była odpowiedź ponieważ tłumaczyła brak oporu do tego typu zajęć. 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Ramzes napisał:

Naturalnie,że to była odpowiedź ponieważ tłumaczyła brak oporu do tego typu zajęć. 

Nie była, bo nie pytałem o brak oporu.

Godzinę temu, Ramzes napisał:

tak, realizuję się zawodowo choć nie tak głupio jak kiedyś.

Bardzo lakoniczne wypowiedzi, czyżby jednak było jakieś inne źródełko zasilania jak emerytura mundurowego/policjanta, renta, itd. lub ktoś ten dom utrzymujący, a Ty wypowiadasz się z wygodnej pozycji kogoś kto czasem coś dołoży, bo np. czasem zarobi jakimś zleceniem i głównie zbiera benefity domu na wsi :)

Tak to się można bawić na czyjś koszt i mówić jaki to spokój i luz jest w domu. 

 

 

Niestety, wypowiedzi ludzi na rencie/emeryturze państwowe, czy też bezrobociu mieszkających w domu zasilanym finansowo w dużej mierze z państwowego lub innego źródła są bardzo mylące dla 28-letniego autora tematu który pasożytem z tego co zrozumiałem nie jest i on sam by płacił i utrzymywał dom, do tego do emerytury mu daleko.

 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 hours ago, tarasin said:

Strasznie krótkowzroczne podejście masz. Ja też pracuję obecnie zdalnie, tylko jaką masz pewność, że będziesz tak pracował i miał pracę przez długie lata? A jak wymienią Cię na młodszych, co w IT wcale nie jest rzadkie? Ba, w Polsce tym bardziej.

Co wtedy, będziesz z chałupy dojeżdżał gdzieś do miasta godzinę do roboty? Bo ja np. mając mieszkanie (na razie jedno) pod wynajem, przeżyję, sam najem mi to przeżycie gwarantuje.

A Ty? Z czego zapłacisz za prąd, wodę, ogrzewanie, czyli stałe koszty w domu? A może po prostu mieszkasz w domu gdzie ktoś za to wszystko płaci i mówisz z pozycji takiego właśnie pasożyta?

Zajmę się produkcją żywności ekologicznej już z kilku 3-4 ha można mieć dobry zarobek.

Ludzie zawsze będą jeść, niezależnie od kryzysu.

 

Taaaa mieszkanie Ci to gwarantuje, dowalą Ci katastralny na drugie i każde kolejne mieszkanie to się prędzej obsrasz niż wyżyjesz.

Przyjdzie długotrwały kryzys - to samo kto Ci mieszkanie wynajmie jak korposzczurki i reszta z miasta ucieknie.

Już teraz to widać studenci wyjechali do swoich rodzinnych stron i wynajmować nie ma komu. A pętla na 5 mieszkań w kredycie się zaciska coraz bardziej.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Słowianin napisał:

Taaaa mieszkanie Ci to gwarantuje, dowalą Ci katastralny na drugie i każde kolejne mieszkanie to się prędzej obsrasz niż wyżyjesz.

 

Tak, jasne ;)

Godzinę temu, Słowianin napisał:

Przyjdzie długotrwały kryzys - to samo kto Ci mieszkanie wynajmie jak korposzczurki i reszta z miasta ucieknie.

Haha na jakim Ty świecie żyjesz. Gdzie Ci ludzie będą napływać jak nie do dużych miast? Gdzie w kryzysie ludzie będą napływać jak nie do stolicy, Warszawy? Na wioskę? A co tam na wiosce jest? Nie ma nic. Bida z nędzą i tyle. Duże miasta i aglomeracje są praktycznie pewną inwestycją w nieruchomości i właśnie dlatego tak drożeją. Myślisz, że skąd te ceny? Bo nieruchomość w dużym mieście to pewna inwestycja. Domu na wsi nie wynajmiesz - mieszkanie w każdej chwili. To jest czysta inwestycja. Mieszkanie w mieście powoli staje się w naszym kraju luksusem i słusznie - bo to jest luksus. W razie W pakujesz manatki jedziesz zagranicę, a mieszkanie daje Ci stały dochód z wynajmu. Z domem dasz radę tak zrobić? No właśnie.

W Chinach większość mieszkań w miastach jest kupowana przez inwestorów - większość zwykłych ludzi wynajmuje. Mieszkanie na własność w dużym mieście to prawie pewna inwestycja, oczywiście jeśli nie jest to jakiś stara kamienica tylko względnie młoda nieruchomość. Wynajmuje się nie tylko studentom.

Ogólnie ludzi w dużych miastach i obok nich coraz częściej po prostu nie stać na mieszkanie dlatego muszą wynajmować. Zwykli pracujący ludzie, nie tylko studenci. Dawno już studentom nie wynajmowałem.

Godzinę temu, Słowianin napisał:

Zajmę się produkcją żywności ekologicznej już z kilku 3-4 ha można mieć dobry zarobek.

A skąd wiesz, że nie ma konkurencji? Zakładanie działalności to zawsze jest ryzyko i niepewność i często sporo mija zanim działalność przynosi prawdziwe dochody.

 

Znam ludzi mieszkających w domach i o ile nie są to goście z własną firmą którym biznes się powiódł (a i oni okupili to długoletnią ciężką pracą i stresem), to są to często przypadki kierowców TIR-a, ludzi pracujących zagranicą czy całe dnie gdzieś w robocie. Tyle w temacie wolności i cieszenia się domkiem. 

Jako 50-letni facet będzie Ci się chciało jechać do roboty dalej? Bo życie w domu o ile nikt Cię nie będzie utrzymywał i nie wyłudzisz żadnej renty oznacza tylko tyle, że dalej będziesz musiał pracować w tym wieku. Będzie Ci się chciało?

 

A gdybyś zainwestował w mieszkanie, to w tym wieku już dawno byś kupił jakieś kolejne, potem jakaś kawalerka i życie na luzie.

Jak pisałem, znam wielu ludzi mających domy i poza właścicielami firm którym się udało, pozostali wieczna zatyrka, nawet po 50-tce. Całe życie orka, praca.

 

My chyba spieramy się bardziej o kolejność. Rozumiem o co Ci chodzi, że dom daje wolność, spokój - ale tylko wtedy jak nie musisz pracować lub pasożytujesz na innych. Jeślibym miał stały dochód tak, ze nie musiałbym pracować, to jasne, że dom to fajna sprawa. Sytuacja jest jednak zupełnie inna gdy masz z 28 lat jak autor, do emerytury czy renty daleko, dom w miarę daleko od pracy i miasta (30km) i do tego 150 tys. zł większy kredyt. To, co miało być wolnością, tj. dom, staje się kulą u nogi, staje się Twoim brzemieniem które zmusza Cię praktycznie do pracy do śmierci.

 

Zupełnie inaczej sytuacja wygląda, jak masz dobry dochód pasywny, wtedy taki domek nieduży można sobie postawić i żyć na luzie. Tylko, że mało kto tak ma.

Edytowane przez tarasin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Całe życie mieszkam w domu, najpierw z rodzicami, teraz w drugim domu na tej samej posesji z żoną i dziećmi. Działka nieduża ale i tak daje frajdę, dzieciaki mają gdzie biegać, mają na miejscu dziadków, którzy zawsze chętnie pomogą. Jest piwnica pełna skarbów, jest warsztat, jest masa wszelakich narzędzi. Można liznąć ślusarki, stolarki, hydrauliki, budowlanki. Nigdy nasze domy nie widziały "fachowca", tak jak ja kiedyś wszystko robiłem z ojcem i z dziadkiem, tak moi synowie pracują ze mną i z moim tatą. Żyje jeszcze z nami moja babcia, która ma prawie 100 lat, są nas cztery pokolenia... I to jest dla mnie największa zaleta. Owszem, sporo to wszystko kosztuje i obecnie to głównie ja ponoszę nakłady finansowe ale jest też satysfakcja, że mogę sam dla siebie i swoich bliskich coś zrobić.

Jak robiłem generalny remont po ślubie to demontowałem kuchnię kaflową na węgiel... Jakież było niedawno moje zdziwienie, gdy okazało się, że mój ojciec schował fragmenty głęboko w piwnicy. Kafle, ruszt, blat z fajerkami . W zimę kupiłem trochę szamotu i gliny i w warsztacie postawiłem sobie tą kuchnię na nowo. Bajka, raz na jakiś czas rozpalamy sobie w niej ogień, blat nagrzewa się do czerwoności i smażymy sobie świeżonkę z cebulą.

 

Nie wyobrażam sobie pójść mieszkać do bloków, moja siostra kupiła mieszkanie w centrum wielkiego miasta, małe na którymśtam piętrze... Ma balkon 1,5m2 i widok na inne wielkie szare pudełka. Po godzinnym pobycie u niej mam już serdecznie dość i odliczam czas do powrotu na "prowincję" 20 km dalej. 

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dom był zawsze moim marzeniem, tak jak piszecie, przestrzeń, podwórko, garaż, warsztacik w którym można dokonać epokowego odkrycia, które pchnie ludzkość do przodu.

 

Dwa razy byłem niemalże na krawędzi decyzji aby wejść w mieszkanie w domu.

 

1. Przy przeprowadzce do innego miasta - stałem przed wyborem - dom pod miastem czy mieszkanie w mieście.  Ale często rano w pracy słyszałem od spóźniających się kolegów ile to stali w korkach aby do pracy dojechać a potem wrócić do domu. Dzięki temu otrzeźwiłem się i kupiłem mieszkanie - i to był dobry wybór.

 

2. Potem życie tak się potoczyło, że poznałem kobietę z domem w okolicy miasta. W pierwszym okresie byłem zachwycony, prawie tam mieszkałem. podwórko, przestrzeń, świeże powietrze. Ale do czasu. Potem się zaczęło

 

- wieczne remonty - płot malować, naprawiać, co chwilę cos się psuło, były kosztowne naprawy - ale to były tylko drobiazgi, do tego pod miastem dość często były przerwy w dostawie prądu - czego w mieście nie doświadczałem.

- te cholerne koszenie trawy i po 20 worków z tym zielskiem co tydzień i opłacanie ich utylizacji.

- śmieci dwa kubły w miesiącu koszt 150 zł - a było to parę lat temu.

- było szambo i wieczne pilnowanie wody żeby nie wybiło - opróżnienie 150 zł

- zimą, skuwanie lodu i odśnieżanie przed domem ulicy i chodnika, nie daj boże ktoś się poślizgnie i coś złamie - i macie sprawę w sądzie.

- koszty ogrzewania gazem miesięcznie to było około 1000 do 1500 zł  - gdzie ja w mieszkaniu rocznie płące ze 1300

- kominek fajna sprawa - ale utylizacja popiołu już nie - ludzie chodzili na pola wysypywać bo do kubłów to kosztowało.

- wiecznie trzęsienie się czy ktoś się nie włamie i nie okradnie

- wyjazd na wakacje to był horror - bo cały czas na gorącej liniii z sąsiadami czy z domem wszystko w porządku.

- wieczny problem z robalami pchajacymi się do domu z pola, lasu itp

- ciągła wszechogarniajaca robota przy domu - to po prostu była jakaś masakra,

- jak ktoś lubi hodować jakieś rośliny to robota przy ogródku

- sprzątanie domu to jest mordęga, duża powierzchnia  - to jak obóz koncentracyjny.

- i masa innych wkurzających rzeczy jakich już nie pamiętam

 

Podsumowując DOM - aby się cieszyć domem to naprawdę trzeba mieć kasę - ktoś sprząta w domu, ktoś dba o ogród, ktoś robi remonty - a my sobie mieszkamy i cieszymy się życiem w te nieliczne chwile poza pracą aby na to wszystko zarobić.

 

I po prostu pokochałem swoje mieszkanie - przychodzi weekend i mam czas dla siebie, rodziny, śnieg i lód mnie nie interesuje bo robi to kto inny, tak samo remonty w bloku, jest zarządca nieruchomosci i o to dba. itd.  Nie ma tyle roboty w mieszkaniu, wszędzie blisko, dojazdy do pracy nie są tak uciążliwe.

 

Ja wybieram mieszkanie na tym etapie mojego życia.

 

 

 

 

 

 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak czytam o tym koszmarze który powoduje dom to odnoszę wrażenie, że jestem w innej rzeczywistości, bo nie zaobserwowałem u siebie 90% z tych w/w rzeczy.

A kasy mam całkiem nie za dużo.

Znajoma w mieście za ok 80 m.kw. mieszkania płaci miesięcznie chyba już 1200-1400 pln plus media.

W domu są tylko media i 2-3 stówki rocznie podatku do gminy.

Taka kasa jaką ona wydaje spokojnie załatwia mi temat ogrzewania, jakichś robót i innych dupereli za które zresztą trzeba płacić wszędzie.

Sugeruję jednak wszystkim preferować mieszkania, bo tu już coraz więcej ludzi się buduje i za chwilę będę się musiał znowu wyprowadzić ze wsi na wieś, ale wybierając większe zadupie.

 

Edytowane przez JoeBlue
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Interesujące, jak zmieni się postrzeganie posiadania domu / mieszkania / gruntu czy też inwestowania w nieruchomości w obliczu nałożenia na właścicieli podatku katastralnego.

Od wielu lat się mówi o takim podatku, co więcej ten kataster wisi nad nami trochę jak miecz Damoklesa, co jakiś czas straszą nim politycy i eksperci podatkowi. Patrząc realnie na stan i perspektywy budżetu naszego państwa, niewykluczone że niebawem rządzący ochoczo sięgną po to rozwiązanie. 

Edytowane przez Endeg
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 4/18/2020 at 3:07 AM, Stary_Niedzwiedz said:

pomijam stricte losowe przypadki - cud się stał i metro podciągnęli

Nie ma przypadków, są za to trafione inwestycje.

Za dzieciaka bawiłem się w ogrodzie domu znajomych, na wsi takiej że asfaltu nie znano. Dom 400m2+ - bo ziemia tania była. W tym roku, dom jest już prawie w centrum miasta - sprzedali go za tyle, że starczyło na spore mieszkanie w centrum Gdańska, i sporo zostało... Klient znalazł się w mniej niż miesiąc - lokacja, lokacja, lokacja.

 

I coś takiego ja planuję. Działka już jest, dom się buduje - sporo mniejszy, oczywiście. W tej chwili, dojazd z niego do pracy zajmuje mi tyle samo, co z mieszkania w mieście.

Alternatywny zakup mieszkania "dla siebie" - w cenie domu 150m2, mam może 60m2 mieszkanie przy pracy, w patologii znanej z "mieszkań na imprezy".

Przed decyzją o budowie domu, sprawdziłem sobie ceny transakcyjne z aktów notarialnych w okolicy, za kilka lat wstecz - i wychodzi mi, że "od ręki" sprzedałbym w razie W z kilkuprocentowym zyskiem/stratą. Bez W, prawdopodobnie z kilkunastoprocentowym plusem. Lokacja, lokacja, lokacja.

Aha - fundusz remontowy budynku nie zawsze, i nie na wszystko dostanie kredyt odpowiednio szybko. Wymiana centralnego węzła grzewczego zimą == zbiórka z dnia na dzień po 220zł od metra kwadratowego.

 

 

Odnośnie początkowego pytania. Swego czasu przejrzałem wiele ofert "dom już od 200 tysięcy". Które są gówno prawdą, bo:

- bez kosztu działki

- bez fundamentów

- bez podłączeń wody, prądu

- bez stolarki okienno-drzwiowej

- bez instalacji

- bez kotłowni/ogrzewania

- bez ścian wewnętrznych, tylko nośne

- wymaga wykończenia ścian wewnętrznych... nie ujęte w cenie

- cena netto oczywiście

- bez dachu (sic!) - takiego kwiatka też widziałem, "Panie my stawiamy tylko ściany".

- miszcz marketingu, podium ofert "kup już dzisiaj bo jutro znikną" - domek drewniany ca 150 tysięcy - po dodaniu fundamentów, instalacji, ocieplenia, stolarki okiennej... na końcowej umowie ponad 380 tysięcy. Netto. Za 90m2. Bez działki. Dwa lata temu.

 

Mowa oczywiście o kosztach stanu deweloperskiego. O wykończeniu się nie wypowiem - jak kto ma fantazję, tyle może wydać, niezależnie od metrażu.

On 4/18/2020 at 3:07 AM, Stary_Niedzwiedz said:

Jak rozważacie scenariusz "dom w cenie mieszkania", to - kurwa - NIE STAĆ WAS NA DOM

Tu podpisuję się dwiema rękami.

Kilkanaście lat temu znajomy uwierzył w "tani domek", i tak popłynął z płynnością, że do dzisiaj pracuje głównie za granicą.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie najgorszą zakałą wsi są dorobkiewicze który sprowadzili się z wielkich miast w poszukiwaniu ciszy i spokoju. Stawiając te swoje wille, ogrodzone tujami i wybetonowane kostką granitową gdzie się da.

 

Przykład  z mojej rodzinnej wsi: co chwilę wizyty policji, skargi do władz gminy, powiatu. Bo tu zwierzęta gospodarskie głośno się zachowują, bo śmierdzą, bo gnój od zwierząt na polu śmiedzi, bo konie w zagrodzie rżą i bombelki nie mogom spać, bo kombajn kurzy i zanieczyszcza trawniczek przystrzyżony na 1cm, bo niebezpieczne maszyny do orki jeżdżą ulicą gdzie bombelki się przemieszczają, bo krowa lazła drogą i nasrała na długości 1km, bo liście z drzew sąsiada które tam rosną od 40 lat spadają na podwórko jaśnie wielmożnego pana i musi on to sprzątać, bo jaśnie wielmożni dorobkiewicze mózgu nie maja i mogli zostać w tych swoich królikarniach w mieście  a nie uprzykrzać i niszczyć życie "wieśniakom".

On 4/20/2020 at 3:00 PM, rarek2 said:

- wieczne remonty - płot malować, naprawiać, co chwilę cos się psuło, były kosztowne naprawy - ale to były tylko drobiazgi, do tego pod miastem dość często były przerwy w dostawie prądu - czego w mieście nie doświadczałem.

A po co, co chwilę? raz na kilka lat starczy

- te cholerne koszenie trawy i po 20 worków z tym zielskiem co tydzień i opłacanie ich utylizacji.

U nas kosi się raz na miesiąc - bo trawa mam być trawą a nie włosami na głowie. Płacenie za utylizacje? wyrzucasz na kompostownik wraz z resztkami jedzenia, liści, gałęzi i tam gnije. Potem masz świetny nawóz pod rośliny w ogródku. Przetestowane przez kilka pokoleń z mojej rodziny.

- było szambo i wieczne pilnowanie wody żeby nie wybiło - opróżnienie 150 zł

Widocznie zamulone, trzeba by odmulić.

- zimą, skuwanie lodu i odśnieżanie przed domem ulicy i chodnika, nie daj boże ktoś się poślizgnie i coś złamie - i macie sprawę w sądzie.

WHATTT? A co mnie obchodzi gminny chodnik i ulica? 

- koszty ogrzewania gazem miesięcznie to było około 1000 do 1500 zł  - gdzie ja w mieszkaniu rocznie płące ze 1300

U nas tylko drewno i węgiel. Rocznie 4-5k. Wodę na wiosnę i lato i część jesieni załatwiają solary.

- kominek fajna sprawa - ale utylizacja popiołu już nie - ludzie chodzili na pola wysypywać bo do kubłów to kosztowało.

Popiół - kompostownik.

- wyjazd na wakacje to był horror - bo cały czas na gorącej liniii z sąsiadami czy z domem wszystko w porządku.

Jakbym trzymał tam dwa Bentleye to może i tak. Ale jedynego bentleya to mam na koszulce w szafie.

- wieczny problem z robalami pchajacymi się do domu z pola, lasu itp

Mały problem. Problem to mają w Australii czy Ameryce. U nas większość nie zagraża życiu.

- ciągła wszechogarniajaca robota przy domu - to po prostu była jakaś masakra,

Jak się nie lubi robić to trzeba mieszkać w bloku. 

- jak ktoś lubi hodować jakieś rośliny to robota przy ogródku

Samo nie urośnie. Zwierzęta same się nie opatrzą.

- sprzątanie domu to jest mordęga, duża powierzchnia  - to jak obóz koncentracyjny.

Za duży dom. Tak się kończy jak się buduje 200-300m2. Pokłosie PRL.

 

 

 

Edytowane przez Słowianin
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 4/17/2020 at 6:26 PM, tygrysek said:

koszt postawienia domu w systemie zleconym z działką i standardowym wykończeniem to około pół miliona

https://kb.pl/porady/koszt-budowy-domu-dokladne-wyliczenia/

 

Wyliczają 270k netto za 100m2 parterowki. VAT budowlany 8%, cześć materiałów na 23%. Przez dewelopera materiały będą tańsze. Z moich doświadczeń w systemie gospodarczym, połowa kosztów to robocizna.

Działka to już zależy co jak i gdzie. Żeby było tanio dwuspadówka na maksymalnej szerokości stropu Terriva (7,2m), poddasze z opcja zaadaptowania w przyszłości i brak garażu w bryle (można dobudować a dach wykorzystać jako taras). Myślę że lepsza duża działka kosztem wielkości domu, ten można rozbudować np. przez zaadaptowanie poddasza. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Słowianin napisał:

- zimą, skuwanie lodu i odśnieżanie przed domem ulicy i chodnika, nie daj boże ktoś się poślizgnie i coś złamie - i macie sprawę w sądzie.

WHATTT? A co mnie obchodzi gminny chodnik i ulica? 

 

zapoznaj się z ustawą tzw śmieciową. od twojego płotu zdaje się dwa metry to jest twój teren do odśnieżania i skuwania lodu. jak tego nie zrobisz to mandat możesz dostać.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.