Skocz do zawartości

Jak reagujecie na absurdalne zarzuty/bezpodstawną agresję kierowaną w Waszym kierunku?


deleteduser28

Rekomendowane odpowiedzi

Ostatnio jedno zajście spowodowało rozkminianie tego tematu...

 

Nie zdarza się to zbyt często (pewnie kilka razy w ciągu roku), ale kiedy dojdzie do tego typu spiny przeważnie mam w zwyczaju się zaśmiać i spokojnie patrząc w oczy w max. dwóch-trzech zdaniach zripostować, potem ignoruję delikwenta i nie drążę tematu, całkowicie ignoruję.

 

Zazwyczaj jeszcze przez chwilę są odszczekiwania i szarpanie nogawek.

Po chwili zapada cisza.

 

Nie daję się sprowokować.

 

Niestety z tyłu głowy mam takie uczucie, że to okazanie słabości i należałoby zrównać z ziemią taką osobę, walić po słabych punktach i ew. wyjebać w pysk.

 

Z drugiej strony kiedy już dam się wciągnąć w konflikt i przypierdolę komuś, nawet tylko werbalnie punchem, to nie czuję żadnej satysfakcji.

 

To coś nienaturalnego dla mnie.

 

Także trochę patowe są takie sytuacje.

Czego bym nie zrobił jestem wytrącony z równowagi przez jakiś czas.

 

A jakie są Wasze reakcje w takich chwilach?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli adwersarz mnie bezczelnie obraża to wale w pysk...Oczywiscie jak jest typowym chamem i błaznem, taki tylko siłowo zrozumie, na nic Twoje intelektualne wypociny, bum zrozumie tylko bum...

Jesli mam do czynienia z inteligentna obraza, obracam wszystko w żart...Jesli rozmowca dalej ciagnie temat, ripostuje mu adekwatnie do jego uwag, staram sie byc spokojny w takiej sytuacji...

Generalnie bardzo rzadko mnie ktoś obraża osobiscie...

Co innego za plecami...

Tego jestem pewny...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zdarza mi się zbyt często, może 3 - 4 takie sytuacje miałem w dorosłym życiu.

 

Ignoruję napastnika albo miażdżę słownie, zazwyczaj działa. Jeśli ktoś nie wejdzie ze mną w kontakt fizyczny to mnie nie wzrusza.

 

Raz się w sumie zdarzyło że dresik wyskoczył z tekstem "masz jakiś kurwa problem" próbował poprzeć to argumentem siły , lekki szturchaniec w splot słoneczny, wylądował na chodniku, robił "karpika" żeby tchu zaczerpnąć. Jego dwaj koledzy nie kwapili się żeby iść w jego ślady.

 

Proste, idiotów ignoruj, a bij tylko jak musisz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli ktoś reaguje bezpośrednio wobec mnie z agresją i widzę, że zanosi się na wpierdol (co zdarzyło mi się do tej pory 2-3 razy w życiu, czyli na szczęście nieczęsto), to mam kilka metod na rozkładowanie konfliktu i atmosfery, a jeśli to nie pomaga, to spierdalam jak najszybciej. Unikam przemocy. Noszę okulary, mam wysoką wadę wzroku i wystarczy że mi spadną z twarzy i jest po mnie, nie mam nawet się jak bronić, a soczewek nie lubię. Zresztą lekarze od wielu lat zabraniają mi uprawiania jakichkolwiek sportów siłowych. Nie wspominając już o sportach walki. Musiałem więc, jak kobiety wypracować sobie inne metody przetrwania z racji swojej słabości. Może stąd tak doskonale widzę ich wszystkie gierki i sztuczki jak na dłoni jakich szeroki wachlarz stosują właśnie z racji bycia słabszymi fizycznie istotami.

 

Natomiast ze zbiciem i sparowaniem ataku słownego, próby dosrania, dogryzienia, czy zaczepki werbalnej, nawet tej stojącej na wysokim poziomie, nie mam większych problemów.

 

Assasyn (nasz forumowy zabójca) poruszył tu ważną kwestię. Mianowicie, do chama po chamsku bo inaczej nie zrozumie. Tyle że taka riposta może sprowokować cielesną agresję, więc jak widzę z kim mam do czynienia, co potrafię rozpoznać w mgnieniu oka, wycofuje się często na całej linii.

 

W sytuacji potencjalnego starcia, w postaci bójki, zdrowie (głównie wzrok) jest dla mnie najważniejsze. Nie jakiś tam honor i podziw gawiedzi, czyli kobitek.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od mojej "przemiany" nie przytrafiła mi się taka sytuacja. Zapewne nie bez znaczenia były również liczne życiowe roszady.

 

Przedtem miałem takie sytuacje zaledwie kilkakrotnie, z czego mniej niż połowa były na serio. Reszta to takie testy charakteru/uszczypliwości niby na żarty - nie mylić z flirtem.  :P Na takie akcje albo nie reagowałem w ogóle, albo ew. uśmiechem lub ripostą - jeżeli była to bliższa mi osoba.  :lol:

 

Na bezpodstawne zarzuty/agresję słowną reaguję przede wszystkim spokojem, próbą rozeznania sytuacji (a nuż rzeczywiście w czymś zawiniłem), a w ostateczności - jeżeli zarzuty są rzeczywiście z dupy - maksymalnie obniżam samoocenę napastnika, a jeżeli znam dostatecznie dużo słabych stron - to po prostu gnoję go mentalnie za pomocą jak najmniejszej ilości celnie wymierzonych słów. W takim sytuacjach nie mam skrupułów, ani wyrzutów sumienia. Zawsze jest cień szansy, że druga strony wyciągnie z tego jakąś lekcję. 

 

Akcję z dresami miałem 2 razy w życiu. Pierwszy raz zakończył się obustronnym wpierdolem z grupką pseudokibiców. My (bo byłem z kumplami) oberwaliśmy jednak mocniej, bo wzięli nas z zaskoczeni + nigdy niczego nie trenowaliśmy. Nie było wówczas miejsca na gierki słowne, czy tym bardziej dyplomację.  :rolleyes:

Za drugim razem (w wieku 15-tu albo 16-tu lat) miałem już więcej szczęścia, bo nie dałem się sprowokować dresowi, który chciał się na mnie wyżyć. Już wtedy szybko biegałem, więc w razie czego bez problemu bym uciekł. Ostatecznie po kilku minutach "rozmowy", koleżka, z którym zastałem tego gościa odciągnął go ode mnie i powiedział "dobra, spierdalaj".  :D  Obróciłem się na pięcie i na nogach jak z waty poszedłem w stronę domu.  ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Agresja budzi agresje dopuki nie naruszaja mojej przestrzeni fizycznej odpuszczam kiedys miałem odwrotnie i z lapami leciałem

Pozatym Marek napisał on obraza tylko swoje wyobrazenie o mnie

Żadna konwersacja nawet słowna nie ma sensu usmieszek pożałowania i każdy w swo&ą strone

Pozatym kolejna ludowa mądrosć

"Nie dyskutuj z debilem bo najpierw sprowadzi cie do swojego poziomu a później pokona doswiadczeniem"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja praktycznie w 90% wyciągam rękę, przedstawiam się i pytam o co chodzi. Nie przypominam sobie, aby mi ktoś ręki nie podał. Z reguły kończy się uśmiechem. Nikogo z góry nie traktuję.

 

Kiedyś w klubie Pani mnie wyliściowała za to, że zająłem jej miejsce. Dostała w nerki od ochroniarza przy okazji i została wyniesiona, bo nie mogła się pogodzić z tym, że miałem rację :D

 

Raz zastosowałem przemoc w stosunku do kobiety, która wgryzła się (dosłownie) w moje ciało. Złapałem ją za szyję i ręce, kumple pomogli doprowadzić do porządku.

 

W fabryce kiedyś pracowałem. Miałem typa, który mnie nienawidził (też dosłownie). Wyjaśniłem sprawę kierownikowi, bez żadnego kablowania, tylko na spokojnie. Rozdzielił nas w grafiku, że już się więcej nie spotkaliśmy.

 

Kiedyś wracałem z imprezy, ok. 4 nad ranem. Dresiki mnie zaszły i mówią, żebym dał kasę. Ja na to, panowie, wracam z imprezy, przepiłem wszystko. Popatrzyli po sobie, porechotaliśmy i na chatę.

 

Jeden chujek kiedyś chciał mnie okraść w biały dzień to powiedziałem, że nie dam mu nic i zacząłem uciekać. Koleś nawet z miejsca się nie ruszył.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.