Skocz do zawartości

Coś kosztem czegoś - dziecko kosztem fajnej pracy, podróży i marzeń


Rekomendowane odpowiedzi

Jak ktoś ma ochotę na bombelki, to proponuję się wybrać gdzieś w centrum januszostwa, nad polskie morze. Jakiś Władek, Stegna, itp. 

 

I posłuchać i popatrzeć jak wyglądają związki na żywo i w kolorze oraz jak wygląda hodowla bombelków. 

 

Może jedna rodzinka na 10 sprawia wrażenie normalnej, zrównoważonej, a dziecko (dzieci) widać, że są wychowywane. 

 

Reszta to dzicz i hodowla. 

 

Ps. Widziałem też mamusię z 3-ką bombelków w drogiej furze, której to bombelki kolejno szczały na chodnik, przy pełnej aprobacie mamusi. Więc nawet kasa nie chroni przed zbydlęceniem. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
On 8/16/2020 at 11:21 PM, Pankoneser said:

Zmienia. Dochodzisz do wniosku, że masz ten hajs. I to co możesz z nim zrobić to kupowac coraz droższe rzeczy. Na więcej Cie po prostu stać. Nic poza tym. Nie ma żadnej wartości. Bo nie masz go nawet z kim przepierdolić. Wiem, że to truizmy. Przypomnę Ci tylko, ze ja obecnie też jestem sam, dobrych pare lat. I tylko mam paranoję, że ona na kasę poleci. Albo na to jak mieszkam. I taxowka bym chłopie na randeczkę podjechał. Zazdrosne spojrzenia, zawiść. To jest to co robi hajs w tym kraju. Nie żebym doświadczył, kolega mi opowiadał. ;)

Czyżby?

 

Obecnie muszę wybierać w swoim życiu czy leczyć zęby czy inne dolegliwości. Bólu z tego powodu trochę nie ukrywam mam, nie mogę normalnie jeść, nie mogę normalnie uprawiać sportu. No ale cóż, mogę sytuację jedynie zaakceptować bo nie stać mnie na leczenie wszystkiego.

 

Za jakiś czas będę miał na utrzymaniu rodzica, którego nie będzie stać na opłacenie wszystkiego. Sama myśl o tym generuje u mnie stresy od wielu miesięcy. Przewlekły stres = chujnia. Z roku na rok człowiek nie staje się młodszy, nie mam pewności gdzie iść dalej ze swoim życiem a z wiekiem niestety coraz bardziej się nie chce, jest coraz większe zmęczenie i powoli wychodzą różne gówna w postaci bólu kręgosłupa i tak dalej. Nie mam własnego lokum ani żadnych oszczędności co też powoduje stresy, wiem że każdego miesiąca zasilam komuś konto wynajmując jakiś szajs w totalnie chujowym standardzie za niemałe pieniądze.

 

Tak jak jednak zauważyłeś, to co napisałeś to truizm :) Kasa zmienia w życiu bardzo dużo. Brak kasy to permanentny stres + coś co zmienia życie w pracę od rana do wieczora żeby jakoś przeżyć. A wiemy dobrze, że "ciężka praca popłaca" to frazes dla niewolników, bo ludzie dorabiają się poprzez pracę mądrą, sprytną, mając fajne biznesy, dokręcając śrubę swoim pracownikom (przy okazji serwując im pierdoły właśnie o ciężkiej pracy) i takie tam. Etat to w większości przypadków wygląda tak, że jeszcze trzeba regularnie dorabiać na boku czyli w praktyce 8h pracy + 1h dojazdy + 2-3h prywata. W jednej firmie miałem tak, że nadgodziny były prawie non stop a dojazdy zajmowały około 2h + oczywiście prywata po godzinach. Po roku takiej pracy byłem 20-kilkuletnim trupem.

 

No ale ja nigdy nie miałem jakiegoś super pomysłu na biznes/karierę a jednocześnie chciałem żyć godnie, czyli nie zarabiać najniższej krajowej.

 

Zatem kasa niewiele znaczy tylko dla tych co mają jej od chuja. Przy czym to "niewiele" wygląda tak, że jakby ją mieli stracić to brzytwy by się złapali żeby do tego nie doszło.

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.