Skocz do zawartości

Czego tak naprawdę chcecie, Drodzy Panowie?


Rekomendowane odpowiedzi

14 godzin temu, Ważniak napisał:

Ale z Ciebie bad bitch; aż mi mój ośmiocentymetrowy siusiak stanął. Umówimy się? Czy nie umawiasz się z incelami?

 

Jasne! Ale najpierw muszę zgolić wąs, bo trochę zaroslam. Grzywka na bok i mogłabym podbijać Europe. Tylko pod wąsem czai się tekstura czekolady z orzechami. 
Nazwiemy bąbelki Brajan i Majli? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, mac napisał:

Człowieczeństwo to moim zdaniem przede wszystkim zdolność bogatej komunikacji, język, zdolność wymiany myśli, posługiwanie się narzędziami w sposób celowy, również narzędziami myślowymi. To cechy przypisane wyłącznie człowiekowi, stale udoskonalane do perfekcji. Zdolność tworzenia cywilizacji.

Taka postawa nazywana jest błędem antropocentruzmu, a wynika ona z:

a) nieodpowiedniego doboru badanego gatunku

b) błędów interpretacyjnych 

c) nieuwzględnienia szerszego kontekstu zachowania 

d) na pewnym etapie również z braku odpowiednich technik badawczych. 

 

Aktualnie wraz z rozwojem psychologii zwierząt, psychologii porównawcze czy etologii poszerzyła się wiedza na temat istot żywych, stąd sprawą dyskusyjną jest, czy wyżej przez Ciebie wymienione cechy rzeczywiście wskazują na jakąś transcendencję człowieka w przyrodzie. 

10 godzin temu, mac napisał:

W moim przypadku człowieczeństwo to zaprzeczenie instynktowi, czyli pragnienie cierpienia w celu umocnienia pewnych funkcji, szczegółowa samoobserwacja i potwierdzanie dobrostanu lub stanu cierpienia.

 

Z kolei nie kwestionuję tutaj wartości bytu ludzkiego jako takiego. 

Jednak napisanie "zaprzeczenie instynktowi", też jest daleko posuniętym stwierdzeniem.

Osoba dzięki zdolności do wolności, jest w stanie panować nad swoim instynktem, jakoś go podporządkować.  

Ale akty woli, nigdy nie są do końca wolne. Tak naprawdę to, co jawi się naszemu doświadczeniu przy opisaniu takich aktów woli, jest jedynie wierzchołkiem góry lodowej, ale rozumiem do czego zmierzasz. Dlatego nie chcę się czepiać słów.  

Nigdy nie będziemy w stanie dotrzeć do informacji na ile nasze zachowanie jest zdeterminowane, chociażby przez takie czynniki jak instynkty.  

10 godzin temu, mac napisał:

czyli pragnienie cierpienia w celu umocnienia pewnych funkcji, szczegółowa samoobserwacja i potwierdzanie dobrostanu lub stanu cierpienia.

Z drugiej strony wspomniałeś również o cierpieniu. 

Osoby nigdy nie pragną cierpienia, oczywiście pomijając wszelkiego rodzaju zaburzenia. 

Znowu nie jest to do końca trafne sformułowanie. Człowiek może nadać sens swojemu cierpieniu, znieść cierpienie w poniektórych sytuacjach, ze względu na wyższy cel. Świadomie jednak nigdy nie może pragnąć cierpienia, jest to niezgodne z naturą ludzką.  O tym pisał Frankl.  

10 godzin temu, mac napisał:

Motyw miłości występuje zbyt często w popkulturze

Tak. 

 

10 godzin temu, mac napisał:

wprowadzanie pewnych pojęć, które nie mają niczego wspólnego z rzeczywistością. Można kochać rzeczy praktycznie tak samo mocno, jak ludzi, więc trudno mówić o najwyższym przejawie człowieczeństwa w takim układzie. Jeżeli to dla ciebie bardzo ważna sprawa to ok, rozumiem, ale nie potwierdzam.

Pojęcie miłości jest aktualnie błędnie rozumiane. 

Można przeprowadzić na ten temat rozumowanie. Dzięki takiemu rozumowaniu można wykluczyć inne zjawiska, często mylone  z miłością, jak zauroczenie czy pożądanie, fascynacja, itp. O tym pisał np. Scheler. 

Dlatego w kulturze, często dochodzi do pomieszania tych pojęć, bo są to teksty pisane bezrefleksyjnie i podporządkowane czytelnikowi, który też nie zgłębia tematu miłości. 

I ja to rozumiem, bo przeciętny Kowalski nie ma na to czasu. 

10 godzin temu, mac napisał:

Chęć posiadania nagle zamieniasz w oddawanie siebie, przecież to hipokryzja. Chcesz kolesia na własność, sama tak napisałaś praktycznie, a teraz mówisz, że się oddajesz? Czyli frustracja to oddawanie się, takie cierpienie braku to oddawanie się? Wyjaśnij, bo nie rozumiem. Oddanie siebie to rzucenie się na granat, kiedy ukochany jest zagrożony. Czy w taki sposób się oddajesz, czy w inny?

 

Z jednej strony rozumiem, że dostrzegasz paradoks, bo ludzie to byty z natury swej nieprzekazywalne, w sensie fizycznym, natomiast w porządku moralnym, jak najbardziej. 

Ogólnie ten temat jest dość obszerny, nie wiem, czy jest sens w ogóle go poruszać, bo to wątki na osobne tematy po prostu, tak, jak większość tego, co tu napisałeś. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, JudgeMe napisał:

Aktualnie wraz z rozwojem psychologii zwierząt, psychologii porównawcze czy etologii poszerzyła się wiedza na temat istot żywych, stąd sprawą dyskusyjną jest, czy wyżej przez Ciebie wymienione cechy rzeczywiście wskazują na jakąś transcendencję człowieka w przyrodzie. 

 

Jednak napisanie "zaprzeczenie instynktowi", też jest daleko posuniętym stwierdzeniem.

 

Osoby nigdy nie pragną cierpienia, oczywiście pomijając wszelkiego rodzaju zaburzenia. 

 

Znowu nie jest to do końca trafne sformułowanie. Człowiek może nadać sens swojemu cierpieniu, znieść cierpienie w poniektórych sytuacjach, ze względu na wyższy cel. Świadomie jednak nigdy nie może pragnąć cierpienia, jest to niezgodne z naturą ludzką.  O tym pisał Frankl. 

Na razie tylko ludzie rozwinęli cywilizację, technologię i potrafią przekazywać umiejętności kolejnym pokoleniom, a zatem człowiek osiągnął status dominujący nad innymi gatunkami na tej planecie. Człowiek jest przypisany dalej do natury, natomiast posiada władzę nad kształtowaniem materii wokół siebie. Mamy zdolność tworzenia na poziomie ograniczonym, ale jednak. Nie tylko się ruchamy i poszukujemy pokarmu, ale rysujemy, piszemy, rozmawiamy dla rozrywki.

 

Oczywiście, że niektórzy ludzie pragną cierpienia. Pragnę cierpienia na siłowni, bo wiem, że przyniesie mi zysk w przyszłości. Siadam w męczącej pozycji medytacyjnej, aby ustalić granicę akceptacji cierpienia.

 

Żyłem dwa tygodnie na bezdomności za granicą z kumplami, praktycznie nic nie jedliśmy, chcieliśmy przeżyć przygodę, poznać siebie. Zobaczyć, ile wytrzymamy w pewnych motywach. Dobrowolnie nie spałem ponad 48 godzin. I to nie wynikało z zaburzenia, tylko testu organizmu. I znam kilka osób, które robiły jeszcze większy hardkor i wiedzą, co potrafią, do czego są zdolni. Poprzez pragnienie cierpienia, często ekstremalnego przekonujesz się, co możesz i jakim jesteś człowiekiem. I ludzie nie pragną cierpienia? Raczej odwrotnie, zachowują się najczęściej nieracjonalnie. Nie bez powodu powstała teoria ekonomii behawioralnej. Okazało się, że homo ekonomikus nie istnieje pod kątem użyteczności, tylko pod kątem emocjonalnym. Ludzie piją wodę gazowaną niektórzy latami codziennie, co prowadzi do zniszczenia organów wewnętrznych. To jest pragnienie cierpienia, bo wiedzą doskonale, jak to się skończy. Krótkoterminową przyjemność wybierają ponad jasne ryzyko. I tak jest w wielu, wielu sytuacjach. To może nie do końca przykład, raczej przykład ignorancji.

 

Mówię dalej o świadomym pragnieniu cierpienia, które transformujesz i nie ma na ciebie wpływu. Nienawidzisz cierpienia, ale robisz tak, uczysz się, robisz habituację i przestajesz się tak męczyć.

 

To, że ktoś tam pisał o czymś to nie oznacza prawdy objawionej. Testuję wszystko, filozofię, teorię i reguły życia.

 

Można pragnąć cierpienia, jako lekcji od życia. Nie bez powodu wielu z nas tutaj jest, bo się tak nacierpieli, że zmienili sposób myślenia, życia.

 

Oczywiście, że można zaprzeczyć instynktowi rzucając się na granat, wchodząc w ogień za przyjacielem, walcząc w przegranej wojnie. To się nazywa odwaga, cnota. To coś przypisane do człowieka.

 

Wielu stawało do walki na śmierć i życie. Samuraj zawsze wybierał rzecz trudniejszą, a nie łatwiejszą. To jest uniwersalne prawo samurajów. Wybierz śmierć, ponad ciepłe łoże. Wybierz walkę, ponad spokój i tak dalej. To, jak do nich się odniesiesz? Oczywiście, że człowiek kodeksami, zasadami, cnotami wygrywa z instynktami, albo zmusza ciało do podporządkowania.

 

A Frankla kojarzę z miejscem, w którym człowiek zawsze zazna spokoju i częścią siebie, która nie jest na sprzedaż. Coś w tym stylu. Nie wybiorę świadomie życia w obozie koncentracyjnym, to jasne, natomiast wybiorę cierpienie pod transformację w wiedzę o sobie i coś pozytywnego w przyszłości. Tak mnie prowadzono od gimnazjum, miałem mentora i szkołę życia w tym stylu. Musiałem wejść na drogę cierpienia, żeby wyjść asertywny, z odwagą cywilną i krytycznym myśleniem. A nie się zgadzać na oklep i syf, który dostaję, bo to wygodne.

Edytowane przez mac
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

44 minutes ago, mac said:

Mamy zdolność tworzenia na poziomie ograniczonym, ale jednak. Nie tylko się ruchamy i poszukujemy pokarmu, ale rysujemy, piszemy, rozmawiamy dla rozrywki.

Przeceniasz ludzkość. Wiele zwierząt też wchodzi w interakcje dla rozrywki. "Rozmawia", bawi się. Rucha i poszukuje pokarmu. A ta część "kreatywna" ludzkości to niewielki odsetek. Reszta to tępe bydło, zasadniczo niczym nie różniące się od zwierząt (na minus jak już). Pokaż mi typowego Janusza, czy Karynkę, którzy przez całe życie coś stworzyli, poza bombelkiem i regularnym zapełnianiem kibla. Przykre, ale prawdziwe. 

 

W ogóle odnosząc analogie do świata zwierząt, to wszystko jest na głowie postawione. W przyrodzie przywództwo stada idzie nieodłącznie i z siłą i z mądrością, dlatego najcenniejszy materiał genetyczny ma największe szanse. Zresztą u człowieka przez wieki też tak było. Teraz jest jakaś totalna paranoja, gdzie największe szanse reprodukcji ma tępy, ale przystojny (silny). W efekcie powoduje to degradację puli genów. 

Edytowane przez maroon
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, MalVina napisał:

Jak w tytule - tak zupełnie serio i prosto z mostu. Możecie generalizować, strzelać wprost. Czego chcecie od kobiety? 

Bo z jednej strony piszecie, że baba musi sama za siebie płacić, nie okradać was z zasobów itd, z drugiej lament, że jest niezależna i ucina jaja. 

Jak to w końcu jest?

Jak kobieta staromodnie siedzi w domu ogarniając dom i dzieci będąc na utrzymaniu męża to jedziecie na nią, że pasożyt, i znowu - jednocześnie gdy jakaś robi karierę, i nie chce tego co powyżej, to też nie pasuje, bo feminazistka na bank. 

Jak to jest? Zapraszam do dyskusji i proszę o szczerość.

Czego Wy, mężczyźni, tak naprawdę oczekujecie?

Ojojoj udajemy niemądrą? 

 

Skoro wprowadzono system, gdzie kobieta może wywłaszczyć z majątku mężczyznę na wiele różnych sposobów to wymagamy, żeby miała równy wkłada, do tego intercyza, akty notarialne itp.

 

Zbudowaliśmy coś 50/50 dzielimy się 50/50. Tego teraz chce mężczyzna, rozsądny i świadomy świata, który go otacza. 

 

To jest oczywiście jedna z opcji, tak zwane partnerstwo (przynajmniej finansowe), jest to opcja wybierana z przymusu, bo tylko ona daje możliwość uniknięcia potężnych strat finansowych.

 

 

Inna opcja to klasyczny model rodziny, gdzie kobieta zajmuje się domem i dziećmi, a mężczyzna to wszystko utrzymuje. Tego chce tak naprawdę większość mężczyzn, tylko że w aktualnym stanie społeczeństwa, kobieta może w dowolnej chwili się wymiksować z tego układu, więc nie ma opcji zawarcia skutecznej umowy, która to wyegzekwuje. Sprawia to, że wartość kontraktu, którym jest małżeństwo z punktu widzenia mężczyzny jest równa zero, ponieważ druga strona nie musi go dotrzymywać. 

 

Małżeństwo to umowa prawna, kiedyś zabezpieczała interesu stron, teraz zabezpiecza interesy i zapewnia przywileje jednej strony. 

 

 

Jeszcze inna opcja, trzecia opcja to konkubinat, dość mocno niweluje ryzyko dla mężczyzny. 

 

 

Dlatego mężczyźni, którzy używają tego co mają pomiędzy uszami, a nie tego co mają poniżej pasa decydują się na pierwszy model lub trzeci model, nie dla tego że chcą tylko, że środowisko na nich wymusza takie wybory.

 

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@maroon, jak przeceniam ludzkość. Siedzę w ciepłym mieszkaniu, chociaż zimno na zewnątrz. Mam komputer, internet, hajs wirtualny, za który zrobię zakupy i nie muszę iść na polowanie. Jeżeli to nie jest osiągnięcie to nie wiem, co nim jest. To jest cywilizacyjne osiągnięcie.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minutes ago, mac said:

@maroon, jak przeceniam ludzkość. Siedzę w ciepłym mieszkaniu, chociaż zimno na zewnątrz. Mam komputer, internet, hajs wirtualny, za który zrobię zakupy i nie muszę iść na polowanie. Jeżeli to nie jest osiągnięcie to nie wiem, co nim jest. To jest cywilizacyjne osiągnięcie.

Kto Ci to zapewnił? Wacek z siłki, czy Stasio w okularach z uniwerku? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@maroon nie wiem, o co ci chodzi i dlaczego takie pytania zadajesz. Co to za dziwaczne porównanie?

 

Co wacek z siłki jest gorszy od stasia w okularach, czy co do kurwy, bo nie kapuję? Piszesz w sposób ekstremalnie wkurwiający, do którego nie da się odnieść najczęściej. A uważasz to za prawdy objawione. Albo szanujesz dyskusję, albo nie, więc pisz do mnie normalnie. Jak widzisz zawsze odpowiadam w rozbudowany sposób, tutaj za chuja nie mogę. Rzucasz mi półsłówkami i czego oczekujesz? Poza tym to nie ma znaczenia, bo nie o tym mowa. Tylko dygresja. Dwa wszyscy czerpiemy z osiągnięć poprzednich pokoleń. Delfin innemu delfinowi coś trwałego zostawił? xD Chyba nie, albo jeszcze nie odkryliśmy cywilizacji zwierzęcej.

 

Mieszkam w chacie, którą budowali ludzie już leżący na cmentarzu w większości. Zostawili coś po sobie, użyteczność dla dalszych pokoleń, dzięki rzeźbieniu w materii. A czy byli debilami, czy nie i tak dołożyli cegiełkę do wygody cywilizacyjnej. Nie chcę tak oceniać ludzi w tym temacie, do każdego staram się podchodzić indywidualnie, jeżeli to możliwe.

Edytowane przez mac
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja chcę od  kobiety niemożliwego, czyli żeby była dla mnie oddaną przyjaciółką ale jednocześnie kochanką, żeby można było razem zaliczać jakieś fajne akcje, podróżować, pośmiać się, porozmawiać, czasami pół żartem, czasami serio a jednocześnie, żeby była też namiętną kochanką, właściwie to wszystko czego od kobiety oczekuję na dzień dzisiejszy, tyle albo AŻ tyle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Mosze Red napisał:

Ojojoj udajemy niemądrą? 

Pytam. I pewnie jestem niemądra ?

Dziękuję za odpowiedź. Całkowicie ją popieram akurat.

Przy okazji - intercyza nie zabezpiecza w przypadku gdy kobieta nie pracuje tylko jest utrzymywana? Z ciekawości zapytowuję

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mosze Red nie demonizowałbym tego systemu prawnego, który oczywiście jest demoralizujący i do dupy. A to dlatego, że powoli zmierzamy do rzeczywistości, gdzie prawo i tak już nie funkcjonuje. Istnieją natomiast prawa, na które rządzący nie mają wpływu, są to prawa życia, przyrody, jak kto woli.

 

Jest tam takie prawo, jak akcji i reakcji, którego instancją jest również prawo podaży i popytu. Na gówniane warunki nie ma popytu. Nie można sobie coś dać, by gdzieś to nie wylazło skutkiem ubocznym. Kto je cukier - ma potem raka, kto chleje - nie ma kasy, kto wyznaje feminizm, albo przegięcie w drugą stronę - zostaje sam. Jest niekupiony jako rynkowy towar. Można zaburzyć to zjawisko na chwilę, tak jak można oszukiwać cały świat przez chwilę, lub jakąś osobę cały czas, ale nie można oszukiwać całego świata przez cały czas.

 

Dowodem tego jest sam ten wątek i że to pytane w ogóle padło. Typuję, że tak samo jak sfrustrowanych mężczyzn, jest też ogromna liczba sfrustrowanych kobiet, które same w matriksie gówno się dorobiły, mają więcej problemów niż profitów, a lata lecą i uroda nie wraca. Żadna z moich byłych żon nie zrobiła mnie na szaro w sądzie, na szaro zrobiła mnie banksterka. Dlatego prędzej, czy później, tak jak powstał ruch powrotu na wieś, powrotu do naturalnych metod leczenia, powstanie ruch powrotu do tradycyjnych związków i wartości, mimo że prawo będzie z tym nieskorelowane. Prawo ma ograniczone oddziaływanie, bo jednak ważne wybory w życiu człowieka, jego sedno, które go napędza, nie jest uregulowane prawnie.

 

 

Edytowane przez absolutarianin
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, MalVina napisał:

Przy okazji - intercyza nie zabezpiecza w przypadku gdy kobieta nie pracuje tylko jest utrzymywana?

Skutkiem umowy małżeńskiej majątkowej zwanej potocznie  intercyzą (takiej najbardziej standardowej, bo mamy kilka typów) jest separacja majątku małżonków, czyli zachowuje się zasadniczo majątki odrębne jak przed ślubem. Oczywiście jakieś prowadzi się wspólne gospodarstwo domowe, wiadomo że nie rozlicza się co do grosza każdych zakupów, czy zakupu sprzętu AGD, ale co do zasady każdy item większej wartości jest własnością osoby, która za niego zapłaciła. 

 

Jeśli w sposób właściwy posługuje się intercyzą to nie odpowiada się za długi współmałżonka i jego zobowiązania. 

 

Oczywiście wspólna własność nie jest wykluczona, ale załatwia się ją tak jak z każdą inną osobą w oparciu o akt notarialny i podział zależny od wysokości wkładu np. kupując dom gzie mąż wykłada 75% a żona 25%, to 3/4 będzie własnością męża, a 1/4 żony. Trzeba nadal pilnować notariusza, standardowo w przypadku małżeństw wpisują 50/50 ;)  

 

Generalnie intercyzę w dzisiejszych czasach powinno się podpisywać w przypadku wejścia w związek małżeński, bez wyjątków. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minutes ago, mac said:

@maroon nie wiem, o co ci chodzi i dlaczego takie pytania zadajesz. Co to za dziwaczne porównanie?

Chcę Ci zwrócić uwagę na dwie rzeczy:

 

1) Do rozwoju cywilizacji 80% ludzi jest zbędnych i gdy robotyka/automatyka opanuje świat mogą się "ciekawe" rzeczy zacząć dziać. 

 

2) Zaburzony system postrzegania tego co wartościowe. Różnica między Wackiem, a Stasiem jest taka, że Wacek poza kwadratową szczęką i dzwiganiem ciężarów jest do niczego cywilizacji nieprzydatny (pod kątem jej rozwoju), tymczasem Staś ten rozwój napędza, a co więcej jeżeli będzie taka potrzeba, to Stasia da się wyszkolić do takiego poziomu, że w walce Wacka rozwali jak będzie chciał. W związku z tym przydatność Stasia dla cywilizacji jest dużo większa, ale to Wacek ma większe szanse na przekazanie genów. A dlaczego? A dlatego że od dziesięcioleci jest promowany syndrom jedynie piękności, co doprowadziło do sztucznego zaburzenia naturalnej w przyrodzie równowagi mądrość vs. siła, co w efekcie powoduje degradację jakości genów ludzkości (a przynajmniej białej rasy). Nieprzypadkowo badania wskazują na obniżanie się poziomu inteligencji człowieka z pokolenia na pokolenie. Czy największe, epokowe odkrycia ludzkości były dokonywane w epoce feminizmu i kwadratowej szczęki? Jakoś niekoniecznie. 

Edytowane przez maroon
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, absolutarianin napisał:

nie demonizowałbym tego systemu prawnego, który oczywiście jest demoralizujący i do dupy. A to dlatego, że powoli zmierzamy do rzeczywistości, gdzie prawo i tak już nie funkcjonuje. Istnieją natomiast prawa, na które rządzący nie mają wpływu, są to prawa życia, przyrody, jak kto woli.

Widzisz, zawsze jest okres kiedy prawo tworzone przez ludzi obowiązuje i takie gdy nie obowiązuje (nie wnikam w ocenę jakości czy zasadności konkretnych systemów prawnych).

 

Jednak jest pewna stała właściwość, okresy gdy prawo stanowione nie obowiązuje są zawsze znacznie krótsze od tych gdy obowiązuje. 

 

Oczywiście okres gdy prawo nie obowiązuje powoduje pewne zmiany społeczne, które mają impakt na jakiś okres czasu gdy znów prawo zaczyna obowiązywać.

 

Zazwyczaj wygląda to tak, że przychodzi czas wielkiej biedy, śmierci i strachu, którego efektem jest powrót systemu naturalnego. Wiadomo dział to na osoby, które aktualnie żyją, czyli masz trzy pokolenia, które dostają życiową lekcję: dzieci, rodzice, dziadkowie. Przy czym tak naprawdę dziadkowie są na wymarciu więc życiowa lekcja obejmuje młode i średnie pokolenie, zmienia się u tych ludzi sposób widzenia świata, następuje przewartościowanie.

 

Dziadkowie którzy przeżyli wielką biedę idą do piachu, średnie pokolenie jeszcze trochę dzieci napłodzi, ale te dzieci nawet jak się urodzą w okresie wielkiej biedy lub zaraz po niej odbiorą życiową lekcje w ograniczonym zakresie. Młode pokolenie się rozmnoży w sporej ilości dając podwaliny nowego ładu. 

 

Okres biedy mija, znów człowiek zaczyna stanowić jakieś prawa, właściwością prawa jest to, że z czasem się degeneruje, są różne czynniki zmiany społeczne, obyczajowe, korupcja, można wymieniać długo. W każdym razie będzie tak, że nowe całkiem niezłe prawo, przystające do czasów po wielkiej biedzie będzie się zmieniało i degenerowało wraz ze społeczeństwem. 

 

Czyli okres normalności, na który czekasz z utęsknieniem ukształtuje się pod koniec okresu wielkiej biedy i na początku okresu nowego ładu, będzie działał bardzo dobrze w pokoleniu, które wielkiej biedy doświadczyło i dobrze w pokoleniu zaraz po nim, które przejmie wartości od rodziców i dziadków. Natomiast kolejne pokolenie już będzie w znacznym stopniu zdegenerowane, a później już tylko w dół do kolejnej wielkiej rozpierduchy. 

 

Społeczeństwo, cała aktywność ludzka zawsze dąży do bogacenia się, im wyższy poziom materialny społeczeństwa tym i degeneracja szybciej postępuje (tylko wzmiankuję, to zasługuje na odrębny temat).

 

Reasumując, załóżmy że załapiemy się na okres wielkich zmian i to przeżyjemy, będziemy już starymi i zmęczonymi życiem ludźmi, to zostawi na nas piętno. Nawet się nie nacieszymy "nowym porządkiem" więc nie widzę sensu czekania na to z założonymi rękami, bo świat się zmieni i będzie lepiej. Zdrowiej jest przyjąć złożenie, że trzeba zadbać o swoje interesy i samemu sobie zbudować swoją życiową bańkę, zadbać o to żeby zmiany jej nie przebiły. 

 

Tak naprawdę z tej całej rozpierduchy, która nadchodzi skorzystają nasze dzieci, może wnuki, powiedzmy że będą moralnymi beneficjentami nadchodzących zmian. 

 

My, cóż jesteśmy pokoleniem, na które spadnie cała "robota" a nie cieszenie się jej owocami.

 

Więc jaranie się kolejnym wielkim kryzysem i wielkimi zmianami, które przyniesie uważam za nieuzasadnioną radość,  bo my będziemy ten burdel sprzątać i układać na nowo. 

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minutes ago, maroon said:

gdy robotyka/automatyka opanuje świat

Człowiek nadal jest jedynym robotem, który może być produkowany masowo, tanio, przy użyciu niewykwalifikowanej siły roboczej, i bez specjalizowanych narzędzi. I raczej się to nie zmieni zbyt szybko.

A z tłumu Morloków, jednostki posiadające wartość kulturotwórczą wyróżnią się same.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, Kespert napisał:

Człowiek nadal jest jedynym robotem, który może być produkowany masowo, tanio, przy użyciu niewykwalifikowanej siły roboczej, i bez specjalizowanych narzędzi. I raczej się to nie zmieni zbyt szybko.

Człowiek robotem nie jest. Nie jest też maszyną. Nie da się go udoskonalić. 

21 minut temu, Kespert napisał:

A z tłumu Morloków, jednostki posiadające wartość kulturotwórczą wyróżnią się same.

Chyba że uzna się że są bez wartości. Utylitarnie kultura to strata czasu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minutes ago, Kespert said:

Człowiek nadal jest jedynym robotem, który może być produkowany masowo, tanio, przy użyciu niewykwalifikowanej siły roboczej, i bez specjalizowanych narzędzi. I raczej się to nie zmieni zbyt szybko.

 

To tak nie działa. 9 kobiet nie urodzi 1 dzecka w miesiąc. Słowem-kluczem jest wydajność. Nawet chińczyki coraz więcej automatyzują. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minutes ago, Mosze Red said:

Reasumując, załóżmy że załapiemy się na okres wielkich zmian i to przeżyjemy, będziemy już starymi i zmęczonymi życiem ludźmi, to zostawi na nas piętno. Nawet się nie nacieszymy "nowym porządkiem" więc nie widzę sensu czekania na to z założonymi rękami, bo świat się zmieni i będzie lepiej. Zdrowiej jest przyjąć złożenie, że trzeba zadbać o swoje interesy i samemu sobie zbudować swoją życiową bańkę, zadbać o to żeby zmiany jej nie przebiły. 

Ależ jest sens czekania z założonymi rękami - nie będziesz starym i zmęczonym ludziem :) Człowiek zużywa się bardziej w walce, w ciężkich warunkach, aniżeli od samego upływu lat, dlatego ja się wycofałem na tę chwilę. Bo nie ma sensu, jak napisałeś, lecieć się spalić pierwszym na froncie rozpierduchy. Niszę oczywiście należy zagospodarować, jak się pojawi. Ale nie ma sensu się zabijać o swój dobrobyt w konkretnej dekadzie, jeżeli się nie jest panią i się ma więcej niż 10 lat czasu. Zauważ też, że nie we wszystkich krajach rozpierducha będzie w jednym momencie.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, maroon napisał:

 poza bombelkiem i regularnym zapełnianiem kibla. Przykre, ale prawdziwe. 

Ale przeca taki nasz biologiczny cel-przekazanie życia, więc o co chodzi ?

To że wymyśleliśmy sobie tworzenie muzyki, obrazów, uprawianie sportu, innych rzeczy faktycznie czyni nasze życie aż tak bardzo szlachetnym, wyjątkowym i różnym od życia zwierząt ?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, Libertyn napisał:

Człowiek robotem nie jest. Nie jest też maszyną. Nie da się go udoskonalić. 

Chyba że uzna się że są bez wartości. Utylitarnie kultura to strata czasu

Człowiek jest biologicznym robotem, jest maszyną, da się go udoskonalić, np. poprzez zmiany genetyczne. Można by np. za pomocą edycji genów sprawić, by zęby nigdy nie bolały i zawsze odrastały, wtedy zepsuty ząb by wyrywano od razu i na jego miejsce od razu rósł by nowy.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.