Skocz do zawartości

Jedyny sposób na wyjście z przegrywu


Rekomendowane odpowiedzi

Rozwinięcie wątku czemu nie przekonały mnie teorie redpill i zbyt głębokie wchodzenie w rolę ofiar, a także dlaczego forum może zostać źle użyte.


Aby wyjść z przegrywu należy zmienić energię, którą się emanuje (nie mam tu na myśli zamiany męskiej w żeńską czy na odwrót). Najpierw trzeba zbudować sobie nową tożsamość i dopasować swoje zachowanie do niej. Należy się stanowczo odciąć od poprzedniej tożsamości poprzez:

 

- likwidację wszystkich kont gdzie się narzeka i jest przegranym w życiu

- zmianę sposobu reagowania na takie, gdzie wszystko obracamy na swoją korzyść

- odcięcie emocjonalne od rzeczy z przeszłości, zwłaszcza złych rodziców, dokuczania w szkole czy nieudanych związków, zdrad; puścić wszytko w niepamięć


Nowa tożsamość musi być pozytywna i silna. Najlepiej znaleźć sobie nowe zajęcie lub wrócić do porzuconego, poznać nowe osoby. Poprawić wizerunek (nowa garderoba, fryzura, jeśli ma się oszczędności pokusić się o aparat na zęby czy korekcję plastyczną), zadbać jednocześnie o zdrowe jedzenie, wysiłek fizyczny jak i używki (ograniczyć je do weekendów). Odpuścić sobie afirmacje i filmy motywacyjne.

 

Po czasie nowa tożsamość staje się prawdziwą, do tego czasu 'fake it until you make it'. U mnie emocjonalne odcięcie nastąpiło samo, po paru latach żałoby po stracie bliskiej osoby, u innej użytkowniczki zadziałały dopiero antydepresanty na zmianę myślenia (już nie pamiętam jaki miała nick). Na forum jest kilka osób z 'energią przegrywa', ale nie będę nikogo wskazywać, bo to też nic miłego. Jeśli komuś ten temat da nieco do myślenia to fajnie, a może ktoś zechce się czymś podzielić. :D

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Gigi napisał:

Jeśli komuś ten temat da nieco do myślenia to fajnie, a może ktoś zechce się czymś podzielić. :D

Zgadzam się z Tobą odnośnie pozytywnej energii, ja co prawda miewam jej przebłyski, ale całkowite odcięcie się od starej, negatywnej energii przewiduję dopiero na wiosnę (z powodu covid).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak de facto to po prostu trzeba zacząć od chęci i silnej woli, że chce się coś zmienić w swoim życiu. Dopasować daną metodę pod siebie no i w jednym wielkim skrócie zmienić tok myślenia, pozbyć się negatywnych myśli jak napisałaś ale też popracować nad własnym lękiem, zrozumieć go i nie kierować się nim. 

Ja jestem przykładem osoby, której afirmacje pomogły i że prawo przyciągania też zrobiło swoje. 

Ale chęci i działanie. To jest klucz do przemiany. Skończyć z użalaniem się nad sobą i działać. Nie patrzeć na innych. Skupić się na sobie. Odciąć się od negatywnego środowiska i znaleźć swoje powołanie, pasję obrać kierunek, który czujesz, że się w nim odnajdziesz.

 

Nie każdy musi w to wierzyć ale prosiłabym nie negować całkowicie i krytykować, To nie ma sensu a właśnie tworzy iskierkę negatywnego myślenia i karmi ego. 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Gigi widziałem raz na plaży napakowanego gościa, na którego patrząc odczytywało się strach i bardzo dużą niepewność siebie.  Dziwne to było bo 1 raz tak miałem, że tak mocno to było widać.

 

Innym razem na pokazach lotniczych mój wzrok wyłowił w tłumie ludzi i przykuł uwagę na wysokiego gościa z dobra sylwetką, ale nie pakera. Stał obejmując w pasie laskę o urodzie modelki. Od niego, w jego oczach czuło się drapieżność, ale nie w sensie agresji na innych. Bardziej coś w stylu, że w razie konfliktu gotów jest powalczyć o swoje racje. Co dziwne para nie sprawiała wrażenia wielce zakochanych, zapatrzonych w siebie gołąbeczków.

Edytowane przez Brat Jan
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To, o czym piszesz, to tulpomancja. Tworzenie pożądanych myślotworów, które z czasem mają zastąpić myślotwór wgrany nam przez innych.

 

Abstrahując od tego, najsampierw trzeba z tego przegrywu chcieć wyjść i zrozumieć, że przegrywzim jest definiowany jedynie przez samego przegrywa i jego stosunek do samego siebie, a nie otoczenie. 

 

Gdybyś mnie zapytała, czy chcę zostać milionerem, to odpowiedziałbym, że nie chcę. Gdybyś mnie zapytała, czy chcę zostać sławnym piłkarzem, to bym odpowiedział, że nie chcę. Gdybyś mnie zapytała, czy chcę zostać wynalazcą, to odpowiedziałbym, że nie chcę.

 

Dlaczego niby nie chcę, skoro to wszystko jawi się tak kusząco?

 

Bo nic w tym kierunku nie robię.

 

Gdy czegoś naprawdę chcemy, to działamy - mniej lub bardziej efektywnie - aby to zdobyć

 

Większość przegrywów masturbuje się swoim przegrywizmem - tworząc grupy poklepujące się po plecach - i nie w głowie im wychodzenie z niego.

 

Ba; są gotowi poświęcić setki godzin - które mogliby poświęcić na wychodzenie z niego - na udowadnianie, że się z niego nie da wyjść, powołując się na badania, statystyki, bla, bla, bla i inne chuje-muje.

 

Misery loves company, aczkolwiek trzeba ubogacić ten aforyzm, aby nie zostawiać pola do błędnej interpretacji: misery loves company of other miserable people.

 

Jeśli już komuś pomagać, to tylko zagubionej osobie, która z tej pomocy na pewno skorzysta i jej chce (no good deed goes unpunished), a przegrywom należy pozwolić babrać się w swoich fekaliach, aż nie pozdychają ze smrodu, bo to truchło, śmietnik i rak cywilizacji toczący ten świat od środka.

  • Like 14
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minutes ago, balin said:

Nie da się. To korzenie, bez nich roślina padnie. 

Da się. Trzeba chcieć i odciąć się od negatywnego środowiska, by móc też spojrzeć z dystansu na sytuację. 

Mówię to na podstawie własnego doświadczenia. 

To jest długi proces ale się da - serio.

Nastawienie do danej sprawy dużo daje. Mając przykre przeżycia z dzieciństwa można je obrócić w cenną lekcję, która tylko doda nam siły i da cenny atrybut do walki z innymi toksycznymi ludźmi w przyszłości. 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, Hippie napisał:

Ja jestem przykładem osoby, której afirmacje pomogły i że prawo przyciągania też zrobiło swoje.

 


Zapewne od początku miałaś silną osobowość i właściwą energię, dlatego widząc siebie w myślach jako szczęśliwszą widziałaś też powody do tego szczęścia, że taka fajna osoba na nie zasługuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Gigi Płonął ( i dalej płonie) we mnie optymizm, którym zaraził mnie mój Ojciec. On mi dał dużo siły. 

Będąc w domu uwierz, miałam swoje mroczne nastroje i miewałam ostre stany depresyjne. Kiblowałam przez to jeden rok. Szkołę w technikum olałam po całości. Zaszywałam się w swoim pokoju i z niego nie wychodziłam. Uciekałam w świat gier, fantazji, uciekałam krótko mówiąc od bólu wewnętrznego. Gdy się z nim zmierzyłam tak twarzą w twarz, co było taką konkretną kulminacją, gdy zmarł mój ojciec - to było dla mnie niesamowitym motorem napędowym by wcielić w życie mój plan. Dużo rzeczy ułożyło się tak po prostu, by mi to ułatwić. Byłam gołodupcem przylatując do UK a mimo to stanęłam na nogi i udało mi się zrealizować ten rzekomo niemożliwy do zrealizowania plan. Dużo osób mnie odwodziło od tego i krytykowało a ja ich nie słuchałam. Uparcie dążyłam do tego by się wyprowadzić z domu, żyłam tym, myślałam o tym intensywnie z wielką nadzieją. Lęku, że mi nie wyjdzie - w ogóle nie dopuszczałam do swojej głowy. 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przegrywizm to nie jest brak dostępu do "bezpłatnego" seksu. 

 

O tym czy ktoś jest przegrywem decydują trzy elementy. 

 

1)Stan ciała - otyłość, nadwaga, brak masy mięśniowej,używki, brak aktywności fizycznej, zła dieta. 

 

2)Stan ducha - brak dyscypliny, brak umiejętności walki o swoje, mentalność ofiary - biadolenie,brak ikry i drapieżnosci. 

Większośc zaczytanych w Osho i innych patusach ezo zjebów to przegrywy. 

Jeszcze to siedzenie na wykopie i pierdolenie smutow z innymi debilami. 

 

3)Stan konta - chujowa praca, brak pracy, długi.

 

Ogolnie uważam, że każdy kto ma więcej niż 40 lat i zarabia poniżej 10 000zl miesięcznie jest przegrywem. Czyli jakieś 3/4 pOlakow to stado przegrywow.

 

Nie wliczam w to oczywiście ludzi wykonujący nisko płatne, ale społecznie użyteczne zajęcia typu pielęgniarka, strażak, ratownik medyczny. 

Edytowane przez Mroczek
  • Dzięki 1
  • Haha 2
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, Squarex2321 napisał:

Ja jestem akurat przegrywem genetycznym, bo jestem niski, brzydki, zaburzony (asperger, borerline, nerwica natręctw, niezdarność ruchowa) i wiem po prostu, że pewnych rzeczy nie przeskoczę.

Nick Vujicic - 99 cm wzrostu; jego żona: 

yfk61AM-WeFzGswaIac-SRIeE9h979okm1dFT2dl

Sean Stephenson - 91 cm wzrostu; jego żona:

54521671_2148861131871151_29439262557680

Jeden nie ma rąk i nóg, drugi popierdala(ł) na wózku.

 

Hahahahahahahahahahahahahahahaha, beka z was, leszcze. xD

 

Nic mi humoru nie poprawia tak, jak to forum. :D 

 

EDIT:

Kurła, zapomniałem jeszcze o nich, hahahahaha, łapcie, hahahahahaha:

 

EDIT 2:

Jeszcze są, hahahahaha, oni, hahahahaha:

 

EDIT 3:

10 minut temu, Squarex2321 napisał:

Oboje byli popularni, więc wiesz... A jak to ja mówię jak dla kobiet nie liczy się wygląd to liczy się mamona.

Że niby wyskoczyli z pizdy mamy i już byli popularni i z hajsem? Wow, też bym tak chciał... a może po prostu zapierdalali na to JAK GOŚCIE Z JAJAMI? 

 

Hahahahahahahaha.

Edytowane przez Ważniak
  • Like 5
  • Haha 2
  • Zdziwiony 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, lndiana napisał:

Czy kobiety muszą dbać o jakąś swoją energię, aby mieć kolejkę chętnych? No nie.

W swoim temacie napisałeś o niesamowitej energii Pesciego. To tylko gra. :) Al Pacino odbierając nagrodę filmową nieśmiało przemawiał do ludzi. Kobiety grają po prostu lepiej. Zaprzeczając niechcący potwierdziłeś to co chciałam przekazać.

 

'Fake it until you make it.'

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, Mroczek napisał:

Ogolnie uważam, że każdy kto ma więcej niż 40 lat i zarabia poniżej 10 000zl miesięcznie jest przegrywem.

Czyli każdy przynajmniej 41-letni człowiek, który osiąga miesięcznie dochody w wysokości 9900zł. nie posiada długów, ma jakiś majątek i oszczędności, jest zadowolony z życia i nie ma problemów zdrowotnych (patrz punkty 1 i 2 z tej wyliczanki) jest przegrywem.

 

Gratuluję samopoczucia:D Jak to dobrze, że są wśrod nas tacy co czują się lepiej niż 3/4 Polaków, oczywiście poza zawodami społecznie użytecznymi, bo tu już każdy z nich będzie przez całe życie przegrywem. No chyba, że nagle dochody bużdżetu wzrosną wielokrotnie i strażakom podniesię się pensje jakiś 2,5 może trzykrotnie. Padnę zaraz ze śmiechu:lol:

Edytowane przez Krugerrand
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, Ważniak napisał:

przegrywom należy pozwolić babrać się w swoich fekaliach, aż nie pozdychają ze smrodu, bo to truchło, śmietnik i rak cywilizacji toczący ten świat od środka.

Każdy ma swoje słabe strony, ale coś w tym jest.

Czasem odcięcie się i zostawienie kogoś takiego a nawet dojebanie na koniec ma zbawienny wpływ. 

Wie to każdy facet, który miał nieudany związek, którego zostawiła żona, a który wykorzystał tę szansę.

 

Ja to nazywam ciepełkiem obornika rzeczywistości, inni strefą komfortu. 

I to nie jest tak, że przegryw nic nie robi. Czasem robi bardzo dużo, tyle że w niczym mu to nie pomaga a czasem pogłębia problem.

Np. przegląda całymi dniami internet szukając odpowiedzi ale nic z nimi nie robi, pisze ściany teksty pouczając innych, wchodzi w hobby czy inne ucieczki.

Kiedy tkwiłem na siłę w nieudanym związku, potrafiłem w ciagu dwóch lat tak wejść w hobby, że miałem wyniki na poziomie krajowym a startowałem od zera. W niczym to nie pomogło mi ani relacji, było zwykłym spierdoleniem od wzięcia za siebie odpowiedzialności. 

I na tym warto się łapać też w drobnych sprawach. Ile razy zamiast zrobić zaplanowaną rzecz ktorej robić nie chcemy ale trzeba, robimy najpierw dziesiątki innych, żeby odwlec tę  najważniejszą? 

 

Przegryw to postawa potrafiąca odebrać całą radość życia, ale jego małe puzzle tkwią w codzienności kazdego

człowieka

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Narzekanie, przesymizm i generalnie negatywny self talk to istny rak! Gorszy niż wszystkie inne choroby! 

Znam historie gościa, który jest niewidomy. Przyciąga do siebie cały ogrom ludzi swoim optymizmem, poczuciem humoru i dystansem do samego siebie.

Moja kuzynka ma dziecięce porażenie mózgowe. Całe życie na wózku. Od niedawna zaczęła nawet występować w telewizji. Jestem z niej niesamowicie dumna. Jest moim osobistym promyczkiem. Najbardziej optymistyczna osóbka jaką znam. A... od jakichś dwóch lat chodzi na ... zumbę. ;) I to m.in dzięki temu udało jej się wstąpić do telewizji i być w lokalnych gazetach. ;) 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zmiana negatywnego środowiska to jest raz- pamiętam jak kiedyś poszłam na staż do miejsca, w którym bardzo nie lubiłam pracować. Niby była to praca biurowa, trochę związana z moim zawodem, ale jednak z racji jej specyfiki czułam się w niej coraz gorzej, nawet znajomi zauważali, że jestem jakaś smutna. Pod koniec stażu mogłam się starać o zostanie tam na stałe i pomimo nacisków mamy, rodziny, chłopaka, ja podjęłam inną decyzję, mimo, że się trochę bałam czy jest dobra. Ale, myślę, że dobrym wyznacznikiem tego, że źle na mnie działała było to, jak ostatniego dnia stażu zamiast smutku poczułam wielką ulgę, że to już koniec.

Teraz mam pracę o niebo lepszą, do której chodzę z przyjemnością, taką która mi służy i mojemu dobremu samopoczuciu. Gdybym została w tamtej bałabym się, że wypalę się jak niektóre osoby pracujące tam wiele lat, że chodziłabym jak cyborg bez emocji, bez uczuć, bo tylko to pozwalałoby mi przetrwać. I tak skończyłabym ze zniszczonym poczuciem wartości, być może z depresją, bez chęci do życia. To niby tylko praca, ale wielu ludzi tak właśnie kończy, nie bez powodu psychiatrzy i psycholodzy mają tyle zajętych terminów.

 

A drugim sposobem jest jakiś nagły przełom w życiu np. w gimnazjum byłam dziewczyną przy kości, zanim się wyrobiłam, ubierającą się niezbyt modnie. No i wtedy spodobał mi się pewien chłopak, sama mu tego oczywiście nie powiedziałam, ale moje "koleżanki" zrobiły to szybko za mnie. Oczywiście chłopak mnie wtedy nie chciał, bo był najprzystojniejszy w szkole i wiele szczupłych dziewczyn się w nim kochało oprócz mnie.

I wtedy, choć na tym etapie niespecjalnie zależało mi na wyglądzie, to był taki nagły impuls żeby coś w sobie zmienić. I tak schudłam przez parę miesięcy te 10 zbędnych kilo, stałam się więc szczupła, zafarbowałam włosy na bardziej wyrazisty kolor, zaczęłam się modniej ubierać, delikatnie malować. I nagle.. zaczęłam pierwszy raz zwracać uwagę chłopaków ze szkoły. Ba, nawet ten który mi się podobał zwrócił na mnie uwagę na szkolnej dyskotece :D

To było za dzieciaka, wiadomo, ale i tak jest to pewien przykład tego, że czasem takim impulsem do zmian może być jakiś mały wstrząs, typu odrzucenie. 

 

Drugi impuls nastąpił kiedy wywalili mnie ze studiów ( a raczej sama zrezygnowałam, bo w wyniku niezdanego "warunku" musiałabym się cofnąć o 2 lata i miałam ich dość), poszłam więc na inny kierunek, do którego się już przykładałam, miałam zupełnie inne podejście od tej pory. Ze studentki, która olewała kompletnie studia, stałam się sumienna.

 

Trzeci był w innej pracy, z której wygryzła mnie dziewczyna udawająca świetnie moją koleżankę. Nauczyła mnie wtedy, że ludziom z pracy nie wolno ufać.

I jeszcze kilka takich sytuacji mogłabym wymienić, za każdą szła jakaś negatywna sytuacja, która dała mi impuls do zmian. 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minutes ago, Squarex2321 said:

No masz rację, ale to nie zmienia faktu, że kobiety gardzą facetami przez coś na co oni nie mieli wpływu tj. słabe geny, spierdolenie, wygląd, rozmiar naganiacza i zaburzenia.

Nie mów za inne kobiety. ;) 

Daj im się wypowiedzieć i poznać ich stanowisko najpierw :) 

Dla mnie nieważne jakie facet ma defekty. Ważne jakie ma do tego NASTAWIENIE. jeśli będzie od niego emanowała wola życia i optymizm - jest mój. ;)  No, ale tak jak inny facet musi też spełnić inny warunek - musimy mimo wszystko nadawać na podobnych falach. Więc jeśli odrzucę niepełnosprawnego to nie dlatego, że jest niepełnosprawny, tylko dlatego, że po prostu nam nie po drodze i po prostu nie ma między nami chemii. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Krugerrand napisał:

Czyli każdy przynejmniej 41- letni człowiek, który osiąga miesięcznie dochody w wysokości 9900zł. nie posiada długów, ma jakiś majątek i oszczędności, jest zadowolony z życia i nie ma problemów zdrowotnych

Dokładnie tak, kolego. 

 

Jest przegrywem, ale niech spina dupe żeby dojść do grona wygrywow brakuje jeszcze stowki więc niech zapierdala. 

 

Wiadomo, że liczy się też zasobnośc idealnie jest wtedy jak 40 letni mężczyzna w ogóle nie musi pracować, ale takich jest mało. 

  • Haha 3
  • Zdziwiony 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.