Skocz do zawartości

Uwalnianie emocji - pozbycie się negatywnych myśli i wspomnień


Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich braci. Będzie to pierwszy poważniejszy w sumie post tutaj z mojej strony, delikatnie połączony z moją pracą nad sobą, moim doświadczeniem ze związku i tym w co się zagłębiłem. Proszę również o wszelkie rady, jeżeli ktoś z braci ma ciekawsze pomysły co do poradzenia sobie z negatywami.

 

Wstęp

 

Ostatnio bardzo mocno, zagłębiłem się w tematykę forum. Wszelkiego rodzaju tematy, i zacząłem nałogowo oglądać wszelkie audycje Marka z kanału Radio Samiec. Wszystko czego nie mogłem znaleźć na forum, odnalazłem w audycjach Marka.

 

Dla osób które nie czytały mojej historii, opiszę w skrócie, bo może być to przydatne w dalszej części. Jakiś czas temu rozstałem się z dziewczyną. Pomimo wcześniejszego czytania forum, i wiedzy, która na początku relacji bardzo mi się przydała i zauważyłem, można powiedzieć przerażające (bo schematowe) jej efekty, to i tak delikatnie popłynąłem. Wkradła się gdzieś delikatna monotonia, panci zaczęło brakować emocji, i popłyneła zrobić mi rogi, i do wyra z innym. Kiedy kapnęła się co odjebała prosiła mnie o powroty i drugie szansy - na szczęście wybiliście mi to z głowy. Temat od razu został zamknięty. Nie powiem, przeżyłem to, jeszcze we mnie siedzi bo sporo wspomnień tam było, większość zapewniona niestety tylko przeze mnie, ale powoli zaczyna to ze mnie wypływać.

 

Generalnie oprócz forum i audycji Marka, któryś z braci, polecał książkę "Technika Uwalniania" - D. Hawkinsa. Bardzo dziękuje za udostępnienie tego tytułu. Dla niewtajemniczonych, jest to książka która pomaga radzić sobie z negatywnymi emocjami, odpuszczać je, aby osiągnąć w pewien sposób wewnętrzny spokój. Jestem już praktycznie na samej końcówce i będę wkraczał na kolejne dzieła tego autora.

 

 

Sama technika

 

Pozwolę sobie tutaj wkleić sam zamysł działania tej techniki, i mniej więcej w jaki sposób ona wygląda.

 

  • Uświadom sobie dane uczucie, pozwól, by się ukazało i pozostań z nim w kontakcie

 

  • Nic w nim nie zmieniaj, nic z nim nie rób – pozwól, aby swobodnie płynęło. Oznacza to po prostu zgodę na to, że to czujesz, i skupienie na uwolnieniu ukrytej za tym energii. Czyli, najpierw pozwól sobie na odczuwanie, bez opierania się temu co czujesz, bez rozładowywania tego uczucia, obawiania się go, potępiania czy moralizowania na jego temat. Oznacza to porzucenie osądów i zdanie sobie sprawy, że to tylko uczucie.

 

  • Jesteś z tym uczuciem i odpuszczasz wszelkie wysiłki, aby w jakikolwiek sposób je zmienić. Odpuść też chęć, by mu stawić opór. To właśnie opór powoduje, że uczucie trwa. Gdy przestaniesz stawiać opór lub próbować je zmienić, przejdzie ono w następne uczucie i będą mu towarzyszyć łagodniejsze doznania. Uczucie, któremu się nie opieramy, zniknie, gdy tylko wyczerpie się energia, która je napędza.

 

  • Kiedy uwolnienie następuje, natychmiast czujemy lekkość i szczęście, niemal jakbyśmy byli „na haju”. Podczas uwalniania ignoruj wszelkie myśli. Skup się na uczuciu samym w sobie, nie na myślach. Myśli nigdy się nie kończą, napędzają się same i płodzą jedynie więcej myśli. Myśli są zaledwie racjonalizacjami umysłu, który stara się wyjaśnić obecność uczuć. Prawdziwym powodem tego, co czujesz, jest nagromadzone napięcie ukryte za emocjami, które napiera, by uwolnić się w danym momencie. Myśli czy zdarzenia zewnętrzne są jedynie pretekstem wymyślonym przez umysł. Jeśli całkowicie uwolnimy i odpuścimy dane uczucie, zazwyczaj wszystkie myśli z nim powiązane całkowicie znikają – zastępują je ostateczne konkluzje i jest to koniec problemu.

 

 

Moje odczucia

 

W związku z powyższą techniką mogę powiedzieć jedno - na mnie ona działa. Stawianie czoła negatywnym emocjom i płynięcie z nimi aż do całkowitego wyczerpania przynosi ulgę. Człowiek gdy odczuwa strach, apatię, smutek czy żal, lub każdą inną przykrą emocję, próbuje ją natychmiast zatuszować, aby nie mieć z nią nic wspólnego, najlepiej, żeby zniknęła. A nie o to w tym chodzi. To cały czas kryje się w naszej podświadomości, i nie uwolnione będzie wracać, prędzej czy później. Najlepsze jest to, że można to stosować w różnych dziedzinach życia, i różnych sytuacjach. Na początku wymaga trochę wprawy, aby człowiek przeprogramował swoją głowę właśnie w taki sposób, w jaki jest to opisane, ale później jest tylko lepiej.

 

 

 

Odpuszczenie negatywnych uczuć w związku z byłą, oraz tego co było. Również o schemacie kobiet.

 

Powiem wam co natchnęło mnie do napisania tego posta, i jak ww. technika na mnie zadziałała.  Wspomnę też o schemacie który kieruje kobietami.

 

Siedziałem sobie spokojnie popijając herbatę. Wchodząc na komunikator, zobaczyłem miniaturę byłej. Zmieniła profilowe. To co napiszę, może wydawać się głupie, ale u mnie powoduje dziwny stan. Zobaczyłem u niej zmianę, poczułem ścisk w żołądku, uczucie stresu, zrobiło mi się ciepło. Myślę sobie kurwa, nie mamy żadnego kontaktu, nie mam z nią nic wspólnego a głupie zdjęcie wprowadza mnie w taki stan.

 

Zastosowałem powyższą technikę, nie próbowałem zatuszować tego, że widziałem jej nowe zdjęcie. Wszedłem na profil, obejrzałem, brnąłem w tym uczuciu i pozwalałem mu się uwalniać. Nie było to łatwe, chwilami czułem różne rodzaje uczuć, które jeden po drugim starałem się odpuszczać. Po kilku dobrych minutach, wszystko przeszło. To co spowodowało u mnie taki stan minęło. Teraz jest to dla mnie zwykłe zdjęcie które traktuje na wyjebaniu, nie czuje z nim żadnego powiązania.

 

CO LEPSZE!

 

Odpuszczając uczucia związane z tym zdjęciem i byłą, wszedłem w sekcje komentarzy. Był tylko jeden. Od jakiegoś nowego fagasa. Jeżeli chodzi o sylwetkę, to dużo lepiej ode mnie, z twarzy gorzej - ale wprowadziło mnie to w kolejny podobny stan do powyższego. Uczucia typu smutek, żal, apatia, złość. Że po tak krótkim czasie, i po tak "bolesnym dla niej" rozstaniu i tym co zrobiła, po chwili pojawił się nowy bolec. Też nie starałem się tego zatuszować. Wszedłem, popatrzyłem, pozwoliłem tym uczuciom trwać i się uwolnić. Teraz tak siedzę, i szczerze wam powiem, że jest mi to obojętne. Zupełnie neutralne - gdy pierwsze spotkanie z tymi widokami przyprawiło mnie o stan na pograniczu ataku paniki.

 

 

Podsumowanie

 

Po wszelkich audycjach Marka, tematach na forum, waszych radach w chuj rzeczy zrozumiałem, jeżeli chodzi o pojęcie systemu, matrixa i funkcjonowaniu w relacjach damsko męskich.

Ostatnią audycją którą przesłuchałem było to, że kobieta nie może kochać faceta. I w 100% się z tym zgadzam, jest to przykre, ale prawdziwe. Niestety, przez naturę, my mężczyźni jesteśmy na przegranej pozycji, bo takie uczucia, w stronę drugiej osoby, możemy dawać.

 

Zobaczcie również samą kwestię poszukiwania coraz to nowej gałęzi, braku jakiegokolwiek przywiązania do wspomnień, moralności w związku, czy chociaż wejścia na wyższy poziom świadomości - takiego czegoś nie uświadczymy od 99,9% kobiet. Tak jak Marek powiedział, wszystko jest napędzane przez jebaną naturę. Jesteśmy jak zwierzęta. Siedzi mi w głowie, jak podczas audycji usłyszałem, coś w stylu "Dlaczego kobieta ma silniejsze orgazmy z przystojnym mężczyzną, a z przeciętnym lub brzydkim bardzo słabe? Bo organizm jest stworzony do płodzenia dzieci." Haj hormonarny jest stworzony do płodzenia dzieci. Nie ma kurwa czegoś takiego jak miłość wzajemna dwóch osób. Kochać można matke, ojca, siostrę, czy swoje dziecko. Facet też może kochać żonę, czy dziewczynę, ale ona go nie. Układ limbiczny u kobiet działa w jeden i ten sam sposób, i nie mam pojęcia, kurwa, co by mogło się stać, żeby to zmienić.

 

I to zauważyłem na swoim przykładzie który wam wyżej mniej więcej opisałem. Spójrzcie jak na mnie to zadziałało, głupie zdjęcie, czy bolec. A teraz można jedynie sobie gdybać i wyobrażać co druga strona odczuła. Bo ja podejrzewam, że nic. Zostało to potraktowane po prostu jak zrobienie sobie tosta na śniadanie - zwykła pierdoła, nie myślisz o niej, ani się nie zastanawiasz. Czasami zazdroszczę takiej mocy w braku jakiegokolwiek przywiązania i odczuwania uczuć jeżeli chodzi o kobiety, ale myślę, że my, mężczyźni też możemy nad tym pracować, aby tak samo traktować relacje, jako pierdołę.

 

 

To czego się ostatnio dowiedziałem, co wyczytałem i przesłuchałem, siadło mi ostro na banie. Zaczynam mocno podzielać interpretacje związków podobnie jak brat @mac - często w przeglądaniu tematów pojawiają się Twoje posty i teraz widzę w nich bardzo dużo racji.

 

Automatycznie odechciało mi się spotykać z jakimikolwiek babami, jeżeli chodzi o relacje damsko-męskie. I nie mówię tutaj, o żadnym obrzydzeniu do kobiet ponieważ działa to w tak a nie inny sposób. Chodzi mi bardziej o to, że to jest przykre, gdy wiemy jak to funkcjonuje. Odeszła mi zupełnie chęć parcia na związek, posiadania jakieś bliskiej osoby. Ostatnio z nudów coś tam wchodziłem na Tindera, z kimś się pisało, z kimś się spotkało. Teraz to już w ogóle nie mam na to chęci i parcia. Zlałem temat całkowicie i urwałem kontakt. Jeżeli w przyszłości będzie okazja poznania kogoś na żywo, spotkania się czy obejrzenia filmu przy winie, to spoko. Ale nie ma najmniejszego sensu pakować w to żadnych uczuć. Żadnych. Tym bardziej, swojego cennego czasu i energii.

 

@RENGERS Również pozdrawiam, Twoje posty idealnie ukazują naturę kobiet kierowaną przez wygląd czy zasoby. Nie kiedy ostro się uśmiałem przy jakiś historiach. Świat jest pojebany.

 

 

Audycje @Marek Kotoński które wywowały we mnie chęć napisania tego tematu, must be, jeżeli ktoś nie słuchał. Zrób sobie człowieku herbatę, kawę, czy yerbe, usiądź i posłuchaj.

 

https://www.youtube.com/watch?v=z3wmVruHBoE

https://www.youtube.com/watch?v=q5QqYgKtKsU

https://www.youtube.com/watch?v=fCTTfuKjTwI

 

 

 

Jeżeli ktoś ma jakieś wartościowe uwagi na temat pracy ze sobą, samoświadomością, jakąś dobrą książkę film, czy audycje Marka na ten temat (dużo jeszcze przede mną) to zapraszam do podzielenia się w tym temacie, na priv, czy gdziekolwiek chcecie.

 

Pozdrawiam serdecznie

  • Like 9
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie bój się cierpieć.

 

Momentami życie bywa cierpieniem, jednak bez niego nie było by życiem.

 

Cierpienie uszlachetnia i uskrzydla.

 

Nie uciekaj od wewnętrznego cierpienia, przyjrzyj się mu, powiedz " No, dzień dobry", zacznie wtedy zanikać, zrozumiesz jego istotę.

 

Ludzie są głęboko nieszczęśliwi, ponieważ nie potrafią zrozumieć, że życie to balans, zamiast ulec momentami cierpieniu duszy, uciekają w używki, w rezultacie cierpienie staje się czymś strasznym, zamiast pięknym.

 

A życie nie do wytrzymania, zamiast gołym pięknem.

 

Moje dzisiejsze cierpienia to momentami pojawiająca się melancholia, nie jest to smutek, jest to zaduma nad życiem i jego sensem -  przepiękna.

 

To moje dzisiejsze cierpienie, inne, gorsze, za mną już dawno.

  • Like 7
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Gościu Kwestia jej to tylko kwestia przykładu, podałem go bo akurat miałem dzisiaj pod ręką i zobaczyłem jak działa. Stosuje to też w sytuacjach życia codziennego.

@spacemarine Działa dokładnie tak samo, wręcz jest wskazane rozwiązanie wewnętrznych problemów z przeszłości tą techniką. W książce podane są nawet przykłady.

@RENGERSCzy ja wiem czy uszlachetnia? Uczy na pewno.

@macRozwiniesz myśl?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@sleepwalking posiedź rok, dwa lata, trzy lata, cztery w samotności i zobaczysz, co się stanie. Zapomnisz o wszystkim, życie się rozmaże, sytuacje, które kiedyś dręczyły przestaną mieć najmniejsze znaczenie w codzienności. Z 300+ znajomków na FB zostało mi po latach 20 osób, a tylko z 5-6 utrzymuję bogatszy kontakt. Mam w sumie 2 przyjaciół z tego. Na 300 osób znalazłem 2 zaufane osoby. Pomyśl o tym przez jakie gówno trzeba się przedrzeć, żeby zdobyć diament. I tak miałem ogromne szczęście.

 

Byłem w związkach, a teraz siedzę na wiosce i nikt mnie nie pamięta. Mam kilka numerów w telefonie zaledwie, a kiedyś autobusami jeździłem na eventy, ponad 50 osób jednocześnie, chlanie, zabawa do białego rana. I co? I nic. Cały czas ze sobą, we własnej głowie. Dopóki z siebie nie uczynisz skały i prawdziwego przyjaciela to nic ci się w życiu nie uda. Przestałem się nienawidzić, wybaczyłem sobie, zrezygnowałem z chlania, nałogów. Poszedłem w oczyszczenie siebie i wewnętrzne i zewnętrzne. Usunąłem tak wiele elementów, aż odkryłem, gdzie skupiam energię, na czym mi zależy, czym się zajmuję, gdzie tkwią moje talenty, do czego jestem światu potrzebny. Długo pisałem pamiętnik, długo rozmawiałem ze sobą, odkryłem medytację, dużo się nacierpiałem zdrowotnie, długo byłem w związku, w którym dziewczyna mnie kochała pewnie przez rok, może dłużej, ale i tak się spierdoliło. Wiem, że raz się postarałem do granic możliwości i wiem, jakie miałem wyniki. Wiem, jak wygląda świat twardy, jak beton. Wiem, jakie mam słabości, ale wiem też, co mogę maksymalnie zrobić i gdzie tkwi punkt ekstremum. Czy pojawię się na wezwanie, kiedy dojdzie do tragedii? Tak, pojawię się. Czy jestem skałą dla bliskich? Jestem.

 

Poszedłem w obiektywne spojrzenie, a nie emocjonalne. To zmienia proporcję emocjonalną. Jak chcesz obiektywnie spojrzeć na życie to musisz po prostu wyrzucić emocje, tylko na sucho przeanalizować życie, sytuacje, historię. Bez specjalnego oceniania, po prostu wyznaczyć optymalną ścieżkę działania dla siebie.

 

Wiem u siebie, że w związkach nic nie zdziałam, bo za kobietami nie przepadam za bardzo. Nie lubię ich słuchać, nie lubię przebywać w towarzystwie kobiet, nie lubię flirtować, przytulać się, ani pierdolić się w zabawy damsko-męskie. Zdaje sobie sprawę, że to moja preferencja, wynika z charakteru, z dość patologicznego dzieciństwa, które spędziłem w samotności. Nauczyłem się samotności w młodym wieku. Historia mojego życia to historia samotności przez pewien czas brutalnej, cierpiącej, chorobliwej, ale po zdobyciu doświadczeń samotności przyjacielskiej, ciepłej, akceptowanej. Nauczyłem się żyć ze sobą, co uważam za najważniejsze osiągnięcie życiowe.

 

Uważam, że każdy wybór w życiu to wybór tragiczny. Pojawia się tylko pytanie, czy potrafisz zaakceptować konsekwencje wyborów i czy potrafisz podejmować decyzje. Opanowanie siebie to decyzja, która działa automatycznie, w tej sekundzie. To ty się godzisz na dopierdalanie sobie, chcesz tego, to twoja decyzja i twoja konsekwencja. Jak zdobędziesz więcej wiedzy masz więcej możliwości decydowania o sobie, co uważam za piękną sprawę. Ze mnie nie bierz przykładu, bo ja się dzielę tylko swoją historią, która wcale nie jest taka super. Dla mnie jest optymalna ze względu na kilka czynników, układ preferencji. Nikogo nie namawiam na takie życie, ale przedstawiam, że jest możliwa droga alternatywna.

 

Kobiety nic nie wniosły pozytywnego do mojego życia. Wszystko pozytywne, co jest w moim życiu wypracowałem sam. Nikt ci nie doda miłości, ani dobrego samopoczucia. Idziesz na trening, ciężko zapierdalasz, masz wysyp endorfinek. Przeczytasz książkę ty masz wiedzę z lektury. Nikt tego za ciebie nie zrobił. Zarobisz hajs, zdobędziesz klienta, ty to zrobiłeś. Wyrwałeś dupkę, poruchałeś, ona cię rzuciła, znalazłeś się w cyklu biologicznym, ale bez odgryzionej głowy. Bądź wdzięczny stary za dar nauki i myślenia. Naprawdę szkoda czasu na przejmowanie się dupkami, które gówno wiedzą o życiu i nic specjalnego nie robią, tylko karmią ego gównohistoryjkami i gównodoświadczeniami. Ty masz szansę na transformację osobistą, taką prawdziwą szansę. I będziesz kurwa zjebem, jak tego nie wykorzystasz.

 

I bardzo dobre powiedzenie jest. Uważaj, o co prosisz, bo możesz to dostać. To się kurewsko w życiu sprawdza. Kiedy już dostaniesz to, czego chcesz okazuje się, że to jednak nie to, czego szukasz. Klasyka gatunku. Zacznij od punktu zero. Od pustej kartki w pamiętniku. Dzisiaj wyznacz kolejną historię na dalsze życie. Stań z boku i popatrz na siebie z miłością, szacunkiem. Popatrz, z jakim kurwa bossem masz do czynienia. Daj sobie trochę luzu, a nie ciągle rola ofiary, rola emocjonalnego wypierda mamuta. Szanuj się kurwa, tak po męsku. Zrzuć z siebie ten brud emocjonalny, jak samuraj czyści miecz z krwi wroga. Jednym, dynamicznym ruchem.

 

Mi pomogło właśnie coś takiego, jak trening wyobraźni. Jak rzucałem nałogi to sobie wyobrażałem, że jestem człowiekiem z tytanu, od którego odbija się wszystko, całe gówno, nałogi. Czy człowiek tytanowy zajara pecika na imprezie? No nie, bo kurwa to człowiek z tytanu, niezniszczalny mentalnie. Jego mózg to jebany tytan, tak? Tak kurwa ? Robiłem w sobie mnóstwo gierek mentalnych, które pięknie działały. Z tym samurajem tak samo. Wyjmujesz mentalny miecz z pochwy, wkładasz do niego wszystkie negatywne emocje, robisz zamach, jakbyś zrzucał krew wroga po walce i chowasz czyściutki do pochwy i tam trzymasz. To twoja mentalna przystań. Masz kurwa do dyspozycji od chuja technik, a to co piszę działa perfekcyjnie. Co nie działa? Nikt temu nie zaprzeczy, że jak przeczytał i zobaczył to, co napisałem to się lżej poczuł.

 

I czego się spodziewasz, że w walce życiowej nie przyjmiesz siniaków?

 

Mam wiele problemów, ale żadnym z nich nie jest kobieta i nigdy nie będzie.

Edytowane przez mac
  • Like 4
  • Dzięki 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, mac napisał:
49 minut temu, RENGERS napisał:

Cierpienie uszlachetnia i uskrzydla.

Wcale nie.

Wcale, że tak.

Jak się je zaakceptuje i puści, to człowiek staje się lepszy, bo nie jest już kierowany cierpieniem -

czyli jest lepszy, już go ta negatywna energia nie poruszy - czyli podsumowując - uszlachetnia.
A gdy się cały czas cierpi w kółko z tych samych powodów, to wtedy nie uszlachetnia, bo ból nadal siedzi w psychice.
Czyli "przebyte i odpuszczone cierpienie uszlachetnia".

 

Z tego co piszesz @mac, już przeżyłeś trochę cierpień, ale sobie z nimi poradziłeś i zapewne jesteś mądrzejszy i bogatszy doświadczeniem, 

dzięki właśnie temu cierpieniu, czyli Cię uszlachetniło.

 

A jakby tak człowiek pozbył się wszystkich cierpień, negatywnych emocji - to wtedy dopiero byłby lekki i miał prawdziwie wolny umysł,
ale nad tym trzeba pracować cały czas, i sukcesywnie się tego pozbywać, np. dzięki technikom Hawkinsa, czy medytacji.

 

A mnie interesuje, czy są kobiety które na serio zainteresowały się duchowością (a nie dla atencji, mody, poklasku),

są świadome siebie, swoich emocji, instynktów i umieją naprawdę kochać?

Tak jak mężczyzna, który kiedyś był sterowany hucią :) a teraz już jest świadomy tego, że to czysty fizyczny pociąg, nad którym może panować.

Napiszę o tym szerszy temat. Pozdrawiam.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@mac Dzięki za wyczerpującą odpowiedź, miło mi że zainteresowałeś się tematem.

 

Jeżeli chodzi o trwanie w samotności, to od zawsze wiedziałem, że setki znajomych na fejsie to tylko pic na wodę. Doświadczyłem tego już dawno. Niestety przykra ale prawdziwa rzecz. Tylko życie samotnika, według mnie, nie jest dla wszystkich. Chyba, że tak jak Ty, wybierzesz tą drogę i nauczysz się z nią żyć. Wydaje mi się to możliwe, ale ciągle z tyłu głowy mam to, że to nie jest dla wszystkich. Każdy człowiek ma inny charakter, inne zainteresowania i inne priorytety w życiu. Zostać szczęśliwym pustelnikiem, żyjącym w swojej bańce bez problemów i patrząc z góry na to co się odpierdala jest piękną sprawą, ale czy dla wszystkich? Jak wyżej, człowiek musi tego bardzo chcieć, takiego życia, przeprogramować się i wtedy są tego efekty, które Ty widzisz u siebie.

 

Co do wyznaczania ścieżki to się w tym 100% zgadzam. Jest to mocno sensowne i sam ostatnio siedzę i zastanawiam się nad swoją. Tak samo odnośnie rzeczy na które człowiek pracuje, stara się posiąść, a kiedy one przyjdą, to nie ma wielkiego wow. Jest chwila szczęścia, która po sekundzie mija i zostaje pustka. I to jest to na co się tyle zapierdalało i pokładało tyle pragnień? Śmieszne jest to, że większość naszych wyimaginowanych pragnień jest bezsensowna, bo gdy przyjdą, stają się zwykłe, a nie unikatowe.

 

Co do człowieka z tytanu - zajebista sprawa i pomysł. Zacznę to stosować u siebie w pokonaniu jakichkolwiek wyzwań czy planów. Niby prosta technika, ale pierwszy raz coś takiego przeczytałem, nigdy wcześniej o tym nie słyszałem. Dzięki.

 

@Jorgen Svensson

 

Dokładnie, Technika Uwalniania. Polecam serdecznie, bardzo dużo ciekawych rzeczy opisanych prócz samej techniki i radzenia sobie z emocjami. Każda emocja opisana oddzielnie, poparta przykładami i historiami z prawdziwego życia. Coś niesamowitego.

 

@trop Dzięki, i zapraszam do dzielenia się jakimikolwiek przemyśleniami. Pozdrawiam

 

@Sky Zgadzam się z Tobą. Kwestia leży w tym, żeby całą negatywność uwalniać, wbić to sobie do głowy, zaprogramować, żeby działało jak pierdolone oddychanie - którym my też nie sterujemy, tylko nasza podświadomość. Niecierpliwie czekam na temat. Odnośnie kobiet które zainteresowały się duchowością, panowaniem nad emocjami i tym co nami rządzi - pewnie ich jest garstka. I to takiej wielkości, jakbyś podniósł dłonią trochę piasku, na cały świat. Takie jest moje zdanie.

 

Jedna znajoma miała problemy ze sobą, nie wnikałem jakie, coś tam przebąknęła. Odnośnie akceptacji siebie, swojej osoby, jakiś przeżyć z przeszłości. Poleciłem jej książkę właśnie wyżej wymienioną. Myślisz, że sie za nią zabrała? Netflix, wino, koleżanki są ciekawsze niż rozwiązanie swoich wewnętrznych problemów, nawet gdy ktoś, daje Ci rozwiązanie na tacy z czystej sympatii.

 

@Ceranthir Właśnie ja kończę Technikę Uwalniania, w święta będę czytał Przekraczanie Poziomów Świadomości, pozdrawiam i powodzenia, miłej lektury.

 

Edytowane przez sleepwalking
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Sky z całym szacunkiem, ale mamy wiele poziomów cierpienia i uszlachetniają tylko takie, tutaj mogę się ewentualnie zgodzić, które kiedyś się kończą i masz tego świadomość. Ale masz też cierpienie, które się nie kończy, chociażby chorobę przewlekłą, gdzie marzysz tylko o objęciach śmierci i twój rozwój się kończy w tym momencie, jak stykasz się z takim cierpieniem. I proszę, żebyś o tym chociaż przez chwilę pomyślał.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@sleepwalking TAK! Ja też miałem kilka takich sytuacji. Niestety teraz mam ostry okres w życiu (zmiana pracy, pod koniec roku przyszedłem do firmy no i wiadomo jak to koniec roku - jest ciężko) więc temat zarzuciłem. Ale powoli do tego wracam....

Ja powiem jedno by ktoś zdał sobie sprawde TO JEST BARDZO BOLESNY PROCES. Bolesny np. dla mnie bo to świadomy proces odczuwania złych emocji.

Ja miałem tak @RENGERS i mam nadal mimo iż nad tym pracuje, że uciekałem przed negatywnymi emocjami, Przez co bałem się uczyć nowych rzeczy, bałem się konfrontacji. Bałem się że sobie nie poradzę, bałem się tego spięcia i stresu - tej niewiadomej. I to jest paradoks bo żeby się udawało to trzeba się tak nie srać. I kilka razy spaść z tego rowerka, ja niestety byłem 4 lata w środowisku które nie lubiło wychylania się i każdą twoją porażkę witało z otwartymi ramionami (to było podkręcone o wiele więcej niż normalnie, że jak np. wywalisz się na ulicy to ktoś ze znajomych lekko po przyjacielsku się zaśmieje i potem nie ma tematu, to było wyśmianie, dopierdalanie i późniejsze wypominanie).

@sleepwalking Jakie emocje musisz uwalniać? Bo ja zauważyłem u siebie duże pokłady nieuzasadnionego czasami gniewu i takiego... żalu. Prawdą jest że kobieta przejmuje stan faceta i ona NIE CHCE odczuwać twojego żalu i niekontrolowanego gniewu. Fajnie tutaj napisał kiedyś @Messer, że kobiety wyczuwały od niego jakąś taką podświadomą wrogość, że coś do nich ma i ich nie lubi... niestety niewiele ludzi ma takie podejście i nigdy tego nie zmieni, co go ukształtowało taki będzie.

Po prostu człowiek musi się emocjonalnie wyprostować. Ja mam momenty coraz częstrze takiego hmm stanu spokoju, błogości, wyluzowania itp. że nic nie potrzebuje by czuć się "fajny i wartościowy" że wystarczy że "jestem".

I na początku jest o reagowaniu na bodźce zewnętrzne, że człowieka można łatwo wyprowadzić z równowagi bo ma za dużo skłębionych emocji. Sam zauważyłem że łapie nie losowo jakiś wkurw który jest kompletnie nieuzasadniony. TO JEST WŁASNIE TO.

 

Niestety ale to jest ciężki temat bo "czuciowy" tego nie da się za bardzo wytłumaczyć... ale właśnie może dlatego niektórzy goście "mają to coś" co przyciąga kobiety mimo iż na takich nie wyglądają. Po prostu wysyłają jakąś dobrą, miękką, seksualną energie? Nie mają tego "balastu emocjonalnego" i kobieta czuje się przy nich dobrze, czuje luz w ciele itp. trudno jest mi to wytłumaczyć.

 

Edytowane przez Ramaja Awantura
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@mac Odnośnie tego cierpienia, to się zgadzam, ale wydaje mi się, że była tu mowa jedynie o cierpieniach emocjonalnych, podstawowych, które nas w pewien sposób hartują. Cierpienie w życiu przez chorobę przewlekłą, jakiś wypadek czy inne skrajności, jest już całkiem innym pojęciem cierpienia.

 

@Ramaja Awantura Sam proces może być bolesny, bo trwasz w negatywnych uczuciach. Trwasz w nich, żeby mogły się uwalniać, po czym wyczerpuje się ich energia. O to właśnie chodzi. Uwolnić je od razu, stopniowo, a nie dawać im pojawiać się przez dłuższy okres czasu ponieważ jest to wyniszczające.

 

Co do uwalniania emocji, to różnie. Ciężko to stwierdzić, to wszystko jest zależne od tego co odczuwasz. Danej emocji nie musisz nawet opisywać, wystarczy, że wyobrazisz sobie ją w głowie, dasz jej płynąć i powiesz sobie, że chcesz ją odpuścić.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zajebista technika

 

Ja ci poradzę nawet krok uzupełniający.

 

Modlitwa w której dziękujesz za to co się stało i odczuwasz wdzięczność za wszystko co cię spotkało i co odczuwałeś.

 

Oczywiście praca na płaszczyźnie emocjonalnej wizualizujemy sobie te wszystkie przykrości które cię najbardziej ugodziły ( ostrzegam, że negatywne uczucia wracają) i wyobrażamy, że odczuwaliśmy wtedy miłość i szczęście + skrucha za to, że nie zaakceptowaliśmy tego wtedy gdy się działo.

 

Polecam spróbować.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@sleepwalking Ja jak mi puszczała negatywna emocja to miałem takie uczucie "rozciągania energi tej emocji, rozproszenia" po ciele i takiego hmm wyzerowania. Czyli takie pstryk - nie czuje emocji. Jest uczucie NARASTANIA emocji jak balon który widzisz że zaraz pęknie. I jak pęka to potem jest takie uczucie "zero" jakbyś w ogóle nie był przed chwilą zestresowany/zdenerwowany/rozżalony/zdołowany.

Nawet robiłem tak że świadomie sobie jakieś traumatyczne rzeczy z dzieciństwa przypominałem by odczuć znowu ten stres, bo zauważyłem że pewne mysli/sytuacje wyzwalają we mnie np. uczucie dyskomfortu

 ale niestety do tej techniki uważam trzeba to robić CODZIENNIE. Dzień w dzień a niewiele ludzi będzie miało takie samozaparcie... ja jak zarzucałem temat to wystarczył tydzień i stary wzorzec powracał.

Sądzę że dlatego tutaj kobiety są tak szkalowane, dużo tu żalu, nieprzerobionych emocji. A może jakby właśnie taki ktoś wyzerował to to kobiety by zobaczyły kolesia wesołego z fajną energią.

Ja w życiu poznałem ze 3 osoby (kobiety) które wydawały się jakby były ciągle wesołe, niczym się nie przejmowały. Nie przejmowały się opinią o nich i po prostu bez wstydu "wyrażały siebie' i nie bały się osądem.

Bardzo im tego zazdrościłem. Może właśnie miały to szczęście że one nieświadomie nie odrzucają i odczuwają te negatywne emocje, przez co one rozchodzą się a nie zostają w ciele, przez co nie chodzą z "balastem emocjonalnym"?

KTÓŻ TO WIE! :)

Edytowane przez Ramaja Awantura
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Król Jarosław I Zajebista sprawa, zastosuję ten krok z pewnością.

 

@Ramaja Awantura Tutaj pojawia się kwestia tego, czy ktoś chce poradzić sobie z tymi wszystkimi emocjami które go godzą. Samozaparcie do tego jest potrzebne, jak do wszystkiego innego. Chcesz mieć wysportowaną sylwetkę? Ćwiczysz, uprawiasz sport. Chcesz mieć czystą głowę? Uwalniasz emocje, starasz się to rozwiązać. Co do rośnięcia tej emocji to się z tym zgadzam, na początku rośnie, potem staje się coraz mniejsza, aż w końcu znika.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, mac napisał:

Moim zdaniem trzeba ludzi pytać o takie rzeczy. 

Jak najbardziej pytałem te osoby jak one mogą takie być itp. niestety nie potrafiły tego określić tylko coś w stylu "no ja mało czym się przejmuje" "no ja tak mam"

Wyobraź sobie że np. jest gość który wygląda normalnie, zarabia normalnie ale swoją "energią" "tym czymś" kobiety dostają pierdolca - w sensie np. gość gada normalnie ale kobieta OD RAZU go lubi. Ja wierzę że coś takiego jest możliwe bo ja przechodziłem w życiu przez różne stany emocjonalne i widzę jak ludzie na to reagują - gdy jestem wyluzowany albo spięty, gdy mam doła albo odczuwam szczęście itp.

Jeden dobry kolega mi to kiedyś tłumaczył... niewiele facetów zwraca na to uwagę (a ja jestem idiotą że nie pracuje nad tym, ciągle walczę z lenistwem), mało facetów zdaje sobie sprawę jak kobiety są jakby cieleśnie otwarte na czyjąś energię. I dlatego często gość niezbyt lotny wyrywa super laski i je rucha. Bo po prostu one się "czują dobrze" z nim...

I dlatego mierzi mnie tutaj ten "żal" do kobiet bo sami się tutaj nakręcają, wmawiają sobie itp. a niestety pierwotne potrzeby zapukają do głowy - sam tak miałem. Trzeba by było sobie połowę mózgu wyciąć by to usunąć. Chłopa będzie ciągnąć do baby i vice versa...

@sleepwalking No i widzisz! Ja mam odczucia "pęknięcia balonika" ty "zmniejszania:" i widzisz u nas obu inaczej to wygląda - i dlatego tak trudno to wytłumaczyć...

Edytowane przez Ramaja Awantura
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Ramaja Awantura napisał:

Jak najbardziej pytałem te osoby jak one mogą takie być itp. niestety nie potrafiły tego określić tylko coś w stylu "no ja mało czym się przejmuje" "no ja tak mam"

Wyobraź sobie że np. jest gość który wygląda normalnie, zarabia normalnie ale swoją "energią" "tym czymś" kobiety dostają pierdolca - w sensie np. gość gada normalnie ale kobieta OD RAZU go lubi. Ja wierzę że coś takiego jest możliwe bo ja przechodziłem w życiu przez różne stany emocjonalne i widzę jak ludzie na to reagują - gdy jestem wyluzowany albo spięty, gdy mam doła albo odczuwam szczęście itp.

Jeden dobry kolega mi to kiedyś tłumaczył... niewiele facetów zwraca na to uwagę (a ja jestem idiotą że nie pracuje nad tym, ciągle walczę z lenistwem), mało facetów zdaje sobie sprawę jak kobiety są jakby cieleśnie otwarte na czyjąś energię. I dlatego często gość niezbyt lotny wyrywa super laski i je rucha. Bo po prostu one się "czują dobrze" z nim...

 

Zgadzam się w zupełności. Nawet w samej książce jest to opisane. Energia człowieka szczęśliwego, który nie tłumi w sobie żadnych negatywnych emocji czy odczuć, promienieje i przechodzi na innych. Tego nie widać, ale inni ludzie czują tą energię. To działa jak magnez. Osoba która jest przesiąknięta miłością do siebie i innych, przyciąga ludzi.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@mac 

 Nie znam osobiście nikogo, z przewlekłą chorobą, ale Stephen Hawking skojarzył mi się z tym co napisałeś.

 

"Przebieg choroby u Hawkinga był nietypowy, cierpiał na wyjątkowo przewlekłą formę ALS. Przeżycie 10 lat jest ewenementem[19], a Hawking chorował ponad pięćdziesiąt lat. Twierdził, że mimo choroby był szczęśliwy. Jej powolny postęp umożliwił mu dokonanie znaczących odkryć i nie uniemożliwił mu posiadania, jak to mówi, „bardzo atrakcyjnej rodziny”.

 

A czy nie jest tak, że po prostu negatywne myślenie powoduje cierpienie ?

Zapewne jak odczuwa się wielki ból fizyczny, to bardzo ciężko jest być ponad, ale obstawiam, że się da - tylko wymaga to dużo większej siły i odwagi.
Jest wiele ludzi, którzy pokonali raka bo się nie poddawali psychicznie. 

A ten mnich jest też dowodem na to.

Czyli jak dla mnie to wszystko tkwi tylko i wyłącznie w głowie.

 

Wszystko jest stanem umysłu.

 

comment_ozRBJQJ7WZTMsILODAcHNtHYWRmSxRxK

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Sky napisał:

@mac 

 Nie znam osobiście nikogo, z przewlekłą chorobą, ale Stephen Hawking skojarzył mi się z tym co napisałeś.

 

"Przebieg choroby u Hawkinga był nietypowy, cierpiał na wyjątkowo przewlekłą formę ALS. Przeżycie 10 lat jest ewenementem[19], a Hawking chorował ponad pięćdziesiąt lat. Twierdził, że mimo choroby był szczęśliwy. Jej powolny postęp umożliwił mu dokonanie znaczących odkryć i nie uniemożliwił mu posiadania, jak to mówi, „bardzo atrakcyjnej rodziny”.

 

A czy nie jest tak, że po prostu negatywne myślenie powoduje cierpienie ?

Zapewne jak odczuwa się wielki ból fizyczny, to bardzo ciężko jest być ponad, ale obstawiam, że się da - tylko wymaga to dużo większej siły i odwagi.
Jest wiele ludzi, którzy pokonali raka bo się nie poddawali psychicznie. 

A ten mnich jest też dowodem na to.

Czyli jak dla mnie to wszystko tkwi tylko i wyłącznie w głowie.

 

Wszystko jest stanem umysłu.

 

 

 

@Sky my się nie rozumiemy. Dyskutujemy o tym, czy cierpienie uszlachetnia. Jestem zdania, że nie uszlachetnia w żadnym przypadku praktycznie. Czy cierpienie może prowadzić do rozwoju duchowych, mentalnych narzędzi umożliwiających przetrwanie, zracjonalizowanie własnego stanu? Tak. Ale czy bez cierpienia ten człowiek by tego nie osiągnął? Też by to zrobił prawdopodobnie, nawet w lepszym stylu i osiągnąłby znacznie więcej. Nie można tego porównać, bo cierpienie zabiera kawał rzeczywistości i nie uszlachetnia, tylko degraduje i zabiera, zawsze zabiera.

 

Ten mnich podjął dobrowolną decyzję i zgodził się na wielki ból w imię idei. Wchodzimy już na różne pola dyskusji, a nie mam na to czasu teraz ? Nie rozumiemy się w kwestii problemu. Ty już zaczynasz rozszerzać na różne grupy + na decyzyjność i cechy charakterologiczne. Cały czas zostaję przy tym, że cierpienie uszlachetnia. Nie uszlachetnia. Nie wszystko jest stanem umysłu, tylko masz też stany fizyczne, uszkodzenie fizyczne zewnętrzne, np. po wypadku. Jak złamiesz rękę to nie jest stan umysłu, tylko doznanie biologiczne, fizyczne. Gdzie tutaj stan umysłu? Jak rękę biorą w gips i pierwsze dwie, trzy noce, jak śpisz to wiesz, jak napierdala? Takie cierpienie nie uszlachetnia, tylko po prostu kurewsko męczy i nie jest żadnym wyzwaniem, tylko koszmarem, który musisz przetrwać, albo nie. To prawda, że tutaj dużo zależy od ciebie, ale postawmy granicę na uszlachetnienie i wyjaśnijmy sobie pojęcia. Ze zdania cierpienie uszlachetnia wynika potrzeba dobrowolnego poddawania się cierpieniu praktycznie, polowania na cierpienie, bo przyniesie ci cnotę. To się trochę wyklucza. Jesteśmy na poziomie abstrakcyjnym, ale jestem przekonany o tym, że cierpienie prowadzi do upodlenia i tylko siła psychiczna, wsparcie jakieś otoczenia, pewne okoliczności, idea pozwala gówno przetrwać, ale cierpienie to ogromna przeszkoda do pełni szczęścia. Nie wiem, jak to ująć. Po prostu mi się nie zgadza. Może nie jestem też do końca obiektywny, albo nie mam wystarczającego doświadczenia, żeby podać do końca argumenty.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Sky Oglądałem filmik z tym mnichem. Kurwa coś nie możliwego. Jak głęboko można wejść w medytacje i jakie cierpienia można zutylizować. Coś nieprawdopodobnego. A wspomnę, że mnich cały czas siedział niewzruszony, cały czas płonąc, nawet warga mu, kurwa, nie drgnęła.

 

Odnośnie Hawkinga, bardzo trafne porównanie. Książka nie opisuje odpuszczania samych negatywnych emocji, ale również uwalnianie pragnień. Jeżeli takowe pragnienia uwolnimy, zaczynają się one spełniać. Wydaje się nieprawdopodobne, ale było poparte bardzo dobrymi przykładami, oraz zaobserwowałem to również u siebie. Nie wiem czy to kwestia przypadku, ale szczerze mówiąc, nie obchodzi mnie to, będę w to brnął, bo osobiście, mi to pomaga.

 

Sama gra ze swoimi emocjami, pragnieniami jest niezwykła. Odpuszczenie strachu przed chorobami, śmiercią, czy innymi strasznymi rzeczami, wydaje się czymś niemożliwym, ale to jest MOŻLIWE. Autor książki też o tym wspominał, popierał przykładami. Ludzie, którzy dzięki technice poradzili sobie z myślą o śmierci, strachem przed chorobą, wypadkiem, lub mieli jakieś fobie - magicznie zdrowieli. Choroba stawała się słabsza albo znikała całkowicie. Fobie traciły swoją moc i stały się niegroźne. Strach przed wcześniejszymi wyzwaniami został obdarty ze swojej mocy. Wszystko stało się prostsze i samoistne.

 

Nie mam pojęcia jak to się dzieje, czym to jest uwarunkowane, ale na tym etapie, jestem skłonny w to uwierzyć i się temu oddać.

 

Pozwolę sobie wstawić cytat z książki:

 

Gdy zaczniemy uwalniać wszystkie swoje lęki, unieważniać zbiory przekonań i utwierdzać się, że prawdziwa Jaźń jest Nieskończona i nie podlega żadnym ograniczeniom, polepszymy swoje zdrowie, osiągniemy dobrostan i wzrost energii witalnej.

 

Pomocne jest następujące afirmowanie: „Jestem nieograniczoną Istotą, nie podlegam działaniu.... „. W puste miejsce możemy wstawić dowolną chorobę czy substancję, którą umysł wskutek zaprogramowania postrzega jako potencjalnie groźną.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.