Skocz do zawartości

Niech ktoś mi wytłumaczy co do cholery się dzieję na rynku mieszkaniowym? Ceny oraz dostępność - wtf


bassfreak

Rekomendowane odpowiedzi

@Shark

Może ja jestem jakiś z innej planety, ale ja wolę mieć możliwość odliczenia pieniędzy i kupna za swoje niż pakowania się w loterię pod tytułem "kredyt".

 

Nie wziąłeś jednego pod uwagę, jedwabnik może woleć pomarańcze albo śmierdzące skarpetki ale nikt o to nie daje jebania. To jedwabnik jest jebany. On to wszystko finalnie funduje. 

36 minut temu, Shark napisał:

Właścicielom bez kredytu nie zależy bo chcą by ich majątek rósł a ewentualny dochód z najmu mógł być większy.

To jak dla mnie też nie ma racji bytu jeśli ceny wynajmu nie idą w parze z zarobkami, gdyby szły wówczas to odbije się na cenie produktów więc nadal jesteśmy w punkcie wyjścia. Gdy zaś nie idą to zostaniesz z pustym mieszkaniem bo kto wynajmie za wysokość swojej wypłaty?

38 minut temu, Shark napisał:

Albo wrócimy do hiperinflacji wszystkiego albo damy rynkowi się oczyścić

Ja coś czuję że to musi nieźle walnąć żeby się oczyścić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie tylko mieszkań się ta bańka tyczy, która ni chuja nie chce pęknąć.
Dla przykładu - na moim osiedlu (miasto średniej wielkości) jeszcze kilka lat temu można było kupić garaż murowany z kanałem do ~20 tys. max.
Teraz ceny za takie garaże zaczynają się od co najmniej 50 koła, do nawet 60.

Czasem warto pośledzić jakieś licytacje komornicze czy syndyka, bo to woła o pomstę do nieba.

Edytowane przez Qbek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Imiennik napisał:

Może ja jestem jakiś z innej planety, ale ja wolę mieć możliwość odliczenia pieniędzy i kupna za swoje niż pakowania się w loterię pod tytułem "kredyt".

Nie Ty jeden ale o ile nie jesteś świetny w inwestowaniu w akcje to cena mieszkań a teraz także i życia będzie Ci uciekać szybciej niż jesteś w stanie odkładać. No chyba, że zarabiasz tyle, że zaoszczędzisz w dwa lata. Myślę, że wielu rozsądnych i oszczędnych ludzi prędzej czy później rezygnuje i idzie w kredyt, nie zmienia to faktu, że większość kupujących to IMO ludzie żyjący ponad stan. Tzn. ledwo po studiach czy po ślubie (a nawet i bez dobrej pracy i wykształcenia) i już własne M. Widać to teraz po jękach i stękach kredytobiorców. To mi się w głowie nie mieści żeby przy wzroście nieruchomości praktycznie 15-20% rocznie, inflacji oficjalnej 18% rocznie, ktoś był na granicy bankructwa płacąc odsetki 9-10%. To oznacza, że kredyty dostali ludzie, którym pieniądze powinna jeszcze rozdzielać mama.

 

16 minut temu, Imiennik napisał:

Nie wziąłeś jednego pod uwagę, jedwabnik może woleć pomarańcze albo śmierdzące skarpetki ale nikt o to nie daje jebania. To jedwabnik jest jebany. On to wszystko finalnie funduje. 

Nie wiem czy dobrze rozumiem kontekst tego zdania ale tak, jedwabnik jest na koniec jebany. Tylko nie można okraść z pieniędzy kogoś kto tych pieniędzy nie ma, bo ma kredyt a nie pieniądze. Stąd transfer następuje od tych co mają do tych co chcieliby mieć (kredytobiorców).

 

22 minuty temu, Imiennik napisał:

To jak dla mnie też nie ma racji bytu jeśli ceny wynajmu nie idą w parze z zarobkami, gdyby szły wówczas to odbije się na cenie produktów więc nadal jesteśmy w punkcie wyjścia. Gdy zaś nie idą to zostaniesz z pustym mieszkaniem bo kto wynajmie za wysokość swojej wypłaty?

No teoretycznie przynajmniej inflacja to wzrost wszystkich cen w gospodarce, w tym cen pracy. Stąd wraz ze wzrostem inflacji powinny wzrastać możliwości najemców. O ile proces destrukcji stopy życiowej przebiega powoli, ludzie są gotowi się zaadaptować. Np. połowa wynagrodzenia netto za wynajem mieszkania jest w wielu krajach normą. Kolejnym krokiem jest współdzielenie mieszkania, gdzie jednej, dorosłej, pracującej osoby nie stać na wynajem mikrokawalerki i wynajmują po 3-4 osoby, na pokoje. Pamiętaj, że ktoś zawsze na transferze siły nabywczej zyskuje i te osoby będą wynajmowały/kupowały najlepsze i najdroższe mieszkania. Ty będziesz mieszkał z drugim polakiem-robakiem w pokoju ale jakiś spekulant kryptowalutowy będzie mieszkał na Złotej 44 ;).

Teraz w wielu miejscach następuje skokowa destrukcja poziomu życia. Tak jak pisałem, nie ma możliwości tanio wynająć, tanio kupić, tanio wziąć kredyt, itd. Coś musi w takiej sytuacji puścić ale kiedy to się stanie, nie wiadomo.

 

40 minut temu, Imiennik napisał:

Ja coś czuję że to musi nieźle walnąć żeby się oczyścić.

Też tak myślę ale nie wiem czy ktoś pozwoli aby to się stało za naszego życia (albo zanim będziemy starymi dziadami). Jest zbyt dużo majątku do przeżarcia, szczególnie w zachodnim świecie a do tego ludzie pragną komunizmu.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 11/5/2022 at 11:52 AM, Qbek said:

Nie tylko mieszkań się ta bańka tyczy, która ni chuja nie chce pęknąć.
Dla przykładu - na moim osiedlu (miasto średniej wielkości) jeszcze kilka lat temu można było kupić garaż murowany z kanałem do ~20 tys. max.
Teraz ceny za takie garaże zaczynają się od co najmniej 50 koła, do nawet 60.

Czasem warto pośledzić jakieś licytacje komornicze czy syndyka, bo to woła o pomstę do nieba.

Dobry przykład. Taki garaż (bez kanału) kupiłem 4 lata temu za 17 tys. w dużej podwarszawskiej miejscowości. Teraz za taki garaż trzeba dać 60 tys. 

 

I co niby ma uzasadnić wzrost ceny o ponad 300% w przeciągu tych 4 lat? 

 

A pensje też wzrosły o 300%?

 

Nie wierzę też, że nagle się taki popyt pojawił. Podobnie zresztą ceny materiałów i robocizny. Nic takich wzrostów przez ostatnie 3 lata nie uzasadniało poza zwykłym spekulanctwem. 

 

I tak to się żyje w świecie, gdzie cię jebią z każdej strony. 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 hours ago, maroon said:

Nie wierzę też, że nagle się taki popyt pojawił. Podobnie zresztą ceny materiałów i robocizny. Nic takich wzrostów przez ostatnie 3 lata nie uzasadniało poza zwykłym spekulanctwem. 

Co się zmienia, to podaż w danej lokalizacji.

 

Przykład - w 2018r. przed oddaniem budynku, dew sprzedawał pierwsze miejsca w podziemnym garażu po 8 tysięcy z mieszkaniem, 12k bez mieszkania. W 2019r. po oddaniu budynku została połowa miejsc, już były po 15k. W 2020r zostało miejsc kilka - już po 22k. W tym roku, ostatnie miejsce od dewa (przy samej bramie) było po 27k, a na wtórnym ostatnio miejsce poszlo po 35k - jeden sąsiad podlicytował drugiego, sprzedający chciał 30k ;) a dostał 35k. Właśnie niemal 300% w 4 lata.

(W ramach ciekawostki - trzeci sąsiad chciał z 30k stargować w dół do 17k, tekstami "kto Panu za tyle kupi, to nie jest tyle warte"... ups, nie wyszło).

 

A teraz - co się jeszcze zmieniło. Jak budynek budowano, dookoła były puste place i pełno darmowych miejsc. Jak skończono budynek i otoczenie, porobiono trawniki, ścieżki itd i liczba miejsc spadła, ale nadal było sporo darmowych. Potem zaczęli sie ludzie wprowadzać... i zaczęły się na wolnych placach, nowe budowy sąsiadujących budynków. Liczba "darmoszek" malała systematycznie (plus jak się SM zorientowała ile da się zarobić, niektóre "darmowe" przy skrzyżowaniach, na wjazdach i przejściach, stały sie baaardzo wysoko płatne). Dziś, o darmowe miejsca toczą się międzyblokowe spory (włącznie ze stawianiem szlabanów, zamykanych blokad miejsc, "magicznymi rysami", i procesem o podział miejsc przekraczających sąsiednie działki wspólnot).

 

Popyt na "darmowe" czy nawet tanie - nadal taki sam. Podaż zmalała.

 

On 11/5/2022 at 12:31 PM, Shark said:

Tylko nie można okraść z pieniędzy kogoś kto tych pieniędzy nie ma, bo ma kredyt a nie pieniądze.

Bank "generując" kasę na zakup mieszkania przez kredytobiorcę, zazwyczaj nigdy nie wypłaca jej kredytobiorcy do ręki - a od razu deweloperowi. Znaczący szczegół, obrazujący system.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie uświadomiłem sobie jaki rynek nieruchomości jest zniszczony ale tak doszczętnie.

 

https://ogloszenia.trojmiasto.pl/nieruchomosci-rynek-wtorny/topowa-lokalizacja-3-pok-w-niskiej-zabudowie-ogl65032996.html

 

Takie oto mieszkanie w stanie do zamieszkania 9 lat temu kosztowało 220-230 tysięcy a obecnie cena oscyluje w okolicy 570~ tyś do generalki czyli doliczmy 130-200 tysięcy kolejne (widełki zależne od standardu) 🤣

 

Niech ktoś mi kuźwa powie kogo na to stać? ja nie wiem gdybym był osobą  która przyjechała do 3city gdzieś z daleka to chyba bym skończył na prochach u psychiatry.

 

Największa beka jest z ziółek typu Midel którzy wciskają ci szkolenia o wzbogaceniu się a na takich frajerach tylko hajs zarabiają bo każda tego typu osoba ma plecy w postaci bogatej i sławnej rodzinki, spoko jest mieć 1-3 mieszkania na wynajem i mieć z tego hajs ale nie kurwa 100-200 .....

 

Nie znam absolutnie NIKOGO kto dorobił się WŁASNEGO mieszkania TYLKO SAM swoimi siłami i finansami, każdy miał dorzucone od starych z dwóch stron albo mieli dodatkowe źródła dochodu w postaci 2-3 mieszkań na wynajmie (od rodziców ofc).

 

Mam kumpla który bardzo dobrze wykonuje swoją pracę w zawodzie, mimo że ma na wkład własny (a weź jeszcze wykończ i wyposaż mieszkanie) to na ratę musiał by dawać pół pensji lub więcej do tego obecnie ma uciętą zdolność kredytową o połowę względem rok temu także .... jest skazany na mieszkanie u rodziców mimo że im ani jemu to nie przeszkadza bo każdy ma swój kąt.

 

Ogólnie jestem wolnościowcem ale nawet "korwiniści" przyznają że przez coś takiego młodzi ludzie nie mają szans na swoje mieszkanie.

 

Czekam tylko na wejście zagranicznych kapitałów gdzie będzie turbo meksyk i burdel z nieruchomościami i każdy do usranej śmierci będzie jebał na wynajmie.

 

Na prawdę dziękuję Bogu że u mnie będzie mieszkanie "po kimś" nawet w przypadku gdzie będę musiał zrobić generalny remont za kwotę której w życiu nie zobaczę na oczy.

Edytowane przez bassfreak
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, bassfreak said:

 

Niech ktoś mi kuźwa powie kogo na to stać? 

A co powiesz na domek na dalekich peryferiach aglomeracji? Cena dobrze skomunikowanej działki nieopodal wszelkiej infrastruktury 700-1000 tys. Skromny domek 600-800. Urządzenie ogrodu i przyległości ~200 tys. Razem 2 miliony. I nie mówię o topowych lokalizacjach, tylko 25-30km od centrum z w miarę dobrym dojazdem. 

 

Kogo stać na 2 mln? Nawet dla tych 5% najlepiej zarabiających jest to DUŻE wyzwanie. A potem się dziwić, że aglomeracje się rozlewają i na wypizdowach powstają osiedla. 

Quote

 

Nie znam absolutnie NIKOGO kto dorobił się WŁASNEGO mieszkania TYLKO SAM swoimi siłami i finansami, 

Ja się dorobiłem. 2 mieszkań, a teraz domu, mieszkania, ogródka działkowego i działki letniskowej. Posiłkując się kredytami i sprzedając na "górkach". Ale... do 50-tki mi bliżej niż dalej i było to w czasach relatywnie dobrej koniunktury i relacji cen nieruchomości do zarobków. A i tak późno zacząłem, bo ci co zaczynali akumulować kapitał w wieku 20-30 lat, kupując hektary w topowych lokacjach po 5 tys., mają dziś naprawdę dużo. Gdybym natomiast dziś zaczynał, to obawiam się że guano bym się dorobił albo spłacał kredyt za pierwsze M przez lat 15, a nie 5.

 

Z tego punktu widzenia rynek nieruchomości wyjebał w kosmos i ciężko to uzasadnić w jakikolwiek logiczny sposób. Jedno jest pewne, obecnie wzbogacić się jest cholernie ciężko w porównaniu do jeszcze choćby 10 lat wcześniej.

Edytowane przez maroon
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, maroon napisał:

ja się dorobiłem. 2 mieszkań, a teraz domu, mieszkania, ogródka działkowego i działki letniskowej. Posiłkując się kredytami i sprzedając na "górkach". Ale... do 50-tki mi bliżej niż dalej.

No widzisz ja mówię o osobach w przedziale 20-30 lat, nie dopisałem tego w poprzednim poście 😅

Edytowane przez bassfreak
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minutes ago, bassfreak said:

No widzisz ja mówię o osobach w przedziale 20-30 lat 

Przykładowo.

W pierwszym 10 leciu XXI wieku, w konsultingu przed 30, szło zarabiać 10-15k. Trzeba się było trochę postarać, ale były to realne pieniądze do wzięcia. Działka pod Warszawą w dobrym miejscu kosztowała wtedy 40-50 tys. 3-4 pensje, a nowe 2 pok. mieszkanie z garażem w dobrym punkcie na Bemowie 155 tys. ~ 10 pensji. 

 

Dziś idzie zarobić przed 30-tką w konsultingu 15-20k, choć trzeba się mocno napinać. Cena działki skoczyła do ~700 tys. Czyli 35 pensji, a takie samo mieszkanie kosztuje dziś 800 tys, czyli bagatela 40 pensji. 

 

I teraz powiem brzydko. 

 

Jest kurwa różnica czy coś kosztuje 4 pensje czy 34 pensje albo 10, a 40 pensji. 

 

I to jest ten "gap", w który się jako kraj wjebaliśmy na pełnej, gdy ceny wszstkiego doszlusowały do zachodnich, a wynagrodzenia (a raczej ich wartość nabywcza), pozostały na poziomie z początków wieku. 

Edytowane przez maroon
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, bassfreak napisał:

No widzisz ja mówię o osobach w przedziale 20-30 lat, nie dopisałem tego w poprzednim poście 😅


Ja jestem tuż po 30 roku życia, a mieszkanie kupiłem w mieście wojewódzkim sam, bez pomocy rodziny, w wieku 26 lat. Inna sprawa jest taka, że zapłaciłem za metr standardu deweloperskiego 5400 zł + materiały wykończenieniowe za 50k i 15k robocizny. Teraz wszystkie te liczby trzeba by pomnożyć x2. 
 

Połowa sukcesu to odpowiednie studia/fach w ręku/pomysł na biznes, ale druga połowa to, nie ukrywajmy, szczęście. Byłem w dobrym miejscu, w dobrym czasie, bo moi koledzy po tych samych studiach zarabiają czasem 50, czasem 70% tego, co ja. W moich kręgach najlepiej zarabiają nawet nie przedsiębiorcy, ale lekarze, którzy szybko pozakładali swoje kliniki, szczególnie stomatolodzy oraz wyspecjalizowani interniści/chirurdzy. 
Jest jeden Pan, który robi zaawansowane protezy twarzy w całej Polsce. Takich ludzi można w naszym kraju policzyć na palcach jednej ręki. Na spokojnie sobie pracuje, ma tam z 30k, jakby chciał zapierdalać i jeździć po całym kraju non-stop 100 do wzięcia na spokojnie. 
Inny robi ogrzewanie podłogowe i pompy ciepła. Praca fizyczna i męcząca, ale 20k w miesiąc z palcem w nosie. 
 

Najlepsza jest pewna Pani, lekarka na Pomorzu, która wystawia świadectwa zdrowia dla marynarzy. Pacjentów przyjmuje w poniedziałki, środy i piątki, od 7 do 12. W jeden dzień bada 20 pacjentów, od każdego bierze 250 złotych za 15 minut badania, prosto do ręki, żadna skarbówka, zusy, srusy. Dniówka 5 tysięcy, miesięcznie 60k za 15 godzin pracy tygodniowo. Dziękuję, do widzenia.
 

Mieszka w wielkim domu na przedmieściach, przez resztę tygodnia pije kawkę na tarasie. 

Edytowane przez LSD
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, bassfreak said:

a obecnie cena oscyluje w okolicy 570~ tyś do generalki

Płacisz za Kołobrzeską i miejsca pracy w Olivii/Aurum itd. Tam masz pełno "informatyków 15k".

 

1 hour ago, bassfreak said:

Nie znam absolutnie NIKOGO kto dorobił się WŁASNEGO mieszkania TYLKO SAM swoimi siłami i finansami

Da się. Nie powiem że łatwo, ale to możliwe.

 

1 hour ago, bassfreak said:

przez coś takiego młodzi ludzie nie mają szans na swoje mieszkanie

"Młodzi ludzie" dzisiaj, chcą swoje mieszkanie, swój samochód, swój Insta z milionem folowersów, modelkę-nimfomankę, daczę na Seszelach i coroczne wakacje na Riwierze. Aha, i najnowszego iphona/Gucci i tak dalej. Mają prawo, należy im się, inni mają...

 

Niech sobie chcą, to nic złego. Motywacja do osiągania celów jest potrzebna, samo z nieba nie spadnie (chyba że rzeczywiście - od rodziców). Szczególnie jak w wyścigu o ograniczone zasoby, startuje więcej chętnych niż jest miejsc na podium.

 

1 hour ago, bassfreak said:

każdy do usranej śmierci będzie jebał na wynajmie

To setki i tysiąclecia historii tak wyglądały, prawie każdy mieszkał "z łaski pana/króla/biskupa". To aktualny czas, jest wyjątkowy.

 

26 minutes ago, maroon said:

ciężko to uzasadnić w jakikolwiek logiczny sposób

Dużo "średniaków" z małym wkładem (praca za granicą itd) robi wiekszy szum na rynku, niż kilku bogaczy. Tak jak ich zniknięcie, wywoła wieksze perturbacje.

 

16 minutes ago, maroon said:

I to jest ten "gap", w który się jako kraj wjebaliśmy na pełnej

Alternatywą było pozostanie w gospodarce zamkniętej, socjalistycznej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Kespert napisał:

Alternatywą było pozostanie w gospodarce zamkniętej, socjalistycznej.

Niby tak, ale ewidentnie coś się zjebało. Pensja 4-6k netto na życie i zamieszkanie na swoim w aglomeracji trójmiejskiej, warszawskiej nie starczy. W samych Katowicach czy Krakowie też byłoby ciężko. Przeciętny próg dorabiania się młodych może się przesunąć o ponad dekadę, jak nie więcej.

 

Dlatego tak ważne (szczególnie obecnie) stały się kwalifikacje z topki i duża elastyczność. Ciągłe uczenie się nowych rzeczy. A, kwalifikacje z topki to nie tylko informatyk 15k.

 

No nie wygląda to dobrze i nie zapowiada się, by szybko wyglądało lepiej. Innego wyjścia nie widzę.

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

54 minuty temu, Kespert napisał:

Płacisz za Kołobrzeską i miejsca pracy w Olivii/Aurum itd. Tam masz pełno "informatyków 15k".

Nie wiem kto normalny chce mieszkać na "głębszej" części chełmu lub łostowicach/kowalach/kokoszkach/oruni dolnej/przeróbce itd 😆 nie mówiąc o dzielnicy zwanej młyniska gdzie większość to przedwojenne ruiny i teren stoczni Gdańskiej. Jak jestem w tych okolicach to aż mnie skręca.

Dla mnie jedyne normalne miejsca do mieszkania to żabianka/przymorze/zaspa jak ktoś lubi beton to wrzeszcz a oliwa pół na pół.

Bliskość morza, zieleń i cała infrastruktura handlowo usługowa.

 

54 minuty temu, Kespert napisał:

"Młodzi ludzie" dzisiaj, chcą swoje mieszkanie, swój samochód, swój Insta z milionem folowersów, modelkę-nimfomankę, daczę na Seszelach i coroczne wakacje na Riwierze. Aha, i najnowszego iphona/Gucci i tak dalej. Mają prawo, należy im się, inni mają...

Ja to tylko potrzebuję hajs na generalny remont i wyposażenie a potem mogę żyć za 3,5k 🤣 ciuchy kupuję w sieciówkach , auta nie mam, od biedy na wakcje mógł bym odłożyć nie zarabiając miliona, telefon zmieniam raz na 5 lat (no fakt że flagowiec)

 

Nie mówię że mam prawo bo inni mają ale nie urkywam że boli mnie dupsko jak widzę bananowe towarzystwo co ma wszystko od starych , ja od małego byłem jebany że u mnie się nie przelewało i mam skrzywienie na bani do końca życia z hajsem .

Edytowane przez bassfreak
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minutes ago, Obliteraror said:

 

Dlatego tak ważne (szczególnie obecnie) stały się kwalifikacje z topki i duża elastyczność. Ciągłe uczenie się nowych rzeczy. A, kwalifikacje z topki to nie tylko informatyk 15k.

 

No nie wygląda to dobrze i nie zapowiada się, by szybko wyglądało lepiej. Innego wyjścia nie widzę.

 

 

Ale tu problemem zaczyna być, że dla tych z "topki" też zrobiło się pod górkę i to mocno. Zarabiający 15-20k powinni być w naszych realiach taką klasą średnią i adekwatnie do tego akumulować kapitał - przynajmniej kilka skromnych nieruchomości na stanie. A tymczasem z wielkim trudem stać na jedno mieszkanko, czy mały domek. A to przyominam 5% najlepiej zarabiających. 

 

To kto ma być tą klasą średnią i budować dobrobyt? 

 

Poprzeczka przesunęła się mocno w górę. Bardzo mocno. A żeby zarabiać 50-60k/m-c to już same topowe kwalifikacje nie wystarczą, bo wchodzimy tu już de facto w dobrze prosperujące średnie biznesy. 

 

I zaczyna być trochę straszno, że żeby było stać na mały domek pod miastem, lepsiejsze auto czy małe mieszkanie w Centrum, to musisz mieć co najmniej prężną firmę, bo inaczej zapomnij. I nadal nie mówimy o bentleyach, jachtach, samolotach i hektarowych hacjendach. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minutes ago, spacemarine said:

Obstawiam raty x3 w 2023 zamiast x2 w 2022, change my mind.

Wybory ;)

17 minutes ago, Obliteraror said:

Niby tak, ale ewidentnie coś się zjebało. Pensja 4-6k netto na życie i zamieszkanie na swoim w aglomeracji trójmiejskiej, warszawskiej nie starczy.

Nie tyle sie zjebało, co zaczęliśmy sobie uświadamiać zjebanie, do tej pory ukryte.

Nawet jeśli każdemu chętnemu na zamieszkanie w W-wie czy 3-city dasz pensję 30 tysięcy miesięcznie, czy dadzą radę zamieszkać w Wilanowie czy w Oliwie? Nie. Bo wtedy ceny tam skoczą do takiego poziomu, by ograniczone zasoby rozdzielić pomiędzy najbardziej "chcących" z całej grupy... wykładających najwięcej swoich zasobów w zamian.

W takiej alternatywnej utopii, ci co dostali 30k i "nie mają", zechcą 100k miesięcznie... i dalej "nie starczy". Socjalizm rozwiązywał to kartkami, zapisami, znajomościami itd. a kapitalizm - brutalnie i prostacko wyłącznie ceną. I paradoksalnie - to kapitalizm daje większe szanse.

Stąd zresztą osiedla czerwonych świń po 3k/m2, mieszkania Adamowicza, "stodoła" tego od lasów itd. - to nie jest dla mnie kapitalizm :(

24 minutes ago, Obliteraror said:

Dlatego tak ważne (szczególnie obecnie) stały się kwalifikacje z topki

Każda topka (10-20%) ma swój mid (60-80%) i dołek (10-20%).

To nie topka narzeka. Narzeka mid, kóry miał dostęp do tanich kredytów, ale już nie ma.

I to dotyczy tak informatyków, jak glazurników czy dźwigowych.

29 minutes ago, Obliteraror said:

No nie wygląda to dobrze i nie zapowiada się, by szybko wyglądało lepiej. Innego wyjścia nie widzę.

"Będą zapierdalać i rowy kopać za miskę ryżu, a drudzy - zasypywać... najszybciej oczekiwania zmienia wojna...".

 

20 minutes ago, bassfreak said:

Nie wiem kto normalny chce mieszkać...

No nie chcą. Dokładnie o tym piszę - ludzie nie chcą tanich mieszkań.

Chcą tanie mieszkania w dobrej lokalizacji. A to już jest chciejstwo.

21 minutes ago, bassfreak said:

przymorze/zaspa

Falowce i Zasponx? Nie, dzięki, nie dla mnie. Ale ja nie lubię morza... dziwny jestem.

Młyniska to "obok" centrum... Za Bałtycką to dopiero masz spelunę, chociaż niby też popularna. Jest też Sobieszewo/Wiślinka :) ale tego najgorszym wrogom nie życzę, już Szadółki lepsze niż hałda fosforów i rak gratis.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, maroon napisał:

Dobry przykład. Taki garaż (bez kanału) kupiłem 4 lata temu za 17 tys. w dużej podwarszawskiej miejscowości. Teraz za taki garaż trzeba dać 60 tys. 

 

I co niby ma uzasadnić wzrost ceny o ponad 300% w przeciągu tych 4 lat? 

 

A pensje też wzrosły o 300%?

 

Nie wierzę też, że nagle się taki popyt pojawił. Podobnie zresztą ceny materiałów i robocizny. Nic takich wzrostów przez ostatnie 3 lata nie uzasadniało poza zwykłym spekulanctwem. 

 

I tak to się żyje w świecie, gdzie cię jebią z każdej strony. 

 

Ceny garaży wolnostojących wynikają z braku podaży... I relatywnie dużych kosztów obsługi inwestycji w stosunku do wartości, jak ktoś ma działkę na 10 garaży i miałby je zbudować i sprzedać, to na tej samej działce zbuduje budynek że znacznie większym zyskiem, inwestycje garażowe praktycznie nie powstaja w zabudowie wielorodzinnej

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minutes ago, Mmario said:

Ceny garaży wolnostojących wynikają z braku podaży... I relatywnie dużych kosztów obsługi inwestycji w stosunku do wartości, jak ktoś ma działkę na 10 garaży i miałby je zbudować i sprzedać, to na tej samej działce zbuduje budynek że znacznie większym zyskiem, inwestycje garażowe praktycznie nie powstaja w zabudowie wielorodzinnej

Technicznie masz rację. Tylko ta mała podaż była zawsze, bo mówimy o terenach silnie zurbanizowanych, nasyconych samochodami z niedostatkiem miejsc parkingowych, a więc też wysokim popytem. I co? Przez lata ceny utrzymywały się mniej więcej na tym samym poziomie (w 2001 w Wawie płaciłem za garaż podziemny 20 tys., w 2019 za murowany pod Wawą 17 tys.) żeby nagle, w 3-4 lata skoczyć o 300+%. No to co to jest jak nie bańka spekulacyjna? 

 

Bańka goni bańkę. Wartość została po prostu "urealniona" do aktualnej wartości odtworzeniowej. Kończę stawiać garaż wolnostojący na 2 samochody i zamknie się gdzieś w 60 tys. Tyle koszty materiałów i robocizny. Znajomi podobny garaż 4 lata temu postawili za 23 tys. Jest różnica? Jest. Znowu 300%. A to odzwierciedla bańkę na nieruchach i nieuzasadnione niczym wzrosty kosztów materiałów i pracy. 

 

To są wszystko naczynia połączone, a teraz poszukajmy przyczyn wyjebania w kosmos tych baniek, którymi rykoszetem dostali literalnie wszyscy poza wąskim namaszczonym gronem. 

 

Gdyż, chciałem jeszcze nieśmiało zauważyć, niewiele jest zawodów czy firm, które potrafią wypracowywać 100% wzrost dochodu netto (rozporządzalnego) r/r. Czyli pociąg zwany rynkiem odjechał, a większość dotychczasowych pasażerów wywalono na peron i zostali w czarnej dupie. 

21 minutes ago, Kespert said:

, czy dadzą radę zamieszkać w Wilanowie czy w Oliwie? Nie. Bo wtedy ceny tam skoczą do takiego poziomu, by ograniczone zasoby rozdzielić pomiędzy najbardziej "chcących" 

Not true. Przejdź się po dowolnym mieście. W każdym jest masa terenów zablokowanych - nieużytków, pól, które latami leżą i nie wiadomości na co czekają. To jest zresztą osobny rozdział patologii pt. gospodarka gruntami. Nie kazy chce mieszkać w Oliwie czy Wilanowie, naprawdę. Tu chodzi o ogólną dostępność, a nie dostępność best of the best of the best lokalizacji. 

21 minutes ago, Kespert said:

To nie topka narzeka. Narzeka mid, kóry miał dostęp do tanich kredytów, ale już nie ma.

Dużo "topki" jeszcze kluczowe ka lat temu inwestowała nie posiłkując się kredytami tylko zaoszczedzoną gotówką lub bieżącymi przychodami, a jak już kredytem to małym pomostowym. I to oni najbardziej w dupę dostali, bo nagle zrównało ich z zakredytowanym pod korek gminem. Więc narzekają i słusznie. 

 

Podkreślę, że nie jest mowa o dochturach co za covidy wzięli po milionie,  paniach wystawiających zaświadczenia za gotóweczkę, itp, tylko o normalnych ciężko pracujących ludziach, specjalistach i drobnych przedsiębiorcach, ktirzy nagle zaczęli mieć pod gorę i za bardzo nie wiadomo dlaczego. O młodych ludziach nie wspomnę, dla których wartość nabywcza pensji poleciała kilka x w dół na przestrzeni paru lat. 

 

I teraz brzydko. Chuj mnie topy topów interesują. Większość nie wypracowała majątku samodzielnie, to raz, dwa nie oni stanowią o zamożności kraju, tylko właśnie masa tych średnich żuczków, którym nagle zaczęło być ciężko. 

Edytowane przez maroon
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, maroon napisał:

I zaczyna być trochę straszno, że żeby było stać na mały domek pod miastem, lepsiejsze auto czy małe mieszkanie w Centrum, to musisz mieć co najmniej prężną firmę, bo inaczej zapomnij. I nadal nie mówimy o bentleyach, jachtach, samolotach i hektarowych hacjendach. 

Tak. Standard opisany przez Ciebie (tj. realna klasa średnia, w porywach średnia - wyższa) już dobre lata temu był odbierany jako duża zamożność/bogactwo, tym bogactwem w rzeczywistości nie będąc. Pracując tyle lat z realnie bogatymi ludźmi zdaję sobie z tego dobrze sprawę.

 

34 minuty temu, Kespert napisał:

To nie topka narzeka. Narzeka mid, kóry miał dostęp do tanich kredytów, ale już nie ma.

No nie wiem. "Grubi schudną, chudzi zejdą". Topka przy obecnych kosztach życia powoli staje się midem. Mid stanami dolnymi. I nie nastraja to optymistycznie.

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie najbardziej boli, że przyszedł walec komunizmu i wyrównał. Zenek, który jak 4 lata temu robotę partolił, tak nadal partoli, ale dniówki już nie ma 200 tylko 2000 i jest panisko. A specjalista jak miał tysiąc, to może ma teraz 1500 albo i tego nie. 

 

Jak rozmawiam z ludźmi którzy ileś tam lat włożyli w rozwój i podwyższanie kwalifikacji, to oni są najbardziej rozżaleni, że relatywnie proste gównoprace dostały "boosta", kosztem tych wysokokwalifikowanych. 

 

Był taki czas, 10-15 lat, gdzie za gównorobotę dostawało się gównopieniądz, ale będąc specjalistą żyło się całkiem wygodnie. I to była ok relacja, zachęcała do rozwoju. A teraz wszystko stanęło na głowie.

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@maroon za gównorobotę dalej jest gównopłaca. Cieciom, czy sortowaczom przesyłek kokosów nie dają. Jedyne co się zmienia to coraz mniejsza różnica między specem a wykonującym proste prace. Bo ustawa podnosi tylko minimalną. Teraz to 19,70 brutto. Jak ktoś te 6 lat temu zdobył pracę za 25 brutto i się w niej okopał  a minimalna była te 10 zł mniejsza to teraz ma żal bo to łatwiejsze niż szukanie pracy czy tłumaczenie dlaczego zasługuje na podwyżkę. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zapominacie w jakim państwie mieszkacie

1) Wszystkie grupy interesu oprócz kupujących chcą wysokich cen mieszkań i działek: banki, developerzy, państwo bo kasa z vatu tym większa jak cena, itd

2) Kredyty w buntustanie są na ZMIENNĄ STOPĘ  a nie jak na zachodzie w krajach cywilizowanych na stałą, gdzie inflacja zjada kredyt

3) Programy wsparcia dotowania wysokich cen jak mieszkanie plus, łapówy za działki wpadający burmistrzom w torbie do auta np w Wawie itd

4) Rynek jest de facto takim oligopolem, mamy kilka dogadanych dużych firm i one dostają najlepsze działki w dużych miastach, tu nie ma jakiejś prawdziwej konkurencji

5) Marże devów na poziomie 30% o czym sam nbp mówi

 

I to w kraju gdzie przez lata był amber gold, polisolokaty, przewał na opcjach walutowych dla firm, jesteśmy państwem kolonialnym i będzie tylko gorzej. Czeka nas podatek katastralny, ups wybaczcie to będzie "danina", następnie przy wysokich cenach ogrzewania bądź jego braku zaczną się dramaty ludzkie w zimę. W 2023r bezrobocie, masowe bankructwa i licytacje komornicze i wejdzie na biało jakiś narodowy fundusz mieszkaniowy i wykupi za bezcen te mieszkania albo "swoi".

 

Będzie tylko gorzej, ceny NIE SPADNĄ, po lehman brothers w 2008r wieszczyli spadki i co? Były niewielkie bo devy z marżą 30% przez lata przetrwają z 2 lata recesji i dalej będą sprzedawać drogo. Dadzą w pakiecie zrobioną kuchnię i łazienkę ale cena nie spadnie, tak to działa.

 

Dlatego ja myślę by wyjechać do jakiegoś biedniejszego kraju gdzie jest mniej państwa, bo to co opisałem to dopiero początek problemów.

 

 

@maroonDeveloperka siłą rozpędu jeszcze tylko kończy inwestycje i powoli zaczynają się zwolnienia które w branży będą ogromne, więc może się okazać że ten co partolił będzie musiał jechać na zachód albo po zapomogę.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, maroon said:

nieuzasadnione niczym wzrosty kosztów materiałów i pracy

Styropian<-podgrzanie gazem/prądem. Cegły <- wypalanie, znowu gaz/prąd.

Transport <- diesel <- ropa naftowa.

Nieuzasadnione zaś jest oczekiwanie, że wszystkiego starczy dla wszystkich... prowadzi do rozwiązań zakładających nie zwiększenie zasobów (bo nie ma jak), a zmniejszenie oczekiwań... lub liczby oczekujących. Wariantem pośrednim jest zwiększanie "zasobów" w postaci dodruku...

1 hour ago, maroon said:

W każdym jest masa terenów zablokowanych - nieużytków, pól, które latami leżą i nie wiadomości na co czekają.

3-City, plac z WZ na 99m w górę, prąd/gaz/woda/kanaliza, do tego węzeł przesiadkowy komunikacji 250m dalej, i wjazd na obwodnicę 200m dalej. Przychodnia 400m, szkoła 1,5km, SKM kilometr z kawałkiem. Las TPK może z 1,5km. Od 25 lat czekało na kupca... teraz jest już chyba 15 pięter i idzie w górę.

A czekało, bo:

1. były lepsze tereny, bliżej centrum

2. były tereny o niższych cenach i podobnej odległości od centrum

3. nazwa dzielnicy była niepopularna, tak że "lud" wolał mieszkać dalej... gdzie było taniej na początku, a potem nawet drożej :) W końcu różnica ceny pokonała niechęć.

1 hour ago, maroon said:

Tu chodzi o ogólną dostępność, a nie dostępność best of the best of the best lokalizacji. 

Masz wyżej brata @bassfreak, który podał listę, gdzie mieszkać nie chce.

 

I to jest podstawowy błąd w założeniach. Ludzie nie chcą tanich mieszkań tak ogólnie - chcą tanie mieszkania szczególnie w top of the top, ewentualnie bardzo tanie - kawałek obok tego topu. Reszta to "zgniły kompromis" i narzekająca żona, że "Marian ma mieszkanie w centrum, mogłam wyjść za niego".

 

Także - spory odsetek ludzi którzy narzekają, że ich nie stać na mieszkanie - przecież mieszka, ma dach nad głową... ale nie tam, gdzie "chce". Albo ma 30m2, a chce 50m2. Albo ma 70m2, a chce 120m2.  Albo ma te 120m2 z tarasem z widokiem na las, ale wtedy chce dom i hektar trawnika...

Pokolenie Wincyj, pokolenie Dej.

1 hour ago, maroon said:

I teraz brzydko. Chuj mnie topy topów interesują. Większość nie wypracowała majątku samodzielnie, to raz, dwa nie oni stanowią o zamożności kraju, tylko właśnie masa tych średnich żuczków, którym nagle zaczęło być ciężko.

Za 10 panami prezesami, pójdzie 5 fabryk przeniesionych "gdzie indziej". I 10 tysięcy żuczków którzy chcieli więcej, a zostali z wartościa domyślną - zerem.

Jakość zaś tej elity pozostawiam bez komentarza, bo ciężko to skomentować bez wulgaryzmów... mamy co mamy, "godną reprezentację narodu".

25 minutes ago, maroon said:

relatywnie proste gównoprace dostały "boosta", kosztem tych wysokokwalifikowanych

Tutaj pełna zgoda. Ale to dopiero wiaterek... zamieć nadchodzi. I najpierw oberwą ci, co opierali się na pensji od "korpo" zagranicznych, bo albo będziemy dla nich tańszą opcją, albo ich tu nie będzie.

15 minutes ago, spacemarine said:

mamy kilka dogadanych dużych firm i one dostają najlepsze działki w dużych miastach, tu nie ma jakiejś prawdziwej konkurencji

Miasta które się wyłamują i podają ceny "rynkowe" bez łapownictwa, po prostu działek nie sprzedają. Czeka się na "dobrą zmianę" i potem zmiany warunków przetargów...

18 minutes ago, spacemarine said:

do jakiegoś biedniejszego kraju gdzie jest mniej państwa

Zasadniczym wiodącym motywem nadchodzących zmian, jest ich internacjonalność. Zmiana strony granicy - niewiele zmieni. Już to zapowiedziała prezydent Estonii - będziesz mógł sobie wybrać gdzie płacisz podatki... a jak będziesz miał wybór, znaczy różnic znaczących nie będzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 11/5/2022 at 11:49 AM, Imiennik said:

Może ja jestem jakiś z innej planety, ale ja wolę mieć możliwość odliczenia pieniędzy i kupna za swoje niż pakowania się w loterię pod tytułem "kredyt".

 

Jak ty to chcesz technicznie zrobić?

Załóżmy, że jesteś wstanie odłożyć 2000 zł miesięcznie na poczet zakupu przyszłego mieszkania, czyli rocznie odłożysz 24k zł. 

 

42 m2 w większym mieście kosztuje 400k zł. 

400k/24k = 16,5 lat oszczędzania zakładając, że za 16,5 roku, 42m2 dalej będą kosztować 400k. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Kespert napisał:

Styropian<-podgrzanie gazem/prądem. Cegły <- wypalanie, znowu gaz/prąd.

Transport <- diesel <- ropa naftowa.

Nieuzasadnione zaś jest oczekiwanie, że wszystkiego starczy dla wszystkich... prowadzi do rozwiązań zakładających nie zwiększenie zasobów (bo nie ma jak), a zmniejszenie oczekiwań... lub liczby oczekujących. Wariantem pośrednim jest zwiększanie "zasobów" w postaci dodruku...

3-City, plac z WZ na 99m w górę, prąd/gaz/woda/kanaliza, do tego węzeł przesiadkowy komunikacji 250m dalej, i wjazd na obwodnicę 200m dalej. Przychodnia 400m, szkoła 1,5km, SKM kilometr z kawałkiem. Las TPK może z 1,5km. Od 25 lat czekało na kupca... teraz jest już chyba 15 pięter i idzie w górę.

A czekało, bo:

1. były lepsze tereny, bliżej centrum

2. były tereny o niższych cenach i podobnej odległości od centrum

3. nazwa dzielnicy była niepopularna, tak że "lud" wolał mieszkać dalej... gdzie było taniej na początku, a potem nawet drożej :) W końcu różnica ceny pokonała niechęć.

Masz wyżej brata @bassfreak, który podał listę, gdzie mieszkać nie chce.

 

I to jest podstawowy błąd w założeniach. Ludzie nie chcą tanich mieszkań tak ogólnie - chcą tanie mieszkania szczególnie w top of the top, ewentualnie bardzo tanie - kawałek obok tego topu. Reszta to "zgniły kompromis" i narzekająca żona, że "Marian ma mieszkanie w centrum, mogłam wyjść za niego".

 

Także - spory odsetek ludzi którzy narzekają, że ich nie stać na mieszkanie - przecież mieszka, ma dach nad głową... ale nie tam, gdzie "chce". Albo ma 30m2, a chce 50m2. Albo ma 70m2, a chce 120m2.  Albo ma te 120m2 z tarasem z widokiem na las, ale wtedy chce dom i hektar trawnika...

Pokolenie Wincyj, pokolenie Dej.

Za 10 panami prezesami, pójdzie 5 fabryk przeniesionych "gdzie indziej". I 10 tysięcy żuczków którzy chcieli więcej, a zostali z wartościa domyślną - zerem.

Jakość zaś tej elity pozostawiam bez komentarza, bo ciężko to skomentować bez wulgaryzmów... mamy co mamy, "godną reprezentację narodu".

Tutaj pełna zgoda. Ale to dopiero wiaterek... zamieć nadchodzi. I najpierw oberwą ci, co opierali się na pensji od "korpo" zagranicznych, bo albo będziemy dla nich tańszą opcją, albo ich tu nie będzie.

Miasta które się wyłamują i podają ceny "rynkowe" bez łapownictwa, po prostu działek nie sprzedają. Czeka się na "dobrą zmianę" i potem zmiany warunków przetargów...

Zasadniczym wiodącym motywem nadchodzących zmian, jest ich internacjonalność. Zmiana strony granicy - niewiele zmieni. Już to zapowiedziała prezydent Estonii - będziesz mógł sobie wybrać gdzie płacisz podatki... a jak będziesz miał wybór, znaczy różnic znaczących nie będzie.

 

Chodzi mi o obowiązkowe dziaby, zakaz posiadania auta, drogie mięso tylko dla bogaczy a dla reszty mięso z kadzi czy robaki, możemy się śmiać ale to idzie. Co mi po podatkach jak będziemy żyć de facto w więzieniu, a granice będą pilnowały jak za prlu by nikt nie uciekł bo nie wylecisz sobie bo ślad węglowy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.