Skocz do zawartości

Jakbyście zareagowali?


Rekomendowane odpowiedzi

13 minut temu, Libertyn napisał:

Bo to nie są obcy ludzie? 

A jak dobrze znasz te swoje koleżanki? Ludzie mają maski. Jedna jest dla kolegów z pracy, inna jest dla klientów, jeszcze inna dla faceta w domu. Ty znasz je takie jakimi były na przerwach w szkole, albo w pracy prezentując swoją najlepszą wersję. Nie wiesz jak się zachowują jak zaczynacie mieć między sobą zależności i Ty oczekujesz czegoś od niej, albo ona chce od Ciebie czegoś czego Ty nie chcesz. Dla mnie to są obcy.

20 minut temu, Libertyn napisał:

Inne spojrzenie na wiele spraw. Przestrzeń. Brak zaborczości. 

 

13 minut temu, maroon napisał:

W pracy też zabronisz kontaktów? Na ulicy? W sklepie? 

Właśnie dlatego uważam, że kobieta powinna pracować, mieć pasje. Żeby to inne spojrzenie zdobywać i się rozwijać. Niczego nie będę nikomu zabraniał, ale powiem co o tym myślę. Jesteśmy wolnymi ludźmi. Wszystko zależy od kontekstu. Za chwilę powiecie, że jak kobieta chce z koleżankami iść do klubu to powiecie niech idzie i ją jeszcze zawieziecie. Kobiety są jakie są. Już było wielokrotnie pisane kobietami kierują emocje, a takie sytuacje to tylko proszenie się o kłopoty. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Libertyn napisał:

 zdefiniuj nie puste znajomości. Wytłumacz dlaczego prawdziwe przyjaźnie można zawierać tylko za młodu.

Pusta znajomość to taka, której braku nie odczujesz, bo nic w Twoje życie nie wnosi. Na ogół są to znajomości emocjonalnie martwe, utrzymywane kurtuazyjnie (bo wypada się spotkać raz na jakiś czas) bądź "inwestycyjnie" (gdy druga osoba kiedyś coś może mieć z tej znajomości bo np. jest się lekarzem, prawnikiem, urzędnikiem, etc.). Takie znajomości to niestety większość w obecnych czasach wśród mężczyzn po 30. Najczęściej dzieje się tak, gdyż ludzi tak naprawdę niewiele łączyło, na ogół szkoła, studia, praca - gdy zniknął wspólny mianownik, to i chęć do dbania o znajomość wyparowała natychmiast.

 

8 minut temu, Libertyn napisał:

Wytłumacz dlaczego prawdziwe przyjaźnie można zawierać tylko za młodu.

Może nieprecyzyjnie się wyraziłem - jest to o niebo łatwiejsze za młodu, gdyż:

 

- występuje łatwy "wspólny mianownik" w postaci szkoły, studiów, etc. gdzie łatwo nawiązuje się kontakty.

- znajomi, czy "przyjaciele" są w młodym wieku wyznacznikiem sukcesu społecznego i każdy zabiega o ich posiadanie.

- nie występują czynniki zniechęcające do zawierania znajomości - nie ma myszki, która daje do zrozumienia że "wolałaby, żebyś nie spotkał się z kolegami", nie ma bombelków, nie ma codziennej pracy na której trzeba się skupiać.

- w młodości wszystko odczuwane jest intensywniej, a wspólne przeżycia są silną spoiną takich relacji. W dorosłości życie na ogół jest mniej lub bardziej dławiącą rutyną, oczywiście mówię tutaj o człowieku typowym, gdzie taką spoinę trudniej wypracować.

- kilka czy kilkanaście lat spędzonych na wspólnych trudach i rozrywkach generuje kupę wspomnień, uczucie przywiązania, bardzo ważne dla relacji. W dorosłym wieku ludzi spotyka się głównie przy okazji czegoś, spędzanie z nimi czasu nie jest celem samym w sobie (jak w młodości, gdzie do szkoły chodzi się bardziej dla socjalizacji niż nauki czasem ;) ) i trudniej taką nić porozumienia nawiązać.

- ludzie z wiekiem stają się bardziej wyrachowani, to widać tak w związkach (które coraz częściej przyjmują postać transakcyjną), jak i w relacjach koleżeńskich - coraz mocniej istotne jest co ja z tego będę miał, coraz mniej istotne jest poczucie szczęścia wynikające z interakcji społecznych.

 

Tak z grubsza.

 

Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś mógł w wieku 30+ zastąpić mojego najlepszego (tragicznie zmarłego 2 lata temu) przyjaciela. Mieliśmy wspólny świat, mnóstwo przeżyć i wspomnień, nasze własne "obyczaje", gadki i przyzwyczajenia, na coś takiego potrzeba wielu, wielu lat przebywania razem a w dorosłości po prostu ani nie ma na to czasu, ani miejsca, ani okazji, ani ochoty...

 

Dlatego uważam, że po 30 jest bardzo trudno znaleźć przyjaciół. Znajomych, kolegów - bez problemu, ale przyjaciół - oj, ciężko.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Akadyjczyk napisał:

gdzie znaleźć kolegów po 30?

W typowej pracy zespołowej są często wyjścia organizacyjne, to najprostsza droga. Również siłownia bądź klub sportów walki, tam też szybko się z kimś zakolegujesz.

 

Niestety, będzie to raczej znajomość sytuacyjna, emocjonalnie nie będzie większej głębi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Terve napisał:

A jak dobrze znasz te swoje koleżanki? Ludzie mają maski.

Oczywiście. Niektórzy się z nimi zrastają. Chociaż zamiast maski bardziej by pasowało przebranie lub pancerz

Cytat

Jedna jest dla kolegów z pracy, inna jest dla klientów, jeszcze inna dla faceta w domu. Ty znasz je takie jakimi były na przerwach w szkole, albo w pracy prezentując swoją najlepszą wersję. Nie wiesz jak się zachowują jak zaczynacie mieć między sobą zależności i Ty oczekujesz czegoś od niej, albo ona chce od Ciebie czegoś czego Ty nie chcesz. Dla mnie to są obcy.

Widzisz. Przy mnie kobiety się otwierają. Wchodzę do tej muszli. Wiem która była maltretowana, wiem która wbrew sukcesów czuje się jak gówno. Wiem która odlicza czas do zgonu wskutek choroby. Wiem która wariuje na punkcie partnera, a która rozważa rozwód. 

Cytat

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, maroon napisał:

Po jakimś czasie odzywa się mąż koleżanki z prośbą aby ograniczyć wasze kontakty (głównie pisanie od czasu do czasu na messengerze, kawa raz na pół roku). 

(...)

Po wyjaśnieniu koleżanki o co ho, ta dość zażenowana przyznaje, że do wszystkich jej znajomych taka prośba poszła.

 

Wychodzi problem z hardware facetów.

Zazdrość jest czasem nie do uniknięcia, taka biologia.

 

Tylko rozwiązanie jest fatalne. Greene pisał, że izolacja jest najgorsza - a w epoce cyfrowej to już w ogóle nie działa.

 

Tu by trzeba raczej zaprosić na łiskacza, pogadać i wybadać relację, a nuż można się zakumplować, no a nawet jak nie, to na żywo widać lepiej charakter znajomości.

Rys jaskiniowca pewnie był atrakcyjny dla koleżanki, ale może też zmęczyć za jakiś czas.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Januszek852 napisał:

Pusta znajomość to taka, której braku nie odczujesz, bo nic w Twoje życie nie wnosi.

Ergo taka w której nie jesteś od czegoś zależny. 

6 minut temu, Januszek852 napisał:

Na ogół są to znajomości emocjonalnie martwe, utrzymywane kurtuazyjnie (bo wypada się spotkać raz na jakiś czas) bądź "inwestycyjnie" (gdy druga osoba kiedyś coś może mieć z tej znajomości bo np. jest się lekarzem, prawnikiem, urzędnikiem, etc.)

Jestem dziwny. Utrzymuje znajomość tylko z osobami z którymi jest mi przyjemnie. 

6 minut temu, Januszek852 napisał:

. Takie znajomości to niestety większość w obecnych czasach wśród mężczyzn po 30. Najczęściej dzieje się tak, gdyż ludzi tak naprawdę niewiele łączyło, na ogół szkoła, studia, praca - gdy zniknął wspólny mianownik, to i chęć do dbania o znajomość wyparowała natychmiast.

Mnie zawsze interesowały przemyślenia i opinie. Small talk mnie odpycha. 

6 minut temu, Januszek852 napisał:

Może nieprecyzyjnie się wyraziłem - jest to o niebo łatwiejsze za młodu, gdyż:

 

- występuje łatwy "wspólny mianownik" w postaci szkoły, studiów, etc. gdzie łatwo nawiązuje się kontakty.

Z reguły płytkie bo i sami wtedy jesteśmy dość płytcy. Są to znajomości wokół czegoś

6 minut temu, Januszek852 napisał:

- znajomi, czy "przyjaciele" są w młodym wieku wyznacznikiem sukcesu społecznego i każdy zabiega o ich posiadanie.

Racja. Chociaż i tak to płytkie

6 minut temu, Januszek852 napisał:

- nie występują czynniki zniechęcające do zawierania znajomości - nie ma myszki, która daje do zrozumienia że "wolałaby, żebyś nie spotkał się z kolegami", nie ma bombelków, nie ma codziennej pracy na której trzeba się skupiać.

Racja. Ale bywają grupy rywalizujące ze sobą. 

6 minut temu, Januszek852 napisał:

- w młodości wszystko odczuwane jest intensywniej, a wspólne przeżycia są silną spoiną takich relacji. W dorosłości życie na ogół jest mniej lub bardziej dławiącą rutyną, oczywiście mówię tutaj o człowieku typowym, gdzie taką spoinę trudniej wypracować.

No racja. Ciężko o to jeśli się takiej grupy nie znajdzie. Ale. Ile osób w wieku licealnym podtrzymywało relacje z podstawówki? 

6 minut temu, Januszek852 napisał:

- kilka czy kilkanaście lat spędzonych na wspólnych trudach i rozrywkach generuje kupę wspomnień, uczucie przywiązania, bardzo ważne dla relacji. W dorosłym wieku ludzi spotyka się głównie przy okazji czegoś, spędzanie z nimi czasu nie jest celem samym w sobie (jak w młodości, gdzie do szkoły chodzi się bardziej dla socjalizacji niż nauki czasem ;) ) i trudniej taką nić porozumienia nawiązać.

Ja się spotykam dla samego faktu spotkania. 

6 minut temu, Januszek852 napisał:

- ludzie z wiekiem stają się bardziej wyrachowani, to widać tak w związkach (które coraz częściej przyjmują postać transakcyjną), jak i w relacjach koleżeńskich - coraz mocniej istotne jest co ja z tego będę miał, coraz mniej istotne jest poczucie szczęścia wynikające z interakcji społecznych.

A ja tak nie chce. 

6 minut temu, Januszek852 napisał:

Tak z grubsza.

 

Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś mógł w wieku 30+ zastąpić mojego najlepszego (tragicznie zmarłego 2 lata temu) przyjaciela. Mieliśmy wspólny świat, mnóstwo przeżyć i wspomnień, nasze własne "obyczaje", gadki i przyzwyczajenia, na coś takiego potrzeba wielu, wielu lat przebywania razem a w dorosłości po prostu ani nie ma na to czasu, ani miejsca, ani okazji, ani ochoty...

Doświadczenia się zdobywa, więzi się tworzy. Trzeba chciećchcieć.  Ale na starość człowiek się rozleniwia. 

6 minut temu, Januszek852 napisał:

Dlatego uważam, że po 30 jest bardzo trudno znaleźć przyjaciół. Znajomych, kolegów - bez problemu, ale przyjaciół - oj, ciężko.

Moim zdaniem. Przez całe życie ciężko o przyjaciół. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, maroon napisał:

Po wyjaśnieniu koleżanki o co ho, ta dość zażenowana przyznaje, że do wszystkich jej znajomych taka prośba poszła.

 

W sumie to nie wiem, czy śmiać się czy płakać. 

Czytając rady braci hmm?

 

Obstawiam, żadne z powyższych.

'Logizując' twój 'problem'....zastosowałbym taktykę 'na poświęconej ziemi'.

 

Otóż piszesz do typa, że ZAPRASZASZ ICH NA WSPÓLNY/OSTATNI OBIAD!!!

....miejsce pozwalasz wybrać im(strefa komfortu).

IF się zgodzą(dogadujesz temat).....zaczynasz miło imprezkę(badanie osocza) THEN odpowiednio działasz(return).

  

ELSE (się nie zgodzą)już wiesz, że to na ostro IDZIE(A plomby są drogie).....

OR NEXT 'myszka'.....(return 0). 

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

4 godziny temu, Akadyjczyk napisał:

dobra, ale jak poradzić sobie z ego??  jakiś obcy gość mówi Ci (rozkazuje, szantażuje?) że nie możesz już sie spotykać ze swoją dobrą znajomą? zgadasz się? Jak ci zakaże wychodzić na ulice to zostaniesz w domu?? ja to tak odebrałem, wytłumaczysz?

 

Nie obcy gość, tylko partner (nieważne czy mąż czy nie) Twojej koleżanki. Partner. To jego wybrała do związku, prawdopodobnie na całe życie (nieważne jak się potoczy ale takie na pewno miała założenie). Dla Twojej koleżanki ten gość jest dużo ważniejszy niż Ty.

 

To jest ich zwiazek i jeśli jej się nie podoba, że on jej "zabrania" spotykać się z kolegami, to sama to rozwiąże. Ty możesz jedynie się nie wtrącać w ich związek, a na pewno nie sprzeciwiać się i nic jej ani jemu nie sugerować w takiej sytuacji. 

 

Oczywiście - on zrobił to w zły sposób. Mógł jej to przekazać, a nie bezpośrednio jej kolegom. Ale zrobił jak zrobił, trudno, można sobie źle o nim pomyśleć, ale nadal powtarzam - to jego związek, jego i jej. Nie Twój, nie mój, nie kogoś innego. Można jedynie to uszanować i tyle.

 

 

 

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, maroon napisał:

odzywa się mąż koleżanki z prośbą aby ograniczyć wasze kontakty (głównie pisanie od czasu do czasu na messengerze, kawa raz na pół roku). 

W zasadzie nie ma tu co ograniczać. 

Po wyjaśnieniu koleżanki o co ho, ta dość zażenowana przyznaje, że do wszystkich jej znajomych taka prośba poszła

A to może poszła jedna wiadomość do wszystkich?

A wcale nie poszło o Ciebie, tylko dostałeś 'przy okazji'?

No bo przedstawiony przez Ciebie profil znajomości wskazuje, że nie ma czego ograniczać (jak sam słusznie zauważyłeś), ale może z innymi znajomymi sprawa wyglądała inaczej? Np. pani trzy razy w tygodniu umawia się na 'kawę' z którymś z tutejszych braci, którzy napisali pierdylion postów o zaletach dymania mężatek? You never know...

 

No ale jeżeli to była wiadomość personalizowana typu: Słuchaj, Kazik, wiem, że Ty i Grażynka znacie się od...cośtam cośtam... itd. to z ciekawości poprosiłbym o wskazanie satysfakcjonującego go maksymalnego natężenia tych kontaktów. Niech się facet określi konkretnie i rzeczowo.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, maroon napisał:

"Hejka tu mąż, odpierdol się od mojej Zuzi"

 

Kiedyś dostałem takiego smsa :D nic koleżance nie powiedziałem (pewnie nie wiedziała). A utrzymuję z nią dobrą relację bo w pracy jednak sojusznicy się przydają i jest to korzyść dla nas obojga. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.