Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

@I1ariusz

Co do małych potrzeb mężczyzn...

Mój były facet i mój mąż zrobili błąd, mówiąc mi, jak wyglądało ich życie seksualne po mnie i przede mną. 

Stąd wiem, co robili z i dla swoich kobiet, a ze mną, że tak powiem - jest mniej, dużo mniej. 😎🥲

 

W sumie dzięki rozmowie z byłym (rok po zerwaniu) jestem tutaj, na forum. 

W ramach załamania (za chwilę przytoczoną rozmową) szukałam treści o relacjach damsko-męskich. Tak trafiłam na audycje Marka.

 

Z rozbrajającą szczerością były opowiedział jak on, jako mężczyzna, patrzył na mnie.

Tamta rozmowa rozjechała mnie jak walec. 

Za duża dawka prawdy wtedy była, tak naprawdę w chamskim wydaniu, nawet jeśli dobierał rzekomo ostrożnie słowa, to nigdy kobiecie nie mówisz, co sądzisz o niej jako o kobiecie. 

Może z wyjątkiem sytuacji zdrady. 😎

 

"Gdybyś miała inne ciało, to byłbym najszczęśliwszym facetem na świecie!"

 

"Myślałem, że dożyjemy wspólnie dojrzałego wieku, że może wtedy mi przejdzie chęć na atrakcyjne kobiety, a wtedy cieszylibyśmy się wspólnymi wakacjami, rodziną, czasem."

 

"Ja wiem, że przy Tobie chłop nie musi się spinać (seks). Przy atrakcyjnej kobiecie, to wiesz, człowiek się przejmuje jak wypadnie, a Ty zrobisz dobrze, a potem ugotujesz coś do zjedzenia, przytulisz!"

 

"Po Tobie, z Moniką, było super! Ona nie musiała nic robić! Nawet jak wracała z pracy, to nie musiała nic ze sobą robić, od razu całą ją pragnąłem! Nie mogłem się doczekać nocy z nią! Ja wiem, że Ty szukałaś każdego możliwego sposobu i miejsca na wspólną noc. Miłe to było, ale to nie było to. Twoje libido i kuchnia, to marzenie chłopa, ale to nie to!"

 

"Oj, wiem, że byłem Twoim pierwszym, ze mną miałaś pierwszy raz, który nie był udany. Byłaś młoda, jestem świadom tego, że mogłem Ci spieprzyć Twoje podejście do własnego ciała. Zapomnij o tym. Było, minęło. Masz teraz narzeczonego, będziesz szczęśliwa."

 

Pomysł spotkania z byłym był...pani psychoterapeutki. Wg niej powinnam wtedy wyjaśnić sobie z nim nasz związek i zamknąć temat, bo nasze zerwanie było nagłe...

Poszłam do niej, gdy mój narzeczony (teraz mąż) nie chciał seksu. Wówczas wróciły mi wszystkie wspomnienia ze związku z byłym, w którym nie było też seksu. 

Do dzisiaj na słowa "nie dzisiaj" mam w moment spadek nastroju. Pracuję nad tym. 

Moje libido jest dla mnie małym ciężarem.

 

Teraz uważam, że po tym pomyśle Pani psychoterapeutki powinnam wyjść z jej gabinetu nie płacąc za usługę. 

Każdy człowiek, nawet z resztką godności ludzkiej, w życiu nie poszedłby na takie spotkanie. 

A po pierwszej powyższej wypowiedzi powinien dać w ryj nadawcy tychże słów. 

 

Najlepszym hitem było, to że jeszcze parę razy się widzieliśmy. 

Lubiłam jego towarzystwo, tak po ludzku. Nigdy nie powinniśmy być parą. Powinniśmy być kumplami, którzy się widują od czasu do czasu, on pierdoliłby swoje filozofie na życie, że ma opinie na każdy temat, choć się nie zna na wielu sprawach, a ja w tym czasie coś gotowałabym mówiąc, że pierdoli jak potłuczony. 😂

Dziwakami byliśmy na swój sposób i to nas łączyło.

 

Z resztą kumpli miałam tak samo : przyjeżdżali, zjedli coś, pogadali mi co ich trapi, co przeżyli w ciągu dnia. Opowiadali o jakiś dziewczynach. 

Były nie tolerował tego. Z biegiem czasu uważam, że słusznie.

Nie jest zdrowym objawem, gdy Twoja dziewczyna ma kumpli, a nie koleżanki. 

Nawet nie chodzi o widmo zdrady, co sory, jest to nienaturalne. Jest to objaw tego, że dziewczyna nie umie prawidłowo funkcjonować w babskim świecie, a co dalej idzie - nie złapała babskich wzorców, nie jest osadzona w "babskiej energii". 

 

Za to wiem teraz, że były na pewno miał zachowania narcystyczne. Zapewne dla mnie, dla głupiej wówczas gąski, to było mylone z rzekomą jego pewnością siebie. 

 

Jego matka jest nadopiekuńcza, wychowywała go w dużym przeświadczeniu o jego rzekomej wyjątkowości. To ona była głową w swojej rodzinie.

Ja byłam im tak naprawdę potrzebna do tego dziwnego trójkąta relacyjnego jako posłuszna dziołszka, co zajmie się synkiem dalej. 

W gruncie rzeczy bardzo z niej sympatyczna kobietka, obrotna, no i - niezwykle atrakcyjna. Jako koleżanka na imprezy, na wakacje jest świetna! Umie się bawić, obcować z ludźmi. Osoba trzecia w życiu nie powiedziałby, że stworzyła specyficzną rodzinę.

Za wiele rzeczy jestem jej wdzięczna, bo swoją zaradnością pomogła w kilku sprawach.

Jej mąż to bardzo dobry facet. 

Mądry życiowo, który niestety postanowił być wierny i dzielnie znosić politykę rodzinną żony. 

Może jemu było dobrze w tym układzie - ona atrakcyjna pomimo upływu lat, dająca emocje na wysokie C. Może to naprawdę lubił.

Nie mnie oceniać. Z różnych rodzin jesteśmy i różne rodziny tworzymy.

 

Dlatego teraz mam taką zasadę życiową, np.dla mojej bratanicy (jeśli ją będę mieć):

 

Jeśli Twoja przyszła teściowa jest bardzo atrakcyjną kobietą, do tego wynoszącą jedyne dziecko, czyli Twojego przyszłego męża, na piedestał; jedzie po swoim mężu jak po burej suce; rządzi rodziną, to spieprzaj z tego związku!!!

 

Plus tej historii jest taki, że przełknęłam czerwoną pigułkę. 😂

Wrócę kiedy poczytać moje stare wysrywy sprzed kilku lat, z tamtego mrocznego okresu, ale uważam, że jest mi to niepotrzebne. 🤗

Zauważyłam, że mam dużą tendencje do tego, by tu robić przydługawe wpisy. 

Na co dzień taka wylewna nie jestem.

I tak mało osób to przeczyta, więc nie mam czym się martwić. 🤗

 

Teraz jestem na etapie akceptacji i przede wszystkim mam w obowiązku zadbać o dobrostan mojej rodziny, bliższej i dalszej, a w przyszłości - pacjentów, dlatego muszę dbać o swoje emocje, dzięki temu będę mogła skupić się na praktycznych sprawach, na realnych umiejętnościach i narzędziach w pracy. 

Emocje, nieprzerobione sprawy zawsze wpływają na naszą efektywność, obojętnie w jakim przedsięwzięciu. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@meghan Żałosny ten Twój ex był. Ty myślisz, że on Cię tymi zdradami upokorzył, a to on sam się zhańbił. 

Wyobraź go sobie. Przyczajony, gdzieś w jakimś małym, motelowym pokoiku, obraca jakąś pannę, której jedynym miernikiem jej wartości jest to, czy jakiś pan zechce dzisiaj włożyć. On kończy, wyciera jakimś papierowym ręcznikiem wszystko, na szybko wciąga spodnie, ciuchy mu się rolują, gdzieś mu się to wszystko skleja, gdzieś mu pokapało na spodnie, bo to wszystko tak szybko-szybko. Wychodzą z budynku, przytajniaczeni, wymemłani, obklejeni, buzi w policzek, każdy w swoją stronę. Za kilka dni znowu będą musieli powtórzyć ten proceder, bo jemu się znowu nazbiera tych wszystkich hormonów we krwi. No śmieszny obrazek. 

A Ty w tym wszystkim jak posąg - godnie, tak jak trzeba, bez potrzeby chowania się po kątach. A on - taki pchlarz. 

Jak Ci mówił te teksty, to powinnaś prychnąć mu w twarz. @meghan Więcej miłości własnej. Ty jesteś i byłaś w porządku, niech ten troglodyta bez zasad się wstydzi. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, meghan napisał(a):

Stąd wiem, co robili z i dla swoich kobiet, a ze mną, że tak powiem - jest mniej, dużo mniej.

A koleżanka próbowała nie czekać tylko proponować, ewentualnie stanąć przed mężem w gorsecie i z pejczem i zakomunikować, że nie ma to tamto bo Tobie się chce i jako mąż ma Cię zadowolić.:)

  • Like 1
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Amperka

Czy on się zhańbił? W życiu on nie pomyśli o sobie w takich kategoriach.

To typ mężczyzny, który po prostu nie nadaje się do stałej relacji, czy nawet do założenia rodziny.

Z racji swoich cech charakteru (w tym osobowości ) jak i, wzorców i schematów myślowych (o sobie) wyniesionych z domu rodzinnego. 

 

On lubił taki styl życia, w którym to jego dobro jest ponad wszystko i wszystkich. 

To nie wada, to sposób funkcjonowania w świecie. Dlatego taki typ mężczyzny średnio nadaje się do stałych relacji, czy do prowadzenia rodziny. Mniejsza o jego specyficzne preferencje seksualne.

Tak samo jestem przeciwnikiem, by artystyczne dusze (w męskim ciele), ponadprzeciętni specjaliści, mężczyźni, którzy mają "poczucie mijsi" w życiu brali się za zakładanie rodzin. 

Te osoby mają fokus na czasochłonny, pracochłonny cel, że w ich codzienności ciężko w autentyczny sposób zaangażować ich w projekt "rodzina" z określoną efektywnością i uczuciami, no chyba, żeby kosztem matki swoich dzieci, ale to tak naprawdę rozpierdala najmocniej dzieci.

Wychodzą z domu z ogromnymi niedoborami emocjonalnymi, z dysfunkcjami poznawczymi w różnych obszarach swojego życia, bo nie było zdrowych zachowań rodziców w ich procesie wychowywania.

 

Taka historyjka w ramach zakończenia  wątku mojego byłego, od naszego wspólnego znajomego, z rok? temu to miało miejsce.. 😂

Mama byłego wchodzi synowi, jak gdyby nigdy nic do mieszkania. Mój były akurat miał schadzkę z jakąś dziewczyną. Dzikie orgie na korytarzu mieszkania, a moja była, niedoszła teściowa:

"Oj, nie przeszkadzajcie sobie, ja przyszłam tylko Mojemu Niuniusiowi posprzątać!".

😂😂😂😂😂😂

Także ta historia niech będzie podsumowaniem relacji mojego byłego ze swoją mamą.

 

Teraz naprawdę bez większych emocji podchodzę do wspomnien dot.tamtego związku. Jedynie robię facepalm'a. 

 

@Brat Jan

Pytasz, czy się odstrzeliłam i stworzyłam odpowiedni kontekst? 😎

Bez większych szczegółów... TO TAK! 

W dominę się nie zbawiłam, ale fryz, fajna bielizna, opalenizna, szpila było. Nie było takich akcji z mojej strony jeden raz.

No cóż. Jakiegoś entuzjazmu nie wyczułam, była dwa razy odmowa "nie dzisiaj, zmęczony jestem."

Też miało miejsce, że przy jednej mojej reakcji😎 w trakcie, nietaktownie się zachował, bo ją obśmiał. No się popłakałam. 

Dobrze, że teraz są jakiekolwiek zbliżenia. Są, nie "zardzewieję" tak jak kiedyś. 😂

 

Parę miesięcy temu mężowi chodziłam i powtarzałam, że chcę wieczór przy świecach, że możemy wyskoczyć do jakiegoś hotelu, by mieć więcej swobody. 

Jak to on "dobra, dobra! Będzie tak." 

Cisza. Nie mam ochoty wyskakiwać z pyskiem na niego, czy nie daj Bóg znowu się przypominać! 

Po prostu widać, że ma to gdzieś, ale się tym już nie przejmuję. 🤗

 

Energię mam skierowaną na pragmatyczne zadania. 🤗 A w realizacji zadań czuję się pewniej. 

 

Koniec uzewnętrzniania się. 💪

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@meghan chyba nie zdajesz sobie sprawy, że te słowa, które powiedział do Ciebie twój były, faceci bardzo często słyszą od kobiet - chociaż niekoniecznie one są wyrażone słowami. Słowami jednak też i wcale nie pomaga, gdy ktoś mówi to w sposób "ładny". Przecież co mówi ci kobieta, która nie przyjmuje twoich zalotów? Co mówi, gdy mówi ci - zostańmy przyjaciółmi? "Jesteś dobry do przytulenia, pogadania, ale nawet nie do seksu, który dam choćby raz temu dupkowi, który w swoim narcyzmie jest tak pewny siebie". Podobne wyznanie, jakie dał Ci twój były. Nie zmniejsza bólu, że tak tego nie ujmuje. W każdym razie, to, co Ciebie spotkało z tym wyznaniem, wcale nie jest aż taką ujmą - spotyka wielu. Wielu mężczyzn choćby. Przynajmniej ja tak miałem.

 

Moja była kiedyś zadała mi też to pytanie, dlaczego nie chcę z nią być. Powiedziałem jej szczerze: bo będę myślał o innych kobietach, będąc z tobą. Jej libido nie było nawet takim problemem, co jej podejście do seksu, w którym - powiedzmy krótko - chciała brać tylko to, co jej pasowało, nie troszcząc się o potrzeby partnera. Zniszczyła tym moją ochotę na cokolwiek. Nabrałem realnego wstrętu, mimo że wcześniej zupełnie mi pasowała. Jednak w jej przypadku, chociaż starałem się być delikatny, nie przejmowałem się aż tak mówieniem prawdy: nawykła bowiem do męskiego zainteresowania i tego, że miała zawsze kontrolę w związku.

 

Nie myśl jednak, że całe to doświadczenie z wyznaniem było jakimś wielkim ciosem w Twoją godność. Jak mówię - my mężczyźni wciąż się z tym stykamy. I trzeba to przyjmować, jak się zdaje - że jesteś dla kogoś dobry tylko do przytulenia, do zrobienia jedzenia i pogadania. Natomiast teraz już żyjesz z facetem, dla którego taką jesteś? No, nie może on sobie już pozwalać na odskoki. Jest jak jest. Miałaś ciężkie wychowanie i może dlatego tak przeciskasz się przez to, przez co wiele tych "silnych i niezależnych kobiet" zesrałoby się smażonym agrestem. Winszuję Ci, bo wiem że nie jest łatwo, że robisz często coś, bo wiesz że tak trzeba, a nie dlatego, że jest przyjemne.

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, meghan napisał(a):

Parę miesięcy temu mężowi chodziłam i powtarzałam, że chcę wieczór przy świecach, że możemy wyskoczyć do jakiegoś hotelu, by mieć więcej swobody. 

Kumam.

Gen blacharski się odzywa.

....jeszcze kto ma za to zapłacić?

:)

...oj curwa standart.

 

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, meghan napisał(a):

"Gdybyś miała inne ciało, to byłbym najszczęśliwszym facetem na świecie!"

 

"Myślałem, że dożyjemy wspólnie dojrzałego wieku, że może wtedy mi przejdzie chęć na atrakcyjne kobiety, a wtedy cieszylibyśmy się wspólnymi wakacjami, rodziną, czasem."

 

"Ja wiem, że przy Tobie chłop nie musi się spinać (seks). Przy atrakcyjnej kobiecie, to wiesz, człowiek się przejmuje jak wypadnie, a Ty zrobisz dobrze, a potem ugotujesz coś do zjedzenia, przytulisz!"

 

"Po Tobie, z Moniką, było super! Ona nie musiała nic robić! Nawet jak wracała z pracy, to nie musiała nic ze sobą robić, od razu całą ją pragnąłem! Nie mogłem się doczekać nocy z nią! Ja wiem, że Ty szukałaś każdego możliwego sposobu i miejsca na wspólną noc. Miłe to było, ale to nie było to. Twoje libido i kuchnia, to marzenie chłopa, ale to nie to!"

 

"Oj, wiem, że byłem Twoim pierwszym, ze mną miałaś pierwszy raz, który nie był udany. Byłaś młoda, jestem świadom tego, że mogłem Ci spieprzyć Twoje podejście do własnego ciała. Zapomnij o tym. Było, minęło. Masz teraz narzeczonego, będziesz szczęśliwa."

Co za wyolbrzymione, przesadzone, napompowane ego. A on traki atrakcyjny? Założę się, że nie.

 

@meghan jeśli faktycznie był narcystyczny to inaczej i tak nie mogło się to skończyć. Dostałaś noża w plecy w białych rękawiczkach, a pani psycholog ewidentnie z doopy miała dla Ciebie  porady. Dlatego jesli miałaś relację z narcyzem idzie się do specjalisty, który zajmuje się zaburzeniami z wiązki b, ponieważ ktoś taki powiedział by Ci, że problemem nie było to że z Tobą było coś nie tak, ale to że z nim było wszystko nie tak.

 

 Generalnie nagość przeciętnego człowieka potrzebuje różowych okularów, bo większość ma jakieś niedociągnięcia, wady i nie może sie popisać idealnym wyglądem i proporcjami, dlatego teraz uważam, że jeśli zależy nam na trwałej relacji  to bez  zaangażowania i poczucia, że jesteśmy przynajmniej obiektem czyjejś fascynacji i jesteśmy ważni  dla drugiej strony nie powinno się uprawiać seksu. Afekt zasłania wszelkie braki, wtedy piękno jest w oczach patrzącego.

11 godzin temu, I1ariusz napisał(a):

@meghan chyba nie zdajesz sobie sprawy, że te słowa, które powiedział do Ciebie twój były, faceci bardzo często słyszą od kobiet - chociaż niekoniecznie one są wyrażone słowami. Słowami jednak też i wcale nie pomaga, gdy ktoś mówi to w sposób "ładny". Przecież co mówi ci kobieta, która nie przyjmuje twoich zalotów? Co mówi, gdy mówi ci - zostańmy przyjaciółmi? "

 Jeśli jakaś koleżanka nie przyjmuje Twoich zalotów to ma do tego prawo, tak jak Ty nie jesteś jej nic dłużny i nie musisz tam sterczeć przy niej aż ona sobie podbuduje sobie Tobą ego i poleci szukać swojego ideału. Cały w tym ambaras żeby dwoje chciało na raz.

Edytowane przez Anna
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Anna ja zasugerowałem, że koleżanka musi przyjmować moje zaloty? U mężczyzny ta dynamika przedstawia się inaczej. Mężczyzna (przynajmniej ja) za każdym razem, gdy podchodzi do dziewczyny - czy ją zna czy nie - musi się niejako zaprezentować. Zaprezentowanie się i odegranie zainteresowanie, gdy nie otrzymasz zainteresowania w zamian, jest zawsze rozczarowujące. Zawsze. We wszystkim, co robisz, a na czego efekcie ci zależy, będzie prowadziło do czegoś takiego. Tutaj chodzi o coś nawet głębszego, bo odrzucany jesteś jako mężczyzna, a nie zawodnik wioślarski czy specjalista. To nie jest takie trywialne, jak ci się wydaje. Poprzez analogię: podobnego uczucia doświadczasz, jako kobieta, gdy mężczyzna ciebie "zdobędzie", ty się otworzysz, a on prychnie (albo jeszcze przedtem zamoczy). To się dzieje w innym momencie, bo inna jest dynamika "otwierania się" kobiet i mężczyzn, ale analogicznie jest to podobne uczucie: rozczarowania, upokorzenia, odrzucenia. Tylko faceci doświadczają tego na początku, a kobiety wystawiają się na to później. Dlatego tak dobrze radzą sobie z kobietami mężczyźni, którzy nie odczuwają tego rozczarowania. To jest podstawowa technika PUA, żeby znieczulić się na to. 

 

W skrócie: zawsze wymaga od mężczyzny odwagi, wysiłku i narażenia się na odrzucenie (rozczarowanie, upokorzenie), gdy podchodzi on do dziewczyny i się oferuje. Nie ma znaczenia czy ona mu coś obiecała czy nie. To nie jest kwestia winy. To jest 'fact of life'. Żebyś lepiej to zrozumiała dałem ci analogię uczuć, które ty czujesz jako kobieta, ale w innej sytuacji. Po prostu to jest fundamentalnie upokarzające. Dlatego sądzę, że kiedyś kwestią dobrego wychowania było również to, że kobiety w jakimś tam stopniu rozumiały to i nie grały na tych uczuciach. To jest zawsze niebezpieczne. Bywa, że kończy się tragicznie.

Edytowane przez I1ariusz
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 28.06.2023 o 00:49, meghan napisał(a):

Mój były facet i mój mąż zrobili błąd, mówiąc mi, jak wyglądało ich życie seksualne po mnie i przede mną. 

Stąd wiem, co robili z i dla swoich kobiet, a ze mną, że tak powiem

Serio nie jestem w stanie sobie wyobrazić Twojego ciała. 

Wydaje mi się, że faceci są nazbyt krytyczni. Nigdy bym się nie zdobyła na takie słowa. 

 

Po pierwszej ciąży jeszcze wyglądałam dobrze. Zauważyłam pierwsze rozstępy dopiero wtedy,  kiedy zniknął mi całkowicie brzuch (wcześniej przez brzuch ich nie widziałam xd). Teraz pewnie jest ich więcej. 

Zdaję sobie sprawę, że już nie wrócę do figury sprzed ciąży, nie takiej jaką miałam. 

Patrzę po zdjęciach jak z brzuchem i niemowlakiem na rękach pozuję. 

A dodatkowo od ciągłego pochylania nad młodym, pochylam się w życiu codziennym (ciągle łapię się na tym, że się zaczynam garbić). 

Moje cycki już nie są takie jędrne jak niegdyś, ale wyżywiły za to zdrowego potomka. 

Patrzę w lustro i jestem odrobinę załamana, że moje młodzieńcze życie bezpowrotnie przeminęło (tylko tym, nawet nie wiem czy figurą). 

Czy to zmieniło moje relacje seksualne. Nie. A wręcz przeciwnie. Bo się niczego nie wstydzę, tyle razy paradowałam z cyckiem na wierzchu przy mężu, z brzuchem, etc, że już nic go nie zszokuje. 

Czego najbardziej nie znoszę w swoim wyglądzie, to linea negra, która utrzymuje się od początku pierwszej ciąży. I pępek. Już sobie wyobrażam jak będzie wyglądał wkrótce po drugim potomku. 

Ja wiem, że bym mogła szybko wrócić do formy jakiejś, ale ja nawet nie będę miała na to czasu. 

Ale do czego zmierzam. Wszystko zależy od faceta, a nie od figury jako takiej. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, JudgeMe napisał(a):

Wszystko zależy od faceta, a nie od figury jako takiej. 

Nie no tak to nie.

Jeszcze w XIX wieku funkcjonowało coś takiego jak rozdzielność życia męża i żony  w zamożnych rodzinach oraz znali coś takiego jak gorset.

Nie wszystko da się zatuszować, ale można czasem osiągnąć te +1 czy 2 punkty atrakcyjności więcej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.