Skocz do zawartości

Spadek zainteresowania w związku. Jaką taktykę obrać?


Rekomendowane odpowiedzi

Jest kilka mądrych punktów w tym wątku.

1. Proza życia.

2. Od @Tornado dobry strzał: A gdzie możliwość zatęsknienia? Zawsze jesteś.

3. 2-3 razy w tygodniu marzy się wielu facetom. Jednak nie w tym rzecz a w tym, że ta ilość będzie maleć jeśli ogień będzie powoli wygasał. I nie podsyca się go słuchając rad z babskich czasopism. Na tym forum są metody a poza tym nie jest to wiedza na poziomie budowy statków kosmicznych.

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, JoeBlue napisał(a):

poza tym nie jest to wiedza na poziomie budowy statków kosmicznych.

 

Oj chyba jest. 😕

 

*Kobieta prawem nie towarem*

....dochoď pasywny i te sprawy... 

 

Zasada zachowania energii tu nie obowiązuje, układ ma durzą stratność.

Akceleracja nie jest dziś w modzie.

Są: netflix, chipsy, bidolenie.

💩 

 

  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witajcie,

 

Dziękuję za wypowiedzi @Kapitan Horyzont @Pater Belli @OdważnyZdobywca @icman @Tornado @nihilus @SuperMario @JoeBlue - czytam i analizuję je w kontekście mojej sytuacji i dochodzę do wniosków, którymi chcę się z wami podzielić.

 

1. Wydaje mi się, że uzależniłem się w jakimś stopniu od tej kobiety. To znaczy, przyzwyczajenie do jej obecności, do spędzania czasu u niej w domu - stąd wzięło się praktycznie pomieszkiwanie tam przez większość tygodnia. Do siebie wracam już tylko w dni, które spędzam z moim dzieckiem. Dni, kiedy jestem u siebie sam, praktycznie nie występowały - podświadomie chyba dążyłem wtedy do bycia u niej. Kiedyś, tj. po rozwodzie, potrafiłem i cieszyłem się chwilami dla siebie, teraz czuję, że nie chcę mi się wracać do pustego domu. Także wolę nawet siedzieć u niej, chyba to taki sposób na unikanie bycia samemu.

 

2. Przyzwyczajenie do seksu z nią, co doprowadziło do nacisków z mojej strony. A kiedy ona czasem odmawiała, to nie prosiłem się nigdy wprost, tylko wracałem do siebie. Jednak kolejnego dnia, zamiast czekać na jej reakcję, to sam inicjowałem kontakt i znowu byłem u niej. Ona to chyba wyczuwała, że mi zależy i niezbyt musi się starać, bo i tak zwykle u niej jestem.

 

3. Wytworzyło się we mnie poczucie jakiegoś braku zainteresowania, większej atencji z jej strony. Chyba to wynika z jakichś moich braków, bo czuję się dowartościowany, jak to ona inicjuje kontakt itd. Natomiast kiedy tylko ja to robię, nabieram przekonania, że przeinwestowuje w tej relacji. Ona wie, że nie może liczyć z mojej strony na zamieszkanie u niej, jakieś wspólne życie czy małżeństwo.

 

4. Poszukuję chyba jakiejś walidacji dla siebie w związku i tego mi w tej relacji z nią często brakuje. To jest jednak samotna matka i mimo, że ja też mam dziecko z innego związku, to równowaga między nami jest pozorna. Będąć u niej sam, bez mojego dziecka, ona jest ze swoim praktycznie cały czas - często czuję, że ta moja obecność tam nie jest dla niej ważna, że się w jakiś sposób zdewaluowała i nie ma dla niej istotnej wartości. Dodam, że nie utrzymuję i nie zajmuję się jej dzieckiem, bo od początku relacji postawiłem tutaj granicę.

 

Nie chcę tego kończyć. Ale też wiem, że muszę w jakiś sposób się od niej "odkleić", jak pisaliście. Tylko wtedy włącza mi się program pt. "mogę ją stracić", czego się chyba podświadomie obawiam. Mam jednak jeszcze wiele do przepracowania...

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tu mi wychodzi, że masz problem z uczuciem odrzucenia. Nie wiemy jak wyglądał u ciebie poprzedni związek i rozwód, ale jestem prawie przekonany, że powtarzasz schemat i swoim zachowaniem i potrzebowaniem akceptacji z jej strony sabotujesz związek. 

 

Zachowujesz się jak mała pi*da, oczekując że mamusia poklepie po głowie i powie wspaniale? 

 

Każdą dziurę w sobie, każdą potrzebę musisz umieć sam sobie zapełnić inaczej wrzucisz kilka ton obciążenia jej na szyję. Jesteś w stanie to zrobić. Jak mocno emocjonalnie z nią się połączyłeś? 

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, raven napisał(a):

że ta moja obecność tam nie jest dla niej ważna,

 

Godzinę temu, raven napisał(a):

Będąć u niej sam, bez mojego dziecka, ona jest ze swoim praktycznie cały czas - często czuję, że ta moja obecność tam nie jest dla niej ważna,

O dokładnie to.

Na forum od zawsze powtarza się, mama z bobo zawsze bedze stawiała swoje dziecko na pierwszym miejscu i, że jest to o co nam chodzi! 

 

Ja to rozumiem tak: 

ja tego nie zmienię (nawet nie chcę), ale wtedy gdy Pani jest z dzieckiem to ja mam czas dla siebie, swoje rzeczy! 

 

A Ty popełniłeś błąd i chciałeś być jak najbliżej i najczęściej - jednocześnie bez deklaracji.

No to jak to jest?

Robisz A, czujesz się B, oczekujesz C, nie ma tak często XXX. 

 

BTW 

Nadmienię tylko, że w „normalnym” związku, kiedy para zostaje rodzicami to dziecko też dla kobiety staje się Numero Uno. To ciężki czas dla faceta, często facet nie rozumie, że on też jest w nowej roli. 

 

Życie to jest bajka to kurwa twarda walka. 

Reasumując. Trochę (nawet bardzo) źle wszedłeś w ten związek. Niby na własnych zasadach, a nie klei się to z Twoim zachowaniem. 

Ps1. Się rano rozpisałem, jak kurwa na komisariacie. 

Ps2 Dodajmy od tego topiku tzw prozę życia + inne elementy które „cementują” nudne pożycie w związku. 

Edytowane przez zuckerfrei
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, raven napisał(a):

Nie chcę tego kończyć. Ale też wiem, że muszę w jakiś sposób się od niej "odkleić", jak pisaliście. Tylko wtedy włącza mi się program pt. "mogę ją stracić", czego się chyba podświadomie obawiam. Mam jednak jeszcze wiele do przepracowania...

Boisz się wejść w to na maksa lub wyjść całkowicie, chcesz mieć wszystko i to bez ryzyka.

I ja to rozumiem doskonale.

 

Z tym przepracowywaniem to nie przesadzaj bo szkoda czasu, zobacz po prostu czego chcesz, czego się boisz i dlaczego bo może to jakieś stare lęki rzucone na nową sytuację.

 

Szukaj win/win w tym układzie, zobacz jak możesz spełnić jej potrzeby emocjonalne bez deklaracji mających konsekwencje prawne.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Pater Belli napisał(a):

Każdą dziurę w sobie, każdą potrzebę musisz umieć sam sobie zapełnić inaczej wrzucisz kilka ton obciążenia jej na szyję. Jesteś w stanie to zrobić. Jak mocno emocjonalnie z nią się połączyłeś?

@Pater Belli W jaki sposób uzupełniać samodzielnie taki brak przejawiający się u mnie w poszukiwaniu akceptacji ze strony kobiety? Nie oczekuję podania konkretnych rozwiązań, ale jakiejś wskazówki. Połączenie emocjonalne z nią jest takie, że jeżeli sama nie odezwie się do mnie kiedy się nie widzimy (np. sms, telefon), to odczuwam niepokój i sam inicjuję wtedy kontakt - oceńcie sami.

 

3 godziny temu, zuckerfrei napisał(a):

Trochę (nawet bardzo) źle wszedłeś w ten związek. Niby na własnych zasadach, a nie klei się to z Twoim zachowaniem.

@zuckerfrei To prawda. Bo czuję, że chciałbym mieć z nią fundamenty w postaci mieszkania na równych prawach, a w obecnej konfiguracji to jest niemożliwe (ona ma swoją nieruchomość, ja swoją, brak jakichś wspólnych elementów).

 

43 minuty temu, icman napisał(a):

Z tym przepracowywaniem to nie przesadzaj bo szkoda czasu, zobacz po prostu czego chcesz, czego się boisz i dlaczego bo może to jakieś stare lęki rzucone na nową sytuację.

 

Szukaj win/win w tym układzie, zobacz jak możesz spełnić jej potrzeby emocjonalne bez deklaracji mających konsekwencje prawne.

@icman Jak wyżej, chciałbym mieć z nią wspólne mieszkanie, ale na równych zasadach. Nie wprowadzę się do niej, bo wiem, że nie będę tam miał żadnych praw, a tylko obowiązki, a nie chcę być tylko lokatorem. W malżeństwo też nie pójdę znowu, jedno mam za sobą, więc nie zamierzam narażać się na ponowne straty finansowe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@raven a co Ona chce? Co mówi? 

 

Dzisaj świat tak wyglada, że ona ma już wszytko co chciała, facet jak nie ten to będzie nowy. Własny kąt, spełnienie jako  matka, finanse widać są ok + kapitan państwo. Na chuj jej taki typ jak Ty? Czy ja? 

Godzinę temu, raven napisał(a):

chciałbym mieć z nią wspólne mieszkanie, ale na równych zasadach.

A ja chcę gwiazdkę z nieba.

 

Z jej perspektywy:

na chuj wspólne, jak będę musiała się z dziadem (czyt Tobą) użerać i zdaniem Twoim. Po co? 

 

Masz myślenie życzeniowe. 

 

 

W związku przegrywa ten komu bardziej zależy.

 

 

Tobie widać bardziej. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szukanie walidacji i akceptacji i drugiej osoby to jeden z symptomów syndromu miłego faceta. Tutaj sobie przeczytaj na spokojnie książke Glovera "Nie Miły Facet", ale syndrom to tylko efekt. Niemniej jednak książka pokazuje jak z nim zyc. Musisz się zastanowić skąd się biorą twoje braki i jaki etap dzieciństwa odegrał w tym największą rolę.

 

Musisz zacząć akceptować sam siebie i nauczyć się samemu klepać po plecach. Ewentualnie znaleźć grupę wsparcia. Banał, ale jak sam nie znajdziesz źródła akceptacji w sobie, druga strona zmęczy się odgrywać rolę mamusi i powie pass.  

 

Oprócz tego odbudować poczucie wartości lub je zbudować, inaczej każda odmowę będziesz odbierał osobiście i budował w sobie niechęć i złość. Pewnie już tak robisz. Po rozwodzie pewnie mentalnie oberwałes i przez to partnerkę traktujesz jak lekarstwo doraźne. Plaster na głęboka ranę, kiedy potrzebujesz się zeszyć. Jak sam nie dasz rady to moze warto spróbować ze specjalista. 

 

Emocje traktuj jako nośnik informacji. Same w sobie nie mają znaczenia, ale pozwalają zasygnalizowac gdzie leży źródło problemu.  I tam należy grzebać. Czasami bardzo głęboko.  

 

Czy ten niepokój ci przejdzie? Ciężko powiedzieć, może tak może nie, kiedy korzenie sięgają jądra, ale można nauczyć się z tym żyć. 

 

 

48 minut temu, zuckerfrei napisał(a):

@raven a co Ona chce? Co mówi? 

 

Dzisaj świat tak wyglada, że ona ma już wszytko co chciała, facet jak nie ten to będzie nowy. Własny kąt, spełnienie jako  matka, finanse widać są ok + kapitan państwo. Na chuj jej taki typ jak Ty? Czy ja? 

A ja chcę gwiazdkę z nieba.

 

Z jej perspektywy:

na chuj wspólne, jak będę musiała się z dziadem (czyt Tobą) użerać i zdaniem Twoim. Po co? 

 

Masz myślenie życzeniowe. 

 

 

W związku przegrywa ten komu bardziej zależy.

 

 

Tobie widać bardziej. 

 

Dlatego to sytuacja komfortowa. Ona nie ma ukrytych motywów. Ma wszystko potrzebuje tylko faceta, który pozwoli jej byc kobietą. Nie potrzebuje drugiej cipy, bo jedna już ma.  

 

Jej zachowania to barometr twojej siły i słabości. 

 

Jest sposób aby rozpalić pożądanie, ale nigdy słowami. Kobieta musi czuć że facet jest silniejszy od niej. Że bierze od życia, a nie czeka. Że nie jest jego centrum, ale polewą na torcie jego życia. Ty próbując grać słabymi kartami możesz przegrać, kiedy ona jest ogarnięta i powie sprawdzam. 

 

Deida w swojej książce Droga Pełniejszego Mężczyzny to dobrze opisał, mimo ciężko strawiennego ezoterycznego bełkotu.

 

Chcesz mieć naprawdę silną kobietę, musisz się stać Herkulesem mentalnie, fizycznie i finansowo. Inaczej szybko poznasz znaczenie  słowa hipergamia. 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czuję, że jesteś dużo u niej bo ciepełko, posprzątane, ugotowane, kanapa, kocyk, telewizorek. Spróbuj się wyzwolić z tego schematu.

 

Lepiej nie decyduj się na mieszkanie na stałe z kobietą i jej dzieckiem. Możesz bywać, nocować ale miej swoją bazę u siebie. Tam zawsze będziesz na obcym terytorium - jej, gdzie rządzi - ona. Twoja pozycja w hierarchii dziobania będzie spadać. U siebie jesteś u siebie, w swojej jaskini.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chwileczkę, czy ja dobrze zrozumiałem? Macie oboje dzieci (płeć nieznana), o których nic nie wiemy. Ty pomieszkujesz u Twojej Pani, a Twoje dziecko w tym czasie jest gdzie? U Ciebie w domu? Tu chyba coś jest nie tak. Priorytet dla Ciebie to jest Twoje dziecko, a Pani to przy okazji. Analogicznie sprawę widzi najprawdopodobniej Twoja Pani, bo jej dziecko jest przy niej. Chyba nie jest to taka taktyka, że za każdym razem wprowadzasz się do Pani ze swoim dzieckiem? Rozwiązanie tkwi w relacji między Waszymi dziećmi, chyba staracie się, aby była między nimi jakaś interakcja? Któryś z braci zwrócił na to uwagę, że Wasze dzieci muszą Was wzajemnie obchodzić, bo inaczej ta relacja wygląda bardzo źle. Bez tych informacji to można wysnuć wiele błędnych wniosków i "wróżyć z fusów". Jak podzielisz się z nami detalami, to będzie można Ci coś sensownego doradzić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.