Skocz do zawartości

Dobry, trwały związek


Rekomendowane odpowiedzi

18 godzin temu, maria napisał(a):

Jeśli tak to czym się one charakteryzują, jakie cechy partnerów lub środowiska sprzyjają trwałości i satysfakcji w związku według Was? Chciałabym tu zebrać jakieś pozytywne aspekty trwałych związków, o ile w ogóle takie widzicie i powody, które sprawiają że danej parze udało się taki związek zbudować. 

Zobaczmy na kryterium oceny, trwałość i satysfakcja.

 

Z mojej perspektywy:

trwałości nie znajdziesz nigdzie a satysfakcja jest stanem emocjonalnym tworzącym się w odniesieniu do emocji przeżytych wcześniej (dość wąskie i subiektywne).

 

Zawsze o tym piszę i tu też się powtórzę, kluczowa jest świadomość (w tym przypadku możemy ją zrównać z wiedzą), czyli czy wiem kim jestem? Czy wiem kim jest mój partner? Czy wiem dlaczego jestem z nim? 

Jeżeli mam świadomość własnych intencji i druga strona również i to komunikujemy to jest szansa, że dość szybko nastąpi weryfikacja czy jest nam po drodze.

 

Oczywiście to jest zmienne w czasie i tu jest pies pogrzebany by nie brać własnych emocji jako rzeczywistość tylko zobaczyć co i jak a potem zdecydować.

 

Uganiamy się wszyscy za satysfakcją nie widząc, że to iluzja.

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, maria napisał(a):

Czy uważasz swoje małżeństwo za udane? Masz z niego satysfakcję? Czy dziś podjąłbyś ponownie taką decyzję? 

Tak, razy trzy :)

Wiesz, pojawiają się czasem (rzadko) w życiu takie osoby i takie relacje, które nie da się przeliczyć w jakichś inny sposób. Nie da się ich wycenić, oszacować, wartościować, jak rzeczy materialne, chociażby ryzyko inwestycyjne. Podobnie jak są w życiu rzeczy nie do kupienia za pieniądze. Nie mające ceny.

 

Bezcenne.

 

Takie jak lojalność, sprawdzona w praktyce, nie wyłącznie deklarowana. Wiara w Ciebie, bycie przy Tobie, gdy prawie nikogo nie było. Czasem większa wiara w Ciebie niż Twoja sama wiara we własne możliwości ;) Że potrafisz, że dasz radę i tak dalej. Bez pretensji, bez fochów, wymagań, porównywań z otoczeniem, czemu jeszcze nie masz (mamy) X, Y, Z. Długo można by o tym pisać.

Jest taka dosyć pretensjonalno - ckliwa piosenka "będę z Tobą".

 

I w najlepszej chwili i w najgorszej też będę z Tobą (..).

 

Moja żona to udowodniła wielokrotnie.

Tego jej nigdy nie zapomnę.

 

@JoeBlue, mam to okazję obserwować od lat. Ojciec ma nadal ostatnie słowo w domu, ale nigdy bym nie zdefiniował go w roli tyrana albo despoty. Dla rodziny zrobiły wszystko. Umie też słuchać argumentów i nie jest przekonany o własnej wyjątkowości, potrafiąc zmienić zdanie. Oboje ich rodzice zbudowali dom, do którego chce się wracać. A swoją zaradnością, pracowitością i życiowym ogarnięciem zawsze mi imponował. I nadal imponuje.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dopasowanie charakterów

Prawidłowe wzorce z domu mniej lub bardziej (ewentualnie przepracowanie braków samemu ile da radę)

Brak zaburzeń osobowości (mniej lub bardziej)

Umiejętność rozmowy o wszystkim czyli np z jakiegoś powodu coś nie tak w łóżku to siadacie i mówicie wprost co nie gra co można inaczej a nie że jedno albo drugie nic nie mówi i nadal będzie się pierdolić dalej.

 

Głównie chodzi o "luz" i "bycie sobą" nie robić nic na siłę i nic sztucznie, od kiedy mam takie podejście moje życie i psycha jest dużo lepsza i właśnie np to bardzo cenię u mojej dziewczyny że nic ani nikogo nie udaje.

 

I ja i ona mamy pewne odchyły (u mnie brak wzorca męskiego w dorastaniu u tak samo brak ojca dla córki) i kilka innych rzeczy ale biorąc pod uwagę że czas na forum mnie trochę "wyprostował" to też ona korzysta z takiej wiedzy, staram się bardziej wepchnąć ją w kobiecą energię a siebie bardziej w męską. Po prostu jej tłumaczę ile wlezie jak pewne rzeczy działają i jakie są ewentualne konsekwencje tego.

 

Zauważyłem że kobiecie trzeba tłumaczyć ciąg przyczynowo-skutkowy, np nie mówić jej bądź bardziej kobieca bo tak tylko mówisz że jak będziesz mało kobieca szczególnie z zachowania to moja głowa zaczyna cię postrzegać jako "faceta" i wtedy tracę ochotę na wiele rzeczy.

 

Tak samo na początku jej tlumaczyłem że masz schudnąć NIE DLA MNIE tylko DLA SIEBIE abyś była zdrowa bo wtedy jest zdrowy związek.

Edytowane przez bassfreak
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, mac napisał(a):

jesteśmy na ten moment sobie bliżsi niż rodzina i znamy bardzo dokładnie preferencje drugiej strony. A podstawa przyjaźni to absolutny szacunek, lojalność i branie człowieka takiego, jakim jest. Nauczyliśmy się wiele przy sobie. Nie zmieniłem przekonań, co do kobiet i związków, ale przyjaźń doceniam i nie patrzę tutaj na płeć. To była dla mnie lekcja życia. Teraz życiowo jestem bardzo słaby, wiele straciłem, nie czuję się najlepiej. A ona mnie w żaden sposób nie testuje i jest przy mnie wtedy, kiedy jest źle. Kiedy chcę tylko pomilczeć. Dajemy sobie takie ludzkie światło, ciepło. To, czego w życiu brakuje i czego nie można wycenić żadnym sposobem. Takie ciepło roztaczasz tylko dla osób, które faktycznie lubisz, na których Ci zależy i z którymi posiadasz więź, coś nieopisanego budowanego latami. Im bardziej poznajesz człowieka, tym więcej skarbów wychodzi. Zawsze doceniałem takie relacje i normy życia.

Pięknie to opisałeś i szczerze mówiąc ja dokładnie to samo powiedziałabym o związku/małżeństwie/miłości. Że tylko tego typu relacja ma sens na dłuższą metę. 

 

16 godzin temu, mac napisał(a):

potrzeba bardzo specyficznego człowieka, żeby utrzymać coś na dłużej. Bo zaangażowanie, poświęcenie, potrzeba budowania czegoś, utrzymanie się przy jednej rzeczy to nieprawdopodobny poziom wewnętrznej dyscypliny. To tak, jakby nadać na siebie warunek, przykazanie niemożliwe do złamania. Człowiek może coś wartościowego zbudować, kiedy jego przysięga, słowo jest warte więcej niż umowa i druga strona postępuje tak samo. Wtedy to magia i wtedy chce się żyć.

Zgadzam się w 100%.

 

16 godzin temu, mac napisał(a):

Udany związek dla mnie to musiałoby być combo totalnego pożądania, tego haju i przyjaźni, a to się praktycznie wyklucza przez sam akt kreowania pożądania przez pewien konflikt, chaos, niedopowiedzenia, tajemnicę.

4 godziny temu, niemlodyjoda napisał(a):

 

To będzie moja subiektywna opinia.

 

Trzy zasady:

- ona podoba się mi (pożądania się nie negocjuje)

- ja podobam się jej (pożądania się nie negocjuje)

- nawzajem się nie wkurwiamy.

4 godziny temu, Brat Przemysław napisał(a):

zgadzam się ale czy nie można tego właściwie skrócić do 2 pierwszych bo jak to działa to chyba można wiele wybaczyć i załagodzić wkurw dosyć szybko.

Moim zdaniem pożądanie musi być, ale w kontekście związków "na życie" jego rola jest przeceniana. To może być punkt startu, ale jednak nie fundament. Pożądanie zawsze prędzej czy później mija, fundamentem musi być coś trwałego, jakaś wspólna wizja/cel, wartości i prawdziwa przyjaźń, taka jaką pięknie opisał @mac. Często zamiast tego mamy konieczność ekonomiczna/społeczna, ale wtedy zamiast "trwałego i udanego" związku mamy "trwały i nieszczęśliwy".

 

4 godziny temu, Krugerrand napisał(a):

Pamiętajmy, że kobiety mają w sobie naturalnie wbudowany mechanizm autodesktrukcji oraz autosabotażu własnego związku polegający na ciągłym testowaniu, wszczynaniu awantur, zazdrości oraz pantoflowaniu własnego partnera, aby następnie nim pogardzać.

 

Osobiście stawiam, że 70-80% współczesnych małżeństw wygląda tak naprawdę jak poniżej:

Bardzo proszę, aby ten jeden wątek chociaż w Rezerwacie zostawić bez takich uogólnień. Akceptuję, że masz takie przekonania (choć wg mnie błędne), ale ten temat jest zupełnie o czymś innym. Jest o tym co sprawia, że NIEKTÓRE związki/małżeństwa są udane, trwałe i satysfakcjonujące dla obu stron, a nie o tym że to występuje rzadko. 

A ten filmik bardzo smutny :( To swoją drogą też mnie zastanawia dlaczego ludzie nie stawiają swoich granic, dlaczego nie bronią się, nie odchodzą gdy spotyka ich taka przemoc. Może założę o tym osobny wątek :)

 

3 godziny temu, Brat Jan napisał(a):

Wyraźnie napisałem, że ślub dodałbym też do tego wesele.

Obie uroczystości mężczyźnie nic nie dają.

A znasz jakiś nieformalny związek, który trwa 24 lata? ;) Może właśnie to dał Ci ślub :) JA wiem, że dziś jest modnie mówić, że ślub to tylko kawałek papieru, ale jednak coś się w głowie przestawia po takiej ceremonii i publicznym złożeniu przysięgi. Ale szanuję Twoje prawo do odmiennej opinii.

 

@Obliteraror @bassfreak Też coraz częściej widzę jak ogromny wpływ mają rodzice, i to nie w sensie co przekazują opowiadając o tym, tylko właśnie jak się naprawdę zachowują wobec siebie i wobec dziecka. Jeśli tu są jakieś słabe wzorce to bardzo ciężko coś z tym zrobić. Wtedy naprawdę potrzebna wysoka świadomość i chęć pracy nad sobą po stronie takiej osoby i duża cierpliwość u partnera/partnerki. 

 

1 godzinę temu, bassfreak napisał(a):

Zauważyłem że kobiecie trzeba tłumaczyć ciąg przyczynowo-skutkowy, np nie mówić jej bądź bardziej kobieca bo tak

Bardzo trafne spostrzeżenie. Chociaż wydaje mi się, że to działa dobrze nie tylko w przypadku kobiet. W ogóle komunikacja w stylu "nie rób tak, bo ja tak mówię" jest ofensywna i powoduje chęć obrony lub oddania ataku, a taka w stylu "kiedy postępujesz tak i tak, to ja odbieram to/czuję się ...." powoduję chęć zrozumienia i kompromisu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, maria napisał(a):

Moim zdaniem pożądanie musi być, ale w kontekście związków "na życie" jego rola jest przeceniana. To może być punkt startu, ale jednak nie fundament.

@mariaChodziło mi raczej (I tak to zrozumiałem z oryginalnej wypowiedzi) o ciągłe co najmniej akceptowanie siebie na wzajem pod katem seksualnym/bliskosci. Wydaje mi się że ty zrozumiałaś to jako "królikowanie" w okresie zauroczenia (dlatego wspomniany ten punkt startu). Jeśli odstawisz zdrowego mężczyznę to możesz się mocno zdziwić co się będzie działo a już widzę że bagatelizujesz temat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Brat Przemysław napisał(a):

Chodziło mi raczej (I tak to zrozumiałem z oryginalnej wypowiedzi) o ciągłe co najmniej akceptowanie siebie na wzajem pod katem seksualnym/bliskosci.

W takim rozumieniu pełna zgoda.

 

18 minut temu, Brat Przemysław napisał(a):

Wydaje mi się że ty zrozumiałaś to jako "królikowanie" w okresie zauroczenia (dlatego wspomniany ten punkt startu).

Chodzi mi o to, że budowanie związku na pożądaniu seksualnym jest wg mnie zbyt kruchym fundamentem. Nie mówię, że pożądanie nie jest ważne, ale że to zdecydowanie za mało. Z Twojej wypowiedzi zrozumiałam, że jeśli ona podoba się jemu (seksualnie), a on jej to właściwie wystarczy, bo wiele można wybaczyć. Nie zgadzam się z tym, bo siła tego przyciągania seksualnego w czasie będzie malała jeśli mówimy o stabilnych, bezpiecznych związkach. Tak jak pisał mac - pożądanie to niepewność, zagadka, czyli odwrotność tego co dostajemy w długim związku, stabilności, spokoju, pewnej przewidywalności.

 

23 minuty temu, Brat Przemysław napisał(a):

Jeśli odstawisz zdrowego mężczyznę to możesz się mocno zdziwić co się będzie działo a już widzę że bagatelizujesz temat.

Nie wiem czy dobrze rozumiem co masz na myśli, ale jeśli chodzi Ci o rezygnację z seksu to nawet by mi to do głowy nie przyszło. Oczywiście, że seks musi być i jest jedną z podstawowych funkcji związku - regularny i bezpieczny seks. Ale to nie jest i raczej nie może być taki seks pełen pożądania i namiętności po 10, 20 czy więcej latach razem jak na początku. Partnerzy też nie będą już tak atrakcyjni, bo jeden wyłysieje, drugi przytyje, trzeci trzeci się pomarszczy itd. Jeśli to atrakcyjność fizyczna/seksualna jest traktowana jako najważniejszy filar to taki związek nie ma prawa przetrwać próby czasu. Zawsze nowe będzie bardziej pociągające od starego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@maria jeszcze zaznaczę, że swoje przyjaźnie budowałem w jednym przypadku około 4-5 lat w drugim z kobietą ponad 6 lat, żeby przełamać w ogóle barierę zaufania. Przez pierwszych 6 lat byliśmy raczej dobrymi znajomymi. Wiele się zmieniło po wystąpieniu różnych kryzysów, w tym szpitale, śmierć u niej w rodzinie, kiedy pojechałem i pomagałem w każdej możliwej materii łącznie ze zmywaniem naczyń. Wyrobienie swojego świata zajęło powiedziałbym z 9 lat w dwóch przypadkach. Dekada ciężkiej pracy, skupienia na człowieku i na tym, żeby nie zrobić z siebie durnia. 10 lat zaangażowania i nie ma w tym napięcia seksualnego, tylko czyste lubienie. I nawet mając fundament w postaci lubienia człowieka przez człowieka i tak potrzeba wielu lat spotkań, rozmów od rana do nocy, prób, żeby cokolwiek zbudować sensownego. To, co mam teraz to wypracowałem i postawiłem na tych ludzi, co trzeba, ale kilka osób po drodze mi odpadło. Sam nie wiem, czy w retrospekcji podjąłbym się tego zadania drugi raz. To bardzo ciężki dylemat. Samotność nie jest wcale taka zła, jeżeli wziąć pod uwagę poświęcenie energetyczne na poznanie drugiego człowieka i nie wiesz do końca, czy ten człowiek nie okaże się za jakąś maską fałszywą postacią. A maski spadają i jest ich niestety mnóstwo. Dokopanie się do prawdy o kimś to dosłownie łamigłówka społeczna.

 

Większość ludzi nie ma w sobie takiego zapału i dyscypliny, żeby o coś dbać przez ponad dekadę. Jeżeli przyjaźń tak ciężko stworzyć to nawet nie chcę zaczynać tematów związkowych. Wyrwać, pójść na randkę, nawet ustawić się na seks jest łatwiej niż wytworzyć więź z drugim człowiekiem. Intymność stała się bardzo tania.

 

Jestem wielkim orędownikiem przyjaźni, znalezienia przyjaciela. Jeden taki człowiek wystarczy na całe życie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

49 minut temu, maria napisał(a):
5 godzin temu, Brat Jan napisał(a):

Wyraźnie napisałem, że ślub dodałbym też do tego wesele.

Obie uroczystości mężczyźnie nic nie dają.

A znasz jakiś nieformalny związek, który trwa 24 lata? ;) Może właśnie to dał Ci ślub

Nie ślub, a dzieci.

Na ile mogłem starałem się, aby inny typ ich nie wychowywał. Owszem, gdyby żona kategorycznie zażądała rozwodu i chciała ułożyć sobie życie z innym moje protesty na nic by się zdały.

Po dojrzeniu dzieci na tyle aby same decydowały z kim zechcą być w razie ewentualnego rozwodu zacząłem mieć coraz większy dystans.

I co się okazało?

Teraz po odfrunięciu dzieci z domu (studia, praca) zostałem jedynym dzieckiem do rozpieszczania i dogadzania.😊

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, maria napisał(a):

Chodzi mi o to, że budowanie związku na pożądaniu seksualnym jest wg mnie zbyt kruchym fundamentem.

Dla mnie, niestety, to zadna podstawa bo poprzeczka jest wysoko. Ale to ważny element. Dla innych to bedzie glowny fundament.

 

14 minut temu, maria napisał(a):

Nie wiem czy dobrze rozumiem co masz na myśli, ale jeśli chodzi Ci o rezygnację z seksu to nawet by mi to do głowy nie przyszło

Zdziwiłabyś się ilu przychodzi. Z resztą różnie może być i jako kobieta masz wszystkie mechanizmy opisane to wzdłuż i w poprzek na tym forum (z roznym nasileniem) i na pewnym etapie i Ciebie może to spotkać i niewiele na to poradzisz (!). Więc właściwe koło się zamyka, taka biologia, takie życie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, maria napisał(a):

Bardzo proszę, aby ten jeden wątek chociaż w Rezerwacie zostawić bez takich uogólnień.

Obawiam się, że jest to niemożliwe. Znajdujemy się na forum Bracia Samcy, które jest jednym z nielicznym miejsc w sieci gdzie można bez politycznej poprawności i gryzienia się w język napisać jak jest w rzeczywistości bez owijania w bawełnę. Nawet, a w szczególności kiedy dotyczy to naszych pań i nie są to rzeczy miłe. W końcu forum też ma za zadanie nauczać jak panie funkcjonują i czego się można po nich spodziewać. Uogólnienia mogą więc tu tworzyć pewnego rodzaju drogowskaz.

 

Słoneczko, albo dyskutujemy i wypisujemy wszystkie "za" oraz "przeciw" danego zagadnienia i wymieniamy się poglądami, wiedzą, obserwacjami czy doświadczeniami albo robimy z siebie kukoldów. 

 

#przeczzkobiecacenzuranaforumbs😁

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, icman napisał(a):
52 minuty temu, Brat Jan napisał(a):

Teraz po odfrunięciu dzieci z domu (studia, praca) zostałem jedynym dzieckiem do rozpieszczania i dogadzania.😊

Nie wiem czemu ale Ci nie wierzę ;)

A ja wierzę i gratuluję @Brat Jan że wytrwaliście! 
To powiedz proszę jako osoba z największym stażem tutaj jaki jest ten sekret, że Wam się udało i po 24 latach wciąż jesteś zadowolony ze swojej decyzji? Jakie cechy/zachowania Twoje i Twojej żony były kluczowe?

 

@Obliteraror - Twojego zdania też jestem bardzo ciekawa. Lojalność, wsparcie? 

 

 

 

 

===========

 

 

 

 

11 minut temu, Krugerrand napisał(a):

Słoneczko, albo dyskutujemy i wypisujemy wszystkie "za" oraz "przeciw" danego zagadnienia i wymieniamy się poglądami, wiedzą, obserwacjami czy doświadczeniami albo robimy z siebie kukoldów. 

 

Misiaczku, nie pytałam o za i przeciw żadnego zagadnienia, ani o to "jak jest w rzeczywistości" ani o to "jak panie funkcjonują i czego się można po nich spodziewać". Od tym jest cała masa innych tematów na tym forum.

 

Przypomnę zatem o co pytałam:

 

Czy macie zatem jakieś doświadczenie lub obserwacje z bliskiego otoczenia gdzie te dobre związki i dobre kobiety jednak występują? Jeśli tak to czym się one charakteryzują, jakie cechy partnerów lub środowiska sprzyjają trwałości i satysfakcji w związku według Was? Chciałabym tu zebrać jakieś pozytywne aspekty trwałych związków, o ile w ogóle takie widzicie i powody, które sprawiają że danej parze udało się taki związek zbudować. 

 

Jeśli nie masz takich doświadczeń ani obserwacji to znaczy, że to pytanie nie było do Ciebie. 

Edytowane przez maria
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

48 minut temu, icman napisał(a):
Godzinę temu, Brat Jan napisał(a):

Teraz po odfrunięciu dzieci z domu (studia, praca) zostałem jedynym dzieckiem do rozpieszczania i dogadzania.😊

Nie wiem czemu ale Ci nie wierzę

Sam jestem trochę zaskoczony, a trochę zrezygnowany.

Zaskoczony bo:

"Co ci dziś ugotować", "jakbyś chciał lodzika to wiesz gdzie mnie szukać" i takie tam drapanie po brodzie "mój ty przystojniaku".

 

Zrezygnowany bo:

Liczyłem, że się wymiksuję, jestem jak na swoje lata zadbany, a chętnych samotnych ryczących 40-stek nie brakuje.

A potem przyszła pandemia, a teraz to już mi się trochę i nie chce...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Brat Jan napisał(a):

"Co ci dziś ugotować", "jakbyś chciał lodzika to wiesz gdzie mnie szukać" i takie tam drapanie po brodzie "mój ty przystojniaku".

Long story short mądrość ludowa: @maria spraw żeby mężczyzna miał pełny żołądek i puste jajka i voila. O nic więcej już pytać i drążyć nie musisz.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, maria napisał(a):

Was są za cechy. Ja typuję pokorę (co słusznie podkreślił @SzatanK), wyrozumiałość, inteligencję. Ale nie wiem, dlatego pytam Was o zdanie :)

Hej @maria

 

Powiem tak.

 

Kobiety pokorne są dla mnie tak gorące, że ja pierdolę.

 

To nawet nie śmieszne, bo taka kobieta w moich oczach jest tak atrakcyjna, że mam chęć na małżeństwo, pozostawienie red pilla i wszystkiego co związane z "obroną własnej istoty". Takie kobiety są dla mnie osobiście cholernie ale to cholernie atrakcyjne. To jest jak komunikacja z innym gatunkiem kobiety. Po prostu jedno wielkie - WOW.

 

Z perspektywy kobiety to bym ujął w ten spososób, że to coś jak przez całe życie widzenie niepewnych siebie mężczyzn i nagłe spotkanie kogoś pewnego i laska się dziwi, że "tak można" - coś w ten deseń. Czy spotkanie nagle Krzysia Greja czy co to tam kobiety uważają za atrakcyjne.

 

Kobieta pokorna to jak otworzenie okna w śmierdzącym pomieszczeniu, to powiew świeżości i niczym obcowanie z człowiekiem płci przeciwnej a nie "kierowniczką od wymagań". Taka kobieta dla mnie prywatnie jest naprawdę gorąca, seksowna i miałbym chęć z nią czas spędzać i jej usługiwać. Piękno takich kobiet wykracza poza fizyczną sferę. Problem, że łatwiej w dzisiejszych czasach łatwiej spotkać yeti niż kobietę pokorną.

 

Zwyczajnie słodziaki i człowiek w ciele kobiety.

 

Edit:

 

Gdybym zapomniał.

 

Ostatnio opisywałem przypadek "kobiety z buzią trolla Janosika".

 

Tak się złożyło, że siedziałem na przerwie nie daleko tej kobiety i przy niej również siedziały bardzo atrakcyjne i wyzywająco ubrane kobiety. Dosiadł się w międzyczasie taki typ i co ciekawe, on tylko i wyłącznie patrzał na "Janosikową" i z nią rozmawiał. Tamte atrakcyjne kobiety były ignorowane, zarówno przeze mnie jak i przez niego a które siedziały zaraz obok niego. On patrzał na nią a ja również zerkałem na nią badawczo, bo spotkanie kobiety było czarujące - zarówno dla mnie i jak dla niego. Mimo, że tamte były racjonalnie bardziej fizycznie atrakcyjne to Janosikowa rządziła.

 

Takie panny to jak jednorożec dzisiaj - dosłownie.

 

Edytowane przez SzatanK
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aby wejsc z kims w zdrowy i twaly zwiazek, najpierw trzeba byc w zdrowej relacji z samym soba. Dlatego w dlugim okresie czasu triki na temat pozadania sie nie sprawdzaja. Aby cos dac trzeba cos samemu wytworzyc w sobie. jak sie tego nie potrafi wtedy pojawiaja sie mechanizmy wspolzaleznosci i katastrofa jest w drodze.

 

Niektore rzeczy wychodza po latach (u mnie po 23 razem o tym w innym miejscu), niektore sie ignoruje, kiedy rozowe okulary spadna. Poza tym zaufanie, uczciwosc i komunikacja. Tutaj pojawia sie prawdziwa intymnosc. Wtedy jak sie otworzymy przed kims i zostaniemy skrzywdzeni, nasze wewnetrzne ja powie spoko, nic sie nie stalo. Ja kocham ciebie, a ty mnie.  To jedne z najwiekszych cliche, ale milosc do siebie samego jest najwazniejsza. Rzadko ktory mezczyzna to potrafi, bo nikt nas tego nie uczy. Ucza nas dbac o innych, slabszych, spychajac siebie na inne tory i zawstydzaja jak tego nie robimy. Bezpieczna osoba powie drugiej, idz zadbaj o siebie, rob co ci daje szczescie i sie realizuj. Ja bede tutaj cie wspierac, kiedy przyjdziesz i powiesz mi ze tego potrzebujesz.

 

Intymnosc nie zawsze wiaze sie z seksem.

 

@mac , wg mnie ty jestes w intymnym zwiazku ze swoja przyjaciolka, mimo ze tam nie ma zadnej relacji seksualnej. Z tego powodu mezczyzna moze byc w intymnym zwiazku z innym facetem, jezeli obydwoje zaoferuja sobie ten rodzaj wsparcia, zaufanie i otwartosci. Jednak jest to trudne, ze wzgledu na nieswiadoma potrzebe rywalizacji.

 

Pozadanie jest fajne, ale to napedzane przez hormony zadze, ktore w LTR naturalnie znikaja i zastepuje je calkowita bliskosc, kiedy uswiadamiasz sobie, ze wszystko czego porzadasz juz masz.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, maria napisał(a):

Misiaczku, nie pytałam o za i przeciw żadnego zagadnienia, ani o to "jak jest w rzeczywistości" ani o to "jak panie funkcjonują i czego się można po nich spodziewać". Od tym jest cała masa innych tematów na tym forum.

Zdajesz sobie sprawę, że to powyżej było stwierdzeniem ogólnym o całym forum, a nie dotyczącym tylko tego wątku w szczególności?

 

1 godzinę temu, maria napisał(a):

Jeśli nie masz takich doświadczeń ani obserwacji to znaczy, że to pytanie nie było do Ciebie. 

Przecież opisałem swoje obserwacje w pierwszym wpisie, ale zdaje się je ominęlaś lub zlekceważyłaś, a uczepiłaś się jednego ogólnego, niekoniecznie pozytywnego względem kobiet, stwierdzenia. Podejrzewam, że to oburzenie może wynikać z tego, że sama stosowałaś tego typu zagrywki z swoim związku czy związkach i mechanizm wyparcia mocno zaczyna wjeżdżać.

 

Nie winię Cię o to, wy kobiety tak po prostu macie, że dyskusja z wami jest jak z małymi dziećmi. Chcecie otrzymywać odpowiedzi, które z góry pasują do waszych założeń, a jeśli ktoś poza nie wykracza lub napisze niepochlebną prawdę, to obrzucacie błotem, umniejszacie, robicie osobiste wycieczki ze sztampowym "która cię tak skrzydziła" na czele.

 

Na kanale "Musisz wiedzieć" był nawet ostanio o tym materiał:

 

 

 

Edytowane przez Krugerrand
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, Brat Przemysław napisał(a):

spraw żeby mężczyzna miał pełny żołądek i puste jajka i voila. O nic więcej już pytać i drążyć nie musisz.

Czasami najprostsze rozwiązania są najlepsze :) 

 

@SzatanK - wierzę, że pokorne kobiety mogą Ci się podobać. Problemem jest, że nikomu to już nie jest przedstawiane jako wartość, więc ta cecha wymiera. Choć na pocieszenie powiem, że można się tego nauczyć, a uczy nas życie i doświadczenia. Z drugiej strony jak ze wszystkim, tu też trzeba zachować balans, bo od pokory do bierności i postawy "nic ode mnie nie zależy" już niedaleko, a to jednak nie jest fajne.

 

29 minut temu, Pater Belli napisał(a):

Bezpieczna osoba powie drugiej, idz zadbaj o siebie, rob co ci daje szczescie i sie realizuj. Ja bede tutaj cie wspierać, kiedy przyjdziesz i powiesz mi ze tego potrzebujesz.

@Pater Belli Też tak to widzę mniej więcej. Bardzo lubię Twoje posty.

 

31 minut temu, Pater Belli napisał(a):

@mac , wg mnie ty jestes w intymnym zwiazku ze swoja przyjaciolka, mimo ze tam nie ma żadnej relacji seksualnej.

Też tak uważam. Zazwyczaj ten stan intymności to jest właśnie cel na końcu drogi, tylko że po drodze jest seks :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten temat pozwolił mi podsumować znane mi relacje. Wychodzi, że dobrze jest tylko tam, gdzie kobieta nie zaczyna gierek/rządzenia. Wymaga to albo usposobienia kobiety (rzadko kiedy), albo męża który rządzi zawsze.

 

Znakomita większość związków to relacje, gzie mężczyźni są yebani przez partnerki. Często są to dobre chłopaki. Chcą trzymać relacje za wszelką cenę i ich baby rządzą. Masakra jakaś. Najlepiej mają brutale, którzy opierdajayą swoje witaminki za wszystko, zdradzają i są niemili, tacy maczo 101 %.

 

Może metoda to nie pozwolić, żeby kobietka urosła w wielką żmiję i tylko maczo to potrafi?

 

Ja już się nauczyłem, żeby nie oczekiwać od kobiet tego, że będą rozumować i postępować jak mężczyźni. Uważam, że nie można ich słuchać, trzeba robić po swojemu dla optymalizacji wspólnego dobra.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, maria napisał(a):

jakiś nieformalny związek, który trwa 24 lata? ;) Może właśnie to dał Ci ślub

Ja znam taki przypadek w swojej rodzinie. Wujek żyje ze swoją kobietą na kocią łapę coś około 30 lat, mają dwie córki, jedna 25, druga około 18. Może właśnie brak ślubu im to dał?

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, Śnieżnobiały napisał(a):

Znakomita większość związków to relacje, gzie mężczyźni są yebani przez partnerki. Często są to dobre chłopaki. Chcą trzymać relacje za wszelką cenę i ich baby rządzą.

Otóż to.

Brak alternatyw i facet robi za podnóżka i niewolnika.

 

30 minut temu, Śnieżnobiały napisał(a):

Najlepiej mają brutale, którzy opierdajayą swoje witaminki za wszystko, zdradzają i są niemili, tacy maczo 101 %.

Może metoda to nie pozwolić, żeby kobietka urosła w wielką żmiję i tylko maczo to potrafi?

Bez przesady...

Wystarczy się zdystansować.

Mieć alternatywy. jak ktoś jest spasłym leniem to zejść z wagi, jak robolem to zluzować z zapierdolem, chce myszka nowe meble to niech sobie zarobi.

Sam mam rozpisane kilka opcji na mieszkanie i pracę w razie rozwodu oraz parę groszy na "wszelki wypadek". Do tego sprawdziłem się czy dam sobie radę w podrywie, test wypadł dość pozytywnie.

 

 

2 godziny temu, icman napisał(a):

Jakby co to pamiętaj, że "jesteś tego warty" ;).

 

Spoko. Trzeba mieć wartość, dla samego siebie.

Wtedy nie ceni się płci przeciwnej jako czegoś nieosiągalnego, księżniczkę.

 

Rozmawialiśmy o znajomym po operacji, że sobie naruszył bo chciał sam coś zrobić "ja bym ci nie pozwoliła, nawet kaczkę być ci podała"...

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Krugerrand napisał(a):

Przecież opisałem swoje obserwacje w pierwszym wpisie, ale zdaje się je ominęlaś lub zlekceważyłaś,

Nie ominęłam, czytałam i przyjęłam do wiadomości, że Ty nie znasz "dobrych i trwałych" związków, a jedyne trwałe jakie znasz to te, w których trwałość wynika z konieczności. Nie wiem co miałabym tu komentować. Moje pytanie dotyczyło tego czym charakteryzują się partnerzy w satysfakcjonujących związkach, a Ty oraz kilka innych osób napisało, że nie zna takich związków lub wręcz, że takie nie istnieją. OK, masz takie doświadczenie, fajnie, że się podzieliłeś, ale co ja mogę tu skomentować, żebyś nie poczuł się zlekceważony?

 

2 godziny temu, Krugerrand napisał(a):

Chcecie otrzymywać odpowiedzi, które z góry pasują do waszych założeń

Ja lubię dostawać odpowiedzi na zadane pytanie, niekoniecznie muszą się zgadzać z moimi przekonaniami. Po to je zadaję, żeby poznać inny punkt widzenia. I tak na przykład niektórzy tu pisali, że w związku powinna być różnica wieku 8-10lat albo że kobieta powinna być cudzoziemką albo że stosunek zasobów powinien być 1:2 aby związek miał szanse być udany. Ja bym tak nie powiedziała i instynktownie nie zgadzam się z tymi stwierdzeniami, ale cieszę się, że tu padły bo mogę się nad tym zastanowić. Natomiast na tekst w stylu "Dobre związki nie istnieją, bo kobiety gnębią i gardzą mężczyznami" i dalej "kobiety są takie i owakie" nie jest po prostu na temat. Nie oburza mnie wcale, że nie wierzysz w udane związki, Twoje prawo, ale mnie to nie interesuje po prostu i dlatego ładnie poprosiłam o trzymanie się tematu i odpuszczenie sobie tych uogólnień. Gdybym zapytała kto widział kolibra i jakie to doświadczenie, a Ty pisałbyś o tym jak gołębie zasrały cały rynek w Krakowie to też bym Cię grzecznie poprosiła aby trzymać się kolibrów.

 

2 godziny temu, Krugerrand napisał(a):

uczepiłaś się jednego ogólnego, niekoniecznie pozytywnego względem kobiet, stwierdzenia. Podejrzewam, że to oburzenie może wynikać z tego, że sama stosowałaś tego typu zagrywki z swoim związku czy związkach i mechanizm wyparcia mocno zaczyna wjeżdżać.

 

Nie winię Cię o to, wy kobiety tak po prostu macie, że dyskusja z wami jest jak z małymi dziećmi. Chcecie otrzymywać odpowiedzi, które z góry pasują do waszych założeń, a jeśli ktoś poza nie wykracza lub napisze niepochlebną prawdę, to obrzucacie błotem, umniejszacie, robicie osobiste wycieczki ze sztampowym "która cię tak skrzydziła" na czele.

Na kanale "Musisz wiedzieć" był nawet ostatnio o tym materiał:

 

To nawet zabawne, bo pomijając jak bardzo ten materiał jest robiony pod tezę to akurat w przypadku tej naszej dyskusji tutaj to raczej nie ja stosuję obronę przez atak, odpowiadam emocjami na argumenty i robię osobiste wycieczki...

Edytowane przez maria
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Chcni napisał(a):

Ja znam taki przypadek w swojej rodzinie. Wujek żyje ze swoją kobietą na kocią łapę coś około 30 lat, mają dwie córki, jedna 25, druga około 18. Może właśnie brak ślubu im to dał?

W sumie brak ślubu też może być na plus, bo nie można "osiąść na laurach"... To chyba zależy od charakteru i na ile oboje mają taki sam stosunek do tego. 

Ja ze swoim partnerem żyliśmy bez ślubu 10 lat, dorobiliśmy się dzieci, domu i wspólnego kredytu ;) Ślub wzięliśmy niedawno i choć gdyby to ode mnie zależało wolałabym dużo wcześniej to faktycznie dostrzegam zalety takiego długiego związku nieformalnego. Ta świadomość, że można się w każdej chwili po prostu wyprowadzić (ja lub partner) bez żadnych formalności daje to, że dość często podejmuje się decyzję o pozostaniu i to w jakiś sposób umacnia. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.