Skocz do zawartości

''Wrodzona'' Depresja i temat samobójstw mężczyzn w młodym wieku.


furiat

Rekomendowane odpowiedzi

Czołem!
 

Z racji tego, że nie mogę spać a tabletki nie pomagają, chciałbym poruszyć dwie kwestie.

 

1. Depresja 'wrodzona'

Czy istnieją jakieś naukowe potwierdzenia, że dziecko może się z tak ową urodzić? Na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że odkąd pamiętam byłem przygnębiony. Przybity jak gwóźdź do trumny, niepocieszony i generalnie wycofany z życia całkowicie. Obracałem się tylko w towarzystwie 'bezpiecznym' dla mnie, niekonfliktowym. Od małego byłem tym zawsze przybitym dzieciakiem, któremu nic nigdy nie pasowało, nie miałem na nic siły i ot nawet takie mycie się sprawiało mi problemy - potrafiłem siedzieć w wannie i patrzeć w lecącą wodę, rozmyślając nad wszystkim co się da. 
W mojej rodzinie nie słyszałem o przypadku gdzie ktokolwiek z nas miał/przeszedł owe załamanie więc po części odpowiadam sobie na moje pytanie sam. Natomiast, jak dobrze wiemy, ludzie ukrywają swoje słabości czy problemy tak, by móc w jako-takim spokoju przeżyć od pierwszego do pierwszego. 
Zawsze mówiło się, że trzeba zacisnąć zęby i iść dalej ale co w przypadku, kiedy człowiek już NIE MA sił, by dalej iść? Nieważne w jakim kierunku, po prostu NIE MA sił na nic. 

Osobiście jestem pod opieką psychiatry, a przyznam szczerze że przerobiłem ich paru. Ten aktualny, wydaję mi się w miare spoko. Mogę z nim pogadać, nie pogania z czasem ba, nawet czasami go 'przedłuża' dając mi/jemu dokończyć zaczęty temat. 
Leki które przyjmuję powiem kolokwialnie chuja dają no może oprócz rozwalania mi wątroby, na którą i tak już muszę uważać (zespół Gilberta)

Sprawa numer 2
SAMOBÓJSTWA


Jestem ciekawy, co na ten temat sądzicie. 
• Czy jest to ucieczka od problemów?
Owszem, niektórzy będą pierwszymi by tak to nazwać, że jest to odmiana tchórzostwa i braku chęci wzięcia odpowiedzialności za swoje życie.
Ja uważam, że jest to oznaka DUŻEJ odwagi. Każdy człowiek boi się śmierci, są ludzie którzy wręcz mają bzika na punkcie przygotowania się na ewentualne kataklizmy itp. Czytając inne forum natknąłem się na wpis, w którym ktoś napisał, że człowiek próbujący odebrać sobie życie nigdy nie spróbowałby tego drugi raz. 
Samobójstwo wymaga od nas dojścia do tak psychicznego dołka zaślepiającego nam ewentualne rozwiązania, że jestem w stanie to zrozumieć jak człowiek. Wystarczy spojrzeć po ludziach na ulicy, z wypisanymi na twarzy emocjami, które im towarzyszą. Jeden jedzie do pracy do wkurwiającego szefa, którego najlepiej by odstrzelił, drugi ma kredyt, z którego spłacaniem nie daje rady a trzeci już to planuję - gdzie, jak i kiedy odpalać stryczek. 

Ja sam jestem po P.Ś i jedyne czego się wstydzę, to powodu dla którego planowałem to zrobić. Żadna dziewucha nie jest i nigdy nie powinna być sygnałem do wyciągania sznura. Na szczęście ja sam już to zrozumiałem w 90% gdyż i tak w głębi duszy nadal mnie wkurwia to jak zostałem przez nią potraktowany. 

Nie wiem Panowie czy kojarzycie taki film z De Niro 'Taxi Driver', który opisuję moje aktualne emocje i stan, w którym się znajduję. Nie mam zamiaru nikogo odstrzelić ani zrobić czegoś głupiego (no może oprócz puknięcia jakiegoś wieloryba na imprezie żeby spuścić z kija) ale jest mi ciężko żyć w tym kraju z wiedzą jak to wszystko wygląda. 
Nie mam siły na nic, tabletki nie działają a wizytę u psychiatry mam dopiero 18 stycznia. 
Rozpierdala mnie wszystko dookoła a samotność dobija.
Nie mam do kogo zadzwonić i nawet NIE  wygadać się z własnych problemów, a po prostu POROZMAWIAĆ/SPOTKAĆ SIĘ.
Rady z siłownią już przerabiałem, moje hobby to motoryzacja, zapierdalanie i ewentualnie bilard przy piwku na odmóżdzenię się. 

Co o tym wszystkim sądzicie? Co wam siedzi w głowie, czym moglibyście się ze mną podzielić? 
Postaram się odpowiedzieć na wszystkie odpowiedzi oprócz tych prymitywnych typu zajmij się sobą - odsyłam do przeczytania tematu jeszcze raz i zrozumienia tego, że NIE MAM NA NIC SIŁY. 
Pozdrawiam was drodzy czytelnicy, życzę wszystkiego dobrego!

 

Teraz, furiat napisał(a):

Czołem!
 

Z racji tego, że nie mogę spać a tabletki nie pomagają, chciałbym poruszyć dwie kwestie.

 

1. Depresja 'wrodzona'

Czy istnieją jakieś naukowe potwierdzenia, że dziecko może się z tak ową urodzić? Na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że odkąd pamiętam byłem przygnębiony. Przybity jak gwóźdź do trumny, niepocieszony i generalnie wycofany z życia całkowicie. Obracałem się tylko w towarzystwie 'bezpiecznym' dla mnie, niekonfliktowym. Od małego byłem tym zawsze przybitym dzieciakiem, któremu nic nigdy nie pasowało, nie miałem na nic siły i ot nawet takie mycie się sprawiało mi problemy - potrafiłem siedzieć w wannie i patrzeć w lecącą wodę, rozmyślając nad wszystkim co się da. 
W mojej rodzinie nie słyszałem o przypadku gdzie ktokolwiek z nas miał/przeszedł owe załamanie więc po części odpowiadam sobie na moje pytanie sam. Natomiast, jak dobrze wiemy, ludzie ukrywają swoje słabości czy problemy tak, by móc w jako-takim spokoju przeżyć od pierwszego do pierwszego. 
Zawsze mówiło się, że trzeba zacisnąć zęby i iść dalej ale co w przypadku, kiedy człowiek już NIE MA sił, by dalej iść? Nieważne w jakim kierunku, po prostu NIE MA sił na nic. 

Osobiście jestem pod opieką psychiatry, a przyznam szczerze że przerobiłem ich paru. Ten aktualny, wydaję mi się w miare spoko. Mogę z nim pogadać, nie pogania z czasem ba, nawet czasami go 'przedłuża' dając mi/jemu dokończyć zaczęty temat. 
Leki które przyjmuję powiem kolokwialnie chuja dają no może oprócz rozwalania mi wątroby, na którą i tak już muszę uważać (zespół Gilberta)

Sprawa numer 2
SAMOBÓJSTWA


Jestem ciekawy, co na ten temat sądzicie. 

• Czy jest to ucieczka od problemów?
Owszem, niektórzy będą pierwszymi by tak to nazwać, że jest to odmiana tchórzostwa i braku chęci wzięcia odpowiedzialności za swoje życie.
Ja uważam, że jest to oznaka DUŻEJ odwagi. Każdy człowiek boi się śmierci, są ludzie którzy wręcz mają bzika na punkcie przygotowania się na ewentualne kataklizmy itp. Czytając inne forum natknąłem się na wpis, w którym ktoś napisał, że człowiek próbujący odebrać sobie życie nigdy nie spróbowałby tego drugi raz. 
Samobójstwo wymaga od nas dojścia do tak psychicznego dołka zaślepiającego nam ewentualne rozwiązania, że jestem w stanie to zrozumieć jak człowiek. Wystarczy spojrzeć po ludziach na ulicy, z wypisanymi na twarzy emocjami, które im towarzyszą. Jeden jedzie do pracy do wkurwiającego szefa, którego najlepiej by odstrzelił, drugi ma kredyt, z którego spłacaniem nie daje rady a trzeci już to planuję - gdzie, jak i kiedy odpalać stryczek. 

Ja sam jestem po P.Ś i jedyne czego się wstydzę, to powodu dla którego planowałem to zrobić. Żadna dziewucha nie jest i nigdy nie powinna być sygnałem do wyciągania sznura. Na szczęście ja sam już to zrozumiałem w 90% gdyż i tak w głębi duszy nadal mnie wkurwia to jak zostałem przez nią potraktowany. 

Nie wiem Panowie czy kojarzycie taki film z De Niro 'Taxi Driver', który opisuję moje aktualne emocje i stan, w którym się znajduję. Nie mam zamiaru nikogo odstrzelić ani zrobić czegoś głupiego (no może oprócz puknięcia jakiegoś wieloryba na imprezie żeby spuścić z kija) ale jest mi ciężko żyć w tym kraju z wiedzą jak to wszystko wygląda. 
Nie mam siły na nic, tabletki nie działają a wizytę u psychiatry mam dopiero 18 stycznia. 
Rozpierdala mnie wszystko dookoła a samotność dobija.
Nie mam do kogo zadzwonić i nawet NIE  wygadać się z własnych problemów, a po prostu POROZMAWIAĆ/SPOTKAĆ SIĘ.
Rady z siłownią już przerabiałem, moje hobby to motoryzacja, zapierdalanie i ewentualnie bilard przy piwku na odmóżdzenię się. 

Co o tym wszystkim sądzicie? Co wam siedzi w głowie, czym moglibyście się ze mną podzielić? 
Postaram się odpowiedzieć na wszystkie odpowiedzi oprócz tych prymitywnych typu zajmij się sobą - odsyłam do przeczytania tematu jeszcze raz i zrozumienia tego, że NIE MAM NA NIC SIŁY. 
Pozdrawiam was drodzy czytelnicy, życzę wszystkiego dobrego!

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, furiat napisał(a):

1. Depresja 'wrodzona'

Czy istnieją jakieś naukowe potwierdzenia, że dziecko może się z tak ową urodzić? Na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że odkąd pamiętam byłem przygnębiony. (…)

 

Istnieje pojęcie depresji endogennej czyli wywołanej czynnikami wewnętrznymi a nie zdarzeniami czy interakcjami z ludźmi. Możesz sporo na ten temat znaleźć w sieci. Zaburzenia hormonalne, przewlekłe stany zapalne etc- ogólnie wszędzie tam gdzie nie można uchwycić zewnętrznej przyczyny.  

 

2 godziny temu, furiat napisał(a):

Zawsze mówiło się, że trzeba zacisnąć zęby i iść dalej ale co w przypadku, kiedy człowiek już NIE MA sił, by dalej iść? Nieważne w jakim kierunku, po prostu NIE MA sił na nic. 

 

Wtedy idziesz po pomoc do ludzi, którzy mogą Ci pomóc. Są takie momenty kiedy najtwardszy człowiek nie daje rady i potrzebuje profesjonalnej pomocy. Nie jest to żadna ujma, żaden wstyd. 
Na terapie do psychologów, psychoterapeutów czy do psychiatry trafić może specjals szkolący komandosów w survivalu, płatny killer, strażak co w ogień z buta wjeżdża czy boss mafii.

Nie pytaj skąd wiem.

 

2 godziny temu, furiat napisał(a):

Osobiście jestem pod opieką psychiatry, a przyznam szczerze że przerobiłem ich paru. Ten aktualny, wydaję mi się w miare spoko. Mogę z nim pogadać, nie pogania z czasem ba, nawet czasami go 'przedłuża' dając mi/jemu dokończyć zaczęty temat.

 

I dobrze- trzymaj się tego. Rozważ czy do tego nie byłoby dobrze z psychoterapeutą popracować, problem od innej strony ugryźć.

Tym bardziej że psychoterapia to jedna z głównych metod leczenia. 

 

2 godziny temu, furiat napisał(a):

Leki które przyjmuję powiem kolokwialnie chuja dają no może oprócz rozwalania mi wątroby, na którą i tak już muszę uważać (zespół Gilberta)

 

Ogólna zasada w psychiatrii jest taka, że leki przyjmuje się konsekwentnie przez długi czas, a działanie odczuwalne jest dopiero po paru tygodniach regularnego przyjmowania. 

 

Zespół Gilberta raczej nie stanowi problemu. Zakładam że psychiatra o tym wie- jeśli nie to koniecznie mu o tym powiedz. Zasadniczo schorzenie to nie ma konsekwencji poza podniesionym poziomem bilirubiny co nie zawsze jest widoczne nawet. Masz żółtaczkę po tych lekach? 

 

2 godziny temu, furiat napisał(a):

Sprawa numer 2
SAMOBÓJSTWA


(…)

Nie mam siły na nic, tabletki nie działają a wizytę u psychiatry mam dopiero 18 stycznia. 
Rozpierdala mnie wszystko dookoła a samotność dobija.
Nie mam do kogo zadzwonić i nawet NIE  wygadać się z własnych problemów, a po prostu POROZMAWIAĆ/SPOTKAĆ SIĘ.

 

Na takie stany są telefony zaufania.

Poszukałem w sieci i takie znalazłem:

https://zwjr.pl/bezplatne-numery-pomocowe

 

https://forumprzeciwdepresji.pl/wazne-telefony-antydepresyjne

 

Dzwoń! 

 

2 godziny temu, furiat napisał(a):

Co o tym wszystkim sądzicie? Co wam siedzi w głowie, czym moglibyście się ze mną podzielić? 

 

 

Nie lekceważ tematu i nie wahaj się uderzać tam gdzie można pomoc znaleźć. Teraz, od razu.  Na ostro są telefony zaufania.

 

Spróbuj do psychiatry zadzwonić dzisiaj i ogarnąć czy pokieruje Cię do terapeuty dalej. 
A jak nie to sam poszukaj. 

 

Depresję przerabiałem. Po prostu czasem trzeba fachowej pomocy. Nie będę Ci tutaj pierdolić, że życie piękne i są fajne rzeczy- bo człowiek w depresji tego nie widzi po prostu i takie gadanie raczej nie pomaga.

 

Powiem Ci tylko, że to jest problem bardzo powszechny. To już jest choroba cywilizacyjna i mnóstwo ludzi się z tym boryka a każdy z poczuciem osamotnienia. 

 

2 godziny temu, furiat napisał(a):


Postaram się odpowiedzieć na wszystkie odpowiedzi oprócz tych prymitywnych typu zajmij się sobą - odsyłam do przeczytania tematu jeszcze raz i zrozumienia tego, że NIE MAM NA NIC SIŁY. 
 

 

Na tym właśnie polega depresja. To nie jest jak się powszechnie uważa smutek i przygnębienie. To jest poczucie takiej niemocy właśnie i wydrenowania z siły. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wierzę we wrodzoną depresję.

 

1. Sprawdzić witaminy grupy B w szczególności B12. Jeść jajka, wątróbki, ryby itd. W zasadzie dieta zawierająca niską ilość węgli była by raczej dobra. 

2. Sprawdzić styl łączenia się z ludźmi. U Ciebie aż bije styl unikający z tego jak i co piszesz. A ten styl jest związany z lękiem i depresjami. Podobnie jak frytki z keczupem tworzą zgrany duet.

3. Zacznij rozmawiać ze swoim wnętrzem w sensie nie ignorowania uczuć, odczuć, smutków. (Praca z wewnętrznym dzieckiem chociażby)

4. Pomyśleć o sprawdzeniu robaków/pasożytów.

5. Depresja to nie choroba tylko ratunek przed ogłupionym umysłem. TY masz zejść w siebie by wyjść z siebie. Depresja to jak ból zęba. Napierdala, nie bo ząb jest zły, tylko zachorował bo został zatruty. Czemu ludzie się zabijają w depresji? Bo nie chcą zejść w samych siebie tylko rozkoszują się nie jako tym stanem A czemu? Bo finalnie to stan chronicznej ucieczki, przed sobą, przed życiem. A kto jest odpowiedzialny za uciekanie? No cóż, na pewno nie depresja.

6. Miałem ciemną noc duszy - aka depresję. Spałem ile tylko mogłem by uciec od wewnętrznego bólu, w pewnym momencie zostało mi to odebrane po to zaczął patrzeć w zakamarki własnej duszy. Podobnie jak Ty nie możesz aktualnie spać. Depresja nam nie pozwoli uciekać w nieskończoność. Nie było mnie stać na tabletki ani na lekarza oraz się wstydziłem do takiego iść. Rozwiązaniem jest zajrzenie i posłuchanie co mówi nam depresja. Tabletki w mojej inwiudualnej ocenie zagłuszają ten mechanizm. A mechanizm brzmi mniej więcej tak: "Siema, jestem depresja. Nie jestem wrodzona, tylko nabyta. Jestem tu by Ci pomóc, byś zajrzał w siebie i przebadał skąd te lęki, skąd smutek, skąd ten syf. Jestem tutaj z Tobą, ponieważ jeśli nie będę Ci doskwierać to nic ze sobą nie zrobisz i ostatecznie zakończenie nie będzie zbyt ciekawe, a tego byśmy nie chcieli. Nie jestem tu by Ci zmarnować życie tylko by je uratować". Coś w ten deseń. Jednak ludzie zamiast przebadać się pod względem swoich przekonań, filozofii, wierzeń, chorób i wszystkiego innego wolą brać tabletki. A czemu? Bo tabletka to nadal forma ucieczkim izolacja - uciekczka, spanie - ucieczka, nawet styl przywiązania w relacji (negatywny) jest formą ucieczki ;) Zamiast skonfrontować się to wybierają łatwą drogę. Sznur - tu identyczna sprawa. Nazwałbym to "super tabletką",w której w ogóle już nic nie trzeba. Pytanie jeśli coś jest po śmierci to co?. Fajnie w jakieś książce o duchowości wyczytałem, że lekcje które nie odrobiliśmy w tym życiu będziemy musieli przejść w następnym. Stąd jeśli to prawda, to depresja będzie nam towarzyć i powód zostanie nam zaplikowany.

6. Pamiętam doskonale jak nie miałem siły na nic ale dziwnym trafem byłem w stanie wsiąść na rower i jechać po fast fooda - cud?

7. Depresja to forma represji. Podobnie możemy żyć z bólem zęba. Ból zęba mówi nam, że mamy problem i powinniśmy iść do dentysty by ten nam pomógł. Natomiast w swojej arogancji nie idziemy. Jeśli ząb się nie otworzy i ropa nie wyleci to policzki i dziąsła nam spuchną i umrzemy, jeśli sytuacja naprawdę spoważnieje. A więc ból był w gruncie rzeczy naszym przyjacielem, który mówił nam o problemie, który postanowiliśmy ignorować. Podobnie depresja jest swego rodzaju przyjacielem ale inwidualne ego decyduje się zakończyć życie niekiedy, ponieważ woli uciec ostatecznie, niż ostatecznie skonfrontować pewne sprawy w sobie.

8. Nie przejdzie człowiek depresji dopóty pewna wewnętrzna praca nie zostanie zrozumiana i wykonana. Jeśli zaczniemy robić to co wymagane, depresja będzie się osłabiać, ponieważ jej powód powstania będzie wygaszać.

9. Znaleść źródło depresji.

10. Trenować bycie "w teraz".

11. Szukać rozwiązań.

12. Rozwiązanie problemu depresji jest Twoją/Waszą odpowiedzialnością. Chcesz pozbyć się depresji, to przestań sobie wmawiać, że sznur jest aktem odwagi bo nie jest. Jest aktem odwagi w takim sensie, że człowiek tak się źle czuje, że postanawia wziąć odpowiedzialność i zakończyć ból. To może lepiej wziąć odpowiedzialność i zakończyć ból ale w bardziej wymagający sposób? :) 

 

Trzeba na powrót się połączyć ze samym sobą bo depresja to odłączenie od samego siebie, od innych ludzi, od natury, od nadziei od esencji, którą jesteśmy.

 

Nawet jak się nie ma siły NA NIC (doskonale znam ten stan, aż za dobrze) to i tak trzeba szukać odpowiedzi tymi resztkami, którymi operujemy.

Depresja=represja samego siebie, życia w sobie. Może pozwólmy znów duchowi funkcjonować w nas? Tej esencji, która pragnie żyć w nas?

Depresja to paradoksalnie forma chęci życia.

 

Przekazałem tutaj tylko część mojej własnej inwidualnej podróży. Nie jestem lekarzem, farmaceutą ani żadnym internetowym guru. 

Nie brać niczego za pewnik, tylko używać własnego rozumu i szukać rozwiązań na depresję czy inne dolegliwości we własnym zakresie. Ja nie wziełem ani jednej tabletki do ust na depresję i jakoś dałem radę. Natomiast jak wy bierzecie, to miejcie świadomość czemu ją bierzecie i czy aby na pewno przy okazji nie dajecie sobie pozwolenia na to by uciekać dalej, licząc że tabletka pomoże. Może i pomoże - nie wiem, nie znam się ale z mojego doświadczenia tabletki działają czasowo a potem problem i tak pozostaje.

 

Zdrowia i życzę, każdemu z problemem depresji by kiedyś z tego wyszli i zobaczyli, że można wyjść z piekła z nowo nabytym blaskiem i nowym spojrzeniem. Wszelkich dobroci i zdrowia na waszej ścieżce. Jeśli nie macie, nikogo kto by w was wierzył i sami zatraciliście wiarę w siebie, to ja jestem tym, który wierzy w was i wasze lepsze jutro. A skoro ja jestem, to póki żyję zawsze ktoś już trzyma za was kciuki. Wiem co to znacza smutek, lęki, rozpacz ale wiem też, że istnieje druga strona i tam was zapraszam. Sami ocenicie widoki.

Edytowane przez SzatanK
  • Like 4
  • Dzięki 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Panie kolego @Albert Neri za obszerną odpowiedź. 

 

17 godzin temu, Albert Neri napisał(a):

Wtedy idziesz po pomoc do ludzi, którzy mogą Ci pomóc. Są takie momenty kiedy najtwardszy człowiek nie daje rady i potrzebuje profesjonalnej pomocy. Nie jest to żadna ujma, żaden wstyd. 
Na terapie do psychologów, psychoterapeutów czy do psychiatry trafić może specjals szkolący komandosów w survivalu, płatny killer, strażak co w ogień z buta wjeżdża czy boss mafii.

- Dopiero jakoś niedawno no może z pół roku temu ujawniłem się przed rodziną i ze samym sobą, że mam problem, który nie daje mi normalnie żyć. Trwało to moim zdaniem zbyt długo patrząc na to, że ogólny stan przygnębienia męczy mnie parenaście lat. Jestem z rocznika 2000, ujawnienie nastąpiło w roku 2023. Długo.. zbyt długo. 

 

 

I dobrze- trzymaj się tego. Rozważ czy do tego nie byłoby dobrze z psychoterapeutą popracować, problem od innej strony ugryźć.

Tym bardziej że psychoterapia to jedna z głównych metod leczenia. 
- Zdaję sobie sprawę z tego, że psychoterapia i przepracowanie traum/przeżyć z kimś to nieodłączny element pomocy wraz z lekami. Niestety, przerobiłem już dwóch psychoterapeutów (również tych specjalizujących się w uzależnieniach) i żaden z nich nie podpasował mi. Na początku było super miło, no jak z pójściem na divy pierwszy raz. Z każdym kolejnym spotkaniem widziałem tylko spojrzenie faceta na zegarek i jego ziewanie co drugie moje zdanie. Ktoś powie, że to jego praca i gościu może być zmęczony no ale kurwa bez przesady. Czaję też że tak wygląda ta praca ale wkurwia mnie sam fakt tego kiedy pomyślę, że jestem tylko takim pionkiem, który coś tam popierdoli, on przytaknie, weźmie dwie stówki i do zoba, do następnego i heja. Aktualnie nie szukam kolejnego psychoterapeuty bo uważam, że są chuja warci - albo może trafiam na tylko takich. 
 

 

 

Zespół Gilberta raczej nie stanowi problemu. Zakładam że psychiatra o tym wie- jeśli nie to koniecznie mu o tym powiedz. 
- Wie jak najbardziej, bo sam się mnie zapytał czemu mam takie żółte oczy - im więcej stresu tymbardziej oczy zamieniają się jakbym ewoluował w reptilianina. Niestety na to nie ma rady, bo żyję w ciągłym, permanentym stresie. Alkohol niewskazany, śmieciowe żarcie również. Jeszcze kiedy chodziłem do szkoły to kontrolowałem poziom bilirubiny na prośbę rodziny, ale teraz przyznam szczerze że w stanie w którym jestem to mam na to wyjebane. Co ma być to będzie. 

 

 

Na takie stany są telefony zaufania.

Dzwoń! 

https://zwjr.pl/bezplatne-numery-pomocowe

https://forumprzeciwdepresji.pl/wazne-telefony-antydepresyjne

- Dziękuję ale wątpię bym z nich skorzystał. Wstydzę się, zresztą co mi to pomoże. Człowiek potrzebuje drugiej osoby obok, która go wysłucha. Ta Pani/Pan na infolinii wysłucha owszem, ale później odłoży słuchawkę i wyjebongo. Nie mówię, że jestem jakiś suicydalny ale nie wierzę w idee telefonów zaufania/pomocy. Niemniej jednak dziękuję. 

 

 

Spróbuj do psychiatry zadzwonić dzisiaj i ogarnąć czy pokieruje Cię do terapeuty dalej. 
- Osiemnastego stycznia mam wizytę u psychiatry i oznajmię mu, że odpuściłem psychoterapię. Nie wiem jak zareaguje na to chociaż podejrzewam, że się nasłucham - bez tego nie ruszymy. Może i ma rację ale tak jak wspomniałem (może to wina mojego stanu psychicznego) nie wierzę w to, że gościu wysłuchując mnie i dając rady bym szedł podbiegać był w stanie mi pomóc - znów dobijam do ściany, że może trafiłem na jakiegoś buca. Wstyd mi o tym mówić rodzicom, a co dopiero gościowi który mnie nie zna i nie jestem w stanie w godzinę opowiedzieć mu historii swojego życia. 

 

Nie będę Ci tutaj pierdolić, że życie piękne i są fajne rzeczy- bo człowiek w depresji tego nie widzi po prostu i takie gadanie raczej nie pomaga.
- Powiem więcej, mnie to bardziej wkurza i jeszcze bardziej nakręca do głupot. Ludzie myślą, że to jest jak ze złamaną ręką. Nie widać nic? jest okej! Tymbardziej teraz, w tych pojebanych czasach kiedy to co druga laska ma 'depresję' bo nie było jej ulubionego błyszczyka w sklepie. 

 Raz jeszcze dzięki za odpowiedź Panie @Albert Neri!

 


 

3 godziny temu, Albert Neri napisał(a):

@Druid przemyślałeś to zanim wrzuciłeś gościowi w depresji takie materiały? 

Nie wchodzę na temat zagadnień tu poruszonych w ogóle ale jak niby kurwa ma mu to pomóc wyjść ze stanu w jakim się

znalazł? 

Co tam napisał? bo aż się zaciekawiłem :D

27 minut temu, SzatanK napisał(a):

2. Sprawdzić styl łączenia się z ludźmi. U Ciebie aż bije styl unikający z tego jak i co piszesz. 
Masz rację przyznaję. Zdaję sobie sprawę, że moja samotność to w 90% moja wina. Sam niekiedy unikam wyjść do nowych ludzi. Boję się tego, że czasami moje zachowanie będzie źle odebrane w grupie. Boję się również przed kimkolwiek otworzyć i odpowiedzieć na pytanie CO U CIEBIE inaczej niż w porządku co jest kompletną bzdurą. Boję się, że ludzi to raz - nie interesuje - dwa przestraszą się tego, że mogę coś odjebać sobie a oni będą mieli mnie na sumieniu. Głupie myślenie ale już nieraz słyszałem komentarze o sobie, że jestem jakiś 'dziwny' lekko niezrównoważony. Tyle czasu ile żyję nie otrzymałem pomocy prosząc ją nawet swojego własnego brata. Brata! 

3. Zacznij rozmawiać ze swoim wnętrzem w sensie nie ignorowania uczuć, odczuć, smutków. 
Jak zacząć? Póki co staram się kontrolować swoję emocje najczęściej złość. 

4. Pomyśleć o sprawdzeniu robaków/pasożytów.
Nie wiem czy o to chodzi dokładnie ale mam zamiar iść na kolanoskopie i gastroskopie tak o, by mnie 'przejrzeli' od środka. Może masz na myśli coś innego?

10. Trenować bycie "w teraz".
- Mógłbyś rozwinąć proszę?
 

 

Trzeba na powrót się połączyć ze samym sobą bo depresja to odłączenie od samego siebie, od innych ludzi, od natury, od nadziei od esencji, którą jesteśmy.
- Od czego zacząć, by znaleźć ten kabel HDMI do połączenia się z samym sobą? 

 

 

Przekazałem tutaj tylko część mojej własnej inwidualnej podróży. Nie jestem lekarzem, farmaceutą ani żadnym internetowym guru. 

- I za to Ci bardzo dziękuję, za poświęcenie czasu na napisanie tak obszernego tekstu. :)

 

Zdrowia i życzę, każdemu z problemem depresji by kiedyś z tego wyszli i zobaczyli, że można wyjść z piekła z nowo nabytym blaskiem i nowym spojrzeniem. Wszelkich dobroci i zdrowia na waszej ścieżce
- Do wszystkich czytających i cierpiących, dokładam swoje słowa otuchy. Trzymajcie się. 

Po 18 stycznia, po wizycie u psychiatry podzielę się z wami moimi kolejnymi przemyśleniami. Może coś się ruszy...

 

Edytowane przez furiat
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, furiat napisał(a):

2. Sprawdzić styl łączenia się z ludźmi. U Ciebie aż bije styl unikający z tego jak i co piszesz. 
Masz rację przyznaję. Zdaję sobie sprawę, że moja samotność to w 90% moja wina

Styl łączenia (każdy z nas jakiś ma. Ty zerknij na unikający, to taki mój strzał w ciemno. Raczej nie bije od Ciebie bezpieczny styl)

42 minuty temu, furiat napisał(a):

3. Zacznij rozmawiać ze swoim wnętrzem w sensie nie ignorowania uczuć, odczuć, smutków. 
Jak zacząć? Póki co staram się kontrolować swoję emocje najczęściej złość. 

Złość jest właśnie bardzo dobra. Od niej zacznij, np na to na co jesteś zły. Chodzi o nazywanie emocji, uczuć i pewną konfronatcję z nimi. Szukaj fachowej literatury w tematyce emocji. Aha i nie chodzi o kontrolę tylko ale w Twoim wypadku swodobny przepływ (według mnie)

42 minuty temu, furiat napisał(a):

myśli coś innego?

Właśnie to. Przebadaj się pod kątem pasożytów.

42 minuty temu, furiat napisał(a):

. Trenować bycie "w teraz".
- Mógłbyś rozwinąć proszę?

Potęga teraźniejszości

42 minuty temu, furiat napisał(a):

Od czego zacząć, by znaleźć ten kabel HDMI do połączenia się z samym sobą? 

Chyba powininen powiedzieć "od siebie" :D 

 

Spójrz na to ten w sposób. Choroba Ci coś mówi i Twoim zadaniem jest odkryć o co jej chodzi. 

 

Ja Ci w krótkich postach nie jestem w stanie dać remedium na wszystko - pamiętaj o tym @furiat

 

Musisz patrzeć daleko poza to co Ci mówi lekarz. Szukaj własnych odpowiedzi w książkach - ja tak robiłem przez lata. Oficjalnie nie byłem u żadnego psychoanalityka ani nie wziąłem ani jednej tabletki. Ale z drugiej strony, odwiedziłem nie wiem ilu internetowych psychoanalityków i przesłuchałem nie rzadko całe ich kanały i pewne videa po kilka razy.

Zresztą do dziś słucham. Depresji już raczej od dawna nie mam ale pojawiły się inne problemy i inne objawienia. Kwestia wsłuchiwania się w samego siebie pozostała ze mną do dziś. To jest jak nauka życia na nowo w jakimś sensie @furiat Przynajmniej ja tak to widzę.

 

Tym czasem uciekać spać. 

 

Szukaj odpowiedzi na anglojęzycznych stronkach najlepiej, youtubie itd, itp ale i Polski net nie jest już wcale taki biedny.

 

Dasz radę.

Edytowane przez SzatanK
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do Twoich problemów to jestem na drugim końcu skali i ciężko jest mi to zrozumieć. 

 

Generalnie mam wszystko w dupie, na wszystko czas, jakoś to będzie, czy są ludzie obok mnie czy jestem sam, jest git.

 

I nie jestem w stanie wyobrazić sobie sytuacji w której chciałbym odebrać sobie życie. Z jednego prostego powodu, choć jest ich wiele, ale mam taki jeden który daje mi pewność że nie warto.

 

Tym powodem jest to że świat jest piękny a ja chcę go zobaczyć na własne oczy a nie w necie. Mam chyba z tysiąc pinezek na Google maps z miejscami które chcę odwiedzić, ciągle dodaję nowe i je odwiedzam.

 

Podróżuję solo, nawet jak jestem akurat z jakąś laską, tak wolę. Dopiero co wróciłem z ciepłego południa, naładowałem baterie i już mam zaplanowane następne prawie dwa lata, ze szczegółami że nawet wiem w których hotelach będę w danym dniu i jakie atrakcje kiedy zobaczę.

 

W tym roku będzie Rzym, kolejny już raz, Turcja, Portugalia, polskie góry i Azja na miesiąc a w przyszłym jeśli wszystko dobrze pójdzie to zamieszkam na Cyprze i zrobię objazd po zachodnich stanach USA. 

 

Miałbym sobie coś zrobić żeby mnie to ominęło? Nie ma kurwa mowy. 

 

Pomyśl o tym. 

 

Siedzenie w wannie i patrzenie jak woda leci? Chłopie, wodospad w górach jest lepszą opcją. Nawet jeśli będziesz tam sam. Zresztą poznawanie ludzi w takich miejscach jest czymś naturalnym i łatwo wyłowić innego backpackersa lub *.erkę i poszerzać kontakty. 

 

Wielu ludzi których znam poznałem w takich właśnie miejscach, a to w kolejce do jakiejś atrakcji, a to na ławce gdzieś z widokiem, tysiące możliwości. Ludzie nie gryzą. 

 

Do dziś mam kontakt np. z piękną dziewczyną z NY którą poznałem na szczycie krzywej wieży w Pizie, była tak atrakcyjna że żałowałbym gdybym się do niej nie odezwał 😄, spędziliśmy następne 2 dni razem podróżując małym fiacikiem po słonecznej Italii. 

 

La dolce Vita 😍

 

Rusz dupę, nie stać Cię na bilet? to idź do lasu, nad wodę, pojedź do jakiegoś miasta zwiedzaj, ruch na świeżym powietrzu poprawia samopoczucie, nie pożałujesz, zobaczysz. 

 

Pomyśl o swoim nastawieniu, i staraj się myśleć pozytywnie, jednych słońce razi w oczy, innym rysuje tęczę na niebie. 

 

Śmierć przyjdzie po każdego z nas, każdy się przekona jak to jest, ale nie każdy spełni swoje marzenia a to jest coś za czym warto gnać na koniec świata.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SzatanK świetnie naświetlił temat. @furiat zwróć szczególną uwagę i poszerz wiedzę o witaminach o których napisał. Jeśli chodzi o samobójstwo to wg mnie trzeba mieć sporo odwagi, żeby takie coś zrobić. Ale się nie wypowiem, bo nie wiem, jakie wówczas występują stany świadomości.

 

Wiem natomiast, że wśród osób, które przeżyły próbę samobójczą i "załapały" się na śmierć kliniczną, wyjście z ciała, obserwację otoczenia, a potem pobyt "gdzie indziej", wszyscy tłumaczyli, że ich problemy (to przed czym chcieli uciec), potęgowały się. Byli ganieni za swój czyn przez istoty "tam". Ci niedoszli samobójcy, potem już nie mieli ochoty na odbieranie sobie życia, odczucia jakich doświadczali "po śmierci" były dla nich bardzo nieprzyjemne, nie chcieli żeby powróciły.

 

Wszystkie duże religie potępiają samobójstwo, zapewne nie bez powodu.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, furiat napisał(a):

Czy istnieją jakieś naukowe potwierdzenia, że dziecko może się z tak ową urodzić?

 

Proponuję zapoznać się z tym materiałem a jak cię zaciekawi to inne z tą kobietą.

 

W skrócie w tobie są geny mamy, taty, dwóch babć, dwóch dziadków i poprzednich pokoleń twojej rodziny.

 

Wszelkie nieprzepracowane sprawy, traumy, nie wypowiedziane słowa, żale, negatywne doświadczenia, ułomności,

nałogi, lęki, obawy są w tobie. 

 

Tak dostałeś w spadku na garb pełno problemów, które do tej pory nie wiedziałeś skąd się biorą.

Zastanawiałeś się dlaczego masz predyspozycje do pewnych rzeczy i wiedzę na dany temat a do innych nie bardzo?

 

W świadomy bądź nieświadomy sposób nasi bliscy przekazują to co mają najlepsze i niestety to z czym sami się zmagali.

 

Nigdy cię nie zastanawiało dlaczego w rodzinach na pewne tematy się nie rozmawia wręcz są tabu?

 

Wszystko ma swoje wyjaśnienie i nie bierze sie znikąd.

 

Dlatego przeprowadź rozpoznanie czy ktoś w rodzinie miał podobne problemy depresyjne, egzystencjalne.

 

 

  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaraz mnie tutaj część braci zbeszta jako heretyka ale nikt nie bierze najważniejszego czynnika dziś na świecie czyli zła które rozpieprza wszystko i wszystkich.

Pamiętajcie że lucyfer gardzi ludźmi i chce pociągnąć jak najwięcej ich ze sobą do siebie, mu najbardziej zależy abyś czuł się i był jak gówno on się tym karmi a najlepiej abyś popełnił SAMOBÓJSTWO bo on wtedy wygrywa.

 

Wiecie ile razy nachodził mnie różne pomysły? i to się nie chciało odczepić do póki nie przysiadłem konkretnie do modlitwy?

Dawno temu zataiłem seks przy spowiedzi i poszedłem do komunii, nie chcecie wiedzieć jak wstrętne i ohydne koszmary męczyły mnie tego dnia w nocy.

 

On gardzi ludźmi, dobrem, miłością, przyjaźnią i NIENAWIDZI RODZINY która jest dzisiaj tak niszczona jako wartość.

Wszystko co się dzisiaj odpierdala na świecie było w przepowiedniach i to są czasy ostateczne moim zdaniem ale to Bóg jeden wie czy tak jest.

Edytowane przez bassfreak
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, bassfreak napisał(a):

nikt nie bierze najważniejszego czynnika dziś na świecie czyli zła które rozpieprza wszystko i wszystkich.

Łatwo jest zwalać winę na coś nadnaturalnego, co nami kieruje i namawia do złego..

Jeśli jest coś co może być złe na świecie, to jest to drugi człowiek.

 

U Ciebie w mojej opinii winne jest programowanie religijne, w sumie napisałeś idealny przykład co się dzieje, jeśli chcemy walczyć z takowym.

Mniejsza z tym, bo w coś wierzyć trzeba :) 

 

Za "wrodzoną" depresję w lwiej częsci może odpowiadać brak odpowiednich męskich hormonów.

Strzelam. Myślę, że coś w tym może być.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że powinieneś iść do psychologa lub psychoterapeuty. 

 

Psychiatra to przede wszystkim lekarz - on jest głównie od leczenia farmakologicznego. 

 

Widać, że masz potrzebę rozmowy dłuższej na temat przemyśleń egzystencjonalnych itd. 

 

A co do tego czy człowiek się rodzi... Nie jestem specem, ale myślę, że pewne predyspozycje do jakiś chorób - tych psychicznych także - się dziedziczy. 

 

Po dziadku, matce, ojcu itd. 

 

W pierwszej kolejności farmakologia dobrze dobrana musi być. Z lekami się często strzela, ale jest ich tak wiele, że każdy coś dla siebie znajdzie. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@furiat

 

A jak twoje PODSTAWY? pytam o badania krwi

 

tsh, ft4, ft4, cukier i insulina na czczo, b12, kwas foliowy , witamina d3 25 oh, żelazo, ferrytyna, prolaktyna, testosteron wolny/całkowty, estrogen, progesteron?

zdajesz sobie sprawę że skrajne niedobory magnezu np (nie badaj go z krwi to nic nie pokazuje) mogą powodować objawy które masz? nie mówiąc o witaminie d 25oh.

Witamina d zacznijmy od tego że to nie jest nawet witamina, to jest PRO HORMON który jest ABSOLUTNIE potrzebny KAŻDEJ twojej komórce w ciele.

Możesz mieć rozjebany mikrobion jelit do tego albo jakieś pasożyty (zapomnij o rozmowie z lekarzem o pasożytach, taka pana uroda i żryj tabletki na recepte a nie wymyślasz)

 

to są PODSTAWY a nie chodzić po "lekarzach" którzy mają cię w CHUJU bo dla nich się liczy recepta wypisana.

 

Rolka "depresja" ale nie tylko (1 z lewej 3 rząd od góry), mówi właśnie o lasce które długi czas leczy się na depresję bez skutecznie a tam LEŻĄ PODSTAWY

Jak kurwa ktoś ma cię naprawić trutką w tabletkach skoro twoje ciało MA NIEDOBORY PODSTAWOWYCH PIERWIASTKÓW I WITAMIN !!!!

Laska w wynikach na filmie ma DWA RAZY MNIEJSZY poziom b12 niż powinien zdrowy człowiek nie mówiąc o wit d 25OH na poziomie 13 TRAGEDIA !!!!! gdzie minimum to 50 najlepiej 80-100.

 

https://olgagrech.pl/materialy-edukacyjne-str-4/#1649256386162-3e74119c-6d39

 

https://www.instagram.com/olga_grech_terapie/?img_index=1 tu jej insta wszystko masz w rolkach zapisane

34 minuty temu, $Szarak$ napisał(a):

 

Psychiatra to przede wszystkim lekarz - on jest głównie od leczenia farmakologicznego. 

Święte słowa napisałeś coś bardzo mądrego nawet o tym nie wiedząc.

 

95% jakichkolwiek lekarzy NIE ROBI WYWIADU Z PACJENTEM I NIE ROBI POTRZEBNYCH BADAŃ !!!

Psychiatra zanim cokolwiek zacznie z tobą robić i pytać pierwsze co powinna być zrobiona lista badań którą napisałem wyżej !!

 

@SzatanK dobrze prawi

Edytowane przez bassfreak
  • Like 2
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, furiat napisał(a):

i tak w głębi duszy nadal mnie wkurwia to jak zostałem przez nią potraktowany.

 

Odwróć sposób rozumowania. 

 

Ona postąpiła wedle swojego schematu.

A Ty pozwoliłeś / dopuściłeś do tego, aby to tak odebrać.

Może (zbyt) osobiście.

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dr Jaśkowski mówił, że pierwsze badanie na jakie powinien skierować psychiatra to sprawdzenie czy nie jest się zatrutym metalami ciężkimi. W dzisiejszych czasach praktycznie każdy jest zatruty, przez żywność czy szczepionki podawane w pierwszych miesiącach życia.

Jednak każdy organizm jest inny i jedna osoba z taką ilością metali ciężkich będzie mogła w miarę normalnie funkcjonować, a druga będzie chora. 

Skoro małe dzieci dostają autyzmu przez szczepienia, to jak najbardziej moim zdaniem jest możliwa "nabyta" w ten sposób depresja.

 

PS. Badałeś poziom witaminy D i testosteron?

Edytowane przez Chcni
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@furiat, @SzatanK napisal ci pierwsze kroki i tym tropem powinienes isc, to jest wlasciwy kierunek. Czujesz sie odrzucoy i z drugiej strony sfrustrowany? Pierwsza i najwazniejsza zasada, to przestac rozmyslac nad zlem swiata i niesprawiedliwoscia. On nie jest zly, ani niesprawiedliwy. Nasze postrzeganie jego takie jest. Patrzymy na wszystko przez pryzmat siebie. Ciezko okreslic jaki wstyd z dziecinstwa mial wplyw na ciebie, ale to juz sam musisz odkryc. Wstyd to jeden najbardziej destrukcyjnych mechanizmow dzialajacych na psychike dziecka i pozniej na doroslego. Wypycha ludzi z nich samych i wrzuca w miejsca skad ciezko sie wygrzebac, bez wczesniejszego spojrzenia w siebie.

 

Jak cie stac na psychoterapeute, to koniecznie znajdz jednego. Nie akcetuj kazdego, zrob casting i wybierz kogos dojrzalego. Psychoterapia daje najwiekszy ROI (zwrot z inwestycji) jaki mozna sobie wyobrazic. Ekspresowa opcja jest hipnoterapia podobno, ale nigdy nie probowalem i nie wiem zbyt wiele.

 

Nie 'walcz' z emocjami. Nie wypieraj ich. Emocje to zrodlo informacji. Emocje to reakcja na mysli i co sie w tobie dzieje. Jak przestaniesz myslec negatywnie i zaakceptujesz tu i teraz, zacznie ci sie powoli poprawiac. Schemat wyglada w ten sposob: mysli > emocje > zachownie. Dlatego zmiana sposobu myslenia potrafi zmienic zycie.

 

Dobrym sposobem ktory warto wprowadzic w zycie, to dziekczynienie jak i afirmacje i medytacje. Te ostatnie skoncentrowane na pozytywnym podejsciu do zycia i codziennosci.

 

To, ze nie mozesz uzyskac pomocy od najblizszych, to moze byc spowodowane zmeczeniem materialu, lub zwyklym unikaniem problemu. Jednak poki sam nie zaczniesz dzialac aby naprawic siebie nikt inny ci sam nie pomoze. Nikt nie bedzie cie trzymal za raczke. Twoj stan to nie twoja wina, ale twoja odpowiedzialnosc.

 

Zacznij czytac na ten temat. Mozesz tez sluchac audiobookow. WIele z tych pozycji dostepnych jest w wersji audio.

 

Fo listy ze swojej strony polecam Anthony de Mello - Przebudzenie.  Jak jednak nie przemowi do ciebie w danej chwili, wroc za jakis czas. Poza "Potega Terazniejszosci" ine ksiazki Eckharta Tolle rowniez warto przeczytac. Do listy dodalbym moze Rozmowy z Bogiem, ktore zreszta mi @SzatanK polecil. Alan Watts i jego wyklady i ksiazki sa rowniez wspaniale, abys nabral perspektywy.

 

Z polskiego YT, polecam kanal dr. Agnieszki Kozak.

 

Co jeszcze bym sugerowal? To praca nad dobra relacja z samym soba. Potraktuj siebie jako najwazniejsza osobe w swoim zyciu i zacznij sie o nia starac. To pomoze w samoakceptacji i moze odkryjesz milosc do samego siebie. Musisz tez zaczac integrowac wyparte czesci siebie, a na pewno masz ich tam bez miary. To najczesciej jest zrodlem depresji. Brak samo akceptacji i dysonans pomedzy tym kim chcesz byc, a tym kim w srodku jestes. Niestety tutaj redpill zrobi ci wiecej kuku niz da dobrego. Wrzuci cie w kolejna spirale braku sprawczosci i lekow, Niestety poki nie poczujesz sie bezpieczny sam ze soba, musisz zmniejszyc czestotliwosc lykania czerwonej pigulki, a kiedy poczujesz sie bezpieczny i bedziesz swiadomy siebie i swiata, nie bedziesz jej potrzebowal.

 

Powodzenia w zdrowieniu. Dasz rade.

 

 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli leki nic nie dają to się leki zmienia i to dotyczy wszystkich spotykanych schorzeń. Nawet, kiedy idziesz do kardiologa to czasami ciężko dopasować od razu leki na nadciśnienie. Potrzeba z reguły kilku wizyt i testowania. Jak masz takie odczucia - nie działa to trzeba aktywnie zmienić.

 

Sam cierpię i szczerze mówiąc rozpatruję eutanazję za granicą realnie, kiedy stan zdrowia się mocno pogorszy i nie będę miał już żadnych możliwości. Depresja to dla mnie cena za świadomość, ten negatywny koszt. Z drugiej strony jednak świadomie można podejmować jakieś decyzje dla siebie. Nawet to, że napisałeś posta na forum oznacza proaktywność i chęć wymiany doświadczenia, więc to już coś. Na tym można budować dalsze aktywności, do których Cię naturalnie ciągnie.

 

Eutanazję rozpatruję jako coś realnego, naturalnie za granicą, przez wyspecjalizowane fundacje, stowarzyszenia. Co do wrodzonej depresji to trudno powiedzieć, bo medycyna nie wie wielu rzeczy. Aktualnie nie radzimy sobie w ogóle z problemami umysłowymi, psychicznymi. Mi dużo pomogła medytacja, przyjaciele, ale to się nie bierze z dupy, tylko trzeba lata pracować nad przyjaciół, żeby mieć z kim pogadać i trzeba być człowiekiem zaufanym, honorowym, lojalnym, żeby tacy ludzie w życiu się pojawili.

 

Poczytaj eseje Monteigna o samobójstwie. Odwaga samobójcy to pewna cnota, ale pojawia się tylko w określonych okolicznościach. Tchórzem jest ten, kto popełnia samobója, kiedy nie wyczerpał wszystkich możliwości obrony/walki, a tych możliwości występuje sporo. W skrajnym przypadku można nawet żyć na ulicy i nic złego się nie stanie. Nasz system utrzyma każdego człowieka i nakarmi. Żyjemy w takich czasach, że trudno nie mieć depresji. To dotyczy każdego, więc załóż sztuczny uśmiech na ryj i rób cokolwiek, bo tak ten organizm właśnie działa. Jak zaczynasz robić to się odpalają hormony i życie wydaje się lepsze. No i farmakologia do zmiany. Leki właściwie dopasowane przywrócą energię. Nikt za Ciebie roboty nie wykona. Nikt. Nic nie poradzisz.

  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Iceman84PL napisał(a):

Wszelkie nieprzepracowane sprawy, traumy, nie wypowiedziane słowa, żale, negatywne doświadczenia, ułomności,

nałogi, lęki, obawy są w tobie. 
- Święte słowa. Jestem tym typem człowieka, który kiedy czegoś nie powie to rozmyśla jakby to inaczej rozegrał gdyby się odezwał w danej chwili. Wstyd towarzyszył mi od młodego ale ten temat zacząłem już ogarniać ze swoim ojcem, który był tym kto zaszczepił u mnie bardzo mocne uczucie wstydu. Przebaczyłem mu, a on sam jest już tego świadom. 

 

Obejrzę dzisiaj ten materiał, dziękuje za link.

 

 

16 godzin temu, Quo Vadis? napisał(a):

Łatwo jest zwalać winę na coś nadnaturalnego, co nami kieruje i namawia do złego..

Jeśli jest coś co może być złe na świecie, to jest to drugi człowiek.
- Podpisuję się pod tym w stu procentach. 

 

 

16 godzin temu, bassfreak napisał(a):

@furiat

 

A jak twoje PODSTAWY? pytam o badania krwi

- Dawno nie badałem krwi ale myślę żeby jednak je zrobić. Zawsze starałem się chociaż raz na rok pójść i się przebadać ale ostatni okres był dla mnie za bardzo wyczerpujący i odpuściłem temat totalnie. Postaram się znaleźć resztki sił i udać na badania. 

 

a nie chodzić po "lekarzach" którzy mają cię w CHUJU bo dla nich się liczy recepta wypisana.
- Bywałem u takich psychiatrów dla których liczył się tylko wypis na leki i dowidzenia. Znam temat. Ten, u którego się aktualnie 'leczę' jest w porządku. Tak jak wspomniałem poświęca mi nawet więcej czasu niż terapeuta, który liczy tylko minuty do końca sesji.  

 

 

15 godzin temu, GriTo napisał(a):

 

Odwróć sposób rozumowania. 

 

Ona postąpiła wedle swojego schematu.

A Ty pozwoliłeś / dopuściłeś do tego, aby to tak odebrać.

Może (zbyt) osobiście.
- Tak. W stu procentach wiem, że wpuściłem po prostu węża do swojego ogrodu, do którego wejścia mieć nie powinien. Jednak jak sami wiecie, pewne rzeczy nawet i po latach mogą przywrócić złe wspomnienia ale staram się z tym walczyć i zmienić to swoje głupkowate myślenie. 

 

15 godzin temu, Chcni napisał(a):

PS. Badałeś poziom witaminy D i testosteron?
- Póki co nie, ale zrobię to chociażby ze względu na wasze rady. 

 

7 godzin temu, Pater Belli napisał(a):

Pierwsza i najwazniejsza zasada, to przestac rozmyslac nad zlem swiata i niesprawiedliwoscia. On nie jest zly, ani niesprawiedliwy. Nasze postrzeganie jego takie jest. Patrzymy na wszystko przez pryzmat siebie. Ciezko okreslic jaki wstyd z dziecinstwa mial wplyw na ciebie, ale to juz sam musisz odkryc. Wstyd to jeden najbardziej destrukcyjnych mechanizmow dzialajacych na psychike dziecka i pozniej na doroslego. Wypycha ludzi z nich samych i wrzuca w miejsca skad ciezko sie wygrzebac, bez wczesniejszego spojrzenia w siebie.
- Bardzo mądre słowa. Często sam unikam sytuacji/okazji na cokolwiek ze względu na owy wstyd. Boję się, że zostanę wyśmiany w towarzystwie. Jest to u mnie bardzo głęboko zakorzenione i chciałbym to jak najszybciej wykopać. 

 

Co jeszcze bym sugerowal? To praca nad dobra relacja z samym soba. Potraktuj siebie jako najwazniejsza osobe w swoim zyciu i zacznij sie o nia starac. To pomoze w samoakceptacji i moze odkryjesz milosc do samego siebie. Musisz tez zaczac integrowac wyparte czesci siebie, a na pewno masz ich tam bez miary. To najczesciej jest zrodlem depresji. Brak samo akceptacji i dysonans pomedzy tym kim chcesz byc, a tym kim w srodku jestes. 
- W czasach, kiedy chodziłem do szkoły prawie ciągle udawałem kogoś kim nie byłem. Chciałem być tacy jak inni tzn. w moim rozumowaniu akceptowalnym. To może również wywołało u mnie ten dysonans. Teraz zaczynam akceptować swoje niedoskonałości i niczego nie udaję.

 

Powodzenia w zdrowieniu. Dasz rade.
- Dziękuję za miłe słowa i również życzę Ci wszystkiego dobrego :) 

 

 


Dzisiejszy dzień był inny niż zwykle. Wstałem rano, niewyspany ale z jakimś takim zamiarem zrobienia czegokolwiek. Poszedłem jak mam w zwyczaju na solarę, na zakupy i pobujałem się trochę autem po mieście. Powiem więcej, zagadałem nawet do młodej dziewuchy z solary czy nie dałaby się namówić na kawę. Była zaskoczona i uśmiechnięta a z oczu patrzyło jej że tak powiem miło. Nie wiem czy robię sobie nadzieję ale kazała mi zostawić swój numer telefonu, co też zrobiłem. Zadzwoni, odezwie się? Jeżeli tak to spoko, jeżeli nie to płakać nie będę. Jestem z siebie dumny bo w dniu dzisiejszym stanąłem w szranki z moim brakiem w relacjach interpersonalnych i pokonałem go. Nie trząsłem się, nie sepleniłem tylko po męsku wszedłem i zacząłem kręcić temat i to wszystko przy czekających klientach. Ten dzień to swego rodzaju moje małe bo małe ale wciąż zwycięstwo. 

Dziękuje wam za odpowiedzi, Bracia!

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 10.01.2024 o 02:00, furiat napisał(a):

Depresja 'wrodzona'

Coś tam się przekazuje genetycznie, ale...skoro za odporność w ok 75% odpowiadają jelita czyli brzuch to może warto się o niego zatroszczyć bo możliwe, że ma duży wpływ na inne kwestie zdrowotne...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, furiat napisał(a):

- Bardzo mądre słowa. Często sam unikam sytuacji/okazji na cokolwiek ze względu na owy wstyd. Boję się, że zostanę wyśmiany w towarzystwie. Jest to u mnie bardzo głęboko zakorzenione i chciałbym to jak najszybciej wykopać. 

To juz wiesz gdzie szukac i za co sie wziasc. Daj znac jak u ciebie z angielskim, to podesle ci kilka dobrych tytulow ktore pozwola ci sie za to zabrac. Niestety najlepsze ksiazki sa niedostepne w jezyku polskim. Nastepstwe zycia w toksycznym wstydzie jest syndrom milego faceta, czyli potrzeba zadowalania wszystkich lub braku liczenia sie z wlasnymi potrzebami. Nawet nie znanie wlasnych potrzeb, bo obecne potrzeby czesto wydaja sie twoimi, a tak naprawde sa potrzebami wielu ego, czesto zwanych maskami. To  czesto tez wstyd przyznania sie przed soba samym czego sie chce. Redpill to niestety czesto poteguje. Stad dysonans robi sie nie do zniesienia.

 

 

2 godziny temu, furiat napisał(a):

Teraz zaczynam akceptować swoje niedoskonałości i niczego nie udaję.

 

Wlasnie chodzi o autentycznosc. Im wiecej ciebie w tobie tym lepiej. Nie kazdy jest alfa-sralfa, bo zawsze znajdzie sie wiekszy cwaniak co piataka zabierze.  Jednak w twoim przypadku smiem watpic, ze niczego nie udajesz. Inaczej nie zylbys w przygnebieniu i smutku. To jest decyzja i twoj wybor. To sa wszystko pochodne braku zaufania do samego siebie i swoich umiejetnosci. Dlatego musisz wstawac dzien za dniem, zdecydowac kim chcesz byc i robic male kroki ku temu. Czasami wystarczy codziennie ogarnac dom wokol siebie i pozbyc sie chaosu do okola, aby chaos w glowie sie zmniejszyl. Rowniez polecam eliminacje. Do tego kim jestes dojdziesz eliminujac kim nie jestes i czego nie potrzebujesz.

 

Jestes wolnym i mlodym czlowiekiem z masa perpektyw i wielu drog do wybrania. Czesto wybor tej nieznanej potrafi dac nowe zycie. Ryzykuj, probuj, zmieniaj co mozesz. Nie musisz zyc wiecznie zaklety slowami rodzicow.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Pater Belli napisał(a):

Daj znac jak u ciebie z angielskim, to podesle ci kilka dobrych tytulow ktore pozwola ci sie za to zabrac. 
- Aktualnie oprócz twórczości Marka czytam No More Mr Nice Guy. Z angielskim u mnie nie jest źle, chodziłem na naukę kiedy byłem szczylem. 

 

Wlasnie chodzi o autentycznosc. Im wiecej ciebie w tobie tym lepiej. Nie kazdy jest alfa-sralfa, bo zawsze znajdzie sie wiekszy cwaniak co piataka zabierze.  Jednak w twoim przypadku smiem watpic, ze niczego nie udajesz. Inaczej nie zylbys w przygnebieniu i smutku. To jest decyzja i twoj wybor. To sa wszystko pochodne braku zaufania do samego siebie i swoich umiejetnosci. Dlatego musisz wstawac dzien za dniem, zdecydowac kim chcesz byc i robic male kroki ku temu. Czasami wystarczy codziennie ogarnac dom wokol siebie i pozbyc sie chaosu do okola, aby chaos w glowie sie zmniejszyl. Rowniez polecam eliminacje. Do tego kim jestes dojdziesz eliminujac kim nie jestes i czego nie potrzebujesz.

- Bardzo ciężko było mi to zrozumieć i przetrawić tak naprawdę jak sam na własne życzenie psuje/psułem sobie życie. Po co udawać kogoś kim się nie jest? Dla akceptacji znajomych, z którymi i tak już nie mam kontaktu? bezsens. Ludzie przychodzą i odchodzą. 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 10.01.2024 o 02:00, furiat napisał(a):

Czołem!
 

Z racji tego, że nie mogę spać a tabletki nie pomagają, chciałbym poruszyć dwie kwestie.

 

1. Depresja 'wrodzona'

Czy istnieją jakieś naukowe potwierdzenia, że dziecko może się z tak ową urodzić? Na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że odkąd pamiętam byłem przygnębiony. Przybity jak gwóźdź do trumny, niepocieszony i generalnie wycofany z życia całkowicie. Obracałem się tylko w towarzystwie 'bezpiecznym' dla mnie, niekonfliktowym. Od małego byłem tym zawsze przybitym dzieciakiem, któremu nic nigdy nie pasowało, nie miałem na nic siły i ot nawet takie mycie się sprawiało mi problemy - potrafiłem siedzieć w wannie i patrzeć w lecącą wodę, rozmyślając nad wszystkim co się da. 
W mojej rodzinie nie słyszałem o przypadku gdzie ktokolwiek z nas miał/przeszedł owe załamanie więc po części odpowiadam sobie na moje pytanie sam. Natomiast, jak dobrze wiemy, ludzie ukrywają swoje słabości czy problemy tak, by móc w jako-takim spokoju przeżyć od pierwszego do pierwszego. 
Zawsze mówiło się, że trzeba zacisnąć zęby i iść dalej ale co w przypadku, kiedy człowiek już NIE MA sił, by dalej iść? Nieważne w jakim kierunku, po prostu NIE MA sił na nic. 

Osobiście jestem pod opieką psychiatry, a przyznam szczerze że przerobiłem ich paru. Ten aktualny, wydaję mi się w miare spoko. Mogę z nim pogadać, nie pogania z czasem ba, nawet czasami go 'przedłuża' dając mi/jemu dokończyć zaczęty temat. 
Leki które przyjmuję powiem kolokwialnie chuja dają no może oprócz rozwalania mi wątroby, na którą i tak już muszę uważać (zespół Gilberta)

Sprawa numer 2
SAMOBÓJSTWA


Jestem ciekawy, co na ten temat sądzicie. 
• Czy jest to ucieczka od problemów?
Owszem, niektórzy będą pierwszymi by tak to nazwać, że jest to odmiana tchórzostwa i braku chęci wzięcia odpowiedzialności za swoje życie.
Ja uważam, że jest to oznaka DUŻEJ odwagi. Każdy człowiek boi się śmierci, są ludzie którzy wręcz mają bzika na punkcie przygotowania się na ewentualne kataklizmy itp. Czytając inne forum natknąłem się na wpis, w którym ktoś napisał, że człowiek próbujący odebrać sobie życie nigdy nie spróbowałby tego drugi raz. 
Samobójstwo wymaga od nas dojścia do tak psychicznego dołka zaślepiającego nam ewentualne rozwiązania, że jestem w stanie to zrozumieć jak człowiek. Wystarczy spojrzeć po ludziach na ulicy, z wypisanymi na twarzy emocjami, które im towarzyszą. Jeden jedzie do pracy do wkurwiającego szefa, którego najlepiej by odstrzelił, drugi ma kredyt, z którego spłacaniem nie daje rady a trzeci już to planuję - gdzie, jak i kiedy odpalać stryczek. 

Ja sam jestem po P.Ś i jedyne czego się wstydzę, to powodu dla którego planowałem to zrobić. Żadna dziewucha nie jest i nigdy nie powinna być sygnałem do wyciągania sznura. Na szczęście ja sam już to zrozumiałem w 90% gdyż i tak w głębi duszy nadal mnie wkurwia to jak zostałem przez nią potraktowany. 

Nie wiem Panowie czy kojarzycie taki film z De Niro 'Taxi Driver', który opisuję moje aktualne emocje i stan, w którym się znajduję. Nie mam zamiaru nikogo odstrzelić ani zrobić czegoś głupiego (no może oprócz puknięcia jakiegoś wieloryba na imprezie żeby spuścić z kija) ale jest mi ciężko żyć w tym kraju z wiedzą jak to wszystko wygląda. 
Nie mam siły na nic, tabletki nie działają a wizytę u psychiatry mam dopiero 18 stycznia. 
Rozpierdala mnie wszystko dookoła a samotność dobija.
Nie mam do kogo zadzwonić i nawet NIE  wygadać się z własnych problemów, a po prostu POROZMAWIAĆ/SPOTKAĆ SIĘ.
Rady z siłownią już przerabiałem, moje hobby to motoryzacja, zapierdalanie i ewentualnie bilard przy piwku na odmóżdzenię się. 

Co o tym wszystkim sądzicie? Co wam siedzi w głowie, czym moglibyście się ze mną podzielić? 
Postaram się odpowiedzieć na wszystkie odpowiedzi oprócz tych prymitywnych typu zajmij się sobą - odsyłam do przeczytania tematu jeszcze raz i zrozumienia tego, że NIE MAM NA NIC SIŁY. 
Pozdrawiam was drodzy czytelnicy, życzę wszystkiego dobrego!

 

 

Ja przez wiele lat borykałem się z depresja i po latach wyjaśniło się to skąd ten stan się wziął. 

 

1. Byłem ofiara przemocy domowej ale nigdy nie traktowałem tego poważnie. Brat się znęcał nademna ale myślałem że tak jest u wszystkich 

2. Rodzice praktycznie nie interesowali się moją osobą. Ich zainteresowanie sprowadzalo się do wypatrywania ewentualnych zagrożeń "słabe oceny, uwagi nauczycieli"

3. Jako sposób na uspokojnie się i zaśnięcie stosowałem masturbacje. Dzieci czasem to wybierają jako sposób by na chwilę nie cierpieć i zasnąć...

4. Mam adhd że spektrum autyzmu i nieświadomość tego skutkowała poczuciem bycia mało inteligentnym i głupim...

5. Przekonanie że wszyscy jesteśmy tacy sami i skoro mi się nie chce odrobić polskiego to jestem "śmierdzącym leniem"

6. Masa toksycznych przekonan i myśli automatycznych obciążających moja psychikę. Takie myśli pochodzą od opiekunów którzy nam je aplikowali nieświadomie od małego...

 

Próbuję powiedzieć że na Twój stan może składać się kilka różnych czynników. 

Żeby sobie pomóc trzeba przedewszystkim poznać siebie. Mi pomogła psychoterapia i słuchanie różnych rzeczy na yt (kanal musisz wiedziec, niektóre nagrania instytutu SWPS, tematyka add i adhd) Pomysł żeby zainteresować sie adhd nie wyszedl od terapeutów tylko z mojej strony więc to kolejny dowód że "specjalista" nie widzi wszystkiego i lepiej samemu też szukać...

 

Jednym z istotniejszych faktów które zmieniły moją samoocenę było dowiedzenie się że budowa mózgu u ludzi różni się w tym samym stopniu co ludzkie twarze. Zatem program nauczania i system społeczne są uśrednione a każdy z nas jest trochę inny i trochę inaczej przetwarza informacje...

Edytowane przez Gixer
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.