Skocz do zawartości

Zmieniamy przekonania! Jak polubić kobiety?


Rekomendowane odpowiedzi

Od ostatniego wpisu tutaj minęło już niecałe 2 miesiące, myślę że to dobra pora na krótki raport z frontu.

Nie polecam motywu z obrzydzaniem sobie porno i wmawianiem sobie że szkodzi i powoduje np. rozkojarzenie. Jeżeli tak sobie będziecie wmawiać to faktycznie tak będzie.

Z porno zacząłem radzić sobie przez afirmacje. I póki co do samego porno mnie jakoś nie ciągnie już tak jak dawniej. Te obrazy raczej mnie śmieszą niż pociągają. I zacząłem dzięki temu też zwracać częstszą uwagę na panie wokół mnie. Traktuję rezygnację z porno jako jedną ze składowych zmiany przekonań wobec pań.

 

Czytam książki Marka. Jako pierwszą wybrałem Stosunkowo dobrego, bo pomyślałem że warto jest zacząć zmiany od siebie. Przyznam Wam że sama świadomość miłości jaką można darzyć swoją Podświadomość jest... magiczna :D

 

Moje przekonania wobec kobiet zaczęły się zmieniać. Albo inaczej: zacząłem je zmieniać. Nic się przecież samo nie dzieje ;)

Jest więcej luzu, mniej oczekiwań (kobieta nie jest mi nic winna! Amen).

Wiadomo,  żeby sobie swoje życie ułatwić to afirmuje sobie to że po prostu lubię kobiety. Oczywiście nie idę w skrajność i białorycerskie usługiwanie. Ojj nie. Po prostu nie mam w sobie tylu negatywnych emocji względem kobiet. Pewne pogardliwe myśli ucinam bo mi po prostu szkodzą. I to MI szkodzą a nie nikomu innemu. Wolę je zastąpić np. śmiechem czy radością. Kolejny mój etap pracy to szacunek do Iskry Bożej o której pisał Marek. Świetna sprawa :)

 

Podsumowując: zrezygnowałem z porno, pracuję nad emocjami i samoświadomością, dążę do szanowania ludzi oraz uczucia wdzięczności wobec innych, pracuję ze swoją podświadomością (okazywanie sobie miłości i akceptacji).

 

Uzasadniony wpis pod wpisem, także na wniosek autora zostaje tak jak jest. Q

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Według mnie musisz obrać pewną strategię. Zastanowić się, czego TY chcesz od Pań :) U mnie większość relacji z Paniami jest spoko do momentu, kiedy nie zaczynają ode mnie wymagać. Zaczynają się wymagania, mówię "spierdalaj" i wracam do siebie. 

 

Prawdopodobnie przejdziesz przez nienawiść, złość, przystosowanie i neutralność. No i ja bym na twoim miejscu wchodził w związki z kobietami, gdzie jest chemia. Wtedy czas mija bardzo przyjemnie i nie ma, aż tyle kwasu. Bez chemii to nie ma najmniejszego sensu. Kiedy ludzi przyciąga do siebie to jest magia, ciekawe chwile, przemyślenia. Rzadko się zdarza, ale warto dla tego pozostawać w kontakcie z Paniami, według mnie.

 

Noś gumy, miej zasady, szukaj magii, przestrzegaj norm i uważaj. Musisz wiedzieć, że wchodzisz do konkretnej gry i konkretnej sytuacji. Gdybym był po rozwodzie, dziecko i majątek zabrany to bym nie miał powrotu od nienawiści. Po prostu czasami życie taki wpierdol daje, że już nie masz odwrotu i mocno zakodowany wzorzec. Nie dopuszczam po prostu do sytuacji, w której kobieta miałaby nade mną jakąkolwiek przewagę, szczególnie prawną, ekonomiczną, emocjonalną. Nigdy, nigdy, nigdy nie dopuszczam, bo to prosta droga do maksymalnego wpierdolu. No, ale się o tym przekonałem po pewnym czasie. Wcześniej niepotrzebnie cierpiałem. 

 

To chyba tyle. Myślę, że im bardziej popracujesz nad sobą, tym mniej nienawiści zaczniesz odczuwać do kobiet. Jesteś w bardzo dobrej sytuacji, bo wiesz, co cię może spotkać. Masz świadomość, pewnego rodzaju asekurację. To wyjątkowa wartość, wcześniej niedostępna. Doświadczenie bardzo pomaga. 

 

Jakie chwile lubię?

 

- kiedy jesteśmy sami i robimy maratony całowania, raz mi się zdarzył trzydniowy maraton całowania. Tylko się całowaliśmy z Panią, jedliśmy, spaliśmy i wracaliśmy do ulubionej aktywności. Dziewczyna ma teraz męża, ale dalej przyjemnie mnie wspomina :D Naprawdę piękne chwile. Po kilku godzinach całowania kręciło mi się w głowie, strasznie się śmialiśmy, normalnie atmosfera podobna, jak po ćpaniu. Życzę ci podobnych przeżyć,

 

- seks na wakacjach, a później wpierdolenie kiełbaski z grilla :D 

 

- bardzo lubię patrzeć na kobiety, które układają włosy. Lubię ogólnie dotykać włosów, głaskać Panie,

 

- lubię zapach kobiety, ciało, to kiedy przysuwa się do mnie i czuję, że mnie pragnie,

 

- lubię potańczyć z kobietą, schlać się, a później wrócić do łóżka,

 

- lubię, kiedy się powoli rozbiera, specjalnie przede mną, abym ją podziwiał. 

 

- lubię chemię i poczucie zatrzymywania czasu w niektórych momentach. 

 

Sporo jeszcze by się znalazło smaczków. 

 

Życie nie jest zawsze czarno-białe. Panie potrafią wiele dać. Pod warunkiem, że wiesz, w jaki sposób brać. Ten sposób to wyrabianie siły wewnętrznej, totalnej. Bardzo się z tym zgadzam. Jestem obecnie nastawiony neutralnie do Pań. Chemia gdzieś mi uciekła, rzadko się zdarza, mam trochę inne cele. Ogólnie radzę, żebyś żył, miał koleżanki, oddzielał charakter kobiety od czystych postaw biologicznych. Przekonaj się po prostu. Rozczarowanie ludźmi, kobietami szczególnie jest niejako wpisane w życie. "Proza życia to przyjaźni kat", ale da się chwytać magiczne chwile. 

 

Widziałem już wiele osób, które nienawidziły, a tak naprawdę poszukiwały drugiej połówki :) Facio jeden z drugim mówi, że "nienawidzę tych suk", a później jakaś mu daje i później gada "moja myszka nie jest taka". W takim przypadku to czysta głupota :D 

 

Kobiety cieszą do pewnego momentu. Przynajmniej tak było u mnie. Teraz mnie bardziej cieszy fajna aktywność, którą sam sobie zorganizuję, wnikam w siebie, doskonalę pewne sprawy w życiu, pracuję nad niezależnością. To mi daje znacznie większego kopa od kobiet, no i nienawiść gdzieś prysła :D Nie ma sensu się blokować nienawiścią na miłe chwile. Trochę poczucia humoru i do dzieła. Pamiętaj, że na forum znajdziesz ziomków :D 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, mac napisał:

Według mnie musisz obrać pewną strategię. Zastanowić się, czego TY chcesz od Pań :) U mnie większość relacji z Paniami jest spoko do momentu, kiedy nie zaczynają ode mnie wymagać. Zaczynają się wymagania, mówię "spierdalaj" i wracam do siebie. 

 

Seksu, bliskości, intymności, takich romantycznych chwil które wymieniłeś powyżej. Jeżeli chodzi o związek... Trochę sama ta myśl mnie przeraża bo słysząc związek mam wyobrażenie kobiety, która wymaga i faceta, który te zachcianki spełnia a jak nie to jest egoistą. Więc raczej będę ostrożnie do tego podchodzić. Mam pewien lęk, że nagle mi dziewcze świat przysłoni. Ciężko jest się zaangażować nie angażując się ;D Tak jakby być pomiędzy, może to zależy od poczucia własnej wartości? Pewnie tak :)

 

17 minut temu, mac napisał:

 

Prawdopodobnie przejdziesz przez nienawiść, złość, przystosowanie i neutralność. No i ja bym na twoim miejscu wchodził w związki z kobietami, gdzie jest chemia. Wtedy czas mija bardzo przyjemnie i nie ma, aż tyle kwasu. Bez chemii to nie ma najmniejszego sensu. Kiedy ludzi przyciąga do siebie to jest magia, ciekawe chwile, przemyślenia. Rzadko się zdarza, ale warto dla tego pozostawać w kontakcie z Paniami, według mnie.

Właśnie zmieniam strategie na otwartość i pozytywne nastawienie. To zależy ode mnie i lubienia samego siebie. Do tego ciągle dążę.

I faktycznie, tej chemii trzeba szukać. Mam pewne "wymagania" względem dziewczyn i jak się spotykam z typem "rozśmieszaj mnie i zabawiaj a ja Ci nic nie powiem bo jestem nieciekawa tylko ładna" no to krew mnie zalewa. A teraz pracuję nad tym zeby mnie nie zalewała :D

 

17 minut temu, mac napisał:

 

Noś gumy, miej zasady, szukaj magii, przestrzegaj norm i uważaj. Musisz wiedzieć, że wchodzisz do konkretnej gry i konkretnej sytuacji. Gdybym był po rozwodzie, dziecko i majątek zabrany to bym nie miał powrotu od nienawiści. Po prostu czasami życie taki wpierdol daje, że już nie masz odwrotu i mocno zakodowany wzorzec. Nie dopuszczam po prostu do sytuacji, w której kobieta miałaby nade mną jakąkolwiek przewagę, szczególnie prawną, ekonomiczną, emocjonalną. Nigdy, nigdy, nigdy nie dopuszczam, bo to prosta droga do maksymalnego wpierdolu. No, ale się o tym przekonałem po pewnym czasie. Wcześniej niepotrzebnie cierpiałem.

Siła i niezależność? Na tym tutaj trzeba pracować w takim razie...
Te afirmacje to mistrzostwo świata :D

 

17 minut temu, mac napisał:

 Ogólnie radzę, żebyś żył, miał koleżanki, oddzielał charakter kobiety od czystych postaw biologicznych. Przekonaj się po prostu.

BĘDĘ!

 

17 minut temu, mac napisał:

Widziałem już wiele osób, które nienawidziły, a tak naprawdę poszukiwały drugiej połówki :) Facio jeden z drugim mówi, że "nienawidzę tych suk", a później jakaś mu daje i później gada "moja myszka nie jest taka". W takim przypadku to czysta głupota :D 

 

Hmm spora część komedii romantycznych się na tym opiera. Nawet taki klasyk jak Psy też :( "Ja swoją Mariolkę poznałem w bibliotece" :D:D:D Na szczęście potem mu się odwidziało ;)

 

17 minut temu, mac napisał:

Kobiety cieszą do pewnego momentu. Przynajmniej tak było u mnie. Teraz mnie bardziej cieszy fajna aktywność, którą sam sobie zorganizuję, wnikam w siebie, doskonalę pewne sprawy w życiu, pracuję nad niezależnością. To mi daje znacznie większego kopa od kobiet, no i nienawiść gdzieś prysła :D Nie ma sensu się blokować nienawiścią na miłe chwile. Trochę poczucia humoru i do dzieła. Pamiętaj, że na forum znajdziesz ziomków :D 

 

Zawsze pamiętam, że mam alternatywę (pasję), która nigdy mnie nie rzuci i nie zostawi ani nie zdradzi. Teraz doszła do tego wiedza o Podświadomości więc mam dodatkowe źródło szczęścia i niezależności. I tak na koniec:

682f0a3d0e0d40bc5131130a480395f3.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, mac napisał:

- seks na wakacjach, a później wpierdolenie kiełbaski z grilla :D 

 

- bardzo lubię patrzeć na kobiety, które układają włosy. Lubię ogólnie dotykać włosów, głaskać Panie,

 

- lubię zapach kobiety, ciało, to kiedy przysuwa się do mnie i czuję, że mnie pragnie,

 

- lubię potańczyć z kobietą, schlać się, a później wrócić do łóżka,

 

- lubię, kiedy się powoli rozbiera, specjalnie przede mną, abym ją podziwiał. 

 

- lubię chemię i poczucie zatrzymywania czasu w niektórych momentach. 

 

Sporo jeszcze by się znalazło smaczków. 

 

Życie nie jest zawsze czarno-białe. Panie potrafią wiele dać.

 

Czyli widzisz to co ja, że kobiety to tylko panie do zabawy i podziwiania ich uroku fizycznego póki są ładne (wygląd, seks, taniec). Reszta tego co "panie potrafią dać" to działanie chemii i hormonów, czyli tak naprawdę nic zależnego od nich i mija, albo jak nie ma chemii to się nawet nie pojawia.

 

5 godzin temu, Artem napisał:

 

Seksu, bliskości, intymności, takich romantycznych chwil które wymieniłeś powyżej. Jeżeli chodzi o związek... Trochę sama ta myśl mnie przeraża bo słysząc związek mam wyobrażenie kobiety, która wymaga i faceta, który te zachcianki spełnia a jak nie to jest egoistą. Więc raczej będę ostrożnie do tego podchodzić. Mam pewien lęk, że nagle mi dziewcze świat przysłoni. Ciężko jest się zaangażować nie angażując się ;D Tak jakby być pomiędzy, może to zależy od poczucia własnej wartości? Pewnie tak :)

 

 

Dlatego żeby wyszło z jakąś kobietą bez krzywdy musisz być zaangażowany o wiele mniej, a to oznacza mieć bardzo wysoką, świadomą samoocenę i wewnętrznie czuć się o wiele bardziej wartościowym niż kobieta - wtedy to ona goni ciebie, a nie ty ją. Kobiety są stworzone do podążania za mężczyzną i to najlepiej jak całe życie. Jeśli jej dasz "bezpieczenstwo" czyli pewność ciebie, że jesteś na skinienie, dasz to wszystko czego ona chce, to wyjdzie z tego kupa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, M.Dabrowski napisał:

Czyli widzisz to co ja, że kobiety to tylko panie do zabawy i podziwiania ich uroku fizycznego póki są ładne (wygląd, seks, taniec). Reszta tego co "panie potrafią dać" to działanie chemii i hormonów, czyli tak naprawdę nic zależnego od nich i mija, albo jak nie ma chemii to się nawet nie pojawia.

Uważam, że z tej chemii czerpiemy - ja i ona. Każdy wygrywa w pewnym momencie. Nie ukrywam, że uczucie zauroczenia, drobnego haju jest ciekawe, motywuje nawet w dużym stopniu. Czerpię z tego, co jest dobre, naturalne? A odrzucam to, co złe dla mnie i moich długoterminowych interesów :) Od kilkunastu miesięcy nie mam raczej wielkiego kontaktu z Paniami, ale jakoś nie narzekam :D Na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat mocno spadło mi libido i nie biegam z wywieszonym jęzorem. Wcześniej niestety było ciężko się opanować. Z wiekiem jakoś bardziej nad sobą panuję, dzięki bogu. Wiem na co sobie mogę pozwolić z Paniami, do czego dopuścić. Utrzymanie mojej granicy zawsze kończyło się w pewnym momencie rozstaniem :) Wielkie miłości kończą się bardzo szybko i o tym stale pamiętam :) Ale to nie znaczy, że nie lubię się zabawić od czasu do czasu, polecieć w tango i zostać na jakiś czas mega zwierzakiem :D Nie ma co narzekać. Żeby dorwać się do słodkiego trzeba często rozbić gorzką skorupkę :D 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Libido czy jego brak może zależeć od braku pań "chemicznych" w okolicy. To są korzyści z obu stron, ale zwodzące, nierealne. To takie wywoływanie uśmiechu na twarzy przez byle jaki żart, ale tak właśnie działają hormony i jeszcze wierzył, że żart jest dobry, lepszy niż inny, wyjątkowy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co zrobić mac, najwidoczniej masz podobne przeżycia w życiu (co by nie było dziwne trafiając na to forum) ale ja jestem mizoginem po coming oucie według teorii pań i dobrze mi z tym ;) Lubię dobrą stronę kobiet, lubie nierealną stronę kobiet czyli chemię (te dwie ciężko innym odróżnić), oraz nie lubię każdej innej cechy biologicznej ponieważ wiem i widzę skutki jakie ich cechy powodują w kontaktach towarzyskich ale też cywilizacyjnych (niszczą), a mam w sobie człowieka który chciałby mieć wpływ na prawość i jakość tego świata. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.