Skocz do zawartości

Bycie przegrywem - czy to może być genetyczne?


BlueTie

Rekomendowane odpowiedzi

1 godzinę temu, Farbowana Kita niehabilito napisał:

 

Pan Artur wyśmiewa u siebie na blogu Bandlera i innych, a na coachingu za grubo ponad dwa tysiące, robiliśmy ćwiczenia tylko i wyłącznie NLP. Do ćwiczenia z dysocjacją w kinie (oglądasz siebie na ekranie i później oglądasz oglądającego, a później znowu oglądasz tego oglądającego) dołączył dodatkową dysocjację, i nazwał to swoim ćwiczeniem. Po takim pokazie hipokryzji i innych, brzydko nazywanych cech, odrzuca mnie od książki na kilometr. Pewnie przepisana.


Miałem taki okres w życiu, że zajarałem się tematem NLP. Niestety jest to zbiór marketingowych sztuczek i wywierania wpływu okraszonych dawką wiedzy psychologicznej (inaczej nazwaną). Polscy "kołcze" to w 90% niestety marna podróbka tych z zachodu. Do Artura Króla dołączam Olafa Sawajnera i Adama Dębowskiego. Oczywiście ich filmiki to zbiór ogólnodostępnej wiedzy a przy okazji reklama płatnych szkoleń. Moja rada: od takich z daleka - szkoda czasu i pieniędzy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Couchingi, Sekrety szczęścia, sekrety milionerów to sprzedawcy marzeń. Coś jak religie. Czego pragną masy? Zbawienia, kasy? To trzeba sprzedać im iluzję że to mogą osiągnąć.

Produkt: nadzieja.

 

Jedyne co warto z tego wyciągnąć to określenie swoich predyspozycji i wytrwała praca w danym kierunku. A może Ci się uda spełnić się zawodowo i wskoczyć do prawdziwej klasy średniej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No. 1

Jeżeli sami siebie odbieramy w kategoriach życiowego przegrywu i nieudacznika to wypada mi szczerze pogratulować. Sami kopiemy sobie grób w który wpadniemy jeszcze jako żywi. Racjonalizujemy swoje porażki, usprawiedliwiamy się uwarunkowaniami rodzinnymi, zbyt małą atrakcyjnością, niewyjściową twarzą zakładając, że wyglądamy jakby ktoś gasił nas łopatą, wieloma innymi powodami stanu rzeczy, za który my sami odpowiadamy. Lenistwo, brak ochoty do nauki, nawiązywania nowych znajomości, brak pracy nad samooceną, poprawą umiejętności interpersonalnych to tylko kilka z wielu zadań stojących przed nami i nad którymi musimy popracować osobiście. Nikt za nas tego nie zrobi a stojąc w miejscu na tych i wielu innych polach tak naprawdę uwsteczniamy się. To co się naprawdę liczy według mnie to charakter i otoczenie no i może nieco szczęścia.

 

No. 2

Jeżeli ktoś uważa nas za przegrywów i nieudaczników mimo nieustającej pracy nad sobą to... kto by się przejmował opinią innych.

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...
Dnia 19.06.2016 o 18:59, maniks napisał:

 

No. 2

Jeżeli ktoś uważa nas za przegrywów i nieudaczników mimo nieustającej pracy nad sobą to... kto by się przejmował opinią innych.

 

 

To dobry znak  ,że wychodzimy z matrixa a Janusze i Halinki próbują nas ściągnąć do swojego piekiełka ;P 

 

Proszę o połączenie wątku (coś za szybko edycja padła) Na przyszłość skorzystaj z opcji zgłoś! Q

 

A co do talentów to jednak istnieją ;) po prostu zaczynasz życie z +10 do muzyki,+15 wyczucie rytmu .itd ,uwarunkowania genetyczno-fizyczne,  do tego masz zainteresowanie/pasje daną dziedziną. 

Przykład: koledzy matematycy + 50 do matmy ale -100 do socjalnego życia ;)  ,ludzie-roboty.

 

 

Można "przepracować ilość godzin"  z tego co pamiętam to chyba muzyk z  King Crimson jako dzieciak  spędził kilka lat (chyba 7?) na nauce rytmiki,klaskania .itp gość miał drewniane ucho ale po tych 7 latach tupania klaskania "odblokowało mu się" 

 

Przy braku "talentu" potrzebne jest dużo kasy rodziców ,zaangażowania, :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy przegrywem to nie wiem. Ja posiadam mutacje homozygotyczną genu MTHFR http://www.zespoldowna.info/mthfr-a-1298-c-co-o-niej-wiemy.html

Mam wariant "homozygotyczna mutacja MTHFR A 1298 C". No i co piszą:

"większe wahania nastrojów, jest osobą bardziej niestabilną emocjonalnie, fizycznie, a na to mają wpływ duże pływy w poziomie neuroprzekaźników (serotoniny, melatoniny, dopaminy, noradrenaliny, adrenaliny)

Symptomy, które mogą objawiać się u osoby z tą mutacją to:

-napięcie ogólne

-bóle mięśni

-bezsenność

-fibromylagia

 

Czy da się z tym żyć?

 

Ogólnie tak. Stabilizatory nastroju i antydepresanty.

 

Gdyby dać sobie czas i wydać pewnie kilkadziesiąt kPLN to można zrobić sobie pełen komplet badań genetycznych. Jestem ciekaw co jeszcze by wyszło. Ogólnie w Polsce wiedza lekarzy na temat takich mutacji rzeczy jest zerowa. Wiedzą tylko, że jest podwyższone ryzyko zawału serca i udaru mózgu. Myśmy konsultowali młodego w MSK CC w NYC. I pewnie z tym moim gównem czeka mnie kolejna wycieczka do USA. Geny to nie tylko wzrost, kolor oczu i rozmiar kutasa. Ale są takie mutacje, które bardzo poważnie wpływają na samopoczucie, mózg i emocje - bycie przegrywem. Moja matka i babcia poodkładały słuchawki na udar mózgu. Ta mutacja znacznie zwiększa ryzyko zawału serca i udaru. Cóż. Trzeba się badać. Amerykanie piszą - supelementy metylowane.

 

Ja się zawodowo nie czuje przegrywem. Wprost przeciwnie. Trochę świata zwiedziłem, kasy mam wystarczająco, fajnymi furami pojeździłem i dzieci napłodziłem.

Ale związki z kobietami - porażka.

Życiowo? Tego się dowiem, jak sam będę słuchawkę odkładał. Czego i Państwu życzę.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się w tym zupełności. Inteligencja jest nabyta genetycznie, można ją co prawda trochę podrasować, ale i tak nie zrobi to z Ciebie drugiego Tesli. Tak samo jest z wyglądem, jedni wyglądają jak Adonis prosto z antycznych rzeźb, a drugi wygląda jak skrzyżowanie żaby i bobra. Genetyki nie da się oszukać chyba, że kogoś stać na zabiegi chirurgiczne. Można powiedzieć, że każdy jest kowalem swojego losu, ale jedni zaczynają z nowiutką kuźnią, a inni tylko z młotkiem do gwoździ i kawałem metalu, które tylko imituje kowadło.  Śmieszą mnie mnie wpisy w internecie, gdzie ludzie dają złudne nadzieje nieudacznikom życiowym, że wystarczy tylko chcieć, by osiągnąć sukces. Przepraszam, ale jak ktoś jest karakanem z wątpliwą urodą i niezbyt ruchliwym intelektem, to nie wiadomo ile, by pracował nad sobą, to nie osiągnie nawet połowy tego, co facet, dla którego natura okazała się łaskawa. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim skromnym zdaniem większe znaczenie od genów ma wychowanie.

 

Ja bardzo często słyszę od "rodziny": "Bo Ty chcesz być bogaty, a powinieneś być biedny, bo pochodzisz z biednej rodziny" ;)

No jasne, że chce być bogaty. Kto by nie chciał. Jak ktoś słucha całe życie takich motywacji, to coś może mu się zrobić w mózgu. Jeśli potrafi się od tego odciąć, to ma szansę coś osiągnąć.

 

Ja mam gdzieś to, że "rodzinka" krytykuje mnie za moje postępowanie. Wiem, czego chce i z uporem do tego dążę. Nigdy nie chciałem być biedny i pracować fizycznie. Choć teraz myślę, że taka praca ma swoje zalety... to jednak kasa ma znaczenie, a pracując fizycznie nie zrobiłbym tyle, co teraz.

 

Słabi ludzie nie znają innego życia. Nie wiedzą, że można inaczej. Nie próbują wyjść poza schemat wtłaczany im przez rodzinę.

W mojej rodzinie tylko ja chciałem działać samodzielnie, tworzyć własną firmę. Niestety do tego potrzebowałem pomocy innych ludzi, którzy za szczyt swoich możliwości uważali pracę na budowie czy w fabryce za pensje minimalną.

Wsparcie rodziny jest bardzo ważne. Samodzielnie trudno jest cokolwiek osiągnąć. Można, jednak trwa to bardzo długo i może zniechęcić.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Dobi napisał:

Moim skromnym zdaniem większe znaczenie od genów ma wychowanie.

Niby prawda, ale wychowanie nie zrekompensuje słabych uwarunkowań genetycznych. Na rozwój człowieka odpowiada zarówno genetyka jak i środowisko, w którym się ukształtował. Niemniej jednak ja stawiam genetykę ponad środowisko. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może i tak być.

To by tłumaczyło, dlaczego jestem tak inny od moich rodziców i większości rodziny - adoptowali mnie albo zamienili w szpitalu! :D


A mówiąc poważnie - być może genetyka ma tutaj jakieś znaczenie, jednakże wychowanie odgrywa znaczącą rolę. Nie wiem, czy da się odziedziczyć w genach smykałkę do interesów. Moim zdaniem jest to cecha nabyta - ludzie od dziecka obserwują rodziców i uczą się ich naśladować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 hours ago, Dobi said:

Moim skromnym zdaniem większe znaczenie od genów ma wychowanie.

A moim zdaniem inwestowanie. Już tłumaczę. Wystarczy, że średnio rozwinięty gość inwestuje zarobioną kasę tak, że przynosi mu ona 4% zysku rocznie. Następnie w kolejnych latach inwestuje nadal zarobione pieniądze oraz te 4% zysku. Teraz wpiszcie sobie to w arkuszu kalkulacyjnym i zrozumiecie jak to wygląda w perspektywie lat i pokoleń. To nie geny decydują, czy jesteśmy bogaci, tylko czy inwestujemy skutecznie i czy nauczymy tego nasze dzieci. Bo jeśli przez całe życie będziemy inwestować tak, żeby zarobić 4% rocznie, zostawimy spory majątek i jeśli nasze dzieci będą to kontynuowały to zostawią po sobie fortunę.
Przykład, wystarczy co roku na inwestycje odłożyć 10 tysięcy złotych (niecałe 30zł dziennie, tyle co niektórzy wydają na fajki lub inne głupoty), dodatkowo wszystkie do tej pory odłożone pieniądze inwestować na poziomie 4%. Po 41 latach zgromadzonych oszczędności mamy ponad milion złotych. Gdybyśmy tylko odkładali kasę na konto w banku a nie inwestowali to zgromadzonych pieniędzy będzie niecałe pół miliona. Więc widać jaki wpływ ma mądre inwestowanie a nie zwykłe ciułanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To tylko teoria.... Jeśli ktoś nie jest nauczony oszczędzania i inwestowania, bo nikt w jego rodzinie tego nie robił, to nie zacznie sam z siebie oszczędzać. Nie wie, że to może być dobre i przyniesie mu jakieś korzyści.

To jest tak, jak ze skłonnością do podejmowania ryzyka. Jedyni potrafią postawić wszystko na jedną kartę i zainwestować we własną firmę, a innym wystarcza jak będą pracować na etacie za 1500zł. Są szczęśliwi, bo mają pracę. Nie wiedzą, że można żyć inaczej, bo nikt im tego nie pokazał, nikt ich tego nie nauczył. Dla nich wydanie 10.tys.zł. jest ogromnym ryzykiem i nie widzą potencjalnych zysków, które taka inwestycja może przynieść w przyszłości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Dobimasz rację. Ale to tylko brak podstaw ekonomi a nie genetyka. Ten sam człowiek, może zacząć odkładać te 30zł dziennie i poświęcać 2 godziny tygodniowo na myślenie o tym jak ulokować te zaoszczędzone 10 tysięcy tak aby dawały 4% zysku. Po 40 latach będzie go stać aby kupić za to 2 mieszkania po 500 tysięcy każde. A przeciętny Polak robi odwrotnie, idzie do banku po kredyt, najlepiej we frankach i kupuje jedno mieszkanie za 350 tysięcy po czym całe życie je spłaca i protestuje, że kurs franka się zmienił i został oszukany.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No wiesz... gdzieś mieszkać trzeba. Można wynajmować mieszkanie albo kupić własne na kredyt. Koszt jest podobny, a w niektórych regionach kraju kredyt jest znacznie tańszy niż odstępne.

 

Oczywiście każdy sam decyduje o tym, jak mieszka. Można brać kredyt na max zdolności kredytowej i mieszkać w domu albo w dużym mieszkaniu w centrum. Można też kupić coś na miarę potrzeb i oszczędzać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mieszkanie w wynajmowanym mieszkaniu? No problem! Najgorszą rzeczą w Polsce są kredyty konsumpcyjne w tym i kredyt na mieszkanie. Wolę mieszkać w wynajmowanym mieszkaniu bardzo ładnym i już z góry dobrze wyposażonym niż brać kredyt i mieć pętlę na szyi przez 20 lat albo i więcej. Nawet jeśli miałbym zajebistą zdolność kredytową to kredyt na mieszkanie jest ostatnią rzeczą, którą bym zrobił. A to że wynajmowane nie jest moje to tylko i wyłącznie kwestia emocjonalna. Zawsze możesz powiedzieć niuni, że twoje gdy np mieszkasz sam. A co jej do tego?! Poza tym nie widzę żadnych problemów, że mieszkam w wynajmowanym. To tylko w debilnym zakutym łbie większości rodaków jest przeświadczenie, że każdy porządny musi mieć swoje mieszkanie. Chuja tam prawda, nie musi.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, wojskowy33 napisał:

@DobiTen sam człowiek, może zacząć odkładać te 30zł dziennie i poświęcać 2 godziny tygodniowo na myślenie o tym jak ulokować te zaoszczędzone 10 tysięcy tak aby dawały 4% zysku. 

Wybacz, ale nie każdego stać, by odkładać 900 zł miesięcznie. Dodaj do tego zdarzenia losowe jak np. zalane mieszkanie, czy rehabilitacja po wypadku i te 10 tys. idzie się jebać. Poza tym żeby inwestować trzeba mieć jakiekolwiek pojęcie o giełdzie i inwestować tak, by nie przesrać zarobionych pieniędzy. Chyba trochę odbiegliśmy od tematu, bo temat dotyczy ogólnie życia, a nie zarabiania na giełdzie. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 hours ago, Samiec:) said:

Najgorszą rzeczą w Polsce są kredyty konsumpcyjne w tym i kredyt na mieszkanie.

Dokładnie, ale spora część loszek uważa, że skoro koleżanki wzięły kredyt to one też muszą. Nie mają pojęcia, że kredyt kosztuje kilka procent rocznie! A do tego dochodzi ryzyko walutowe, jeśli kredyt był w innej walucie.
 

7 hours ago, ArthurS. said:

Chyba trochę odbiegliśmy od tematu, bo temat dotyczy ogólnie życia, a nie zarabiania na giełdzie. 

Nie pisałem o zarabianiu na giełdzie. Moim zdaniem giełda to takim sam hazard jak totolotek, czy obstawianie meczy. Nie masz kompletnie wpływu na wynik. To, że parę razy się uda jeszcze nic nie znaczy. Miałem na myśli normalne zwykłe inwestowanie w rzeczy, które dają dochód pasywny, lub których wartość znacząco się zwiększa i które można odsprzedać. Proponuję zacząć od lektury: "Bogaty ojciec biedny ojciec", bo to zagadnienie rzeczywiście wychodzi nieco poza temat.

 

7 hours ago, ArthurS. said:

Wybacz, ale nie każdego stać, by odkładać 900 zł miesięcznie.

Ta kwota to tylko przykład po jakim czasie uda się osiągnąć milion oszczędności. Jak kogoś stać, żeby odłożyć np 100zł to może warto zainwestować w kurs językowy, który pozwoli znaleźć lepszą pracę. Każdy indywidualnie musi sobie to przemyśleć.

 

Edytowane przez wojskowy33
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Samiec:) Nie mam zamiaru nikogo przekonywać do kredytu hipotecznego ani do tego zniechęcać. Nie mam w tym żadnego interesu. Każdy sam powinien wiedzieć, co jest dla niego lepsze.

 

W wielu miastach koszt wynajęcia mieszkania przewyższa koszty wynajęcia. Po co zatem płacić więcej, skoro można płacić mniej?

Kredyt tak naprawdę nie wiąże z mieszkaniem, gdyż w każdej chwili można je sprzedać. Nie ma z tym większych problemów. Mieszkać gdzieś trzeba, więc koszt i tak poniesiesz bez względu na to, czy mieszkasz y siebie i splacasz kredyt, czy wynajmujesz.

 

Za kwotę raty kredytu mógłbym wynająć co najwyżej kawalerkę, a tak mam 3 pokoje i jestem u siebie :)

 

Kredyt konsumpcyjny np. na wycieczkę czy samochód rzeczywiscie nie ma żadnego sensu. Hipoteczny, w moim przekonaniu, często jest dobrym rozwiązaniem. Oczywiście trzeba dokładnie wszystko przemyśleć.

 

Długo się przed tym broniłem, ale w końcu się zdecydowałem i nie żałuję. Mógłbym kupić nawet dom, ale nie jest mi potrzebny i nie ma sensu się żyłować, lepiej żyć normalnie.

 

Przepraszam za off topic.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Dobi said:

Oczywiście trzeba dokładnie wszystko przemyśleć.

To jest kluczowe. Dlatego napisałem, że wystarczy 2 godziny w tygodniu myśleć o tym jak inwestować mądrze kasę. Ale bardzo mało osób tak robi. Ty przeliczyłeś i wyszło, że bardziej opłaca się kupić własne niż wynajmować. A przeważnie wygląda to tak, samiec bierze kredyt bo samiczka mu każe, a robi tak bo jej koleżanka tak zrobiła...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 18/06/2016 at 11:36 PM, BlueTie said:

Patrzę tak sobie na innych i bardzo mocno staram się zauważać różnorakie szczegóły. Ostatnio w kiblu naszło mnie nurtujące pytanie: czy bycie przegrywem (nieudacznikiem życiowym) jest genetyczne?

Z książek Marka można dowiedzieć się, że kobiety szukają silnego samca alfa, który da jej silne nasienie na zdrowego, mądrego, silnego i zaradnego dzieciaka. Tak też zauważam, oraz widzę po szkolę, że jak ktoś jest taki wiecie, ogarnięty, to i rodziców ma ogarniętych (rodzeństwo też) i często dużo kasy itd. Zauważyłem, że wśród facetów (przynajmniej w 3 szkołach, w których byłem), w parze z urodą i siłą, idzie coś co jest połączeniem sprytu, zaradności, szczęścia i smykałki do łapania okazji. Znowuż ci, którzy są brzydcy, mają brzydkie rodzeństwo i rodziców, zazwyczaj są biedni, mało pewni siebie, nie są tak przebojowi i nie potrafią się ustawić w życiu tak jak ci ładni. Zarabiają mniej, są biedniejsi, w długach i chorzy.

Może to jest taka typowa kiblowa rozkmina, ale pokrywa się ze słowami Marka, że za słabymi samcami idą słabe geny, a za nimi życie w biedzie i słabe dzieciaki.

Zauważył ktoś może coś podobnego? Jakie jest wasze zdanie?

 

Myślę, że niepotrzebnie mieszasz zaradność życiową, wykształcenie i wygląd fizyczny. Znam ludzi o ładnym wyglądzie, choć niezadbanych i źle się ubierających o niskim statusie społecznym. Znam brzydali o wysokim statusie społecznym, którzy dzięki inteligencji i wykształceniu osiągneli wiele mimo, że ich rodzice to pracownicy fizyczni. Nie ma co przeceniać uwarunkowań genetycznych, one mają znaczenie, ale ma znaczenie też to w jakim środowisku dorastasz i jakie jest twoje otoczenie kulturowo -społeczne. Dodatkowo liczy się to jaki masz start czyli status materialny rodziców. I tutaj znowu znam ludzi, którzy zostali przepchnięci przez studia przez nadzianych rodziców i mają dzięki nim dobrą pracę. Są bogaci, ale to generalnie debile.

Paradoksalnie jeśli chodzi o powodzenie u kobiet to średnio przystojny, dobrze zarabiający facet ubierający się w brytyjskie ciuchy i jeżdżący volvo będzie miał mniejsze powodzenie u kobiety słabo wykształconej, która niewiele widziała w życiu oprócz swojej dzielnicy czy wioski, ale jest z wyglądu dziewiątką czy dziesiątką niż kierowca 10 letniego bmw ubrany w nowy dresik adidasa. I tak samo taki kierowca wzbudzi uśmiech politowania u dobrze wykształconej i obytej dziewiątki czy dziesiątki, zaś godny zainteresowania będzie facet w wytartej tweedowej marynarce. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, wojskowy33 napisał:

(...)

Proponuję zacząć od lektury: "Bogaty ojciec biedny ojciec", bo to zagadnienie rzeczywiście wychodzi nieco poza temat.

(...)

 

A ja dorzucę jeszcze do tego "Myślenie optymalne" Rosalene Glickman, oraz "4-godzinny tydzień pracy" Timothy'ego Ferrissa.

 

A tu coś o Robercie K. - http://alterbusiness.info/robert-kiyosaki-guru-czy-oszust/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@wojskowy33 wątpię, że loszki w ogóle wiedzą na jakiej zasadzie działa kredyt konsumpcyjny/mieszkaniowy. Jeśli ktoś kieruje się emocjami przy kupnie mieszkania/czegoś innego na kredyt to już jest na przegranej pozycji. Co mnie to obchodzi, że jej koleżanka ma a ona nie? Jak chce to niech idzie i bierze, ale bez mojego w tym udziału. Panowie trzeba mieć wyjebane na opinię społeczną, bo inaczej to każdy z nas może stać się przez to przegrywem życiowym i na pewno nie będzie to kwestia genetyki tylko chujowo podejmowanych działań w swoim własnym życiu. A kto jest za to życie odpowiedzialny jak nie my?

 

 

 

@Dobi Bracie. Nie chcę Cię zasmucać, ale powinieneś wiedzieć, że mieszkanie wzięte na kredyt nadal nie jest Twoje. Mieszkasz w mieszkaniu, które należy do banku i to dopóki tego kredytu nie spłacisz. Jeśli powinie Ci się noga (czego osobiście Ci nie życzę) i nie zapłacisz jakiejś tam raty to bank może Twoje mieszkanie przejąć. I co wtedy z tego, że "mieszkasz na swoim"? To błędne pojęcie musisz to zrozumieć. Co innego jeśli wziąłeś kredyt z dużym wkładem własnym 30-40 % a resztę kredytu spłacasz i go nawet nadpłacasz w niewielkim stopniu. Wtedy szybko zerwiesz więzy z bankiem i mieszkanie stanie się w 100 % Twoje. Jeśli brać mieszkanie to tylko za gotówkę.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, wojskowy33 napisał:

Wystarczy, że średnio rozwinięty gość inwestuje zarobioną kasę tak, że przynosi mu ona 4% zysku rocznie.

Na lokacie nie da rady, bo nie ma takich. A tylko lokata daje gwarancję. Reszta to kombinacje różnego rodzaju i ryzyko. Czyli propozycja NIE dla średnio rozwiniętego gościa.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.