Skocz do zawartości

Infernal Dopamine

Starszy Użytkownik
  • Postów

    421
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Infernal Dopamine

  1. Jeśli siła zamachu, na którą składa się skręt tułowia, siła eksplozywna, nadanie ruchowi odpowiedniej prędkości, będzie odpowiednio mocna, to możesz "dać" nie jedną rzecz, a trzy rzeczy w całym tym równaniu. Facetowi dasz w pysk, dentyście dasz zarobić i na koniec dasz mu *upy( jak ktoś lubi eufemizmy, to niech sobie podmieni na "rozkosz, przyjemność), czyli skrystalizują się nam w tym momencie trzy dominujące w ludzkiej naturze( i nie tylko) zachowania. 1. Element przemocy- mężczyzna dostał w pysk. 2. Element życzliwości- ciężko to podpiąć pod altruizm, ale finalnie niech będzie i tak. Dentysta jest bogatszy o określoną kwotę, więc "zło" wyrządzone jednej osobie przeszło transformację w coś dobrego dla drugiej osoby. Ktoś stracił, ktoś zyskał. 3. Element seksu- naturalna, biologiczna potrzeba, niezbędna dla przetrwania gatunku i rozładowania napięcia. Tutaj pewnie w jakiejś wersji BDSM. Z tej okazji chciałbym polecić książkę "Frans De Waal- Małpa w każdym z nas. Dlaczego seks, przemoc i życzliwość są częścią natury człowieka?". Niech oprócz lania zacznie kręcić nas nauka, która przy okazji wyjaśni nam, czemu nas kręci owo lanie.
  2. Podróż po ciemnych zakamarkach duszy, Samotny pasażer siedzi w pustym wagonie, Jak budować, a nie zamieniać w gruzy, Jak dotknąć nieba zanim ziemia nas pochłonie, Atomowa konstrukcja dąży do rozkładu, Do próżni muszą trafić wypowiedziane słowa, Samotny taniec na opustoszałym balu, To Bóg stworzył umysł, czy to umysł stworzył Boga ? Niewolnicy biologii, cząstki pełne skaz, Produkty uboczne gwiezdnego pyłu, Miłość zrywa łańcuch, by potem się nim stać, Coś się wysuwa naprzód, żeby póżniej zostać z tyłu, W jednym umyśle żyją dwa światy, Wojna i pokój, jawa i sen, Korzysta z wyblakłej, nieaktualnej mapy, Gdzie wszystkie barwy zlewają się w czerń, Mikroskopijne byty w rozległej galaktyce, Zanim zrobią krok naprzód muszą zrobić dwa wstecz, Żeby mogły dalej żyć muszą zabrać czemuś życie, By w następnej kolejności ofiarować swoją śmierć, , Imperatyw biologiczny kontra logiczne podejście, Odwieczna wojna pragnienia z rozsądkiem, Psychodeliczna podróż w nieznaną czasoprzestrzeń, Gdzie koniec czegoś staje się czegoś początkiem, Antagonizmy zawsze będą nierozdzielne, Coś współistnieje z czymś, to naturalna forma, Materia musi stworzyć jakąś antymaterie, Tak jak to co złe nie istniałoby bez dobra,
  3. Jest parę kroków, które mogą ci pomóc. 1.https://app.box.com/s/egd334rvmuxipmyuj8jk7d08zcudh85s Pobierasz te książkę i przerabiasz ją etap po etapie. Książka w nurcie terapii poznawczo-behawioralnej napisana jak kompletny poradnik do autoterapii. Nie ma nic cenniejszego od wiedzy z czym przychodzi ci się mierzyć. Jeśli chcesz pokonać wroga, to najpierw musisz go poznać, ale na tym droga się nie kończy. Póżniej najtrudniejszy etap, czyli poznanie siebie. To jedna z nielicznych książek, przy której dostawałem olśnienia i wywoływała u mnie efekt "wow". Gwarantuje ci, że jeśli będziesz konsekwentny, to oprócz pozbycia się nałogu zyskasz wiele przydatnych umiejętności na resztę życia i staniesz się bardziej samoświadomy. 2. Wygospodaruj wolną godzinę i wypisz na kartce, co ci porno zabrało i co jeszcze może ci zabrać w przyszłości. Gdy przyjdzie pokusa, to postaw sobie warunek, że najpierw przeczytasz tą listę minusów i dopiero wtedy podejmiesz decyzje. 3. Jedną z technik jest też "popuszczenie hamulców". Robisz sobie cały dzień przy porno i katujesz nim mózg. Przerwa tylko na jedzenie i siku, a przez resztę dnia oglądanie wszystkich możliwych filmów i walenie gruchy. Uwierz mi, że taki całodzienny seans zmęczy cie jakbyś tydzień bez zmrużenia oka zasuwał w kopalni. Tą technikę poznałem na forum dla ćpunów i lekomanów. Porada adekwatna do tematyki wspomnianego forum, ale na mnie zadziałała tak, że do dzisiaj nie mogą oglądać porno, bo mi się żle robi na sam widok. Na szczęście sama masturbacja po jakimś czasie od tego doświadczenia nadal sprawia przyjemność. Ten krok raczej odradzam, bo może zadziałać odwrotnie. To jest opcja dla najbardziej zdesperowanych. 4. Znajdż kogoś, do kogo będziesz mógł napisać, gdy będziesz miał najtrudniejsze chwilę i pokusa będzie najsilniejsza. To jest naprawdę jedna z lepszych rzeczy dla nałogowca. Jak komuś powiesz albo napiszesz o tym co się z tobą dzieje, to już sam ten akt potrafi sprawić, że mija ci ochota. 5. Jeśli masz możliwość, to zamontuj lustro w ten sposób, żebyś widział siebie siedzącego przed komputerem z bocznej perspektywy. Z przedniej nie polecam, bo jeśli nie masz wyglądu amanta i nie jesteś narcyzem, to patrzenie na swój pysk przez większość dnia jest irytujące, wiem coś o tym. Jak zaczniesz oglądać pornosy, to w którym momencie mimowolnie spojrzysz w lustro podczas tej czynności. Uwierz mi, że nie ma bardziej żałosnego widoku niż widok samego siebie siedzącego zgarbionym przed monitorem z chujem w łapie. Taki namacalny obraz powoduje taki poziom wstydu, że nie zauważysz nawet kiedy naciśniesz X w prawym górnym rogu ekranu i właśnie będziesz zapinał rozporek. 6. Ktoś kiedyś podał na forum ciekawą poradę dotyczącą ubioru. Staraj się ubierać tak jakbyś się spodziewał za chwilę odwiedzin gościa. To daje jakiś psychologiczny efekt, bo jak się siedzi przed kompem w samych gaciach, to jakoś sam negliż powoduje wiadome skojarzenia. Nawet jeśli się złamiesz, to zawsze jest jakiś plus, bo będziesz musiał zdjąć garderobę i ubrać się z powrotem. Zawsze spalisz trochę kalorii podczas tych czynności, a nie wykonasz jeden ruch jak podczas siedzenia w samych gaciach. 7. Jak już wpadniesz, to nie rób z tego tragedii. Tak jak człowiek składa się z małych, niewidocznych atomów, tak sukces składa się z porażek i małych zwycięstw. Autorzy książki " Pułapka Porno" przekonywali, że złe myślenie o porażce jest przyczyną ciągów. Porażka w ich definicji jest krokiem do sukcesu, jeśli potraktujesz ją jako komunikat i poddasz ją analizie. Zapisz jakie miałeś myśli, co się wydarzyło tego dnia ( albo w ostatnich dniach poprzedzających) czy pojawiły się jakieś sytuacje, które mogły być katalizatorami takiej reakcji.
  4. https://businessinsider.com.pl/rozwoj-osobisty/ksiazki-ktore-poleca-elon-musk/1dj60tg Obczaj sobie listę polecanych książek przez Elona Muska. Nie ma tam żadnych książek z serii " coachingowe pierdolenie- nawyki człowieka sukcesu". Polecić od siebie mogę: 1. Christophe Galfard- Wszechświat w twojej dłoni. Mega inspirująca książka o tym z czego składa się wszystko co nas otacza i gdzie to wszystko miało swój początek. Nie ma żadnych skomplikowanych wzorów fizycznych( pojawia się tylko słynne E=mc2) ani niezrozumiałej terminologii. Poza tym się dowiesz jakie rozmiary ma wszechświat, czym naprawdę jest grawitacja, jak w przyszłości będzie można podróżować w czasie, dlaczego czas nie płynnie wszędzie tak samo i czemu za 5 miliardów lat słońce wybuchnie. Książka jest napisana w stylu powieści, w której ty jesteś głównym bohaterem. Spora dawka fizyki, chemii i biologii w mega przystępnej formie. W szkole nie byłem orłem z tych przedmiotów, ale gdybym miał takiego nauczyciela jak autor tej książki, to podejrzewam, że zostałbym prymusem. Jak chcesz poszerzyć horyzonty, to jedna z lepszych pozycji. 2. Michael E. Gerber- Dlaczego większość małych firm upada i jak temu zaradzić. Książka, która może nie jest mega odkrywcza i która nie da ci gotowego przepisu na sukces, ale potrafi zmienić myślenie na temat firmy, a to już duży krok. Jest parę inspirujących przykładów topowych firm i analiza ich sukcesu. Jako całokształt książka jest solidna i wartą ją przeczytać choćby dla paru naprawdę ciekawych wniosków. Coachingowe pieprzenie pojawia się tylko na ostatni kilku stronach, co można wybaczyć autorowi za taką małą dawkę tej trucizny i dominującą sensowną treść na poprzednich stronach. 3. Daniel Z. Liberman, Long Michael- Mózg chce więcej. Dopamina. Naturalny Dopalacz. Nie ma nic bardziej rozwijającego od wiedzy na temat działania ludzkiego mózgu. Książka w której można znależć odpowiedż na wiele pytań dotyczących tego, czemu niektórzy ludzie osiągają sukces i czemu ten sukces nie sprawia im radości, o tym dlaczego i jakie skutki ma to, że schizofrenik zwraca uwagę na nieistotne fakty, jak układ dopaminergiczny może powodować uzależnienia i jak moźe pomóc je pokonać oraz o tym, dlaczego bycie "tu i teraz" jest takie ważne. Jak ktoś się interesuje psychologią, to warto wziąć pod uwagę tę pozycje.
  5. Zdajesz sobie sprawę, że rzucanie kół ratunkowych przez Waszyngton dla banków na Wall Street, to nie było żadne ratowanie systemu, tylko ratowanie zysków i bonusów tego słynnego "1%" najbogatszych ? Tylko Lehman zbankrutował. Pozostałe banki miały odpowiednią ilość aktywów, żeby zaabsorbować straty związane z debilnymi inwestycjami i potencjalnym bankructwem spółki-matki AIG, gdzie ubezpieczali swoje śmieciowe aktywa. Nie znasz liczb i piszesz głupoty o jakimś potencjalnym upadku systemu. Wszystkie banki, które dotknął kryzys dostały mniej więcej 180 miliardów od państwa ( czyli zostały zrabowane podatnikom, którzy musieli zapłacić za nieudane inwestycje prywatnych spółek) a ich aktywa łącznie wynosiły w tamtej chwili ponad 20 bilionów. Państwo po prostu uratowało bankierskie premie i stworzyło coś o wiele bardziej grożnego. Stworzyło przekonanie wśród banksterów/spekulantów/ inwestorów, że w razie czego FED jest gotowy stworzyć im siatkę bezpieczeństwa w przypadku przyszłych hazardowych zagrywek, które skończą się niewypałem i przyniosą straty. Zawsze przecież można sięgnąć do kieszeni podatników, gdy coś pójdzie nie tak. Wszystko przez brak odpowiednich regulacji. Na rynku ubezpieczeniowym spółka matka nie możne wyprzedawać aktywów spółek córek. Może mieć co najwyżej wpływ na poziom zatrudnienia, kadrę menadżerską, standardy umów ubezpieczeniowych, ale aktywa są już zabezpieczone przez regulatorów rynku ubezpieczeń społecznych. Właśnie to uratowało właścicieli polis różnego rodzaju, którzy mieli zawarte umowy z AIG. Upadek spółki matki w niczym im nie zagrażał w przeciwieństwie do interesów bankierów inwestycyjnych. Przy takim poziomie opodatkowania, skomplikowanego prawa podatkowego i przeregulowanej gospodarki, to jest wariant mało prawdopodobny. Przydałoby się zmniejszyć wydatki rządowe, uprościć prawo podatkowe, zmniejszyć podatki i ilość regulacji, które ograniczają możliwość manewru przedsiębiorcom. Patrząc na to co piszesz, to pewnie dla ciebie rozwiązaniem jest płaca minimalna, bo zapewne chciwi kapitaliści większość zysków sami skonsumują, a innym fundują racje głodowe. Tu może pomóc tylko i wyłącznie Kapitan Państwo.
  6. Przecie ja nie staje w niczyjej obronie. Po prostu wyraziłem swoją opinie na temat twoich debilnych komentarzy. Masz przemyślenia na poziomie głupkowatej nastolatki piszącej listy do Bravo Girl. W dodatku takiej o IQ średnio rozgarniętego szympansa. Oni/ One robią obrzydliwe rzeczy dla kasy, a ty piszesz obrzydliwe posty dla atencji, które są pełne pogardy i poczucia wyższości. Tak się zachowują ludzie małego formatu, do których ty niewątpliwie się zaliczasz.
  7. Może i taki sam sort, ale nadal jest to półka wyżej od ciebie i twoich infantylnych komentarzy.
  8. Pobierajcie książkę https://app.box.com/s/egd334rvmuxipmyuj8jk7d08zcudh85s Żródło https://www.nadopaminie.pl/
  9. Masz rozwiązanie swojego problemu. Na następnej imprezie pochwal się na głos, że ty też kiedyś robiłeś jednemu gościowi lachę po zmroku na plaży w Juracie i było to całkiem przyjemnie doświadczenie. Tylko nie zdziw się, gdy po takim przemówieniu otoczy cie wianuszek kobiet zachwyconych twoją personą. Wiem, że to może zniszczyć twój wizerunek samca alfa, ale czego się nie robi w obronie swojego terytorium.
  10. Ja tam lubię ten cały konsumpcjonizm. Po to się szmal zarabia, żeby go rozdupcyć. Ciągle jakieś mądre głowy próbują mi wmówić, że nadmiar rzeczy w moim otoczeniu będzie działał destrukcyjnie na mój dobrostan psychiczny, a mnie w jakiś sposób uszczęśliwiają te wszystkie bibeloty w moim otoczeniu. Tu nie chodzi o jakieś mentalne przedłużenie sobie penisa posiadaniem niezliczonej ilości dóbr materialnych. Chodzi o poczucie, że daje zarobić ludziom, nabywam coś praktycznego lub coś posiadającego przyjemne dla oka cechy wizualne oraz tworzę w swoim otoczeniu chaos, który posiada jakieś tam twórcze walory podobno. Kiedyś próbowałem żyć tak powściągliwie, bo się złapałem na modę na ten cały buddyjski minimalizm, ale strasznie mnie to wymęczyło. Do dupy się medytuje w takim środowisku, jak się po tyłku podrapiesz, to ci echo odpowiada, a poza tym człowiek czuje się jak jakiś szczur żyjący w sterylnej klatce. Co do tych reklam na niebie, to jest jakieś kuriozum. Niedługo już nigdzie nie będzie mógł człowiek zostać sam na sam ze swoimi refleksjami i troskami. Wyobrażcie sobie sytuacje, gdy ktoś przechodzi silny kryzys wiary, udaje się na łono natury, znajduje jakąś samotną polane w środku lasu, kładzie się na trawce, zamyka oczy i prosi Boga o jakiś znak na niebie, otwiera oczy, a tam reklama coli zero albo jakiegoś proszku do prania. Znalazłem się w takie sytuacji, gdy chciałem kupić e-papierosa. Pani powiedziała, że mi zademonstruje wielkość chmurki wydobywającą się z tego urządzenia. Powoli przysunęła sprzęt do ust, wpiła się w niego ustami, po czym spojrzała mi głęboko w oczy zaciągając się zmysłowo parą z ustnika. Naprawdę byłem pod wrażeniem tak zmysłowej prezentacji produktu. Pani na końcu tej prezentacji powiedziała, że wymieni mi ustnik, żebym i ja przetestował sprzęt. O mało nie palnąłem " nie trzeba", a trzeba napomknąć, że został na nim ślad po szmince i zapewne mikro kropelki śliny. Wcisnęła mi ten sprzęt, a potem okazało się, że to jakieś badziewie. Poszedłem póżniej do jakiegoś faceta, którego prezentacja nie była tak zmysłowa, ale finalnie zakup po czasie okazał się znacznie trafniejszym wyborem. Do diabła z tym zwierzęcym instynktem.
  11. Kurwicy dostaje, gdy słyszę to nazwisko. Wielki myśliciel, który zasłynął z tego, że gwarantował pomoc w chorobie nowotworowej za pomocą jakichś szarlatańskich sztuczek i pracy z podświadomością. Był przypadek dziewczyny, której odradzał chemioterapię Zachęcał do negocjacji z polipem, chwalił się umiejętnością wyleczenia epilepsji siłą sugestii i twierdził, że w walce z rakiem jego rady są skuteczniejsze niż chemioterapia. Przedstawiamy tezy, jakie w latach 2005-2010 głosił najsłynniejszy polski coach. https://www.tygodnikpowszechny.pl/grzesiak-czyni-cuda-146428 Polecam lekturę tego artykułu. Jak ktoś tak ochoczo rzuca kur**ami i krzyczy, że za***ie, to się należy zastanowić, czy na pewno wybrało się dobrego partnera. Takie banały pieprzy ten Grzesiak, że się kojarzy z takimi tanimi cytatami jak ten powyższy. Mieszanka utopijnych idei, absurdu i populizmu. W sumie większość tych coachów i ten ich cały biznes można podsumować w ten sposób.
  12. Jak ktoś podchodzi z głową do tej diety, to jak najbardziej. Ja na początku przygodą z tą dietą byłem zainspirowany filmami jakichś debili promujących 80/10/10, czyli dietę wysokowęlowodanową. Szejki z kilku bananów z daktylami i innymi owocami. Nadmiar fruktozy mi rozwalał bebechy, samopoczucie tragiczne, gazy takie, że gdybym nie wietrzył pokoju, to prawdopodobnie bym się nimi zagazował żywcem i dostał nagrodę Darwina. Póżniej dorzuciłem strączki, zboża, orzechy, większą ilość warzyw, mniejszą ilość owoców i odczułem znaczną poprawę. Do tego z supli wit b-12, b-complex i witamina d3. Jak już się bawić w takie diety, to w żadne radykalne odmiany typu frutarianizm albo witarianizm. To najszybsza droga do wyniszczenia organizmu i zniechęcenia się do weganizmu do końca życia. Jeśli ktoś już chce oczyszczać wątrobę, to zamiast okresowych detoksów lepiej na co dzień wprowadzić odpowiednie nawyki. Unikać smażonek, tłuszczów trans, prostych węgli i przejadania się. Można dorzucić n-acetylocysteine, sok z karczocha albo ostropest plamisty. Znam faceta, który się śmiał z leczenia ziołami. Mówił, że on to się wodą ognistą leczy, a ziołami to się staruszki leczą. W końcu dorobił się takich problemów z wątrobą, że leżał tygodniami w domu, był blady jak śmierć, z łożka się nie mógł podnieść, bo dorobił się zapalenia wątroby. Ktoś mu polecił mieszanki ziołowe od Bonifratów, bo już był w tak kiepskim stanie, że chwytał się wszystkiego. Po kilkutygodniowej kuracji ich mieszanką na wątrobę wszystko się unormowało. Do picia wódki wrócił, gdy się poczuł lepiej, bo zioła mogą wyleczyć nerki czy wątrobę, ale nie debilizm.
  13. Opierasz się na jednostkowym przykładzie. W książce " Pułapka Porno" są również wymienione przykłady kobiet, które są uzależnione od pornografii. Pamiętam przykład kobiety, która też potrafiła spędzać godzinny przed monitorem w poszukiwaniu coraz bardziej stymulujących obrazów, zaniedbywała relacje z dziećmi, a w pracy ciągle myślała o tym, kiedy będzie mogła odpalić pornosa po powrocie do domu. Warto nadmienić, że również w męskim gronie nie wszyscy oglądający porno będą od niego uzależnieni albo będą przejawiać dewiacyjne preferencje seksualne poprzez obcowanie z hardkorowym porno, chociaż takie zagrożenie jest większe. W końcu powtarzające się bodżce seksualne kodują się w mózgu i w póżniejszym etapie może dojść do tego, że człowiek nie będzie w stanie osiągnąć orgazmu bez tych silnych bodżców. Jest to całkiem logiczne uwarunkowanie. Jeśli będzie ktoś oglądał porno, gdzie stosuje się przemoc fizyczną wobec partnerki ( jakiś liść na twarz albo przyduszanie) to w końcu mózg może zakodować, że jest to warunek konieczny do odbycia satysfakcjonującego seksu. Mówił zresztą o tym Andrzej Gryżewski, seksuolog i psychoterapeuta. Często się spotyka w gabinecie z przypadkami osób, u których systematyczne oglądanie pornografii potrafiło zmieniać preferencje seksualne. Jest to proces, który można całkowicie odwrócić, ale wymaga to czasu. Po prostu odcinasz się od tego bodżca i powoli przyzwyczajasz się do nowego. Poza tym porównanie kobiet i mężczyzn w tym przypadku nie jest do końca na miejscu. Mózg kobiecy i męski się różni, a układ nagrody choć jest ważną częścią tej układanki, to jednak nie stanowi jej całości. Do tego dochodzą różnice w funkcjonowaniu gospodarki hormonalnej. Poziom prolaktyny podnosi się tak samo u obu płci, ale występuje różnica w przypadku wydzielania innych kluczowych hormonów. U kobiet podczas stymulacji seksualnej dochodzi do wzrostu poziomu estrogenu, a u mężczyzn do wzrostu poziomu testosteronu. Jednak po orgazmie wysoki poziom estrogenu utrzymuje się u kobiet, a u mężczyzn dochodzi do spadku poziomu testosteronu. Nie oznacza to, że seks i masturbacja są szkodliwe dla zdrowia. Szkodliwy będzie nadmiar, bo będzie zbytnio eksploatował organizm i robił burdel w gospodarce hormonalnej. Każdy nadmiar w naturze jest szkodliwy. Nieważne czy jest to nadmiar seksu, aktywności fizycznej, czy nadmiar kalorii. Wszystko to jest w odpowiednich ilościach kluczowe dla naszego dobrostanu fizycznego i psychicznego, ale w nadmiarze będzie działać negatywnie. Co innego człowiek, który masturbuje się i uprawia seks, bo odczuwa potrzebę i nie przejawia w tym temacie zachowań kompulsywnych, a co innego człowiek, którego zachowania seksualne związane są z uzależnieniem, bo ma burdel w neuroprzekażnikach i jest uzależniony od wzmożonego wyrzutu dopaminy, rozładowuje w ten sposób negatywne emocje i zaniedbuje przez swoje uzależnienie inne sfery swojego życia. Ten pierwszy będzie odczuwał satysfakcję i poczucie ulgi po rozładowaniu napięcia, a drugi wyrzuty sumienia i inne negatywne emocje. Moim zdaniem zbyt długi okres Nofapu nie jest korzystny. Miałem te same objawy, co ty podczas 4 miesiąca abstynencji. Sama masturbacja nie zrobi ci takiego burdelu w głowie, co oglądanie pornosów. Gary Wilson, autor książki" You brain on Porn" mówił, że w całej sprawie rozchodzi się głownie o pornografię. Taki 3-4 miesięczny reset jest dobry dla osób, które wychodzą z ciężkiego uzależnienia od pornografii. Póżniej można po prostu robić sobie 2-3 tygodniowe przerwy, bo jest to optymalny okres, który odpowiednio zregeneruje organizm, nieco podwyższy poziom testosteronu i da fajnego kopa, ale nie spowoduje wymienionych przez ciebie negatywnych efektów. Można sobie ewentualnie przedłużać ten okres, gdy nie będziesz po upłynięciu tego czasu miał parcia na rozładowanie napięcia. Dla mnie tak jest optymalnie i nie porywam się na dłuższe okresy abstynencji, bo miałem dwie takie próby i zawszę się to kończyło chujowym samopoczuciem.
  14. Taką masz preferencję seksualną. Niektórzy lubią po prostu różne odmiany BDSM. Słyszałem o jakichś zlotach dla takich osób, gdzie pan konferansjer wychodzi na scenę ze swoją niewolnicą z zakneblowanymi ustami i ze smyczą na szyi. Mnie coś takiego odstręcza, ale nie uważam tego za nienormalne, bo ludzie mają różne preferencje, które nie są zależne od nich. Jedni lubią grupowy seks, drudzy jakąś formę agresji i przemocy fizycznej podczas stosunku, a jeszcze inni doprowadzać się do orgazmu podczas ocierania się o drzewo. Patologią to jest przymuszanie kogoś do seksu ( albo partnera do jakieś formy seksu, która nie jest dla niego/niej komfortowa) a nie forma kontaktów seksualnych, której nie można zamknąć w formule " po bożemu". Po co się na rozwodzić nad tym skąd się to wzięło. Andrzej Gryżewski w książce " Sztuka obsługa penisa" wysnuł teorie, że seksualność kształtuje się w okresie naszego dzieciństwa i że nie możliwym praktycznie jest zlokalizowanie konkretnych momentów, które miały na nią wpływ. Jak spożywam makaron z sosem bolońskim, to się nie zastanawiam " a właściwie, to dlaczego mi to smakuje ? ". Mógłbym się nad tym głowić do usranej śmierci, ale życia szkoda. Przyczyną pośrednią może być to, że stopy mogą są jakimś symbolem dominacji albo uległości. Ciężko to wszystko rozplątać i logicznie uzasadnić, czemu niektórych mocniej pociągają pewne części ciała.
  15. Ten temat nie jest o tobie, tylko o pewnej postawie, którą dzisiaj dość często się spotyka wśród młodych ludzi. Twoje podejście do tych kwestii było raczej inspiracją do założenia tego tematu. Przynajmniej ja odniosłem takie wrażenie. Co do tematu, to naszła mnie taka refleksja, że rady typu " ciesz się z tego, co masz" nie zawsze trafiają do młodych ludzi, bo w młodym wieku wszelkie deficyty odczuwa się intensywniej. Taki jest urok naszej ludzkiej natury, że mamy potrzebę poszukiwania wrażeń i bycia niezadowolonym ze zastanego stanu rzeczy. Gdybyśmy cieszyli się wyłącznie z tego co mamy, to nasz gatunek do dziś żyłby w jaskiniach, nie zbudowałby cywilizacji w obecnej formie i nie wyruszyłby na inne kontynenty. Starsi bracia mogą mieć inne podejście, bo z niejednego pieca chleb jedli i pewne rzeczy doświadczyli na własnej skórze. Tylko same słowa nie wywołają podobnego efektu, co własne doświadczenie. To tak jakby opisywać niewidomej osobie kolor zielony. Może go sobie wyobrażać dzięki szczegółowym opisom, ale co innego sobie coś wyobrażać, a co innego zobaczyć na własne oczy. W pewnym wieku człowiek staje się mnie pożądliwy, bo już pewne rzeczy przerobił. Głupotą jest wiara, że młodzi będą mieli takie samo spojrzenie na życie w wieku 20 lat, jak ktoś starszy o dwie dekady. Dopiero jak się człowiek wyszumi, to przyjdzie odpowiednia perspektywa. Teraz chce się seksu, zabawy, imprez, a nie domku na mazurach, własnego ogródka i kolekcjonowania znaczków. Mimo to warto słuchać starszych, żeby z tych przyjemności korzystać z rozsądkiem i nie popełnić błędów, które zaważą w negatywny sposób na reszcie życia. Oczywistą rzeczą jest fakt, że seks jest zaledwie jakimś małym wycinkiem życia ( no może poza przypadkiem jakichś seksoholików) ale nikt z młodych nie cieszy się na myśl, że w wieku 50 lat jedynym wspomnieniem erotycznym będą seanse z chujem w łapie przed monitorem. Nie pomoże w tym przypadku świadomość, że się człowiek dorobił własnego mieszkania, ma stabilną pracę i drogą furę w garażu. Wydaje mi się, że u niektórych to jest grubszy temat na poziomie podświadomości. Jakieś ujowe relacje w rodzinie ( szczególnie z matką albo innymi kobietami na etapie dorastania) co powoduje w człowieku blokadę. Jeden po czymś takim stworzy normalny związek, bo sobie to jakoś przepracuje wewnętrznie, drugi będzie bezrefleksyjnie zaliczał kolejne panienki i je porzucał, a trzeci nie będzie wychodził z inicjatywą i unikał towarzystwa kobiet.
  16. Może powinna pomyśleć nad czymś ala lista Forbesa. Mielibyśmy aktualizowany ranking 100 największych seksistów. W ogóle mógłby powstać taki magazyn poświęcony seksizmowi, gdzie każdy artykuł odnosiłby się do takich wykroczeń. Takie odchyły są normalnym odruchem znudzonego społeczeństwa, które ma w miarę stabilną sytuacje ( jest dach nad głową, żarcie, jakieś tam rozrywki, brak wojny itd) więc siłą rzeczy zaczynają się podziały i małe wojenki, bo człowiek z natury ma potrzebę posiadania jakiegoś wroga, który będzie dla niego jakąś stymulacją. Powinien co jakiś czas przychodzić taki mail na skrzynkę, żeby można było to zweryfikować. Coś jak z krajowym rejestrem dłużników, który daje możliwość sprawdzenia swojej obecności na liście ?
  17. Dać się wydoić z hajsu, poprzytulać się i nic więcej z tego nie mieć, to można z żoną. Jakie choroby leczy dotyk ? są jakieś badania naukowe na ten temat ? Może przynieść co najwyżej chwilowe poczucie ulgi poprzez wydzielanie większej ilości oksytocyny i tyle. Dla mnie to żadna przyjemność z przytulania obcych osób, z którymi nie łączy mnie żadna bliższa relacja, chyba że pani byłaby bardzo atrakcyjna, ale to i tak nie jest warte nakładów finansowych i tracenia czasu na teki pseudo terapie. Taka terapia to kolejna próba robienia hajsu na frajerach i naiwniakach. Sprawdzi się to tylko w przypadku usługi świadczonej przez kobiety dla kobiet. Mogłaby się taka klientka przytulić do terapeutki i popłakać nad kondycją tych podłych mężczyzn, którzy są winni wszelkiego zła na świecie. Mężczyżni raczej korzystać nie będą, jeśli nie będzie opcji dopłaty i dodatkowej usługi. Chyba że jacyś białoryczerze, którzy potrzebują takiego kontaktu, bo rzuciła ich kochana myszka i im serduszko krwawi, a nie pójdą na łowy do klubu albo nie poszukają kandydatki na roksie, bo oni idą do łóżka wyłącznie z kobietami, które są inne niż wszystkie i które kochają nad życie.
  18. Gdyby jakaś pani mi zaproponowała wylizanie odbytu, tobym powiedział " dziękuje, stać mnie na papier". Chyba że to ja miałbym lizać, to może i bym się zgodził, ale pod warunkiem, że ona by się zgodziła na całowanie z języczkiem po tym procederze. Co do minety, to są ludzie, których autentycznie podnieca ta czynność i to do tego stopnia, że są gotowi za nią zapłacić. Kumpel chwalił się, że chciał zrobić prostytutce minetę, ale ta się nie zgodziła ze względów bezpieczeństwa. Zapytałem go czy lubi pić wodę z szamba, skoro chce robić minetę kobiecie, która miała tyle koni w pochwie, że można by tam nakręcić Wielką Pardubicką. Na szczęście znajomość się skończyła, bo nie wyobrażam sobie napić się przypadkiem z butelki po tym gościu. Jeszcze by się okazało po fakcie, że udało mu się spełnić swoje w/w marzenie. Ciekawy temat całkiem. Jakby mi kobieta codziennie wymyślała inny tekst opisujący tę czynność, tobym w końcu miał dosyć- " szykuj się, bo dzisiaj zrobię najlepszego blołdżoba od upadku Caratu i wymordowania rodziny Romanowów". Lepiej rzucić jakiś prosty, ale mocno wyuzdany tekst i samo to da lepszy efekt.
  19. Wystarczyłoby odpowiedzieć " Co nagle, to po diable. Na wszystko przyjdzie czas, proszę księdza". On by się odpierdolił, ty nie siedziałbyś wkurwiony, reszta użytkowników mogłaby skupić się na odpowiadaniu w wątkach typu " nie odbiera telefonu, daje dupy innemu ?" albo " wytarłem penisa o firankę, czy to koniec związku ?" i wszystko by grało. Nie jesteś przecież na etapie młodzieńczego buntu, żeby odszczekiwać się każdemu, kto zada ci irytujące pytanie. Odpowiedziałbyś mu to, co chciał usłyszeć i na razie, do zobaczenia za rok. Chyba że do kościoła chodzisz co niedziele, to najwyżej chowałbyś się za filarem albo siadał w ławce obok młodej, nieznajomej panienki, coby sprawiać wrażenie, gdy jego czujne oko skierowane na parafian dostrzeże cie z ambony, że jesteś w trakcie pracy operacyjnej pod kryptonimem " ślub, dwójka dzieci i kredyt na mieszkanie".
  20. - więcej czytać - spędzać mniej czasu przed kompem - przestać palić e-kiepa - zabrać się w końcu porządnie za naukę angielskiego - trzymać michę, zrobić masę, ruszyć się na siłownie i basen - regularnie spacerować i się gimnastykować, bo od braku ruchu kręgosłup powoli robi wysiadkę - z 2-3 razy zaliczyć wypad w góry - w końcu znależć czas, żeby zastanowić się czego chce od życia, bo niby gdzieś zmierzam, ale sam nie wiem gdzie i po co To tak z przyziemnych spraw. Z tych mniej przyziemnych, to chciałbym obrabować bank, kupić za ten hajs domek w Bieszczadach i pożyć tak spokojnie z kilka lat. Przez ten czas studiowałbym mądre książki, medytował, uprawiał własny ogródek i karmił ptaszki. Jakby mi się znudził ten stan rzeczy, to lot do Alaski, zakup porządnej strzelby i toporka. Potem śmierć w walce przeciwko jakiemuś niedżwiedziowi Grizzly albo watasze wilków.
  21. W sumie te święta mają coś ze sobą wspólnego, przynajmniej dla mnie. Jakbym dalej był weganinem, to zapewne już bym w grobie leżał.
  22. Od rodziców nigdy bym się nie odwrócił w takiej sytuacji, bo za dużo im zawdzięczam. Taki dylemat miałem z babcią, która nie najlepiej traktowała mnie w ciągu pierwszy lat mojego życia. Miała sporo okazji żeby trochę się na mnie wyżyć, bo mieszkaliśmy wtedy z nią. Rodzice szli do pracy, więc musiała robić za opiekunkę dla mnie i dla brata. Brata traktowała dobrze, bo przypominał jej ojca, a ja byłem mamusiowaty z wyglądu, więc mnie traktowała gorzej. W końcu matkę traktowała jako konkurentkę, która może jej zabrać z domu jej ukochanego syna i sprawić, że nagle zostanie sama w pustym mieszkaniu. Jedyne co pamiętam z tamtego okresu, to zamknięte drzwi do jej pokoju, w którym bawiła się z bratem, a ja nie miałem tam wstępu i zamykanie w ciemnej łazience na klucz. Reszta to czarna plama, czyli mechanizm wyparcia spełnił swoją funkcję. Jak się wyprowadziliśmy i czasem odwiedzałem babcię z bratem, to całkowicie zmieniła do mnie stosunek. Nagle stała się kochaną babcią i traktowała nas na równi. Dziwi mnie to, że nigdy nie czułem do niej żalu, złości czy nienawiści. Była dla mnie kompletnie obojętna, jak zupełnie obcy człowiek. Połknęła w wieku 90 lat kilkanaście tabletek apapu w celu popełnienia samobójstwa i nic nie poczułem. Żaden satysfakcji ani żadnego współczucia. Rak ją zabrał z tego świata 3 miesiące po próbie samobójczej. Odwiedzałem ją parę razy w szpitalu i widziałem jak marnieje w oczach. Chodziłem tam by poczuć cokolwiek, by poczuć jakąś złość, jakąś urazę, współczucie, zrozumienie, akceptacje, dosłownie by poczuć cokolwiek. Nawet na ostatniej wizycie ( koniec był już kwestią godzin) czułem się trochę tak, jakbym wybrał się na ryby. Po prostu zero emocji i jakiejkolwiek reakcji. Nie było syndromu Sztokholmskiego, bo nie poczułem do niej żadnej sympatii, ale nie żywiłem też do niej żadnych negatywnych uczuć. Dziwne to doświadczenie, bo każdy inny człowiek w moim życiu budził we mnie jakieś emocje, a tu kompletna pustka. No ale byłem przy niej do końca, bo pomyślałem, że to przesrane tak umierać w samotni a poza tym ojciec strasznie to przeżywał, więc chciałem dla niego udawać, że rozumiem jego emocje i chce go wspierać w tym ciężkim dla niego momencie. Nawet jak zostawałem z nią sam przy szpitalnym łóżku, to czułem się trochę tak, jakbym rozmawiał z manekinem, a nie z żywym człowiekiem. To było najdziwniejsze doświadczenie w moim życiu. Po czasie patrzę na to wszystko z innej perspektywy. Ona mi spieprzyła dzieciństwo, a jej spieprzył ktoś inny. W wieku 5 lat trafiła do obozu koncentracyjnego, jej ojciec prawdopodobnie zginął podczas wojny, bo nigdy póżniej nie miała z nim kontaktu. Nie wiedziała gdzie został pochowany i co się z nim stało. Chyba wszyscy w jakimś stopniu jesteśmy ofiarami ofiar.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.