Skocz do zawartości

salt0

Użytkownik
  • Postów

    242
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez salt0

  1. Natrętne pierdolenie i czepianie się wszystkiego, skąd ja to znam... Z własnego domu znam. Z Kobietopedii też znam. Coś takiego potrafi w dłuższej perspektywie czasowej uciąć jajka, to jest czysta forma przemocy psychicznej prowadząca do tego, że facet boi się zrobić cokolwiek. Ciągle musi uważać, żeby tylko nie rozjuszyć agresywnej kobiety, a każda taka awantura kosztuje masę nerwów. Brak szczerych rozmów o własnych potrzebach, brak wzajemnego wsparcia, brak szacunku dla drugiego człowieka, brak umiejętności i chęci komunikacji... Praktycznie każdy facet przeżywa swoje wzloty i upadki, raz się wiedzie lepiej a raz gorzej. Żonę zapewne poznajesz jak się wiedzie bardzo dobrze, bo przyciągasz kobiety, później może przyjść gorszy okres, a wtedy przydałoby się wsparcie w domu, który powinien być azylem, w którym w idealnym scenariuszu nabieramy sił i odbudowujemy się przed dalszą walką w tym dzikim świecie. To jest jedna z ról kobiety, aby wspierać mężczyznę w jego słabszych momentach - przecież w jej najlepszym interesie jest to, żeby on był w jak najlepszej formie i zdrowiu. Niestety nasze kobiety w większości egzemplarzy tego nie rozumieją i jak paskudne żmije kąsają w momentach słabości, ciągnąc jeszcze bardziej w dół i pogrążając w ten sposób zarówno mężczyznę jak i siebie. Obudźcie się, dziewczyny.
  2. salt0

    Krótko o sobie

    Dobry wieczór, welcome. Dobry mindset. Owocnego chłonięcia.
  3. Najlepiej uczyć się nie trików uwodzenia, tylko inwestować w siebie, rozwijać swoje umiejętności w ogólnym rozumieniu. Kiedy wiesz, że prezentujesz sobą wysoką wartość uwodzenie przychodzi naturalnie, bo kobiety czują pociąg do facetów, którzy mają jaskinię, szerokie grono kolegów oraz zasoby, aby wyżywić i ochronić karmiącą dzieci matkę. Albo uczysz się trików sprzedażowych, aby naciągnąć klienta na badziewie albo pracujesz nad doskonaleniem produktu. Dobry produkt sprzedaje się sam, bez zbędnego marketingu. Kobiety i mężczyźni stworzeni są do łączenia się w pary. Polecam wykłady J. Petersona, część jest nawet z polskimi napisami. Pierwszy na który trafiłem odnośnie tematu, jest tego masa w internecie:
  4. Nie będzie to ogólna porada, ale bardziej szczegółowa. Zajmij się czymś. Mam na myśli jakąś pasję, której będziesz poświęcał czas tylko i wyłącznie sam. Najlepiej niech to będzie coś męskiego - siłownia (nie odpuszczaj tego za nic w świecie!!!), sztuki walki, survival, może kowalstwo . Może być też nawet powolny, samodzielny remont własnego domu. Cokolwiek, w czym będziesz się rozwijał i co będzie zajmowało Ci czas, dawało satysfakcję, spełnienie. 1 - sam będziesz czuł się z tym zajebiście, 2 - twój czas będzie bardziej cenny i ona będzie to rozumiała i szanowała, 3 - będziesz miał czas tylko i wyłącznie dla siebie, zdrową i rozwijającą przestrzeń do kształtowania siebie i przemyśleń, 4 - wzrośnie Twoja atrakcyjność w oczach każdej kobiety.
  5. Przed drugą falą hiszpanki też wybuchały protesty, społeczeństwo było zbuntowane na maksa wobec rządu, obostrzeń, maseczek... druga fala atakowała głównie młodych. Idźcie chłopy na front, sprawdzajcie dla mnie grunt. Ja poczekam i zobaczę co się będzie działo. Chiny, wojna handlowa z USA, wirusy... mi się to nie podoba.
  6. Chciałbym znaleźć jakieś naukowe źródła na ten temat, jednak rozumiem skąd bierze się Twoja opinia. Mimo wszystko taka dyskusja ma sens jedynie wtedy, kiedy opieramy się w 100% na obiektywnej rzeczywistości, a nie na domysłach i opiniach, które są w zbieżności z naszymi ogólnymi poglądami. https://www.bbc.com/future/article/20190313-why-more-men-kill-themselves-than-women ciekawy artykuł. https://noizz.pl/not-just-a-mood/raport-who-polscy-mezczyzni-w-czolowce-samobojstw-w-europie/nrdf05r kolejne ciekawe źródło. Wnioski są takie: nie wiemy dlaczego mężczyźni częściej odbierają sobie życie niż kobiety. Społeczeństwo to bardzo złożony mechanizm, próby jego wyjaśnienia przez niewyedukowane osoby wydają się co najmniej śmieszne. To tak jakbyś bez szczególnej wiedzy próbował naprawić silnik odrzutowca i mądrzył się na temat potencjalnych przyczyn usterki. Dodam od siebie tylko pewien fakt z wywnioskowany z badań ludzkiego DNA: mamy dwa razy więcej przodków żeńskich niż przodków męskich. Co drugi mężczyzna nie przekazał dalej swoich genów. Czyli Matka Natura na starcie daje nam 50% szans na przekazanie naszych genów, z czego wprost wynika, że statystycznie 50% z nas odpada w tym wyścigu. Czy jest to powiązane z odsetkiem samobójstw czy nie - cholera wie, ale nie trudno sobie wyobrazić jak duży jest to czynnik stresowy dla organizmu, którego głównym celem jest reprodukcja.
  7. http://www.psychiatriapolska.pl/uploads/images/PP_4_2019/865KolodziejSarzynska_PsychiatrPol2019v53i4.pdf Po co wyrażać swoją niewyedukowaną opinię i dzielić się nią ze światem, kiedy można w 30 sekund dotrzeć do naukowych źródeł...
  8. Heh, kto wie może nawet cały obecny "kryzys męskości" jest bezpośrednio spowodowany zbyt łatwym dostępem do tych wszystkich dopaminowych narkotyków. Internet rozkręcił się na dobre w latach '90, przypadek? :)
  9. Taaak, kluczowe jest tutaj właśnie budowanie samodyscypliny poprzez przeprogramowanie mózgu. To, co zabija naszą energię, naszą męskość od środka to narkotyczne uzależnienie od natychmiastowej gratyfikacji (porno/alkohol/TV/gry itp.). Nasz organizm odbiera takie zachowanie jako równoznaczne z tym, że mamy wszystko i niczego więcej nie potrzebujemy. Codzienna ejakulacja dzięki syntetycznym bodźcom jest nierozróżnialna dla naszej podświadomości od seksu z kobietą i zapłodnienia. Jeśli codziennie "zapładniamy" to znaczy, że spełniamy swoją biologiczną rolę i nie musimy wkładać więcej energii w ten proces, co przekłada się na prokrastynację, lenistwo, brain fog i wiele innych. Z kolei jeśli ejakulacja nie następuje, wtedy nasz organizm odbiera to jako sygnał do pełnej mobilizacji, gdyż podstaowym jego celem jest reprodukcja. Wzrastają nasze zdolności poznawcze, nasz zapał, kumulują się pokłady energii, lepiej pożytkowany jest testosteron. Ja jestem obecnie na misji 30 dni kompletnie bez ejakulacji (semen retention) i powiem wam, że wpływ na organizm i psychikę w moim wypadku jest kolosalny. To jak wzrasta poziom energii, motywacji, koncentracji to jest coś nie do opisania, normalnie jak na dobrym speedzie, z tym że to się nie kończy po kilku godzinach tylko trwa bez przerwy. Co najważniejsze budujemy w ten sposób nawyk przyzwyczajania mózgu do budowania zdrowych ścieżek odroczonej gratyfikacji, a przerywamy narkotyczne ścieżki gratyfikacji natychmiastowej. Działa to jak procent składany, im więcej tego typu nawyków w naszej głowie tym większa wypłata w przyszłości.
  10. Google: drabina asertywności.
  11. Zaznaczam na wstępie, że nie mam żadnej wiedzy prawniczej. W dzisiejszym świecie taki program to nie jest żadna rewolucja. Potrzeba matką wynalazków - a w tym wypadku potrzeba pojawiła się już dawno temu i kwestią czasu było, aż ktoś wymyśli i zastosuje rozwiązanie. Dużo osób mogło wpaść na taki sam pomysł, kwestia kto pierwszy go zrealizuje i wdroży. Nie byłeś pierwszy w wypadku realizacji, podejrzewam też, że nie byłeś pierwszy, który wpadł na ten pomysł. Zejdź na ziemię.
  12. Rozumiem, że rozmyślasz nad nią z perspektywy LTR. Patrząc pod kątem charakterologicznym, nie byłeś wtedy osobą, którą jesteś dzisiaj. Jak by się życie potoczyło, gdybyś wtedy wybrał drugą opcję? Czy podejmowałbyś dojrzałe decyzje i potrafił poprowadzić taki związek? Czy aby na pewno skończyłoby się to jak w bajce? Pomyśl mniej egoistycznie, czy aby na pewno byłbyś wtedy aż taką idealną partią dla niej? Poza tym karma nie działa w tak łopatologiczny sposób. Krótka historyjka z internetu: Był raz starzec, który miał syna jedynaka i konia. Pewnego dnia koń wyrwał się z zagrody i uciekł na wzgórza. - Uciekł ci koń? A to pech! - mówili sąsiedzi. - Czemu tak mówicie? - pytał stary. - Skąd wiecie, że to pech? I rzeczywiście, następnej nocy koń wrócił do zagrody, gdzie go zawsze karmiono i pojono, prowadząc ze sobą tuzin dzikich koni. Syn gospodarza zobaczył je, wymknął się bocznym wyjściem i zamknął bramę. Nagle mieli teraz trzynaście koni zamiast żadnego. Sąsiedzi usłyszeli dobrą wieść i pobiegli do gospodarza. - Trzynaście koni! Ale ty masz szczęście! On zaś odparł: - Skąd wiecie, czy to szczęście? Parę dni potem jego syn próbował ujeżdżać jednego z dzikich koni; został zrzucony i złamał nogę. Sąsiedzi znów przyszli wygłosić kolejny pochopny sąd: - Twój syn złamał nogę. To ci pech! Mądry gospodarz znów odrzekł: - Skąd wiecie, czy to pech? I rzeczywiście, niedługo potem w okolicy pojawił się dowódca wojskowy i zorganizowano pobór. Wszyscy sprawni młodzieńcy zostali wzięci do armii i wysłani na wojnę, z której nigdy nie wrócili. Zaś syn gospodarza ocalał, bo miał złamaną nogę.
  13. Staram się precyzyjnie dobierać słowa. Napisałem "najgorsze cechy", a nie negatywne cechy. Miałem na myśli skłonność do zdrad, niekończące się fale upierdliwych shittestów, brak szacunku, księżniczkowanie itp. Zgadzam się, Bracie ze wszystkim co napisałeś, nauczyłem się też traktować kobiety jako dodatek. Nie stwierdziłem jednak, że istnieje ta jedyna myszka, inna niż wszystkie. Twierdzę, że istnieją kobiety z prawdziwą klasą i dobrym sercem, które wyróżniają się na tle społeczeństwa. Takich kobiet znam dosłownie kilka, niektóre z nich to moja bliska rodzina i znam je odkąd pamiętam. Znalazłyby się pewnie też i takie o których Ty mówisz, które z czasem się zmienią, albo po prostu z jakiegoś powodu zmienią swój stosunek do Ciebie. Człowiek całe życie się uczy, a najcenniejsza wiedza jest często bolesna i trudna do zaakceptowania, zdaję sobie z tego sprawę. Nie mam wątpliwości, że pływam w wielu złudzeniach, których nie jestem świadomy. Jednak w tym wypadku moje doświadczenia są sprzeczne z Twoimi i ciężko mi uwierzyć na słowo bez konkretnej argumentacji, dodatkowo mając okazję obcować przez wiele lat z kobietami, które są żywym przykładem tego co mówię. Kolejny, jaki nasunął mi się na myśl teraz to kobieta, której sytuację opisywał Marek podczas jednej ze swoich audycji. Chodzi mi o tą, która została przy mężczyźnie i pomagała mu przez wiele lat, kiedy on trafił niesłusznie do więzienia. Nie można zamykać oczu na tego typu fakty. Prawdziwą himalajkę poznasz w biedzie Nie odnoszę się tutaj do Ciebie, ale na forum dostrzegam wiele zrozumiałej złości, żalu mężczyzn w stosunku do kobiet, a takie emocje przesłaniają obiektywną rzeczywistość. To jest pułapka percepcyjna, która prowadzi do życia w ciągłym gniewie i związanym z nim toksycznym dla ciała i umysłu syfem. Można się też zabunkrować mentalnie i odciąć emocjonalnie, aby uniknąć ponownego zranienia ze strony niewiast, ale to też jest moim zdaniem nic innego jak reakcja emocjonalna na doświadczony ból mająca na celu uniknięcie go w przyszłości i ochronę własnej psychiki.
  14. @Morfeusz a gdybym wysnuł tezę, że himalajka to też kobieta? Nie mam na myśli urojonego ideału, myszki innej niż wszystkie, tej jedynej, lecz kobietę z krwi i kości, z całym pakietem wyposażenia zasponsorowanym przez matkę naturę i ewolucję, jednak nie przesiąkniętą najgorszymi cechami, które promuje obecna kultura. Chodzi mi o mindset, pewien kręgosłup moralny zassany z mlekiem matki, który stanowi o wyjątkowości takiej osoby. W dużym uproszczeniu - dopóki trzymasz ramę ona nic poważnego nie zawali, nie oszuka, nie zdradzi, jednak w momencie kiedy zaczniesz tracić ramę - włączają się naturalne instynkty przetrwania i nic z tym nie zrobisz, dopóki ramy nie odzyskasz. Takie kobiety na prawdę istnieją, jednak dużo większe ich zagęszczenie miało miejsce w czasach naszych dziadków, czego szczerze im zazdroszczę
  15. @Januszek852 ja też doszedłem do wniosku, że spotkałem himalajkę. Mój post możesz zobaczyć w świeżakowni jeśli jesteś ciekaw. W naszych paniach jest dużo zbieżności, schemat baardzo podobny. Mój związek rozpadł się po 9 latach. Po czasie widzę, że było to z mojej winy - nie miałem dostatecznej wiedzy na temat tego co się działo w jej głowie i nieadekwatnie reagowałem, źle prowadziłem i popełniałem masę błędów, o których nawet nie zdawałem sobie sprawy. Mężczyzna musi cały czas kontrolować sytuację i być siłą sprawczą, wszedłem w jej ramę i zgniotło nas oboje. Nie możemy winić kobiet za to, że natura zbudowała je tak, a nie inaczej. Istnieją takie kobiety, jaki % społeczeństwa stanowią - nie wiem. Miałem okazję taką spotkać, ale z mojego doświadczenia wynika, że nawet jak jesteście w 99,99% dopasowani to przychodzi taki czas, że hormony przejmują nad nią kontrolę i wtedy musisz być bardzo wyczulony. Nawarstwianie się problemów związanych z reakcjami jej gadziego mózgu, które próbowałem rozwiązać w logiczny sposób (xD) doprowadziły do tego, co było oczywiste dla ogarniętych Braci. Opiszę swoje przemyślenia w osobnym poście, który od jakiegoś czasu na spokojnie piszę i opublikuję w najbliższym czasie. Pytanie bez odpowiedzi - jak sytuacja potoczyłaby się, gdybym miał dostęp do wiedzy oświeconej? Nie chcę kształtować na siłę związku do aż deski grobowej, ale jeśli wszystko naturalnie idzie w tym kierunku, to chcę płynąć z razem tym prądem. @Morfeusz jak długi był Twój najdłuższy związek?
  16. Z mojej szkolnej miłości wyrosła profesjonalna tancerka, wysportowana i naturalna w swojej urodzie. Wpadliśmy na siebie na ulicy w zeszłym roku, ze śmiechem i łezką w oku wspominaliśmy swoje wspólne czasy Niewiele się zmieniła, ogólnie dobrze jej się wiedzie, nie była na tamten moment w żadnym związku. Odniosłem wrażenie, że charakterystyczna dla niej dziecięca radość nie została stłamszona przez życie. Miło było się spotkać po tylu latach.
  17. Rozsądne byłoby rozpisanie budżetu. Czyli na przykład przy zarobkach 10k miesięcznie (w dużym uproszczeniu): 1. 4k koszty stałe (mieszkanie, auto, rachunki itp.) 2. 2k dzieci 3. 2k odkładamy 4. 2k indywidualne Punkt czwarty dzielimy 50/50 i każde robi z tym co chce we własnym zakresie, wydaje na piwo, czipsy, tipsy czy sukienki. Wydatki z punktu pierwszego i drugiego są praktycznie nienegocjowalne, cel odkładania oszczędności z punktu trzeciego wybieramy wspólnie (np. wakacje, nowe sprzęty AGD czy fundusz remontowy czy też osobne cele indywidualne) - na przykład ja odkładam na Xboxa a ona na PlayStation, whatever. Moim zdaniem zdrowe jest przy budowaniu rodziny podejście do pary małżonków w pewnym stopniu jak do jednego organizmu. Gramy w jednej drużynie i wspieramy się, dobro jednego jest ściśle powiązane z dobrem drugiego. Obydwie strony muszą być zadowolone, inaczej będą tworzyć się konflikty. Trzeba zostawić duże pole do negocjacji, ale nie we wszystkich sferach. Ja w swoim modelu rodziny, jaką chciałbym stworzyć jestem jej głową i zarządzam kierunkiem w którym płynie nasz statek, strategią finansową i rozmiarami poszczególnych budżetów. Moim obowiązkiem, jako mężczyzny jest zapewnienie wszystkim takich warunków, aby czuli się bezpieczni i możliwie zaspokojeni. Kiedy podstawowe potrzeby są zaspokojone i zostają pieniądze do "przehulania" wtedy w takiej sytuacji dzielimy się tym na pół i hulamy. Ważna jest elastyczność, ale też wyznaczenie ścisłych granic tej elastyczności. To wszystko oczywiście jedynie w wypadku znalezienia odpowiedniej partnerki, która chętnie odda przywództwo mężczyźnie w sprawach, w których przewodzi najlepiej mężczyzna. Mężczyzna też musi rozumieć, jak duża odpowiedzialność w takim układzie spoczywa na jego barkach. /// Jeśli chodzi o mój świat wymarzony to chciałbym żyć jako indianin w czasach ich rozkwitu, życie piękne i w zgodzie z naturą Było też prościej w budowaniu związku, bo składowe relacji były oczywiste - mężczyzna zapewnia bezpieczeństwo i wyżywienie, kobieta zajmuje się chatą, zbieractwem i opiekuje dziećmi. Dzisiaj? To skomplikowane... @Król Jarosław I czyli jak dokładnie dysponowałbyś zarobkami w takiej sytuacji?
  18. Załatwiliście to z klasą i precyzją, serce rośnie. Gratuluję, Marku, budowy tego forum. Ta cała sytuacja pokazała, że to miejsce skupia na prawdę wyjątkowych ludzi. Szkoda, że nie mogło mnie tam być, ale w pełni rozumiem. Przed następną rozprawą muszę nastukać więcej punktów reputacji...
  19. @NiesamowitySzymi Tak właśnie to najczęściej między mężczyznami a kobietami wygląda. Są rzeczy, na które nie mamy wpływu. Możemy to zaakceptować lub walczyć z tym i się spalać. Jednak jakakolwiek walka, próba naprawy, czy nawet krytyka rzeczywistości w żadnym stopniu jej samej nie zmieni. Zmieni jedynie nasze życie we wkurwiający do granic czerwoności proces. Ma tutaj moim zdaniem miejsce dysonans poznawczy, bardzo niebezpieczne dla psychiki zjawisko - reagujemy silnymi emocjami w momencie konfrontacji z nowymi faktami, które podważają naszą obecną mapę mentalną, które zmuszają nas do przedefiniowania całej naszej wizji świata, gdyż owe nowe fakty do obecnej wizji kompletnie nie pasują. Definicja z wikipedii: Dysonans poznawczy - stan nieprzyjemnego napięcia psychicznego, pojawiający się u danej osoby wtedy, gdy jednocześnie występują dwa elementy poznawcze (np. myśli i sądy), które są niezgodne ze sobą. Dysonans może pojawić się także wtedy, gdy zachowania nie są zgodne z postawami. Stan dysonansu wywołuje napięcie motywacyjne i związane z nim zabiegi, mające na celu zredukowanie lub złagodzenie napięcia. W dzisiejszym świecie jesteśmy wszyscy przez mass media i kulturę wprowadzeni w błędne (niezgodne z rzeczywistością) mapy mentalne - Disneyowska wizja związków, anielski model nieskazitelnej kobiety, feminizm itp. itd, przykłady można mnożyć we wszystkich dziedzinach poznania. Człowiek rodzący się i wychowujący w takim środowisku przyswaja wzorce i chłonie jak gąbka wszystko od rodziców, rówieśników, otoczenia, ze szkoły, telewizji, internetu. Tworzy pewien kręgosłup psychiczny, który jest swojego rodzaju fundamentem do którego z czasem dołączane są kolejne elementy w konsekwencji poznawania i mapowania świata, w tym kręgosłupie psychicznym tworzy się także model relacji damsko-męskich, w dużym stopniu pobrany z zewnątrz, głównie w latach dziecięcych (lata szczególnego naiwniactwa ). Taki człowiek z błędną mapą mentalną relacji z kobietami (lub czegokolwiek innego) jest w pułapce niczym szczur w klatce i nawet nie zdaje sobie sprawy ze swojego położenia, bo przecież w jego świecie wszystko się zgadza. Nie zna innego sposobu myślenia. Naiwny małolat uwierzył Świętego Mikołaja. Wyobraź sobie, że taki człowiek teraz łyka czerwoną pigułę - dowiaduje się, że poglądy zawarte w jego kręgosłupie psychicznym są jawnym kłamstwem. Jego logika to pojmuje, widzi to jak czarne na białym, ale kręgosłup musiałby się złamać i kompletnie przeformować, żeby wszystko do siebie pasowało w jego wnętrzu. Ile lat życia w Matriksie, tyle lat nasze myśli kształtowały siatkę neuronalną naszego mózgu w określony sposób, a teraz z powodu jednej błahej niezgodności trzeba to wszystko rozwalić i przebudować. To budzi reakcję obronną organizmu (stąd na przykład bardzo ciężko rozmawiać z kimkolwiek o polityce, religii czy nawet przemocy psychicznej kobiet), budzi szereg reakcji emocjonalnych mających na celu odparcie ataku, jest to reakcja obronna gadziego mózgu wkodowana w nasze DNA. Jeśli chcemy zaznać spokoju musimy zbudować mapę opartą na nowym kręgosłupie i pozwolić staremu złamać się. To wymaga czasu, przemyślanego wysiłku, wytrwałości oraz jest bolesne - dlatego tak niewielu się odważy pójść tą drogą i dlatego tak wielu hejterów zbierze się wokół tych, co tą drogą pójdą. To są moje przemyślenia, sam przez to przechodzę, wiem jedno - za każdym razem, jeśli reaguję toksyczną emocją to znaczy, że moja mapa jest niezgodna z rzeczywistością, a emocja "palcem" mi pokazuje, gdzie jest błąd i nad czym muszę pracować. Czasami myślę, że chciałbym żeby świat był inny, ale co ja tak na prawdę mogę wiedzieć o tworzeniu światów. Na koniec jeszcze wrzucę cytat Steve'a Jobsa: "Rzeczywistość została stworzona przez ludzi, którzy wcale nie są mądrzejsi od Ciebie." Peace.
  20. Tego nie wiem, ale sugeruję że tak właśnie mogło się stać. Uciszając pewną część siebie powodujesz, że gnije ona w ciemnościach i z czasem infekuje cały organizm. Wyobraź sobie, gdybyś świadomie zamiatał pod dywan jakąś inną sferę swojego życia lub naturalną potrzebę, na przykład pożądanie lub chęć socjalizacji, przebywania z ludźmi. Życie w celibacie czy życie pustelnika miałoby swoje określone konsekwencje w kształtowaniu Twojej psychiki, które łatwo można sobie wyobrazić. . /// Można oczywiście zastosować tego typu "posty" do przywrócenia równowagi, gdy któraś z potrzeb tobą włada i chcesz ją wyciszyć, ale na dłuższą metę takie działanie prowadzi do pewnych patologii. Takie rzeczy potrafią odbić się nawet na zdrowiu fizycznym. Ciało i umysł to nierozłączne, powiązane ze sobą elementy jednego organizmu. Ja też. Realizuję je równolegle z pracą zarobkową. Zbieram chwilę ulotne , bo to są rzeczy, które tworzą mnie takiego jakim jestem. Na linii łączącej punkt A z punktem B nic innego się nie znajduje. Nie ma tam pieniędzy, domów, certyfikatów, jest tylko to co przeżyłeś. Jest tylko czas, który możesz zapełnić w dowolny sposób. Powiedz mi na przykład, co robiłeś dwa miesiące temu w pracy? Zgaduję - nie pamiętasz. A teraz dla odmiany opowiedz mi o swoich podróżach... Rozumiesz co mam na myśli?
  21. Kisisz się, jesteś tego świadom i nadal chcesz się kisić? Jesteś w bezpiecznej sytuacji, zawsze możesz wrócić, nic do stracenia nie masz. Co do samotności - wyszukaj w tym mieście jakieś zajęcia, które mogą Cię zainteresować i które jednocześnie będziesz wykonywał w grupie, na przykład sztuki walki, klub szachowy czy cokolwiek innego, gdzie będziesz spędzał czas z nowymi ludźmi. Wyrwij kartkę z zeszytu i rozpisz sobie rachunek potencjalnych zysków i potencjalnych strat jakbyś jeszcze nie był do końca zdecydowany.
  22. Używałem Desmoxanu, działa. W kilka dni odechciewa się palić, znika "ssanie w klacie" i pojawia się awersja do zapachu papierosów. To jest świetny lek na przezwyciężenie fizycznych objawów odstawienia narkotyku moim zdaniem, ale podstawą jest zlikwidowanie nawyku, bez czego na dłuższą metę będziesz się męczyć i marzyć o zapaleniu papierosa. Tutaj właśnie wspomniana książka Alena Carra trafia w punkt. Połączyłem te dwa sposoby i udało mi się rzucić na stałe za trzecim podejściem. Desmoxan likwiduje nieprzyjemne objawy i pozwala bezboleśnie przejść przez proces rzucania, ale żeby to podtrzymać koniecznie trzeba przeprogramować głowę. Trzymam kciuki.
  23. Uważam, że niekorzystne jest negatywne wartościowanie cennych doświadczeń, dzięki którym rozwijamy się, stajemy się mądrzejsi i które są integralną częścią naszego życia .
  24. W kwestii zawodowej także stajemy przed metaforycznym wyborem - blue pill czy red pill. Blue pill to droga rozwoju wewnątrz istniejącego systemu, certyfikaty, szkolenia, dyplomy, pozwolenia. Ta droga prowadzi do wygodnego życia, ale często jest niezgodna z naszym wewnętrznym głosem. Red pill, jak już pewnie się domyślasz to droga podążania za wspomnianym właśnie głosem. Tak na prawdę nie wiemy gdzie ona prowadzi, jest wyboista, pełna ślepych zaułków i wielu na niej poległo, ale raz się przecież żyje (prawdopodobnie). Moim zdaniem możemy łyknąć w tym wypadku obie piguły na raz Blue pill masz ogarnięte, chłopie zdaj sobie z tego sprawę, to jest bardzo duża wartość w Twoim życiu. Stabilna i dobra sytuacja finansowa to nie jest coś bardzo powszechnego, szczególnie w naszym kraju. Masz wykształcenie, dom i oszczędności, doceń to, bo to jest duży zasób którego brak odczułbyś na własnej skórze i zębach. Nie jestem psychologiem, nie chcę stawiać diagnoz, ale podejrzewam, że Twój nihilizm wynikać może właśnie z zaniedbania sfery red pill w sferze zawodowej (i być może nie tylko zawodowej). Uciszanie wewnętrznych pragnień, bycie wiecznie pod czyimś butem w pracy, brak ekscytujących przygód, brak pasji, którą chcesz rozwijać niezależnie od wszystkiego - nie jest tak przypadkiem? Brak balansu pomiędzy niebieskim i czerwonym prowadzi do poczucia bezsensu, bo wtedy jak trybik w wielkiej machinie realizujesz cele, które zaspokajają Twoje potrzeby tylko w pewnej części, jednak nie są tak na prawdę Twoje, są stworzone przez kogoś innego i służą realizacji cudzych interesów. Umrzemy wszyscy. Cokolwiek byś nie zrobił i tak umrzesz. Patrząc z tej perspektywy znasz końcowy przystanek, wiesz gdzie to wszystko zmierza, jedyne co tak na prawdę w życiu posiadasz to czas, który spędzisz na drodze z punktu A do punktu B. Możesz z tym czasem zrobić co Ci się podoba, wykorzystaj to. Sensem życia jest nadać życiu sens.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.