Skocz do zawartości

Nie chce mieć dzieci


Rekomendowane odpowiedzi

13 godzin temu, deomi napisał:

i nie wiem co mam ze sobą zrobić w życiu. Jakieś rady? :) 

Wykonuj jak najlepiej swoje obowiązki na różnych płaszczyznach? To chyba dobrze bo czy na dzień dzisiejszy dźwignęłabyś taką odpowiedzialność? 

Wraz z tym jak będziesz podnosić jakość będziesz dostawać więcej pod opiekę, 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Bruxa napisał:

A tak w ogóle to chcesz mieć dziecko jak każdy/a

Koleżanka chyba jeszcze na bardzo samiczym oprogramowaniu i nie wyszła z matrixa. 

Czas łyknąć czerwoną a nie niebieską pigułkę i zrozumieć że dzieci to nic przyjemnego i coraz więcej ludzi nie chce ich posiadać. Więc nie pisz za wszystkich proszę. 

 

Edytowane przez realista
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Drzewo dla jednych dzieci mają więcej plusów dla innych minusów. Więc pisanie że wszyscy ich chcą to bzdura. 

Polecam audycje Marka na ten temat, gdzie wyjaśnia to że zostawienie po sobie potomstwa nie jest najważniejszą rzeczą w życiu (nie dla wszystkich). 

Edytowane przez realista
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, Bruxa napisał:

Jeśli Marek twierdzi, że nie dla każdego posiadanie dzieci jest ważne to leci w dół w mojej ocenie.

@Bruxa

Czy tobie naprawdę jest tak ciężko rozumieć że wszystko jest dla ludzi ale nie wszystko dla wszystkich?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja również uświadomiłem sobie, że potomstwo tylko sprawi, iż będę nieszczęśliwy. Dzieci są jak gigantyczny kredyt hipoteczny. Dużo ludzi się w to wpakowało i ewidentnie nie dają sobie rady. Funkcjonują na granicy wytrzymałości albo zaniedbują nabyte z tego tytułu obowiązki. Co w przypadku własnych dzieci jest czystym skur... Dlatego jest to myślenie życzeniowe/ krótkoterminowe bez dostrzegania konsekwencji.

 

Przy dzieciach:

- nie wolno ci chorować,

- musisz mieć zdrowie i końską wytrzymałość do opieki,

- większa część twoich zasobów (czasowych, finansowych i emocjonalnych) idzie na "rodzinę" - poświęcenie,

- to pernamentny strach i stres o potomstwo (że zachoruje, coś mu się stanie albo nawet umrze)

- praktycznie ma się bardzo niewielki wpływ na to jakie będą dzieci

- potomstwo nic realnie nie daje poza złudnym poczuciem, że spełniło się jakiś pseudo cel życia.

 

Tak samo jak kredyt hipoteczny posiadanie potomstwa w dzisiejszych czasach jest w pewnym sensie formą zniewolenia samego siebie.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Bruxa napisał:

nie można całkowicie nie chcieć.

Nie mierz wszystkich swoją miarą proszę. Można nie chcieć! Życie bez dzieci jest lepsze, zdrowsze, można skupić się na rozwoju zamiast walczyć o prawa do widywania ich i z wmawianiem przez żonę albo byłą jaki to tata jest zły. @Ksanti podał wyżej pozostałe powody pokazujące że dla mężczyzny posiadanie potomstwa to bardzo duże obciążenie psychiczne, fizyczne i finansowe.

Edytowane przez realista
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 26.10.2018 o 14:30, Ksanti napisał:

Przy dzieciach:

- nie wolno ci chorować,

- musisz mieć zdrowie i końską wytrzymałość do opieki,

- większa część twoich zasobów (czasowych, finansowych i emocjonalnych) idzie na "rodzinę" - poświęcenie,

- to pernamentny strach i stres o potomstwo (że zachoruje, coś mu się stanie albo nawet umrze) 

Kobiety stale to powtarzają...

 

Bo to taki krzyż. To macierzyństwo. Praca na cały etat. Mama 24/7.

 

Dnia 26.10.2018 o 14:30, Ksanti napisał:

Tak samo jak kredyt hipoteczny posiadanie potomstwa w dzisiejszych czasach jest w pewnym sensie formą zniewolenia samego siebie.

Kredyt hipoteczny i dzieciak to nie do końca dobre porównanie.

Posiadanie potomstwa i hipoteka to zobowiązanie długoterminowe. Tyle podobieństw

Tylko że potomstwo - w odróżnieniu od kredytu - to zobowiązanie NIEZBYWALNE,

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Stary_Niedzwiedz

Swoje argumenty opieram na obserwacjach najbliższego mi otoczenia gdzie są małe dzieci. Dzieci a zwłaszcza do uzyskaniu okresu samodzielności to niestety ale jest praca na pełny etat. W początkowych latach nawet z całodobowym czuwaniem. To, że nie każdy się wywiązuje z obowiązków to już inna kwestia. Jedni są to tego za słabi a drudzy traktują dziecko instrumentalnie. Stąd uważam, że sporo ludzi nie powinno mieć w ogóle dzieci. Przynajmniej patologia i poziom niezadowolenia społecznego by zmalał.

 

Co do kredytów to w praktyce też często wychodzi na to, że są niezbywalne a odsetki rosną. Stąd podobna analogia bo i jedno i drugie to zniewolenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Ksanti napisał:

Swoje argumenty opieram na obserwacjach najbliższego mi otoczenia gdzie są małe dzieci.

Swoje argumenty opieram na tym samym.

Plus WŁASNYM doświadczeniu w tej materii.

Dziecko jest BARDZO wygodną wymówką - to społecznie akceptowalny (wręcz pożądany!) konstrukt myślowy, zachęcający do wpisywania się w martyrologię rodzicielstwa.

 

Na analogicznej zasadzie panie pieprzą głupoty o tym, jak to pierdzenie w stołek w domu pod szyldem "chef w mama 24/7" jest "ciężką pracą", bo "sprzątam, opieram cię, gotuję" i kluczowe "dzieci TOBIE urodziłam".

Dopiero jak przyłożymy do tego uważną obserwację, mędrca szkiełko i oko, i przeliczymy to na rynkowe stawki za tego typu usługi, to nagle okazuje się, że ta "ciężka, niewdzięczna praca" rynkowo jest warta w porywach minimalną krajową, zaś w naturze pani otrzymuje za nią krotność takiego wynagrodzenia (mieszka, żre, ubiera się, dupsko furą wozi i jeszcze pierdoli o "przemocy ekonomicznej").

 

I już litościwie pominę, że w razie rozstania dzieci, co to "TOBIE urodziłam" nagle są prywatyzowane przez samicę i są to już "MOJE dzieci, a Ty wypierdalaj".

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Stary_Niedzwiedz

Do czego innego się odniosłem ale tutaj masz poniekąd racje. 

1 godzinę temu, Stary_Niedzwiedz napisał:

Na analogicznej zasadzie panie pieprzą głupoty o tym, jak to pierdzenie w stołek w domu pod szyldem "chef w mama 24/7" jest "ciężką pracą", bo "sprzątam, opieram cię, gotuję" i kluczowe "dzieci TOBIE urodziłam".

Jeśli kobieta mówi w ten sposób to jest ewidentnym manipulatorem albo brakuje jej "oleju w głowie".

 

Po tym można poznać leniwą i rozczeniową samicę. Taki typ zawsze i wszędzie znajdzie powód aby narzekać i tylko rządać. Nie nadaje się do żadnej relacji.

 

Kiedy dziecko jest starsze i może iść do przedszkola mądra i nie rozczeniowa samica idzie do pracy. [Albo siedzi cicho jak mysz pod miotłą i jest wdzięczna za to co ma.] Chociażby na część etatu aby odciążyć partnera finansowo i nie mieć do niego bezczelnie pretensji o brak pieniądzy ponad stan. 

 

Jednak powiedzenie, że jej "praca" domowa jest nic nie warta to też jest spore nadużycie. Jeśli już podliczać koszty to gdyby tak zatrudnienić specjalistki usług każdej z tych dziedzin osobno: prostytutka, GFE, kucharka, pomoc domowa, opiekunka, psycholożka i parę innych to nie wyszłoby o wiele taniej. 

1 godzinę temu, Stary_Niedzwiedz napisał:

mieszka, żre, ubiera się, dupsko furą wozi i jeszcze pierdoli o "przemocy ekonomicznej

Jedynie kwestia kupowania ubrań może tutaj przeważyć szalę. Stąd trzeba znać umiar. Jeśli pańcia nie może przestawać kupować ponad stan niepotrzebne rzeczy to ewidentnie kwalifikuje się na terapie u psychiatry.

 

Jeszcze jena kwestia tutaj żadna opiekunka nie zastąpi prawdziwych rodziców!!!

 

Ja sam niechciałbym się opiekować dzieckiem bo widzę jak to wygląda i uważam to za ciężką pracę. Wielu rodziców nie ma zielonego pojęcia o wychowywaniu dzieci a co najgorsze robią to niedbale na wyjebce i z wielką szkodliwością. Dziećmi trzeba się nieustannie zajmować i pilnować aby coś im się złego nie stało. W takim mieszkaniu jak się nie jest na bieżąco to dziecko może milion razy wyrżnąć o podłoge czy meble. Minuta nieuwagi i kończy się na szpitalu.

 

Sam stan nieustającego czuwania codziennie w dzień i w noc to wielki wysiłek. Można wytrzymać tak godzinę czy dwie ale całe dnie to męczarnia. To tak jak słuchanie wykładów jednym ciągiem. Z badań wynika, że podobno po 15 minutach mózg się wyłącza a tu jeszcze z 7h pełnego skupienia. Z resztą wiem po sobie ile to wszystko energii zabiera. Praca umysłowa czy opieka nad dziećmi i jedno i drugie są wymagające. O ile z pierwszego trzeba żyć to drugie jest opcjonalne w pewnym sensie. Dlatego też nie chce dzieci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Ksanti napisał:

Jednak powiedzenie, że jej "praca" domowa jest nic nie warta to też jest spore nadużycie. Jeśli już podliczać koszty to gdyby tak zatrudnienić specjalistki usług każdej z tych dziedzin osobno: prostytutka, GFE, kucharka, pomoc domowa, opiekunka, psycholożka i parę innych to nie wyszłoby o wiele taniej.  

Było grane wielokrotnie.

Sprzątaczka 1x w tygodniu to ok 100 PLN/strzał. W tym wyprasuje.

Ciuchy i tak wrzucasz do pralki. Serio. Dziś już się nie pierze na tarze/w balii/klepie bieliznę kijankami w potoku.

Żarcie pudełkowe to koszt na poziomie od 1000 PLN/miesiąc, gdzie ok 30% to koszt składników.

 

Psycholożka? Błagam... Raczej na koniec potrzebna będzie. Albo i psychiatra.

Kur..tyzana? Mało to pań chętnych na ONS? A nawet - od 100 PLN/strzał masz. To serio, nie są kosmiczne pieniądze w zestawieniu z kosztami utrzymywania kobiety...

Wreszcie - dlaczego panie sprowadzają w takich sytuacjach seks - już wręcz oficjalnie - do roli waluty? Przecież to przyjemność za przyjemność... ? ?

 

Konkludując: jaką masz faktyczną RYNKOWĄ wartość pracy samicy?

 

Kwestie "oszczędzenia na opiekunce" celowo pomijam, bo to sprawowanie opieki nad potomstwem. Ja wiem, że panie lubują się w wyliczaniu "ile to nie kosztuje", tylko obcowanie z rodzicem jest nieprzeliczalne.

 

A w drugą stronę - jak wspominałem - policz, jakie są koszta utrzymania kobiety.

Od większego mieszkania począwszy (bo w kawalerce to trochę słabo jednak), przez koszt mediów, żarcia, ubrań, samochodu, wakacji itp itd.

Panowie notorycznie nie dostrzegają, a panie nie przyjmują do wiadomości kosztów innych niż żywy pieniądz. A one potrafią być naprawdę pokaźne.

 

6 godzin temu, Ksanti napisał:

Dziećmi trzeba się nieustannie zajmować i pilnować aby coś im się złego nie stało. W takim mieszkaniu jak się nie jest na bieżąco to dziecko może milion razy wyrżnąć o podłoge czy meble. Minuta nieuwagi i kończy się na szpitalu. 

To o czym mówisz nazywa się tzw helicopter parrenting.

Rodzic biega za dzieckiem krok w krok "bo się Józio wywali".
Józio ma się wywalić. Ma sobie dupę obić, łeb obić. Nie umrze (tak łatwo) od tego.

 

Uczymy się popełniając BŁĘDY. Dla małego dziecka błędem będzie nieumiejętne chodzenie.

Dla większego - co innego.

 

Rodzic ma - w sposób z grubsza kontrolowany i bezpieczny - wystawiać dziecko na otaczający świat, a nie trzymać je pod kloszem.

Inaczej dziecko przeżyje BARDZO bolesny kontakt z rzeczywistością jak dorośnie.

Przykładów takich poobijanych dzieci masz mnóstwo, także i na tym forum.

 

Raz jeszcze - jestem dzieciaty.

I wiem Z AUTOPSJI, że to nie tak działa, jak Ty mówisz.

Za to panie to tak malują, bo to dla nich wygodne, no i akceptowalne społecznie.

 

(OK, inaczej - przez pierwsze 6 m-cy do roku dzieciak jest przyrośnięty do matki. W sensie dość dosłownym. ALE - też da się oderwać dzieciara na względnie dłuższy czas. Kwestia organizacji i CHĘCI).

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.