Skocz do zawartości

Życiowy tchórz


knoko456

Rekomendowane odpowiedzi

 

Witajcie Bracia,

 

Od dłuższego czasu zaglądam na forum, analizując interesujące mnie wątki i nadszedł czas, bym i ja się odezwał. A właściwie to wezwał, do pomocy. Nie wiem, czy wybrałem dobry dział, dlatego w razie W proszę o przeniesienie. 

 

Od wielu, wielu lat zmagam się z naprawdę niską samooceną. Gdzieś do połowy gimnazjum, czyli +/- do wieku 15. lat byłem oazą pewności siebie (choć może nie w 100%, ale porównując to do dzisiejszej sytuacji – tak, byłem oazą pewności siebie). W klasie byłem typowym liderem, grałem w szkolnych drużynach w zawodach sportowych i inicjowałem kontakt z płcią przeciwną (inicjacja oczywiście na tyle, na ile to w tym wieku się robiło, także traktować to z dużym przymrużeniem oka). W połowie gimnazjum trafiłem do szkolnej drużyny w siatkówkę. Tam nagle zacząłem być gnębiony przez resztę drużyny i momentalnie cała moja siła psychiczna uleciała. To pokazało mi, że tak naprawdę przez cały czas moja psychika była wątła, a pierwsza większa przeszkoda potrafiła mi ją całkowicie zburzyć.

 

Tamte wydarzenia siedzą we mnie po dziś dzień i od tego czasu zaczęły się moje problemy. Nagle zacząłem „dusić się” w szkole, chciałem natychmiastowej zmiany towarzystwa, szukałem ucieczki przed życiem i przed sobą. Zamiast postawić się, zadziałać asertywnie, znosiłem upokorzenia w ciszy i milczeniu. Pozwalałem na to, by mną pomiatano. Dziś żałuję, że wówczas nie sprzeciwiłem się temu, ale widzę też, że nie wyciągnąłem żadnych wniosków. Do dziś mam problemy z asertywnością i szybkim ukracaniem tematu, kiedy czuję zagrożenie. Inna sprawa, że często mam problemy z rozróżnieniem, czy jestem wyśmiewany, czy to zwykła koleżeńska szyderka, którą uprawia niemal każdy, a ja przez swoją zaniżoną pewność siebie biorę to po prostu bardzo do siebie.

 

Zmiana szkoły i pójście do liceum było sporą ulgą. Integracja zajęła mi sporo czasu, bo jakieś pół roku, ale później w moment stałem się oblegany przez ludzi i miałem ogromne powodzenie u kobiet. Jestem dość przystojnym facetem, aczkolwiek oczywiście żadne ze mnie 10/10; swoje mankamenty w wyglądzie mam. Czasy liceum mocno łechtały mi ego, otrzymałem ogromny zastrzyk pewności siebie i to był dobry czas. Twardo szedłem przez życie. Następnie studia – wybrałem kierunek, na który wówczas chciałem iść, jednak z każdym kolejnym rokiem utwierdzałem się, że to był błąd, duży błąd. Studia ukończyłem, natomiast w zawodzie nie pracuję; nie pociągnąłem tego dalej z różnych względów. Jeśli chodzi o kwestie towarzyskie – przez pierwsze dwa lata nie dogadywałem się z ludźmi, czułem się obco w tym towarzystwie, miałem wrażenie, że jestem zupełnie inny i po prostu tu nie należę. Trzymałem się głównie z kobietami, co zaowocowało tym, że pojawiły się plotki, iż straszny ze mnie lep na cipy. Co impreza, to inna dupeczka zaliczona, a w klubach obracałem każdą po kolei. Oczywiście nie było w tym za wiele prawdy, ale ludzie lubią wierzyć w swoje mity, a ja – nie chcąc za bardzo się z nimi zadawać – nie zaprzeczałem. Było mi z tym wygodnie i pewnie podświadomie łechtało mi to ego.

 

Po dwóch latach zacząłem studiować to samo, tylko w innym mieście (kontynuowałem studia na innej uczelni) i tu moja sytuacja towarzyska ustabilizowała się, natomiast naukowo i zawodowo wiedziałem, że jest kicha. Nie chciałem tego studiować, wiedziałem, że nie będę pracował w zawodzie, ale bałem się zrezygnować i dociągnąłem to do końca. Zrobiłem papier, teoretycznie całkiem niezły, ale dziś on oczywiście nic nie daje.

 

Dziś, po ponad roku po ukończeniu studiów, jestem mentalnym wrakiem. Pracuję w korporacji, gdzie zajmuję się typową gównorobotą. Nie ma żadnych perspektyw awansu, żadnego rozwoju, po prostu siedzę i klepię durne tabelki. Utknąłem. Przez cały okres pracy tu cała moja samoocena, cała pewność siebie jest stopniowym, acz systematycznym upadaniem. Jestem ogromnie sfrustrowany, mam problem z uśmiechaniem się, nie potrafię rozmawiać z ludźmi, bo niejako podświadomie patrzę na nich i widzę, jaką moje życie jest porażką. Czuję, że nie jestem szanowany, ani przesadnie lubiany. Coraz częściej mam po prostu wrażenie, że wszyscy tylko polują, żeby mi delikatnie wbić szpilkę. Powoli to staje się paranoją. Do domu wracam zmordowany. Pracuję tam niecały rok, przez ten czas odbyłem kilka innych rozmów o pracę – niestety bez efektów. Przestałem uprawiać sport, co niegdyś wydawało mi się czymś niemożliwym, gdyż dla mnie nie było dnia bez chociażby odrobiony ruchu.

 

Przez pół roku chodziłem do psychologa. Pani psycholog zdiagnozowała u mnie fobię społeczną, stwierdziła przy tym, że poważnych oznak depresji ona u mnie nie widzi. Po pół roku zrezygnowałem. Nie czułem, by te wizyty wnosiły do mojego życia coś konkretnego, albo by sytuacja ulegała poprawie. A 100zł tygodniowo uciekało.

 

W domu zawsze miałem względny high life. Wprawdzie dziadek trochę popijał, ale dla mnie był bardzo w porządku dziadkiem. Rodzice są wykształconymi, otwartymi i mega towarzyskimi ludźmi. Siostra podobnie – ma jaja po stokroć większe od moich. Tylko ja taki, psia mać, dupowaty. Trudno mi iść przez życie, kiedy ja sam siebie nie lubię. Nie lubię siebie, nie lubię ludzi, boję się ludzi i życia. Jestem strachliwy i unikający. Wielu rzeczy w życiu nie próbuję, bo się boję. Boję się zderzenia z innymi. Lubię grać w piłkę nożną, ale nie zapisuję się do żadnego klubu, bo wiem, że szybko będę chciał stamtąd uciec. Mam ochotę nauczyć się boksu, ale nie idę, bo te wszystkie alfy mnie stłumią psychicznie.

 

Pozornie mam bardzo fajne życie – niezłe wykształcenie, całkiem wyjściowy ryj, pensja taka, że wystarcza, mądra i seksowna dupa u boku, znam angielski, uczę się niemieckiego. Tylko ja i moja psychika mamy z tym wszystkim pod górę. Nie umiem wytrzymać sam ze sobą i to jest mój pieprzony problem. Brakuje mi sytuacji, które mnie podbudują, albo właściwie odbudują. Coś, co sprawi, że przy każdej możliwej okazji nie będę natychmiast myślał o ucieczce. Moja psychika to jedna wielka blokada i ograniczenie – zamiast czerpać życie garściami, bo mam ku temu potencjał, to ja po prostu najchętniej schował się i użalał nad sobą, że nic mi nie wychodzi.

 

Sam czuję się trochę sprzecznością: mam inne wyobrażenie o sobie, niż inni mają o mnie, a jeszcze inaczej jest faktycznie. Samemu trudno mi zdiagnozować, w czym tak naprawdę tkwi problem. A to doprowadza do tego, że ja sam nie wiem, czego w życiu chcę, jak to wszystko ma wyglądać. Mam problem z podejmowaniem decyzji, a kiedy już jakieś podejmuję, to totalnie nie jestem ich pewien. Taka mentalna pizda, która potrzebuje twardego resetu.

 

Sorry za chaos, sam nie wiem, czy to wszystko powyżej ma ręce i nogi. Ale taki chaos jest w mojej głowie, zlepki negatywnych, zamglonych myśli, krążących gdzieś wokół i doprowadzających mnie do szału. Mnie, moje życie, a niedługo pewnie także bliskich.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej. Po dwóch tygodniach w armii dostałem tak fizycznie w ciry, że tylko usiąść i płakać. Ale dac radę trzeba... Dla mnie osobiście jest to nie do pojęcia jak wchodzisz do drużyny w siatkę i dzieje się to co się dzieje, nie byłeś nigdy wcześniej na treningu, w męskiej szatni, tam zawsze różne rzeczy się dzieją... jest beka i tyle... 

 

Napisz, jesteś z pełnej rodziny? 

Chcalbym mieć Twoje problemy. A dużo typów pragnie być na Twoim miejscu. 

Edytowane przez zuckerfrei
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesteś prawdopodobnie typem neurotyka. Taka to już osobowość - uciążliwa dla posiadacza i ciężka do zmiany. Ważne, że radzisz sobie. Masz robotę w korpo, za nienajgorszą wypłatę, konkretną kobietę, czyli obiektywnie jest więcej niż ok. Wielu "normalsów" byłoby w siódmym niebie. Jednak to naturalne, że neurotykowi zawsze coś będzie w sobie nie pasowało, zawsze będzie nienasycony uważając, że ma lub robi za mało. Ważne by zdawać sobie z tego sprawę i nie ufać zbytnio wewnętrznemu krytykowi.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@knoko456 Szacun za odwagę.

Z mojej perspektywy to wszyscy się boją, niektórzy mają nawyk momentalnego pójścia w strach i zmierzenia się z nim, inni wolą pokalkulować a jeszcze inni po prostu czuć się ofiarą. Każdy schemat był kiedyś dawno temu decyzją, teraz jest nawykiem.

 

Z tego co piszesz to ja tu nie widzę tchórza tylko człowieka, który nie zgadza się na swój dyskomfort i szuka rozwiązania, nie boisz się też prawdy o sobie, wiesz dla mnie nie ma uniwersalnej odwagi, jeden boi się łysego z tatuażami a drugi wziąć dziecko na ręce.

 

Tak czy siak idziesz ku sobie czy to poprzez ucieczkę co przecież też jest normalnym ewolucyjnym rozwiązaniem. Strach jest normalnym uczuciem i masz prawo go czuć.

 

”Nie ma zewnetrznego rozwiązania na wewnętrzny problem” nie pamiętam kto to powiedział ale moje życie to potwierdza.

Edytowane przez icman
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, knoko456 napisał:

Pozornie mam bardzo fajne życie – niezłe wykształcenie, całkiem wyjściowy ryj, pensja taka, że wystarcza, mądra i seksowna dupa u boku, znam angielski, uczę się niemieckiego. Tylko ja i moja psychika mamy z tym wszystkim pod górę. Nie umiem wytrzymać sam ze sobą i to jest mój pieprzony problem.

Czy Ty sobie robisz jaja koleżko?

Jakim cudem możesz mieć jakiekolwiek problem psychiczne, mając hajs, wykształcenie i mądrą, wysokiej jakości kobietę na rynku seksualnym?
Ponadto posiadając niezłą pensję?
Obrażasz ludzi takich jak ja, którzy naprawdę mieli złe wzorce, złe towarzystwo i mają stracha przed nowym środowiskiem, nową pracą czy sytuacją, w której znowu mogą być gnojeni bo są nowi i najmłodsi.

Po co się idzie na studia? Ano dlatego:
1. Mieć pracę, w której nie przemęczysz się fizycznie.
2. Być wyżej w hierarchii od sebixów, którzy kiedykolwiek się z Cb naśmiewali, bądź nawet gnoili w gimnazjum czy gdzieś tam, a dziś robią u Janusza z wąsem za 1700 lub jeszcze lepiej(!) są twoimi pracownikami :) 

Chłopie doceń to co masz i że pomimo fobii społecznej(którą sobie sam wyprojektowałeś) masz wszystko o czym większość ludzi marzy:
1. Zapewnione potrzeby finansowe
2. Wysokiej jakości kobieta na rynku matrymonialno-seksualnym.

Jednak z twoim stanem psychicznym odradzałbym Ci ten związek, ponieważ kobieta(szczególnie atrakcyjna) wyczuje szybko, żeś miękka faja i szybiutko Cię ograbi z pieniędzy i resztek godności.
No i pójdzie do prawdziwego alfy bądź bad boya :) Kobiety brzydzą się słabością, a więc także i fobiami społecznymi u facetów.
Najpierw stan psychiczny, a potem jakiekolwiek długie związki...

Ps. Mam pytania:
1. Jakie studia ukończyłeś?
2. Dlaczego twierdzisz, że są do bani?
3. W jakiej branży pracujesz, skoro nie są związane ze studiami i jakim cudem się tam dostałeś?

Ps2. Dam Ci taką radę:
1. Doceń to co masz i wyobraź sobie, że inni są w dużo gorszym położeniu od Ciebie.
2. Wszystko co osiągnąłeś, dałeś radę zrobić sam.
3. Nie jesteś tchórzem, tylko facetem, który się pogubił i czuje niedosyt emocji(brak ci męskiego towarzystwa by wyjść na piwo?)
4. Jeżeli chodzi o pracę, to Ci tutaj nie doradzę, ale ja bym szukał jakiś kursów, możliwości aby poszerzyć swoje kompetencje.
Może zaoczne studia?


 

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ragnar1777 ma rację. Początek posta zapowiadał nieciekawa historię natomiast potem... Chłopie czego Ci brak?. 

 

Jak byś nie miał pracy, masse długów, i innych problemów z jakimi boryka się większość społeczeństwa to byśmy zrozumieli. Co do pracy to co my Ci możemy doradzić. Nie wiem czy to prawda, ale czytałem kiedyś statystykę że około 90% ludzi nie lubi swojej pracy. Jeżeli masz stała pensję to trzymaj się tego plus kursy, dokształcanie się. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do wizyt u psychologa to ciężko o dobrych fachowców,większości to banda konowałów co biorą 100zł lub więcej i wspomagasz ich budżet a nie swoje zdrowie psychiczne.A ich prace znam od kuchni mam znajomego co jest psychoterapeuta on i jego koledzy/koleżanki są głęboko zaburzeni sami potrzebują leczenia.Na psychoterapie też swego czasu chodziłem szkoda kasy i czasu

Siłe wydaje mi się trzeba budować o swoje wnętrze ,powolne osiąganie celów i lokowanie się  w tym chorym świecie

 

Pozdrawiam

Edytowane przez Borys1991
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, zuckerfrei napisał:

Napisz, jesteś z pełnej rodziny? 

 

Tak.

 

2 godziny temu, Donkeyshot napisał:

Jesteś prawdopodobnie typem neurotyka. Taka to już osobowość - uciążliwa dla posiadacza i ciężka do zmiany. Ważne, że radzisz sobie. Masz robotę w korpo, za nienajgorszą wypłatę, konkretną kobietę, czyli obiektywnie jest więcej niż ok. Wielu "normalsów" byłoby w siódmym niebie. Jednak to naturalne, że neurotykowi zawsze coś będzie w sobie nie pasowało, zawsze będzie nienasycony uważając, że ma lub robi za mało. Ważne by zdawać sobie z tego sprawę i nie ufać zbytnio wewnętrznemu krytykowi.

Na szybko pogooglowałem. Zgadzałoby się. Fuckin' hell.

 

1 godzinę temu, Ragnar1777 napisał:

Czy Ty sobie robisz jaja koleżko?

Jakim cudem możesz mieć jakiekolwiek problem psychiczne, mając hajs, wykształcenie i mądrą, wysokiej jakości kobietę na rynku seksualnym?
Ponadto posiadając niezłą pensję?
Obrażasz ludzi takich jak ja, którzy naprawdę mieli złe wzorce, złe towarzystwo i mają stracha przed nowym środowiskiem, nową pracą czy sytuacją, w której znowu mogą być gnojeni bo są nowi i najmłodsi.

Chłopie doceń to co masz i że pomimo fobii społecznej(którą sobie sam wyprojektowałeś) masz wszystko o czym większość ludzi marzy:
1. Zapewnione potrzeby finansowe
2. Wysokiej jakości kobieta na rynku matrymonialno-seksualnym.

Ps. Mam pytania:
1. Jakie studia ukończyłeś?
2. Dlaczego twierdzisz, że są do bani?
3. W jakiej branży pracujesz, skoro nie są związane ze studiami i jakim cudem się tam dostałeś?

Ps2. Dam Ci taką radę:
1. Doceń to co masz i wyobraź sobie, że inni są w dużo gorszym położeniu od Ciebie.
2. Wszystko co osiągnąłeś, dałeś radę zrobić sam.
3. Nie jesteś tchórzem, tylko facetem, który się pogubił i czuje niedosyt emocji(brak ci męskiego towarzystwa by wyjść na piwo?)
4. Jeżeli chodzi o pracę, to Ci tutaj nie doradzę, ale ja bym szukał jakiś kursów, możliwości aby poszerzyć swoje kompetencje.
Może zaoczne studia?


 

Żadne jaja, żadne obrażam. Nie wiem, czego Tobie brakuje. Pieniędzy? Odwagi? Kobiety? Nie wiem. Mi brakuje charakteru, brakuje jaj i dla mnie to jest problem. 

Zdaję sobie sprawę, że "inni mają gorzej" ( :) ), tylko... skoro jest tak dobrze, to czemu jest źle? 

 

Ukończyłem studia prawnicze na państwowym uniwerku. Sam mgr, nie poszedłem dalej w aplikacje. Aplikacja sama w sobie jest okrutnie droga, ukończenie jej zajmuje minimum trzy lata przy ogromnym nakładzie pracy (nauka) i pracy samej w sobie, za - najczęściej - 1500zł. A że prawników dziś jak mrówków, no to... trzeba się czymś wyróżnić, umieć się sprzedać itp., itd. I tu wracamy do punktu wyjścia, czyli moich wydmuszek zamiast jaj. 

W jakiej branży pracuję? W korpo, czyli żadna to branża. Robisz bezużyteczną robotę, bo klepiesz pierdyliard danych w tabelki i tyle. Gdyby nagle ktoś te nasze stanowiska usunął, nikt by tego nie odczuł, poza nami samymi. Jakim cudem? Złożyłem CV, poszedłem na rozmowę kwalifikacyjną po angielsku i wystarczyło. Język wystarczył. 

 

Nad zaocznymi studiami myślałem, ale nie miałem (i wciąż nie mam) na siebie konkretnego pomysłu, dlatego zdecydowałem się na intensywny kurs niemieckiego. Na razie cisnę A1, zobaczymy, jak będzie dalej.

 

 

 

Wiecie chłopaki, ja sobie zdaję sprawę z tego, że pozornie to mam sielankę. Tylko nie rozpłakiwałbym się tutaj z nudów, serio. Mam problem z tym, że brakuje mi charakteru. Pewnie część z Was miała mniejsze bądź większe problemy z samym sobą i jakoś powoli stara się mentalnie budować. I właśnie dlatego tu wkraczam ja, na pozornie białym koniu, ale z obsranym i niedomytym dupskiem, którego na pierwszy rzut oka nie widać, ale czuć. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@knoko456 Zaciągnij się na ochotnika do wojska. Mi pomogło. Miałem podobny problem. Tyle że ja w korporacjach zmarnowałem prawie 4 lata. Sam widzisz jak tam jest. Korporacja pożera dusze i wypluwa ludzi jako wraki. Chyba że ktos jest bezmózgiem totalnym to się tam świetnie odnajdzie. Znam frustracje o których piszesz. Uciekaj stamtąd jak najszybciej. Zrób plan wyznacz sobie termin. Zatrudnij sie jako kelner, albo sprzedawca. Jeśli tam zostaniesz moze być tak że życie ci tam ucieknie. Stracisz nadzieję i szacunek do samego siebie. 

 

Nie pierdziel że brak ci charakteru. Charakteru to brak tym ludziom którzy siedza w takim grajdołku a nawet sami przed sobą nie chcą się przyznac że tam cierpią, albo bezkrytycznie akceptują ten festiwal spierdolenia. Pierwszy krok do poprawy swojego losu to przyznanie że coś jest nie tak. Teraz czas coś z tym zrobić. I jestes w stanie to zrobić. Nie daj sobie wmówić że jesteś jakimś idiotą czy słabeuszem. To ci któryz ci tak powiedzą nimi są bo żerują na czyjejś słabości. Dlatego właśnie masz być silny. Nie ma innej drogi.

Edytowane przez Trevor
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o zgnojenie w szkole.. wiem coś o tym. W wieku 15 lat byłem popychadłem, nie potrafiłem się bronić, wydać z siebie nawet najmniejszego dźwięku. Niby po przejściu do liceum wszystko się zmieniło ale na psychice został ślad. Pamiętam scenkę jak ojciec zapisał mnie na kurs przygotowania do matury, na jednej z warszawskich uczelni. Ledwo dojechałem na miejsce. Zajęcia odbywały się w dużej auli. Stałem pod drzwiami chyba ze 20 minut z bijącym sercem - nie wszedłem bo stchórzyłem. Całe dorosłe życie pracuję nad pewnością siebie i swoją wartością, to ciągła robota...

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiem. @knoko456gdybyś nie miał jaj oraz charakteru, jak to piszesz, nie zaszedłbyś tu gdzie jesteś. Skończyłeś studia prawnicze na państwowej uczelni, masz pracę w korpo za pewnie nienajgorsze pieniądze, wielu wierz mi marzy o tym żeby zahaczyć się w korporacji i klepać tabelki w Excelu, w życiu z kobietami z tego co piszesz uklada Ci się, masz przy boku kobietę, na studiach zaliczałeś ile wlezie i teraz piszesz tu takie coś.

Moim zdaniem w życiu Ci wyszło, ale Twoim problemem jest to, że nie wiesz co Ty od tego życia chcesz, nie masz na niego planu i nie wiesz co chcesz i jak osiągnąć. Nie wiem czy to od dobrobytu niektórym aż tak się w dupach poprzewracało? Stary weź się w garść, nie wypisuj takich bzdur, usiądź sobie gdzieś samemu, weź kilka jak nie kilkanaście głebokich wdechów i zastanów się nad tym co tu napisałeś, co chcesz od życia i kiedy i jak to chcesz osiągnąć.

Edytowane przez Krugerrand
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, Trevor napisał:

@knoko456 Zaciągnij się na ochotnika do wojska. Mi pomogło. Miałem podobny problem.(...)

Zazdroszczę wyboru. Ja jestem, z tych, który obawiali się wojska (pewnie zryłem sobie psychę na seansach "Krolla" i "Samowolki"), więc uciekli na studia - nie, żeby mnie interesowały czy coś.

Po latach stwierdzam, że mogłem ścisnąć sobie imadłem dla odwagi i pójść do szkoły oficerskiej, żeby wyjść z neurotycznego bezwładu.

@knoko456
Zaakceptuj siebie i pchaj głaz do przodu Syzyfie. Z tego co piszesz tak sobie myślę, ze wszyscy, który walą te durne tabelki (ja również) to 100%-owi kandydaci do Fight Club-u! ?

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdy inteligentny człowiek potrzebuje wyzwań. Wybierz coś, robisz w korpo to może walcz by być poganiaczem zamiast niewolnikiem (piszesz że nie ma opcji awansu, to zmień robotę nawet na inne korpo). Może własny business? Może budowa domu za gotówkę? Wyjazd za granicę? Jak pisze kolega Exar, trzeba pchać ten głaz, a jak za lekko idzie to znaleźć cięższy albo większą górkę. Nie przejmuj się komentarzami, że masz problemy pierwszego świata. To że jest ciepło w domu i brzuch pełny to podstawa żeby coś więcej osiągać. Rusz na jakąś nową górę, popatrz wstecz ile już osiągnąłeś. Studia prawnicze, nie bułka z masłem, musisz mieć dużo oleju w głowie.    

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie, rzecz biorą to mam podobny problem, ale może go opiszę innym razem w osobnym wątku. 

46 minut temu, Trevor napisał:

Miałem podobny problem. Tyle że ja w korporacjach zmarnowałem prawie 4 lata. Sam widzisz jak tam jest. Korporacja pożera dusze i wypluwa ludzi jako wraki. 

Stu procentowa prawda, od 2,5 roku pracuję w korporacji, po półtora roku miałem pierwsze objawy wypalenia które do dziś się za mną ciągną, raz lepiej raz gorzej, ale tendencja w dół, kasa niby ok nic teoretycznie nic mi nie brakuje, ale jednak frustracja rośnie z dnia na dzień. Ja to nazywam kurwidołkiem, chujowo, ale stabilnie. Najgorsze jest to, że przeważnie muszę siedzieć i udawać, że pracuję bo jak zrobię szybciej niż termin nakazuje co w 99% przypadków jestem w stanie zrobić, dostaję w nagrodę kolejną robotę bo Zdzisiek, Józek czy inny Janusz się nie wyrabia i jest wiecznie w plecy, a robotę robimy tę samą. Z awansem też mnie przyblokowali i co im zrobisz. Korpo wysysa. 

 

57 minut temu, knoko456 napisał:

Na szybko pogooglowałem. Zgadzałoby się. Fuckin' hell.

Podejrzewam u siebie to samo. Kminisz wszystko po 15 razy zanim coś zrobisz, a i tak rzadko do tego dochodzi bo i tak na końcu uznajesz, że to nie ma sensu. Wszystko rozgrywa się we łbie. Tracisz czas i energię na rozkminy które nic nie dają.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

47 minut temu, Jorgen Svensson napisał:

Ogólnie, rzecz biorą to mam podobny problem, ale może go opiszę innym razem w osobnym wątku. 

Stu procentowa prawda, od 2,5 roku pracuję w korporacji, po półtora roku miałem pierwsze objawy wypalenia które do dziś się za mną ciągną, raz lepiej raz gorzej, ale tendencja w dół, kasa niby ok nic teoretycznie nic mi nie brakuje, ale jednak frustracja rośnie z dnia na dzień. Ja to nazywam kurwidołkiem, chujowo, ale stabilnie. Najgorsze jest to, że przeważnie muszę siedzieć i udawać, że pracuję bo jak zrobię szybciej niż termin nakazuje co w 99% przypadków jestem w stanie zrobić, dostaję w nagrodę kolejną robotę bo Zdzisiek, Józek czy inny Janusz się nie wyrabia i jest wiecznie w plecy, a robotę robimy tę samą. Z awansem też mnie przyblokowali i co im zrobisz. Korpo wysysa. 

 

Podejrzewam u siebie to samo. Kminisz wszystko po 15 razy zanim coś zrobisz, a i tak rzadko do tego dochodzi bo i tak na końcu uznajesz, że to nie ma sensu. Wszystko rozgrywa się we łbie. Tracisz czas i energię na rozkminy które nic nie dają.

U mnie to samo, rozkmin co zrobić, jak komuś nie nadepnąć na pięty milion. Ogólnie problem mam podobny co kolega autor postu, jednak u mnie to może o klasę poziomu życiowego niżej, wręcz bym się cieszył będąc na Twoim miejscu. Ale chyba tak jak wcześniej można przeczytać - cel. To dla faceta ważna sprawa. Wyznacz sobie cel, powoli (ja mam też z tym problem) go realizuj, krok po kroku. U mnie to w przeciągu 2 lat otworzyć swój biznes, naumieć się ruskiego i zwiększyć jaja + pojeździć nawet lokalnie więcej. Aaaa i z większości mediów społecznościowych uciekaj - wysysacze czasu, energii + jak zaczniesz patrzeć na innych to się jeszcze bardziej będziesz dołować, choćbyś szedł w dobrą stronę. U mnie obecnie z mediów tylko srejbuk a i gdyby nie kontakt z kobitką i odległymi znajomymi to też bym go w pizdu usunął.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 hours ago, knoko456 said:

Dziś, po ponad roku po ukończeniu studiów, jestem mentalnym wrakiem. Pracuję w korporacji, gdzie zajmuję się typową gównorobotą. Nie ma żadnych perspektyw awansu, żadnego rozwoju, po prostu siedzę i klepię durne tabelki. Utknąłem.

Pocieszę Cię, mam 40 tkę i też zajmuję się gównorobotą. Co więcej, taką pracę ma sporo osób w Twoim wieku. Kolejna grupa o takiej pracy marzy. To się nazywa życie. Nie każdy może być Jamesem Bondem. To co masz to chęci, zdrowie i dobre warunki żeby się rozwijać. Uczysz się niemieckiego, więc z dwoma językami będziesz spokojnie mógł znaleźć sobie dobrą i ciekawą pracę. Doradzam ponadto odłączenie się od Instagrama i innych portali społecznościowych, bo one skrzywiają odbiór rzeczywistości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.