Skocz do zawartości

Panowie, jest sprawa


Rekomendowane odpowiedzi

@osa Nikogo nie słuchaj. Nie ma dwóch identycznych sytuacji i identycznych ludzi.

 

Raz się żyje. Chcesz to naprawić. Idź, porozmawiaj z kobietą szczerze, powiedz co i jak. Może ona czeka, może nie. Może będzie lepiej jak kiedyś, może gorzej. Z pewnością nigdy nie będzie tak samo. Żyj tak żebyś niczego nie żałował. Jutro może już Cię nie być...

  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, osa napisał:

Żona nikogo nie poznała (wiem, bo sprawdziłem wszelkimi możliwymi sposobami).

Uraz i poniżenie którego doznała (a którego może nie uzewnętrzniać) może być tak silny, że nie będzie w stanie przez dłuższy czas wejść w jakąkolwiek sensowną relację z mężczyzną a tym bardziej z Tobą.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

 

Co do seksu jeszcze to było zero po urodzeniu córki, czyli przez cztery miesiące jakoś. Wcześniej w porządku. Ona niby miała jakieś kobiece problemy po porodzie, bo poród naturalny, ale wypytałem dzieciatych kumpli i to tak długo u nich raczej nie trwało, max dwa miesiące celibat po porodzie.

 


 

Zostawiłeś żonę z czteromiesięcznym niemowlakiem, bo ta nie mogła pozbierać się fizycznie po porodzie? Koledzy doradzili? Co ja czytam.

 

Tak w ogóle, to coś kręcisz. Ja tu widzę gościa emocjonalnie niestabilnego, który przewraca stół, bo znalazł włos w zupie.

 

Myślę, że prostu zapachniało nową cipką, w domu płacz dzieci, pieluchy, więc spierdoliłeś zwalając winę na żonę. Haj miłosny opadł, nowa księżniczka pomału okazuje się być babą jagą, więc kombinujesz jak wrócić na stare śmieci, bo żona jednak była ok.

  • Like 11
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, hogen napisał:

Raz się żyje. Chcesz to naprawić. Idź, porozmawiaj z kobietą szczerze, powiedz co i jak. Może ona czeka, może nie. Może będzie lepiej jak kiedyś, może gorzej. Z pewnością nigdy nie będzie tak samo. Żyj tak żebyś niczego nie żałował. Jutro może już Cię nie być.

Pewnie może tak zrobić ale szacunku już nie będzie miał u niej. Tak to działa. Zawsze i w 100%. 

Chcecie go sprowadzić do pozycji pantofla?

Widzę że co niektórzy pojęcia nie mają jak działa psychika kobiet. 

 

Sytuacja inna jeśli to ona wyjdzie z propozycją. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, osa napisał:

Co do seksu jeszcze to było zero po urodzeniu córki, czyli przez cztery miesiące jakoś. Wcześniej w porządku. Ona niby miała jakieś kobiece problemy po porodzie, bo poród naturalny, ale wypytałem dzieciatych kumpli i to tak długo u nich raczej nie trwało, max dwa miesiące celibat po porodzie.

Szczerze, to bym się mocno zdziwił gdyby ta kobieta postanowiła do Ciebie wrócić po takim czymś. Napraw swoją głowę, bo chyba nie jesteś zbyt stabilnym człowiekiem i nie mówię tego złośliwie. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Sundance Kid napisał:

Powrót do żony mógłby ci się udać tylko wtedy, gdyby JEJ na tym zależało na tyle mocno, żeby dało radę jej wmówić, że to TY jej łaskę robisz i że ty pozwalasz jej się z powrotem uwieść i namówić na to, żeby jej dać drugą szansę. A z tego co piszesz, to zwisasz jej tak mocno, że nawet jej się nie chce do ciebie żywić wrogości po rozstaniu. Nie wiem, czy może być bardziej dobitny dowód na to, że w ogóle jej na tobie nie zależy. W takiej sytuacji jedyny "powrót", jaki jest możliwy, to powrót z podkulonym ogonem w charakterze petenta i skamlenie, żeby cię z powrotem do domciu wpuściła. Nawet jeśli się zgodzi, to zawsze będziesz dla niej przegrywem i nigdy ci się już nie uda wywalczyć w związku z nią jakiejkowiek sensownej pozycji. Bo do tego kobieta musi cię szanować, a jak niby zachować szacunek w takiej sytuacji?

Właśnie tego się obawiam, dlatego napisałem na forum.

 

12 godzin temu, RealLife napisał:

Czy twoja żona będzie potrafić cię szanować po tym wszystkim? Całkiem możliwe że nosi w sobie ogromny żal do ciebie ale że ma klasę to nie pakazuje tego. Może robi to dla dzieci. 

To jest bardzo dziwne, że nie znienawidziła cię po kochance. Moim zdaniem są dwie opcje:

1. Znienawidziła ale ukrywa.

2. Nie czuję za wiele do ciebie ( stąd brak seksu jeszcze w małżeństwie) więc nietrudno jej się zachowywać poprawnie. 

Po waszych komentarzach też to do mnie dotarło. Ale z drugiej strony zastanawiam się czy nie ma trzeciej opcji, bo gdyby mnie nienawidziła naprawdę albo by jej w ogóle nie zależało, to by się starała w jakikolwiek sposób usunąć mnie ze swojego życia, tymczasem dostępu do dzieciaków mi nie broni, rozmawia ze mną na tematy neutralne, dlatego nie wydaje mi się to spalone zupełnie.

 

3 godziny temu, RealLife napisał:

troska o syna,

Żona mówi że jestem dobrym ojcem i nigdy nie było tak, że się zabroniła widzieć. Troszczę sie o syna jak tylko umiem najlepiej.

41 minut temu, ATMan napisał:

Uraz i poniżenie którego doznała (a którego może nie uzewnętrzniać) może być tak silny, że nie będzie w stanie przez dłuższy czas wejść w jakąkolwiek sensowną relację z mężczyzną a tym bardziej z Tobą.

Dlaczego? Możesz to rozwinąć? Nie myślałem w ten sposób, ona nie wygląda jakby miała uraz.

 

16 minut temu, Heniek napisał:

Zostawiłeś żonę z czteromiesięcznym niemowlakiem, bo ta nie mogła pozbierać się fizycznie po porodzie? Koledzy doradzili? Co ja czytam.

 

Tak w ogóle, to coś kręcisz. Ja tu widzę gościa emocjonalnie niestabilnego, który przewraca stół, bo znalazł włos w zupie.

 

Myślę, że prostu zapachniało nową cipką, w domu płacz dzieci, pieluchy, więc spierdoliłeś zwalając winę na żonę. Haj miłosny opadł, nowa księżniczka pomału okazuje się być babą jagą, więc kombinujesz jak wrócić na stare śmieci, bo żona jednak była ok.

 Panowie, jestem na naprawdę dużym zakręcie i pytam o radę, nie mam żadnego interesu, żeby kręcić, w pierwszym poście napisałem przecież, żę się rozstaliśmy jak dziecko miało cztery miesiące, bo się pojawiła inna pani. O co Ci chodzi bracie?

 

Może i to tak wygląda z czyjegoś punktu widzenia, że zapachniało nową panią, ale w tamtym czasie naprawdę nie dało się wytrzymać w domu, możę żonaci mnie zrozumieją, wracałem  pracy i ani chwili spokoju, wciąż jakieś wymagania że mam chwilę przy dziecku posiedzieć, że nie mam wychodzić z kolegami, bo ona potrzebuje pomocy w domu, czułem się jak na łańcuchu, zero radości, uśmiechu od niej.  A młodsza pani potrafiła o drugiej w nocy odebrać telefon i wysłuchać do skutku. Człowiek po prostu pewnych rzeczy nie jest w stanie udźwignąć, może Ci z Was, którzy mają dzieci mnie zrozumieją, bo to przeżyli.

 

Teraz, PanKanapka napisał:

Szczerze, to bym się mocno zdziwił gdyby ta kobieta postanowiła do Ciebie wrócić po takim czymś. Napraw swoją głowę, bo chyba nie jesteś zbyt stabilnym człowiekiem i nie mówię tego złośliwie. 

Dlaczego tak uważasz?

 

 

 Jutro akurat się widzę z dzieciakami, a mi tak Panowie namieszaliście, to znaczy pokazaliście dużo nowych rzeczy, że ją chyba zapytam wprost. Tak jak mówicie, raz się żyje.

Edytowane przez osa
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minute ago, osa said:

Troszczę sie o syna jak tylko umiem najlepiej.

 

Bardzo dobrze. Żona pewnie to widzi i m.in nie robi problemów, choć moim zdaniem to głównie jej charakter powoduje, że możesz widzieć dziecko. 

 

Moim zdaniem problem to jest taki, że wymieniłeś żonę na gorszy model + seks. No i teraz okazuje się, że na seksie za długo się nie pojedzie, ale czy musisz ograniczyć się do nowej partnerki? Może opuść ją i sprawdź z następną? 

Sam miałem romans i żona o tym się dowiedziała. Jeszcze nie jestem po rozwodzie ale na dzień dzisiejszy nie widzę możliwości powrotu do tego co było. 

Tylko, że moja żona nie kryje w sobie złości i chętnie ją uzewnętrznia. 

 

Poczytaj na necie o seksie po zdradzie - całymi miesiącami/latami trwa odblokowanie się aby dopuścić do siebie partnera. Piszą o tym kobiety, które zdecydowały się przyjąć męża z powrotem. 

 

Wracając do żony ustawiasz się w bardzo niewygodniej pozycji - pozycji uległej i trochę takiej "przegranej". 

Żona wiedziała o kochance przed rozwodem? 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@RealLife, bardzo mi otworzyłeś oczy tym co napisałeś teraz i poprzednio. Żona nie wiedziała o kochance, ale chyba coś przeczuwała, bo mnie prosiła, żebym nie wychodził a wcześniej nie było z tym problemów. Później po jakimś czasie dowiedziała się od wspólnych znajomych, ale nie zareagowała na to, to znaczy nie było żadnych wyrzutów, złości, zero tematu.

Rozstaliśmy się bez awantur na spokojnie, ona była trochę nerwowa i małomówna, ale żadnych jadów nie było, z majątkiem też się nie szarpaliśmy, podział sprawiedliwy i alimenty sam zaproponowałem takie bo chciała mniejsze, ale kim bym był, gdybym oszczędzał na dzieciach, ostatnim ch*jem chyba, nigdy bym tego nie zrobił, zresztą wiem, że ona nie roztrwoni tych pieniędzy, bo nawet mi mówi, co kupuje dizieciom albo jakie zajęcia ma syn i to się zgadza finansowo.

Edytowane przez osa
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minutes ago, osa said:

ona nie wiedziała o kochance, ale chyba coś przeczuwała, bo mnie prosiła, żebym nie wychodził a wcześniej nie było z tym problemów. Później po jakimś czasie dowiedziała się od wspólnych znajomych, ale nie zareagowała na to, to znaczy nie było żadnych wyrzutów, złości, zero tematu.

Rozstaliśmy się bez awantur na spokojnie, ona była trochę nerwowa i małomówna, ale żadnych jadów nie było, z majątkiem też się nie szarpaliśmy, podział sprawiedliwy

 

No cóż, pozazdrościć mi pozostaje takiego przebiegu sprawy. Nie dziwię się, że chcesz wrócić bo nie miałeś horroru jak inni. Jakby cię żona przewałkowała i zgniotła przy rozwodzie, opiece i podziale majątku to mniej byś był chętny wrócić. 

Nie mniej jest to sytuacja chyba rzadka. Żony tak nie odpuszczają łatwo, ale może to ja złą kobietę poznałem. 

 

13 minutes ago, osa said:

alimenty sam zaproponowałem takie bo chciała mniejsze, ale kim bym był, gdybym oszczędzał na dzieciach

 

Źle zrobiłeś - alimenty na papierze jak najmniejsze - to nie ma nic wspólnego z tym czy dobrym ojcem jesteś. Za parę lat podwinie ci się noga (choroba, wypadek, różne okoliczności losowe) i co wówczas? Choć z drugiej strony twoja żona wydaje się być ludzka to pewnie się dogadacie.  

 

Z jednej strony to co napisał @hogen ma sens bo ty znasz swoją ex-żonę najlepiej, ale @trop też ma rację - dopóki ona nie wyjdzie z propozycją to słabo to widzę, ale jak ma wyjść z propozycją jak żyjesz z inną? 

 

Pozostaje mi życzyć ci najlepszego dla siebie wyboru i daj znać na forum jak już podejmiesz decyzję jak to wszystko wyszło. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, osa napisał:

 

Może i to tak wygląda z czyjegoś punktu widzenia, że zapachniało nową panią, ale w tamtym czasie naprawdę nie dało się wytrzymać w domu, możę żonaci mnie zrozumieją, wracałem  pracy i ani chwili spokoju, wciąż jakieś wymagania że mam chwilę przy dziecku posiedzieć, że nie mam wychodzić z kolegami, bo ona potrzebuje pomocy w domu, czułem się jak na łańcuchu, zero radości, uśmiechu od niej.  A młodsza pani potrafiła o drugiej w nocy odebrać telefon i wysłuchać do skutku. Człowiek po prostu pewnych rzeczy nie jest w stanie udźwignąć, może Ci z Was, którzy mają dzieci mnie zrozumieją, bo to przeżyli.

 

 

Oczywiście jak miałem w domu czteromiesięczne dziecko to myślałem tylko o ruchaniu młodych lasek! W pełni cię usprawiedliwiam. Zamiast wracać do żony znajdź sobie młodszą pannę a najlepiej ze trzy do rotacji. 

Skąd się biorą takie słabe trolle?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, hogen napisał:

Napisałem, ze już z pewnością nie będzie nigdy, tak jak było kiedyś.

Właśnie o tym mówię. Tłumacząc ten Twój cytat na język męski a nie pierdolenie jak na net kobiety, znaczy dokładnie to-

Nie będziesz szanowany bo okazałeś słabość. 

Jako facet "z jajami" nie istniejesz. 

 

Nawet jak będzie Ci mówić że jesteś cudowny to jej podświadomość zrówna Cię z podnóżkiem. 

I to nie żaden Red Pill. Tak działa kobieca podświadomość. 

Sam się nie raz o tym przekonałem. A kto twierdzi inaczej błądzi jak ślepiec we mgle. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 17.02.2020 o 15:12, osa napisał:

Z byłą żoną zawsze się zwracaliśmy z szacunkiem, bez wulgaryzmów żadnych, rozmowy były konkretne (... przez ten cały czas rozmawiamy bez jadów). ... jest bardzo poprawna, uprzejma, ale jak recepcjonistka w hotelu, nie okazuje żadnych emocji wobec mnie, albo udaje?

Ona nie udaje.

Podejrzewałbym w jej przeszłości rozbitą rodzinę, może alkohol, i prawdopodobnie rodzeństwo którym musiała się opiekować.

Bardzo dobre porównanie, przy okazji.

W dniu 17.02.2020 o 13:56, osa napisał:

ten, kto nie miał innych pań, niech pierwszy rzuci kamieniem

Dwie naraz, gdy jednej dało się SWOJE słowo honoru, na monopol?

Schylu, chwytu, sruuuu............jeb!

A poważniej, trzeba siebie szanować. Swoje własne poczucie honoru, też.

Ale - Twoje życie, Twój wybór.

W dniu 17.02.2020 o 13:56, osa napisał:

czy próbować wrócić?

Nie.

Podstawowe pytanie - wrócić DO CZEGO? Do przeszłości, której już nie ma?

Wrócić na warunkach kapitulacyjnych, z białą flagą?

W dniu 17.02.2020 o 13:56, osa napisał:

Czy w ogóle dać sobie spokój z obiema paniami.

Z eks-żoną, jesteś w dobrych stosunkach, więc niech tak pozostanie. Z nową panią - jak zechcesz; to w tej chwili bez znaczenia.

4 godziny temu, osa napisał:

by jej w ogóle nie zależało, to by się starała w jakikolwiek sposób usunąć mnie ze swojego życia, tymczasem dostępu do dzieciaków mi nie broni, rozmawia ze mną na tematy neutralne, dlatego nie wydaje mi się to spalone zupełnie.

Mylisz jej zaangażowanie w JEJ dzieci, z jej zainteresowaniem Tobą.

4 godziny temu, RealLife napisał:

Poczytaj na necie o seksie po zdradzie - całymi miesiącami/latami trwa odblokowanie się aby dopuścić do siebie partnera. Piszą o tym kobiety, które zdecydowały się przyjąć męża z powrotem.

Veto. Pani po zdradzie potrzebuje tylko tyle czasu, by mąż nie natknął się na kochanka przed domem, i znowu "może przyjąć" męża :) 

Jak jakiś milioner zdecyduje się wyruchać trzy modelki na oczach żony dawno-temu-modelki, i ona zdecyduje się odejść - zazwyczaj potrzeba żonie na powrót tylko tyle czasu, ile trzeba jej prawnikowi na sprawdzenie warunków intercyzy. I znowu jest gotowa "wrócić", całkowicie "odblokowana". Wiem, przypadek skrajny, bo im mniej ktoś jest chadem czy milionerem, tym dłużej będzie trwało "odblokowanie" dostępu do groty...

Ale mechanizm jest ten sam, a cała reszta, to bzdura w stylu "nie doceniasz jak ja się dla Ciebie poświęcam, staraj się WINCYJ a może kiedyś - dama da".

Słuchanie co kobiety mówią o sobie - to prosta droga do małżeństwa bez intercyzy...

 

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, RealLife napisał:

Poczytaj na necie o seksie po zdradzie - całymi miesiącami/latami trwa odblokowanie się aby dopuścić do siebie partnera. Piszą o tym kobiety, które zdecydowały się przyjąć męża z powrotem. 

A co maja napisac,wierzysz kobiecie? To dla nich nie problem,taka natura. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, osa napisał:

możę żonaci mnie zrozumieją, wracałem  pracy i ani chwili spokoju, wciąż jakieś wymagania że mam chwilę przy dziecku posiedzieć, że nie mam wychodzić z kolegami, bo ona potrzebuje pomocy w domu, czułem się jak na łańcuchu, zero radości, uśmiechu od niej.  A młodsza pani potrafiła o drugiej w nocy odebrać telefon i wysłuchać 

Byłem piętnaście lat w związku, dwoje dzieci.

Jak dla mnie, Ty jesteś mentalnym dzieckiem. 

 

Ona byłaby niespełna rozumu gdyby Ci pozwoliła wrócić, to jak proszenie się o następnego fuck'a w trudnej sytuacji. 

Czemu niby miałaby tego chcieć? 

 

Szukaj następnej świeżej kochanki, ktorej będziesz mógł znowu sie wypłakać w kołnierz. Na tyle chyba Cię stać.

Swoją droga, ta obecna też niezły numer. 

Odbijać faceta babie z niemowlakiem, kobieta na poziomie ;)

 

Z moją eks też mam poprawne stosunki, dzieci nigdy nie usłyszały ode mnie złego słowa na jej temat.

W trosce o ich dobro, nie jej.

Dla mnie mogłaby nie istnieć. Obojętność 100%

Widać Twoja eks ma trochę oleju w głowie, wie jak na dzieciach odbijają się wojny rodziców.

 

 

Ps. Jeśli odszedłeś do innej, kiedy dziecko miało cztery miesiące, zacząłeś szukać o wiele wcześniej.

 

Edytowane przez Yolo
  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie przebieracie w słowach. Przyznam, że dużo w tym było mojej winy. Ale z drugiej strony czułem się jak żywy trup po prostu. Odrzucony zupełnie. Obecna pani mnie w tym czasie bardzo wspierała, zawsze znalazła czas na pogadanie. I nie jest tak, że spałem z dwoma czy zdradzałem żonę przed rozwodem. Z obecną panią zacząłem współżyć dopiero po rozwodzie, wcześniej jak mówię, rozmowy, spacery, też mi doradzała w sprawach kobiecych, tzn. mówiłem jej o oziębłości żony i co z tym zrobić.

Teraz, Yolo napisał:

Swoją droga, ta obecna też niezły numer. 

Odbijać faceta babie z niemowlakiem, kobieta na poziomie ;)

Sama mówiła, że jest jej przykro z tego powodu, że tak się stało.

 

Teraz, Yolo napisał:

Z moją eks też mam poprawne stosunki, dzieci nigdy nie usłyszały ode mnie złego słowa na jej temat.

W trosce o ich dobro, nie jej.

Dla mnie mogłaby nie istnieć. Obojętność 100%

Widać Twoja eks ma trochę oleju w głowie, wie jak na dzieciach odbijają się wojny rodziców.

Rozmawiałem z byłą żoną wielokrotnie o tym i tak właśnie robimy, żeby jedno na drugie nie mówiło przy dziecku złych rzeczy, to najważniejsza zasada i się tego trzymamy.

 

3 minuty temu, Kespert napisał:

Dwie naraz, gdy jednej dało się SWOJE słowo honoru, na monopol?

Schylu, chwytu, sruuuu............jeb!

A poważniej, trzeba siebie szanować. Swoje własne poczucie honoru, też.

Ale - Twoje życie, Twój wybór.

Czytałem forum długo przed zarejestrowaniem i u kobiet to jest normalne, jak często piszecie, że chwytają się nowej gałęzi. A mężczyzna zdradzający jest zaraz spalony? A może to leży w naszej naturze?

5 minut temu, Kespert napisał:

Ona nie udaje.

Podejrzewałbym w jej przeszłości rozbitą rodzinę, może alkohol, i prawdopodobnie rodzeństwo którym musiała się opiekować.

Tak, jestem zdumiony że to wywnioskowałeś. Bez ojca wychowywała się, pozatym rodzina w miarę normalna, na święta mieliśmy kontakt parę razy do roku, zwyczajni ludzie.

 

4 godziny temu, Kasownik napisał:

Oczywiście jak miałem w domu czteromiesięczne dziecko to myślałem tylko o ruchaniu młodych lasek! W pełni cię usprawiedliwiam. Zamiast wracać do żony znajdź sobie młodszą pannę a najlepiej ze trzy do rotacji. 

Skąd się biorą takie słabe trolle?

To nie tak, że zaraz myślałem o ruchaniu. Najpierw były spotkania, rozmowy aż zrozumiałem że obecna pani mnie o wiele lepiej rozumie, docenia, interesuje się, po prostu odżyłem wtedy. Niestety pomyliłem się. Z jej strony to też mogła być jakaś gra. W mojej własnej ocenie nie jestem typem przystojnym, takie 5/10 w mojej kategorii wiekowej, ćwiczę, jestem dosć wysportowany, ale przeciętniak. Zastanawiam się właśnie, czy nie chodziło o pieniądze, miesięcznie mam 11k (to jeszcze zależy od miesiąca, ale generalnie nie muszę niczego sobie odmawiać).

1 godzinę temu, trop napisał:

Właśnie o tym mówię. Tłumacząc ten Twój cytat na język męski a nie pierdolenie jak na net kobiety, znaczy dokładnie to-

Nie będziesz szanowany bo okazałeś słabość. 

Jako facet "z jajami" nie istniejesz. 

 

Nawet jak będzie Ci mówić że jesteś cudowny to jej podświadomość zrówna Cię z podnóżkiem. 

I to nie żaden Red Pill. Tak działa kobieca podświadomość. 

Sam się nie raz o tym przekonałem. A kto twierdzi inaczej błądzi jak ślepiec we mgle. 

Trzymam się jednak tej mysli, że skoro do tej pory sobie nikogo nie znalazła, to może by była chętna wrócić. Tak jak Panowie wcześniej napisali chyba spróbuję wybadać grunt a nowej pani nic nie będę mówił. Coraz bardziej mnie dobija, jak sobie porównam poprzednie życie z tym, co jest teraz. Widzę, że dużo spieprzyłem i słusznie piszecie. Ale są przypadki gdzie żony wybaczają. Nowa pani ma 25 lat i naprawdę czasem się czuję jak ojciec opiekun.

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, osa napisał:

Odrzucony zupełnie. Obecna pani mnie w tym czasie bardzo wspierała, zawsze znalazła czas na pogadanie. 

 

7 minut temu, osa napisał:

Nowa pani ma 25 lat i naprawdę czasem się czuję jak ojciec opiekun.

No dziecko, a pisząc dosadniej niezły wampirek z Ciebie.

Tyle, że teraz chcesz się schować pod skrzydła byłej żony.

Zrobić dokładnie to co wcześniej, zassać cudzej energii bo dotychczasowe źródełko wysycha.

 

Może czas popracować nad sobą?

Edytowane przez Yolo
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, osa napisał:

Nie przebieracie w słowach. Przyznam, że dużo w tym było mojej winy. Ale z drugiej strony czułem się jak żywy trup po prostu. Odrzucony zupełnie. Obecna pani mnie w tym czasie bardzo wspierała, zawsze znalazła czas na pogadanie. I nie jest tak, że spałem z dwoma czy zdradzałem żonę przed rozwodem. Z obecną panią zacząłem współżyć dopiero po rozwodzie, wcześniej jak mówię, rozmowy, spacery, też mi doradzała w sprawach kobiecych, tzn. mówiłem jej o oziębłości żony i co z tym zrobić.

Wiesz co stary, jak czytam ten wątek, to mam jedno przemyślenie. Nie znam cię, nie chcę oceniać twojego życia czy twoich motywacji na podstawie kilku zdań na forum.

 

Ale jak się czyta to co piszesz, to nasuwa mi się, że nie zaszkodziłoby ci przejść się do terapeuty, który może ci pokazać twoje życie, twoje wybory i twoje zachowanie przez inny pryzmat niż ty go dostrzegasz...

  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

56 minut temu, trop napisał:

Nie da rady @Yolo Nie popracuje nad sobą teraz. Z tego co widzę to musi dostać solidnie po dupie od życia by pewne trybiki w głowie zaczęły się kręcić.

Za głęboko siedzi w matriksie. 

Matrix to jedno, ale tu aż prosi się o terapeutę, o czym wspomniał @Tyson

 

Schemat @osa jest tak mocny, aż razi po oczach.

Facet jest emocjonalnie dzieckiem (coś podobnego do mojej eks).

Kiedy sytuacja wymagała silnej ręki przewodnika stada, on wypłakiwał się młodszej bo żona zamiast dawać uwagę, potrzebowała pomocy.

Dostał od 'przyjaciółki' atencję i ukojenie, to wystarczyło by się w to rzucił. Nawet seks nie był ważny, chodziło o braki emocjonalne i chwilową mizliwość ich zaspokojenia. 

Teraz kochanka przestaje dawać, sama wykazując potrzebę oparcia, i facet w panice ogarnia wyjście awaryjne.

 

Z braku lepszej opcji, do eks. Ale  gdyby znów pojawiła się jakaś inna, pokazująca na początku postawę 'dawcy', wszedłby w to bez namysłu.

 

@osa

Pomyśl o tym.

Nikt Ci tego nie da. To musi przyjść z Ciebie.

  • Like 3
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak, surowo mnie oceniacie w porównaniu do innych wątków tutaj i wypowiedzi. Jestem oczywiście wdzięczny za wszystkie komentarze i porady. Od wczoraj właściwie dużo rzeczy sobie uświadomiłem.

Z terapeutą - nie mówię nie, ale jestem dość mocno zdziwiony. Nie jest przecież tak, że wina za rozpad związku leży tylko po jednej stronie. Jeśli o odpowiedzialność chodzi, to wcześniej przez osiem lat w związku byłem odpowiedzialny. Nie wiem, czy można oceniać i skreślać człowieka po jednym czynie.

 

Zdecydowałem jutro porozmawiać z byłą żoną, nie będę tkwił w niepewności, zwłaszcza że im szybciej sobie wyjaśnimy te sprawy o których nigdy nie mówiliśmy między sobą (bo po rozstaniu tylko o sprawach prozaicznych, codziennych, dotyczących dzieci) tym lepiej. Niewiem tylko, czy w domu, czy jednak próbować ja na ten spacer wyciągnąć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę tu wychodzi brak normalnej edukacji chłopców i rozmów z ojcami.

 

Bo to jest typowy cykl dla wielu kobiet.

Przed dzieckiem - szaleństwo.

Po dziecku - liczy się tylko dziecko. Przynajmniej przez jakiś czas...

 

Jak długi - dużo zależy od tego, jak facet wcześniej ustawiał relację z kobietą, jak kobieta zniosła poród, jakie ma poczucie atrakcyjności.

Czasem trzeba po prostu wysłać bąbla do dziadków, przejść od romantyzmu do sprośnej gadki, i zerżnąć żonkę. Tak po prostu.

 

Divy czy kochanki - jak koniecznie nie można wytrzymać, to trzeba trzymać język za zębami. Dyskrecja totalna. Walenie prosto prawdy o zdradach czy niedyskrecja to upokarzanie żony.

 

Tutaj mleko się rozlało. A skoro tak - możesz - o ile umiesz - sam zapytać żony, co się stało.

Jeśli się wkurwi i zacznie rzucać talerzami i chujami, to być może masz jeszcze szansę ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Godzinę temu, osa napisał:

Powiem tak, surowo mnie oceniacie w porównaniu do innych wątków tutaj i wypowiedzi. Jestem oczywiście wdzięczny za wszystkie komentarze i porady. Od wczoraj właściwie dużo rzeczy sobie uświadomiłem.

Z terapeutą - nie mówię nie, ale jestem dość mocno zdziwiony. 

A tak dla Ciebie ważna jest ocena obcych osób na forum? Może sam spróbuj ocenić siebie. Bardzo ciężko to zrobić bez świadomości siebie i rządzących tobą schematów. 

Terapeuta przydałby się 99,9% populacji, bo na terapii najczęsciej można złapać świadomość tego co stoi za naszymi działaniami. A  dopiero świadomość jest punktem koniecznym do rozpoczęcia realnej pracy nad sobą. 

 

Godzinę temu, osa napisał:

Nie jest przecież tak, że wina za rozpad związku leży tylko po jednej stronie. Jeśli o odpowiedzialność chodzi, to wcześniej przez osiem lat w związku byłem odpowiedzialny

Nikt z nas tego nie oceni. Znamy twoją prawdę. Twoja żona ma pewnie swoją. 

 

Godzinę temu, osa napisał:

Nie wiem, czy można oceniać i skreślać człowieka po jednym czynie.

To ty sam wiesz czy byłeś naprawdę fair, a nie my. My możemy sytuację ocenić po strzępach informacji, które nam fundujesz. 

 

Godzinę temu, osa napisał:

 

Zdecydowałem jutro porozmawiać z byłą żoną, nie będę tkwił w niepewności, zwłaszcza że im szybciej sobie wyjaśnimy te sprawy o których nigdy nie mówiliśmy między sobą (bo po rozstaniu tylko o sprawach prozaicznych, codziennych, dotyczących dzieci) tym lepiej.

Wygląda to tak jakby dwoje dorosłych ludzi w związku małżeńskim, ze wspólnymi  dziećmi rozstało się po prostu tak, nie rozmawiając ze sobą o swoich uczuciach. Ot była rodzina, nie ma rodziny, wyrzucona do kosza. Smutne, zwłaszcza z perspektywy dzieci, które spłodziliście. 

 

Nawet nie wiem czy ci życzyć powodzenia w tej rozmowie z żoną. Staram się Ciebie nie oceniać, ale każdy kolejny wpis przeraża mnie coraz bardziej. 

Edytowane przez Tyson
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 2/17/2020 at 1:56 PM, osa said:

I teraz, po dwóch i pół roku dopadają mnie takie myśli, że nie jestem pewny, czy dobrze się stało.

To normalne. Byliście długo ze sobą, macie dzieci.

On 2/17/2020 at 1:56 PM, osa said:

Żona nikogo nie poznała (wiem, bo sprawdziłem wszelkimi możliwymi sposobami).

Nie przeszło Ci do niej uczucie, co?

On 2/17/2020 at 1:56 PM, osa said:

To, co mnie zaczyna męczyć, to młodsza pani, a którą seks właściwie jest bez zastrzeżeń, ale poza tym dawno już niebardzo jest o czym rozmawiać, tematy się skończyły.

Tak to już jest z kochankami które próbujesz przerobić w zwykłe dziewczyny, kolega mówił.

On 2/17/2020 at 1:56 PM, osa said:

Dlatego, Panowie, pytam: czy próbować wrócić? Czy w ogóle dać sobie spokój z obiema paniami. Wyjechać nie wyjadę, choć myślałem o tym przez jakiś czas, żeby ochłonąć, ale jestem związany z dziećmi.

Nie jesteś dzieckiem, nigdzie nie wyjeżdżaj, musisz sobie z tym poradzić. Nikt Ci nie powie czy masz wracać, czy nie, bo to są zbyt skomplikowane i wieloczynnikowe sprawy, bardzo trudne do oceny.

 

Dużo z tego, co piszesz, wydaje mi się dziwnie znajome.

 

Powiem Ci tyle - dopóki nie uporządkujesz sobie priorytetów w głowie, nie staniesz ponownie na własnych nogach (a nie nogach swoich+partnerki), dopóty nie będziesz w stanie podjąć żadnej decyzji z której będziesz zadowolony, którejkolwiek drogi byś nie wybrał.

1 hour ago, osa said:

Z terapeutą - nie mówię nie, ale jestem dość mocno zdziwiony.

Nie bądź zdziwiony. Akurat te rady braci są trafne.

1 hour ago, osa said:

Zdecydowałem jutro porozmawiać z byłą żoną, nie będę tkwił w niepewności, zwłaszcza że im szybciej sobie wyjaśnimy te sprawy o których nigdy nie mówiliśmy między sobą (bo po rozstaniu tylko o sprawach prozaicznych, codziennych, dotyczących dzieci) tym lepiej.

Myślę że to dobry krok. Poważna rozmowa. Tylko że na Twoim miejscu nie spieszyłbym się z tym i jakimikolwiek decyzjami. Tak jak pisałem wyżej - musisz sobie uporządkować sam rzeczy w głowie. Być może z pomocą psychoterapeuty.

 

Emocje nigdy nie są dobrym doradcą.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.