Skocz do zawartości

Po co świadomy mężczyzna szuka związku?


Rekomendowane odpowiedzi

@sobol Tajemniczość i odkrywanie to chyba przeciwności? Lubię poznawać drugiego człowieka, lubię otwartość. I jak to się ma do tego, że niby ma mnie pociągać tajemniczość, która przeczy temu co napisałam? :) Ktoś tajemniczy raczej się ukrywa i nie pozwala na poznawanie siebie. I jak ten mężczyzna miał udawać "nieodkrytego"? Przecież każdy na początku taki po prostu jest. A im bardziej wchodzę w relację tym bardziej obchodzi mnie druga osoba, a nie pierwsze złudne wrażenie, gdy tej osoby jeszcze nie znam, gdy jest aura tej całej "tajemnicy". Jak wspomniałam - to moje odczucia. Nie każdy musi tak czuć, myśleć, postępować. Dla mnie nie ma tutaj schematu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Eloquence napisał:

@sobol Tajemniczość i odkrywanie to chyba przeciwności? 

Przecież Tajemniczość to on, odkrywanie to Ty.

2 minuty temu, Eloquence napisał:

Lubię poznawać drugiego człowieka, lubię otwartość. I jak to się ma do tego, że niby ma mnie pociągać tajemniczość, która przeczy temu co napisałam? :)

No nie przeczy, tylko potwierdza. Aby mieć co poznawać, potrzebujesz mieć obiekt (mężczyznę) zakryty, a nie odkryty, chyba logiczne? Jak mogłabyś realizować swoje lubienie poznawania, jeśliby facet od razu się przed Tobą odkrył? Cały czas wychodzi dokładnie na to, że mam rację.

3 minuty temu, Eloquence napisał:

Ktoś tajemniczy raczej się ukrywa i nie pozwala na poznawanie siebie.

Aleś wymyśliła...

Nie, ktoś tajemniczy daje się odkrywać, tylko wolniej i trudniej i to Ci się podoba właśnie. Proces "odkrywania".

 

Przecież bez problemów bym Cię rozkochał gdybym chciał. Wystarczy, że napisałbym do Ciebie na priv udając tajemniczego, miłego, a potem podczas każdej rozmowy byłbym poukładany, z zasadami, nie narzucający się, szarmancki, zainteresowany tym, co u Ciebie, jak się czujesz, itd. Trochę takich rozmów i zaczęłabyś coś "czuć" do mnie.

 

Tylko teraz pytanie za sto punktów: czy ja taki jestem jak to co wymieniłem, to całe zachowanie? NIE. Nikt taki nie jest. Żaden mężczyzna na tym świecie nie ma takiego charakteru. To jest teatr.

Jakbym z kolei do Ciebie napisał i od razu podał na ławę to, o co mi chodzi czyli: związek, abyś mnie kochała, no i seks. To co, "poczułabyś" coś? NO NIE!

 

Więc jak nie chodzi o teatr jak dokładnie o niego chodzi. 

Właśnie dlatego nie chce mi się poznawać kobiet, bo to wszystko to teatr, gra pozorów i udawanie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Udawanie kogokolwiek nie ma racji bytu - z człowieka i tak ostatecznie wyjdzie jego natura, zachowanie i prawdziwe zachowania, udawać można przez miesiąc, dwa .. ale nie przez rok, dwa czy pięć. Jakbym miał kogoś udawać, kombinować, myśleć jak się zachować a jak nie w danej sytuacji żeby wyjść z twarzą i żeby nie stracić w oczach kobiety, to po pół roku wciągał bym xanax garściami bo od tej presji i myślenia poprzepalały by mi się styki w mózgu. Nie interesuje mnie to czy kobieta sie mną zainteresuje czy też nie, jeżeli tak to super, jeżeli nie to nie.. i tyle. Jestem naturalny, mam swoje zdanie ,swoje zasady, nie bawie się w białego rycerzyka, i nie jestem "psem" którego można wykorzystywać, wnoszę do relacji tyle ile oceniam że powinienem wnosić patrząc na zachowanie ,zaangażowanie, słowa drugiej osoby. Jeżeli ktoś mnie testuje, sprawdza, przestaje traktować poważnie - to ja robie to samo, ba.. kończe taką znajomość.  Trzeba przestać robić sobie z tego ciśnienie.

4 minuty temu, sobol napisał:

Tylko teraz pytanie za sto punktów: czy ja taki jestem jak to co wymieniłem, to całe zachowanie? NIE. Nikt taki nie jest. Żaden mężczyzna na tym świecie nie ma takiego charakteru. To jest teatr.

Jakbym z kolei do Ciebie napisał i od razu podał na ławę to, o co mi chodzi czyli: związek, abyś mnie kochała, no i seks. To co, "poczułabyś" coś? NO NIE!

 

A jakby Ci kobieta napisała że chce z Tobą piątkę dzieci to jakbyś zareagował? znacie się 5 dni? nic o niej nie wiesz, a ona chce piątkę dzieciaków JUŻ TERAZ.   To jest ta sama sytuacja, początek znajomości to jest poznawanie siebie, swoich zachowań, przyzwyczajeń, całej tej otoczki..  "abyś mnie kochała" kobiety też chcą być kochane, a co do seksu.. kobiece pochwy nie są unerwione? tylko faceci czerpią z tego przyjemność?  seks jest podsumowaniem, złączeniem związku, emocji, miłości i jednocześnie zajebiście przyjemnym elementem tego związku.  A Ty napisałeś to tak jakbys chciał kobiecie zakomunikować coś w stylu "słuchaj, generalnie nie będe odstawiał cyrków, wpadaj do mnie na ruchanie" tak to sobie możesz popisać z andzeliką z wiejskiej dyskoteki z tipsami, a nie dojrzałą, wychowaną kobietą z zasadami.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

47 minut temu, Lalkaa napisał:

A jaka jest miłość matki do dziecka? Bezwarunkowa. To też miłość, inna. Ale nadal miłość i nadal bezwarunkowa.

Bezwarunkowa może być miłość do wszystkiego co Cię otacza, a nie do konkretnej osoby. Skoro kochasz akurat swojego partnera, to już postawiłaś warunek tej miłości. Jej obiektem musi być właśnie ten konkretny człowiek, to jest warunek. Kolejnymi warunkami mogą być jego zadania, które wypełnia jako partner, być może daje Ci bezpieczeństwo, wsparcie, atencję. Podobnie jest z dzieckiem, kochasz je dlatego, że jest Twoje. Nosi Twoje geny, urodziłaś je, dlatego je kochasz. Gdybyś nie postawiła warunku co do tej Twojej "miłości" w postaci konkretnej osoby to kochałabyś wszystkich tak samo, za każdego mogłabyś oddać życie, a tak nie jest.

 

Dlatego też wybacz, ale to co napisałaś to zwykły romantyczny nonsens, a nie prawdziwe uczucie miłości, uczucie które nie wybiera, tak jak drzewo daje cień dobremu i złemu, jak słońce świeci dla świętego i mordercy. To jest prawdziwa miłość, która nie szuka swego. Kobiety nie są zdolne do takiej miłości wobec swojego partnera.

 

Edytowane przez goryl
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, sobol napisał:

Czy Wy, to jest Ci, którzy jesteście świadomi jak kobieta naprawdę Was postrzega (a postrzega Was jako zwykłego beciaka jeśli nie jesteście mocno przystojni) macie potrzebę wchodzić w związek? Po co? Nie rozumiem tego na logikę.

Nie sądzę, aby dało się określić wprost jak postrzega nas druga osoba.

Coś co możesz zrobić to przyjąć jakiś model percepcyjny.

Założenie.

Jako facet też nie kochasz kobiety wprost, tylko jej obraz/model jaki sobie w głowie ułożyłeś, również na bazie emocji jakie z nią odczułeś.

3 godziny temu, sobol napisał:

To samo "rama". Przecież to tylko udawanie ramy i zasad po to, aby kobieta nie odeszła.

Rama to profil zachowań. Jeśli Twoim normalnym profilem jest jeden, a taki, który uważasz za "ramę" jest drugi (różnią się) to masz różnicę potencjałów, napięcie.

Model w którym zakładasz, że coś "musisz" (udajesz) długofalowo skazany jest na porażkę - utrzymanie spójności konsumuje dużo energii, aby ten potencjał zniwelować.

Łatwiej być sobą - ale nie zawsze bycie sobą prowadzi do celu, jaki sobie wybrałeś.

1 godzinę temu, sobol napisał:

Dlatego już realniejsza jest dla mnie relacja Czada, bo on przynajmniej nie musi udawać

Skoro ma już ramę i ona funkcjonuje, to czemu miałoby się to wiązać z jakimś większym wysiłkiem. Tu nie ma napięcia.

3 godziny temu, sobol napisał:

Zastanawia mnie więc, jak świadomy tego wszystkiego facet może szukać związku?

Jeśli świadomy facet nie próbuje wszystkiego upraszczać na swoją niekorzyść, a jego profil percepcyjny zakłada normalną lub głębszą bliskość z kobietą - to związek wydaje się naturalną koleją rzeczy. Jeśli będziesz patrzeć na kobiety przez pryzmat robotów, które wykonują schematyczne ruchy, to będziesz się tych ruchów doszukiwał.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, goryl napisał:

Kolejnymi warunkami mogą być jego zadania, które wypełnia jako partner, być może daje Ci bezpieczeństwo, wsparcie, atencję.

Ja się z Twoja wypowiedzią nie zgadzam, ale każdy ma swoją opinie i swoje doświadczenia.

Powiedziałam wyżej: nie oczekuje tego od niego. Kocham go pomimo. Jakby nie spełniał tego to myślisz ze moje uczucie by minęło? Nie. Robię coś dla niego bo chce. Właśnie to działa odwrotnie: to partner chce dawać drugiemu bezwarunkowo bezpieczeństwo, wsparcie. Ja chce to komuś dawać bo go kocham, on odwdzięcza się tym samym bo mnie kocha.

Milosc to uczucie zrodzone do konkretnego człowieka. Ale tym konkretnym człowiekiem może stać się każdy. 
Ponadto każdy człowiek nawet wg piramidy Masłowa ma potrzeby które gdzieś musi spełnić. Fajnie jeśli oboje się uzupełniamy i chcemy tym siebie obdarowywać. Przykro by mi było gdyby nie dawał mi wsparcia ale ja będę dawać jemu bo go kocham. Taki jest mój tok myślenia. 
To o czym mówisz niżej to inny rodzaj miłością. Mylisz je. To miłość do bliźniego. Również utożsamiana z dobrocią do drugiego człowieka. Ona tez się często wiąże z altruizmem. Kobiety nie są do niej zdolne? A to skąd takie wnioski? A to mężczyźni są? Bo co? Bo są wyżej rozwinięci? 
Idąc tym tropem ty kochasz każdego, albo każdy nie kocha nikogo. Co dla mnie jest abstrakcja bo jeśli nikt by nigdy nie kochał to byś zwyczajnie czegoś takiego nie napisał, bo albo to istnieje i ktoś ci to przekazał (gdzieś się z tym zetknąłeś) albo ktoś to wymyślił na jakiejś podstawie, jakiś filozof.  I nadal mówisz o byciu ponad wszystko dla drugiego. 
 

A co do dziecka - to co powiesz o rodzicach którzy kochają dzieci adoptowane? Nie kochają ich? Przecież one nie maja ich genów. Albo o in vitro z zapłodnienia komórki jajowej i spermy nie od rodziców ale kobieta je rodzi. 

 

Edytowane przez Lalkaa
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, Lalkaa napisał:

Powiedziałam wyżej: nie oczekuje tego od niego. Kocham go pomimo. Jakby nie spełniał tego to myślisz ze moje uczucie by minęło? Nie. Robię coś dla niego bo chce. Właśnie to działa odwrotnie: to partner chce dawać drugiemu bezwarunkowo bezpieczeństwo, wsparcie. Ja chce to komuś dawać bo go kocham, on odwdzięcza się tym samym bo mnie kocha.

To jest niepisana umowa biznesowa, tylko z akcentami romantyzmu, przemilczałaś powinności partnera, żeby brzmiało bardziej wzniośle i szlachetnie. W rzeczywistości brzmi to tak: ja będę dla Ciebie dobra, a ty bądź dla mnie. A żeby było bardziej miło, to ja w dodatku obiecuję, że będę dla Ciebie dobra, nawet jak ty nie będziesz dla mnie, a ty będziesz dobry dla mnie, nawet jak ja nie będę dla Ciebie. Obiecanki cacanki.

 

A wyobraź sobie, że jutro dostajesz od swojego partnera z pięści w twarz, kilka wyzwisk, po czym idzie spalić dom Twoich rodziców, zabiera do auta swoją kochankę i wyjeżdżają razem na Majorkę i żyją tam do śmierci, a o Tobie nawet nie chce mu się myśleć, bo Tobą pogardza. Dalej go kochasz, zrobisz dla niego wszystko i oddasz życie? Nie sądzę. Tyle są warte te romantyczne bzdury o bezwarunkowej miłości.

 

Bezwarunkowa miłość nie istnieje, chyba, że jest się mistykiem i kocha się cały wszechświat tak samo. Wszystko inne to umowy biznesowe i obiecanki (mniej lub bardziej romantyczne), aby ułatwić sobie codzienne życie.

 

Edytowane przez goryl
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Lalkaa napisał:

 ja będę dawać jemu bo go kocham. 

Póki nie "pokochasz" kogoś innego rzecz jasna :)

 

12 minut temu, lync napisał:

Jako facet też nie kochasz kobiety wprost, tylko jej obraz/model jaki sobie w głowie ułożyłeś, również na bazie emocji jakie z nią odczułeś.

 

Ale że jestem z natury dużo logiczniejszy i kierujący się racjonalizmem a nie emocjami, to umiem ten model widzieć bardziej takim, jakim jest, niż wyidealizowany jak u kobiet.

13 minut temu, lync napisał:

Rama to profil zachowań. Jeśli Twoim normalnym profilem jest jeden, a taki, który uważasz za "ramę" jest drugi (różnią się) to masz różnicę potencjałów, napięcie.

Każdy ma taką różnicę potencjałów, bo rama nie jest naturalnym zachowaniem żadnego człowieka na Ziemi. Rama to wysiłek i inwencja własna, aby ją trzymać.

14 minut temu, lync napisał:

Jeśli świadomy facet nie próbuje wszystkiego upraszczać na swoją niekorzyść, a jego profil percepcyjny zakłada normalną lub głębszą bliskość z kobietą - to związek wydaje się naturalną koleją rzeczy. Jeśli będziesz patrzeć na kobiety przez pryzmat robotów, które wykonują schematyczne ruchy, to będziesz się tych ruchów doszukiwał.

Udawanie jest normalną koleją rzeczy? Skoro tak twierdzisz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, lync napisał:

Teraz zrobiłeś założenie, lub też jakby ktoś inny mógł powiedzieć: urojenie :P

 

No skoro Ty nigdzie nie udowodniłeś, że to założenie jest błędne, to po co ja mam Tobie udowadniać, że nie jest błędne?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, sobol napisał:

Czy Wy, to jest Ci, którzy jesteście świadomi jak kobieta naprawdę Was postrzega (a postrzega Was jako zwykłego beciaka jeśli nie jesteście mocno przystojni) macie potrzebę wchodzić w związek? Po co? Nie rozumiem tego na logikę.

Jak mężczyzna znający naturę kobiet i to, że tak naprawdę podoba im się szczerze tylko z 15% góra, cała reszta średnio lub niebardzo, może chcieć wchodzić w oszukiwany związek w którym ona udaje dobrą, zakochaną i usłużną, a on wierzy, że jest jej samcem alfa.

 

Może masochiści? ??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, goryl napisał:
48 minut temu, Lalkaa napisał:

 

To jest niepisana umowa biznesowa. Ja będę dla Ciebie dobra, a ty bądź dla mnie. A żeby było bardziej miło, to ja w dodatku obiecuję, że będę dla Ciebie dobra, nawet jak ty nie będziesz dla mnie, a ty (chociaż tego już nie powiesz) będziesz dobry dla mnie, nawet jak ja nie będę dla Ciebie. Obiecanki cacanki.

Jeju no przecież ci pisze - chcesz być dobry bo chcesz. Bez względu. Bo kochasz. A to uważasz ze poświeciłabym swoje życie w zamian za jego i jaka miałabym z tego korzyść? Chyba żadna gnijąc w ziemi. Poandto na cholerę płakałam bo mu się coś działo. Aaaa idąc tym tropem bo pewnej traciłam te pieniądze, te niepisana umowę. 
Niestety te obiecanki cacanki to właśnie ten altruizm i ta miłość. Miłość daje ci właśnie ta sile by dawać komuś coś od siebie, poświecić się, by zobaczyć uśmiech na twarzy tej drugiej osoby, by zobaczyć jej szczęście. I to jest największa nagroda dla Ciebie. Miłość to przeciwieństwo egoizmu. Nastawienie na drugiego człowieka nie na siebie. 

Jeśli ktoś cię krzywdzi odchodzisz. I wtedy ci odpowiem tak - odeszłabym. Bo tu chodzi o coś innego - o wolność drugiego człowieka. Jeśli ktoś cię krzywdzi to odchodzisz. Wolność jednego człowieka kończy sis tam gdzie zaczyna się wolność drugiego. A ile jest takich kobiet które odejść nie potrafią? Kochać mogę ale nie muszę dać się krzywdzić. Miłością i dobrocią nikogo nie krzywdzę. Jeśli mnie ktoś krzywdzi, pomimo ze kocham muszę odejść i odejdę bo nie dam się krzywdzić. Miłość to uczucie a uczucie rodzi się z pewnych emocji. Niektóre emocje mamy wrodzone: radość, złość, smutek itd. 
I patrz: gdybym nie kochala miałabym gdzieś ze mnie zdradził ze wyjechał. Słuchaj ciebie nie kocham i możesz przepraszam iść gdziekolwiek robić cokolwiek z kimkolwiek a mi to wisi i powiewa. Wgl mnie to nie obejdzie. Jeśli kochasz to cię to boli. As jeśli kochasz pozwolisz odejść. Jeśli tak jak mówisz - wyjechał, zdradził no cóż, boli mnie, jest mi przykro. Idąc dalej ile jest takich kobiet które zostają w związku bo mówią ze kochają, pomimo ze facet je bije. No jest to abstrakcja. Ale to tez dowód na to ze miłość jest uczuciem które zaślepia, czasami jest to tez strach czasami przywiązanie. Poandto krzywda powoduje inne uczucia które niwelują miłość - złość, strach. Potem przestajesz kochać. 
Nie zakochujemy się w osobie złej, ale dobrej, miłej dla nas. Potem chcemy ja darzyć miłością bezwarunkowa. Nie można kochać kogoś złego, bo gdyby tak było to byśmy kochali morderców. A jeśli ci chodzi o miłość do bliźniego i altruizm to takie coś tez istnieje - pomagamy innym pomimo ze nie są super i nie mamy z tego żadnych korzyści. A jaka ja mam np korzyść z pomagania hmm schronisku, albo np kobieta z handlu ludźmi (tu już tez przytaczam jakieś mocniejsze sytuacje społeczne) no żadna. A jednak ktoś to robi. 
 

Mowisz bezwarunkowa miłość nie istnieje - to czemu kobiety niektóre decydują się urodzić pomimo ryzyka śmierci? Jaka maja z tego korzyść? Taki inny banalny przykład. 

32 minuty temu, sobol napisał:

Póki nie "pokochasz" kogoś innego rzecz jasna

No właśnie tu sama nie wiem jak to jest. Podobno można kochać dwóch mężczyzn/ kobiety naraz. Ale ostatnio usłyszałam ze nie. Wiec już sama nie wiem jak to jest. Ciekawe zjawisko. 
 

Tez wiesz tu zależy czy mówimy o zauroczeniu, zakochaniu czy miłości bo to trzy różne rzeczy. Można darzyć miłością jedna osobę a zauroczyć się w drugiej.

Edytowane przez Lalkaa
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Lalkaa Ale czy ty nie widzisz tego, że sama sobie zaprzeczasz? Z jednej strony piszesz o miłości bezwarunkowej, a zaraz dajesz warunki, takie jak:

30 minut temu, Lalkaa napisał:

Nie zakochujemy się w osobie złej, ale dobrej, miłej dla nas.

To jest warunek. Osoba musi być dla Ciebie dobra, żeby ją pokochać. Nie może Cie skrzywdzić, bo odejdziesz. To są wszystko warunki. Nie mówię, że powinno się być przy człowieku, który Cie krzywdzi, ale nie nazywaj tego bezwarunkową miłością, i nie mów, że zawsze zrobisz dla tej osoby wszystko, włącznie z oddaniem życia. Jeżeli Cie skrzywdzi, np. tak jak to opisałem, to nie oddasz za niego życia, tylko skupisz się na swoim. To jest zwykła umowa biznesowa, a nie żadna miłość. Będziesz dobry dla mnie, to ja będę dla Ciebie. Skrzywdzisz mnie, to umowa wygasa.

 

Jeżeli chcesz mniej więcej załapać czym jest prawdziwa miłość wobec innych, to polecam Ci książkę Fiodora Dostojewskiego pt. Idiota. Pada tam zdanie o głównym bohaterze, księciu Myszkinie, który (jak to ktoś go trafnie opisuje) nie tylko da się oszukać każdemu, kto zechce go oszukać, ale jeszcze każdemu to oszustwo przebaczy. Rozumiesz? Nie tylko każdemu (bez wyjątku) pozwoli się oszukać, ale też każdemu to szczerze wybaczy. Tak wybaczy, że da się znowu mu oszukać, i znowu wybaczy.

 

30 minut temu, Lalkaa napisał:

Mowisz bezwarunkowa miłość nie istnieje - to czemu kobiety niektóre decydują się urodzić pomimo ryzyka śmierci? Jaka maja z tego korzyść? Taki inny banalny przykład.

A dlaczego samobójca skacze z mostu? Jaką ma z tego korzyść? Ano jakąś tam ma. Głównie działają tutaj propaganda i mechanizmy ego. Żołnierz oddaje życie, bo prezydent ma ochotę na polityczne gierki za sprawą ogłupienia propagandą, tak samo męczennik za religię. Matka oddaje życie za dziecko, głównie dlatego, że wstyd byłoby jej żyć dalej, gdyby tego nie zrobiła. A tak ma pożywkę dla ego, że a) postępuje słusznie, b) dostaje apropatę innych (nawet pośmiertną, to ma znaczenie), c) męczennictwo wywyższa nas z perspektywy ego.

 

Edytowane przez goryl
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@goryl

No i właśnie o to chodzi. Większość kobiet po prostu nie myśli logicznie i zwyczajnie nie rozumie błędów logicznych w swoich obietnicach które rzuca pod wpływem emocji swojemu facetowi. On naiwnie łyka bo myśli, że to oznacza, że ona jest zdolna do takich poświęceń jak on (a zwykle nie jest) no i mamy co mamy.

 

Przede wszystkim jednak, wszelka "miłość" zbudowana z kobietą oparta jest o jego "ramę", bycie "prawdziwym mężczyzną", itd. Powtarzam: to NIE JEST naturalna osobowość żadnego mężczyzny. Nikt nie ma ramy ani bycia prawdziwym mężczyzną jako cech charakteru, coś takiego nie istnieje. To jest udawane przed kobietą.

Teatr - udajesz, a w "nagrodę" otrzymujesz jej "uczucia".

 

Nawet małżeństwo @Amperka wydawałoby się bardziej dojrzałe, to nic innego jak teatrzyk. On wkurwiony, bo powinien zarabiać więcej, bo przecież "jest mężczyzną" (teatrzyk) i ona spłakana, bo przecież nam nic więcej nie trzeba (teatrzyk na kochającą myszkę). Obie strony odstawiają przed sobą kukiełkowy teatrzyk aby dostać udawaną "miłość".

 

Jak dogłębnie to zrozumiesz, jak naprawdę głęboko to zakumasz, to pojawia się spory dystans do wchodzenia w związki jaki mam ja. Przede wszystkim związek i jego budowa to sporo energii, aby wlać tę energię, musiałbym głęboko wierzyć w jej sens, wierzyć w prawdziwość takiej relacji. W tym problem, że nie wierzę.

 

A skąd się biorą te wszystkie wrzaski kobiet i inna twarz na rozwodach, itd.? Ano, są one dopełnieniem potwierdzenia teorii o teatrze kukiełek. Teatr "uczucia" się skończył, teatr zgrywania "dżentelmena" się skończył, teraz jesteśmy sobą. Bo nikt nie jest żadnym dżentelmenem ani nie ma żadnych "uczuć" do drugiej osoby naturalnie (no, może matki, dziecka, itd.) To zwykły teatrzyk.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, Lalkaa napisał:

Miłość daje ci właśnie ta sile by dawać komuś coś od siebie, poświecić się, by zobaczyć uśmiech na twarzy tej drugiej osoby, by zobaczyć jej szczęście. I to jest największa nagroda dla Ciebie.

O cho czyżbyśmy mieli kolejną zaburzoną osobę na forum?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poniekąd wsadziłem kij w mrowisko i uważam, że wiele kobiet w tym momencie powinno ten temat opuścić. Uważam, że jako jednostki dużo bardziej podatne na wpływ, zaczną poważniej się zastanawiać nad moimi słowami i mogą choćby podświadomie dążyć teraz do rozpierdolenia swojego związku. Zaczną się shit testy partnera "A czy Ty czasem nie udajesz?", itd. Naprawdę, nie żartuję, Panie powinny sobie ten temat już odpuścić.

 

Cały temat zasiał spore obruszenie, zastanowienie i pewne przemeblowanie dotychczasowego pojmowania u wielu userów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, sobol napisał:

A skąd się biorą te wszystkie wrzaski kobiet i inna twarz na rozwodach, itd.? Ano, są one dopełnieniem potwierdzenia teorii o teatrze kukiełek. Teatr "uczucia" się skończył, teatr zgrywania "dżentelmena" się skończył, teraz jesteśmy sobą. Bo nikt nie jest żadnym dżentelmenem ani nie ma żadnych "uczuć" do drugiej osoby naturalnie (no, może matki, dziecka, itd.) To zwykły teatrzyk.

No dokładnie, jak kobieta nie jest już pierwszej młodości, to rzadko kiedy mężczyźnie dalej chce się grać w tę grę w udawanie. W starszych małżeństwach jak na dłoni widać tę pogardę kobiet w stosunku do swoich mężów. Na początku motywuje Cie seks, więc udajesz, a później, kiedy masz przed sobą grube 50-letnie babsko, to co, dalej będziesz się męczył i udawał tajemniczego? No nie i wtedy automatycznie kobieta będzie Tobą pogardzać, bo zobaczy, że jesteś zwykłym zwierzęciem, który chrząka, stęka, pierdzi i chleje piwsko.

 

Edytowane przez goryl
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, sobol napisał:

No i właśnie o to chodzi. Większość kobiet po prostu nie myśli logicznie i zwyczajnie nie rozumie błędów logicznych w swoich obietnicach które rzuca pod wpływem emocji swojemu facetowi. On naiwnie łyka bo myśli, że to oznacza, że ona jest zdolna do takich poświęceń jak on (a zwykle nie jest) no i mamy co mamy.

No bo ludzie to tak na prawdę dwa oddzielne gatunki jeżeli myślisz, że kobieta to będzie taki fajny mężczyzna to srogo się zawiedziesz.

6 minut temu, goryl napisał:

jak na dłoni widać tę pogardę kobiet w stosunku do swoich mężów.

To niemożliwe to tylko w niekatolickich małżeństwach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, goryl napisał:

kiedy masz przed sobą grube 50-letnie babsko, to co, dalej będziesz się męczył i udawał tajemniczego? No nie i wtedy automatycznie kobieta będzie Tobą pogardzać, bo zobaczy, że jesteś zwykłym zwierzęciem, który chrząka, stęka, pierdzi i chleje piwsko.

Powiedzmy, że facet jest mniej więcej w tym samym wieku, to uważasz że dopiero po 50 wychodzi z niego świnia?

Jak ma być świnią to będzie. Tak jak i kobieta.

Jestem mocno sceptyczna co do związków ale pierdolicie jak potłuczeni ?

Edytowane przez NimfaWodna
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, goryl napisał:
40 minut temu, Lalkaa napisał:

 

To jest warunek. Osoba musi być dla Ciebie dobra, żeby ją pokochać. Nie może Cie skrzywdzić, bo odejdziesz. To są wszystko warunki. Nie mówię, że powinno się być przy człowieku, który Cie krzywdzi, ale nie nazywaj tego bezwarunkową miłością, i nie mów, że zawsze zrobisz dla tej osoby wszystko, włącznie z oddaniem życia. Jeżeli Cie skrzywdzi, np. tak jak to opisałem, to nie oddasz za niego życia, tylko skupisz się na swoim. To jest zwykła umowa biznesowa, a nie żadna miłość. Będziesz dobry dla mnie, to ja będę dla Ciebie. Skrzywdzisz mnie, to umowa wygasa.

Ja się już tutaj kłócić nie będę.
Pisalam ze wolność jednego kończy się tam gdzie zaczyna drugiego. Jest tez miłość własna - do samego siebie. Ja pokonujemy przekraczając siebie. Nie wiem jaka mam korzyść dając coś z siebie a dostając jedynie uśmiech drugiej osoby. No szczerze nie wiem jak tu biznes. Może biznes rozumiem w korzyściach ogromnych i takich samych. Ogólnie mi się tu biznes nie klei. Jakbym była dla biznesu to szczerze na pewno bym za mąż nie wyszła. Po prostu bym miała w dupie wszystkich facetów. A jednak ryzykuje, poświęcając swoją młodość i siły dla jednego faceta. Kurcze jaki tu biznes? Powinnam skakać z kwiatka na kwiatek i korzystać z wszystkich chętnych facetów, a potem kopać i w tyłek.

Pomijajc rozumiem twoja argumentacje - jest logiczna. I rozumiem twój tok myslenia. Masz racje jak spojrzeć na to jak ty to piszesz. Także przyznaje Ci w tym racje. Ale nadal mój tok myślenia który opisałam również wg mnie jest słuszny. Ponadto co z emocjami - jednak one są, i miłość stad się rodzi. Emocje chroniły i ułatwiały przeżycie. Może miłość również jak tak na to spojrzymy? Dwie osoby maja szanse łatwiej przetrwać? 
 

Także już teraz mogę ci powiedzieć masz racje w tym co piszesz jeśli w ten sposób na to spojrzeć.
 

Wszystko zależy od tego co my damy wybierzemy. Czym będziemy się kierować, czym chcemy. Jak chcemy myśleć. To tez jest jak z oszukiwaniem samych siebie, pewnych rzeczy nie przyjmujemy do wiadomości, unikamy, odsuwamy bo karmimy się nadzieja ze może jest inaczej. Może będzie inaczej. Nasze myślenie kształtuje wszytko. Wartości i potrzeby. Zawsze możesz spełniać potrzebę bliskości gdzieś indziej. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kojarzycie taki program z Ibiszem "Gra w ciemno". Trochę tak wygląda związek.

Ty wiesz, że i tak Ibisza nie przechytrzysz, Ty wiesz, że się łudzisz, że nic z tego nie będzie, ale gdzieś ta tęsknota "a nuż się uda" w końcu wygrywa i dlatego ludzie dalej w to grali i ufali, że a nuż zrobią na szaro Ibisza i odejdą z kupą siana. Oczywiście abstrahuję, że było to reżyserowane.

Tak samo jest ze związkiem. Możemy tu pisać to, co jest czystą prawdą (bo jest), ale i tak u wielu siła podświadomości i chęci "a nuż spróbuję" w końcu jest silniejsza. I ja Was rozumiem. Tylko zawsze pamiętajcie, że to nie tak, że to było nieprawdą. To było i jest prawdą, to po prostu Wy w końcu nie wytrzymaliście i ulegliście chęci spróbowania i naiwności.

1 minutę temu, Lalkaa napisał:

Czym będziemy się kierować, czym chcemy. Jak chcemy myśleć. To tez jest jak z oszukiwaniem samych siebie, pewnych rzeczy nie przyjmujemy do wiadomości, unikamy, odsuwamy bo karmimy się nadzieja ze może jest inaczej. Może będzie inaczej.

 

Dokładnie, dlatego w końcu i ja pewnie ulegnę i zacznę próbować z kobietami coś bardziej. Ale zawsze należy pamiętać jaka jest prawda. A jest brutalna i taka, jak napisałem w temacie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.