Skocz do zawartości

Moja droga do MGTOW


Rekomendowane odpowiedzi

@marcopolozelmer a Ty, skoro chodzisz na siłownię, czyli masz ogarnięty wygląd i jesteś tylko parę lat starszy ode mnie, nie myślałeś, żeby sobie ogarnąć jakąś młodszą? Nie mówię tu o 25-tce, ale np. 35+, a nie spotykać się z ryczącymi czterdziestkami? No chyba, że jesteś pewien, że nie chcesz dzieci. Wtedy 40-tka może być rzeczywiście najlepszą opcją, bo na dziecko już za późno, więc nie będzie Cię urabiać, nie będzie mieć wścieklizny hormonalnej, a to oznacza mniej manipulacji, shit testów itd.

Edytowane przez SamiecGamma
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, vand napisał:

większość kobiet jedyne co ma do zaoferowania to waginę. Ni mniej ni więcej. Nie wydaje Ci się to delikatnie komiczne?

 

Jeśli mam być zupełnie szczery, to znacznie bardziej komiczne wydaje mi się to co mają do zaoferowania faceci,

którzy w jednym wątku sypią jak z rękawa złotymi myślami czego to by nigdy nie zrobili, bo kukoldy i pantofle bla bla bla...

a w innym wątku radośnie pierdolą o tym, co to ich wybranka powinna i musi, żeby dostąpić zaszczytu i łaski opierdolenia kolby.

Z jednej strony mamy roszczeniowe księżniczki, którym we łbach się popierdoliło i mają jakieś chore wymagania z pizdy,

a z drugiej strony mamy roszczeniowych królewiczów, którzy oprócz listy bożonarodzeniowych życzeń mają chuja w garści,

przecież oni nie będą niczego kupować, niczego dawać, niczego robić, bo to nie jest ich rola ani zadanie, oni sobie tylko będą,

a to już do lasek należy dbanie o to, żeby ci najlepsi z najlepszych zechcieli być akurat z nimi, więc jakie wymagania, helloł...

 

To jest dopiero kabaret, zwłaszcza w wykonaniu tych co albo jawnie się przyznają do chodzenia na kurwy i tu płacenie jest git,

albo w nieco bardziej zawoalowanej formie opisują relacje z młodocianymi kurewkami, które im dają za prezenty, wycieczki, 

kosztowne randki i wystawne kolacyjki oraz inne jakieś różne atrakcje, o których nie mówi się tutaj wprost, że są niczym innym

jak ceną płaconą naokoło za dostęp do młodej pizdy. I to też jest git. Och ach ech jaki jestem fajny, bo rucham młode dupy,

nie to co te wszystkie przegrywy, które się jarają wyrwaniem jakiejś madki albo zajechanego milfa. No to git ?

  • Like 6
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@marcopolozelmer Muszę przyznać że coraz częściej (ostatnio) odnajduję w Twych postach brakującą tutaj często na forum nutę realizmu. Patrząc z boku mam wrażenie, że nakręcają się na wzajem i niczym w "Samych Swoich" nie oddadzą nawet swej ziemi na 2 palce. Tak są skoncentrowani, żeby się nie "sfrajerzyć", że im już tak zostaje. To przysłania trzeźwość oceny.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, SamiecGamma napisał:

@marcopolozelmer a Ty, skoro chodzisz na siłownię, czyli masz ogarnięty wygląd i jesteś tylko parę lat starszy ode mnie, nie myślałeś, żeby sobie ogarnąć jakąś młodszą? Nie mówię tu o 25-tce, ale np. 35+

 

Owszem, myślałem, tylko że ja na rynku matrymonialnym jestem od mojego pierwszego rozwodu w 2006 roku,

poznałem w tym czasie i spotykałem się z niezliczoną liczbą dziewczyn, więc już dawno przestałem żyć złudzeniami

czy jakimiś fantazjami przeczytanymi w internetach. Ładna i wolna dziewczyna 35+ musi być pojebana,
bo inaczej nie byłaby wolna, a jeśli jest ładna, wolna i nie ma jeszcze dziecka, to nawet nie chcesz znać całej reszty.

 

W przyrodzie nie występuje coś takiego jak 35+ panna, która jeszcze jest atrakcyjna, nie miała męża, nie ma dzieci

i nie jest szonem, którego przeruchał autobus imprezowiczów w klubowym kiblu albo u niej na kwadracie 

spuszczając się do każdej dziury, na twarz, brzuch, cycki, włosy i pościel w której ty też będziesz się kładł.

Życie to nie komedia romantyczna, gdzie wszyscy są piękni, młodzi, fajni, zawsze wolni, no i siedzą sami w domu do dnia

w którym spotkają przypadkiem miłość swojego życia podczas kupowania świątecznych prezentów w centrum handlowym.

 

Edytowane przez marcopolozelmer
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, Zdzichu_Wawa napisał:

żeby się nie "sfrajerzyć"

 

Tak, tak. To przecież niewybaczalne tak się frajerzyć jak jakiś niedojebany przegryw i pantofel, wiadomo.

 

Ostatnio cierpiąc na nadmiar wolnego czasu tak sobie siadłem i podliczyłem ile mnie dokładnie kosztowało

frajerzenie się przez nieco ponad miesiąc czasu, bo tyle ile trwała moja ostatnia relacja, aż sam byłem ciekaw...

 

Około 20 wizyt u pani na noc, to koszt powiedzmy 200zł na jakieś słodycze czy owoc dla dzieci.

Za każdym razem coś dzieciakom przynosiłem, no sorry, że aż tak musiałem się upadlać dla cudzych bachorów,

ale z drugiej strony też opierdoliłem zawsze jakąś kolację, którą pani przygotowała, to nie wiem jak to liczyć...

 

Podczas tych wizyt rozjebaliśmy łóżko, które własnoręcznie naprawiłem, to dodatkowy koszt ok. 20-30zł

na kilka stalowych kątowników plus długie wkręty. Zestaw narzędzi akurat posiadam własny, to przyoszczędziłem,

no ale godzina mojej pracy też przecież kosztuje, więc w sumie nie wiem czy mi się opłaciło tyle z tym pierdolić. 

 

Ach, zapomniałbym o podwózkach ze trzy razy pani do pracy na rano i raz do szkoły jakieś papiery tam donieść,

no to obliczając zużycie paliwa, czas, eksploatację samochodu... pewnie też nie było to zbyt mądre z mojej strony.

No ale za to postawiła wieczorem pizzę, to powiedzmy, że tu jej odliczę te cztery dychy za które zeżarłem...

 

Podsumujmy zatem 200 na bachory + 30 na łóżko + 4 razy podwózka... za miesiąc ruchania na wszystkie sposoby

aż do spuszczania się krwią niekiedy, bo nad ranem nie było już czym... plus miło spędzony czas pomiędzy,

bo przecież nie samym jebaniem człowiek żyje, w tak zwanym międzyczasie też na przykład jedliśmy za jej,

a także zużywaliśmy prąd oraz wodę, bo człowiek lubi coś obejrzeć czasem czy wykąpać się po maratonie ruchania...

 

I teraz kurwa czytam w sąsiednim wątku przechwałki kolesia, który pierdoli i nic nie będzie dla żadnej dupy robił,

bo miesiąc temu był raz u kurwy, zostawił 300 zeta za wypięcie dupy na 15 minut i to jest to , a nie frajerzenie 

jak kukoldy jakieś pantofle i ciamajdy ?

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, Januszek852 napisał:

Pasja u kobiet się niemal nie zdarza. Mam na myśli taką prawdziwą zajawkę, jak u faceta, który np. oddaje się kolarstwu, audiofilii, programowaniu... Są jakieś tam zainteresowania na zasadzie "przeczytałam o czymś więc się tym interesuję", ale taki PRAWDZIWY ogień w duszy - haha, nope. Może jedna na sto.

 

Gros prawdziwych pasjonatów to faceci.

 

Kobieta-pasjonatka to jednorożec. Są, ale rzadko.

 

Kobiece zainteresowanie jest na ogół bardziej powierzchowne.

Wiele kobiet nie ma W OGÓLE żadnych zainteresowań, bo gapienie się tępo w TV ciężko zaliczyć do takowych.

Ja bym nie przesadzał. Zdarzają się pasjonatki i jest ich sporo ale jest pewna zależność - pasjonatki to z reguły pasztety albo niezauważalne kobiety. Więc jako że niewielu facetów się nimi interesuje to może się wydawać, że kobiety pasji nie mają. Te ładne za to pełna zgoda. Owszem, bardzo często nie mają pasji albo jak mają to w 99% ćwiczenie dupy na siłowni - chyba można to uznać za pasję, ale wiadomo, dla wielu facetów może być to zbyt płytkie zainteresowanie. Sam w swoim życiu natknąłem się na jednego jednorożca - kolarkę, która nawet wygrywała z facetami na zawodach i nawet nieźle wyglądała - miała 30+ lat i wszyscy dawali jej 23-24 max. Z wyglądu 6/10 więc nie tak źle. Ale to jeden przypadku na ileś tam.

 

Z kolei z pasjami u facetów też bym nie przesadzał. Może jak z 5-10% facetów ma jakąś pasje to jest dobrze. Znaczna większość nie robi nic bo jest kredyt, dziecko i żonka wybrzydza, ze mąż Hanki zabiera ją do Egiptu a oni tylko nad polskie morze jadą i powinien więcej zarabiać. Mnóstwo facetów jedyne co robi to ogląda mecz przed telewizorem przy piwku albo w barze. Motoryzacja na zasadzie - posiadam samochód, zmienię koła, naleje plyju do spryskiwaczy i koniec wiedzy na temat pojazdów. Ewentualnie ceny na olx sprawdzi.

 

Ja bym powiedział, zee większość społeczeństwa ogólnie nie ma pasji, a nawet jak ma to wiele osób nie uznaje. Pewna kobieta kiedyś powiedziała mi że ma beje z kolarzy, bo oni nie są pasjanotami. Bo jeżdżą po ścieżkach rowerowych i nic z tego nie mają, nie pomagają społeczeństwu w żaden sposób ani na tym nie zarabiają . Dla niej kolarstwo to bylo na równym poziomie co gry komputerowe, a prawdziwa pasja to np: posiadanie dochodowego biznesu,.bo z tego sa korzyści. Ludzie często nie rozumieją co pasja w ogóle znaczy.

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Zbychu napisał:

Ja bym nie przesadzał. Zdarzają się pasjonatki i jest ich sporo ale jest pewna zależność - pasjonatki to z reguły pasztety albo niezauważalne kobiety. Więc jako że niewielu facetów się nimi interesuje to może się wydawać, że kobiety pasji nie mają. Te ładne za to pełna zgoda. Owszem, bardzo często nie mają pasji albo jak mają to w 99% ćwiczenie dupy na siłowni - chyba można to uznać za pasję, ale wiadomo, dla wielu facetów może być to zbyt płytkie zainteresowanie.

 

Ja powiem tak: regularne chodzenie na siłownię czy nawet fitness wymaga motywacji i systematyczności, a to już jest samo w sobie wartoscią, bo niewiele ludzi tak potrafi. Mniejsza o to, czy są jakieś konkretne, widoczne wyniki - ja nie mam sześciopaka, to nie oczekuję od dziewczyny, że będzie miała, ale jak ćwiczy czy w ogóle jest aktywna, to już świadczy o pewnej sile charakteru. I jak dla mnie nie jest to płytkie zainteresowanie. 

 

Cytat

Sam w swoim życiu natknąłem się na jednego jednorożca - kolarkę, która nawet wygrywała z facetami na zawodach i nawet nieźle wyglądała - miała 30+ lat i wszyscy dawali jej 23-24 max. Z wyglądu 6/10 więc nie tak źle. Ale to jeden przypadku na ileś tam.

 

Ta 27-ka, z którą się kilka razy spotkałem, to też kolarka. Bez jakichś większych sukcesów, jak ta Twoja, ale dla mnie samo to, że jeździ na szosie, ogarnia ruch, potrafi przejechać 40-50 km w rozsądnym czasie (nie w cały dzień) - to już jest dużo. Chodzi o to, żeby coś robić sensownego, aktywnego, a nie zamulanie lewackich seriali na Netflixie, od których rosnie to całe sfeminizowane, zlewaczone, spierdolone mentalnie młode pokolenie...

 

Cytat

Ja bym powiedział, zee większość społeczeństwa ogólnie nie ma pasji, a nawet jak ma to wiele osób nie uznaje. Pewna kobieta kiedyś powiedziała mi że ma beje z kolarzy, bo oni nie są pasjanotami. Bo jeżdżą po ścieżkach rowerowych i nic z tego nie mają, nie pomagają społeczeństwu w żaden sposób ani na tym nie zarabiają . Dla niej kolarstwo to bylo na równym poziomie co gry komputerowe, a prawdziwa pasja to np: posiadanie dochodowego biznesu,.bo z tego sa korzyści. Ludzie często nie rozumieją co pasja w ogóle znaczy.

 

Rozumiem jej punkt widzenia, ale nie mogę się zgodzić: kolarstwo, nawet uprawiane na ścieżkach, to jednak coś pozytywnego - dla mięśni, dla serca, w ogólności dla zdrowia. Od nadmiernego zamulania przy grach komputerowych można się co najwyżej maciusia i nadwagi nabawić. Ale zgadza się: nie nazwałbym prawdziwą pasją niedzielnych wycieczek 10-15 km po ścieżkach. Tak jak ja jeżdżę - w sezonie (ok. 9 mies. w roku) co 2 dni 50-60 km w 2h z hakiem (trochę ścieżki, większość szosa, czasem MTB) + jeden dzień weekendu traski 100-150 km - myślę, że można już nazwać pasją.

Edytowane przez SamiecGamma
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, vand napisał:

Nie no spoko, ale moim zdaniem nie możesz przyrównywać swojej sytuacji do każdej innej, bo to nie ma sensu.

 

Nie no spoko, ale moim zdaniem ma więcej sensu niż bezproduktywne pieprzenie w każdym wątku o tym
ile to wysiłku, kosztów i wyrzeczeń trzeba poświęcić, żeby mieć fajną laskę do związku czy luźnego spotykania,

a najlepiej to jej nie mieć wcale, bo będzie tylko przeszkadzać w samorozwoju (czymkolwiek to sobie jest

w większości akurat pustosłowiem i zwykłym pierdoleniem jak najęci jeden za drugim, bo tak jest cool i trendy)

więc to nie ma co, najlepiej jebać to wszystko, walić konia do pornoli albo chodzić na roksę jak już koniecznie trzeba,

a z babami, to spokojnie poczekać tak do 40-tki jak już każdy osiągnie *level master w samorozwoju bla bla bla...

 

* Level master w samorozwoju - wyprowadzenie się od rodziców do wynajętej kawalerki i zrobienie prawa jazdy ?

 

Co do tych pasji, bo teraz jak rozumiem tego się uwiesimy, żeby na siłę szukać dziury w całym i robić z igły widły,

to niech ktoś mi powie, ale tak szczerze z ręką na sercu - po chuj to komu potrzebne i do czego jest, bo nie wiem...

 

Miałem laskę, której pasją były motocykle. Nawet dwie takie miałem, zresztą później wyszło, że się ze sobą znają ? 

miałem laskę, której pasją i jednocześnie pracą był fitness, zumba i chuj wie co tam jeszcze ona prowadziła...

miałem laskę, której pasją były psy rasowe, sama miała dwa, co chwilę jakieś zloty, wystawy, po lekarzach kurwa...

miałem laskę, której pasją i jednocześnie pracą była fotografia, co chwilę jakieś sesje, plenery, telefony kurwa...

miałem laskę, której pasją były klasyczne mercedesy, o chuju złoty ile tam się chajsu przewalało, to masakra...

miałem laskę, która zwoziła stare śmieci z olx w sensie meble, które odnawiała dla siebie albo na sprzedaż...

 

Pewnie jeszcze o czymś zapomniałem albo to nie było nic na tyle oryginalnego, żeby tu wymieniać jak różnej maści 

kosmetyczki, fryzjerki, masażystki, urządzanie wnętrz, malowanie obrazów, tzw. "dom i ogród" czy inne chujstwa, 

którymi te dziewczyny się jarały, a ja to miałem szczerze w dupie tak głęboko, że nie chciało mi się tam grzebać,

a bywało i tak, że mnie to męczyło zwyczajnie i wkurwiało, przez co te znajomości często się kończyły po prostu

i potem jakaś taka zwykła nijaka co to się naśmiewacie, że netflix wino i kot, to było niczym jakieś dary niebios,

cisza spokój nic mnie nie obchodzi i mogę mieć wyjebane jajca, dawaj coś zjemy, obejrzymy, a potem się przeruchamy 

albo na odwrót czy w dowolnej kolejności, bez ciągłego ciśnienia i spinania, bo pani ma pasje, hobby i zainteresowania,

a ja jestem tylko wypełniaczem wolnej przestrzeni pomiędzy, wysłuchując godzinami o bzdetach, które mam gdzieś.

 

Sam mam dość własnych zainteresowań, hobby i pasji, których z braku czasu i kasy nie ogarniam tak jak bym chciał,

na chuj mi jeszcze czyjeś i zajmowanie się cudzymi, serio tego nie kumam, żeby baba miała zajęcie i nie oglądała tv?

A co w tym złego, że sobie ogląda? Ja nie jestem od tego, żeby komuś życie układać czy mówić co ma z nim robić,

tak samo bym nie chciał, żeby moje ktoś układał i mi mówił - to dobre, to niedobre, popraw się - a weź ty spierdalaj. 

 

 

Edytowane przez marcopolozelmer
  • Like 1
  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, marcopolozelmer napisał:

to niech ktoś mi powie, ale tak szczerze z ręką na sercu - po chuj to komu potrzebne i do czego jest, bo nie wiem...

Lubię Cię i Twoje posty, powiem szczerze. Wnosisz sporo fajnego i zdrowego realizmu w grono, które trochę czasem żyje ideałami.

 

Ale do czego potrzebna jest pasja? wiesz... jeśli nie rozumiesz, to pewnie Ci nie wytłumaczę, ale spróbuję. Ludzie bez pasji są ludźmi bez przysłowiej "duszy", głębi. Żyją dniem doczesnym i interesują się tylko tym, by napełnić żołądek, opróżnić najądrza i jelito grube oraz pęcherz moczowy. Jako ludzie zaszliśmy daleko m.in. dlatego, że komuś NIE chciało się oddawać tylko potrzebom fizjologicznym i zastanawiać się "po co to komu". A tego netflixa też możesz obejrzeć tylko dlatego, że ktoś miał pasję i np. napisał książkę fantasy, która potem została zekranizowana. Na pewno nie dlatego, że celem jego życia było kopulowanie, jedzenie i wydalanie ;)

 

Osoba z pasją ma w sobie ten ogień, czujesz, że jesteś z kimś żywym, fascynującym, głodnym życia. A nie z pieprzonym, znudzonym wszystkim worem kartofli, który prowadzi egzystencję pantofelka.

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Januszek852 napisał:

Osoba z pasją ma w sobie ten ogień, czujesz, że jesteś z kimś żywym, fascynującym, głodnym życia. A nie z pieprzonym, znudzonym wszystkim worem kartofli, który prowadzi egzystencję pantofelka.

 

Ale cały czas mówimy o jeżdżeniu na rowerze?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, marcopolozelmer napisał:

Ale cały czas mówimy o jeżdżeniu na rowerze?

Szczerze, to nawet o malowaniu ścian i patrzeniu, jak schną ;) . Może to zabrzmi trochę poetycko dla Ciebie, ale to niesamowite widzieć, jak ktoś się "zapala w środku" robiąc coś, co kocha. To jak pełnia życia dla mnie. Osoba tego pozbawiona jest dla mnie jakaś taka... wybrakowana?

 

Nie wiem, czy to Cię przekonuje :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja myślę, że dużo niepowodzeń z kobietami, jakie mają forumowicze, wynika z ucieczki od problemów:

 

- Nie zajmę się poprawą sytuacji z kobietami, nie będę się z nimi spotykać, ćwicząc umiejętności socjalne, bo jest to bardzo niekomfortowe i skazuje mnie na początku na liczne niepowodzenia. Zamiast tego pójdę w pracoholizm, racjonalizując sobie taki wybór stwierdzeniem, że do ~40-tki będę zarabiać hajs i wyrabiać pozycję w grupie, a potem będzie mega łatwo z młodymi pannami

 

- Nie zweryfikuję tego czy jestem ciekawą, żywą osobą, z której inni czerpią energię, bo okaże się, że nie jestem, i musiałbym ze sobą coś zrobić. Zamiast tego stwierdzę, ze kobiety nie mają zainteresowań, mało zarabiają bez ambicji na lepszą pensję, i chcą tylko ze mnie wysysać zasoby.

 

 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mimo wszystko doceniam post @marcopolozelmer
 I rozumiem tok rozumowania. Szczerze mówiąc nie ma sensu wymagać pasji od kobiet bo co mam tak naprawdę to da? Co za różnica czy laska będzie 3 godziny oglądają Netflixa czy podlewała kwiatki i plewiła w ogródku, albo pływała na basenie.

 

Nawet jeżeli jako facet masz pasję to ciężko, bardzo ciężko dzielić je z kobietą. Nawet jeżeli ty ćwiczysz na siłowni i ona ćwiczy to i tak będziecie ćwiczyć osobno. Pogadacie o tym raz, drugi, trzeci i się znudzi, bo wasze życie i tak będzie rozne i co was będzie obchodziło że wzięła 50kg na hip trusty - tak samo ją nie będzie obchodziło że wziąłeś 150kg na klatę.

 

Faceci z pasją potrzebują kumpli z pasją. Do tematów wyższych czyli jak ktoś chce sobie pogadać o fizyce matematyce, informatyce, filozofii, polityce - po co szukać takiej dziewczyny i sobie komplikować życie? Od takich tematów lepiej znaleźć kumpli a kobieta ma inną rolę. Ma wyglądać, dobrze się bzykać łóżku, ogarniać swój gadzi mózg, zajmować się domem i wychować dzieci. Ja sam nie zwracam jakiejś wielkiej uwagi na zainteresowania kobiet bo i tak co mi to da że ona będzie się interesować tym co ja ? Czy to jakiś gwarant szczęśliwego związku? Zupełnie nic mi to nie da, od tego mam kumpli.

Edytowane przez Zbychu
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Januszek852 napisał:

Nie wiem, czy to Cię przekonuje :)

 

Jak najbardziej, tyle że bardzo szybko zaczyna męczyć, jeszcze zależy oczywiście z jakim natężeniem występuje.

Na całe szczęście w większości przypadków jest to tylko słomiany zapał, który samoistnie z czasem się wypala 

albo przynajmniej przechodzi ze stadium kompletnego pierdolca w mniej dokuczliwe fazy z którymi da się żyć.

No ale niekiedy się nie da i wtedy mamy tak zwany klops, bo na dłuższą metę albo ty tego tego nie wytrzymasz, 

albo ona uzna, że niewystarczająco się angażujesz w projekty lub jesteś zbyt powściągliwy w wyrażaniu zachwytu.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@marcopolozelmer dla mnie takie są zalety "praktyczne":

 

1. kobieta z pasją zwykle rozumie faceta z pasją (dla mnie to ważne, bo sam jaram się wieloma rzeczami) i nie będzie przypierdalać się o to, że chcesz na coś innego poświęcać czas zamiast dotrzymywać jej towarzystwa na kanapie 24/7

2. kobieta z pasją ma się czym zająć i nie truje dupy, byś ciągle się nią zajmował, zabawiał, bo pozbawiona zainteresowań królewna się nudzi ciągle.

 

Super sprawa ;)

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problem jest tylko taki: znaleźć w miarę normalną, ładną, z możliwie niskim przebiegiem, kochająca i nie chcącą oskubać co do grosza - bez pasji - to już jest ciężkie wyzwanie.

 

Znaleźć w miarę normalną, ładną, z możliwie niskim przebiegiem, kochająca i nie chcącą oskubać co do grosza - w dodatku pasjonatkę - to już prościej chyba wyjść na Mount Everest w klapkach

 

 

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Zbychu łatwo nie jest, ale warto. Być może tutaj Panowie nie mieli przyjemności mieć w partnerce również przyjaciela, a jest to po prostu... fajne. Wtedy naprawdę czujesz, że masz partnerkę, a nie tylko żywą gumową lalę, z którą poza cipą NIC Cię nie łączy... Ja osobiście wolałbym ruchać wyłącznie dziwki, gdybym od kobiety wymagał tylko tego.


Ew. zostałbym gejem ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, marcopolozelmer napisał:

Miałem laskę, której pasją były motocykle. Nawet dwie takie miałem, zresztą później wyszło, że się ze sobą znają ? 

miałem laskę, której pasją i jednocześnie pracą był fitness, zumba i chuj wie co tam jeszcze ona prowadziła...

miałem laskę, której pasją były psy rasowe, sama miała dwa, co chwilę jakieś zloty, wystawy, po lekarzach kurwa...

miałem laskę, której pasją i jednocześnie pracą była fotografia, co chwilę jakieś sesje, plenery, telefony kurwa...

miałem laskę, której pasją były klasyczne mercedesy, o chuju złoty ile tam się chajsu przewalało, to masakra...

miałem laskę, która zwoziła stare śmieci z olx w sensie meble, które odnawiała dla siebie albo na sprzedaż...

 

Pewnie jeszcze o czymś zapomniałem albo to nie było nic na tyle oryginalnego, żeby tu wymieniać jak różnej maści 

kosmetyczki, fryzjerki, masażystki, urządzanie wnętrz, malowanie obrazów, tzw. "dom i ogród" czy inne chujstwa, 

którymi te dziewczyny się jarały,

No, ale wiesz, zapewne wszystkie one były po 30-ce lub 40-ce więc to się nie liczy, bo w tym wieku to one już są passe. ;)

Za to 18-ki czy 20-ki nie mają żadnych pasji i ruchają się tylko z chadami. ;)

 

 

 

2 godziny temu, SamiecGamma napisał:

Ale zgadza się: nie nazwałbym prawdziwą pasją niedzielnych wycieczek 10-15 km po ścieżkach. Tak jak ja jeżdżę - w sezonie (ok. 9 mies. w roku) co 2 dni 50-60 km w 2h z hakiem (trochę ścieżki, większość szosa, czasem MTB) + jeden dzień weekendu traski 100-150 km - myślę, że można już nazwać pasją.

Pasja to jest to co czujesz w sercu i nie zależy od ilości km:

Godzinę temu, Januszek852 napisał:

Osoba z pasją ma w sobie ten ogień, czujesz, że jesteś z kimś żywym, fascynującym, głodnym życia.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@marcopolozelmer dobrze radzisz. Kobiety są od ruchania, lepiej ruchać niż nie.

 

4 godziny temu, marcopolozelmer napisał:

a z drugiej strony mamy roszczeniowych królewiczów, którzy oprócz listy bożonarodzeniowych życzeń mają chuja w garści,

przecież oni nie będą niczego kupować, niczego dawać, niczego robić, bo to nie jest ich rola ani zadanie, oni sobie tylko będą,

a to już do lasek należy dbanie o to, żeby ci najlepsi z najlepszych zechcieli być akurat z nimi, więc jakie wymagania, helloł...

Przecież każdy wie, że to takie pierdolenie. Żaden brat się nie przyzna, ("tym bardziej, że każdy z nas jest wysportowany i takie mocne 7/10") że jego potencjał genetyczny jest tak mały, że większość lasek ma go w dupie.  

 

Godzinę temu, marcopolozelmer napisał:

bo będzie tylko przeszkadzać w samorozwoju (czymkolwiek to sobie jest

w większości akurat pustosłowiem i zwykłym pierdoleniem jak najęci jeden za drugim, bo tak jest cool i trendy)

A co mamy pisać? Że w chuj zasobów nas kosztuje, żeby mieć dziewczynę mniej niż przeciętna, która odpierdala głupotę za głupotą i kopnąć nas w dupę to dla niej jak splunąć.

 

2 godziny temu, marcopolozelmer napisał:

Ostatnio cierpiąc na nadmiar wolnego czasu tak sobie siadłem i podliczyłem ile mnie dokładnie kosztowało

frajerzenie się przez nieco ponad miesiąc czasu, bo tyle ile trwała moja ostatnia relacja, aż sam byłem ciekaw...

 

Przecież tu nie chodzi o kasę. Masz doświadczenie, wiesz jak się to robi i ruchasz. Nie ruchamy nie dlatego bo nam szkoda kasy, tylko dostajemy zlewkę za zlewkę, a żeby nie czuć poniżenia ze byle przeciętna myszka nas olewa wolimy nie zarywać, a by dostać się do mało atrakcyjnych wrót rozkoszy musimy wydać dużo więcej niż Ty piszesz.

 

Podsumowując, masz rację i dobrze prawisz. Niech Cię młode ludziska słuchają, cytując klasyka i z szacunkiem dla wszystkich i dla siebie "Incellów u nas pod dostatkiem". :)

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.