Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Messer Opublikowano 25 Kwietnia 2021 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Udostępnij Opublikowano 25 Kwietnia 2021 W ciągu swojego krótkiego życia "odkryłem" jeden, jeden z największych powodów dlaczego większość ludzi jest w życiowej dupie i pod żadnym pozorem nie chce z niej wyjść. Nie chce, ponieważ nic z tym nie robi. Powód jest tym, co społeczeństwo zachwala, czego brak jest kojarzony z półgłówkami i prymitywami. Jest tym, czego nie można przestać robić, ponieważ jak spróbujesz to i tak proces się zacznie od nowa za parę sekund. Jest tym, czego nie jesteśmy w stanie w żaden sposób powstrzymać. Jest powodem klęsk, upadków, uważania się za lepszego od całego świata, odróżnia sukces od porażki. Doprowadzona do perfekcji odróżnia życiowego wymiatacza od przegrywa. Jest to oczywiście myślenie. Ludzie szukają rozwiązań gdzieś hen, daleko od siebie, bo do tego jesteśmy przystosowani biologicznie. Boli główka? Rozwiązaniem jest tabletka. Nie udało mi się coś w życiu? Pierwszy impuls mówi: pierdoleni oni (to złe plemię, krzyczą atawizmy!)! Właściwie nigdy nie jesteśmy winni sami, lecz wiadomo, cały świat. Obserwując ludzi, którzy nie mają sukcesów, na których sukces czeka gdzieś zawsze za rogiem i oczywiście w przyszłości, zrozumiałem prostą sprawę. Myślenie zabija. Pustoszy życie wielu ludzi i mimo oczywistych zalet dla wielu ludzi jest wyrokiem, który wydają na siebie, oddziela samobójstwo od życia. Wydaje mi się, że najwięcej problemów z myśleniem mają ci, którzy "chwalą" się swoją inteligencją, a jednocześnie sami .. nic nie mają, co przekłada się na realne, namacalne korzyści. Takich ludzi wyjaśnił już profesor Hawking: Myślenie jest tym, co uważamy za "własne", "osobiste", coś z czym się identyfikujemy i nas definiuje. Ciężko o bardziej infantylny błąd w życiu. Tak naprawdę myśli same z siebie się namnażają i nie ma sposobu, żeby przeciętny człowiek mógł je powstrzymać. Są bezosobowe i ich treść wynika z wypartych emocji, z gniewu, złości, poczucia winy, które zbieramy całe życie, a następnie widzimy w świecie. I chociaż usunięcie emocji usuwa tysiące myśli związanych z tą emocja, to nie jest temat terapeutyczny i jak to robić, chociaż da się usunąć każdą emocję (lęk, złość, wstyd) i "uwolnić się od siebie". Jeżeli zatrzymasz proces myślowy i zrobisz to poprawnie, to patrząc na świat zrozumiesz, że do jego opisu nie potrzeba żadnych przymiotników. On po prostu będzie. W momencie, kiedy wrócą Twoje myśli na swoje miejsce, pojawią się przymiotniki i określenia oparte na emocjach, które tak naprawdę nie są w świecie (bo są miliony ludzi, którzy uważają coś innego, bo czują coś innego) a w Tobie, i je widzisz gdzieś, gdzie ich nie ma. Skoro nie możesz zatrzymać myśli, to jak możesz się z nimi identyfikować i uważać je za "Ciebie" i za obiektywną prawdę? Podobny mechanizm działa przy przegrywaniu, ale omówię tylko jeden, najbardziej zdradliwy wariant, który najlepiej obrazuje ten filmik polującej lwicy, i można go określić słowami: czajenie się. Blisko 100% ludzi jacy nas otaczają są bardziej lub mniej profesjonalnymi wykonawcami czajenia się. Moment nigdy nie jest odpowiedni i zawsze czeka na nas coś dalej, gdzieś w przyszłości rozwiązanie przyjdzie samo, albo coś się odmieni. Wygodnie, prawda? Całkiem ciekawy sposób na ugoszczenie się w życiowej dupie, praktykowany przez miliony, jak nie miliardy. Tacy ludzie w osobach osiągających widzą własną projektowaną bezradność, wkurwienie i słabość. Dla niektórych ci ludzie mają krokodyle (albo nawet całe akwarium), różne pomoce od diabłów, pakty z ciemnymi stronami, szukają z linijką czy zgadza się każdy centymetr linii żuchwy, liczą każdą złotówkę u innych otrzymaną od rodziców. Tą filozofię można podsumować prostym - "Ja taki nie jestem, to nie dla mnie!". W mojej drodze do osiągania masy mięśniowej, chociaż ważę już blisko 100kg, to nikt nie zapytał mnie ile to zajmuje, jakich poświęceń to wymaga, żeby to osiągnąć. Pojawiają się za to ciągle pytania - co biorę. Powód musi być na zewnątrz, prawda? W momencie, kiedy ktoś by Ci przyłożył pistolet do głowy i zagroził z oczami psychopaty (jak ten pan terapeutyzujący młodych przestępców), że pociągnie za spust, czy zrobiłbyś to, co miałbyś do zrobienia? Prawdopodobnie zrobiłbyś 101% normy. Wynika z tego, że nasze "nie mogę", "nie da się" jest najzwyczajniejszym - NIE CHCE MI SIĘ, jest właściwie narcystyczne. Pistolet przy skroni od Big Dragona rozwiązuje wszelkie problemy z motywacją. Tłumaczymy to sobie, że jeszcze nie znamy wszystkich teorii. Musimy przeczytać jeszcze kolejne książki - bez nich się nie da. Ciągle pojawiają się następni trenerzy, następna wiedza wymaga wchłonięcia. A to, co jest do zrobienia tylko się nawarstwia, a sukces i jego realne złapanie jest odwrotnie proporcjonalne do ilości materiału teoretycznego "koniecznego" do działania. I tego tutaj wszystkim życzę - zakończenia z emocjonalizacją, czajeniem się, poznawaniem następnych teorii .. tylko wzięciem się do roboty. Tyle i aż tyle. Jeżeli pomyślisz o odpowiedniej dziedzinie Twojego życia gdzie masz problem to tak naprawdę rozwiązania istnieją, ale wymagają najczęściej odpuszczenia swojego lęku, który podszyty jest przekonaniem o własnej zajebistości - bo właśnie ta nierealna zajebistość i nasz obraz siebie jacy jesteśmy wspaniali blokuje nas do tego, żeby wyjść z własnej dupy. Im bardziej agresywny jesteś i nienawistny w kierunku danego obiektu, tym bardziej się go boisz i prawdopodobnie - tym bardziej potrzebujesz. Agresja i strach jest jednym i tym samym, tak naprawdę zwykłym mechanizmem obronnym, który mówi - głowa do góry, jesteś lepszy i wspanialszy od innych. Skoro oni są zjebani, ty musisz być kimś! Nawet jak się nie uda, to co z tego? Myślisz, że za 10 lat ktoś będzie o tym pamiętał? Człowieku, ludzie nie pamiętają co jedli tydzień temu na obiad. I na koniec - jak myślisz, wiele osób się Tobą interesuje, zajmuje się Tobą w myślach i życzy Ci dobrze? Uwierz mi, większość ludzi nawet tych bliskich, ma Cię bardziej lub mniej w dupie, a Twój sukces jest ich porażką. Mój ulubiony filmik od Dana, który przyjąłem za życiową filozofię. Za każdym razem, gdy czuję opory względem pracy mówię sobie w myślach: zachowujesz się tak, jakby ktoś się tobą przejmował. I wiecie co? Działa, bo natychmiast usuwa poczucie własnej zajebistości mówiącej, że jestem zbyt ważny, żeby czegoś nie zrobić. I chociaż jest to smutne, ale skoro działa.. Nikt mi nie poderwie i nie przyniesie kobiet, nie zarobi dla mnie pieniędzy czy nie nauczy się za mnie tego, co konieczne. Nikt. I na zakończenie memik, który podsumowuje całość wywodu - pierwsza część oparta jest na odwadze i działaniu. Druga część - na myśleniu, czajeniu się i wierze we własny strumień emocji. Dopiero ostatnio zrozumiałem dlaczego blackpillowcy ciągle się kłócą o to co jest najważniejsze w wyglądzie. Ma to "udowodnić" im na poziomie psychiki, że się nie da, bo ONI TEGO NIE MAJĄ (filozofia - Ja taki nie jestem!), więc nie mają szans. A skoro nie mają szans, to można nic nie robić. Bo po co? To gadanie jest czcze, nic nie znaczy, bo ma inny emocjonalny cel - unikanie, chowanie się, czajenie. Widział ktoś osobę wielkiego sukcesu mówiącą o szczękach w osiąganiu? Ja nigdy, ale jak widziałeś, to podlinkuj. Innymi słowy, chcesz przegrać życie? Zacznij o nim myśleć i analizować. Im dłużej, tym lepiej. I pamiętaj, że winni są zawsze inni, a rozwiązaniem jest oczywiście tabletka, kolejna metoda czy "ten dzień". A jak się nie uda, to należy szukać następnej metody albo kiedyś przyjdzie w końcu ten dzień, że jednak się uda, dziewczyna sama Cię poderwie i nawet zagada, spadnie manna z nieba, rozstąpią się chmury i uśmiechnie się słoneczko- jak w Teletubisiach. Trzymaj się tego, przecież stawką jest tylko Twoje życie i jego jakość. Nic wielkiego, co? Post napisany w celach terapeutycznych (również dla utrwalenia własnej wiedzy), kiedy zrozumiałem jedną, najważniejszą sprawę co jest najistotniejsze w życiu - bycie odpowiednią osobą (a więc zmiana siebie) oraz ciągłe działanie. A wszystko, co mnie odciąga od celów - wdawanie się w pogawędki z osobami bez sukcesów i teoretyzującymi na dane tematy, bezużyteczna wiedza, szczególnie o celebrytach, wojnach i innych - tak naprawdę tylko przeszkadza i zabiera najcenniejszy zasób w życiu, którego nie kupisz nawet za miliardy - czas. Dan Pena mówił (tutaj), że potrzebujesz 10% mózgu i 90% jaj do sukcesów życiu. Czy ma rację, nie wiem. Myślę, że jako człowiek który osiągnął w życiu właściwie wszystko, to warto go posłuchać, ponieważ żyjemy w świecie, gdzie osoby przegrywające uważają, że mają 90% mózgu, a co myślą o własnych jajach, to boję się zgadywać. Potrzebujesz pomocy, żeby wyjść z własnej dupy i najlepszych materiałów? Łap, właściwie nic więcej nie potrzebujesz - 1, 2, 3. Z nadzieją, że komuś to pomogło, wyrazami szacunku, wasz słodko-kwaśny i unikający lukru z natury, Messer. 36 27 2 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Optimus Prime Opublikowano 25 Kwietnia 2021 Udostępnij Opublikowano 25 Kwietnia 2021 I tak tu zaraz będzie puenta że on ma kwadratowy ryj chada i to nic nie da. 2 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Ramaja Awantura Opublikowano 25 Kwietnia 2021 Udostępnij Opublikowano 25 Kwietnia 2021 (edytowane) @Messer ja tak sumując to szkoda mi żę ktoś mi nie powiedział takiego czegoś: 1. Ramaja ból jest do zniesienia! Można nauczyć się go znosić i na niego UODPARNIAĆ! Im bardziej narażasz się na ból tym bardziej jest on coraz mniejszy, da się go wytrzymać i co najważniejsze ON PRZECHODZI! Po burzy ZAWSZE musi wyjść słońce! Chodzi mi głównie o ból emocjonalny który jest tym głównym czynnikiem który hamuje ludzi co tutaj opisałeś. Ja mam z tym niesamowite doświadczenie... 10 lat temu to jak patrzę na siebie to byłem taką ciotą że babka z kebaba się ze mnie śmiała pod nosem bo byłem tak zahukany że jąkałem się jak u niej zamawiałem kebab XD byłem kurwa kompletnie żałosnym typem. Co ciekawe co do pkt. 1 zauważyłem że nawet na ból fizyczny stałem się odporniejszy co mnie mocno zdumiło. Wcześniej byłem wrażliwy... Nadal mam dużo do przerabiania w głowie ale naprawdę w porównaniu do tego typa sprzed 10 lat to jak niebo i ziemia... Po prostu niezwykle trudno sobie powiedzieć "tak jesteś zjebem, przymułem i lamusem, rusz kurwa dupę i to zmień" bo to niesamowicie boli emocjonalnie! Na własnej dupie to odczułem, ból emocjonalny jest po stokroć gorszy od bólu fizycznego bo trudno go niezwykle zlokalizować bez niesamowicie ogromnej wiedzy psychologicznej... ból fizyczny jest naoczny i wiemy skąd on pochodzi ( np. wpierdol od kogoś - wiemy czemu nas boli szczęka, ale uczucie frustracji i doła bez powodu? - często już nie, zwłaszcza jak to się objawia losowo jak było to u mnie) Edytowane 25 Kwietnia 2021 przez Ramaja Awantura 6 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
ZamaskowanyKarmazyn Opublikowano 25 Kwietnia 2021 Udostępnij Opublikowano 25 Kwietnia 2021 28 minut temu, Messer napisał: dziewczyna sama Cię poderwie i nawet zagada, spadnie manna z nieba Akurat wszystkie kobiety w życiu z którymi miałem jakąś relacje poderwały mnie, jak podrywałem ja to nic z tego nie wynikało, to kobiety mają kokietować nas i dawać sygnały do pójścia dalej, takie moje zdanie. Z resztą się zgadzam, świetny post. Powiedz mi tylko jak nie myśleć i kiedy nie myśleć, bo myślenie często przewidziało to co miało nastąpić (zerwanie, konfidenctwo w pracy, kopanie pode mną dołów). 2 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Ramaja Awantura Opublikowano 25 Kwietnia 2021 Udostępnij Opublikowano 25 Kwietnia 2021 13 minut temu, Optimus Prime napisał: I tak tu zaraz będzie puenta że on ma kwadratowy ryj chada i to nic nie da. Każdy widzi co chce widzieć... Ja często widziałem naprawdę fajne dziewczyny ze zwykłymi totalnie typami. Laski się na nich wieszały i ogólnie widać było że ich lubią... no ale ktoś napisze zaraz że #gadzi_musk i że one tylko udawały XD XD. 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Morfeusz Opublikowano 25 Kwietnia 2021 Udostępnij Opublikowano 25 Kwietnia 2021 (edytowane) "Kołczingowe" pierdol*nie, kogoś kto za sukces uważa posiadanie dóbr materialnych i dymanie. Zamiast znalezienia szczęścia w sobie, własnej drogi życia, umiejętności cieszenia się z prostych spraw, nie poddawania się głupocie konsumpcji i wyścigowi szczurów, itd. Dobra materialne mogą Ci zabrać, poczucia szczęścia nie, co i Marek zauważał wielokrotnie w audycjach. 47 minut temu, Messer napisał: Doprowadzona do perfekcji odróżnia życiowego wymiatacza od przegrywa. Wydaje mi się, że najwięcej problemów z myśleniem mają ci, którzy "chwalą" się swoją inteligencją, a jednocześnie sami .. nic nie mają, co przekłada się na realne, namacalne korzyści. Nikt mi nie poderwie i nie przyniesie kobiet, nie zarobi dla mnie pieniędzy... Edytowane 25 Kwietnia 2021 przez Morfeusz 5 2 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Ramaja Awantura Opublikowano 25 Kwietnia 2021 Udostępnij Opublikowano 25 Kwietnia 2021 (edytowane) 9 minut temu, ZamaskowanyKarmazyn napisał: Powiedz mi tylko jak nie myśleć i kiedy nie myśleć, bo myślenie często przewidziało to co miało nastąpić (zerwanie, konfidenctwo w pracy, kopanie pode mną dołów). Dla mnie sztuką jest myśleć ale kompletnie odrzucić od tego wątek EMOCJI. Chłodna kalkulacja jak psychopata. Mi się parę razy udało tak robić i po prostu wyniki są zdumiewające. Czułem się tak wolny i nieskrępowany że aż mi dopamina podskoczyła. Masz uczucie że możesz wszystko, że DASZ SOBIE ZAWSZE RADĘ... Da się tak zrobić i mówi to wam były nerwus (w sensie w 10 porcentach jeszcze jestem nerwusem i pracuje nad tym XD) który reagował na byle gówno emocjonalnie... Ostatnio znów podeszłem emocjonalnie do jednej rzeczy - moi rodzice chcieli się szczepić na Covida. Cały tydzień łaziłem się i martwiłem, kłóciłem z nimi, wysrywalem emocjonalnie i byłem kurwa nie do życia dla nich. W końcu dałem sobie plaskacza w ryj i powiedziałem "kurwa debilu! przypomnij sobie słowa Goebbelsa" XD Więc spokojnie zacząłem im ciągle pałkować o szczepionkach. Mój ojciec wkurwiał się a ja nie reagowałem na to - miałem to w dupie że się wkurza. Gadałem monotonnie, na wszystkie newsy gdzie było że szczepionki szkodzą albo wśród znajomych jakieś doniesienia o szkodliwości mówiłem - A nie mówiłem?... Teraz moja matka nie chce się szczepić a ojciec mówi że na razie nie ma potrzeby do czasu aż nie zrobi sobie testu na tą odporność itp... ale urabiam dalej... Cel osiągnięty? Prawie tak... bez nerwów i niszczenia sobie życia... Ideałem takiego podejścia jest np. jak kobieta z którą żyjesz 20 lat i masz 3 dzieci i dowiadujesz się że cię zdradziła - wyrzucasz ją bez żalu i płaczu jak śmieć ze swojego życia. Nie czujesz nienawiści, żalu, pogardy, po prostu nie czujesz nic. Bardziej byś się przejął wyborem miedzy 1 kg pomarańczy albo 1 kg bananów do kupienia w czasie zakupów w lidlu XD. To jest ideał tej idei :3 Edytowane 25 Kwietnia 2021 przez Ramaja Awantura 5 2 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Król Jarosław I Opublikowano 25 Kwietnia 2021 Udostępnij Opublikowano 25 Kwietnia 2021 Dla mnie jako wierzącego introwertyka, który nie bierze słów świętych ksiąg dosłownie a metaforycznie biblijny szatan to właśnie nic innego jak myślenie a dokładniej podporządkowanie wszystkiego jemu. Przekonanie, że któregoś dnia nauka rozwiąże wszystkie problemy ludzkości i obędziemy się bez wyższych praw rządzących wszechświatem. Człowiek, który myśli w ten sposób jest owładnięty przez diabła choćby jego całe życie było wolontariatem na rzecz innych. "Myślenie jest jak narzędzie. Po skończonej pracy powinno zostać odstawione na półkę" - Eckhart Tolle A po obiedzie idę na spacer bo mi od siedzenia przed wykresami się mózg gotuje jak po dobrej rajce bez kitu xD I nie zamierzam tam myśleć w ogóle tylko odczuwać nakurwiające słońce ;]]] 5 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
yrl Opublikowano 25 Kwietnia 2021 Udostępnij Opublikowano 25 Kwietnia 2021 Muszę to przemyśleć. 🤔 3 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
PrzemAss Opublikowano 25 Kwietnia 2021 Udostępnij Opublikowano 25 Kwietnia 2021 Oj tak byczq +1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
maroon Opublikowano 25 Kwietnia 2021 Udostępnij Opublikowano 25 Kwietnia 2021 (edytowane) U podstaw sukcesu Dan Pena stoi drobny epizod - wejście w joint venture ze spółką, dzięki której wygrał rządowy kontrakt wart 50 mln USD, co otworzyło drogę do dalszych kontraktów. Nie ma nigdzie informacji, co spowodowało, że poważna firma zdecydowała się na współpracę z gołodupcem. Taki drobiazg, ale kluczowy dla dalszego kołczingowego pierdololo. U nas np. musiałby dać mocno w łapę, mieć koneksje, znajomości lub mocne plecy. Przypuszczam, że w US nie inaczej. To tak a propos "szczęścia" przy rozpoczynaniu biznesu. Natomiast sporo jego rad ma uniwersalne zastosowanie, ale między bajki włóżmy takie "quantum leapy" dla każdego - odpowiednia kombinacja szczęścia, zaciętości, poświęcenia i znajomości/pleców wystąpi ja wiem, u jednej osoby na milion może. Edytowane 25 Kwietnia 2021 przez maroon 4 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
ZamaskowanyKarmazyn Opublikowano 25 Kwietnia 2021 Udostępnij Opublikowano 25 Kwietnia 2021 45 minut temu, Ramaja Awantura napisał: Chłodna kalkulacja jak psychopata. Problem w tym ze nieokazywanie emocji w końcu z ciebie wyjdzie pod postacią jakiegoś zaburzenia, człowiek mimo wszystko jest istotą emocjonalną, ważne w tej postawie prawdziwe obserwowanie emocji i sprawianie ze one same znikają, a nie blokowanie ich i maskowanie obojętnością itd. Kiedys czytałem właśnie w jakiejś książce ze jej autor ufa największym nerwusom, bo taki nerwus w przypadku okazji i braku konsekwencji nie wykorzysta sytuacji i nie wbije ci noża w plecy, a taki cichy i opanowany, kto wie. 3 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
SzatanK Opublikowano 25 Kwietnia 2021 Udostępnij Opublikowano 25 Kwietnia 2021 (edytowane) Problem jest znacznie głębszy, nie wystarczy Penny "Just fucking do it" w mojej skromnej opinii. Ale tak myślenie należy nie jako wyłączać i przechodzić w działanie ale to też nie dzieje się z dnia na dzień. Wyłączanie emocji jest słabością, chodzi o ich kontrolę. Edytowane 25 Kwietnia 2021 przez SzatanKrieger 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
maroon Opublikowano 25 Kwietnia 2021 Udostępnij Opublikowano 25 Kwietnia 2021 Jeszcze jedna rzecz, która mi przyszła do głowy. Bardzo ważna. Zaufanie. Na zachodzie, szczególnie lat temu naście i więcej, otoczenie biznesowe, mentalność biznesowa nazwijmy to, funkcjonuje na zupełnie innych zasadach. Dlatego np. taki Grant Cardone mógł zaczynać angażując się w pracę na rzecz kogoś "na dobre słowo", będąc pewnym, że jak dobrze zrobi robotę, to zostanie za to wynagrodzony, a nie wydymany. A u nas umowy, pieczątki, podpisy, a i tak pewności nie ma. Takie drobne różnice. Dla malkontentów podam przykład. Rozmawiałem kilka lat temu o dystrybucji pewnych produktów francuskiej firmy na terenie pl. Byli bardzo niechętni i niezainteresowani. Czemu? Okazało się, że 3 lata wcześniej zostali wydymani przez polską firmę, z którą chcieli nawiązać współpracę. Mentalność, pamiętajcie. 5 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Lucjusz Opublikowano 25 Kwietnia 2021 Udostępnij Opublikowano 25 Kwietnia 2021 Godzinę temu, Król Jarosław I napisał: Dla mnie jako wierzącego introwertyka, który nie bierze słów świętych ksiąg dosłownie a metaforycznie biblijny szatan to właśnie nic innego jak myślenie a dokładniej podporządkowanie wszystkiego jemu. Myślę podobnie, że szatan to symbol jakiejś mentalnej aktywności w człowieku, wydaje mi się, że to może być np. wyparcie, racjonalizacja, kłamstwo, iluzja lub coś podobnego. Myślę też, że część bóstw, które powstawały w różnych kulturach również określały byty mentalne w człowieku, a nie byty materialne jak drzewo lub kamień. 2 2 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Obliteraror Opublikowano 25 Kwietnia 2021 Udostępnij Opublikowano 25 Kwietnia 2021 No i co ja mam tu dopisać, jak się zgadzam z każdym w sumie punktem? Brawo, @Messer. Może tylko tyle - czasami największym demotywatorem do braku działania jest ciągłe przekonanie o własnych brakach i niedoskonałości. Ciągłe obiekcje, że jeszcze za mało umiesz. A jak za mało umiesz i masz za mało doświadczenia, jakim prawem chcesz np. tę wiedzę przekazywać innym? To ciężko przełamać, też kiedyś miałem takie dylematy. Ryzykujesz tym sposobem zostanie "wiedzowym ćpunem" (strawestowałem tutaj popularne "motivation junkie", czy ludzi, którzy uzależnili się od szkoleń motywacyjnych i ich sensem życia stało się odwiedzanie kolejnych prelegentów, a nie wcielanie od razu uzyskanej wiedzy i nowych przekonań w życie). Działaj, próbuj, testuj, każdą zdobytą umiejętność od razu wcielaj w życie, chociażby po kawałeczku. Tylko wtedy będzie to miało sens. 5 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Redbad Opublikowano 25 Kwietnia 2021 Udostępnij Opublikowano 25 Kwietnia 2021 Temat bardzo trudny, bo oparty o percepcję sukcesu, przegrywu, sensu życia. Czym są sukcesy i dlaczego miałbym je kolekcjonować, zgodnie z kryterium oceny innych? Co to znaczy "być w dupie" a kiedy jesteś "życiowym wymiataczem" i dlaczego mam wrażenie, że skądinąd bardzo ciekawa kwestia, jest w gruncie rzeczy znów sprowadzona do posiadania pieniędzy, bycia podziwianym, a z drugiej strony no jakby inaczej jest skromny człowiek, żyjący z etatu za 3k, bez kobiety. Dobry post, z bardzo dobrymi momentami, jak rozprawa z "czajeniem się", ale odnoszę wrażenie, że to poradnik jak być lepszym szczurem jednak w calym tym wyścigu szczurów. 3 2 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Messer Opublikowano 25 Kwietnia 2021 Autor Udostępnij Opublikowano 25 Kwietnia 2021 2 godziny temu, Morfeusz napisał: "Kołczingowe" pierdol*nie, kogoś kto za sukces uważa posiadanie dóbr materialnych i dymanie. Zamiast znalezienia szczęścia w sobie, własnej drogi życia, umiejętności cieszenia się z prostych spraw, nie poddawania się głupocie konsumpcji i wyścigowi szczurów, itd. Dobra materialne mogą Ci zabrać, poczucia szczęścia nie, co i Marek zauważał wielokrotnie w audycjach. To, co robisz nazywa się fachowo manipulacją. #1 Zestawiasz dwie różne rzeczy - znalezienie szczęścia w sobie (co jest frazesem), a samemu piszesz, że dymasz mężatki i z racji tego, że nie wierzysz w karmę, to napisałeś kiedyś, że nie wierzysz, że ona Cię dopadnie. To jak to jest, znajdujesz szczęście w czyjejś "własności"? Bo jakoś nie w sobie. #2 Zestawiasz skrajnego, rozkrzyczanego idiotę, który ma robić za dowód w sprawie i ma niby być "kołczem". Rzeczywistość wygląda tak, że nikogo nie interesują Twoje problemy. Oglądałeś kiedyś konkurencję między sportowcami w obojętnie jakim sporcie? Wiesz co się dzieje, kiedy sportowiec coś "spierdoli"? Jest z reguły wygwizdany i natychmiast pojawiają się w jego kierunku negatywne komentarze, szczególnie w Internecie. I tak samo jest w życiu. Nikogo nie interesuje czy masz gorszy dzień. Jaki miałeś start. Liczy się to, jaki wpływ masz na innych. Co umiesz, kim się stałeś. Wygrzebałeś się z gówna, czy nie? #3 Wykorzystujesz pretekst w postaci frazesów, żeby usprawiedliwić.. no właśnie. Kogo? I dlaczego? Zadaj sobie pytanie, która część tej wypowiedzi Cię boli, że musiałeś nazwać to co napisałem pierdoleniem. PS - to wymaga ogromnej ODWAGI. Znajdziesz ją w sobie? Aha - tekst, że szczęście to nawyk jest mocnym naruszeniem prawdy. Jak zauważysz to, ludzie rozpaczliwie szukają szczęścia poza sobą, a te teksty są niczym więcej niż tylko zasłoną dymną. Tak samo jak zasłoną dymną jest mówienie przez zdrowego faceta, że on się brzydzi kobietami i ich nie chce. No oczywiście Żeby znaleźć szczęście w sobie, to wymaga to lat pracy i to katorżniczej, opartej na skrajnej szczerości ze sobą i niesamowicie wprawnego nauczyciela, który wyprowadzi człowieka z kłamstwa i iluzji. Takie coś jest faktycznie osiągalne dla promila ludzi. Większość może czuć się dobrze właściwie tylko wtedy, kiedy posiada i coś znaczy w świecie. Godzinę temu, maroon napisał: Natomiast sporo jego rad ma uniwersalne zastosowanie, ale między bajki włóżmy takie "quantum leapy" dla każdego - odpowiednia kombinacja szczęścia, zaciętości, poświęcenia i znajomości/pleców wystąpi ja wiem, u jednej osoby na milion może. Oczywiście. Każdy orze jak może. Dla innego początek będzie koszmarnie trudny, a dla innego czymś naturalnym i przychodzącym samemu z siebie. Życie z punktu widzenia sprawiedliwości dogodności ciała nigdy nie było, nie jest i nie będzie sprawiedliwe. Co nie zmienia faktu, że jego filozofia jest wybitna jeżeli chodzi o podejście do osiągania. Godzinę temu, SzatanKrieger napisał: Problem jest znacznie głębszy, nie wystarczy Penny "Just fucking do it" w mojej skromnej opinii. Ale tak myślenie należy nie jako wyłączać i przechodzić w działanie ale to też nie dzieje się z dnia na dzień. Mam nadzieję, że nie usprawiedliwiasz siebie Widzisz, Szatanie, większość problemów można rozwiązać w przeciągu 3-5 lat. Problemy ogromne zajmują około 10 lat. Tyle podobnie zajmuje droga do mistrzostwa. Nikt nie mówi, że będzie łatwo, prosto i przyjemnie. Ja bardzo nie chciałbym być w punkcie wyjścia, gdzie byłem jakieś około 10 lat temu, kompletnie zagubiony jak dziecko we mgle. Czekający na choroby i rozpad całego życia. Czego najbardziej żałuję w całym życiu? Że marnowałem swój czas. Ograniczony, bezcenny. Każdej minuty na nicnierobienie. To był mój post, mniej więcej w tym kierunku skierowany, żeby wyjść ze stanu inercji w stan działania. Tylko tyle. A to wymaga ogromnego rozpędu i świadomości, że właściwie możesz liczyć tylko na siebie. 16 minut temu, Redbad napisał: Dobry post, z bardzo dobrymi momentami, jak rozprawa z "czajeniem się", ale odnoszę wrażenie, że to poradnik jak być lepszym szczurem jednak w calym tym wyścigu szczurów. A cóż innego nam zostaje w życiu jak nie bycie jak najlepszym szczurem w tym wyścigu? Nawet jak ktoś chce odejść od społeczeństwa i żyć na uboczu to musi się wziąć do roboty i po prostu na to zapracować. 1 2 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
darktemplar Opublikowano 25 Kwietnia 2021 Udostępnij Opublikowano 25 Kwietnia 2021 (edytowane) @Redbad dlatego każdy musi sobie sam zdefiniować swój "sukces" i swoje "bycie w dupie". A także, co chyba najważniejsze, definicję własnego szczęścia. Nie jest to łatwe, bo wysiłku i czasu wymaga wsłuchanie się w siebie i na dodatek jesteśmy cały czas bombardowani sygnałami z zewnątrz: oczekiwaniami innych, definicjami sukcesu głoszonymi przez różne środowiska, kultury, społeczności, etc. Ludzką naturą jest porównywanie się z innymi i też trzeba się od tego odfiltrować. Kolejnym ważnym czynnikiem jest zaakceptowanie swoich ograniczeń. Jednym słowem szukanie siebie to trudna sztuka, ale warto (banał, ale tak jest). Edytowane 25 Kwietnia 2021 przez darktemplar 2 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Morfeusz Opublikowano 25 Kwietnia 2021 Udostępnij Opublikowano 25 Kwietnia 2021 (edytowane) 16 minut temu, Messer napisał: Większość może czuć się dobrze właściwie tylko wtedy, kiedy posiada i coś znaczy w świecie. 16 minut temu, Messer napisał: A cóż innego nam zostaje w życiu jak nie bycie jak najlepszym szczurem w tym wyścigu? Oj dużo masz Bracie do przepracowania we własnej głowie. Bardzo dużo. Kiedyś to zrozumiesz, gdy zabraknie pieniędzy, zdrowie się pogorszy i szczęście przestanie być zależne od tego, jak szybko biegniesz w kołowrotku nie swoich oczekiwań. Edytowane 25 Kwietnia 2021 przez Morfeusz 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Redbad Opublikowano 25 Kwietnia 2021 Udostępnij Opublikowano 25 Kwietnia 2021 12 minut temu, Messer napisał: cóż innego nam zostaje w życiu jak nie bycie jak najlepszym szczurem w tym wyścigu? Nawet jak ktoś chce odejść od społeczeństwa i żyć na uboczu to musi się wziąć do roboty i po prostu na to zapracować Z takiej perspektywy - zgoda. 11 minut temu, Morfeusz napisał: kołowrotku nie swoich oczekiwań. Świetna sentencja! 👏 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Ksanti Opublikowano 25 Kwietnia 2021 Udostępnij Opublikowano 25 Kwietnia 2021 @Messer dużo konkretów treściwie opisanych - przyjemnie się takie rzeczy czyta. Masz tutaj cholerną rację, emocje to dziwka, która blokuje cały potencjał - fajny przykład z tymi lwami. Sam wielokrotnie miałem sytuacje gdzie emocje mi wpajały lęk, obawy i gonitwę myśli a jak przyszło co do czego to się okazywało, że przykładowo taka rozmowa o pracę już w trakcie jest bezstresowa i nie stanowi jakiegoś większego wyzwania. To chyba próg odporności na bodźce i stres różnicuje to czy ludzie coś osiągną czy nie. Ludzie, którzy "uciekają od życia" cechują się dużym poziomem odczuwania stresu. O ile rozumiem, że dzieci mniej odczuwają stres z racji tego, że nie złamano im jeszcze psychiki, tak zastanawiam się jak to jest, że mając stabilną pracę czy związek ten lęk i stres ulegają zmniejszeniu, może, to kwestie ewolucyjne. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
SzatanK Opublikowano 25 Kwietnia 2021 Udostępnij Opublikowano 25 Kwietnia 2021 (edytowane) 37 minut temu, Messer napisał: Mam nadzieję, że nie usprawiedliwiasz siebie Widzisz, Szatanie, większość problemów można rozwiązać w przeciągu 3-5 lat. Problemy ogromne zajmują około 10 lat. Tyle podobnie zajmuje droga do mistrzostwa. Chciałbym. Po prostu w momencie gdy wcisnąłem na Twój temat i przeczytałem kilka zdań to wiedziałem, że będziesz odnosił się do Dana Penny jakoś intuicyjnie. Znam jego twórczość dosyć dobrze i bardzo fajnie, że się na nim wzorujesz. Jego strategią jest aktywować w Tobie złość i jest to bardzo przydatne ale nie wystarczające dla wielu. Problem jest w tym, że to co on mówi, może dotrze do kilku procent, którzy są przyszykowani na wypchnięcie "z gniazda" reszta spadnie na ryj w mojej ocenie. Większość tych ludzi jest tak zmanipulowana, zniszczona, że "just fucking do it" nie pomoże. Nie da się stworzyć nawet względnego sukcesu po godzinnym seminarium według mnie. Chyba że taki gagatek ma silne podstawy i potrzebował tylko popchnięcia, to jak najbardziej. Dan został przygotowany przez swojego ojca pamiętaj, nomen omen trochę na skraju psychopatii i ma solidne podstawy do działania. Kobiety nie wtrącały się w jego wychowanie, bo ojciec go "szkolił", a więc została mu przekazana energia do działania. Nie musiał wywalać ton śmieci, w zasadzie na każdy temat łącznie ze swoim, o czym w zasadzie sam mówi między wierszami. Ale dobra może inaczej @Messer po Twoim nomen omen bardzo dobrym temacie, jak sądzisz ilu braci zacznie "just fucking do it?" Z ręką na sercu? Ilu z nich obejrzy wystąpienia Dana? Ilu z nich zrozumie? Ilu w ogóle kliknie na ten filmik? Wszystko fajne i dobre wnioski ale w teorii, Ci ludzie powinni teraz "just fucking do it" i robić co trzeba, idę o zakład że nie robią a jak robią to za 3 dni przestaną. Ile wcześniej się przygotowywałeś by przyjąć postawę Dana Penny? - Widzisz do czego się odnoszę? Wpierw udało Ci się zbudować podstawę, dopiero potem Dan zadziałał. Gdyby ktoś Ci dał Dana przed przygotowaniami mentalnymi zapewne nie wiele byś z tego wyciągnął - w mojej skromnej ocenie. Oczywiście mogę się mylić ale nie bez powodu jeden 16 latek jest rozbitym nie śmiałym człowiekiem a drugi tworzy firmę o wartości już nie pamiętam jakiej - w którymś z filmików Dan o nim wspominał. Co ma jeden, czego nie ma drugi? - BAGAŻU Jeden był przygotowany, drugi dostał w spadku brak wiary w siebie. Dopóki drugi się nie poprawi i obciążników się nie pozbędzie, moim zdaniem latać nie będzie. Dzięki za ten temat 🙂 37 minut temu, Messer napisał: a bardzo nie chciałbym być w punkcie wyjścia, gdzie byłem jakieś około 10 lat temu Ja bym nie chciał być, tam gdzie byłem rok temu a gdzie dalej, fakt łatwo nie jest. Edytowane 25 Kwietnia 2021 przez SzatanKrieger Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Król Jarosław I Opublikowano 25 Kwietnia 2021 Udostępnij Opublikowano 25 Kwietnia 2021 Godzinę temu, Lucjusz napisał: Myślę podobnie, że szatan to symbol jakiejś mentalnej aktywności w człowieku, wydaje mi się, że to może być np. wyparcie, racjonalizacja, kłamstwo, iluzja lub coś podobnego. Myślę też, że część bóstw, które powstawały w różnych kulturach również określały byty mentalne w człowieku, a nie byty materialne jak drzewo lub kamień. I bardzo dobrze myślisz. Polecam książki Carla Gustava Junga tam one wszystkie (aktywności psychiczne) są opisane oraz ich przejawy w sztuce, religiach, snach itd. O wyparciu i kompensacji też można dużo przeczytać u Łazariewa. 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Messer Opublikowano 25 Kwietnia 2021 Autor Udostępnij Opublikowano 25 Kwietnia 2021 (edytowane) 23 minuty temu, SzatanKrieger napisał: Ile wcześniej się przygotowywałeś by przyjąć postawę Dana Penny? - Widzisz do czego się odnoszę? Wpierw udało Ci się zbudować podstawę, dopiero potem Dan zadziałał. Gdyby ktoś Ci dał Dana przed przygotowaniami mentalnymi zapewne nie wiele byś z tego wyciągnął - w mojej skromnej ocenie. Oczywiście! Gdyby nie to, że zostałem przysypany pewnymi sprawami, to nie mam pojęcia gdzie w życiu byłbym. Zawsze byłem dziwnym dzieckiem. Olewałem naukę w szkole, ale podobała mi się fizyka. Miałem same 2 i 3 - nawet zagrożenie w gimnazjum i to nie jedno , ale w pewnym momencie nauczyciel powiedział, że trzeba napisać wielostronicowe wypracowanie na jakiś temat z fizyki. Uznałem, że siądę i napiszę to tak dobrze, jak mogę. Okazało się, że w klasie bananowych dzieci napisałem najlepszą pracę ze wszystkich. Właściwie dzieciak przygłupi w oczach "lepszych" i mądrzejszych dzieci zmiótł ich, że chłopaków i agresywne dziewczynki aż powykrzywiało. To był przyjemny widok patrzeć na te kocie mordy przy odbiorze pracy i publicznym pochwaleniu. Wtedy już czułem, że lubię iść pod prąd Potem dostałem następne kłody pod nogi, znacznie cięższe. Udawało mi się pozbyć wszystkich. Czy gdybym dostał Dana w wieku gimnazjalnym, to bym go zrozumiał? Wątpię. Ja to dokładnie rozumiem, dlatego wrzuciłem literaturę pomocniczą, żeby ktoś mógł sobie pomóc. A potem samo się ułoży, bo świat lubi idących pod prąd i często te pozorne problemy okazują się przepustką do wolności. To polega na zwyczajnym rozsmakowaniu się w wygrywaniu. Najpierw małe rzeczy, a potem coraz większe. A potem smak rośnie w miarę jedzenia. A ostatecznie okazuje się, że jesteś innym człowiekiem. I świadomość, że w pewnym aspekcie życia jesteś w 1% najlepszych ludzi na świecie, albo nawet lepiej, jest po prostu niesamowicie przyjemna. Dla tej samej satysfakcji warto. Jednak polega to na najtrudniejszej rzeczy - zaczęciu. Małymi kroczkami, jak trzeba, ale zacząć. Cokolwiek robić, ale robić. 23 minuty temu, Ksanti napisał: To chyba próg odporności na bodźce i stres różnicuje to czy ludzie coś osiągną czy nie. Ludzie, którzy "uciekają od życia" cechują się dużym poziomem odczuwania stresu. O ile rozumiem, że dzieci mniej odczuwają stres z racji tego, że nie złamano im jeszcze psychiki, tak zastanawiam się jak to jest, że mając stabilną pracę czy związek ten lęk i stres ulegają zmniejszeniu, może, to kwestie ewolucyjne. Tak, lęk się zmniejsza jak masz stabilna sytuację - tzw. teoria zachowania zasobów Hobfolla. Nawiasem mówiąc, jeżeli chodzi o pozbywanie się emocji, zahamowań i innych mało potrzebnych bzdur to rzuć okiem na listę lektur, które poleciłem w tekście. I serio, kup sobie #3. Podziękujesz mi po czasie. Myślę, że możesz sobie uratować życie. Powodzenia. Edytowane 25 Kwietnia 2021 przez Messer 4 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi