Skocz do zawartości

Wnioski o podrywie i nie tylko


Chicco

Rekomendowane odpowiedzi

Kobiety nie lecą na kasę. Lecą na gości sygnalizujących bogactwo. Różnica jest o tyle duża, że najczęściej bogaci ludzie żyją skromnie, a pozerzy ciągną na kredytach. Widzę to po moich kolegach którzy no jak na warunki polskie są dość zamożni jednak żyją skromnie, są minimalistami i morza cipek nie widać. Tylko, że pozerstwo przyciąga materialistki, które generalnie są dość niebezpiecznym typem kobiety. Powiedziałbym, że to modliszki.

 

Kobiety lecą na badboyów. Wiem bo miałem okres w swoim życiu gdy przejawiałem szereg zachowań autodestrukcyjnych. Ba to właśnie "gra" na badboya pozwoliła mi zaliczyć. Tylko, że to przyciąga laski zaburzone i generalnie powoduje wzajemną negatywną spiralę emocji. Ale to działa. Działa bo robi to kobietom sieczkę w mózgu a im kobieta bardziej uzależniona od emocji które jej generujesz tym bardziej się w tobie zakochuje. Zaburzone dziewczyny lubię większe, bardziej skrajne kontrasty. Dlaczego są laski które siedzą z typami, którzy je biją, dlaczego wracają do badboyów? Właśnie dlatego. Tylko, że to ścieżka dokładnie w kierunku autodestrukcji. Polecam serial młodzieżowy "Skins", dwie pierwsze generacje, a zwłaszcza popatrzeć na zachowania Cooka w drugiej generacji.

 

Wygląd jest wszystkim. Wygląd czyli wzrost i twarz. To współczynnik który definiuje ilość okazji które można wykorzystać. Co to znaczy? Im jesteś przystojniejszy tym masz więcej możliwości, możesz więcej razy zjebać i masz okazję uczyć się na własnych błędach. Proste jak drut. Większość beciaków nie ma dużego wyboru i bierze to co się praktycznie napatoczy. Nie robią tego bo są aż tak głupi jak myślicie. Po prostu wiedzą, że albo ta albo długa samotność i gigantyczne pokłady wysiłku które trzeba włożyć by znaleźć kolejną. A ludzie myślą ekonomicznie i każdy podświadomie kalkuluje. Dlatego jest tak wiele związków w których facet jest parobkiem kobiety.

 

Każdy jest trochę inny. Polecam robić sobie testy osobowości i po prostu zastanawiać się kim jesteś. Nie da się z wszystkimi dobrze rezonować. Jak nie jesteś dynamiczny to nigdy nie będziesz. Możesz być rozmowny, pewny siebie i tak dalej, ale nie wszyscy nadają się na podróżników, instruktorów, jebaków i tak dalej. Laski niestety w większości lecą na ten sam typ facetów, ale są wyjątki od reguły. Lepsza samotność albo znalezienie wyjątku niż na siłę wpasowywanie się do towarzystwa/osoby.

 

Media społecznościowe i aplikacje randkowe działają jak jesteś 6-7 i wyżej według ocen kobiet czyli należysz do top 10-20% facetów.

 

Im jesteś starszy tym masz bardziej przejebane. Kręgi społeczne ci się będą wykruszać, a odbudowanie ich jest bardzo trudne. Samo odbudowanie kręgów społecznych to też za mało bo ważna jest ich jakość. Wymienię tu kilka caseów z swojego życia:

- praca; zależy co robisz, ale zakładając, że chcesz dużo zarabiać i masz konkretne umiejętności to w twoim miejscu pracy będą praktycznie sami faceci. W większość też w związkach, dzieci i te sprawy. Brak czasu i chęci na spotykanie a jak już to raz na ruski rok. Ale wiadomo coś tam zawsze może wpaść, ja osobiście miałem dwie sytuacje. Raz na mnie moja szefowa leciała a raz koleżanka, obie zajęte, i obie z SMV niższym ode mnie (jedna 3/10 druga z 5/10 wiec bez cudów). Inna sprawa, że ja zajętych lasek nie ruszam.

- studia; moim zdaniem najlepszy sposób by rozszerzyć swoje kręgi, ale to nie jest takie proste. Po pierwsze im lepsze studia tym mniej kobiet na kierunku wyjątek to medycyna i psychologia. Po drugie studia zaoczne to przegryw bo na zaoczne chodzą ludzie którzy pracują a to oznacza, że nie będą mieli czasu na nic a co tu mówić o imprezowaniu. Wiem to z doświadczenia. Jak studia to tylko dzienne, tylko jak pogodzić studia dzienne z robotą? Bez przejścia na część etatu się nie uda.

- imprezy integracyjne; to samo co praca. Jak robisz coś co przynosi dobre hajsiwo spodziewaj się samych facetów, no chyba że pracujesz w dużym korpo, wiele oddziałów i jakieś giga imprezy. Ja niestety nigdy w takiej firmie nie pracowałem

- wyjścia; byłem na kilku meetupach na przykład ale też 80-90% to faceci bo specyficzne zainteresowania. Czasami się zdarzały jakieś fajniejsze julki czy coś ale swoim wielkomiejskich zachowaniem odstraszały

- kluby; teoretycznie można coś ugrać, ba raz mi się zdarzyło, że kleiła się do mnie jakaś laska 4/10 która coś tam chciała bo była przyjazdem ale ja nie chciałem bo nie lubię tej kultury. Warunki do podrywu są kiepskie bo głośno i też dużo facetów. Charakterystyczny wygląd ala mystery się przydaje ale ma to swoją ciemną stronę bo na przykład wczoraj byłem w klubie i zachowywałem się cringowo + charakterystyczny wygląd + to że byłem sam => negatywna reakcja innych ludzi i etykieta dziwaka.

Na koniec chciałem powiedzieć trochę o pewności siebie. Pewność siebie jest ważna, ale to nie jest panaceum na wszystkie bolączki. Ba wręcz im pewniejszy siebie i niezależny tym będziesz miał więcej wrogów. Przykład z życia? Wczoraj byłem na imprezie, kolega z poprzedniej pracy mnie zaprosił. Pytałem się go czy mój były szef będzie, a on nie nie. Więc przychodzę nieźle ubrany a tu szef i zaczęły się żarty typu "o odszedłeś od nas i odrazu lepiej wyglądasz", sugerowanie że wyglądam jak pedał, docinki lekkie i tak dalej. Szef się mnie zapytał kto mnie zaprosił xDDDD Pewność siebie nie powoduje, że kobiety się będą magicznie przed tobą uginać, że ludzie w pracy będą się ciebie słuchać. To tylko składowa "czaru" który według gallupa jest talentem.

 

A na koniec nagranie z klubu z wczoraj, że nie jestem jakimś teoretykiem mitomanem. To jest jeden z najpopularniejszych klubów w warszawie, przed covidem były tłumy a teraz jak sami widzicie.

https://streamable.com/vdnsyq 

 

Edytowane przez Chicco
  • Like 3
  • Dzięki 3
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Boromir napisał:

Poleć coś fajnego, jak możesz :)

Najbardziej polecam płatnego Gallupa, a później MBTI (to można sobie wygooglować)

 

Co do nagrania to widzicie jedną rzecz? Jak dużo jest facetów. Tak wszędzie jest więcej facetów bo faceci aktywnie szukają kobiet a kobiety mają wyjebane :)

Edytowane przez Chicco
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest jeden z najpopularniejszych klubów w Warszawie? xD Już w Białymstoku 100 razy lepsze imprezy xD Ja pierdolę, co za padaka xD Dzięki za poprawienie humoru. Ten filmik mnie rozjebał 😆 Jaki syf. Musiałoby mnie grubo popierdolić, żeby do czegoś takiego wracać :D

 

Na takie coś się jedzie. Przy okazji byłem tam 😆 Porównaj ten event i ten klimat do tego gówna, co wstawiłeś. Zupełnie inne emocje, masa ludzi, muza, tam się naturalnie wkręcasz w temat. Masz piękne uczucia w sobie. W tym klubie, co wstawiłeś atmosfera siada od samego patrzenia. Przejebane. Nie wiem, kto tam jest w stanie coś wyrwać xD Albo jazda na polandrocka, czy koncerty, tam jest cała masa kobiet i to uśmiechniętych i serio chętnych do kontaktu. Kurwa, ja się nie dziwię, że można depresji dostać chodząc po takich spelunkach xD Jak będę większy wyjazd organizować na event trance to wyślę zaproszenie xD

 

 

Edytowane przez mac
  • Like 6
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, mac napisał:

To jest jeden z najpopularniejszych klubów w Warszawie? xD Już w Białymstoku 100 razy lepsze imprezy xD

COVID tak rozjebał całą koncepcję wychodzenia do ludzi. Wcześniej tam były takie tłumy, że no generalnie ciężko było tańczyć. Ja wolę hydrozagadkę to klub dla alternatywek ale tam jest w ogóle super pusto teraz.

 

Jeśli na jesień wprowadzą kolejny lockdown to przejebane. Studia też już drugi rok w trybie zdalnym więc jak ktoś ma 20 lat i jest na pierwszym/drugim roku to stracił dwa pierwsze imprezowe lata studiów.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Chicco napisał:

Studia też już drugi rok w trybie zdalnym więc jak ktoś ma 20 lat i jest na pierwszym/drugim roku to stracił dwa pierwsze imprezowe lata studiów.


W dodatku najlepsze. Bo wtedy zawiązuje się znajomości i kontakty (zawodowe) często na całe życie. Pierwsze imprezy, juwenalia itp. 

Stracone pokolenie.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

51 minut temu, Chicco napisał:

Tylko, że pozerstwo przyciąga materialistki

1.Pozera łatwo dostrzec i upolować, ponieważ wyróżnia się z tłumu.

2.Takiego szybciej można go wydoić z wszystkiego co ma. Na początku z nasienia, dla zachęty, później jest już tylko gorzej.

55 minut temu, Chicco napisał:

Wygląd jest wszystkim

Pierdolisz jak obłąkany!

Zapamiętaj sobie raz na zawsze to równanie: Wygląd x majątek lub perspektywiczność do zarobków (student 4 roku medycyny, bogata babcia w las vegas)

Popatrz sobie na programy pokroju wyspy miłości, w którym masz samych przystojnych kolesi (ciacha) czy oni są jakoś bardzo oblegani, rozchwytywani i rozumni?

Mimo możliwości łapią się oni przysłowiowych ochłapów lub biorą coś poniżej ich możliwości. Wynika to z braku odpowiedniego mindsetu i skilla w relacjach damsko-męskich.

Mają oni zdecydowanie łatwiej, mają możliwości ale w 95% to tacy pozerzy, którzy marnie skończą. Więc mogę wysłać pocieszenie dla wszystkich którzy nie mają m85 i kwadratowej szczęki. Chłopaki wasza aspołeczność wynikająca z gloryfikacji wyglądu nad innymi składowymi, pomoże wam uniknąć wielu życiowych problemów, stawiając was długoterminowo na lepszej pozycji niż CHADÓW.

Godzinę temu, Chicco napisał:

Lepsza samotność albo znalezienie wyjątku niż na siłę wpasowywanie się do towarzystwa/osoby.

Absolutnie tak o tym pisał całkiem niedawno @Ważniak może i tutaj się wypowie :) 

Odnośnie dalszego twojego speechu to  wszędzie widzisz pustą szklankę. Jak to mówię; gówno widzisz, gówno masz.

Zacznij dostrzegać możliwości i patrzeć na zasadzie "fake till you make it"

Masz zakola? Od kobiecych ud!

Jesteś niski? Tak, ale nadrabiasz charakterem!

Duży nos? Duży sprzęt!

Kobieta się pyta dlaczego nie masz dziewczyny to jej odpowiadasz że całe życie czekałeś na kogoś takiego jak ona.

Godzinę temu, Chicco napisał:

o odszedłeś od nas i odrazu lepiej wyglądasz

O stary, tutaj możesz przypierdolić z grubej rury że np w końcu przestałeś być niewolnikiem albo że twoja żona pomagała mi się ubrać i puszczasz oczko.

A ty pewnie przytaknąłeś i schowałeś się jak myśz pod miotłą - dobrze zgaduję?

Godzinę temu, Chicco napisał:

Ba wręcz im pewniejszy siebie i niezależny tym będziesz miał więcej wrogów

Ludzi którzy będą obrabiali ci dupę za plecami- chciałeś powiedzieć.

Wrogów nie zauważysz, bo nikt nie będzie chciał z Tobą konfrontacji.

Tylko od poczucia własnej wartości będzie zależało czy tych potencjalnych wrogów za takich uznasz. Komar na Ciebie poluje to się go boisz? 

Godzinę temu, Chicco napisał:

. Tak wszędzie jest więcej facetów bo faceci aktywnie szukają kobiet

A na huj ci ta kobieta? Mało problemów masz?

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Chicco napisał:

Na koniec chciałem powiedzieć trochę o pewności siebie. Pewność siebie jest ważna, ale to nie jest panaceum na wszystkie bolączki. Ba wręcz im pewniejszy siebie i niezależny tym będziesz miał więcej wrogów. Przykład z życia? Wczoraj byłem na imprezie, kolega z poprzedniej pracy mnie zaprosił. Pytałem się go czy mój były szef będzie, a on nie nie. Więc przychodzę nieźle ubrany a tu szef i zaczęły się żarty typu "o odszedłeś od nas i odrazu lepiej wyglądasz", sugerowanie że wyglądam jak pedał, docinki lekkie i tak dalej. Szef się mnie zapytał kto mnie zaprosił xDDDD


I to się nazywa energia. Niektórzy mają taką energię, "aurę", że instynktownie czujemy, że kimś jest coś "na rzeczy". Kiedyś wychodziłem ze sklepu i szedłem za zawodnikiem kickboxingu. Był odrobinę niższy i mniejszy niż ja, ale czułem od niego dziwny respekt. Szedł normalnie, jak każdy człowiek. Po czasie dowiedziałem się, że chłopak mocno zna się na mordobiciu. 
Nie zamieniłem z nim ani jednego słowa, nie miałem pojęcia kim jest, zachowywał się "jak każdy" w miejscu publicznym, ale ja czułem od niego coś dziwnego, coś że natychmiast czułem do niego respekt i szacunek. Dlaczego dostałeś taki pocisk? No cóż, przychodzi mi się domyślać, że energia męska nie jest zbyt dominująca, bo osoby nadmiernie analizujące z reguły robią to po to, żeby nie działać w trudnych warunkach. Żołnierzy nawet tresuje się do tego, żeby działali a nie myśleli.


Nie wchodząc za bardzo w słowną masturbację, zauważyłem, że w świecie są dwie postawy.

Pierwsza postawa to postawa obfitości, a druga postawa to postawa braku i beznadziei. Dzieli je bardzo cienka linia, ale całość jest w psychice obserwatora.

Brak i beznadzieja to właściwie znaki rozpoznawcze ludzkiej psychiki. Od pierwszego oddechu zaczyna nam wszystkiego brakować. Wraz z wiekiem, potrzeb jest tylko więcej, potem one na starość znowu spowolniają. Większość ludzi na świecie żyje w tym samym stanie psychiki, jaki dostali w okresie dorastania. Nic się nie zmienia. Nawet zachowują się jak dzieci - dokazują, robią "ważne" rzeczy, chwalą się przed innymi, tak jak dzieci wszystkiemu zaprzeczają co dotyczy ich w negatywnym kontekście, i złośliwie krzyczą, gdy czegoś nie dostają. Różnią się tylko ciałem.

Piramida ludzka u podstawy jest z reguły szeroka. Tam ludzie tłoczą się i walczą o przetrwanie. I jak kraby, ściągają i nienawidzą innych, którzy próbują się wyrwać. Brakuje im energii do działania, boją się, szarpią, ich psychika to stan niekończącego się niedostatku.

Im wyżej, tym dostatku więcej, a ludzi mniej. Ci wiedzą, że kobiet, pieniędzy i możliwości jest pod dostatkiem, wystarczy najczęściej się wysilić i to płynie.

 

Wyobraźmy sobie, że facet wychodzi na miasto. Widzi wszędzie kobiety.

Na myśl o podejściu do jakiejkolwiek drętwieje, przyspiesza mu tętno, wydaje się to fizycznie niemożliwe. Taki człowiek uznaje, że "kobiet nie ma", tłumaczy to sobie dlaczego nie wolno podchodzić do nich na ulicy, dlaczego nie wolno zaczepiać. Po czasie zaczyna wierzyć w to sobie sprzedaje, i chwyta się każdego głosu swojego i obcego, który mówi mu: dobrze robisz, pobiją cię jeszcze, trzeba mieć 3m wzrostu i 2 miliony dinarów na koncie, żeby to robić, może nawet policję wezwą.

Drugi człowiek widzi wszędzie możliwości. Chodzą na dwóch sprężystych i gładkich nogach, które aż proszą żeby zaopiekować się tym, co jest wyżej. Wie, że dostanie 5x więcej zlewek niż przyjemności, albo nawet więcej. Nie zraża się, jego psychika widzi tylko możliwości, które właściwie się nie kończą i płyną strumieniem. Koszy dostał setki, za niedługo może będą liczone w tysiącach. Mimo wszystko wie, że jego mindset stawia go w lidze najlepszych na świecie. Przestał być żebrakiem, wie, że on rozdaje karty, nawet jak często nie wygrywa. Mówią, że nie jest chadem, ale on wie, że chad to mentalność. To psychika drapieżnika, a nie ofiary. To spojrzenie, które mówi, że istnieje tak duża siła, która napędza go ciągle, jakby nie miała źródła. Taki człowiek wszedł na wyższy poziom rozwoju. Wie, że zwierzęta, które żyją w dżungli i się chowają - umierają, a ludzka dżungla jest podoba do tej amazońskiej. Życie to ciągły ruch, a jak nie idziesz z ruchem życia, to zaczynasz mocno cierpieć, bo przywiązałeś się do tego, co nie działa, jest ulotne. A jak mówił Budda, przywiązanie to podstawa cierpienia.

Kilka lat temu odkryłem, że jedną z najważniejszych umiejętności dla mężczyzny jest nauka podchodzenia i uwodzenia kobiet. To odróżnia osobę z fajnym życiem, od tej z raczej słabym i zbierającym to, co się dostanie od losu. To był moment, kiedy powoli odkrywałem redpill, który mówił o bogactwie. Przede mną wyłoniła się zza zakrętu dziewczyna w absolutnie moim typie, do dzisiaj pamiętam jej sylwetkę, która szła na wydział studiować. Wtedy teksty o bogactwie wydawały mi się ŻENUJĄCE, bo jak niby mam ją poderwać? Wyprzedzić ją, upuścić przy niej kluczyki od Ferrari? Rozpoczął się proces powolnej zmiany, gdzie zrozumiałem, że to jest tylko kit wciskany przez osoby, które propagują tą ideologię jednocześnie na niej zarabiając, i unikanie strachu, odpowiedzialności, tego, że pozna się swoje miejsce w szeregu. Zostanie odrzuconym jak małe dziecko od mamy i ten link z tego wydarzenia wyciągnie podobne emocje przy odrzuceniu.

U dołu piramidy poluje się na Tinderze czy nawet serwisach pornograficznych i innych ściekach. Tam zawsze jest tłoczno. Tam nie trzeba przeżywać strachu, niż to co na żywo. Liczy się, że "coś się trafi". Dominuje niedostatek.

Idąc wyżej, poluje się coraz bardziej wprawnie. Zamiast kamyka, idzie się z łukiem. Jedni ludzie polują na magazynach, kolejni budując firmy, a kolejni licząc na spadek. Wszystkich tych ludzi odróżnia diametralnie różny stan psychiki. Istnieją ludzie, którzy chcą się wydobyć ze skrajnego gnoju, ku wkurwie całego otoczenia, nawet nie wiedząc skąd mają tyle mocy. Beznadzieja i brak możliwości to stan psychiczny. Poczucie braku możliwości to brak energii, otępienie, słabość, wolny krok, ociężałość, oszczędzanie energii ciała, bo jej dużo nie ma. To liczenie, że "jakoś to będzie", "może mi coś skapnie od życia".

Nauczyłem się podchodzić do kobiet w taki sposób, że siedząc w miejscu publicznym wyobrażałem sobie jak to by było, gdybym podszedł do danej panny. Odczuwałem wszelkie emocje - oporu, pojawiały się racjonalizacje, że "tak nie można". Robiłem to wszędzie, gdzie były kobiety. Zamiast tego, zaczynałem czuć się w tym momencie uskrzydlony, wręcz ekstatycznie. Zamieniałem jedne emocje na inne, jednocześnie do nich nie podchodząc.

 

Po czasie zacząłem podchodzić do kobiet, które wyglądały delikatnie, kobieco, spokojnie. Wyglądało to różnie, często dukałem i nie wiedziałem co dalej. Z wieloma zupełnie nic mnie nie łączyło i poznałem braki społeczne jakie mam i dowiedziałem się czego o nich nie wiem.


Teraz jestem na poziomie zwiększania trudności i próbowania z coraz ostrzejszymi zawodniczkami, ale brakuje mi biegłości.

 

Zdarza mi się, że gdy idę nabuzowany to czasem mówię cokolwiek do ludzi z automatu - w tym kraju nie jest to mile widziane. Tak się wytresowałem, bo nawet bycia od zawsze nerdem, nie wierzyłem w ideologię introwertyzmu. Dla mnie to pojęcie zrobiło więcej złego dla ludzi niż dobrego. Dla mnie introwertyzm był czymś, co większość ludzi określa lękiem i strachem, ograniczeniami i emocjonalnymi blokadami. Niechęcią bycia sobą.

 

Teraz ograniczenia i lęki są wychwalane. Kiedyś były piętnowane, dzisiaj osoby bez nich są raczej wkurwiające i irytujące. Dziwnym trafem jak byliśmy mali, to większość dzieci była "ekstrawertyczna", a chowała się przed resztą ze strachu tylko jakaś mała grupka. A potem siedliśmy do komputerów, porno, gierek.

Rozbawił mnie ten mem, bo kiedyś wikingowie palili wioski, dzisiaj skończyli tak. Takie subtelne kierowanie psychiką ludzką, hodowanie ludzkiej trzody, która MUSI się bać i być uległa:



2kNuFwA3PMYbq0x7D4VRZ8VcZgva67T3.png

 

 

Wszystkie rozmowy o możliwościach podrywania kobiet można zamknąć w jednym zdaniu - jeżeli masz chociaż normalny wygląd, żyjesz w wielkim mieście to prawdopodobnie cierpisz na coś w rodzaju problemów emocjonalnych, jeżeli nie masz kobiety, a chcesz mieć.. Problemy emocjonalne to chociażby nadmierne przeciążenie strachem, agresją, dumą, lękiem, uzależnienie od porno. Żeby to rozwiązać to jest wyzwanie, a nie koniec świata. Jak nie możesz, to zrobisz wszystko, żeby przed kimś udowodnić, że się nie da i utwierdzić w tym siebie, żeby poczuć się bezpiecznie.

 

Chyba wszyscy blackpillowcy jacy się tu przewinęli mieli problemy emocjonalne, często zdrowotne. Wszyscy tak samo zabetonowani na inny punkt widzenia, mimochodem opisujący swoje problemy, które czasem wg mnie wymagały psychiatry i dobrego leczenia.


A to są moje wnioski o podrywie, po .. hmm.. 7 latach, albo 8 wychodzenia z własnej dupy. Od przegrywa, który wyglądał jak pacjent po onkologii. Jakie było wychodzenie z tej dupy? No cóż, lepiej nie mówić. :) 

Tylko dwie postawy, nic więcej - Obfitość albo brak. Albo możesz, albo kurwa nie. 

Brak jest łatwy. Jest na wyciągnięcie ręki, bo nic nie wymaga, tylko popierdolenia sobie pod nosem. Żeby wejść w Obfitość czasem trzeba zapierdalać. Czy warto, to każdy zdecyduje czynami sam.

Post dla kontrastu, zestawiony z zupełnie innym punktem widzenia.

  • Like 10
  • Dzięki 11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

57 minut temu, Chicco napisał:

Jeśli na jesień wprowadzą kolejny lockdown to przejebane. Studia też już drugi rok w trybie zdalnym więc jak ktoś ma 20 lat i jest na pierwszym/drugim roku to stracił dwa pierwsze imprezowe lata studiów.

To akurat prawda. Pojebane czasy nastały, dlatego trzeba szukać alternatyw, jakieś grupy FB, u mnie w okolicy ludzie biegają wspólnie, rowerami śmigają, bez podtekstu. Po prostu spoko motyw. Może tutaj trzeba się kierować, bardziej w stronę wspólnych aktywności. Pewnie tak bym kombinował. W mieście mam na FB grupę do wspólnej gry w piłę, dorośli ludzie wpadają, normalnie mecz xD Polecam, bo ludzie kombinują też, trzeba tylko się przyjrzeć, gdzie ta energia poszła.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Messer Coś w tym jest, ja np. narażam się na stres i lęk by uodpornić się na to uczucie. I COŚ zaczyna być na rzeczy... ten stres i lęk przestają mnie tak paraliżować, przestają TAK UWIERAĆ jak kiedyś. Człowiek widzi że "od tego się nie umiera" po prostu człowiek przez jakaś godzinę, dwie "źle się czuje" ale trzeba bez wstydu sobie na to pozwolić...

KAŻDY SIĘ BOI. Najwięksi wodzowie też odczuwali strach.. Aleksander Wielki, Juliusz Cezar itp. Najważniejsze żeby NIE WSTYDZIĆ się swoich lęków, co ja robiłem. Szkoda że dopiero zrozumiałem to i zabrałem się za to w wieku 29 lat :( no ale 30 to jeszcze nie kaplica jak niektórzy tutaj propagują XD.

Ty nie boisz się że laska cię ZLEJE, ty boisz się że będziesz się UJOWO CZUŁ. Boisz się UCZUĆ. A uczucia będą ZAWSZE. To jest integralne w człowieku. Od małego tresują cię że "prawdziwy mężczyzna się nie boi" JAKIE TO CHORE! Powinno być "prawdziwy mężczyzna nie daje owładnąć się strachem". Bo strach i lęk jak coś robisz pierwszy raz jest NORMALNY. To jest naturalna kolej rzeczy. 

Kosa wsadzona pod żebro - tak, może zabić...

Wpierdol od kilku dresiarzy - tak może zabić...

Strach i lęk? To tylko odczucia a emocje NIE MOGĄ CIĘ ZABIĆ. 

Edytowane przez Ramaja Awantura
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, Maninblack napisał:

Odnośnie dalszego twojego speechu to  wszędzie widzisz pustą szklankę. Jak to mówię; gówno widzisz, gówno masz.

 

Jak to kuzyn mi powiedział kiedyś, że podaje mnie jako dowód, że zawsze się można ogarnąć.

 

I tak wygląda moja historia, typ który w mega krótkim czasie się ogarnął i żyje sobie  na poziomie lepszym niż większość polaków, cebulaków.

 

Dlaczego mi się udało? Bo jak na mnie srają to wiem, że srają a nie udaje, że jest git. Nie wierzę w energie i inne rzeczy. Wierzę w teorie które staram się weryfikować empirycznie. Jak nie mam racji to je zmieniam, nie traktuje ich mega emocjonalnie. Tyle proste jak drut.

 

Jak widzę, że za mało zarabiam to zmieniam pracę, nie udaje że jest ok. Jak widzę gierki ludzi to się z nimi nie zadaje. Nie jestem człowiekiem który akceptuje to co mu zaserwują.

 

A mam udawać, że jest dobrze jak jest jest źle? No jest źle. Ale z ludźmi jest naprawdę ciężko, ciężko znaleźć jednego przyzwoitego kumpla któremu się chce a co tu mówić o dziewczynie. Takie czasy, a może zawsze były. Nie wiem. 

Edytowane przez Chicco
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurła, wczoraj w autobusie przepuściła mnie, miła dla oka alternatywka z walizką, a potem siadła ze słuchawkami niedaleko mnie (stałem w harmonijce). 

To jest lipa straszna, bo dopiero po czasie/ jak sytuacja minie dociera do człowieka, że była okazja zagadać, a dziewczyna całkiem nawet się podobała. 

 

Z drugiej strony ktoś wartościowy na rynku matrymonialnym nie musi zagadywać jakichś randomowych lasek, bo po prostu laski same się nim od zawsze interesują lub jest zaklepany.

Myślę, że u wielu taki lęk do konfrontacji, podchodzenia czy zagadywania bierze się z tego, że na wcześniejszych etapach życia już tak robili i dostawali zawsze "wpierdol" przez SMV.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Ramaja Awantura napisał:

Kosa wsadzona pod żebro - tak, może zabić...

Wpierdol od kilku dresiarzy - tak może zabić...

Strach i lęk? To tylko odczucia a emocje NIE MOGĄ CIĘ ZABIĆ. 


Jak Ty ten post pięknie napisałeś. Jak Poeta.

Serio, nie żartuję, podpisuję się pod każdym zdaniem. To jest wgląd, piękny początek, tak trzymać. ;) 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Ksanti napisał:

Myślę, że u wielu taki lęk do konfrontacji, podchodzenia czy zagadywania bierze się z tego, że na wcześniejszych etapach życia już tak robili i dostawali zawsze "wpierdol" przez SMV.

Czytałem gdzieś, że ten lęk bierze się z przystosowania ewolucyjnego po prostu za podrywanie obcych lasek mogłeś dostać wpierdol albo mogli cię zabić. Z resztą w niektórych mocno patriarchalnych regionach to tak dalej działa. Rodzina i otoczenie mocno pilnowali kobiet.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Maninblack napisał:

Absolutnie tak o tym pisał całkiem niedawno @Ważniak może i tutaj się wypowie :) 

Co do "samotności", należy ją trochę rozbudować i podzielić ją na: samotność (loneliness - czyli samotność, która wywołuje ból, żal, rozgoryczenie, smutek) i solitude/solitariness (nie znajduję odpowiedniego słowa w języku polskim, które by dobrze oddawało wydźwięk, ale chodzi o rozkoszowanie się swoim towarzystwem, bycie samotnym wilkiem).

 

Jeśli ktoś jest ekstrawertykiem, to - niestety - ma przejebane i żeby normalnie funkcjonować powinen sobie znaleźć jakiegoś grono znajomych/przyjaciół. Jasne, może się odcinać od ludzi na jakiś czas, ale na parę miechów raczej nie da rady i pewnie wykreowałby swojego własnego Wilsona po czasie.

 

Sprawa wygląda zupełnie inaczej w przypadku true introwertyków (nie mylić z fobią społeczną czy innymi anxietami) - tutaj ludzie są niekoniecznym dodatkiem do życia. 

 

Tyle że skrajności po obu końcach spektrum osobowościowego są rzadkie, więc najczęściej człowiek jest mieszanką z lekką przewagą E lub I, więc - jak zwykle - polecam podążać drogą środka w takich przypadkach.

 

Sam mam to szczęście bycia skrajnym introwertykiem - już od dziecka zawsze wszystko sam, sam, sam, więc (wg mnie) jest mi łatwiej w życiu, bo najzwyczajniej w świecie nie potrzebuję ludzi do normalnego funkcjonowania, a to z kolei wymusza życiowe ogarnięcie, bo wiesz, że możesz liczyć tylko na siebie.

 

Ktoś może powiedzieć, że to przejebane - dla tej osoby może i tak, ale ja na to patrzę tak, jak na niepotrzebowanie snu.

 

Niepotrzebowanie snu to by była supermoc, biorąc pod uwagę, że przesypiamy średnio ponad 20 lat życia.

 

Im mniej potrzeb, tym lepsze życie.

 

Natomiast co do wpasowywania się do towarzystwa, to jasne, że lepsza jest samotność, niż męczarnia z kimś, kto nam nie leży, aczkolwiek trzeba rozgraniczyć wkupowanie się w łaski jakiejś grupy (zwłaszcza jeżeli grupa już istnieje od jakiegoś czasu) od po prostu bycia w nieodpowiednim miejscu wśród nieodpowiednich ludzi. W takim wypadku trzeba zdać się na wewnętrzny kompas; takie rzeczy się po prostu czuje.

 

Piramidka jest prosta:

 

przebywanie z ludźmi, których lubisz i z którymi wzajemnie wzrastacie >

solitude/solitariness >

samotność >

długo, długo, długo nic >

przebywanie z ludźmi, którzy tworzą tylko tło >

przebywanie z wrogami.

 

Tak to widzę.

 

Każdemu polecam poszukiwanie swojego stada, byle nie załamywać się, gdy się tego stada nie znajdzie, bo to nie koniec świata.

 

Z punktu widzenia kosmosu nasze życia i te wszystkie problemy to nawet nie ziarneko piasku na pustyni - hakuna matata i celebrować to gówno na swój sposób, póki jeszcze serce bije.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Messer napisał:

Tylko dwie postawy, nic więcej - Obfitość albo brak. Albo możesz, albo kurwa nie

 

Kiedyś zadałem sobie takie pytanie: co najgorszego może mnie spotkać po negatywnej reakcji kobiety na moje zaproszenie na kawę/spacer/kino/randkę etc. Co najgorszego? Worst case scenario.

 

Czy zachoruję? Czy negatywny feedback skutkować będzie moja życiową tragedią?

Czy stracę pieniądze, jak w przypadku grubo nietrafionej inwestycji?

Czy się zbłaźnię? Możliwe, ale kogo to w sumie obchodzi? Ludzka rzecz. Będzie o tym wiedzieć z reguły tylko ona i ja, a i tak mogę obrócić wszystko w żart.

 

I tak dalej.

 

Bo NIC się nie stanie. Wszelkie psychiczne katowanie się, rozbijanie takich sytuacji na atomy, szczegółowe analizy sytuacyjne (sam tak robiłem), nie dają NIC, poza deptaniem samego siebie we własnej głowie.

 

Potem zadałem sobie drugie pytanie - czy problem dla mnie jest zapytanie obcej osoby o drogę, godzinę czy jakąś pierdółkę? Nigdy nie było.

 

Kwestia doprowadzenia własnego mentalu do takiego stanu, by reakcja na zbycie, negatywną reakcję była podobna jak w takich jak w ww. akapicie sytuacjach.

 

Uśmiechasz się i idziesz dalej.

Idziesz, kurwa, dalej.

  • Like 7
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem krótko, moim zdaniem wnioski mylne w ogromnej części drogi autorze tematu.

Trochę @Messer w pierwszym poście naprostował, choć koncepcja ofiary i łowcy nie do końca do mnie przemawia prywatnie ale to na inną dyskusję.

 

Dodam od siebie że "pewność siebie" pewności nie równa oraz "zaliczyć kobietę" można owszem jako "bad boy" bo to symulacja (wersja demo) tego co wielu nazywa "realnym mężczyzną", stąd działa i panienki na to lecą ale nie jest ideałem, do którego uważam mężczyzna powinien dążyć, choć jeśli chce to droga wolna, ja nikomu nie będę mówił jak ma funkcjonować, natomiast dla mnie to swego rodzaju upodlenie i utrata godności. 

Warto dodać, że "zaliczyć" możesz również kobietę posiadając 150zł w kieszeni, plus 20 złotych na linie autobusowe 😉


Chciałbym tylko jeszcze dodać na koniec, że Twoje wnioski będą się zmieniać w raz z rozwojem Ciebie i jeszcze jedno, im jesteś starszy to z każdym dodanym rokiem pula kobiet z, których masz wybór się ZWIĘKSZA a nie zmniejsza. 

 

38 minut temu, Ważniak napisał:

Co do "samotności", należy ją trochę rozbudować i podzielić ją na: samotność (loneliness - czyli samotność, która wywołuje ból, żal, rozgoryczenie, smutek) i solitude/solitariness (nie znajduję odpowiedniego słowa w języku polskim, które by dobrze oddawało wydźwięk, ale chodzi o rozkoszowanie się swoim towarzystwem, bycie samotnym wilkiem).

Osamotnienie i samotność - myślę, że o te rozróżnienie Ci chodziło. Bo to nie to samo.

Samotność oznacza tęsknotę za ludźmi, osamotnienie oznacza że nikogo nie potrzebujesz - cieszysz się ludźmi ale ich nie potrzebujesz.

Edytowane przez SzatanKrieger
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Obliteraror napisał:

Czy się zbłaźnię? Możliwe, ale kogo to w sumie obchodzi? Ludzka rzecz. Będzie o tym wiedzieć z reguły tylko ona i ja, a i tak mogę obrócić wszystko w żart.

 

I tak dalej.

 

Bo NIC się nie stanie. Wszelkie psychiczne katowanie się, rozbijanie takich sytuacji na atomy, szczegółowe analizy sytuacyjne (sam tak robiłem), nie dają NIC, poza deptaniem samego siebie we własnej głowie.


Dokładnie tak.

Ja miałem jeszcze jeden wgląd, który pozwolił mi działać ze świadomością jak powstrzymywanie się od tego działania jest żałosne.

Kiedyś, gdy jeszcze byłem "normalny" i przed moim wychodzeniem z dupy, to miałem dziewczynę w wieku bodajże 16 albo 17 lat. Long story short, ona niestety umarła nie dożywszy 18 r.ż. Zjadła ją choroba. Szczenięca "miłość", no ale tak wyszło.

Teraz, po czasie, nie mogę sobie nawet przypomnieć w pełnych szczegółach jej twarzy. Jak przypominam sobie następne partnerki, albo nawet koleżanki, to te szczegóły się zacierają. Zapominam o tym jak się poruszała, jak mówiła, jakby ktoś mi pokazał kilka twarzy obok siebie bardzo podobnych, to nie dałbym rady odgadnąć, która była naprawdę jej.

 

I jak się tu zajmować takimi irracjonalnymi rzeczami jak lęk i strach i je głupio i irracjonalnie racjonalizować, kiedy rzeczywistość jest tak mieląca nas wszystkich, że zapominamy dosłownie wszystko i wszystko przemija?

Absolutnie bez sensu.

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Chicco napisał:

Jak to kuzyn mi powiedział kiedyś, że podaje mnie jako dowód, że zawsze się można ogarnąć.

 

I tak wygląda moja historia, typ który w mega krótkim czasie się ogarnął i żyje sobie  na poziomie lepszym niż większość polaków, cebulaków.

Nie obrażaj rodaków, bo homosovietikusy to produkt inżynierii politycznej, która wpływa na pokolenia, to jeden z jej przejawów, pogarda do drugiego człowieka. W nas tkwi ten homosovietikus jeszcze głęboko. Też jestem cebulakiem, totalnym wieśniakiem z natury, więc nie obrażaj 😆

 

I pamiętaj, że życie na poziomie nie oznacza życia szczęśliwego, bo skąd samobójcy wśród milionerów, artystów (ten wokalista Linkin Park dla przykładu), ludzi sztuki (Beksiński Tomasz, historia rodziny i jego filozofia życia).

  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ważniak, @mac i  @Obliteraror jak zwykle celnie ale chciałbym tylko dodać, że cały witz polega na tym żeby nie łazić tam gdzie wszyscy, nie robić tego co wszyscy i być na swój niepowtarzalny sposób jakiś - dla siebie.
Dyskoteki i skrajnie komercyjne narzędzia korporacji dające iluzoryczne poczucie bycia w jakiejś "przestrzeni" która chce dla Ciebie dobrze  jak tinder czy badoo nie są takim miejscami !!! To są w zasadzie najgorsze miejsca do poznawania ludzi. 
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.