Skocz do zawartości

Czy powiedzieć partnerce o moich stanach nerwicowych?


Rekomendowane odpowiedzi

4 minuty temu, antyrefleks napisał:

Ten gość to troll. Pytanie, dlaczego ten typ jeszcze tutaj jest? Sugerowałbym wprowadzić pewne zasady jeżeli chodzi o trolling. Gość raz pisze, że ma żonę a później że jednak partnerkę 10 miesięcy. Innym razem jeszcze coś innego...

 

I widzę trzy strony postów...

Nie jestem trollem, żony nie mam, tłumaczyłem już to nie raz. Jestem aktywnym uczestnikiem forum i zabieram głos merytorycznie w wielu tematach i mam prawo tu być. A temat jest na poważnie.

Edytowane przez jankowalski1727
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Krugerrand napisał:

@antyrefleksnie zapominajmy o kolejnej próbie wzniecenia gównoburzy poniższym tematem. Faktycznie godny kogoś dużo starszego niż owe 16 lat:

 

 

No i co? Dostałem bana i słusznie, poniosłem karę zasłużoną, przyznaję się. O kij Ci chodzi teraz? Wyraziłem opinię, dzięki, rozumiem, po części jest w tym racja, ale po co drążysz?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, jankowalski1727 napisał:

Moja partnerka nic nie wie. Jesteśmy razem 10 miesiecy i zastanawiam się czy jej o tym powiedzieć. Szczerze? Chciałbym żeby znała całokształt. Tym bardziej, że w tamtym roku ona miała spore problemy że zdrowiem i od razu mi powiedziała o tym, więc vice versa może też powinienem tak zrobić?

Przy takiej ilości czasu to słuszna pora na takie myśli.

 

Sprawa jest prosta - dopóki nerwy Tobą nie rządzą i panujesz nad tym (i nie zwalasz tego na partnerkę, nie destabilizuje to związku i Twojej postawy) jest luz.

 

Jak powiesz - cokolwiek by się nie działo - jesteś do przodu:

a) masz jedną blokadę stopującą zaangażowanie mniej - jeśli ona będzie dalej z Tobą i nie będzie to dla niej problem, to znaczy, że akceptuje Twoją sytuację. Będzie Ci lżej, ona będzie czuła, że jej bardziej ufasz.

 

b) jeśli jej to nie przypasuje i zacznie Ci robić shittesty - będziesz wiedział, z kim masz do czynienia. Lepiej po 10 miechach niż po kilku latach. Zgaduję, że tego się możesz obawiać, braku akceptacji. Zatem - przywiązałeś się do niej.

Ale pytanie - czy chciałbyś się wiązać z osobą, która by Cię nie akceptowała takim jakim jesteś?

 

Kwestia tego jak to zrobisz. I jak potraktujesz tę swoją "przypadłość" teraz i w przyszłości.

 

Sprawdź, które przekonanie jest bliższe Twojemu:

 

1) jak coś, co jest dla Ciebie rzeczą (wyzwaniem) do ogarnięcia - czyli korzystasz z różnych metod czy sposobów aby było Ci lepiej. To wyzwanie nie to dla Ciebie obciążeniem emocjonalnym (w sensie: nie obawiasz się i nie czujesz się gorszy, że idziesz tą drogą), pokonanie wyzwania czyni Cię mocniejszym i lepszym.

 

2) jak coś co Cię obciąża (słabość). Czyli masz coś, przez co możesz czuć się gorszy czy słabszy. Stąd chęć ukrywania tego, aby inni się od Ciebie przez to nie odsunęli.

 

Warto wiedzieć, że jak powiesz o tym pannie a masz w głowie opcję 2, to mówienie może być przekazane naturalnie na poczuciu winy czy strachu. Bo przekonanie 2 jest oparte o niską wibrację. Wtedy laska może wykorzystać argument, że Ci wcześniej powiedziała, a Ty jej nie. Wtedy ona w tym zakresie (szczerości) uzyskuje dominację nad Tobą i ma solidny argument. To sprawie, że uruchamia się potencjał shittestowania i łatwo stracić kontrolę, jeśli nie ma się full ogarnięcia.

A kobieta może zapamiętać (w sensie jej gadzi mózg) to jako Twoją słabość. Wtedy można łatwo się nakręcać (myśli o tym w głowie) i wzajemnie się idzie wrzucać kamyki do ogródka. A nie o to chodzi.

 

Proponuję zmienić przekonanie na wersję 1 (bliższe akceptacji, więc wyższa wibracja) i wtedy na bazie tego "zachcieć" sposobu przekazania tego. Coś mi świta, że dobrze by to było zrobić w oparciu o humor. Jeśli traktujesz coś mniej emocjonalnie - to masz do tego większy dystans. Humor to wysoka wibracja. Chęć przekazania informacji i odsłonięcia się to też odwaga - również pozytywny stan wibracyjny.

W opcji 2 trudniej podejść z humorem (łatwiej się tłumaczyć), w opcji 1 łatwiej aplikować humor.

 

Myślę, że jeśli odważysz się na to i podejmiesz intencję przekazania jej tego, zdarzy się okazja, którą możesz wykorzystać jako nośnik do zrealizowania swojego celu. Tylko intencja nie może być pragnieniowa, chcesz tego i odpuszczasz. A nie zaprzątasz sobie głowę tym jako problemem.

 

I filmik, @spitfire swego czasu polecał kanał, tutaj fajne nagranie o przekonaniach:

 

 

Powodzenia!

Edytowane przez lync
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, lync napisał:

Przy takiej ilości czasu to słuszna pora na takie myśli.

 

Sprawa jest prosta - dopóki nerwy Tobą nie rządzą i panujesz nad tym (i nie zwalasz tego na partnerkę, nie destabilizuje to związku i Twojej postawy) jest luz.

 

Jak powiesz - cokolwiek by się nie działo - jesteś do przodu:

a) masz jedną blokadę stopującą zaangażowanie mniej - jeśli ona będzie dalej z Tobą i nie będzie to dla niej problem, to znaczy, że akceptuje Twoją sytuację. Będzie Ci lżej, ona będzie czuła, że jej bardziej ufasz.

 

b) jeśli jej to nie przypasuje i zacznie Ci robić shittesty - będziesz wiedział, z kim masz do czynienia. Lepiej po 10 miechach niż po kilku latach. Zgaduję, że tego się możesz obawiać, braku akceptacji. Zatem - przywiązałeś się do niej.

Ale pytanie - czy chciałbyś się wiązać z osobą, która by Cię nie akceptowała takim jakim jesteś?

 

Kwestia tego jak to zrobisz. I jak potraktujesz tę swoją "przypadłość" teraz i w przyszłości.

 

Sprawdź, które przekonanie jest bliższe Twojemu:

 

1) jak coś, co jest dla Ciebie rzeczą (wyzwaniem) do ogarnięcia - czyli korzystasz z różnych metod czy sposobów aby było Ci lepiej. To wyzwanie nie to dla Ciebie obciążeniem emocjonalnym (w sensie: nie obawiasz się i nie czujesz się gorszy, że idziesz tą drogą), pokonanie wyzwania czyni Cię mocniejszym i lepszym.

 

2) jak coś co Cię obciąża (słabość). Czyli masz coś, przez co możesz czuć się gorszy czy słabszy. Stąd chęć ukrywania tego, aby inni się od Ciebie przez to nie odsunęli.

 

Warto wiedzieć, że jak powiesz o tym pannie a masz w głowie opcję 2, to mówienie może być przekazane naturalnie na poczuciu winy czy strachu. Bo przekonanie 2 jest oparte o niską wibrację. Wtedy laska może wykorzystać argument, że Ci wcześniej powiedziała, a Ty jej nie. Wtedy ona w tym zakresie (szczerości) uzyskuje dominację nad Tobą i ma solidny argument. To sprawie, że uruchamia się potencjał shittestowania i łatwo stracić kontrolę, jeśli nie ma się full ogarnięcia.

A kobieta może zapamiętać (w sensie jej gadzi mózg) to jako Twoją słabość. Wtedy można łatwo się nakręcać (myśli o tym w głowie) i wzajemnie się idzie wrzucać kamyki do ogródka. A nie o to chodzi.

 

Proponuję zmienić przekonanie na wersję 1 (bliższe akceptacji, więc wyższa wibracja) i wtedy na bazie tego "zachcieć" sposobu przekazania tego. Coś mi świta, że dobrze by to było zrobić w oparciu o humor. Jeśli traktujesz coś mniej emocjonalnie - to masz do tego większy dystans. Humor to wysoka wibracja. Chęć przekazania informacji i odsłonięcia się to też odwaga - również pozytywny stan wibracyjny.

W opcji 2 trudniej podejść z humorem (łatwiej się tłumaczyć), w opcji 1 łatwiej aplikować humor.

 

Myślę, że jeśli odważysz się na to i podejmiesz intencję przekazania jej tego, zdarzy się okazja, którą możesz wykorzystać jako nośnik do zrealizowania swojego celu. Tylko intencja nie może być pragnieniowa, chcesz tego i odpuszczasz. A nie zaprzątasz sobie głowę tym jako problemem.

 

I filmik, @spitfire swego czasu polecał kanał, tutaj fajne nagranie o przekonaniach:

https://www.youtube.com/watch?v=FS0q5ML-eMU

 

Powodzenia!

Dziękuję stary, bardzo wartościowy post, nagranie obejrzę.

1 minutę temu, Ace of Spades napisał:

Powiedz, a nie pożałujesz.

Rozwiniesz myśl, czy zamierzona ironia?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, jankowalski1727 napisał:

No i co?

No i jajco.

 

Bana trolu nie dostałeś za temat o ruchaniu mężatek tylko za to jak się odniosłeś do gościa, który cię tam bardzo słusznie podsumował. Ból dupy był ponoć słyszalny w innej galaktyce;)

 

  • Like 2
  • Haha 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@lync, bardzo ciekawy wpis i popieram w 100%.

 

23 minuty temu, lync napisał:

Ale pytanie - czy chciałbyś się wiązać z osobą, która by Cię nie akceptowała takim jakim jesteś?

 

To jest kluczowe pytanie. Ja już niejednokrotnie o tym mówiłem. Ja powiedziałem swojej ówczesnej dziewczynie o tym, że poszedłem na terapię. Ona oczywiście co do tego miało wiele uwag i niechęci. Jak mogła nie mieć niechęci, skoro uciekał jej sprzed oczu "rycerzyk" i dobry misiu. Oczywiście mając oczy zasłonięte mgłą, w ogóle nie zauważałem tego. Dopiero po prawie roku, mogę do tego podejść "na trzeźwo". 

 

Bracie @jankowalski1727, mówiąc jej o tym możesz tylko zyskać. Jeżeli ona nie będzie z tego powodu "zadowolona" i będzie Ci dogryzać, to EWAKUACJA! Bo przestaniesz marnować swój najcenniejszy zasób - tj. CZAS.

 

Dodatkowym zyskiem wynikłym z tego, że mówiąc jej o tym, jesteś szczery sam ze sobą. Skrywanie jakiegoś sekretu, prędzej czy później Ciebie zje. Kropla będzie drążyła skałę cały czas... kap... kap... kap - to jest tortura.   

 

 

 

Edytowane przez HumanINC
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Krugerrand napisał:

No i jajco.

 

Bana trolu nie dostałeś za temat o ruchaniu mężatek tylko za to jak się odniosłeś do gościa, który cię tam bardzo słusznie podsumował. Ból dupy był ponoć słyszalny w innej galaktyce;)

 

No ok, przyznaję się do tego. A teraz twój ból dupy jest słyszalny, po kij tu przylazłeś? napisałeś swoje to nie zaśmiecaj wątku.

2 minuty temu, HumanINC napisał:

@lync, bardzo ciekawy wpis i popieram w 100%.

 

 

To jest kluczowe pytanie. Ja już niejednokrotnie mówiłem o tym mówiłem. Ja powiedziałem swojej ówczesnej dziewczynie o tym, że poszedłem na terapię. Ona oczywiście co do tego miało wiele uwag i niechęci. Jak mogła nie mieć niechęci, skoro uciekał jej sprzed oczu "rycerzyk" i dobry misiu. Oczywiście mając oczy zasłonięte mgłą, w ogóle nie zauważałem tego. Dopiero po prawie roku, mogę do tego podejść "na trzeźwo". 

 

Bracie @jankowalski1727, mówiąc jej o tym możesz tylko zyskać. Jeżeli ona nie będzie z tego powodu "zadowolona" i będzie Ci dogryzać, to EWAKUACJA! Bo przestaniesz marnować swój najcenniejszy zasób - tj. CZAS.

 

Dodatkowym zyskiem wynikłym z tego, że mówiąc jej o tym, jesteś szczery sam ze sobą. Skrywanie jakiegoś sekretu, prędzej czy później Ciebie zje. Kropla będzie drążyła skałę cały czas... kap... kap... kap - to jest tortura.   

 

 

 

Dziękuję, watrtościowy post.

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Baca1980 napisał:

Związek z kobietą to nieustająca wojna. Każde Twoje potknięcie zostanie Ci w stosownym czasie wypomniane. Często w towarzystwie lub na sali sądowej.Czas porzucić romantyczny mit kobiecości.

Jeśli traktować związek z kobietą jako wojnę to z automatu jest to opcja wyniszczająca lub nastawiona na grabież (w sensie wykorzystywanie swojej pozycji w relacji win-lose). Kwestia tego po co facetowi związek? Abonament na dymanie lub prokreację?  Jeśli tak, to inaczej się podejdzie, niż do związku opartego o autentyczność i wspólne dążenia (model każdy zyskuje: win-win).

 

Nie chodzi o to, aby nie mówić.

 

Chodzi o to, aby móc szybko opuścić związek, jeśli okaże się, że partnerka nie pasuje, czy wykorzystuje ten element w kłótniach. Ona musi wiedzieć, że jeśli zacznie wykorzystywać słabości to od razu czerwona flaga i bye bye. Traci wszystko co zyskała. To jest objaw mocy czy siły jak kto woli. Móc opuścić związek (pomimo swojego przywiązania), ponieważ druga osoba już nie jest na podobnym poziomie dopasowania.

 

Pytanie jak to wygląda w małżeństwie, które jest dla faceta dość mocną kotwicą.

 

Czy autor wymaga od życia, aby miał partnerkę, która będzie go akceptować w różnych sytuacjach?

Jeśli tak - to ma teraz opcję przeskoku na wyższy level.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, lync napisał:

Jeśli traktować związek z kobietą jako wojnę to z automatu jest to opcja wyniszczająca lub nastawiona na grabież (w sensie wykorzystywanie swojej pozycji w relacji win-lose). Kwestia tego po co facetowi związek? Abonament na dymanie lub prokreację?  Jeśli tak, to inaczej się podejdzie, niż do związku opartego o autentyczność i wspólne dążenia (model każdy zyskuje: win-win).

 

Nie chodzi o to, aby nie mówić.

 

Chodzi o to, aby móc szybko opuścić związek, jeśli okaże się, że partnerka nie pasuje, czy wykorzystuje ten element w kłótniach. Ona musi wiedzieć, że jeśli zacznie wykorzystywać słabości to od razu czerwona flaga i bye bye. Traci wszystko co zyskała. To jest objaw mocy czy siły jak kto woli. Móc opuścić związek (pomimo swojego przywiązania), ponieważ druga osoba już nie jest na podobnym poziomie dopasowania.

 

Pytanie jak to wygląda w małżeństwie, które jest dla faceta dość mocną kotwicą.

 

Czy autor wymaga od życia, aby miał partnerkę, która będzie go akceptować w różnych sytuacjach?

Jeśli tak - to ma teraz opcję przeskoku na wyższy level.

Też dochodzę do takiego wniosku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, jankowalski1727 napisał:

No ok, przyznaję się do tego.

W takim razie po co te przytyki w kolejnych zdaniach? Gdzie tu niby ból dupy gdy się opisuje rzeczywistość?  Dostałeś ode mnie odpowiedź na poprzedniej stronie, do której się nawet nie odniosłeś. Możliwe, że nie pasowało to do wcześniej z góry założonego przekonania, że: tak mam powiedzieć i dostania za to całusów w czółko od innych oraz poklepania po pleckach. Związki to jest nieustanna wojna co jako mąż powinieneś z doświadczenia wiedzieć.

 

Ty faktycznie masz jakiś problem ze sobą i radziłbym wizytę u specjalisty. Piszę to szczerze i z troski.

 

Jak chcesz dostawać odpowiedzi tylko i wyłącznie pasujące do z góry założonego czegoś, to może zmień forum i spróbuj tam trollować.

Edytowane przez Krugerrand
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Krugerrand napisał:

W takim razie po co te przytyki w kolejnych zdaniach? Dostałeś ode mnie odpowiedź na poprzedniej stronie, do której się nawet nie odniosłeś. Możliwe, że nie pasowało to do wcześniej z góry założonego przekonania, że: tak mam powiedzieć i dostania za to całusów w czułko od innych oraz poklepania po pleckach. Związki to jest nieustanna woja co jako mąż powinieneś z doświadczenia wiedzieć.

 

Ty faktycznie masz jakiś problem ze sobą i radziłbym wizytę u specjalisty. Piszę to szczerze i z troski.

 

Jak chcesz dostawać odpowiedzi tylko i wyłącznie pasujące do z góry założonego czego to może zmień forum i spróbuj tam trollować.

Chodzę do specjalisty. Do Twojej wypowiedzi nie odniosłem się, bo chcę po kolei do większośći, a jest od groma. Tak, moim zdaniem masz chłodnoanalityczną rację, red-blackpillową, ja wiem o tym i głęboko w głowie sobie to układam. Jest też trochę bluepillowych odpowiedzi. Jak to zsumuję to podejmę decyzję. Forum do tego służy - żeby naświetlić sytuację.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

46 minut temu, antyrefleks napisał:

Ten gość to troll. Pytanie, dlaczego ten typ jeszcze tutaj jest? Sugerowałbym wprowadzić pewne zasady jeżeli chodzi o trolling. Gość raz pisze, że ma żonę a później że jednak partnerkę 10 miesięcy. Innym razem jeszcze coś innego...

 

I widzę trzy strony postów...

Przez rozmyślanie nad tym, czy go laska wali po rogach z kuzynem, bo ma małego, gość dostał nerwicy. Ciekawe jaki będzie następny temat.

  • Like 1
  • Haha 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, jankowalski1727 napisał:

Moja partnerka nic nie wie. Jesteśmy razem 10 miesiecy i zastanawiam się czy jej o tym powiedzieć. Szczerze? Chciałbym żeby znała całokształt.

 Coś tu się nie spina 

34 minuty temu, Krugerrand napisał:

 

Czyli mówisz, że jesteś z partnerką 10 miesięcy, a chciałeś poderwać mężatkę na końcu lipca 2021, czyli 6 miesięcy temu. Gdy będziesz szczery w sprawie twojej psychoterapii nie zapomnij być szczerym w sprawie podrywania mężatki będąc w związku. I taki typ ma reputację +1000 z hakiem, jpdl xD 

  • Like 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Logic napisał:

Gra - słowo klucz.

Wybacz, albo gra albo relacja. Jedno wyklucza drugie.

 

Granicę gry, wyznaczają zasady.

 

Póki w jakiejś sferze życia obowiązują pewne zasady, to w swej istocie, niczym się ona nie różni od partii szachów. Po prostu inaczej zbijasz figury.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już od jakiegoś czasu kołacze mi się w głowie myśl, że błąd leży w spojrzeniu pierwotnym, że tak to ujmę, na zjawisko, które nazywamy problemem.

 

Czy jeżeli idziemy z bólem zęba do dentysty lub z samochodem do mechanika to czy to są problemy czy składowe rzeczywistości?

Imo to, że coś postrzegamy jako słabość i boimy się, że oznajmienie o tym komuś jest takie czy inne wynika właśnie z tego pierwotnego spojrzenia i oceny zjawiska, które i tak istnieje.

 

Czy gdybyśmy nie klasyfikowali tego jako problemy to czy byłby powód do strachu?

 

Wstyd to emocja bardzo instynktowna i jest bardzo fajnie ją oswoić i zobaczyć, że nie zabija, doświadczyć bo zrozumieć to za mało.

 

Także wracając do tematu, ja bym zdecydowanie wykorzystał tę okazje by stanąć oko w oko z bestią.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, icman napisał:

Już od jakiegoś czasu kołacze mi się w głowie myśl, że błąd leży w spojrzeniu pierwotnym, że tak to ujmę, na zjawisko, które nazywamy problemem.

 

Czy jeżeli idziemy z bólem zęba do dentysty lub z samochodem do mechanika to czy to są problemy czy składowe rzeczywistości?

Imo to, że coś postrzegamy jako słabość i boimy się, że oznajmienie o tym komuś jest takie czy inne wynika właśnie z tego pierwotnego spojrzenia i oceny zjawiska, które i tak istnieje.

 

Czy gdybyśmy nie klasyfikowali tego jako problemy to czy byłby powód do strachu?

 

Wstyd to emocja bardzo instynktowna i jest bardzo fajnie ją oswoić i zobaczyć, że nie zabija, doświadczyć bo zrozumieć to za mało.

 

Także wracając do tematu, ja bym zdecydowanie wykorzystał tę okazje by stanąć oko w oko z bestią.

W sensie powiedzieć?

 

Fajne spojrzenia zaprezentowałęś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, icman napisał:

Także wracając do tematu, ja bym zdecydowanie wykorzystał tę okazje by stanąć oko w oko z bestią.

 

Do tego trzeba mieć jaja i dobre poczucie wartości. 

Potrzebne żeby roześmiać się w twarz, gdyby nastąpiła próba użycia tych informacji przeciw niemu. 

 

One są o tyle obciążające, o ile on pozwoli się nimi obciążyć. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, jankowalski1727 napisał:

W sensie powiedzieć?

Tak ale pod warunkiem, że jesteś do tego wewnętrznie przekonany, warto się przyjrzeć intencjom jakie za tym stoją.

 

Jeżeli sam nie uważasz tego za problem to nie obciążysz tym kogoś a to się czuje w przekazie.

Edytowane przez icman
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, icman napisał:

Tak ale pod warunkiem, że jesteś do tego wewnętrznie przekonany, warto się przyjrzeć intencjom jakie za tym stoją.

 

Jeżeli sam nie uważasz tego za problem to nie obciążysz tym kogoś a to się czuję w przekazie.

Nie uważam, jej to nie obciąży, a mam potrzebę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.