Skocz do zawartości

Kiedy facet nie powinien już mieszkać z rodzicami


Rekomendowane odpowiedzi

Osobiście dość konserwatywny jestem i dla mnie domy/dworki wielopokoleniowe to ideał, bo "takie będą Rzeczypospolite, jakie w nich młodzieży chowanie". Dłuższa asymilacja z tradycjami, pozytywnymi wzorcami i majątkiem przekazywanymi z generacji na generację, wychodzi na dobre nie tylko mężczyznom, ale i kobietom.

 

Tym niemniej nie jest w interesie światowego lewactwa, aby ludzie trzymali poziom i klasę (bo przecież potrzebny jest proletariat), mieli cele i marzenia własne a nie tylko te podstawione przez grupy interesów. Nie tylko propagandowo uderza się w tradycję rodziny, gdzie głową jest mężczyzna (że o plugawieniu męskości nie wspomnę) ale przede wszystkim ekonomicznie.

 

Statystyki bezrobocia wśród tzw "młodych ludzi" mówią o jakichś uśrednionych 25% w UE, przy 40-60% w niektórych krajach. Zapewne gdyby nie masowa emigracja, w PL nie byłoby lepiej. 

Jak do tego odpowiednio się nakręci potrzeby i oczekiwania, odpowiednio zdemoralizuje (tylko do tego trzeba wyłuskać spod kurateli rodziców) - proletariat mamy gotowy (czyli świnie inwestujące w rozwój pobliskiej rzeźni). 

Edytowane przez Rnext
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Assasyn napisał:

No dobra wszystko ładnie, pięknie...A teraz pytanie, ilu facetów zarabia tyle ze moze sobie odłożyc na dom/mieszkanie? W dodatku pozbyc sie łatki "pasożyta" rownierz musi sie dokładac do rachunków przeciez...Ile wynosi średnia zarobków w Polsce? Ile moze zarabiac polski mlody mezczyzna w wieku od 21-35 lat...? To nie jest takie wszystko proste jak sie wydaje...Z kwoty(średniej netto) 1350 zł, odlozyc moze po odliczeniu rachunkow, jesli ma auto, to tez kosztuje, mlody chce sie zabawic, chyba ze mowimy o trybie pustelniczym...Ile 600,700 zl miesiecznie? Budowa domu, badz zakup mieszkania w Polsce to oszczednosci na kilkanascie lat, albo wiecej, jesli ktos ma cierpliwosc to prosze bardzo.

 

To odłoży przynajmniej na wkład własny lub cokolwiek innego żeby mieć na start, a nie wyjść na 0 po pierwszym miesiącu. Aczkolwiek masz rację, że w tym kraju ze średnią wypłatą jest trudno cokolwiek zrobić. Tak czy siak więcej odłożysz płacąc rodzicom (300 ?) niż 1500zł na kawalerkę. Chodzi o sam fakt jaki jest benefit takiej sytuacji.

 

14 minut temu, red napisał:

Ładnie idzie, co jeszcze?

 

- Mniej czasu dla "królowej"

- Brak wyłączności

- Ewentualny pozytywny kop od rodziny w przypadku "zakochania" w totalnie popierdolonej sztuce

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed chwilą, Nomorepanic napisał:

Mężczyzna powinien dążyć do powiększania swoich zasobów, dla własnego szerokopojętego dobra. Jeżeli zarabia 1350 zł to nie powinien moim zdaniem myśleć o odkładaniu na mieszkanie/dom, tylko jak zainwestować (biznes / inwestycja w siebie) aby zwiększyć swoje miesięczne

No tak, ale mówimy tu o procencie młodych mezczyzn 20-24lata, bo tacy najszczesciej mieszkaja z rodzicami, jakue pojecie o inwestowaniu w biznes ma taki 20-latek? Żadne, pojdzie do rodziców, a rodzic jak to w Polsce, wybije mu to z głowy, bo od razu sobie ojciec pomysli syn&inwestycja=koszty, ahaa czyli chce żebym pokrył jakis koszta, w sytuacji ekonomicznej wielu rodzin, to nie do przyjecia...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

49 minut temu, RedBull1973 napisał:

1. Ile rodzin posiada odpowiednio duży DOM i odpowiednio zaprojektowany (np. dwie kuchnie) , aby pomieścić syna i jego rodzinę ?

    Mieszkanie odpada , bo choćby miało i 120m - to nie jest samodzielne bytowanie, tak jak w domu (na piętrze)...

 

2. Ile rodzin jest zdrowych, gdzie bezkonfliktowe życie dwóch rodzin jest w ogóle możliwe ?

 

Trochę skupiliśmy się na superlatywach i obalaniu tego, że mieszkanie z rodzicami ma tylko negatywne przesłanki. Z wymienionych przez Ciebie powodów m.in. sam opuściłem swoje ciepłe lokum. To już była sytuacja na skraju zepsucia relacji z moimi rodzicami. 

 

54 minuty temu, RedBull1973 napisał:

To nie jest żaden Matrix, że kobieta chce mężczyznę zaradnego życiowo, czyli m.in. z własnym lokum.

 

Ktoś kto się przemęczy ze starymi do 30 kilku lat żeby potem pójść od razu na swoje zamiast cały czas wynajmować nie jest zaradny? Tak jak pisał red

 

2 godziny temu, red napisał:

"A wy frajerzy dorwiecie pierwszą pracę i bezmyślnie lecicie na swoje, wynająć mieszkanie lub chociaż pokój, później poznać drugą połówkę i brać kredyt na 30 lat. No ale jesteście samodzielni i nikt nie powie, że mieszkacie z rodzicami, zobaczycie gdzie ja będę za 5 lat, a gdzie wy".

 

Do momentu wyprowadzki będzie teoretycznie się męczył i będzie postrzegany za przegrywa, ale później to owocuje. Sam nie mam takiej sytuacji, ale jestem w stanie to zrozumieć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, RedBull1973 napisał:

Czy Wy chcecie ruchać brzydkie, głupie i śmierdzące pasztety ? Chyba nie , macie wymagania....Więc dlaczego odmawiacie posiadania wymagań kobietom ?

To czysta Natura, a nie żaden Matrix....

 

jakim pustakiem trzeba być żeby lali do ruchania podawać całą historię swojego życia, status materialny, mieszkaniowy i rodzinny?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, RedBull1973 napisał:

To nie jest żaden Matrix, że kobieta chce mężczyznę zaradnego życiowo, czyli m.in. z własnym lokum.

 

To jest Matrix. Tak na prawdę, jeśli mężczyzna będzie demonstrował męskie cechy, to jego mieszkanie z rodzicami, choćby miał i 35 lat - kobiety nie zniechęci. W bardziej tradycyjnych kulturach - np. islamskich, jest to norma, że mężczyzna przed ślubem mieszka z rodzicami. Czy ktoś słyszał, aby islamscy mężczyźni byli z tego powodu mniej atrakcyjni dla kobiet, niż mężczyźni z naszego kręgu kulturowego?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Assasyn said:

No tak, ale mówimy tu o procencie młodych mezczyzn 20-24lata, bo tacy najszczesciej mieszkaja z rodzicami

 

Bo taka jest kolej rzeczy i nie ma co z tym walczyć. Mieszkanie to nie srajfon, jego "wyprodukowanie" jest drogie, i jest cennym walorem z racji na jego wysoką wartość. Nie da się zrobić tak aby nagle więcej mężczyzn w wieku 20-24 lata posiadało własne mieszkanie. Większość mężczyzn w tym wieku, jeżeli posiada własne lokum, to dlatego, że je dostali od rodziny, a nie dlatego, że na nie zapracowali. Przecież to, ile zarabiasz zależy w głównej mierze od Ciebie, od kwalifikacji iumiejętności, od rynku pracy.

Rynek pracy jest słaby - zmień otoczenie. Nie masz cennych umiejętności - no to sorry, nie zarobisz kokosów, no chyba że masz farta lub znajomości. Własne mieszkanie to przywilej a nie prawo.

 

Mam nadzieję, że w tej kwestii się zgadzamy.

 

Moja wypowiedź zacytowana przez @Assasyn nie była skierowana do wszystkich, bo nie wszyscy są zaradni, a nawet pokusiłbym się o stwierdzenie, że nie wszyscy są w stanie być zaradnym bo to wymaga energii. To forum też nie jest dla wszystkich.

 

I masz rację, przeciętny 20 latek nie ma pojęcia o inwestowaniu, ale to nie oznacza, że nie powinien próbować, nawet jeśli rodzina nie chce go w tym wspierać. Jeżeli się nie rozwija to nie będzie miał sukcesów, nie będzie miał kasy, nie będzie miał swojego mieszkania i będzie żył na wynajmowanym do usranej śmierci. Mając 20 lat, startując z czystą kartą (większość nie ma w tym wieku zobowiązań pt. dziecko itp) to właśnie jest czas na próby i na rozwijanie siebie.
Jak ktoś się nie rozwija, no to ma słabo w życiu. Nie widzę powodu aby facet który jebnął naukę na etapie gimnazjum i trudni się dorywczą pracę w celu osiągnięcia kasy na konsumpcję browara miałby żyć na równej stopie z człowiekiem, który wiele lat wkładał wysiłek w swój rozwój inwestując własne pieniądze i czas.

 

Przykład 1:

znajomych po studiach, którzy zarabiają "godziwie" jako programiści, ale jest to okupione wieloma godzinami spędzonymi przed komputerem, również poza godzinami pracy (tk naprawdę to jest niekończąca się nauka nowości)

 

Przykład 2:

znajomy zakończył studia na etapie gimnazjum, bo nie było mu po drodze, ale zamiast na browara i balety chadzał dorabiać do stolarni, teraz ma fach w rękach i z tego co widzę to raczej nie narzeka na poziom życia

 

Przykład 3:

znajomy jak wyżej, wykształcenie podstawowe, ale życie od gimnazjum rozcieńczał browarami i żyje w domu z rodzicami z tego co państwo im da + dorywcze prace, oczywiście stały bywalec lokalnych baletów

 

Wniosek:

nie wszyscy chcą i nie będą mieć, ci co chcą mają
 

 

Edytowane przez Nomorepanic
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, red napisał:

 

jakim pustakiem trzeba być żeby lali do ruchania podawać całą historię swojego życia, status materialny, mieszkaniowy i rodzinny?

 

Aha, czyli mieszkasz z rodzicami, przyprowadzasz laskę, a ona jest taka głupia, że nie zorientuje się , że mieszkasz z rodzicami....?

Jak matka wyjdzie zobaczyć ,kogo tam przyprowadziłeś, to pewnie powiesz, że to sprzątaczka, tak ? :lol:

 

Po drugie, nie wszystkie lale są tylko do ruchania. I nie tylko na kopulacji polegają nasze kontakty z samicami...

Edytowane przez RedBull1973
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie! Opiszę trochę swoją sytuację. Piszecie, że co taki 20-22-latek wie o biznesie itp. Rzeczywiście niewiele, choć pewnie są wyjątki. Jak już wspomniałem w pewnym poście, cała moja ostatnia dekada życia (20-30 lat) to jedna wielka pomyłka prawie pod każdym względem. Dopiero od 27 roku życia coś zaczęło się we mnie zmieniać. Ledwo skończyłem szkołę, to cieszyłem się wolnością. Nie miałem w głowie czegoś takiego, jak praca. Okres 21-22 lat - byłem w wojsku. Wcześniej (po skończeniu szkoły i po wojsku) miałem w głowie chlanie piwa i muzykę rockową i metalową. To na mnie mocno wpłynęło, o czym pewnie niektórzy z was wiedzą z wątku alkoholowego.

 

 

 

Tu i tam jakoś sobie dorabiałem, wiadomo (nie chcę wszystkiego zdradzać). Pierwszą oficjalną pracę podjąłem w wieku 24,5 lat. Mniej więcej od 26 roku życia zacząłem odczuwać potrzebę mieszkania samemu, na tzw. swoim. Moja wypłata wtedy wynosiła 1400 zł na rękę. Dużo z tego szło na alkohol (średnio 300-400 zł) plus niezdrowe zachcianki - ok. 150-200 zł. Rodzicom dawałem śmieszne pieniądze - 100-200 zł do czynszu. Kupowałem sobie rzeczy do chodzenia i książki. Na książki rekordowo z takiej wypłaty wydałem 550 zł. Przeważnie na książki wydawałem 300-350 zł miesięcznie.

 

 

 

Potrzeba (mieszkania na swoim) potrzebą, a życie życiem. Z pracy mnie zwolnili. Rok byłem bezrobotny. Przez pół roku pobierałem zasiłek dla bezrobotnych. W wieku 27,5 lat "poznałem" swoją "jedną jedyną" i dalszą historię niektórzy z was znają.

 

 

 

Podsumowując, za gówniarza po skończeniu szkoły, nie wiedziałem, co chcę robić. W wieku 20-27 znacząco na moje życie wpłynęło piwo i muzyka. Potem "wielka miłość", która zrobiła ze mnie wraka człowieka. Przez to w 90% zawaliłem drugi rok studiów (na szczęście wróciłem do gry o swoją przyszłość i teraz żadna samica ani nic innego już mnie od moich celów nie odciągnie). Problemem moim było (i trochę nadal jest) to, że jestem mocno sentymentalny. Czułem mocne przywiązanie do mieszkania rodziców i do swoich rodzinnych stron, do przyrody.

 

 

 

W tym roku rozpocznę 30 rok życia i zamierzam wynieść się z domu rodzinnego. Po prostu chcę już mieszkać sam (nie od dzisiaj oczywiście, bo zaczęło się to mniej więcej od 26 roku życia, ale los przyniósł, co przyniósł). Chcę mieszkać sam, tylko nie wiem, jak to rozegrać. Moja wypłata obecnie jest śmieszna - 1300 zł na rękę. Rata za studia - 400 zł/miesiąc plus dojazdy - ok. 550 zł/miesiąc. Do czynszu dorzucam śmieszne pieniądze 100-200 zł. Do tego długi u rodziców (okresy bezrobocia, w tym największy, gdy miałem do czynienia ze swoją "jedną jedyną").

 

 

 

Jeden znajomy wyniósł się z rodzinnego domu w wieku 34 lat (miał warunki, żeby mieszkać tak długo z rodzicami). Drugi w wieku 31. Trzeci dopiero zamieszkał osobno po zrobieniu dziecka w wieku 28 lat. Czwarty też teraz idzie na swoje w wieku 30 lat.

 

 

 

RedBull1973 częściowo ma rację, bo to tak, jakby w czasach prahistorycznych samiec nie miał swojej jaskini, więc która samica chciałaby z nim być?

 

 

 

Tak więc, może mają Panowie jakieś rady dla takich, jak ja? Dostałem już radę, żeby wziąć kredyt na mieszkanie. Rada może byłaby skuteczna, gdybym miał samicę i samica też dokładałaby się po połowie, ale to jest nierealne. Prawdopodobnie zamieszkam z dwoma kolegami i będziemy rozkładali rachunki na trzech. Wolałbym jednak zamieszkać sam, tylko czy to jest realne? Ile może kosztować najtańsza kawalerka w dużym mieście? To mogłaby być najmniejsza klitka, bylebym miał się gdzie wyspać i umyć.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

46 minut temu, Oświecony napisał:

Dostałem już radę, żeby wziąć kredyt na mieszkanie.

Whaaaat?!?! Od kogo ta rada? Od bankiera? (pardon, bankowca, bo między nim a bankierem jest taka sama różnica jak między rencistą i rentierem).

Przemyśl to, bo ktoś Ci źle życzy albo nie zna Twojego (tymczasowego) położenia. IMO, to najgorsze co mógłbyś zrobić. Nawet jeśli "samica dokładałaby się po połowie", miałaby potem obie.

 

48 minut temu, Oświecony napisał:

(na szczęście wróciłem do gry o swoją przyszłość i teraz żadna samica ani nic innego już mnie od moich celów nie odciągnie).

Jedno z lepszych postanowień. Zbuduj swoją wartość - to najważniejsze (wiedza/kompetencje/skuteczność/charakter/postawa życiowa). Dla siebie i ew. potomstwa, jeśli zechcesz je mieć i będziesz przekonany że dasz radę mieć wpływ na ich wychowanie. Inaczej skończysz jak "znajomy znajomej", zasądzony niedawno o podwyżkę alimentów przez ex-żonę i (ex)dzieci. Swoją drogą, gdyby wiedział jakie będzie ich przyszłe nastawienie, spuściłby się do zlewu.

 

Mawia się, że mężczyźni dojrzewają później. To właśnie dlatego, żeby okres ich totalnej głupoty, został wykorzystany bezwzględnie na potrzeby "niewoli prokreacyjnej". Biologia żąda ofiar... Trzeba nie stać się jej ofiarą.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Czy Wy chcecie ruchać brzydkie, głupie i śmierdzące pasztety ? Chyba nie , macie wymagania....Więc dlaczego odmawiacie posiadania wymagań kobietom ?

To czysta Natura, a nie żaden Matrix...."

 

Żeby mieć wymagania trzeba również coś zaoferować. Rozłożenie nóżek + jakieś pierdoły to żaden powód do oczekiwań.

 

Pomyślmy...

 

Oczekuję od kobiety co najmniej równego aktualnego majątku, w tym oczekiwanego spadku, wykształcenia oraz porównywalnych jakościowo, choć najchętniej nie pokrywających się z moimi umiejętności.

To tak na początek.

Jestem roszczeniowy? Jakim to kurwa cudem?

 

"Po drugie, nie wszystkie lale są tylko do ruchania. I nie tylko na kopulacji polegają nasze kontakty z samicami... "

 

I wtedy robi się chujowo <_<

 

 

Edytowane przez wroński
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rnext, spokojnie, aż tak głupi nie jestem, żeby brać kredyt na 30 lat. Człowiek, który mi to radził ma tradycyjne poglądy, czyli ślub, rodzina itp. Zakładał, że gdybym ja zarabiał co najmniej 2000 zł (wiem, śmieszne pieniądze) i wybranka drugie tyle, to mielibyśmy mieszkanie wykupione w ciągu jakichś 10-12 lat, odkładając na ratę 1500 zł/miesiąc. Wiecie, ja się ogólnie na tym nie znam, co pewnie widać. 1500 x 12 miesięcy = 18 tysięcy. 18 tysięcy x 10 lat = 180 tysięcy zł.

 

 

 

"Mawia się, że mężczyźni dojrzewają później. To właśnie dlatego, żeby okres ich totalnej głupoty, został wykorzystany bezwzględnie na potrzeby "niewoli prokreacyjnej". Biologia żąda ofiar... Trzeba nie stać się jej ofiarą." - piękne słowa. Aż sobie je skopiuję. Ja właśnie jestem jednym z przypadków, który dojrzał później.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 8.03.2016 o 15:17, RedBull1973 napisał:

Aha, czyli mieszkasz z rodzicami, przyprowadzasz laskę, a ona jest taka głupia, że nie zorientuje się , że mieszkasz z rodzicami....?

Jak matka wyjdzie zobaczyć ,kogo tam przyprowadziłeś, to pewnie powiesz, że to sprzątaczka, tak ? :lol:

 

Po drugie, nie wszystkie lale są tylko do ruchania. I nie tylko na kopulacji polegają nasze kontakty z samicami...

 

Lal tylko do ruchania nie przedstawia się rodzinie, nie mam musy ich nawet zabierać do siebie.

 

A na czym polegają twoje kontakty z samicami, to twoja prywatna sprawa, na etapie życia, na którym jestem są tylko do ruchania. A do domu zapraszam jedynie nieliczne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie można mierzyć wszystkich jedną miarą. Najwięcej zależy od sytuacji życiowej. Ja wyprowadziłem się od rodziców, bo chciałem mieć święty spokój. Jest to dla mnie znacznie ważniejsze niż odkładanie kasy. Obecnie nie zarabiam dużo i starcza mi na utrzymanie, edukację w siebie i jakieś małe przyjemności. W domu rodzinnym odkładałbym znacznie więcej, ale nad głową miałbym ojca nalegającego by chodzić do Kościoła, wyznawać PiS i mieć niskie poczucie własnej wartości. Dzięki wyprowadzce oszczędności mam marne, ale przynajmniej usamodzielniłem się i moje perspektywy na znalezienie lepszej pracy rosną z każdym miesiącem. Nic innego obecnie się dla mnie nie liczy. Rozumiem, że trzeba myśleć o zabezpieczeniu finansowym, ale moim zdaniem na obecnym etapie mojego życia inwestowanie w siebie jest ważniejsze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 7 miesięcy temu...

Wypowiem się i w tym temacie. Ja i wielu moich rówieśników mieszka z rodzicami. Mam 24 lata. Ci, którzy mają 25, a nawet do 30 również mieszkają z rodzicami. No chyba, że uznajemy, że 19 latek, który idzie na studia, dostaje hajs od rodziców na mieszkanie i życie, już mieszka samodzielnie. To spoko:D  Sorry, ale to jest właśnie matrix. Nikt nie będzie wyznaczał jakichś sztucznych norm typu "25 lat i z rodzicami to wstyd". A dlaczego 24, 5 albo 26,5 to nie jest granicą? To jest według mnie uleganie presji społeczeństwa i matrix. Jeśli moi znajomi mieszkają sami to albo są studentami i mają hajs od rodziców na mieszkanie, albo rodzice się wyprowadzili z bloków, wprowadzili do domu, a synek ma po nich mieszkanie w bloku na własny użytek. Zarób w małym mieście 1000 zł, wydawaj 6000 zł rocznie na dalszą edukację i wynajmij mieszkanie za 1000 zł to nie masz nawet na suchy chleb:)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ja mieszkam z rodzicami ale jest to mój ostatni rok. Mieszkałem 4 lata w Wawie gdy byłem na kontrakcie, potem wróciłem ale w nast roku sie wyprowadzam juz całkowicie. Do tej pory jak mieszkam to dokładam się do rachunków, sam kupuje sobie jedzenie, nic od rodziców nie biorę, piorę, prasuje, sprzatam ogolnie sądze że nie jestem pasożytem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam znajomego, 36 lat, mieszka w domu z rodzicami. Ale przegryw, co nie? Mieszka z nimi dla wygody, tylko i wyłącznie. Pewnie leń i nieudacznik, nieprawdaż? W jego przypadku "dla wygody" oznacza to, że koleś ma kilka biznesów, calutki dzień spędza poza domem, od rana do wieczora. Pracuje, objeżdża swoje biznesy. Cały dzień. Aha, zapomniałbym - w garażu i przed domem stoją Audi A6, BMW M5 , 400-konny Mercedes SL i Porsche Cayenne. Zarobki - kilka-kilkanaście tys. miesięcznie. 

 

Jak niby ktoś taki miałby mieszkać sam? Kto by mu chatę ogarniał i ogród, jak go wiecznie w domu nie ma? Koleś chyba nie umie gotować. Nie wiem. Wiem, że nie gotuje i nie sprząta. Ale za to przynosi kokosy do domu, jest nieprawdopodobnie ogarnięty życiowo i cholernie pewny siebie. Na sprawach życiowych, urzędowych, administracyjnych zna się jak mało kto. Wszystko potrafi załatwić. W dodatku jest niezwykle ciekawym człowiekiem, z uwagi na wypełniony po brzegi plan dnia. Taki trochę typ macho, kiedyś prawie pobił policjanta przy kontroli, nikogo się nie boi, chodzi na siłkę i ma kumpli wyglądających jak zawodnicy MMA. No ale co tam - na pewno jest nieudacznikiem, bo mu mama pierze skarpetki.

 

Cholernie chciałbym zobaczyć miny dziewczyn i białych rycerzy, który nie znając go, wyśmialiby go, że mieszka z rodzicami w takim wieku, po czym on pokazałby im cały swój dorobek życia i odjechał swoim 400-konnym potworkiem mając uśmiech politowania na twarzy.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Mayki napisał:

Mam znajomego, 36 lat, mieszka w domu z rodzicami. Ale przegryw, co nie?

 

Totalny przegryw i nieudacznik bo powinien:

1. W wieku 25 lat wziąć ślub

2. Tyrać za 2 netto na kredyt i swoją panią

3. Akceptować pomiatanie przez rodzinę dorzucającą się do jej części kredytu na klitkę zwaną mieszkaniem.

 

Prawdziwy facet ma być jak bank czyli zarabiać!!!

 

:D:D:D

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brakuje mi tutaj właśnie myślenia długofalowego. Ktoś może miec kasę, ale nie włoży tego w mieszkanie, ale na przykład w lokal na biznes. Ktoś może miec kasę, ale zdecyduje się nie zmieniac samochodu i brac go na kredyt, bo przecież trzeba się pokazac przed znajomymi i sąsiadami, tylko oszczędza dalej, bo wie, że trzeba myślec długofalowo. Ktoś kupuje samochód, na który go nie stac, a mieszka w czwórkę w 30 m2, odżywia się śmieciami, no ale fura stoi i traci na wartości :D Wszystko to gra pozorów, w którą ja nie zamierzam się bawic. Kiedy teraz zarabiam grosze, to nie będę wszystkiego wpierdzielał w mieszkanie, bo ktoś tam napisał, że 25 lat i z rodzicami to przegryw albo nie wydam wszystkiego na wakacje w kurorcie, żeby się pochwalic na fejsie znajomym, jaki to ja nie jestem człowiek sukcesu, w głębi duszy czując rozgoryczenie i ból, że wydałem ciężko zarobione grosze w tygodniową przyjemnośc. Podziwiam też ludzi, którzy ładują bezrefleksyjnie kasę na totalne głupoty. Co rok nowy komputer za 3 tysie, 500 t-shirtów, nowe gierki komputerowe. Jak ktoś na to ma, to niech sobie kupuje- nie moja sprawa. Ale często wynika to z jakiejś pogoni za modą, za nową technologią, bez zadawania sobie pytania, czy ja akurat naprawdę tego potrzebuje i czy to pozytywnie wpłynie na moją przyszłośc? Czy tylko zacznę przez to tracic czas i przy okazji zdrowie, wgapiając się w ekran i popijając browar?  Pozdrawiam wszystkich przegrywów, łącznie z samym sobą:D

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam 24 lata. I coraz więcej przemyśleń na temat funkcjonowania świata. Wierzę, że nic nie dzieje się przypadkiem i jakaś siła wyższa spowodowała, że znalazłem się na tym forum. I jestem za to bardzo wdzięczny. Mam coraz większe poczucie wartości, upewniając się, że byc może ze mną wszystko jest w porządku, a ten świat jest jaki jest. Ja chcę życ w swoim tempie, w swojej przestrzeni i się rozwijac. Ostatnio sobie pomyślałem, że mamy jedno życie. I że może ono byc piękne, jeśli tak postanowimy. Są trudne momenty, ale to wszystko jest potrzebne i nie żałuję, że przez nie przebrnąłem. W którymś miejscu chciałem się poddac, ale dzięki dobrym ludziom walczyłem dalej i stało się coś pięknego. Dotarłem do momentu, że to wszystko zaczęło miec sens. Oprócz chamów na tym świecie jest pierwiastek boski, ludzie z wielka klasą, którzy są serdeczni. I tak trzeba podchodzic do życia, otaczac się mądrzejszymi, iśc swoim tempem, co uświadamiają ludzie na tym forum, patrzec przed siebie, a ludzi małych nigdy nie zabraknie. Powoli uczę się nie przejmowac ich opiniami, ale na prawdziwych zasadach, nie tylko mówiąc, że się staram, ale rzeczywiście tak robiąc. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak: warto się wyprowadzić od rodziców w młodym wieku żeby poznać choć mniej więcej jak wyglądają nasze realia życia samemu, w dużym mieście itp. Nie należy oceniać też innych po okładce. A bo ten to ma Audi Q5, a ten to się własnego M nie dorobił i musi z rodzicami mieszkać. Nie znasz człowieka? Nie oceniaj. Skąd wiesz czy Audi Q5 nie jest w kredycie zmierzającym do sporego długu, a drugi gość przypadkiem nie ma na swym koncie 300 k oszczędności? Chyba nie siedzisz im w głowie żeby wiedzieć takie rzeczy.

 

Druga sprawa. Wszyscy którzy piszą że wstyd mieszkać z rodzicami, ulegli moim zdaniem presji społecznej. Musisz mieć wyjebane na to co mówią inni, ponieważ jeśli dobrze kalkulujesz w swoim życiu to doskonale wiesz co robisz i po co to robisz. Mieszkanie z rodzicami może być okresem przejściowym jak wyżej Bracia wspominali.

 

I teraz opowiem wam o swoich doświadczeniach bo przerobiłem wszystkie typy mieszkania. Na początku mieszkałem z rodzicami były to czasy gimnazjum, liceum i moich buntów. Wtedy myślałem (ile ja bym dał żeby mieszkać samemu lub z dziewczyną). Po liceum wyprowadziłem się do większego miasta i tam zamieszkałem ze swoją ukochaną. Na początku super, wynajmowaliśmy takie mini mieszkanko i było ok. Wszystko szło na pół i spokój. Kilka msc później jej odjebało i się zaczęło. Co się zaczęło? Piekło na Ziemii. Obrót o 180 stopni. Ja dwa razy przyfrajerzyłem tu i tam i moja ukochana zaczęła stawiać warunki i zakazy. Wkurwiłem się i się wyprowadziłem.

 

Potem zacząłem mieszkać z kolegami. Był to jeden z najlepszych okresów. Znaliśmy się od małego, oni studiowali ja sobie ogarniałem kasę, nie studiowałem i każdy żył. Czasem imprezka, do mnie przychodziły dziewczyny, ale raczej tylko na seks jak już. Czasem jakaś została na dwa dni i z kumplami się pokłóciliśmy trochę o to że obcy ludzie w mieszkaniu się kręcą. Po roku każdy rozszedł się w swoją stronę i impreza się skończyła. 

 

Potem mieszkałem z małżeństwem. Oni w jednym pokoju, a ja w drugim. Gorszego mieszkania nie miałem w życiu. Oni się kłócili, ten przychodził najebany ta się darła na niego bo była jego Panią i władczynią. Dobrze że jeszcze go na smyczy nie trzymała jak rasowego psa. Uciekałem stamtąd jak najszybciej się da. Chyba niecałe pół roku wytrzymałem. Szkoda mi tamtego gościa bardzo bo był wrakiem człowieka przez swoją małżonkę. 

 

Potem się przeprowadziłem do mieszkania, w którym mieszkało 3 dziewczyny i jeden chłopak. I wyobraźcie sobie, że każdy był tak ogarnięty życiowo, że w mieszkaniu była lepsza atmosfera niż u niektórych w domu rodzinnym. Obcy sobie ludzie zaczynają mieszkać ze sobą i po jakimś czasie zaprzyjaźniają się. Każdy młody, piękny robiący karierę. Mieszkanie duże po remoncie super lokalizacja. Cud miód. Nigdy tam nie miałem sprzeczki o cokolwiek. Ja tam byłem najmłodszy oni starsi o 10 lat średnio, ale wszyscy raczej podobny poziom mentalny. Każdy każdemu pomagał. Porządek był zawsze, każdy sobie sam sprzątał a wspólne części mieszkania razem. Tam dopiero odżyłem. Potem chęć lepszego zarobku pogoniła mnie dalej.

 

Teraz mieszkam sam. I powiem szczerze, że jest idealnie. Sam sobie szefem, nikt nie mówi co mam robić i kiedy sprzątać. Trzymam sobie dyscyplinę sam i chwalę sobie to bardzo. Zawsze mam ogarnięte mieszkanie, lodówkę, auto i finanse. Czasem chciałbym z kimś pomieszkać tak dla fanu, ale wiem że na dłuższą metę lepiej radzić sobie samemu. Raczej bym się nie zamienił, chyba że bym musiał. Przerobiłem wszystkie opcje, poznałem wszystkie możliwości (oprócz mieszkania z kimś w pokoju, ale to już się kompletnie nie kalkuluje) i doszedłem do wniosku, że mieszkanie samemu jest najlepszą opcją jeśli chodzi o długoterminowość. A jeśli dopada nas samotność z powodu braku ludzi to możemy sobie zamówić panienkę do towarzystwa lub iść na miasto i popatrzeć jak panie chodzą ze swoimi pieskami na smyczy. Gwarantuję odechce się wam mieszkania z kim innym. Stawiam teraz niezależność ponad wszystko, potrafię wszystko załatwić sam i ogarnąć wszystko bez problemu. Nauczyłem się też przez to punktualności, gdzie niektórzy w wieku 30 lat mają z tym problem.

 

I powiem jeszcze raz: nie patrzcie na opinię społeczną, że tego i tego nie powinno się robić. Chuja tam prawda. Rób tak jak Tobie jest dobrze i dla własnych korzyści, a najlepiej na tym wyjdziesz. Nie patrz na innych i nie pomagaj za bardzo bo ludzie zamiast podziękować potem oplują Cię jadem. Tak niestety jest w większości przypadków.

 

Mógłbym jeszcze wiele pisać o tych typach mieszkania, a to co jest tu napisane to zaledwie skrócony wstęp. Jakby ktoś miał jakieś pytania to odpowiem.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak czytam niektórych posty ze powyzej 25 lat to zaden wstyd mieszkac z rodzicami.... ja mam 22 lata, nie mieszkam z rodzicami tylko na swoim i nie wyobrazam sobie mieszkac z rodzicami spowrotem.... no chyba ze sie ma naprawde super spoko rodziców, ojca alfe który pomaga i doradza i matke która sprzata gotuje i nie robi z niczego problemów... ale to moze pare procent takich rodziców, reszta to typowe janusze którzy CI noge podstawią nawet swojemu dziecku jak Ci sie wiedzie lepiej....

 

facet sie musi usamodzielnic, czy wynajem czy własne mieszkanie(wiadomo ze lepiej własne, zawsze to inwestycja)...

 

przyklad goscia co ma takie auta i biznesy i mieszka z rodzicami? nie chce mi sie w to wierzyc, ale jesli to prawda to ja i tak bym go wysmial, ze musi mieszkac z rodzicami bo nie umie sobie sam ugotowac czy posprzatac... przesada.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.