Skocz do zawartości

Nie umiem wyjść z towarzyskiej stagnacji


Carl93m

Rekomendowane odpowiedzi

@self-aware jak mnie psycholog zapyta "Co Panu dolega?", ja odpowiem: "Wszystko, z wyjątkiem łupieżu... " :D

A tak już na poważnie, to szukam tylko i wyłącznie znajomych i social circle, bo po znalezieniu dziewczyny, zdałem sobie sprawę, że to właśnie tego mi brakuje bardziej niż dziewczyny.

Brakuje mi stymulacji intelektualnej od innych osób, możliwości zwykłych rozmów jak dawniej na studiach. Ludzie to dla mnie takie baterie trochę.

Co do basenu to po prostu chcę się nauczyć pływać i już nigdy nie odmawiać wypadu nad jezioro. Przez to straciłem 2 grupy znajomych z gimnazjum i liceum, że się wymigiwałem, bo wstydziłem się tego że nie umiem pływać. Być może gdyby ten skill to moje życie by wyglądało zupełnie inaczej. A może bym miał żonę i dzieci, albo złamany kręgosłup od skoku na główkę - nie wiem.

Ulica to nie, na pewno nie. Kojarzy mi się to z tymi Creepami z kursów uwodzenia. Nie wiem czy to bardziej przerażające czy bardziej żałosne. Według mnie to postawa needy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 hours ago, Carl93m said:

A tak już na poważnie, to szukam tylko i wyłącznie znajomych i social circle, bo po znalezieniu dziewczyny, zdałem sobie sprawę, że to właśnie tego mi brakuje bardziej niż dziewczyny.

A jak stracisz dziewczynę a zyskasz znajomych to zdasz sobie sprawę, że brakuje dziewczyny ;) Życie jest pod tym kątem dość przejebane, że aby było dobrze to trzeba być usatysfakcjonowanym na wszystkich ważnych polach.

 

Udane związki to musi być super sprawa.

 

Ogólnie rozumiem co masz na myśli. Szukaj zatem, najlepiej po jakichś miejscach gdzie są ludzie mający podobne zainteresowania.

 

Może też terapia sprawi, że znajdziesz odpowiedzi czy coś? Niektórzy piszą, że takie terapie im bardzo pomogły. 

 

Na pewno rozkminiłbym aby robić mniej po godzinach. Masz już kasę na tyle ok, że nie musisz się spuszczać aż tak. Zarobić na mieszkanie i tak się prawie nie da, więc chyba olałbym to na chwilę. Najlepsze lata życia niedługo będą za Tobą, warto więc jeszcze spróbować popoznawać ludzi i nie obudzić się w wieku 35-40 lat totalnie sam.

Edytowane przez self-aware
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 hours ago, nowy00 said:

Niezbyt optymistyczna opcja taka forever alone.

Owszem. Jak ja sobie myślę, że w wieku np. 40 lat będę kompletnie sam... I tak może pozostać już do końca przez następne 20-30 lat to nie czuję nawet o tyle smutku co po prostu strach.

 

Czasami jak spaceruję to widzę bardzo stare babinki na ławce. Siedzą sobie... oczywiście same. Widać w nich taki ogromny smutek. Ja wiem, że one są same od lat. Pewnie dzieci/wnuki czasem wpadną ale poza tym nic. Następnym razem usiądę obok i pogadam chwilę. Może jest jakaś karma i koło mnie na starość też ktoś na chwilę siądzie.

Edytowane przez self-aware
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@self-aware Też to obserwuję. Starszych mężczyzn też to dotyczy. Chodzenie do kościoła w jakimś stopniu zapełnia im tą pustkę. Niektórzy też angażują się w jakieś zajęcia grupowe, np. aquaaerobik na basenie na który chodzę, potem te panie sobie idą razem na kawę itp. Albo są jakieś grupowe wyjazdy dla emerytów. Myślę, że będąc starszym też coś się znajdzie na zminimalizowanie samotności, być może będzie to nawet prostsze niż mając 30 lat i zabieganych pracą i dziećmi znajomych, bo będąc na emeryturze generalnie nie masz zapierdolu.  No i ludzie aż tak nie oceniają Cię po wyglądzie czy co im możesz zaoferować / czy opłaca się z Tobą gadać, możesz zagadać do babki 60letniej i nie będzie kręcić nosem xd chyba xd

 

Ale tak, też obawiam się być starszym samotnym, nieogarniającym już rzeczywistości gościem któremu akwizytorzy wciskają garnki za 15k albo wmawiają że są rodziną i potrzebują pieniędzy. W moim mieście mnóstwo emerytów tak dało się oszukać, nawet policja jeździła po osiedlach z megafonem i pouczającą audycją.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 8.05.2022 o 03:16, self-aware napisał:

Nie jest lekko i często wlatuje samotność. Trzeba się mega napocić i próbować non stop. Połączenie tego z pracą, nauką itd potrafi być bardzo męczące. Życie :) I nie oczekuj, że się zaczną dziać nagle cuda ze względu na doświadczenie czy zasoby. Myślę, że większość, która przekracza tą 30 zderza się boleśnie z forumowym mitem niesamowitego męskiego życia po 30, który jest "troszkę" daleki od prawdy :D

Generalnie cały post jest mądry, życiowy. Sam mam 30 lat i potwierdzam twoje obserwacje, jest ciężko ale uważam, że do 40 jeszcze jest nadzieja bo człowiek ma jeszcze siły, chęci i energię a później nawet patrząc po moim ojcu jest gorzej. Dlatego będę lizał życie tyle ile pozwoli mi się wylizać. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, NoHope napisał:

Sam mam 30 lat i potwierdzam twoje obserwacje, jest ciężko ale uważam, że do 40 jeszcze jest nadzieja

To nie kwestia wieku, że przy 30 jest trudniej... jak miałeś 20lat to było łatwiej? W moim przypadku zdecydowanie nie. Tutaj brakuje ogarnięcia społecznego, odwagi, pewności siebie. Zgodzę się jedynie z tym, że mając 20 lat masz okazję poznać kogoś w szkole, tyle... Sam będę miał 29 lat, problemy identyczne do autora, praca zdalna, 4 ściany, mieszkam na wsi licząca 400 mieszkańców. Zarabiam dobrze, jednak to wgl nie przekłada się na interakcje społeczne. Kobiety nie lecą na kasę... lecą na iluzję majętności 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Akadyjczyk napisał:

jak miałeś 20lat to było łatwiej?

Jak chodziłem na studia to mi naturalnie znajomi wpadali i może to nie byli znajomi do ostrego chlania ale kilku całkiem dobrze poznałem i z nimi imprezowałem. Łatwiej bo młodzi ludzie są bardziej chętni na wyjścia i też dużo więcej wolnych kobiet w otoczeniu.

Edytowane przez NoHope
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

57 minutes ago, krzy_siek said:

bo będąc na emeryturze generalnie nie masz zapierdolu.

Tu jest drugi problem. My tych emerytur mieć albo nie będziemy albo będą tak niskie, że będziesz miał zapierdol.

 

33 minutes ago, NoHope said:

Generalnie cały post jest mądry, życiowy. Sam mam 30 lat i potwierdzam twoje obserwacje, jest ciężko ale uważam, że do 40 jeszcze jest nadzieja bo człowiek ma jeszcze siły, chęci i energię a później nawet patrząc po moim ojcu jest gorzej. Dlatego będę lizał życie tyle ile pozwoli mi się wylizać. 

Zazdroszczę Ci jednej rzeczy. Kasy i predyspozycji do zawodu. Serio. Zawsze każdemu tego zazdrościłem. Wiesz czemu? Bo jakbym miał hajs to bym wszystko jebnął i spróbował skupić się TYLKO na życiu. Na ludziach. Na sobie.

6 minutes ago, Akadyjczyk said:

To nie kwestia wieku, że przy 30 jest trudniej... jak miałeś 20lat to było łatwiej?

Oczywiście, że było. Jasne, że przy 30 jest trudniej. Nie powiesz mi, że to przypadek, że tak wielu ludzi po 30 ma problem z samotnością.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 8.05.2022 o 03:16, self-aware napisał:

Myślę, że większość, która przekracza tą 30 zderza się boleśnie z forumowym mitem niesamowitego męskiego życia po 30, który jest "troszkę" daleki od prawdy :D

Co prawda 30 jeszcze nie przekroczyłem, ale chyba coś w tym jest. Generalnie jak pracujesz nad jedną sferą życiową, to nie ma ona bezpośredniego przełożenia na drugą. Porsche w garażu, dobry zawód nie zapewnią super powodzenia, chociaż znacznie mogą to ułatwić. Żeby poprawić relacje to trzeba po prostu pracować nad relacjami.

 

Myślę, że po trzydziestce może być fajne życie, jeśli chodzi o relacje, co do zasady faceci mają większe zasoby niż w wieku 20 lat, są bardziej dojrzali i niezależni, ale trzeba ostro działać, eksplorować, kombinować, w jakis sposób poznawać ludzi. Jak ktoś młode lata poświęcił na dorabianie się, budowanie pozycji, nie był duszą towarzystwa, to musi ostro zacząc działać w tej sferze, jeśli chce ją poprawić. 

 

Tak, może są takie przypadki, że ktoś był niewidoczny dla kobiet/nie był duszą towarzystwa i nagle jest lubiany i zapraszany na imprezy, bez żadnej inicjatywy własnej, ale według mnie dotyczy to skrajnych przypadków jakichś milionerów spadkobierców, zwycięzców totolotka czy przypadków totalnego strzału biznesowego, który dał ogromne pieniądze( tu też można sobie zadać pytanie o jakoś takich relacji). Zwykły chłopak, który zdobył dobry zawód i dobrze zarabia, zaczął się lepiej ubierać i kupił sobie lepszy samochód, raczej się do takich osób nie zalicza, że nagle ludzie zaczynają dzwonić, a kobiety stoją przed drzwiami. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minutes ago, ciekawyswiata said:

co do zasady faceci mają większe zasoby niż w wieku 20 lat, są bardziej dojrzali i niezależni

Tak, ale to totalnie nie dowodzi, że po 30 jest lepiej. Faceci, którzy w wieku 20 lat mają zasoby mają z 100x lepsze życie :) Przede wszystkim dlatego, że mogą się skupić nie tylko na zarabianiu ale na doświadczaniu młodości. To jest bardzo ważne. Jak spierdolisz lata 20-30 głównie na dbanie o karierę to jest to imo fatalna opcja. Sam tak zrobiłem i czuję się z tym depresyjnie. Zwłaszcza, że nie przyniosło mi to oczekiwanych rezultatów.

 

Szczerze? Nie mam pojęcia co poleciłbym młodemu chłopakowi, który zaczyna od zera. Pewnie jakoś znaleźć balans... Życie bez kasy to chujnia. Sama kasa to chujnia. Może po prostu wyjazd za granicę aby jakoś mieć szanse na szybsze zarobki.

17 minutes ago, ciekawyswiata said:

Tak, może są takie przypadki, że ktoś był niewidoczny dla kobiet/nie był duszą towarzystwa i nagle jest lubiany i zapraszany na imprezy, bez żadnej inicjatywy własnej, ale według mnie dotyczy to skrajnych przypadków

Pewnie, że tak :) Chłopaki co tu piszą, że po 30 ich życie nagle się zmieniło to goście, którzy generalnie od zawsze mieli fajne opcje towarzyskie itd.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@self-aware a nie sądzisz, że też padliśmy ofiarami instagrama i w ogóle mediów społecznościowych? W takim sensie, że bardzo wysokie oczekiwania w stosunku do małych możliwości. No stań na głowie, ale życie masz przegrane jak wyglądasz jak chłopak z avatara @NoHope. No co ci dadzą pieniądze i ile osób realnie się wybije. Rzadko która, bo z takim wyglądem masz wgrane najgorsze oprogramowanie, czujesz się jak gówno i nawet od matki czujesz odrzucenie, a nawet babcia Ci nie mówi żeś przystojny. 

Ja jeszcze rok - dwa lata temu byłem 100% za tym, żeby się rozwijać etc. ale teraz coraz bardziej przechodzę na jakiś taki rodzaj darwinizmu i wydaje mi się, że po losowaniu genów karty zostały odkryte. Tak samo jak w świecie zwierząt, będziesz kulejącą, wolno biegającą antylopą, to padniesz łupem agresywnych drapieżników. Niestety.

Po drugie to oczekiwanie w stylu - poczekaj, rozwijaj się, po trzydziestce same laski do ciebie przyjdą... pleasee boyssss. Dotyczy to ludzi np.

- przystojniaka, któremu zmarła mama, wpadł w depresję i się ulał i chodzi z tłustymi włosami. Fakt idzie na siłownie, ma mezomorficzną budowę ciała, ładne rysy twarzy i staje się typem w stylu: "o kurde, patrz Anka, to on? Nie wierzę! Ale Chad!"

- zwykłego chłopaka, który ma swoją wielką pasję, ale nie ujawnia nikomu, bo ma kompleksy, ktoś go odkrywa i kariera wybucha staje się jednostką wybitną i pożądaną w danej dziedzinie

- chłopak z biednej rodziny, który gra w piłkę ma talent. Ktoś go wynajduje, a ten chłopak przez swoją niezmordowaną postawę dochodzi do absolutnego top światowego jak Christiano Ronaldo. Ilu było takich chłopców? Kurwa, ludzie, sam znałem z 5 takich perełek, które jednak przepadły. 

 

A potem się nie dziwię, że chłopaki będą po trzydziestce i jebną samobója bo nie zmieni się nic, jedynie zamiast 5k będą zarabiać 8k. Co to tak de facto zmieni? Paradoksalnie nie wiele, właściwie tych kilku tysięcy więcej się nie odczuwa. Skok w jakości życia to może dopiero od 15k, chociaż przy tej inflacji...

 

Życie dla mnie to jebany fart. Wydaje mi się że każdy ma swój jakiś potencjał, ale z gówna bata nie ukręcisz i możesz go podciągnąć do jakiegoś punktu jedynie. Może się mylę? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po 30 jest tylko gorzej. Jak nie masz towarzyskiej osobowości w wieku lat 20 i jesteś piwniczakiem to w wieku lat 30 jesteś piwniczakiem z kasą. Albo i bez

 

Masz brzydką twarz w wieku 20, w wieku 30 dojdą często zakola. 

Jesteś odludkiem nie zapraszanym na imprezy w wieku 20 lat? W wieku 30 lat jedyne imprezy  na jakie się załapiesz to te na które zaproszą HRy. Bo nikt inny nie będzie ich organizował

 

W wieku 30 lat masa kontaktów ludzi towarzyskich zanika. Bo kariera, bo dzieci. Okazji do zawierania nowych znajomości jest coraz mniej. Samemu sobie je trzeba tworzyć. Wpraszać w towarzystwo. Jesteś nieśmiałym nerdem introwertykiem? Masz przesrane. 

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po 30 roku życia żeby mieć dobrych znajomych to musisz być uberdynamiczny, dużo powyżej przeciętnej. Zagadywać ludzi, dużo jakiś aktywności i tak dalej. Inaczej zamkniesz się w domu i dosłownie zaczniesz zdychać.

 

To jest element niestety polskiej kultury która jest bardzo zamknięta.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ze znajomymi jest ten problem, że raz jest ich w chuj, a raz bardzo mało. Może nie doceniam tego co mam, ale dla mnie to nie jest jakaś niesamowita wartość. Naprawdę jeśli pijecie alkohol i macie jakkolwiek ogarniętą bajerę to nie jest trudno pobyć wśród ludzi, szczególnie teraz jak się robi ciepło i jest w chuj imprez w plenerze - koncerty, Wisła, juwenalia, dożynki cioci grażynki itd.

Prawdziwy przyjaciel - to jest coś cennego (wiem, banał). Mam kilku bliższych ziomków, ale nie mam pewności, że będą ze mną za 5 lat, już kilku takich jak oni zdążyło odejść z mojego życia (koniec liceum, gimnazjum i nagle samo się rozpada, choć przez trzy lata spędzałeś z kimś po 50h tygodniowo, włącznie z weekendami). Miałem do niedawna dwóch przyjaciół, teraz już tylko jednego, bo drugi od pół roku leci w tak srogi melanż, że stracił kontakt z ziemią, tylko ćpanie, zwała, praca w tygodniu i od nowa. 

 

Serio, wiem że większość z was tutaj jest ode mnie starsza i zna życie lepiej, ale szukajcie znajomych z którymi macie jak najwięcej wspólnego - pasja, zawód, kochanka, cokolwiek - bo inaczej to jest jak budowanie zamku na piasku. Skończycie studia albo przestaniecie pić i po pół roku zostaniecie sami. 

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 5.05.2022 o 20:25, Zbychu napisał:

Myśle, że to o co chodziło @NoHope to predyspozycje charakteru. Polecanie introwertykowi-programiście chodzenie po klubach to jak polecanie komuś jednej łopaty zamiast wielu ciężkich koparek do przekopania mierzei wiślanej...

 

To jest wartościowy wpis - choćby to jedno wytłuszczone zdanie trafia w sedno problemu. 

Polecanie introwertykowi-programiście sportów walki, siłowni, wspinaczki, ogólnego docięcia fizycznego - tak. Szeroko pojętego rozwoju osobistego, w tym czytania nie tylko rzeczy technicznych - tak. Chodzenie po klubach i inne zajęcia dla typowych ekstrawertyków - nie! Nie da się zmienić o 180 stopni typu osobowości, a nawet gdyby się dało, to nie ma sensu wyzbywać się własnej tożsamości, a osobowość jest jej immanentą częścią.

 

Cytat

Przeważnie programiści nie robią sobie badań, ale większość choruje na jakiś rodzaj autyzmy czy aspergera - oczywiście różny jest stopień nasilenia tego. Ale poznałem wiele osób z IT i każdy zachowuje się podobnie, w taki szablonowy, zbyt ułożony sposób. Do bólu logiczny, prosty, zwięzły. Czyli nieatrakcyjny dla kobiet, bo mega mega przewidywalny - brak emocji dla gadziego mózgu. Typowy programista to analityk, myśliciel, strateg. A to powoduje często - niewielką wiarę w siebie poprzez zbytnią gadaninę w banii - mówię z własnego doświadczenia i obserwacji. Programista często jak coś mówi - to ta rozmowa musi mieć - cel, sens, przekaz. Programiści i ludzie ze świata IT nie umiają w small talk - nie umieją gadać o dupie marynie, a jak próbują to wychodzi to krótko mówiąc - karykaturalnie, lub cringe.

 

Jesteśmy po prostu logiczni, zwięźli, zasadniczy. Ile ja się nasłuchałem o tej przewidywalności, wycofaniu, itp. Żeby te dziunie chociaż zdawały sobie sprawę, że takich jak one - w miarę ładnych - jest w Polsce setki tysięcy, a umysły takie jak nasze rodzą się raz na 10 tysięcy osobników i to właśnie ci "wycofani" introwertycy tworzą ten świat (ja np. teraz piszę soft, który chodzi na milionach, tak - milionach urządzeń na całym świecie). Ale u kobiet nie ma w ogóle takiego myślenia, dla nich liczy się "tu i teraz" i emocje pobudzające gadzi mózg...

 

Cytat

Z kolei związki, relacje, social skill to w głównej mierze small talk - trzeba umieć rozmawiać o pierdołach, skakać po tematach, które nie mają sensu. Social skill = brak logiki, brak celu, brak zwięzłości i prostoty a programista jest na codzień logiczny do bólu kości i mało tego - tą logikę przez 8 godzin dziennie rozwija. Więc takie pół godziny gadki po pracy nie zrobi zmiany w banii.

 

Nie zrobi, a nawet jak się nauczy jakichś wytrychów i otwarć small talkowych, to i tak nie będzie tego robił naturalnie i nic mu to nie da. 

 

Cytat

Z tego właśnie powodu programista nigdy nie wyrobi sobie dobrej gadki, bajery i nie będzie klubowym podrywaczem. Często goście z mega nawijką to faceci bez dobrej pracy, szkoły, wykształcenia, gołodupce krótko mowiąć, a bajere mają taką, że sobie laseczki z łatwością wyrywają. Programista choćby latami próbował - nauczy się, ale przy takim gościu i tak będzie cieniem, młodszym bratem, rekrutem. Każdy człowiek ma inne predyspozycje społeczne i niestety ludzie ze świata IT mają lipe. 

 

Pod tym względem mamy lipę, ale - jw. - to my tworzymy ten świat. Oczywiście nie każdy programista - rzecz jasna. To nie jest sam w sobie z automatu jakiś nobliwy zawód. Tak jak nie każdy grający na pianinie jest świetnym muzykiem. Ale potencjał i możliwości w zawodzie programisty są naprawdę duże.

 

Cytat

Tak więc nie polecałbym chodzenie na siłę do klubu, bo to jak strzelanie do kaczek z wyrzutni rakiet - niby można coś trafić, ale jakim kosztem? Osoby z grona IT powinni raczej grać tam, gdzie są mocni - a będzie to gra online, czyli tindery i wszelkiego rodzaju social circle, kluby motocyklowe, sportowe, studenckie itd. Poszerzanie grona znajomych i poznawanie przez znajomych. 

 

Tinder tylko jeśli masz wygląd >= 7/10, inaczej będziesz się odbijał od laski do laski, zanim się w ogóle z jakąś umówisz. Kluby sportowe, motocyklowe itp. - jak najbardziej.

 

Cytat

Kluby, puby, koncerty są dobre dla wąskiego grona facetów z ekstrawertycznymi predyspozycjami + wyglądem. Życie to nie bajka, nie każdy może sobie pójść 100 razy do klubu i zostać jebaką. Tak samo typowy jebaka klubowy raczej nie będzie miał predyspozycji do programowania i nie wbije się do branży mimo wysiłku i będzie pracował w zawodzie typu mechanik, kucharz czy inny spec fizyczny

 

Dokładnie. Ekstrawertyka za dużo rzeczy rozprasza, a w programowaniu najważniejsza jest nawet nie sama logika, co umiejętność skupienia się na wiele godzin i pracy na wysokich obrotach bez rozpraszania się. To rzadka umiejętność i nie widziałem jeszcze ekstrawertyka, który by ją posiadał.

 

Edytowane przez SamiecGamma
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Predyspozycje, talenty i poznanie siebie - o wiele przyjemniej spędza się czas na robieniu rzeczy które są spięte z naszą psychologią, nieważne czy mówimy o pracy, aktywności fizycznej czy zwyklym spędzaniem czasu wolnego

 

Koledzy już wcześniej potwierdzili, że stratą czasu jest próbować się wpasowac w aktywność do której poprostu nie masz predyspozycji czy talentu

 

Czy Bill Gates osiągnął by taki sukces gdyby zamiast programowania poszedł w boks zawodowy?

 

Albo odwrotnie - czy Tyson by rozkręcił Microsoft lepiej niż Gates?

 

No właśnie 🙂

 

Kolego @Carl93m jeśli masz problemy z nawiązywaniem kontaktów to zamiast tego skup sie na swoich zajawkach lub tym w czym jestes dobry i wkrec sie w grupe ktora jara sie tym samym, jest spora szansa, że w tej grupie znajdziesz ludzi podobnie wykręconych co Ty 🙂

Edytowane przez rkons
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem dwóch dobrych znajomych z liceum.

Pierwszy, powiedzmy A kilka lat temu wyjechał za granicę. Kontakt miałem poprzez messengera. Jednak kilka lat temu dowiedziałem się, że nie żyje.

Drugi, niech będzie B po prostu nie odpisał mi na jedną czy druga wiadomość na messenger. Dzwoniłem raz, ale już też bez odpowiedzi. Taki ghosting jakby. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie to wygląda tak, że mam 31 lat i ogólnie też mam bardzo mało znajomych, ale to chyba trochę sam tego chciałem, pewni ludzie mnie po prostu męczyli. Miałem takiego zioma z którym mógłbym pogadać o wszystkim, od 2 podstawówki się znaliśmy i to było coś nie do rozwalenia, zgadnijcie co? Tak, przygruchał sobie kogoś i myślę, że ona ma na niego duży wpływ do tego stopnia, że wciągu ostatnich trzech lat kontakt wygasł i teraz praktycznie go nie ma. Ma już dziecko, ale to i tak myślę, że nie tu problem. Podejrzewam, że zauważyła iż nie dam sobie wejść na głowę i jeszcze będę miał zły wpływ na misia... nie wiem, ale wydaje mi się, że na pewno mnie nie lubi.

Jest jeszcze jeden ziom, ale to czasem się spotykamy wypić drinka, pogadać szczerze i pograć w fife przy tych pogaduchach.

Moim takim łączniem ze światem zewnętrznym jest trochę brat, teraz w weekend wybraliśmy się do kina w 8 osób. No i tak się to kręci, szczerze to ja zawsze miałem mało znajomych i tak byłem sam. Laski jak poznawałem to przez portale, bo nie mieszkam w mieście, a w mojej pracy kobiet nie ma, no jeszcze miałem parę kontaktów za czasów kiedy to rok studiowałem, a potem to rzuciłem. Nigdzie nie mogłem się odnaleźć, czułem że nie pasuje i po czasie mnie to drażniło, taki chyba po prostu jestem:)

Edytowane przez Pietryło
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 hours ago, Carl93m said:

Rzadko która, bo z takim wyglądem masz wgrane najgorsze oprogramowanie, czujesz się jak gówno i nawet od matki czujesz odrzucenie, a nawet babcia Ci nie mówi żeś przystojny. 

Jak wyglądasz jak chłopak z avatara @NoHope to masz lipę jak chuj. Ja nie wyglądam aż tak, wyglądam normalnie. Jakieś zalety, jakieś wady. Taki o.

 

21 hours ago, Carl93m said:

Życie dla mnie to jebany fart. Wydaje mi się że każdy ma swój jakiś potencjał, ale z gówna bata nie ukręcisz i możesz go podciągnąć do jakiegoś punktu jedynie. Może się mylę? 

Niestety zgadzam się z Tobą :( Też uważam, że "fart" to w życiu najważniejszy aspekt. Pomijając urodzenie się w rodzinie z kasą czy świetny wygląd... Tu chodzi nawet choćby o to aby trafić na zawód do którego masz predyspozycje i wszystko wychodzi jakoś łatwo i fajnie. Albo trafiając na ludzi aby byli odpowiedni. Albo np. jak chciał ktoś kupić mieszkanie to kupił je kilka lat temu a nie ciułał kasę aby teraz zabulić w chuj więcej.

 

Często serio próbujesz, dajesz z siebie wiele. A i tak chuj wielki. Po prostu los nie dopisuje.

16 hours ago, rkons said:

Kolego @Carl93m jeśli masz problemy z nawiązywaniem kontaktów to zamiast tego skup sie na swoich zajawkach lub tym w czym jestes dobry i wkrec sie w grupe ktora jara sie tym samym, jest spora szansa, że w tej grupie znajdziesz ludzi podobnie wykręconych co Ty 🙂

Wiesz co jest jednym z większych problemów w tego typu kwestiach? Niektórzy nie są w dobrzy w niczym co byłoby jakieś sensowne i można byłoby z tego stworzyć jakąś grupę zajawionych ludzi itd itp. Inni z kolei lubią pewne rzeczy ale są w tym po prostu do dupy, nie mają predyspozycji. Robią bo lubią ale szału nie ma.

 

Trzeba trafić na coś co się lubi, ma się do tego predyspozycje i w dodatku jest to coś co można albo monetyzować albo przynajmniej jest to hobby, które można robić jakoś grupowo itd.

16 hours ago, rkons said:

Koledzy już wcześniej potwierdzili, że stratą czasu jest próbować się wpasowac w aktywność do której poprostu nie masz predyspozycji czy talentu

Tak. Jednak wieczne szukanie to też może być strata czasu i ogromna. Bo co by nie mówić, bez talentu i predyspozycji to chociaż tym rzemieślnikiem w czymś tam zostaniesz. Nie będziesz lubił swojej roboty, będzie chujnia.. ale chociaż masz z czego żyć. Po 30 to fajnie już jednak mieć chociaż pensję wyższą niż najniższa. Jak będziesz wiecznie zaczynał od zera to życie przeminie i nic nie zarobisz. Takie podejście jest spoko dla ludzi, którzy mają kupę kasy albo są bardzo młodzi.

Edytowane przez self-aware
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fart czy nie wszyscy mamy tylko jedno życie. I nieważne jak chujowe karty dostaliśmy trzeba nimi jakoś grać, bo co innego, samobój? Na jakiś poziomie wszyscy kochamy życie bo żyjemy, gdyby było inaczej to byś leżał powieszony na gaciach w kiblu.

 

Osobiście nie lubię swojego życia i jestem z niego głęboko niezadowolony, więc jutro składam wypowiedzenie. Z miesiąc popiwniczę albo coś, później opener a następnie jadę w przygodę ala "into the wild", gadałem o tym od x lat ale zawsze się bałem. A później? Później się zobaczy tak naprawdę.

 

Zbudowałem swoją tożsamość na podstawie bycia "kucem" i to mnie hamuje. Hamuje mnie ta kasa, którą zarabiam, rzeczy które mam. Wygoda. Wiem bo czuję lęk przed stratą. 

 

Muszę sobie udowodnić, że jestem wstanie przetrwać w każdych warunkach, i jestem wstanie odnieść sukces nie tylko w IT.

 

Jakby to pompatycznie nie zabrzmiało, moje całe ciało mówi mi od dłuższego czasu, że ścieżka którą idę jest bardzo zła. Pora odrzucić rozum i zaufać intuicji, puścić stery i pozwolić się porwać. A czy skończę jako bezdomny, czy jako narkoman, czy jako normik, czy jako milioner. Ok. Co ma być to będzie.

 

Wiem jedno, ja tak dłużej nie mogę żyć bo oszaleję.

 

Gdy spadałem z wysokości 4000 m, z prędkością 200 km na godzinę to czułem że żyję. Gdy widziałem pod sobą całą panoramę miasta. Tak samo w górach gdy prawie bym zginął. Śmierci się nie boję, życia się boję i to jest mój problem.

Edytowane przez NoHope
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@NoHope - Pięknie powiedziane... tylko na to wszystko co chcesz zrobić musisz mieć forsę. I Ty ją masz.

 

Osobiście nie rozumiem czemu tak późno to wszystko pierdolisz :) Aczkolwiek spoko, piszesz, że strach... Tak bywa.

 

Jakbym miał dużo kasy to bym to też jebnął i pojechał w podróż. Bez planu. Choćbym miał wrócić za x czasu... to miałbym w końcu przygodę życia.

 

Może przyjdzie dzień, w którym dorobię się kasy i też będę miał szansę.

 

Co do skoku, polecam też bungee :) Najlepiej w tandemie z kobietą i pocałunkami w locie. Takie coś udało mi się mieć i wspominam fajnie :)

Edytowane przez self-aware
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I chciałem powiedzieć jeszcze jedno, wszyscy tutaj, nawet z osobami którymi się nie zgadzam albo się kłóciłem, jesteście mi pomocą i jesteście mi przyjaciółmi. Te forum pomaga mi walczyć z samotnością i jakoś funkcjonować, ale dzień w którym już nigdy tu nie napiszę kolejnego posta, będzie dniem gdy wreszcie znalazłem namiastkę jakiegoś szczęścia którego szukam odkąd pamiętam bo przez większość swojego życia byłem bardziej lub mniej nieszczęśliwy i cierpiałem.

 

Jak mnie bili w szkole to myślałem, że jak te cierpienie się skończy to wreszcie będę szczęśliwy. Tak się nie stało.

Jak skończyłem studia i patrzę, że na koncie wpadło te kilkanaście tysięcy to myślałem, że będę szczęśliwy. Nie byłem.

Myślałem, że jak zarucham dupę i będę miał dziewczynę to będę szczęśliwy, nie byłem.

 

Częścią wspólną która jest stała w moim życiu jestem ja i mój lęk z którym walczę ale zawsze na półgwizdka. Jeden krok do przodu, dwa do tyłu i tak dalej.

Edytowane przez NoHope
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@NoHope Pięknie powiedziane. Mnie jeszcze nie stać na takie akcje, boję się... planuje jednak wyprowadzić się do większego miasta i zacząć żyć sam. Mam ogromny dom na wsi (rodzinny), duży ogród, nauczony jestem "łatwego życia", jedyne czego mi brakuje to ludzi, dziewczyny, czuję się jako jakiś wybrak.

IT to mega dobra branża, nie urobisz się aż tak, i jest z tego kasa. Jednak trzeba ją wydawać. Oszczędzanie na choćby mieszkanie, coraz bardziej nie ma dla mnie sensu... Boję się życia, boje się samemu pojechać na wakacje, za granicę, nie mam z kim iść na wesele... Twoja wizja ma jakiś sens i jeśli czujesz, że dasz radę zrób to! Pojedź gdzieś, poznaj ludzi, zrób sobie podróż życia, masz kasę. Powiesz jak było :) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.