Skocz do zawartości

Czy uważasz, że jesteś materiałem na dobrego partnera dla potencjalnego partnera lub partnerki


Rekomendowane odpowiedzi

Pozwolę sobie przetłumaczyć tytułowe pytanie z języka kobiecego na język ludzki z uwzględnieniem punktu widzenia w miarę świadomego mężczyzny:

 

Czy uważasz, że jesteś dobrym materiałem na betabankomat, który potencjalnie w przyszłości będzie można orżnąc na majątek, pozbawić dzieci oraz można nim będzie manipulować oraz totalnie spantoflić, aby chodził jak zegarek na każde polecenie swojej pańci?

 

Moja odpowiedź na to pytanie brzmi: NIE!!! 

  • Like 5
  • Dzięki 3
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Anna napisał:

Mnie to by mogło się odpalić, ale  powiedzmy np. po roku budowania intensywnego zaangażowania i bliskości po przez bezpieczne, przyjazne, intensywne, długie intymne obiecujące rozmowy.

 

Cytując autorytet:

"Który facet Ciebie tak skrzywdził?"

 

@Anna Przecież to jest czysta definicja algorytmu na poszukiwanie Beta-providera.

2 godziny temu, Summer napisał:

dlatego człowiek umie się obejść bez pewnych rzeczy i jakoś mu to nie przeszkadza ;)

To nie brzmi jak "ja tego nie potrzebuję". 😏

 

To brzmi jak "z braku laku wytrzymam bez tego".🧐

Edytowane przez Miszka
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Krugerrand

 

Czy uważasz, że jesteś dobrym materiałem na betabankomat, który potencjalnie w przyszłości będzie można orżnąc na majątek, przyprawić rogi, pozbawić dzieci oraz można nim będzie manipulować oraz totalnie spantoflić, aby chodził jak zegarek na każde polecenie swojej pańci?

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

45 minut temu, Pan Nikt napisał:

@Krugerrand

 

Czy uważasz, że jesteś dobrym materiałem na betabankomat, który potencjalnie w przyszłości będzie można orżnąc na majątek, przyprawić rogi, pozbawić dzieci oraz można nim będzie manipulować oraz totalnie spantoflić, aby chodził jak zegarek na każde polecenie swojej pańci?

 

Rozwiązanie jest jedno-znaleźć partnera/kę o podobnym statusie materialnym, dobrej pozycji zawodowej w odniesieniu do siebie, z podobnymi poglądami nt. rodziny, dzieci, życie. 

A jako świadome samce wykluczam opcję spantoflenia czy poddania się manipulcji - nie uwzględnia to wyższego poziomu wnikania i sterowania poprzez jakieś techniki hipnotyczne czy inne narzędzia z poziomu psychologiczno-pschiatrycznego.

Co do zdrady to już inna kategoria-raczej post factum w związku. Ale na skok w bok 2 strony nie mamy wpływu.

Chyba, że trzymamy ją w klatce ala kanarek (najlepiej z uciętym językiem) :D

Ale cóż kolegi z cyckami ani koleżanki z susiakiem nie szukamy.

Aczkolwiek nie wiem czy nie byłoby lepszego zrozumienia na wielu płaszcyznach wówczas. 

Cóż..finalnie uważam, że lepiej być samemu niż z byle kim. 

Nic na siłę. A i jak człowiek doświadczony i w pewnym wieku-nie lubi gierek, dalekosiężnych projekcji a chce spokoju i zrozumienia bez spięcia i nadęcia.

@SzatanK Pamiętam jak parę miesięcy temu dodałeś tematy w stylu czego nie lubisz u płci przeciwnej i w odniesieniu do siebie samego. Jak zmatchujesz to będziesz miał odpowiedź - przynajmniej w mniejszej lub większej części- czy dana użytkowniczka/użytkownik forum oczekuje od strony przeciwnej i na ile sam mógłby być atrakcyjny dla potencjalnego partnera.

Bądźmy szczerzy dojrzały związek to sztuka uczenia się kompromisów.

 

Edytowane przez Lady Bathory
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Miszka napisał:

 

To nie brzmi jak "ja tego nie potrzebuję". 😏

 

To brzmi jak "z braku laku wytrzymam bez tego".🧐

No nie wiem, jeżeli ktoś "umie się bez czegoś obejść", to ewidentnie nie jest mu to potrzebne tak naprawdę 😉 owszem, gdyby ktoś mi rzucił pod nogi walizkę pieniędzy, czy coś tam innego luksusowego, to bym nie płakała, ale bądźmy szczerzy - nikt by nie płakał. Natomiast nie marnuje życia, ani zdrowia mojego chłopa, ciosając mu kołki na głowie, że ma mi rzeczoną walizkę zorganizować 😉 bo chłop jest dla mnie ważniejszy 😉

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Lady Bathory napisał:

 

@SzatanK Pamiętam jak parę miesięcy temu dodałeś tematy w stylu czego nie lubisz u płci przeciwnej i w odniesieniu do siebie samego. Jak zmatchujesz to będziesz miał odpowiedź - przynajmniej w mniejszej lub większej części- czy dana użytkowniczka/użytkownik forum oczekuje od strony przeciwnej i na ile sam mógłby być atrakcyjny dla potencjalnego partnera.

Bądźmy szczerzy dojrzały związek to sztuka uczenia się kompromisów.

@Lady Bathory

 

Tak założyłem.

 

To co piszą użytkownicy czy jak się zachowują w tym temacie, gdzie prosiłem o szczerą samoanalizę (niekoniecznie wyrażającą się pisaniem o sobie) pomaga mi i przypomina mi w nawiązaniu do Twojego słowa klucz, czyli - dojrzały.

W moim otoczeniu mam masę niedojrzałych ludzi (choć się starają) i siłą rzeczy to były moje wzorce  (Polska to również sfera autorytetów wątpliwej jakości) - na to nie miałem żadnego wpływu no chyba, że uznamy że reinkarnacja istnieje i sam sobie wybrałem "taki los" czy uznano, że taki los będzie dobry - (jednak odłóżmy metafizykę na bok)

Moje wzorce są dosyć kiepskie - nie najgorsze ale dosyć kiepskie co za tym idzie sam siebie analizuję (w sumie taki mam też typ osobowości) w związku z tym chcę wykryć potencjalne niedojrzałości i sprawy, które mogłem przeoczyć. Wiem gdzie muszę się poprawić i poprawiać ale pewne rzeczy wychodzą dopiero w praniu i teraz dopiero to widzę, gdzie jakieś zainteresowanie od płci przeciwnej się pojawiło i jak moje decyzje lub ich brak może wpłynąć na jednostkę kobiecą, która mi zaufa/ła. 

 

Czy związek to sztuka uczenia się kompromisów - na pewno w jakimś stopniu być może bardzo dużym.

Dla mnie ten temat jest poważny i jeśli podejmę decyzję, że nie nadaje się być dobrym mężczyzną i wzorem dla innych oraz ewentualnych dzieci to, po prostu w żadną relację związkową nigdy nie wejdę, przynajmniej w tym życiu. 

Wiele mi się udało przezwyciężyć natomiast mam świadomość tego, że nawet jak wszystko ogarnę to może zdecyduję się na bycie poza pulą potencjalnych partnerów do relacji. Nie chcę nikomu psuć życia oraz rozlewać własne nierozwiązane problemy na potencjalną jednostkę ludzką tym bardziej młodą kobietę. 

 

Ten temat jest jak i dla mnie tak i dla was - prywatnie jestem zamkniętym człowiekiem i mocno prywatnym, taki temat jak ten to ćwiczenie większej otwartości i pokonanie wzorców chociażby czucia pociągu do kobiet zamkniętych emocjonalnie - koniec końców sam byłem mocno zamkniętym w tym aspekcie, więc nie mogę oczekiwać otwartości, kiedy sam jej nie mam.

 

Przypominam, że temat służy autorefleksji nie autopromocji, jednakże każdy szczery wyraz jest przeze mnie doceniany i dziękuje za rzetelne wpisy.

Ja sam sobie to zerknę raz po raz z kawą w dłoni tutaj i jeszcze pomyślę, gdzie mogą być usterki chociaż prawda jest taka, że jestem świadom gdzie są u mnie priorytety no ale mimo wszystko wasze posty mogą odsłonić nie chcący, to co samemu mi umyka - stąd dzięki wszystkim za wasz czas i szczerość i otwartość w tym poście.

 

Pozdrawiam.

 

Edytowane przez SzatanK
  • Like 2
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Yolo napisał:

 

To akurat jest dosyć proste. Masz ładną twarz i coś w tym jest, z tą pozytywną energią, choć tutaj tego nie pokazujesz. A nawet przeciwnie.  

Te dwie cechy są widoczne i przyciągają ludzi, zresztą słusznie. 

 

Może to będzie nieskromne, ale te dwie zalety też mam.

I już kilka razy widziałem taki schemat- kobiety potrafiły się szybko zaangażować, było to nawet autentyczne ku mojemu zdziwieniu, bo więcej było różnic niż podobieństw, a dopiero po jakimś czasie zdawały sobie sprawę z różnych czynników. M.in. z odległości która nas dzieli, z tego że ja tego nie zmienię a i one niespecjalnie mają ochotę ze swoim poukładanym życiem. 

 

My, ludzie bywamy nieracjonalni i potrafimy się łatwo zauroczyć kimś, kto jest z kompletnie innej bajki tylko dlatego, że widzimy na pierwszym planie fajne rzeczy. 

Ciekawe jest jak ludzie potrafią tak szybko wpaść i zupełnie zignorować, różnice i niepożądane cechy. Nierzadko rozstajemy się przez to, co już na początku nam przeszkadzało. 

 

Mi jakoś bardzo ciężko jest się wkręcić, bo skupiam się na negatywnych cechach. Teraz stwierdziłam, że głupim mechanizmem z mojej strony jest z góry zakładanie, że relacja będzie "przelotna" i uznałam, że jak już ktoś mi podpasuje, to powinnam się jednak zaangażować i dać sobie pewien okres czasu, gdzie będę się starać i jednocześnie zobaczę czy uda mi się wypracować to, co mnie odrzuca. 

Bez tego, to słabo widzę się jako wife material 😂

 

18 godzin temu, Yolo napisał:

A tak w ogóle, w lepszym poznaniu siebie, zaakceptowaniu swoich wad i polubieniu cech tych pozytywnych i tych nie do końca, pomogły mi różne systemy opisujące to jak funkcjonuję. 

Jest tego dużo, choćby mbti i czy kosmogram. 

 

Czasem mamy tendencję do katowania się rzeczami których w sobie nie lubimy. Da się z tego przejść do jako takiej tolerancji.

A kiedy wchodzisz w opisy poszczególnych funkcji swojego typu i masz tam czarno na białym wypisane rzeczy które w sobie nosisz, z czego to wynika i co może znaczyć, wtedy potrafi mocno zejść ciśnienie.

Szczególnie kiedy funkcjonujesz trochę inaczej niż inni i nie do końca rozumiesz, dlaczego. 

To bardzo pomaga odkryć siebie. Zawsze wszystkim polecam :D 

 

18 godzin temu, Miszka napisał:

"Mafia geriatryczna" tu mi się nasuwa. Innymi słowy w pewnym momencie, my dojrzali faceci, każde dorosłe dziecko musimy wykopać z gniazda. Inaczej w trybie przyspieszonym doprowadzi Nas do stanu przedzawałowego. 😝

Jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby mnie ktoś z gniazda wykopał. Sama uciekałam. Ale podobno zawsze musi być ten pierwszy raz i harmonia w przyrodzie 🤔 Mam tylko nadzieje, że to nie będzie mój mąż z papierami rozwodowymi xD

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Yolo napisał:

Ciekawe, co miałby w glowie mężczyzna, który uczestniczyłby w tym przez rok, widząc że "nic Ci się nie odpala". 

Nie czytam w głowach i nie otwieram łatwo, choć zagraniami można też wywoływać różne reakcje emocjonalne.

 

12 godzin temu, Yolo napisał:

Ps. @Annaserio? 

 Tylko zapytałam.

 

Ogólnie nie mam problemu ze spłyconym afektem i postrzeganiem stanowiska drugiej strony, ani dbaniem by moje podejście nie było raniące. Wychodzę z założenia „nie czyn drugiemu, co tobie nie miłe”. Przy tym i dobrym smaku niezależnie od sytuacji żadne emocje nie wywalają. A jeśli jest inaczej to szkoda karmić cudze ego w ukrytym triumfie własnym.

12 godzin temu, Yolo napisał:

To nie jest najlepszy przykład. Chyba że masz zamiar tworzyć relację z kobietą. 

Spoko, dodałam, to w formie żartu. Daleko mi przecież do lesby, jak i ideału.

Edytowane przez Anna
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, melody napisał:

Ciekawe jest jak ludzie potrafią tak szybko wpaść i zupełnie zignorować, różnice i niepożądane cechy

 

Nikt nie chwali się na początku niepożądanymi cechami, chociaż wszyscy je mamy. 

Żeby poznać czyjeś wady potrzeba czasu, a tylko wtedy można podejmować świadome decyzje. Kiedy widzimy drugiego człowieka też w jego trudnej wersji, nie idealizujemy. 

 

Czasem to są rzeczy obiektywne i oczywiste, widoczne. A czasem widzimy coś tylko my, bo jesteśmy na to wyczuleni. Może o tym nie mieć pojęcia druga strona, może to nie przeszkadzać komukolwiek innemu w kontakcie z nią. 

Bo ostatecznie, te same cechy mogą być dla kogoś nie do przeskoczenia, ktoś inny tylko wzruszy ramionami. 

 

To samo jest zresztą z zaletami. Dany zestaw może być dla kogoś bardzo cenny, ktoś inny nawet nie zauważy. Czasem nawet sam posiadacz tych cech może ich w sobie nie cenić. 

 

Decydujemy się na obecność drugiego człowieka, bo chcemy mieć to wszystko czego nie mamy żyjąc samotnie. 

To jest cały zestaw potrzeb, uniwersalnych i indywidualnych. 

I to zawsze jest handel.

Choć w dobrej relacji nawet nie wiesz że placisz, bo nic Ci nie ubywa a druga strona jeszcze dokłada. 

W złej relacji zawsze mamy poczucie, że to działa jednostronnie. Drenuje z energii. 

Paradoksalnie, mogą to uczucie mieć oboje. 

 

 

10 godzin temu, Anna napisał:

ani dbaniem by moje podejście nie było raniące. Wychodzę z założenia „nie czyn drugiemu, co tobie nie miłe”. 

 

Tiaaaa, jasne.

Nigdy nie powidzałaś 'nie'?

 Nie da się czasem pogodzić swojego stanowiska z czyimś. 

Szczególnie jeśli ktoś chce żebyśmy zaspokajali jego potrzeby, a my tego nie chcemy. 

 

10 godzin temu, Anna napisał:

Przy tym i dobrym smaku niezależnie od sytuacji żadne emocje nie wywalają

 

Oczywiście że wywalają. 

Wystarczy że jedna strona nie chce, a druga tak. 

A niektórzy naprawdę nie umieją zaakceptować odmowy. 

I co wtedy zrobić, jak nie zranić?

Masz uniwersalny sposób na bezpieczne obejście czyichś emocji w takiej sytuacji? 

 

Ja wychodzę z założenia, kiedy to ja nie chcę, że warto się w tej materii postarać o delikatność i kulturę. Szczególnie kiedy autentycznie lubię tę kobietę. 

Wtedy, tak mi się przynajmniej wydaje, że nie psuję drugiego człowieka.

Nie dokladam się mu do jego worka z traumami.

Może będzie mu przez chwilę trudno, ale po chwili pójdzie sobie dalej z uśmiechem w świat. 

To nie zawsze wychodziło, a nie wyjdzie na pewno jeśli był duży konflikt.

Czasem się jednak udaje. 

Czasem, bo czesto ludzie nie rozumieją "nie". 

 

A kiedy to druga strona nie chce, a z tym też się spotykam, próbuję wygasić zainteresowanie.

Tu dużo zależy od zachowania drugiej strony, które może być różne. Od tych naprawdę kiepskich typu ghosting czy inne manipulacje, próbę wyrzucenia na orbitę, po rozmowę jak między dwójką dorosłych ludzi, która kończy wszystko ale nie pozostawia goryczy, nie rodzi frustracji. 

 

Tak czy owak, kiedy ktoś się zaangażuje i usłyszy "nie", ma do przepracowania stratę i żałobę. To do komfortowych rzeczy nie należy. 

Czasem trwa moment, czasem nie.

Będzie zależało od nas, ale tak naprawdę głównie od tego co dana osoba w sobie nosi. 

 

Więc nie da się żyć tak, by nie ranić innych. Czasem ludzie to sobie sami robią, dotykając swoich starych zranień.

My tylko jesteśmy figurą, ale jednak w tym uczestniczymy. 

 

Edytowane przez Yolo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Yolo napisał:

Nigdy nie powidzałaś 'nie'?

No ba, zawsze zostawiając po sobie dobre wrażenie.

 

5 godzin temu, Yolo napisał:

A niektórzy naprawdę nie umieją zaakceptować odmowy. 

O, a kto Cię tak skrzywdził? Rozumiem, że doznałeś strasznego molestowania i byłeś stalkowany? Chyba, że nie :(

 

5 godzin temu, Yolo napisał:

Może będzie mu przez chwilę trudno, ale po chwili pójdzie sobie dalej z uśmiechem w świat. 

 

No,  też tak uważam Yolo.

5d4775c370d4.jpg

Edytowane przez Anna
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 9.12.2022 o 15:07, SzatanK napisał:

Wiele mi się udało przezwyciężyć natomiast mam świadomość tego, że nawet jak wszystko ogarnę to może zdecyduję się na bycie poza pulą potencjalnych partnerów do relacji. Nie chcę nikomu psuć życia oraz rozlewać własne nierozwiązane problemy na potencjalną jednostkę ludzką tym bardziej młodą kobietę. 

Kto na jakie problemy się pisze i jak do nich podchodzi. 

Chyba nigdy nie napisałeś wprost, co konkretnie jest z Tobą "nie tak" wg Ciebie, i jakie swoje "zło" mógłbyś przekazać w genach.

 

Ja wiem, że jestem dziwną babką, więc niestety nie dla mnie pełne satysfakcji małżeństwo i rodzina. Dlatego mogę się obracać w równie specyficznym męskim gronie. Za chwilkę lista panów, którzy co najwyżej, dadzą mi cmoka w poliko.

Top i ideały zostawmy. 

mężczyźni z wiedzą techniczną, którą wykorzystują w dniu codziennym, czy we własnych planach życiowych (remont, naprawa, budowa);

aktywni mężczyźni (dzień mają zaplanowany pod kurek, czy też mają wiele zainteresowań, które wymagają wyjazdów, poznawania dużej ilości osób);

śmieszki, kawalarze, rozbawiający każde towarzystwo;

inicjujący wiele sytuacji, aktywności (od pomysłu/wyjścia po seks);

mężczyźni, którzy odcięli pępowinę z domem rodzinnym (brak konsultacji w sprawie każdej decyzji życiowej, czy dotyczącej spraw trywialnych; czy też wchodzenie w rolę "ojca" dla własnego domu rodzinnego).

Po prostu panowie z takimi cechami nie spojrzą na mnie jak na "kobietę". Amen.

 

Urok życia z antagonistami ww cech jest taki, że trzeba być bardzo samodzielną.

Czy to fajne, średnio, ale na pewnym etapie takiej relacji wiesz po prostu jakich przedsięwzięć z tym osobnikiem się nie realizuje i przede wszystkim - się nie idealizuje, się nie domyśla, tylko wiesz, że od A do Z trzeba zrobić samej. 

Z resztą ogarnięty chłop idzie za atrakcyjną, młodą, kobiecą kobitką.

Skoro taki nie idzie za mną, to wniosek jest jeden: mało u mienja wyglądu, młodości i kobiecości. 😎

  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, meghan napisał:

trzeba być bardzo samodzielną

A co jest złego w byciu samodzielną? Mimo bycia w związku nadal jesteś autonomiczną jednostką i to chyba dobrze, że potrafisz sama ogarniać swoje życie. Źle myślę? To ma nawet plusy, bo nie jesteś uwiązana do drugiej osoby jakimiś zależnościami, a jesteś z nią, bo po prostu tego chcesz. Poza tym samodzielność nie wyklucza bycia kobiecą. 

 

No, ale jeśli Ci to faktycznie przeszkadza, to możesz popracować nad tym, by to zmienić. To wcale nie jest trudne, może tylko na początku.

Naucz się odpuszczać, kiedy trzeba coś zrobić, podjąć jakąś decyzję, nie leć pierwsza myśląc, że jesteś jedyna i niezastąpiona.  Pozwól mężowi się wykazać. Możesz go delikatnie zachęcić, powiedzieć coś w stylu, że nie masz zielonego pojęcia, jak ogarnąć jakąś sytuację i że może on coś wymyśli. Daj mu czas, nie ponaglaj, a jak coś zrobi nawet nie po Twojej myśli to nie ochrzaniaj :D, tylko pochwal, to go zachęci.  Z czasem kiedy Ty nauczysz się odpuszczać, on przejmie kontrolę. 

11 godzin temu, meghan napisał:

na pewnym etapie takiej relacji wiesz po prostu jakich przedsięwzięć z tym osobnikiem się nie realizuje i przede wszystkim - się nie idealizuje, się nie domyśla, tylko wiesz, że od A do Z trzeba zrobić samej. 

A może nie dajesz pola mężowi do realizowania się przez takie właśnie myślenie- że on nie potrafi, nie domyśli się?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ewelina
Zejdź z himalajów na ludzki łez padół. :) 
Zachowania i antytalenty mojego męża były tu omawiane. Nie raz, nie pięć razy, co tuzin razy. Do urzygu, możesz więc odświeżyć sobie moje mniej czy bardziej żałosne tematy. 

Po prostu mój mąż nie ogarnia męskich spraw (od motoryzacji po potencjalne, poważniejsze tematy - budowa domku, remont mieszkania, naprawa jakiejkolwiek pierdoły). Czy daję mu przestrzeń? Pytanie na co mam mu dać przestrzeń? Dostaje zadania (praca na wsi), ale widać, że tego nie lubi, nie chce robić i kompletnie go to nie interesuje, więc pytanie jaką ową przetrzeń powinien dostać? :) Jak dla mnie mógłby dostać co najwyżej piaskownice. To nie jest przytyk, po prostu widzę, że mój mąż ma piękne plany na życie, tylko nie zakłada, że rodzina/dom wymaga ROBOTY w każdej dziedzinie. Lubi to, gdy ja realizuję nasze zadania, ja akurat to lubię mniej. :) 
Taktyką na taką relację jest po prostu - mniej wspólnych planów. 

Z takim mężczyzną nie można realizować poważnych, wymagających czasu i kasy projektów. życiowych (budowa/remont domu/mieszkania, kwestii dziecka nie poruszam). 
Tacy mężczyźni nie są źli, po prostu nadają się do innych ról w relacji : "towarzysz", "kolega", "partner". 
Problem w tym, że ze mną jest coś nie tak, skoro przyciągam takich mężczyzn (analiza moich prób randkowania, przypadek pierwszego chłopaka i mojego męża). 
Dlatego ładnie się sprawdza to, o czym pisałam nawet rok temu - moja wajha została już przerzucona na "praca/szkolenia". 
Gdybym przerzuciła wajhę jakiś czas temu na "dziecko", to pewnie teraz siedziałabym jeszcze bardziej sfrustrowana i zarobiona. :) 

Wolę patrzeć na jedno nasze znajome małżeństwo (ten sam staż co my, mają trzylatka, drugie w drodze) - im robota pali się w rękach. Miły widok. Znajomy z tej pary cieszy się z każdej cegiełki, jest artystą, ale zakasał rękawy, uczy się sam budowlanki, naprawdę to ładny widok. :) Nie dziwię się znajomej, że machnęła sobie z nim dwójkę dzieci, bo ten facet ma "potencjał".


Jeśli zmieniasz narzędzia, ale dalej jest ten sam efekt, to znaczy, że jesteś w dobrym miejscu. :) 

  • Dzięki 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, meghan napisał:

Zachowania i antytalenty mojego męża były tu omawiane. Nie raz, nie pięć razy, co tuzin razy. Do urzygu, możesz więc odświeżyć sobie moje mniej czy bardziej żałosne tematy. 

Nie czytałam. W kilku tematach mignęło mi, że na niego często narzekasz po prostu. Odświeżać nie potrzebuję :), to Wasza sprawa, co tam się konkretnie u Was dzieje, aż tak to mnie nie interesuje ;).

15 minut temu, meghan napisał:

Po prostu mój mąż nie ogarnia męskich spraw (od motoryzacji po potencjalne, poważniejsze tematy - budowa domku, remont mieszkania, naprawa jakiejkolwiek pierdoły). Dostaje zadania (praca na wsi), ale widać, że tego nie lubi, nie chce robić i kompletnie go to nie interesuje, mój mąż ma piękne plany na życie, tylko nie zakłada, że rodzina/dom wymaga ROBOTY w każdej dziedzinie. Lubi to, gdy ja realizuję nasze zadania, ja akurat to lubię mniej. :) 
Z takim mężczyzną nie można realizować poważnych, wymagających czasu i kasy projektów. życiowych (budowa/remont domu/mieszkania, kwestii dziecka nie poruszam). 

To dlaczego za niego wyszłaś, skoro Wasze plany, potrzeby aż tak się rozmijają?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, ewelina napisał:

To dlaczego za niego wyszłaś, skoro Wasze plany, potrzeby aż tak się rozmijają?

One się nie rozmywają, one po prostu we wykonaniu leżą. Leżą, bo ja musiałabym się tym zająć. 😎 To taka asertywna postawa z mojej strony. Jak dla mnie - bardzo dobra decyzja. 😎

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 9.12.2022 o 12:32, Krugerrand napisał:

Pozwolę sobie przetłumaczyć tytułowe pytanie z języka kobiecego na język ludzki z uwzględnieniem punktu widzenia w miarę świadomego mężczyzny:

 

Czy uważasz, że jesteś dobrym materiałem na betabankomat, który potencjalnie w przyszłości będzie można orżnąc na majątek, pozbawić dzieci oraz można nim będzie manipulować oraz totalnie spantoflić, aby chodził jak zegarek na każde polecenie swojej pańci?

 

Moja odpowiedź na to pytanie brzmi: NIE!!! 

 

To jest bardzo trafna wypowiedź! Nawet jeśli panna nie ma od początku niecnych zamiarów, to przez hipergamię kobiet, która w dzisiejszych czasach wyjebała w stratosferę, jesteś skazany na laski średnio 2 półki niżej od siebie ekonomicznie/społecznie. Im starszy jesteś, tym bardziej cię to dotyka, bo jako ogarnięty samiec - wiadomo - cały czas się rozwijasz.

 

Abstrahując od mojej niechęci do stałych związków - ja bym się chętnie pospotykał w celu miłego spędzania czasu z jakąś mocno ogarniętą prawniczką, lekarką specjalistką, architektką itp. To miałby szanse być mój poziom finansowy. Ale takie laski celują w gości na wysokich stanowiskach kierowniczych, bo zaspokojenie hipergamii musi być. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, SamiecGamma napisał:

ogarniętą prawniczką, lekarką specjalistką, architektką itp.

Każda z tych grup zawodowych jest specyficzna - raczej kotlą się we własnym gronie.

A z tymi zarobkami nie przesadzałabym.

Aby dobrze zarabiać jako prawnik trzeba pracować dużo i w dobrym korpo lub jako in house lawyer.

Branża budowlana - dużo ludzi o podobnych kwalifikacjach z uprawnieniami.

Chyba, że mówimy o wąskich specjaliacjach jak instalcje zewnętrzne, gazociągi lub inspektor elektryczny.

Ale tam raczej kobiet nie ma. Co najwyżej w biurze projektowym lub jakiś jednostkach samorządowych. 

Znam obie branże i szczerze informatyk to raczej nie wstrzela się w wymagania prawniczek.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Lady Bathory napisał:

informatyk to raczej nie wstrzela się w wymagania prawniczek.

Jak nie jak tak?!:P Jeszcze prawniczka ze mnie żadna, choć w tym środowisku żyję od momentu poczęcia, ale informatyk zawsze był moim marzeniem (taka perwersja), które się spełniło. Jednostka spokojna, kreatywna, wyluzowana, cholernie inteligentna, o wysokim standardzie życia, ale pozbawiona tego zboczenia. Nie chciałabym moim dzieciom pozwolić dorastać w prawniczym domu, bo to trochę ryje banię, to było moje podstawowe wymaganie od kiedy sama pokochałam te studia - byle nie prawnik!
 

Uważam, że ogólnie dobieranie ludzi po zawodach nie ma sensu, bardziej znaczenie ma tu klasa społeczna (kapitał kulturowy, rodzina) i priorytety na wspólne żyćko. 

 

Będąc w różnych branżach można się od siebie wiele nauczyć. Ja mam prywatny kurs z AI, a narzeczony zagaduje mnie o spółki handlowe, można się pośmiać i uniknąć wspólnych frustracji zawodowych oraz omawiania interesów.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Lady Bathory napisał:

Znam obie branże i szczerze informatyk to raczej nie wstrzela się w wymagania prawniczek.

 

No to niech spierdalają na drzewo, skoro uważają się za "lepsze". Niby z jakiego qrwa powodu? Byłem ostatnio z taką jedną na "randce". Na każdym kroku mi dawała odczuć, jakie to programowanie musi być nudne i że współczuje mi, że wykonuję taki zawód. Tyle, że ona po 30-tce (lekko), a stać ją jedynie na wynajęcie 1-pokojowego mieszkania. To o czym my qrwa rozmawiamy, jak ja przymierzam się do zakupu trzeciego (inwestycyjnie)? Nie wytrzymałem i tylko na koniec zapytałem: dziewczyno - czyja praca jest bardziej wartościowa? Moja - człowieka, piszącego soft, którego używa 300 mln ludzi na świecie (dosłownie) czy twoja - piszącej wymęczone umowy cywilno-prawne, które przeczyta i skorzysta z nich kilka osób? :) Zwarło jej styki. Niech spierdala :)

 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Hatmehit napisał:

Zdradziłabyś? Z kim nie rozmawiam - jest to szczerze obojętna lub wręcz pozytywna różnica zawodowa. 

Może w dalszej perspektywie to nie ma znaczenia. Ale jednak prawnik i to środowisko jest mocno specyficzne - ludzie łączą się tutaj głównie w pary. 

Dla mnie to obojętne jaki kto zawód ma czy wykształcenie - ale jednak informatycy to grupa dość specyficzna i te wszytskie cechy, które wymieniłaś - czyli bycie takim freakiem-introwertykiem z okreslonymi stricte zainteresowaniami często mocno osadzonymi technicznie jest nudne dla laski z korpo prawniczego. Do tego to osoby, które bardzo często nie lubią się socjalizować, nie lubią meetingów i takich spędów co jest odbierane jako wada. Tak to wygląda in general. Ja mam podobne zdanie do Ciebie ale już zapytaj pierwszej lepszej laski programista-randka? To tylko będzie głupi uśmiech. Niestety ale tak to działa.

6 minut temu, SamiecGamma napisał:

 

No to niech spierdalają na drzewo, skoro uważają się za "lepsze". Niby z jakiego qrwa powodu? Byłem ostatnio z taką jedną na "randce". Na każdym kroku mi dawała odczuć, jakie to programowanie musi być nudne i że współczuje mi, że wykonuję taki zawód. Tyle, że ona po 30-tce (lekko), a stać ją jedynie na wynajęcie 1-pokojowego mieszkania. To o czym my qrwa rozmawiamy, jak ja przymierzam się do zakupu trzeciego (inwestycyjnie)? Nie wytrzymałem i tylko na koniec zapytałem: dziewczyno - czyja praca jest bardziej wartościowa? Moja - człowieka, piszącego soft, którego używa 300 mln ludzi na świecie (dosłownie) czy twoja - piszącej wymęczone umowy cywilno-prawne, które przeczyta i skorzysta z nich kilka osób? :) Zwarło jej styki. Niech spierdala :)

 

Ale ja się zgadzam. I tutaj @Hatmehit masz odpowiedź jak informatyka widzą prawniczki. 

Cóż ja osobiście wolę ich towarzystwo niż tych ze swojej grupy zawodowej. 

@SamiecGamma To może umawiaj się z laskami z branży. Jak to wyglądało? Miałeś takie doświadczenia?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, meghan napisał:

W innym kraju ogarniesz se doktorki, prawniczki, czy jakie tam dziane i inteligentne panie. 

Praca pozwoli Ci na dalekie (bo międzynarodowe) zarzucenie "sieci", więc problemu nie ma. 😎

 

Zmieniać kraj swojego pobytu dla kobiety, czy - w ogóle - dla innego człowieka? Żartujesz chyba. Dobrze mi tu, mam co chcę i potrzebuję mieć, jestem u siebie, nie muszę się "spinać" językowo, kulturowo itp.

Wiem, że są tu ludzie, którzy promują geomaxing jako jeden ze sposobów na ułożenie sobie życia z kobietami, ale ja nie kupuję ich teorii. Kobiety w każdym kraju mają ten sam software, ja już przeżyłem swoje "uniesienia" i zobaczyłem, co to jest warte. Nie jest mi to potrzebne do szczęścia. Dzielę się swoimi doświadczeniami i przemyśleniami, bo lubię tę społeczność. A że od czasu do czasu się z jakąś umówię? Wolno mi - mam dużo czasu...

Edytowane przez SamiecGamma
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.