Skocz do zawartości

Niby fajnie, ale szczerze... ni chu nie jest fajnie


Rekomendowane odpowiedzi

Czołem Bracia, 

 

na wstępie trochę humorystycznie, bo trochę czasu minęło od mojego ostatniego założonego wątku:
 



Teraz do rzeczy. Co u mnie w zeszłym roku - praca, praca, praca. Mało czasu na relacje prv z jakimiś tam małymi randkowaniami. Poprzedni rok był dla mnie też takim czasem przełamania w kilku kwestiach, bo zacząłem faktycznie otwierać się na nowe rzeczy takie jak chociażby masaże erotyczne w kwestii babek. 
Jak trafiłem w zeszłym roku na mocną zaburzoną tinderównę z Daddy Issues która na start wrzucała mnie w rollercoaster - po części żeby mnie przetestować na maksa i moją ramę, ale też dlatego że ewidentnie miała traumy które odbijały się na niej, to w momencie jej ghostingu zamiast "płakać w poduchę" poszedłem się zrelaksować do salonu masażu i może przez to odreagowanie też nie dałem się omotać cipce, co jeszcze przez jakiś czas zadziałało na moją korzyść, bo tak jakby wyczuła moją ramę, choć stety niestety chwilowo. Temat i tak był nie do wygrania, więc pomińmy. Temat nie o tym. 

Od kilku miechów spotykam się z dziewczyną spoza mojego miasta (około godziny drogi do siebie mamy). Ona po kilkuletnim związku wylądowała u rodziców (ponoć wina faceta, ale wiem, że mało z Was w to uwierzy). ;) Z opisu i zachowania wydawała się na laskę z jakimś kręgosłupem, długodystansowcem jeśli chodzi o związki - na plus to, że wygląda na to, że u jej rodziców facet nosi spodnie, więc w zasadzie tego szukałem.  Chce założyć rodzinę, zajmować się domem etc. Generalnie wydaje(lub wydawała się) się kandydatką na żonę. To co mnie jednak na początku znajomości zastanowiło to fakt, że jakby za bardzo się reklamuję, że jest do zaobrączkowania "na już" - uprzedzam pytania, nie jest w ciąży. ;) Z jej opowiadań wynikało, że ciężko znaleźć faceta który by był gotowy szybko założyć rodzinę etc... ok, zapomniałem wspomnieć ile ma lat - 30, to by chyba co nieco wyjaśniało? 

Ok, to koniec tej sielanki. Po kilku miesiącach randkowania widzę rzeczy, które mi się nie podobają, ale na które przymykam oko: 
 - pali fajki - ponoć chce rzucić, ale cholera tam wie; 

 - nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu - chyba nie miałem jeszcze laski, która tak by wpierdal**a :) - nie jest mega szczupła, ale też nie gruba - kobieca bym powiedział, choć myślę że ma tendencje do tycia - z tego też powodu boi się rzucić fajki; 
 - lubi wygodę - niby nic, ale w połączeniu ze wszystkimi innymi cechami odnoszę wrażenie, że ona chce, żeby było miło, łatwo i przyjemnie i generalnie "wyjebongo"

 - nie ma raczej wysokiego libido; 
 - mimo że czyta książki i nie wydaje się głupia to mimo wszystko czuję intelektualną różnicę, poza tym widać jak chętnie lubi spędzać czas przed telewizorem - w sumie "w normie"; 

Generalnie połączenie tych dobrych i mniej dobrych cech jestem w stanie zaakceptować i pokochać i w zasadzie dobrze mi z nią było przez ostatnie miesiące i nawet ten dystans jakoś nie robił bardzo, bo te wyjazdy ogarnialiśmy sobie całkiem spoko. Ja ją z resztą zabrałem do luksusoweg hotelu do innego miasta, generalnie pokazałem się oczywiście znów (być może za bardzo) z tej dobrej strony, że mi zależy i chce być jak najlepszą wersją dla niej, żeby była szczęśliwa. 

Przechodząc jednak do meritum. Rozmawiałem z nią ostatnio trochę o tym, czy jest szczęśliwa i powiedziała że nie jest, choć dodała, że ze mną jest dużo bardziej. Myślę że jeszcze nie ma poukładanych spraw emocjonalnie po tamtej relacji plus jej sytuacja życiowa (mieszkanie u rodziców, własna sezonowa działalność i poszukiwanie pracy na etat żeby zdobyć zdolność kredytową) sprawiają, że stoi w miejscu. Najdziwniejsze jednak w tym wszystkim jest to, że ona jednak ma plan, by to zmienić, choć moim zdaniem nierealny plus kompletnie nie uwzględniający mojego zdania w tej kwestii... Otóż ona sobie założyła, że rodzice pomogą jej kupić dom na własność, przeglądała sobie nawet jakieś oferty w okolicy i kiedyś mnie poinformowała o swoich planach. W tym momencie zapaliła mi się lampka... Chwila chwila, to ona planuje coś beze mnie, wgle nie uwzględniając co myślę, jak ja widzę przyszłość etc? W tym momencie dostrzeglem jej bojową postawę, że to jest jej decyzja i ona nie będzie ją zmieniała jak ja będę miał inne zdanie, a jest za wczesnie zeby wspolnie podejmować takie decyzje... ok, lampka mi zamrugała. W takich chwilach dostrzegłem też jedną manierę: 

"Dobra, nie ma sensu teraz o tym rozmawiać, skończmy na razie bo to nie ma sensu". 
Myślę sobie, oho - okres demonstracyjny właśnie się kończy. 

Było kilka takich przekomarzań apropo finansów w przyszłości, kto będzie trzymał portfel w przyszłości etc. i generalnie umiejętnie odbijałem piłkę, ale fakt faktem kilka takich tematów zainicjowanych niby w żartach było. Moja czujność nie śpi. Ostatnimi czasy mieliśmy taki dialog, że ona wyszła jakby wyszła z żartem, ja odbiłem piłkę że ok, tzn ze ja będę trzymał portfel i ogarniał finanse i ona rzuciła, że będzie chciała kieszonkowe. Wtedy spytałem, czy serio? I ona wtedy że "no dobra, jak będę chciała jakieś buty to czy mi kupisz?" - mówie, "ok ale jak Cię potem w nich wybzykam" - "a to nie, sama sobie kupię". No to eskaluję dalej temat: "to mówisz, że nie warto się hajtać?" - "mówiłem Ci, że to nietrafiona inwestycja" - "ślub?" - "ja i ślub". 

Teraz w zasadzie mi się przypomniało, że kilka tygodni temu mieliśmy podobny dialog - luźna gadka, żarty i generalnie z jej strony padło takie stwierdzenie, że co Ty na to, że jak ktoś zrobi coś miłego to druga osoba wrzuca coś do wspólnej skarbonki i za to potem będziemy chodzić do restauracji do kina etc. Mówię wtedy, że jestem za tym, żeby bezinteresownie robić sobie dobre rzeczy, a do kina czy restauracji pójdziemy jak najdzie nas ochota, a nie jak się coś uzbiera w skarbonce. Powiedziała, że jej się to podoba, więc puściłem to mimo uszu. 

Ponoć kiedyś jeden z jej byłych rzucił przy jej rodzince tekst w stylu "nie stać mnie na pani córkę" co obruszyło jej matkę i ją, że obraziła się na tydzień choć ponoć to on jej nic nie kupował, tylko ona więcej. 

To co jeszcze kiedyś wykrakała to tekst jej byłego, że z tobą nie da się rozmawiać i ja po kilku miesiącach zaczynam rozumieć o co mu chodzi. 
W przypadku konfliktowego niewygodnego tematu realizują się następujące scenariusze: 
 - myślałam że się rozumiemy :) 
 - dobrze, nie chce już o tym rozmawiać
 - zaczyna mnie już to wszystko wkur*iać ide włączyć sobie jakiś serial; 


Ona już wcześniej przyznawała, że jak jest zła to staje się sukowata i potrafi się nie odzywać przez tydzień. Teraz aktualnie przechodzi ten etap do tego stopnia, że potrafi już nawet przestać odpisywać na wiadomość, mimo że temat niewyjaśniony, a dalsza próba kontynuacji tematu pytaniem, czy teraz zamierza atakować mnie ciszą? W odpowiedzi oczywiscie prychnięcie i stwierdzenie, że skoro ona zakończyła temat to dlaczego założyłem , że uzyskam odpowiedź na moje wiadomości?  No ale teraz słuchajcie, o co jest foch i karanie ciszą (choć przecież nie jest i to ja robie jakies problemy i wymyślam ;). 

Byliśmy umówieni na wspólny weekend. Dawno nie było seksu, rozmawialismy w tygodniu ze jestesmy nagrzani i ze byle do weekendu w zasadzie codziennie. 
Ja generalnie wzialem sobie urlop na kilka dni zeby do niej pojechac bo chata wolna. Zainwestowałem nawet w jakieś gadżety, żele etc żeby dobrze się bawić, a teraz co się odwaliło:

Dzień przed moim wyjazdem okazuje się, że jest babskie party. Alko i opary. Zaczepia mnie na imprezie wiadomosciami zebym z nia pisał i jej nie olał, bo ona lubi ze mna pisać. Poza tym ja wiem, że ona ma słabą głowę, a jej koleżanki też potrafią być mega toksyczne.. No i co po czasie. Dowiaduje się, że na pompie wjeżdża rynsztokowo temat seksu. Kto, z kim, dlaczego, jakby chciał, jakie fantazje etc. W zasadzie to chyba godzinami o tym gadały, a mnie co chwile wypytywała o moje fantazje, oczywiscie niby, że nic nie gada na forum. Jakoś tak bliżej północy czuje, że przestała pisać, więc dopytuje czy wszystko ok, ale widzę ze zero odzewu, a potem wiadomosci przeczytane i dalej nic. No to sie wkur*iłem, dzwonie. Moję połączenia są odrzucane, bo rozmawia z kimś przez telefon. Wkurwiam się na maxa, za jakis czas kilka razy telefon do mnie, za któryms razem odbieram. Okazuje się, że to ona dzwoni narąbana w 4 dupy i ledwo ogarnia. Pytam się z kim rozmawiała, mówi ze ona z nikim, ona przecież "love forever" i wgle, ale jej mężate kolezanki z jej telefonu dzwonily do innych kolegów sprzed lat. Spytałem sie, czy ktos ja odprowadzi do domu, mowi ze tak.... Za jakis czas dzwoni drugi raz telefon, odbieram... tym razem koleżanka bardziej ogarniająca: "Sluchaj dzwonie zebys sie nie martwil, bo XYZ wyszła wkurwiona z lazienki ze jestes na nia zły, a wszystko w porzadku to my dzwonilismy z jej telefonu i odrzucalysmy twoje polaczenia. Wszystko jest ok, odprowadzimy ja."
Potem juz musialo byc zle, bo mówi ze zle sie czuje i brat ją odwiózł do domu (zadzwonił do mnie, że ogarnął - one mu kazały). 

Następnego dnia wiadomosc ze "przepraszam" i ze "przegieły i juz gadaly o tym". Ja juz troche zdystansowany nic nie pisze, ale mialem do niej jechac, z tym ze jest na mocnym kacu, a jeszcze ma cos do ogarniecia w ciagu dnia. W pewnym momencie zalozylem ze chyba bez sensu zebym przyjezdzal skoro zle sie czuje. "Na siłę? ok". "Jak chcesz". No i poszła kłotnia, ze ona ma wywalone, a ona do mnie że ja jej wkręcam i o co mi wgle chodzi. 
Dalej na dniach temat tej imprezy który nie chciala ciagnac i mowie ze w zasadzie zjebala weekend. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ona ewidentnie zjebala, ale probowala tak odwrocic kota ogonem że to moja wina i w zasadzie robie o wszystko problem. I w zasadzie totalne "wyjebongo" teraz, bo skonczylo sie na tym , że "dobrze, ja zjebałam, ty jak zwykle nic zlego nie zrobiłes". Ja sie wkur*ilem ze probowala zrobic ze mnie glupka, bo jak pytalem o rozmowy przez telefon to ona do mnie ze jakie rozmowy i co sobie wkrecam. Stwierdziłem, że nie dam z siebie robić idioty. 

Od tego czasu już cisza - ani ja się nie odzywam, ani ona. Co myślicie panowie? 

 

Edytowane przez Peter Quinn
  • Like 1
  • Dzięki 2
  • Haha 1
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeciętnie przeciętna. Według opisu chyba we wszystkim. Opis jakby po wielu latach związku. 

 

Co jest  niej takiego ciekawego? Bo wad sporo wymieniłeś. Ma jakieś wydatne zalety? 

 

Bierz ją, zapuszczaj wąsa i kupuj sweter z bazaru. W weekend na ryby i najebka. Ona TV i pazury. W niedzielę rosół. 

 

 

  • Like 10
  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minutes ago, Atanda said:

Przeciętnie przeciętna. Według opisu chyba we wszystkim. Opis jakby po wielu latach związku. 

 

Co jest  niej takiego ciekawego? Bo wad sporo wymieniłeś. Ma jakieś wydatne zalety? 

 

Bierz ją, zapuszczaj wąsa i kupuj sweter z bazaru. W weekend na ryby i najebka. Ona TV i pazury. W niedzielę rosół. 

 

 


Z wyglądu w moim typie. ;) Wiem, zabawne. 
Ale wydawało się cicha i mająca takie same plany na życie jak ja i sprzedawała się jako ta "dobra partia".

Update:
dzisiaj na relacji wstawiła info, że jest chora - na ile obstawiacie, że to zagrywka ale na ile szczerość? 
teraz oczywiście, jak nie napisze to powie że mam ją gdzieś, jak napiszę to łyknąłem haczyk. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To trochę zabawne, że przy wszystkich swoich wymaganiach, kobiety nie chcą same sprostać prostym oczekiwaniom. Nie żeby nawet nie były w stanie, ale okazuje się ile wałkoniów znajdziemy wśród babek. Też pamiętam jedną laskę po psychologii, co całe dnie spędzała na oglądaniu telewizji. Książek na półce dwie na krzyż. Mierziło mnie to wyzucie z zainteresowań.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tyle lat na forum a rozkminiasz jak małolat.

Karanie ciszą? Kto tak robi?

Przekręcanie kota ogonem? Kto tak robi?

Jakieś chore akcje na imprezach itd,itp ...

Tu jest tyle czerwonych flag że prawie Las Vegas.

Twój problem jest taki że zaangażowałeś się emocjonalnie a ona ma Cię w kancie cipy... 

 

Następny związek który w wypadku ślubu zakończy się rozwodem. A wiesz czemu?

Ano temu że te wszystkie jak złe cechy przybiorą na siłę jak zamieszkacie razem i zalegalizujecie związek.

  • Like 14
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

chce być jak najlepszą wersją dla niej, żeby była szczęśliwa

 

To się samo komentuje

 

Cytat

Z wyglądu w moim typie

 

Ty masz jakiś szacunek do samego siebie? Najebałeś kolejny mega cipowaty post, o kolejnej głupiej cipie z którą popełniłeś dokładnie te same błędy co ostatnio, bo pamiętam tamte posty.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

47 minut temu, Peter Quinn napisał(a):

Zaczepia mnie na imprezie wiadomosciami zebym z nia pisał i jej nie olał, bo ona lubi ze mna pisać.

Ona lubi Ty robisz.

 

48 minut temu, Peter Quinn napisał(a):

W pewnym momencie zalozylem ze chyba bez sensu zebym przyjezdzal skoro zle sie czuje. "Na siłę? ok". "Jak chcesz". No i poszła kłotnia, ze ona ma wywalone, a ona do mnie że ja jej wkręcam i o co mi wgle chodzi. 

Chciałeś ukarać ale nie pykło, foch.

 

Wyobrażenia kontra rzeczywistość, oczekiwane emocje a rzeczywistość -> ktoś musi być temu winny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Peter Quinn napisał(a):

Co myślicie panowie? 

Mam trochę minę jak załączony powyżej Gierasimow, Szojgu i Putin ;)

 

A poważniej - nie wiem, czy opisana pani to materiał na coś trwałego. Tankowanie do odcinki, nawet bardzo okazjonalne mnie by osobiście odrzuciło od kobiety. Palenie (jak sam jeszcze paliłem), pewnie bym zaakceptował, by nie być hipokrytą. Co do reszty - jakieś gówniarskie zabawy w ciszę w wieku trzydziestu lat też nie nastrajają wyjątkowo optymistycznie. Ale to w sumie można zrzucić na bark babskiej natury i gierek.

 

Pytanie jest proste moim zdaniem - czujesz się szanowany i doceniany w tym związku? Widzisz siebie z tą osobą w perspektywie kilku lat? W dobrych i złych życiowych chwilach? Pewnie będziesz w stanie dać jej wsparcie. A ona Tobie? To nie są łatwe pytania.

 

Czy jednak nie?

 

Od tego bym zaczął.

 

Godzinę temu, Peter Quinn napisał(a):

Ja ją z resztą zabrałem do luksusowego hotelu do innego miasta, generalnie pokazałem się oczywiście znów (być może za bardzo) z tej dobrej strony, że mi zależy i chce być jak najlepszą wersją dla niej, żeby była szczęśliwa.

 

Godzinę temu, Peter Quinn napisał(a):

Rozmawiałem z nią ostatnio trochę o tym, czy jest szczęśliwa i powiedziała że nie jest, choć dodała, że ze mną jest dużo bardziej.

 

:)

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Peter Quinn napisał(a):

Otóż ona sobie założyła, że rodzice pomogą jej kupić dom na własność, przeglądała sobie nawet jakieś oferty w okolicy i kiedyś mnie poinformowała o swoich planach.

 

Godzinę temu, Peter Quinn napisał(a):

- mówie, "ok ale jak Cię potem w nich wybzykam" - "a to nie, sama sobie kupię

xD

 

Chyba wiesz jaka była by Twoja rola, gdybyście wzięli ślub, którego ona niby nie potrzebuje albo zmajstrowałbyś bąbla.

 

Już samo to, że ogarniałeś wolne a ona wybrała melanż z psiapsi powinno dać Ci do myślenia.

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Peter Quinn Mądry chłopak jesteś, wiele dostrzegasz, masz masę wiedzy, znasz różne sztuczki. Przy tym wszystkim masz pannę (teoretycznie w okresie demo) dla której się mało liczysz.

 

Te dzwonienia do innych gości z jej telefonu - nie przekonuje mnie to. Ale jest dosyć twarda, nie przyzna Ci się za nic w świecie chyba, że zrobisz to podstępem (typu: "kochanie, wiem już o wszystkim, tu pokazujesz dowody/szczątke nagrania/zdjęcie, chcę usłyszeć od ciebie jak to wyglądało, będę wiedział kiedy kłamiesz) lub mocno przyciśniesz (wtedy bądź gotowy na burzę z piorunami i potencjalne odejście). Obgadały sobie plan na pewno, jakbyś chciał jej koleżankę wypytywać bardziej, już prędzej byś się czegoś dowiedział od ich partnerów (jak ich znasz/kojarzysz).

 

Korzystaj, bo ładna i Ci się podoba, ale w poważniejszym związku będziesz słabo traktowany (gorzej niż teraz/miał mało do powiedzenia). Sam czujesz, że to nie to. A intuicja męska + wiedza, którą posiadasz, dobrze Ci podpowiada. Jak brat wyżej wspomniał, jesteś przywiązany stąd ta rozkmina. 

 

Co bym zrobił na twoim miejscu, żeby nie pluć sobie w brodę kiedyś (a miałem kiedyś taaaaaką laskę), tylko miec czyste sumienie, że nic z tego nie będzie (albo będzie)? Przejął stery w związku. Gdy uda Ci się przez dłuższy czas, być dla niej kimś za kim podąża - wtedy możesz się zastanowić co dalej. Póki co - jesteś z nią, bo nie było lepszej/z braku laku, ona tak samo. Przy czym bądź gotowy na jej/swoje odejście - bo tym to może się skończyć. Wóz albo przewóz. 

  • Like 6
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Druid napisał(a):

Ja pier... u mnie by nie przeżyła, nie mam nawet telewizora w domu. Rodzice mają ja nie mam.

Wrócili do siebie z chłopem i teraz chyba żyją na dobrej stopie (są małżeństwem). W sumie prości ludzie, więc może wystarczy im.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minutes ago, Obliteraror said:

Pytanie jest proste moim zdaniem - czujesz się szanowany i doceniany w tym związku? Widzisz siebie z tą osobą w perspektywie kilku lat? W dobrych i złych życiowych chwilach? Pewnie będziesz w stanie dać jej wsparcie. A ona Tobie? To nie są łatwe pytania.

 

Czy jednak nie?

 

Od tego bym zaczął.


Ja już sobie w zasadzie odpowiedziałem na to pytanie, choć jestem w takim stanie, że to piłka jest po jej stronie. 
Problem w tym, że ona gra jak nasza reprezentacja - gra na aut albo oddaje inicjatywę. 

Ma kilka dobrych cech - sama nie raz przywiozla albo zrobiła jedzenie, mówiła że lubi pichcić. Jak jesteśmy razem to w zasadzie przyjemnie spędza się razem czas. Pokazywała tą troskliwą stronę często, ale to co się teraz odwala to jest jakiś hormonalny absurd totalny. 

 

4 minutes ago, Kiroviets said:

Chyba wiesz jaka była by Twoja rola, gdybyście wzięli ślub, którego ona niby nie potrzebuje albo zmajstrowałbyś bąbla.


Czuję to ;). Także Panie Januszu wersja demo się skończyła. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Druid napisał(a):

Nie wiem, czy to dobrze, jak wiesz tyle, co powinieneś  wiedzieć i nic więcej ?

Nie martwisz się tym, czego nie wiesz. Często prości ludzie naprawdę nie widzą tyle problemu. Raptem coś im na łeb spadnie i jest trzoda, ale ja ze swoimi zainteresowaniami często codziennie przeżuwam coś, co większość robi raz w życiu.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minutes ago, OdważnyZdobywca said:

Co bym zrobił na twoim miejscu, żeby nie pluć sobie w brodę kiedyś (a miałem kiedyś taaaaaką laskę), tylko miec czyste sumienie, że nic z tego nie będzie (albo będzie)? Przejął stery w związku. Gdy uda Ci się przez dłuższy czas, być dla niej kimś za kim podąża - wtedy możesz się zastanowić co dalej. Póki co - jesteś z nią, bo nie było lepszej/z braku laku, ona tak samo. Przy czym bądź gotowy na jej/swoje odejście - bo tym to może się skończyć. Wóz albo przewóz. 


Moja strategia aktualnie - uważam żeby czegoś nie palnąć, żeby nie miała co obrócić przeciwko mnie. Nie jestem needy, choć boje się że będę miękł bo "dobre serduszko" ciężko oswoić czasami. Ale już czuję, że jakbym wszedł na jakąś ich wspólną grupę, to tam by sie wylało tyle gówna że starczyłoby aż nadto by nie zawracać sobie głowy tym tematem. ;) 

Laski to jest jednak podgatunek, serio. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, I1ariusz napisał(a):

Nie martwisz się tym, czego nie wiesz.

Wszystko jest fajnie i super, jak taki jesteś, tylko wtedy jak nie dzieje się tobie krzywda.

Teraz, Peter Quinn napisał(a):

to tam by sie wylało tyle gówna że starczyłoby aż nadto by nie zawracać sobie głowy tym tematem. ;) 

1375415739_rmmmda_600.jpg

  • Like 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Peter Quinn napisał(a):

Od tego czasu już cisza - ani ja się nie odzywam, ani ona. Co myślicie panowie? 

 

 

Ogólnie wygląda to słabo, ale nie ma sensu analizować za dużo na podstawie tego co piszesz o swojej dziewczynie. 

Zwrócę uwagę na to co piszesz o planach i pomysłach

 

1. Związek na odległość to może być etap ale nie za długi. Bo nie znacie się tak naprawdęz

2. Pojebanym pomysłem jest zakładanie rodziny z kimś, z kim się nie mieszkało przynajmniej rok-dwa

3. Pojebanym pomysłem jest kupowanie/budowanie domu w takim układzie. 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Liczba czerwonych flag jak na pochodzie pierwszomajowym w Pekinie. 

 

Demo się kończy i masz obraz tego w jakim kierunku będzie szło jej zachowanie w dalszym okresie.


Co mnie bardziej zastanawia to fakt że rozważasz ją jako potencjalną partnerkę. Owszem dostrzegasz pewne negatywne symptomy ale ciągle się zastanawiasz czy warto bo ma pewne dobre cechy. Musisz wiedzieć że w dłuższej relacji te złe przesłonią te dobre, i będzie ich więcej.

 

Jej zachowanie przypomina mi typową party girl bez większych ambicji, za to gdy pojawi się opcja imprezki to reszta się nie liczy, zabawa trwa. To nigdy nie są dobre kandydatki na LTR, żony itp. Laska ma taki lajf stajl i jest jej z tym dobrze. Nie wyciąga się porąbanych panien z bagna, niech toną.

 

Myślę że u niektórych braci zawodzi selekcja panien na wczesnym etapie mimo wiedzy i znajomości schematów. 

 

Teoria poległa z praktyką bo laska jest atrakcyjna i coś tam czasem ugotuje, a że przy okazji lubi sobie wypić, mieć wywalone na faceta i plany, i yebnąć tygodniowego focha to, eee, nic takiego, może się zmieni 😅 to dobra dziewczyna w gruncie rzeczy. 

 

Panowie, takie panny spuszcza się w kiblu a nie zabiera na salony. 

 

  • Like 11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.