Skocz do zawartości

Jak wyjść ze złotej klatki?


Rekomendowane odpowiedzi

Długo się nosiłem z zakładaniem tego tematu. Postaram się słownie ująć problemy które mnie dotykają, choć stanowi to dla mnie wyzwanie i nie dam gwarancji, że przekażę to co czuję dostatecznie trafnie - z szacunku do Was nie chcę też generować ściany tekstu, a skupić się na konkretach. Ciężko też pisać o sobie obiektywnie. Gdybym miał to ująć jednym zdaniem, to chyba wpadłem w pułapkę swoich ambicji i sposobu rozumienia Świata. Jestem nieszczęśliwy i zagubiony.

 

Generalna kolejność wydarzeń:

 

1. Rozbita rodzina.

2. Ciężki okres szkoły - brak akceptacji rówieśników; zaniedbany (otyły, biednie ubrany) i wycofany introwertyk.

3. Odnalezienie sportu.

4. Zamknięcie się w sporcie.

5. Liczne sukcesy. Metamorfoza ciała i umysłu.

6. Ukończenie kilku (wymagających) kierunków.

7. Wielokierunkowe doświadczenie zawodowe (duże firmy i korporacje, pozycje menadżerskie).

8. Założenie własnego biznesu.

 

W międzyczasie 3 mniej lub bardziej udane LTR i w przerwach testowanie koleżanek z klubów, app randkowych, siłowni - z różną skutecznością. Te krótkie relacje miały bardziej na celu potwierdzenie teorii, aniżeli przysparzały szczerej radości. Mam wrażenie, że z każdą kolejną stawałem się coraz to bardziej pusty (i nie mam na myśli zawartości moszny). Mam silnie analityczny charakter, rozkładam interesujące mnie problemy na czynniki pierwsze. Rozstanie od którego minęło już ponad 2 lata rozbraja mnie do dzisiaj i zbiera swoje żniwo. Z jednej strony, potwierdziło dobitnie moje przekonania dot. relacji DM; kobieta z którą rozstałem się po ponad 5 latach biła na główę intelektem i świadomością dziewczyny które spotykam, jednak zadecydowały biologiczne prawidła i to była najbardziej gorzka pigułka jaką połknąłem. Z drugiej strony, pozwoliło mi to skupić się na rozwoju i oto jestem: młody mężczyzna o tężyźnie i zarobkach 1% topki, prowadzący życie piwniczaka, odcięty od swoich emocji (jak stwierdzili psychiatrzy i psychoterapeuci).

 

Biznes który prowadzę wymaga ode mnie dostępności 7/7. W ciągu dnia mam przerwę na trening, zakupy, drzemkę. Kocham swoją pracę - sam sobie ją stworzyłem, jest spełnieniem moich marzeń, pomagam innym i bardzo dobrze zarabiam, cieszę się dużym uznaniem wśród mężczyzn. Praca pozwala mi na treningi 2x dziennie, co zawsze było dla mnie priorytetem (duża aktywność fizyczna przy pracy umysłowej). Pomimo ciężkiego startu dokonałem tego. Mój styl i podejście do życia powodują jednak, że byłym partnerkom było ze mną bardzo pod górkę, a teraz jest jeszcze gorzej. Nieustannie myślę o pracy lub pracuję, albo trenuję lub myślę o treningu (no albo o ruchaniu, jak wypalę się w tych dwóch, no i wtedy zaczyna się problem). Prezentuję wybitną sylwetkę, która jednak większości kobiet nie interesuje (jest przerośnięta, ponad 100 kg przy 176 cm) - bywa, że zabiegają o mnie fitnesiary o perfekt ciałkach, jednak specyfika środowiska jest taka, że większośc już była pucowana przez moich kumpli, a ja 1) nie poprawiam po nich, 2) na tym etapie nie chcę się tylko pieprzyć, a też spędzić miło czas z kimś, kogo choć odrobinę szczerze bym lubił. Pieniędzy nie konsumuję, a inwestuję. Nie interesują mnie zatem wyjazdy, samochody, ubrania, restauracje. Nie jestem w stanie zaakceptować faktu ubiegania się o względy kobiety na etapie na którym jestem (poniżające dla wkładu mojej energii i wyrzeczeń jest odrzucenie przez jakąkolwiek kobietę) - psychoterapeuta stwierdził zaburzenia narcystyczne i szowinizm; skończyłem współpracę. Nie widzę w żadnej z nowopoznanych kobiet obiektu innego, niż pożądania czy wyręczenia w najprostszych czynnościach (czego nie chcą robić!). Przeraża mnie rozwiązłość i brak szacunku. Krytycznie podchodzę do życia, odrzuciłem emocje bo wymagały tego moje doświadczenia i wymaga tego ode mnie biznes. 

 

Efektem tego jest życie w swego rodzaju złotej klatce. Wiem, że mam ogromne możliwości, ale z nich nie korzystam, bo pomimo akceptacji - nie chcę żyć w Świecie, na któym panują takie, a nie inne zasady. Wszędzie widzę pewnego rodzaju schematy socjologiczne (najbardziej rzecz jasna w dynamice relacji DM). Nie pozwala mi to cieszyć się życiem. Czuję się jak obserwator, który rozgryzł system (lub prędzej - tak mu się wydaje; z całą pokorą), osiągnął już sporo - ale to nie jest to, czego tak naprawdę chce. 

 

Być może przesadzam, bo jest dobre zdrowie i pieniądz. Być może dokucza mi samotność, stąd w głowie mi się pierdoli (mam stwierdzoną depresję umiarkowaną). Mam tak wysokie ego, że ciężko mi znaleźć towarzystwo. Mam sporo kolegów i przyjaciół, ale to też są trudne przypadki. Chciałbym móc poznawać kobiety, być może zszedłbym z tonu, ale nawet nie wiem gdzie. Appki i kluby odpadają, bo to jest odpad którym gardzę - niejednokrotnie zdarzyło się, że małolata podjechała pod mój adres nie widząc mnie wcześniej nawet na oczy! Przerażają mnie tacy ludzie. Z drugiej strony, przez to podejście krytyczne i analizowanie, mam poważne problemy z pewnością siebie; chociażby wzrost na który nie mam wpływu bywa, że ucina mi jaja. 

 

Jak sami widzicie, z tekstu który miał mieć jakąś strukturę powstał swego rodzaju pamiętnik, mający na celu wyrzucenie fragmentu kotła, który mam pod kopułą. Nie mam pojęcia jak ruszyć z miejsca.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 hours ago, TREN said:

Czuję się jak obserwator, który rozgryzł system (lub prędzej - tak mu się wydaje; z całą pokorą), osiągnął już sporo - ale to nie jest to, czego tak naprawdę chce.

Też mi się wydaje, że rozgryzłem system więc przestałem gonić, bo nie ma potrzeby.

Żyję.

Robię różne rzeczy, które lubię.

Czasami, a nawet dość często, rozmyślam żeby przejrzeć czy nie ma jakiejś luki w moim podejściu albo czy nie da się czegoś zrobić lepiej.

 

Kiedy już zapewni się sobie byt to pytanie wypływa na wierzch.

Co teraz?

Na ciebie też czas przyszedł.

Czas, żeby się dowiedzieć czego naprawdę chcesz.

Nikt ci nie da odpowiedzi, nie licz na to.

 

Przejrzyj wschodnie filozofie a także stoików i inne, ci ludzie nie byli głupi, niektóre rzeczy mają lepiej rozpracowane niż my.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, JoeBlue napisał(a):

przestałem gonić, bo nie ma potrzeby.

Żyję.

Robię różne rzeczy, które lubię.

 

 

 

Dołoże do tego. Pełna akceptacja. A jeżeli jeszcze nie nastąpiła to skupienie i praca nad tym aby nastąpiła (umysł może platać figle i wprowadzać mechanizmy obronne jak np. gorsze samopoczucie, lęk przed odrzuceniem itp.). Celem jest brak poszukiwania zauważenia na zewnątrz. Szczęścia należy poszukiwać w środku. Nie są do tego potrzebne żadne dobra materialne ani zaliczane do seksu osoby. Nad tym należy pracować, ponieważ tak długo jak będzie się miało oczekiwania tak długo człowiek bedzie mial problem w odnalezieniu szczęścia. Uzależnianie się od czegoś z zewnątrz powoduje, że człowiek staje się niewolnikiem. Niewolnikiem tego, co jest poza nim. Uzaleznia sie od tego na co nie ma wpływu albo ma bardzo niski.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, TREN napisał(a):

Czuję się jak obserwator, który rozgryzł system (lub prędzej - tak mu się wydaje; z całą pokorą), osiągnął już sporo - ale to nie jest to, czego tak naprawdę chce. 

Bo tak jest. Umysł analityczny, świadomy rzeczywistości to często podmiot niezbyt szczęśliwy, rozczarowany życiem w takiej formie jakiej się toczy. Jezus powiedział słynne słowa "poznacie prawdę i prawda was wyzwoli", parafrazuje tutaj do Twojej sytuacji, poznałeś "tajniki systemu", wyzwolileś się w pewnym sensie, ale nikt nie obiecywał, że da to szczęście, może jakąś miarę satysfakcji.

 

12 godzin temu, TREN napisał(a):

Nie jestem w stanie zaakceptować faktu ubiegania się o względy kobiety na etapie na którym jestem (poniżające dla wkładu mojej energii i wyrzeczeń jest odrzucenie przez jakąkolwiek kobietę

Niestety to część tej gry, musisz zaakceptować opcję poświęcenia i ewentualnej porażki. Z racji statusu, pewności siebie, masz mniejsze ryzyko na doświadczenie upokorzenia od kobiety, ale może się to zdarzyć, bo też mierzysz w bardziej jakościowy target kobiecy.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Większość mężczyzn z takimi cechami jak Ty, powinno czekać na odpowiednią osobę, a nie zabiegać o nią. Tylko, że kobiet, które "udźwigną" takiego faceta jest bardzo niewiele- są nawet tego nieświadome.

Bo jak już takiego mają, to chcą, żeby rezygnował ze stylu życia, który je przyciągnął do nas. Boją się, ze inna się zorientuje, ze jesteś w topce;) Coś na zasadzie "teraz możesz mieć brzuszek, Misiu" (a sama zapierdala, bo może się przydać) Taki trochę wyścig zbrojeń;). Piszę tutaj o fajnych kobietach, a nie jakiś tam Grażynach.

 

Nie wiem ile masz lat, ale z moich obserwacji (a to cenna informacja przy takim poście), powinieneś celować w kobiety młodsze o 10-15 lat, ponieważ one nie są jeszcze aż tak zepsute.

Bawią mnie kobiety 30+ które mówią, ze są doświadczone, świadome, a tak naprawdę są rozpierdolone. Młodą kobietę wkręcisz w swoje życie, styl itd. starsza, może udawać przez jakiś czas i gruchnie po jakimś czasie, bo nie była sobą- wersja demo. Młodą można zaprogramować w fajne zycie, duzo łatwiej niż 30+

 

Pamiętaj, ze to Ty wybierasz, one dają tylko dostęp.

 

Twój problem sam doskonale wiesz, wynika z tego, że za dużo myslisz. Tylko zadaj sobie pytanie, czy to ważne dlaczego z Tobą jest kobieta? W ostatecznych rozrachunku dojdziesz do wniosku, ze nie ma to znaczenia.

Oczywiście dotyczy to tylko kiedy jest dobrze. Bo jeżeli jest dobrze, to po co Ci to wiedzieć, czy to dla pieniędzy, dobrego kutasa, czy czegokolwiek, jakie to ma znaczenie?

Ja juz wole, kobietę, która bedzie ze mna dla pieniedzy, niz dla pieknych oczów;D Bo ładnych oczów jest duzo, a z kasą mało:)

 

A jak masz kasę i przy tym jesteś fajnym człowiekiem to każda kobieta (nawet z topki) nawet jezeli poleciała na kasę, to może Ciebie realnie pokochać. Tylko pamietaj, ona moze tylko użytkować Twoje rzeczy, nigdy mieć.

 

Co do wzrostu- spójrz na to tak, ze gdyby nie on, to może w Twoich oczach byłbyś "bogiem", a to być moze by zaprowadziło by Ciebie na złą stronę. Dobrze, ze jesteś średniego wzrostu. To błogosławieństwo- pisze poważnie.

Sam mam 170, a gdybym miał 180, chyba waliłbym do lustra (ironia, nie wale)

 

 

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko co mamy lub czym jesteśmy jest zawsze za małe by odczuć w pełni satysfakcję.

Nie jest to problem tylko cecha naszej konstrukcji.

 

Zobacz czy czasem perspektywa, z której patrzysz nie jest tym co tworzy problem. 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@TREN hah opis Twoich problemów to dla wielu użytkowników forum mokry sen. 

 

Co dobitnie pokazuje, że punkt widzenia zależy  od punktu siedzenia, a najwięcej problemów dzieje się w głowie. 

 

Jeżeli w obecnej sytuacji nie jesteś szczęśliwy to widzę dwa rozwiązania

 

1. Możesz zmienić mentalne nastawienie do sytuacji. 

Możesz uznać, że więzi, wspólne tematy i przyjaźń- od tego są kumple, może nawet masz gdzieś tam prawdziwego przyjaciela.

Więc wolność, dobrze urządzona samcza jama, przyjaciele i dymanie chętnych panien bez uczuć głębszych.

 

2. Nawet jeśli byś w punkt 1 poszedł to sprawy nie wyklucza, a wręcz zachęcam do wyjścia ze strefy komfortu. 

Zmień coś. Spróbuj czegoś nowego. Inny sport, jakiś wypad. Może do teatru idź. 

Z tego co piszesz to nie jest złe życie ale Ty przeżywasz codzinnie ten sam dzień. Przełam to

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Ego napisał(a):

Twój problem sam doskonale wiesz, wynika z tego, że za dużo myslisz

Dokładnie tak, to pewien paradoks naszego życia. Wysoka inteligencja i świadomość jak działa ten świat to jednocześnie błogosławieństwo i przekleństwo. Błogosławieństwo bo możesz uniknąć wielu pułapek, oszczędzając sobie zdrowia i czasu, a z drugiej strony przekleństwo bo analityczność postrzegania rzeczywistości zmusza do ciągłego analizowania, rozkładania na czynniki pierwsze wielu sytuacji, co prowadzi do rozczarowań i demotywacji. A jeszcze taki racjonalistyczny filtr w konfrontacji z emocjonalnością kobiet może bardziej doskwierać.

 

Bez urazy, ale mam wrażenie, że trochę jak topowa instagramerka arbitralnie uznales, że z racji swoich osiągnięć należy Ci się partner jak na zamówienie, bo przecież masz pełną kontrolę nad resztą swojego życia, zamierzasz i osiągasz, progresujesz, stajesz się lepszy i tak powinno dostrajać się Twoje otoczenie

 

14 godzin temu, TREN napisał(a):

nie chcę żyć w Świecie, na któym panują takie, a nie inne zasady

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Treningi 2 razy dziennie, 30 kg nadwagi? Czy ty robisz siłkę i bierzesz jakieś środki? Twoje ciało nie jest stworzone do takiej nadwagi, czy otyłości, szybciej się zużywa.

 

Po co tyle pracujesz, to Ci szczęścia nie da, pieniądze też, jeśli reszty życia nie ogarniesz.

 

Jeżli chodzi o kobiety, może jesteś zbyt wybredny?

 

Niepokoją trochę te diagnozy specjalistów u których byłeś, może oni mają trochę racji. Na Twoim miejscu zacząłbym o lepszego poznania siebie, swoich problemów, potem szukał ich u innych.

 

I tak masz fajnie, bo jest kasa, zdrowie i powodzenie, masz lepiej niż większość użytkowników tu. Chcesz zmienić coś w życiu, piszesz na forum, więc poszedłeś już w dobrą stronę.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 hours ago, JoeBlue said:

Czasami, a nawet dość często, rozmyślam żeby przejrzeć czy nie ma jakiejś luki w moim podejściu albo czy nie da się czegoś zrobić lepiej.

 

Jak dokonuje się "przeglądanie luk" w Twoim przypadku? Moje życie powierzchownie wygląda tak jak sobie zaplanowałem lata temu - spełniłem marzenia, jak wspomniałem w pierwszym poście. Jeden z elementów tej układanki był dopasowany nadzwyczaj nieprecyzyjnie i wypadł... Jest to budowanie i utrzymywanie relacji z kobietami. Moje potrzeby biologiczne nie potrafią sprostać temu deficytowi. Im dłużej nie mam panien, tym więcej czasu przesiaduję (głównie wirtualnie) z mężczyznami. Kilku z nich darzę braterską miłością, znam na wylot. Słuchając ich doświadczeń, czytając forum - dystans w stosunku do kobiet rośnie. Nie potrafię traktować nawet przedmiotowo, a cała "gra" jest dla mnie tak prymitywna, że nie jestem w stanie brać dalej w tym udziału.

 

11 hours ago, antyrefleks said:

Celem jest brak poszukiwania zauważenia na zewnątrz. Szczęścia należy poszukiwać w środku. Nie są do tego potrzebne żadne dobra materialne ani zaliczane do seksu osoby.

 

Może to nie wybrzmiało dostatecznie w pierwszym poście (napisałem tylko o tym, że nie konsumuję). Za cel postawiłem sobie zarabianie, by udowodnić sobie skuteczność; dopiero w drugiej kolejności dla windowania statusu. Pieniądze stanowią marchewkę, źródło dopaminy. Tak naprawdę pracuję bo kocham być skuteczny, lubię pomagać i sprawczość - hajs jest tylko dopalaczem działania. Ta praca to już część mnie, robię to dla siebie. Postrzeganie mojej osoby to pewnego rodzaju wartość dodana. 

 

10 hours ago, Redbad said:

"poznacie prawdę i prawda was wyzwoli"

 

Prędzej "zaboli" :)

 

10 hours ago, Redbad said:

Niestety to część tej gry, musisz zaakceptować opcję poświęcenia i ewentualnej porażki. Z racji statusu, pewności siebie, masz mniejsze ryzyko na doświadczenie upokorzenia od kobiety, ale może się to zdarzyć, bo też mierzysz w bardziej jakościowy target kobiecy.

 

 

Mam tylko pewność siebie (z tym różnie) i ciało (tu zależy od upodobań). Osoby które mnie dobrze nie znają nawet nie mają pojęcia jakim kapitałem dysponuję, bo niby skąd mają wiedzieć, skoro wszystko idzie na kolejne inwestycje, a nic na "życie" - bo ja wg wielu właśnie nie żyję, bo tylko pracuję i trenuję (a dla mnie to jest całe życie).

 

9 hours ago, Ego said:

Nie wiem ile masz lat, ale z moich obserwacji (a to cenna informacja przy takim poście), powinieneś celować w kobiety młodsze o 10-15 lat, ponieważ one nie są jeszcze aż tak zepsute.

 

Kiedy wyprzedzasz od zawsze swoich rówieśników o kilka dobrych lat (bo musiałeś nadrabiać np. brak jednego z rodziców jak w moim przypadku) i nieustannie się rozwijasz - wiesz jak wygląda rozmowa, co dopiero życie z kobietą z przedziału o którym piszesz? Próbowałem, ale to ponad moją cierpliwość.

 

9 hours ago, Ego said:

Twój problem sam doskonale wiesz, wynika z tego, że za dużo myslisz. Tylko zadaj sobie pytanie, czy to ważne dlaczego z Tobą jest kobieta? W ostatecznych rozrachunku dojdziesz do wniosku, ze nie ma to znaczenia.

 

Nie stanowi dla mnie wielkiego zainteresowania argument, który stoi za tym, że ze mną jest. Brzydzi mnie "gra" i mechanizmy, nic na to nie poradzę. Te są primitywne do cna i mógłbym być tylko z osobą, która je rozumie. Kiedy rozumiesz mechanizmy doboru - masz świadomość i kontrolę. W innym wypadku działasz na instynktach jak zwierzę. A ja chcę przebywać wśród ludzi, a nie zwierząt - a tych drugich coraz więcej (wśród kobiet to tylko na zwierzątka trafiam...).

 

9 hours ago, Albert Neri said:

Z tego co piszesz to nie jest złe życie ale Ty przeżywasz codzinnie ten sam dzień. Przełam to

 

I ta propozycja nieustannie chodzi mi po głowie... Muszę to jakoś zaplanować. Stworzyłem sobie taki reżim i schemat, że pół dnia offline generuje już ogromne straty w moim komforcie psychicznym (narastanie obowiązków w pracy); jestem niewolnikiem swojego kurwidołka i zaczyna mi to uwierać. Problem w tym, że nie mam pomysłu co miałbym ze sobą robić - nic mnie nie pociąga oprócz tego, czym już się zajmuję; uważam to za sukces, ale sam widzisz - nie jestem szczęśliwy.

 

8 hours ago, Redbad said:

Bez urazy, ale mam wrażenie, że trochę jak topowa instagramerka arbitralnie uznales, że z racji swoich osiągnięć należy Ci się partner jak na zamówienie, bo przecież masz pełną kontrolę nad resztą swojego życia, zamierzasz i osiągasz, progresujesz, stajesz się lepszy i tak powinno dostrajać się Twoje otoczenie

 

Trochę tak jest, muszę przyznać. Zasadnicza różnica jednak jest pomiędzy mną a instagramerką - wnoszę ogromną wartość w życie innych osób. 

 

4 hours ago, Śnieżnobiały said:

Treningi 2 razy dziennie, 30 kg nadwagi? Czy ty robisz siłkę i bierzesz jakieś środki? Twoje ciało nie jest stworzone do takiej nadwagi, czy otyłości, szybciej się zużywa.

 

Spójrz na nickname i avatar - jestem kulturystą. Nie interesuje mnie długość życia, a wydajność i rozwój.

 

4 hours ago, Śnieżnobiały said:

Po co tyle pracujesz, to Ci szczęścia nie da, pieniądze też, jeśli reszty życia nie ogarniesz.

 

Z jednej strony wiem, z drugiej - źródłem satysfakcji (dopaminy) jest skuteczność. Skuteczność mierzę m.in. dochodem. Jestem w high performance po uszy.

 

4 hours ago, Śnieżnobiały said:

Jeżli chodzi o kobiety, może jesteś zbyt wybredny?

 

W momencie w którym jesteś w stosunku do siebie bardzo krytycznie nastawiony i każdego dnia starasz się być lepszy... Jak niby miałoby się to nie przekładać na wymagania wobec innych? Nie umiem tego rozdzielić.

 

4 hours ago, Śnieżnobiały said:

Niepokoją trochę te diagnozy specjalistów u których byłeś, może oni mają trochę racji. Na Twoim miejscu zacząłbym o lepszego poznania siebie, swoich problemów, potem szukał ich u innych.

 

Zaczęło się od tego, że po dyskusjach z przyjacielem doszedłem do wniosku, że nie płakałem od jakiejś dekady. Sposób mojego mojego wysławiania się i nadmiernie analityczne podejście wg "specjalistów" potwierdza tylko zaburzenia na tle wyrażania i kontaktu z emocjami. W niedalekiej przyszłości mam zrobić test osobowości i udać się do psychoterapeuty wyspecjalizowanego w behawioryzmie. Mam złe doświadczenia w pracy ze "specjalistami", m.in. dlatego, że w tematach relacji DM są na etapie (tu prawdziwy cytat jednego z nich): "kobiety się nie rozumie, kobietę się kocha" 🤢 - parskłem śmiechem tak, że aż się oplułem, kiedy to usłyszałem.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 hours ago, Albert Neri said:

Z tego co piszesz to nie jest złe życie ale Ty przeżywasz codzinnie ten sam dzień. Przełam to

Doskonałe spostrzeżenie.

Dzień świstaka.

 

10 hours ago, TREN said:

Jak dokonuje się "przeglądanie luk" w Twoim przypadku?

Hmm. Różnie.

Nieraz pisałem, że to czy jakieś posunięcie było dobre okaże się po 5-10 latach.

Kiedy przeżyłeś kilka takich pięciolatek masz już podstawy do oceny zawczasu kolejnych, mądrzejszych posunięć.

Wiesz, a przynajmniej przeczuwasz wcześniej, że coś prawdopodobnie będzie złe choć teraz wydaje się dobre.

"Trust your guts".

Ja wiele razy zauważyłem, że lepiej wychodzę na rezygnacji z czegoś niż na podjęciu działania.

Wciąż je podejmuję, bo coś trzeba robić, ale nie pod naciskiem chwili.

To tak jak w sklepie.

Jeśli coś się podoba trzeba iść do domu i wrócić jutro.

Jeśli wciąż się podoba - kupić.

No i nigdy nie kładę wszystkich jajek do jednego koszyka.

 

 

Edytowane przez JoeBlue
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, JoeBlue napisał(a):

Ja wiele razy zauważyłem, że lepiej wychodzę na rezygnacji z czegoś niż na podjęciu działania.

U mnie podobnie, im starszy tym więcej rezygnacji zamiast działań.

Kłopot w tym, że czasami zastanawiam się czy to nie podchodzi już pod jakąś formę depresji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, Albert Neri napisał(a):

Z tego co piszesz to nie jest złe życie ale Ty przeżywasz codzinnie ten sam dzień

Ładnie napisane.

11 godzin temu, TREN napisał(a):

A ja chcę przebywać wśród ludzi, a nie zwierząt

Przyjales czerwoną pigule (nie tylko w splyconym sensie manosfery). Nie da się już wrócić. Nieswiadomosc jest błogosławieństwem powiadają. Wpadłeś w pułapkę (z reszta jak i ja) - co innego rozum, co innego biologia.

11 godzin temu, TREN napisał(a):

doszedłem do wniosku, że nie płakałem od jakiejś dekady

Mnie się o dziwo próg bólu obniżył ostatnio sie oparzyłem i jakoś stwierdziłem fakt a kiedyś takie coś dlugo bolało. Dziwne rzeczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 20.04.2024 o 22:18, TREN napisał(a):

Czuję się jak obserwator, który rozgryzł system (lub prędzej - tak mu się wydaje; z całą pokorą), osiągnął już sporo - ale to nie jest to, czego tak naprawdę chce. 

Chuja tam rozgryzłeś. Gdyby tak było, nie byłoby tematu. 
 

Widzisz to wszytko co się dzieje, jak my wszyscy. Albo ruchasz albo nie ruchasz.  
 

Nie będzie już zamkowej wierzy, a z niej wystawionego warkocza. 

W dniu 20.04.2024 o 22:18, TREN napisał(a):

Nie interesują mnie zatem wyjazdy,

Smutne to. 
 

Chcesz dorosnąć? 
Wyjedź sam na wczasy za granice. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za dużo pracujesz. Jaki jest sens pracy 7/7?

Odpoczynek. 
Zamknij firmę lub zawieś działalność.

 

A jak za dużo myślisz (mam tak samo) to jedź w teren. Góry, lasy, puszcze. Wtedy Twoja głowa skupi się na rzeczach pierwontych czyli jak przetrwać samemu w terenie obcym. 

 

W dniu 20.04.2024 o 23:18, TREN napisał(a):

Mam tak wysokie ego, że ciężko mi znaleźć towarzystwo.

A gdzie szukasz towarzystwa? Chyba nie w swoim środowisku? Czytaj inni przedsiębiorcy, dorobkiewicze, bogaci ludzie pracujący 7/7 i dbający o swoje biznesy, wille i drogie samochody?

Poznaj elitę w rozumieniu np wojskowym i cywilnym. Np pisaże książek, wspinacze górscy, operatorzy jednostek specjalnych, piloci myśliwców, profesorowie fizyki stosowanej.

W Bieszczadach były operator Gromu prowadzi zajęcia w terenie. Taki marsz kilku dniowy w terenie górskim. 

Przediębiorcy, hirurdzy i dyrektorzy sa w grupie ryzyka. w wieku 65 lat 50 % z nich umeira na zawał serca, nowotwory. 

 

PS. Wymień swoje największe osiągnięcia życiowe/sportowe/ludzkie. Nie wymieniaj żadnych finansowych/nieruchomościowych/motoryzacyjnych/kobeicych/związkowych.
 

Edytowane przez Dowódca plutonu
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Dowódca plutonu napisał(a):

Za dużo pracujesz. Jaki jest sens pracy 7/7?

Odpoczynek. 
Zamknij firmę lub zawieś działalność.

 

A jak za dużo myślisz (mam tak samo) to jedź w teren.

Z jednej strony pisze, ze praca to marzenie i lubi to co robi. A z drugiej strony gorsze samopoczucie i coś nie gra.

 

Bo nie gra. Moze byc tak ze idealizowanie pracy to maskowanie niedoskonalosci i faktu, ze trzeba jej poswiecic zbyt duzo.

 

Tak jak kolega napisal. Warto wprowadzic cos co urozmaici zycie. Moze lepiej mniej zarobic a miec spokojniejsza glowe.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 20.04.2024 o 23:18, TREN napisał(a):

. Z drugiej strony, pozwoliło mi to skupić się na rozwoju i oto jestem: młody mężczyzna o tężyźnie i zarobkach 1% topki, prowadzący życie piwniczaka, odcięty od swoich emocji (jak stwierdzili psychiatrzy i psychoterapeuci).

Może tak naprawdę nie przerobiłeś nigdy tych trudnych momentów z dzieciństwa i uciekłeś w rozwój, sport, osiągnięcia, a głęboko wewnątrz nadal jesteś tym i introwertycznym chłopaczkiem. Odciąłeś się od emocji nabuzowałeś mechanizmów obronnych i zbudowałeś poczucie wartości na rzeczach zewnętrznych, które jednak okazuje się długofalowo nie cieszą.

Byłeś na jakiejś konkretnej terapii?

Edytowane przez ManOfGod
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 21.04.2024 o 04:18, TREN napisał(a):

Mam tak wysokie ego, że ciężko mi znaleźć towarzystwo.

 

Psychoterapeuta miał rację. Czemu zrezygnowałeś z terapii?

 

Ja bym pracę zaczął nad zrozumieniem swojego ego. Czemu ciężko ci znaleźć towarzystwo?

 

Ludzie pewnie widzą, że masz wysokie ego, że przez swoją mowę ciała pokazujesz, że jesteś od nich lepszy.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 hours ago, Brat Jan said:

U mnie podobnie, im starszy tym więcej rezygnacji zamiast działań.

Kłopot w tym, że czasami zastanawiam się czy to nie podchodzi już pod jakąś formę depresji.

Depresją jest to co uważasz za depresję.

Jeśli dla mnie jakiś ruch jest po prostu właściwym posunięciem we właściwym czasie to jestem z niego zadowolony.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, TREN napisał(a):

Problem w tym, że nie mam pomysłu co miałbym ze sobą robić - nic mnie nie pociąga oprócz tego, czym już się zajmuję; uważam to za sukces, ale sam widzisz - nie jestem szczęśliwy.

 

Nikt Ci nie każe rezygnować z tego trybu życia na stałe. Nie mówię „rzuć wszystko i jedź paść owce w bieszczadach” 

Sugeruję wprowadzenie urozmaicenia. Trenujesz to samo ciągle- idź raz spróbować czegoś innego: polecam crossfit, w dobrej grupie i z  dobrym trenerem jest mega. 

Jesz ciągle to samo? Wyskocz po treningu na steka do innej knajpy, albo naucz gotować nową potrawę. 

Słuchasz podczas treningu muzyki? Wrzuć inną nutę, coś czego nie słuchałeś jeszcze. Albo audiobook. Jako nerd polecam- na samych treningach „przeczytałem” chyba z 10 książek od początku roku. 

 

Temat do przemyślenia: jak jesteś w rutynie i strefie komfortu to czacha się broni przed zmianami. O dziwo nawet jak strefa komfortu jest w dupie. Zmiana kosztuje wysiłek ale można się w niej rozsmakować i warto. To naprawdę sprawia frajdę. 

 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 21.04.2024 o 22:37, TREN napisał(a):

"kobiety się nie rozumie, kobietę się kocha" 🤢 - parskłem śmiechem tak, że aż się oplułem, kiedy to usłyszałem

Coś w tym jest;)

 

Fajnie, że widzisz potrzebę pracowania nad sobą i chcesz to robić z pomocą, jednak ciężko trafić na odpowiedniego człowieka. W kulturystykę często idą ludzie o narcystycznych ciągutkach, chcący być lepszymi od innych. Każąc swoim organom obsługiwać dodatkowe kilogramy, biorąc środki, niszczysz swoje ciało. To nie musi być tak, że padniesz w jakimś momencie, może stać się tak, że coś zacznie nawalać i będziesz musiał wiele zarzucić, reszta życia stanie się koszmarem. Ale ok ja tego nie rozumiem.

 

Nie wymagaj za dużo od kobiet, nie bądź jak one, szukające księcia na białym koniu. Żeby Cię szanowała, była pomocna i już jest fajnie. Sylwetka nie wszystkie baby kręci, myślę, że dla większości to nie jest istotne.

 

Masz potencjał, nie zmarnuj go.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.