Skocz do zawartości

Wyciąganie z portalu randkowego "niedostępnych" kobiet.


RockwellB1

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie Bracia.

 

Celowo napisałem "niedostępnych" - wrzućmy w ten worek te które są: atrakcyjne, zbierają tylko atencję, szukają alfy nad alfami, są po prostu oschłe i podłe, siedzą kilka miesięcy lub lat - a do tego wszystkie są bardzo atrakcyjne.

 

Temat może być ciekawy, liczę również na Wasze historie, sugestie, uwagi i pomysły na takie akcje w stylu: jak wyciągnąć z portalu randkowego laskę która dla Was ma 8/10 i jest tam od kilku miesięcy. Wiadomo, że zdjęcie przed willą przy Lambo i same się rzucą jak głodny łabędź na chleb, ale zejdźmy na "normalne" realia. Ja modelem nie jestem (dla mnie samego jestem oczywiście 11/10 ;) ) , ani konserwą, od taki przeciętniak, a radzić sobie trzeba.

 

Jeszcze nie udało mi się jej wyciągnąć do realu laski z którą niżej dialog przedstawiam, ale staram się robić wszystko zgodnie ze sztuką i powiem Wam, że to chyba działa. Do spotkania jeszcze nie doszło, ale przeszło trochę w konkrety. Laska wisi co najmniej 5 miesięcy bo na tym portalu ja tyle czasu urzęduję. Wcześniej nie podbijałem do niej bo byłem święcie przekonany, że będzie zlew, a że teraz mam na zlewy wyjebane to mówię zobaczymy. 

 

Najpierw zacytuje dialog.

Punktem zaczepnym było zdjęcie z psem na którym ona daje psiakowi buziaka.


Ja: Cześć, a czy piesek buziaka odwzajemnił? :)
(imię) jestem.

 

Ona: Ona nie jest zbyt calusna:p czesc:)

 

(krótka rozmowa o pieskach, moim i jej, ble ble...)

 

Ja: Co lubisz robić wieczorową porą?

 

Ona:  wiesz co... Mam taki tryb zycia ze nie mam czasu na nic:p

 

Ja: Ja zauważyłem, że im mniej mam czasu tym lepiej go sobie organizuję. Lubię jak wiecznie coś się dzieje:)

 

Ona: Ja z checia bym sie zamienila na troche wolnego:p

 

Ja: A ja nie. Lubię to co w życiu robię i sprawia mi to przyjemność.

 

Ona: Tzn?

 

Ja: Ale co znaczy? Czego nie rozumiesz? To co robię w swoim życiu lubię, a czasem nawet kocham ;)

 

Ona: No pytam co robisz ze to tak lubisz:p

 

Ja: (krótko i zwięźle wymieniam swoje pasje, z naciskiem, że je rozwijam i mnóstwo mojego czasu pochłaniają)

 

Ona: Jak tyle rzeczy robisz to sie nie dziwie ze nie masz czasu:p

 

(Nie odpisuje jej dobre 4 godziny, żeby jej to potwierdzić hahah)

 

Pisze znów Ona: Trochę Ci zazdroszczę;p

 

Ja: Kwestia nastawienia, podejścia, zawziętości chęci rozwoju i dobrej zabawy.

 

Ona: Zazdroszcze Ci ze masz czas na to wszystko:) bo jak nie ma sie czasu to i nastawienie i checi nie starcza :P

 

Ja: Ale przy dobrej logistyce można osiągnąć wiele. 
(I tutaj pada mój ulubiony tekst zaczerpnięty od Długowłosego:D) Wiesz co, słaby jestem w te internetowe gierki. Chodź na kawę, chciałbym Cię poznać.

 

Ona: Wlasnie to probuje Ci powiedziec, choruje na brak czasu:p

 

Ja: No to w takim razie my się chyba nie poznamy :)

 

Ona: Skoro brakuje Ci cierpliwości to chyba tak;)

 

Ja: Potwierdzając swoje pasje to chyba cierpliwości mi nie brakuje bo kilka z których wymieniłem ich wymagają, pewnie to dostrzegłaś? Czas jest walutą większą niż hajs. Nie będę Cię tutaj bawił 2 tygodnie, żeby wypić z Tobą kawę bo mogę w tym czasie robić coś innego więc to by było chyba na tyle ;)

 

Ona: Rozumiem:)

 

Ja: Dziwne jakbyś nie rozumiała.

 

Ona: :)

 

Ja: Zaproponowałem RAZ, jak namyślisz daj znać i tyle.

 

Ona: To nie kwestia namyślenia.

 

Ja: A niby czego? Dla mnie albo chce się zorganizować ten czas albo się nie chce, i tyle. Tu nie ma się nad czym namyślać.

 

Ona: Nawet nie zapytales co robię, w domu czasami jestem 20 min zeby wyprowadzic psa. Przez caly dzien. Wiec to nie ze mi sie nie chce.

 

Ja: A po co miałem pytać, zapytał bym na kawie, a co mamy tutaj sobie wszystko opowiedzieć? Tutaj to my mamy się umówić.

 

Ona: No dobrze, jak uważasz.

 

Ja: Jak się zorganizujesz - daj znać a póki co miłego wieczoru.

 

Ona: No dobrze :)

 

Bracia, bardzo niedawno wyszedłem z białorycerzenia i wchodzę na właściwą drogę która jest jedyna słuszna i zaczyna mi się podobać. Co sądzicie o tym dialogu? Dobrze mi poszło? Hehe dobrze mi pójdzie jak ją wyciągnę na spotkanie w realu - wiem, wiem. Otwarty jestem na krytykę by się doskonalić. Wspominałem wcześniej, że siedzę na portalach randkowych bo zaczęło mnie to nieźle bawić. Pytanie brzmi jak to rozegrać dalej? Dialog skończył się wczoraj (sobota) wieczorem. Dać jej czas i czekać czy się odezwie? Czy odezwać się za 2-3dni? Zdesperowany nie jestem, pewnie zanim z nią się spotkam to jeszcze z dwa inne spotkania zaliczę. Jednak chciałbym się spotkać z tą panienką bo mógłbym się "trenować" w relacjach, chciałbym zobaczyć jak sobie poradzę z rozmową gdy na jej widok odhaczy mi się spora część checklisty, no i wiele innych swoich cech, słabości -sprawdzić, wzmocnić się. A cała reszta... swoją drogą i czort z tym. ;) 

 

Przyjemnej niedzieli :)

Edytowane przez RockwellB1
literówki
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słaby ten twój dialog. Czuć desperacje. Widać, że babka nie ma raczej ochoty na spotkanie, a ty ją próbujesz namówić jakby to coś miało dać. Powinieneś w środku rozmowy zostawić wiadomość żeby się odezwała jak chce się spotkać i tyle. Plaszczeniem się za dużo nie ugrasz. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, RockwellB1 napisał:

Bracia, bardzo niedawno wyszedłem z białorycerzenia i wchodzę na właściwą drogę która jest jedyna słuszna i zaczyna mi się podobać. Co sądzicie o tym dialogu? Dobrze mi poszło?

Umiarkowanie dobrze, delikatnie mówiąc. Jak wyżej, ja wyczuwam, że usilnie chcesz ją namówić na spotkanie. Sam nie jestem ekspertem od takich rozmów przez internet, ale skoro pytałeś co myślimy to masz :) . 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, RockwellB1 napisał:

 

Ona: Rozumiem:)

 

Ja: Dziwne jakbyś nie rozumiała.

 

Ona: :)

 

Ja: Zaproponowałem RAZ, jak namyślisz daj znać i tyle.

 

Ona: To nie kwestia namyślenia.

 

Ja: A niby czego? Dla mnie albo chce się zorganizować ten czas albo się nie chce, i tyle. Tu nie ma się nad czym namyślać.

 

Ona: Nawet nie zapytales co robię, w domu czasami jestem 20 min zeby wyprowadzic psa. Przez caly dzien. Wiec to nie ze mi sie nie chce.

 

Ja: A po co miałem pytać, zapytał bym na kawie, a co mamy tutaj sobie wszystko opowiedzieć? Tutaj to my mamy się umówić.

 

Ona: No dobrze, jak uważasz.

 

Ja: Jak się zorganizujesz - daj znać a póki co miłego wieczoru.

 

Ona: No dobrze :)

 

 

Początek moim zdaniem dobry. Nawijanie o dupie Maryni też dobrze Ci poszło. 

 

Wyżej przytoczony w cytacie fragment już zawiał desperacją. 

Ona na wyjebaniu a Ty się trochę uniosłeś i uruchomiłeś.

 

Napisałeś jej, że jak się namyśli to żeby się odezwała. Napisałeś też, że zapraszasz ją tylko RAZ. Moim zdaniem po takich deklaracjach nie powinieneś się odzywać pierwszy, piłka jest po jej stronie.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, RockwellB1 napisał:

Jednak chciałbym się spotkać z tą panienką bo mógłbym się "trenować" w relacjach, chciałbym zobaczyć jak sobie poradzę z rozmową gdy na jej widok odhaczy mi się spora część checklisty, no i wiele innych swoich cech, słabości -sprawdzić, wzmocnić się. A cała reszta... swoją drogą i czort z tym. ;) 

Widzę braciszku masz podobne nastawienie do mojego :D Ja właśnie wczoraj wyrwałem panienkę 8/10 na weselu. Testowała mnie, sprawdzała czy jestem alfą, to jej pokazałem moje ogolone jaja(niedosłownie oczywiście, choć ona miała chętkę).
Musiałem trochę" schłodzić moje wrażliwe introwertyczne serduszko" i wziąć się w garść. Najważniejsze to mieć wyjebane jaja i robić swoje, a gdy pańcia sprawdza czy potrafisz się bawić bez niej to nie siedzisz i nie płaczesz w kącie, tylko lecisz do gości(najlepiej koleżanek :D) i jedziesz z koxem. Pani była na mnie tak nagrzana, a po "zdaniu testów" to myślałem, że ona dojdzie samym macankiem po cyckach :rolleyes:
Mimo to zdaje sobie sprawę, że to, że wymieniliśmy się numerami nie musi oznaczać kontynuacje tej "miłosnej przygody".
Nie ukrywam, że pańcia jest idealnym materiałem na sex-friend i na "trenowanie" relacji, na związek niestety raczej nie bo jest kilka czynników dyskwalifikujących. No chyba, że w "celach badawczych" wszedłbym w to i poświęcił się dla nauki :lol:
Za moich czasów bialorycerstwa pisał bym w głowie poematy na jej temat, ale po wzięciu czerwonej tabletki i innych antymatrixowych specyfików - po prostu traktuje to wszystko jak zabawę i zbieranie doświadczeń.
Poza tym trzeba przyznać, że troszkę samoocenka rośnie w górę i ma się ochotę poznawać więcej koleżanek. Nie oszukujmy się nie warto marnować energii na flirt z jedną kobietą bo to jak gra w ruletkę - nie wiesz czy wypali czy nie wypali :) 

Co do dialogu - widać, że pani jest problematyczna, narzuca mocny bitchshield, udaje wielką pannicę jak typowa pieprzona tinderowska atencjuszka.

Myślisz, że ona nie ma czasu? Jaki znowu brak czasu? Co ona takiego robi? Kobiety rzadko są ambitne i na pewno nic nie robi konstruktywnego co by jej zajmowało cały dzień.
Ona pisze z 10 takimi jak ty i daje dupy codziennie innemu(oczywiście wyolbrzymiam, ale na bank ten jej "brak czasu" = pisanie/spotykanie z 10 innym:)).
To jest normalne, że takie rzeczy się dzieją. Dlatego zawsze powtarzam, że moim skromnym zdaniem kobiety się poznaje na żywo a nie przez jakieś tinderki. Usunąć to w cholerę. Bo przez takie właśnie tinderki, fotki, sympatie i inne gówna, nasze panie są rozpieszczone od nadmiaru atencji. Mężczyzna staje się dla nich przedmiotem, towarem na półce.
Dlatego masz narzucony trudny bitchshield do przejścia i ten jej urojony brak czasu. Pisanie z laskami zawsze jest najgorsze dlatego ja piszę w jednym celu - spotkania :) Przez internet laski nie dotkniesz :) 
Swego czasu RSD Max podał "recepturkę" na tindera - oprócz tego jak zrobić atrakcyjny profil to podał jak konkretnie zagadać do laski. Feministki oczywiście na matrixowych portalach zaczęły nazywać go od świń i aby strzec się "podrywaczy" na tinderze - no k*rwa a po co jest tinder jak nie od podrywania i uprawiania sexu? :) 
Ja teraz gdybym założył tindera(nie wiem co by mnie tknęło - może dla eksperymentu :)) to bym napisał podobny tekst i wysyłałbym do wszystkich matchy. 
Jednakże tinder jest tylko dla przystojnych mężczyzn albo przynajmniej fotogenicznych. Tam każdy patrzy na wygląd, nie tylko my faceci. Jak nie masz wyglądu to musisz odpicować ładnie zdjęcia i ubrać się elegancko.
 

 

2 godziny temu, RockwellB1 napisał:

Bracia, bardzo niedawno wyszedłem z białorycerzenia i wchodzę na właściwą drogę która jest jedyna słuszna i zaczyna mi się podobać. Co sądzicie o tym dialogu? Dobrze mi poszło?

Witaj w klubie ja też z białorycerstwa wyszedłem hm...jakiś czas temu. Nie podejmowałem jednak akcji z kobietami bo miałem ich serdecznie dosyć, więc zrobiłem sobie odwyk półroczny.
Niedawno dopiero wróciłem do "gry" i zaczynam eksperymentować. Wczoraj na weselu kumpel mnie wyśmiał "Ragnar to jest twój tekst na podryw?!" - ja oczywiście udawałem, że go nie słyszę i po męsku robiłem swoje. Oczywiście jakiś czas później pańcia już łapała mnie za krocze i oblizywała usta. :) 
Dlatego również powtarzam zawsze, że: nieważne co mówisz do kobiety, a ważne jak mówisz, jaką przekazujesz energię, no i oczywiście warto spojrzeć na kontekst sytuacji.
Na tinderze jest to baaardzo utrudnione bo kobieta nie słyszy twojego głosu, nie widzi twojego uśmiechu i co chyba najważniejsze - nie widzi twojego pożądanego wzroku.

Bracie @RockwellB1odpowiadając na pytanie -----> moim zdaniem nie poszło ci źle. Pod koniec widać, że się troszkę wkurzyłeś, ale napisałeś szczerze co myślisz. No bo co miałeś jej odpisać? Z tej mąki chleba nie będzie i nieważne co byś napisał, to szanse są małe na spotkanie, a przynajmniej na razie. Sam jednak mówisz, że nie zamierzasz 2 tygodnie pisać na tinderku by sobie wyjść z jakąś atencjuszką tylko od razu kawa na ławę. Hehe ale spróbuj założyć fejk konto ze zdjęciami modela.
Zaraz zobaczysz jak się kończy ten brak czasu i 2 tygodnie zamieniają się w 2-3 dni :) - ostatnio Marek nagrywał o tym audycję.

 

2 godziny temu, RockwellB1 napisał:

Zdesperowany nie jestem, pewnie zanim z nią się spotkam to jeszcze z dwa inne spotkania zaliczę.

O to to bracie. To jest najważniejsza kwestia, czyli posiadanie "kart zapasowych" :D
Niestety kobiety same nas zmuszają do bycia "lovelasami", przez swoje spierdolone księżniczkowanie.

Edytowane przez Ragnar1777
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, RockwellB1 napisał:

Ona: Wlasnie to probuje Ci powiedziec, choruje na brak czasu:p

Tutaj ona Cię zbyła, a Ty niepotrzebnie się potem uniosłeś.

Mogłeś to przekuć w żart i taki pstryczek w nos "A ja choruje na alergię. Mam uczulenie na kłamstwa, *apsik*, sorki" lub coś w tym stylu i dalej rozmawiać, albo od razu odpuścić i powiedzieć, że jak znajdzie czas, to niech się odezwie, może dobierzecie odpowiedni termin. I potem czekać, nie pisać nic, jakby się nie odezwała, to znaczy że nie jest zainteresowana znajomością. 

Nie ma co się unosić i tłumaczyć coś kobiecie, do niej nie dotrze, a ona teraz ma Cię za desperata.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, blck.shp napisał:

Tutaj ona Cię zbyła, a Ty niepotrzebnie się potem uniosłeś.

Mogłeś to przekuć w żart i taki pstryczek w nos "A ja choruje na alergię. Mam uczulenie na kłamstwa, *apsik*, sorki" lub coś w tym stylu i dalej rozmawiać, albo od razu odpuścić i powiedzieć, że jak znajdzie czas, to niech się odezwie, może dobierzecie odpowiedni termin.

Kiedyś też stosowałem takie triki dopóki nie zrozumiałem, że to jest odbierane jako forma słabości. Niby żartuję, bo próbuję ukryć rozczarowanie. Teraz piszę w stylu: "Nie ma sprawy, daj znać gdy będziesz miała czas" i siedzę cicho. Jeśli chce to na bank napisze. Jeśli nie to nie wychodzę na desperata i nie rusza mnie to w ogóle, że panna dała mi kosza. 

Nie ma nic lepszego niż ignorancja w takich sytuacjach. Pokazanie, że nic mnie nie rusza, nie wariuję, nie żartuję z tego (inna forma odreagowania na niepowodzenie), generalnie chcę, ale nie muszę. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może ją wyciągniesz z domu. Ale co potem?. Chcesz potrenować? 

 

Skoro atrakcyjna to rozłoży nogi przed przystojnym. Jesteś taki?

 

Skoro atrakcyjna to rozłoży przed szybkim Lambo bądź topowym BMW? Masz takie?

 

Wiadomo że baby uwielbiają seks tak samo jak faceci i myślą o nim tyle samo. Więc te atrakcyjne rozkładają nogi przed silnym samcem. Czy czujesz się na tyle charakterny by ją zdominować w realu?

 

Nawiązałeś kontakt, brawo. 

Teraz wyskoczyć z orbity, przyjebać w ciało niebieskie, odwrocić masę i wywalić panne na orbitę. To by było coś. 

Ale charakterem można, gdy przyćmi on BMW i urodę, a to nie takie halo.

 

Edytowane przez IgorWilk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Bracia, właśnie potrzebowałem krytyki i analizy by wyciągać wnioski i nie powielać błędów, dlatego dialog był słowo w słowo. Teraz widzę gdzie był błąd.

3 godziny temu, Moruc napisał:

Słaby ten twój dialog. Czuć desperacje.

To jak Twoim zdaniem powinien wyglądać nie słaby dialog? Poradź, chętnie zaczerpnę.

2 godziny temu, Ragnar1777 napisał:

 Dlatego zawsze powtarzam, że moim skromnym zdaniem kobiety się poznaje na żywo a nie przez jakieś tinderki. Usunąć to w cholerę. Bo przez takie właśnie tinderki, fotki, sympatie i inne gówna, nasze panie są rozpieszczone od nadmiaru atencji. Mężczyzna staje się dla nich przedmiotem, towarem na półce.
Dlatego masz narzucony trudny bitchshield do przejścia i ten jej urojony brak czasu. Pisanie z laskami zawsze jest najgorsze dlatego ja piszę w jednym celu - spotkania :) Przez internet laski nie dotkniesz :) 

Dzięki za wyczerpującą wypowiedź plus punkt dla Ciebie za wesele, fajnie :) Powtarzałem w innych postach, że portal randkowy to nie jest dla mnie filar, klikam ale bez spiny. Owszem, spotykam się, nie są to "cuda techniki", ale uważam, że im więcej takich spotkań tym w jakiś sposób się rozwijasz i jest mnóstwo płaszczyzn. Portal to dodatek, też widzisz przez tego typu głupie gadki też się czegoś uczę.

Nie jestem zamknięty na real, ale nie będę podbiegał na ulicy jak PUA, sami wiecie, że w życiu codziennym mogą się zdarzyć idealne sytuacje do zagadania "pod temat", a dalej to już od nas zależy. Czasami sam dostrzegam takie opcje, muszę się zacząć przełamywać bo inaczej będę tylko marzył. Dlatego portal randkowy też czegoś uczy, i te "spotkania". 

24 minuty temu, IgorWilk napisał:

Może ją wyciągniesz z domu. Ale co potem?. Chcesz potrenować? 

Lambo nie mam, modelem też nie jestem ale... Wydaje mi się, że jeśli nie będę się wplątywał w "relacje" z "trudniejszymi" pannami to jak nauczę się tego o czym wspomniałeś:

"Nawiązałeś kontakt, brawo.  Teraz wyskoczyć z orbity, przyjebać w ciało niebieskie, odwrocić masę i wywalić panne na orbitę. To by było coś. " ?

Wiem, że w głębokiej wodzie można zaginąć, ale mając podstawy można przecież próbować? Tym bardziej, że jak taka laska zrobi mi jeden wielki gospodarczy zlew po takim spotkaniu to finalnie udało mi się nauczyć mieć wtedy trzy takie zlewy albo i większe. Jeśli się mylę to proszę wyprowadzić mnie z błędu, nie pogniewam się.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie poznawanie kobiet przez Tindery i podobne wynalazki to strata czasu i godności. Ty się naprodukujesz a ona ma dziennie 30 takich petentów i najzwyczajniej w świecie nie obsłuży wszystkich. Do tego oni sztucznie podbiją jej wartość (którą kobiety najczęściej czerpią z uwagi otoczenia) i będzie myślała, że jest nie wiadomo kim.

 

Oczywiście nie twierdzę, że to się nie uda bo znam nawet paru przeciętniaków, którzy wyrwali stamtąd całkiem fajne dziewczyny. Dla mnie problem jest inny: czy warto być jednym z setek produktów na półce błagających o łaskawe spojrzenie jednego rozpieszczonego klienta? Czy chcę wchodzić relację z kobietą, która ma aż tak spasione ego?


Z moich doświadczeń: przez internet da się poznawać fajne kobiety... ale raczej nie tam. Bardzo często siedzę w sieci i udzielam się na różnych forach i stronach tematycznych. Nie jestem tam dla poznawania kobiety tylko pracuję, zdobywam informacje, wymieniam doświadczenia itd. a pomimo to raz na jakiś czas nawiąże się rozmowa z jakąś panią. Parę razy się to rozkręciło, był z tego seks i dłuższa, satysfakcjonująca znajomość. Tyle, że tu sytuacja była inna - nie startowałem z pozycji petenta, który musi sobie zasłużyć na ludzkie traktowanie (już widziałem te tinderowe rozmowy...) tylko robiłem swoje. Owe miłe panie czasem wręcz przeszkadzały mi swoją chęcią rozmów więc też nie certoliłem się z nimi, nie rozpieszczałem ale szanowałem i proszę bardzo... działa. I nie były to rozpuszczone atencjuszki a pojętne, kulturalne kobiety, z którymi miałem co najmniej jeden wspólne temat - podobną pracę. Co do wyglądu - podobno w internecie (poza Tinderami) są tylko brzydkie kobiety. Powiem tak: gówno prawda ale uważajcie.


Jak chcecie wyrywać laski z Tindera to upewnijcie się, że dobrze dajecie sobie radę z tego typu kobietami:

 

J8xkGs8.jpg

(post z wykop.pl. Jakiś wykopek dzisiaj pochwalił się ciekawą wymianą zdań właśnie z typową atencjuszką, która przez nieuwagę pokazała co w niej siedzi: pogarda dla typowych użytkowników serwisu, którzy często są bałorycerskimi, niedoświadczonymi desperatami a których jest na pęczki. Oczywiście gość się też nie popisał :D)

Edytowane przez SzejkNaftowy
  • Like 1
  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, RockwellB1 napisał:

Celowo napisałem "niedostępnych" - wrzućmy w ten worek te które są: atrakcyjne, zbierają tylko atencję, szukają alfy nad alfami, są po prostu oschłe i podłe, siedzą kilka miesięcy lub lat - a do tego wszystkie są bardzo atrakcyjne.

 

Temat może być ciekawy, liczę również na Wasze historie, sugestie, uwagi i pomysły na takie akcje w stylu: jak wyciągnąć z portalu randkowego laskę która dla Was ma 8/10 i jest tam od kilku miesięcy. Wiadomo, że zdjęcie przed willą przy Lambo i same się rzucą jak głodny łabędź na chleb, ale zejdźmy na "normalne" realia. Ja modelem nie jestem (dla mnie samego jestem oczywiście 11/10 ;) ) , ani konserwą, od taki przeciętniak, a radzić sobie trzeba.

Ja mam nieco inny problem: jak poderwać i zaciągnąć do łóżka jakąkolwiek kobietę, niezależnie od tego, jaką posiada urodę?

17 godzin temu, Ragnar1777 napisał:

 Oczywiście jakiś czas później pańcia już łapała mnie za krocze i oblizywała usta. :)

Bardzo Ci zazdroszczę! Mam nadzieję, że podobne doświadczenia staną się kiedyś i moim udziałem.

Co do dialogu, to trudno ocenić mi jego poziom w kontekście uwodzenia, bo jestem w tej kwestii zbyt mało doświadczony. Sam próbuje rozmawiać na czacie. Udaje mi się czasami  zainteresować sobą jakąś kobietę, ale tylko kiedy udaję i gram kogoś innego. Oczywiście w takich przypadkach spotkanie w rzeczywistym świecie nie wchodzi w grę, bo stworzona przeze mnie iluzja nie wytrzymałaby konfrontacji z rzeczywistością. Jeśli zaś od początku konwersacji sygnalizuję, kim naprawdę jestem, to sukcesem jest, gdy zostaję zaszufladkowany w kategorii kolega, któremu ewentualnie można coś doradzić. Najczęściej w takich wypadkach rozmowa szybko się kończy, a nawet jeśli nie to i tak jest pierwszą i ostatnią.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, RockwellB1 napisał:

Celowo napisałem "niedostępnych" - wrzućmy w ten worek te które są: atrakcyjne, zbierają tylko atencję, szukają alfy nad alfami, są po prostu oschłe i podłe, siedzą kilka miesięcy lub lat - a do tego wszystkie są bardzo atrakcyjne.

Ja wiem, że to nie jest odpowiedź wprost na pytanie, ale może najpierw warto zadań sobie inne: czy w ogóle jest sens to robić. 

 

Z moich doświadczeń wynika, że atencjuszki to najgorszy gatunek Pań do wyrywania. Kompletna strata energii, nawet jeśli zakończona "sukcesem" (dlaczego cudzysłów, niechaj każdy się domyśli), to potem nieprowadząca do absolutnie niczego. 

 

Z czasem nabiera się dystansu do tego wszystkiego i jak sobie za kilka lat przeczytasz ten dialog, to może będzie Ci nawet głupio, że skakałeś jak małpa na drucie i rozkminiałeś, jak pańciom zaimponować. Żebyś tylko nie myślał, że to atak na Ciebie i Twoje wybory - sam tak robiłem, potem zrozumiałem, że to jest bez sensu. 

 

A nie lepiej poszukać jakieś po prostu fajnej dziewczyny, według swojego gustu, zamiast atencjuszek? Co w nich Cię tak kusi?

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

46 minut temu, tytuschrypus napisał:

 

A nie lepiej poszukać jakieś po prostu fajnej dziewczyny, według swojego gustu, zamiast atencjuszek? Co w nich Cię tak kusi?

Szukanie pod siebie i nie tylko na portalu randkowym to swoją drogą.

 

Hmm. Kobieta nie samochód ale jak w swojej tylno napędówce, w śniegu w miarę opanowałem jazdę bez kontroli trakcji to z kontrolą było już błogo. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, RockwellB1 napisał:

Hmm. Kobieta nie samochód ale jak w swojej tylno napędówce, w śniegu w miarę opanowałem jazdę bez kontroli trakcji to z kontrolą było już błogo.

Jeśli próbujesz zdobyć atencjuszkę, to wyobraź sobie, że Twoja tylno napędówka (czyżby bawarski wyrób?), w której już opanowałeś jazdę bez kontroli trakcji nagle skręca zupełnie nie tam gdzie chciałeś i albo szybko nauczysz się nad nią panować od nowa, albo lecisz do rowu.

 

 

Bo nie ma czegoś takiego, jak zdobycie atencjuszki, gdyż jej tylko w początkowej fazie wystarcza Twoje zainteresowanie - a potem nie znasz dnia ani godziny, ani się obejrzysz, a atencjuszka tu z tym, tu z tamtym, tu jeden "kolega, z którym kiedyś coś", tu drugi "tylko dobry przyjaciel", z którym jak się potem okazuje się bzykała, a tutaj "wyszła tylko na piwo, no potem poszliśmy gdzieś tam". Do tego zwykle problemy z używkami, zabawowy styl życia... Jeśli sądzisz, że atencjuszka da Ci dobrą szkołę i jak z nią dasz sobie radę, to z innymi też, mylisz się. Been there, done that. To dwie różne kategorie. I nie dasz sobie z nią rady, jeśli jesteś z grubsza zrównoważonym psychicznie facetem. Ale to akurat dobrze o Tobie świadczy.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lepiej się pogodzić z samotnością. Człowiek ma przynajmniej święty spokój. Jak odpada problem kobiet w ogóle to życie wydaje się normalniejsze, a nawet ciekawsze :) 

 

Aż zimne dreszcze mnie przeszły po lekturze tego. Po co? Dla treningu? Czego? Jak jest normalny człowiek to nie trzeba niczego trenować i wychodzić ze swojej strefy komfortu, bo wszystko gra. W tym cały myk :D Ale co ja tam wiem :D 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, mac napisał:

Aż zimne dreszcze mnie przeszły po lekturze tego. Po co? Dla treningu? Czego? Jak jest normalny człowiek to nie trzeba niczego trenować i wychodzić ze swojej strefy komfortu, bo wszystko gra. W tym cały myk :D Ale co ja tam wiem :D 

No właśnie to miałem na myśli. Nie chciałem, żeby autor wątku odebrał to jako pojazd czy krytykę, bo tak jak wspomniałem sam wypisywałem podobne pierdoły, ale niech każdy przeczyta to zdanie:

 

22 godziny temu, RockwellB1 napisał:

Ja: Cześć, a czy piesek buziaka odwzajemnił? :)
(imię) jestem.

 

Ona: Ona nie jest zbyt calusna:p czesc:)

I odpowie sobie na pytanie: Czy pisanie tak żenująco infantylnych głupot tylko po to, żeby zwrócić uwagę jakiejś szukającej wrażeń panny nie jest lekko uwłaczające? 

To oczywiście nie znaczy, że @RockwellB1jest infantylny, dziecinny czy coś takiego. On po prostu stosuje metody, jakie mogą zadziałać na obiekty, w myśl zasady zapewne, że ryby nie łowisz na pizzę, którą sam lubisz, tylko na robaki. 

 

Ale czy warto robić z siebie kogoś takiego, serio? Gdzieś są granice. Dla mnie "konieczność" prowadzenia konwersacji takich jak ww. i robienia z siebie delikatnie mówiąc infantylnego śmieszka po to, by zwrócić uwagę jakiejś kobiety są przygnębiające i nie polecam stosować. Czy gdybyś wiedział, że żonglerką i ubiorem klauna zwrócisz na siebie uwagę atencjuszki, to pomalowałby twarz, przywdziałbyś czapkę z dzwonkami, złapał plastikowe kręgle i zaczął je podrzucać?

 

Bo coś podobnego robisz, tylko na gruncie werbalnym. Do przemyślenia, czy warto. 

Edytowane przez tytuschrypus
  • Like 6
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A nie lepiej pisać po "swojemu" zamiast takich śmieszków?

Jak wtedy któraś zeżre przynęte, to przynajmniej wiesz, że zdobycz nadaje na w miarę podobnych falach co Ty.

 

Koniec końców wszystko rozgrywa się na spotkaniu. Tam dalej będziesz udawał, że masz połowe mniejsze IQ niż w rzeczywistości, żeby zaliczyć?

Kurczę chyba nie o to chodzi. Te dziewczyny, z którymi się normalnie dogadasz też mają cipę.

 

Ale jak tam kto woli. Po pewnym czasie po prostu się odechciewa tych gierek.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko przez PUA, naczyta się człowiek głupot a potem myśli, że będzie samcem alfa :D Jeśli szuka się związku to nie ma innej rady jak być po prostu autentycznym. Do samego seksu wystarczą pieniądze. Dlatego pułowanie to zwykła strata czasu i energii :)

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie - najprościej jak umiem - atencjuszki lecą na atencje. Tak? No tak. Teraz pokaż że Ty tą atencje masz (od innych) - bycie ,,popularnym", wysoko na liście klikanych... Toż to Mistrz Długowłosy już pisał (w temacie o podrywie online). Zakładając, że cała reszta jest w porządku (ogarnięcie psychiczne), w niedługim czasie trafisz na taką, co na Ciebie leci (Ciebie, bo jesteś atrakcyjny (masz jakiś tam poziom sławy) - wtedy doprowadzisz do finału i już. 

Na pocieszenie dodam - zdecydowanie zgadzam się z opinią (któryś z braci to jakiś czas temu pisał), że kobiety w wiosnę są znacznie bardziej chętne. 

 

Początki u mnie są proste, dopiero potem się komplikuje sprawa. Jak widzę, u @RockwellB1 odwrotnie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem żadnym ekspertem w tym temacie lecz chciałbym zwrócić uwagę na fakt, że tzw "Atencjuszki" mają już tych komplementów po dziurki w nosie i najwięcej w mojej opinii ugracie, gdy będziecie rozmawiali jak równy z równym pomimo dzielącej Was atrakcyjności itp.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teoretyzując: albo nawet wyższy (czyli Ty) z niższym (ona). 

Mając kontakt z różnymi środowiskami (młodsze panny) zauważyłem zależność. W sumie już opisaną dawno, ale nigdy mi nie przyszło to do głowy w takim kontekście. 

Więc: generalnie nie starałem się prawie nigdy o kobietę. Te brzydsze też nie. Średnie - zazwyczaj szybko odpuszczały. Wiecie kto walczył? Te ładniejsze, popularniejsze itd. Długo myślałem nad tym - dlaczego? Czy mam w sobie jakąś magiczną energię czy co. W końcu, po przeczytaniu trochę o mechanizmach podrywu, doszedłem do wniosku, że chodziło o bycie wyzwaniem. Mogły się starać, trochę powalczyć co raczej było rzadkością. Z wyglądu najgorszy też nie byłem (ale do modela daleko). Wprawdzie docierałem do etapu, że były zainteresowane, ale nadal nic nie robiłem, więc w końcu dawały za wygraną. Za długo przeciągałem. 

 

 

Ot, takie moje małe przemyślenia (więc jeszcze raz podkreślam - moja interpretacja może nie dokładnie odwzorowywać rzeczywistość). 

 

Cheers Brothers 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.