Skocz do zawartości

Ojcostwo. Pytania do samców.


Rekomendowane odpowiedzi

@krakoski

Jeśli Ty w pracy używasz warunków logicznych w ten sam sposób co tutaj, to ja szczerze współczuję klientom/testerom/użytkownikom :)

 

@tytuschrypus

Aż mi się przypomniało, jak jednego z deleted cisnąłeś o cytat :P

W sumie też miałem taki przypadek w jednym z popularnych tematów, ale zdążył mi zwiać ^^

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Ancalagon napisał:

Jeśli Ty w pracy używasz warunków logicznych w ten sam sposób co tutaj, to ja szczerze współczuję klientom/testerom/użytkownikom

To samo pomyślałem, tylko w kontekście jego ciągle tego samego przedstawiania się (czytam forum od około roku i postanowiłem się zarejestrować) i wyobraziłem sobie archa w pracy :D

 

Beka. Reszty fantasmagorii nawet żal komentować

Edytowane przez tytuschrypus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@krakoski

Bardzo przeciętna = niemalże idealnie mediana, czyli praktycznie środek skali.

W idealnym świecie to 5,5 w wyglądzie (tu się to może różnić z powodu dużego subiektywizmu oceniających).

Z kolei bardzo przeciętna inteligencja to 100 dla białych i tutaj już nie ma się czego przyczepić :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Ancalagon napisał:

Bardzo przeciętna = niemalże idealnie mediana, czyli praktycznie środek skali.

Dokładnie. Ktoś, kto szczyci się znajomością matematyki powinien wiedzieć, co to znaczy bardzo przeciętny. Ale ja wiem, że większość braci to same 8/10 - chyba jestem po prostu zbyt skromny :D

 

Ze "starą" podobnie jest. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@krakoski Ty nam robisz analizy małżeństw i związków a bujasz się po Warszawie z dziwkami i po galeriach handlowych. No to jest zdecydowanie lepszy temat do beki. Przypomina mi to trochę takiego zakompleksionego dzieciaka, którego nikt nie lubi a on w cieniu tylko czycha aż się komuś noga powinie i potem drze mordę i udaje śmiech szturchając przy tym każdego, żeby się śmiał z nim. Tylko nikt się nie śmieje. Zresztą zaraz i tak wylecisz stąd znów a twoje treści przepadną także cya :). 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Jaśnie Wielmożny napisał:

 

@ntech czy mógłbyś opowiedzieć dlaczego wszedłeś w drugi związek małżeński, nie byłeś zrażony po pierwszym? 

Byłem zrażony do konkretnej kobiety i jej relacji z rodziną. A chciałem tego samego czego chcą wszyscy,czyli bliskości,zrozumienia,seksu.

Seksu jako przyjemności a nie tylko jako metoda płodzenia dzieci.  A że po jakimś czasie relacje zacieśniają się, białorycerskość kwitnie, zależy na drugiej osobie i jej potrzebach to i dopuszcza się myśl o ponownym ojcostwie.Nic w tym sprzecznego z naturą nie ma. Ale zapierdol wciąż taki sam.

4 godziny temu, tytuschrypus napisał:

Nie, nie mamy wyboru. Musimy ruchać bez gumki, trzy razy, mimo że nie chcemy mieć dzieci.

Nie o tym pisałem. To prawo natury. Nie rozmnażasz się , giniesz jako gatunek.

 

Cytat

A ja (i jak zakładam pozostali) twierdzimy, że dla Ciebie ojcostwo to w 90% koszmar, bo zdecydowałeś się na coś, czego nie chciałeś - przynajmniej za dwoma ostatnimi razami będąc już tego świadomy.

J.w. , czasem robi się coś dla drugiej osoby na której Ci zależy. Może to dla Ciebie obce zjawisko.

A czy ja twierdzę inaczej ? 90% to męczące obowiązki,wysiłek,rezygnacja ze swoich celów,czasu.

Co chcesz udowodnić? Że jest inaczej ? Masz dziecko ? 

Edytowane przez ntech
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, ntech napisał:

To prawo natury. Nie rozmnażasz się , giniesz jako gatunek.

To racjonalizacja. Możesz rozmnożyć się, kiedy tego chcesz, a obecnie nie musisz tego zrobić w ogóle, a i tak uprawiać seks. 

 

14 godzin temu, ntech napisał:

J.w. , czasem robi się coś dla drugiej osoby na której Ci zależy. Może to dla Ciebie obce zjawisko.

Jak najbardziej, jest mi to znane zjawisko. Ale powołanie nowego życia na świat, którego ja nie chcę powoływać to jednak "trochę" poważniejszy kaliber i nie można tego sprowadzić do roli jakiejś przysługi. Zresztą raz piszesz, że zostałeś zmanipulowany (co zakłada, że zostałeś podstępem i bez Twojej pełnej świadomości w coś wrobiony), drugi raz, że zrobiłeś to dla bliskiej osoby (co zakłada celowość i świadomość Twojego zachowania).

 

14 godzin temu, ntech napisał:

Co chcesz udowodnić?

Proszę, nie rozmawiajmy w ten sposób. To jest forum dyskusyjne, więc dyskutujemy - kwestia udowodnienia czegokolwiek nie ma tu sensu. Równie dobrze mógłbym Tobie zadać to samo pytanie. 

Dyskutujemy zaś o tym, jak męczące jest ojcostwo - dla Ciebie jest to w większości udręka, bo tego nie chciałeś i myślę, że oczywistym jest że ma to przełożenie na to, jak to postrzegasz. Jeśli ktoś podjął tę decyzję świadomie, to jest to przez niego inaczej postrzegane. Tak było ze mną. Nie wyobrażam sobie zrobić dziecka kobiecie "dla niej". Dlatego pozwalam sobie się wypowiedzieć w tym temacie. Osoba z takim podejściem jak Ty nie powinna mieć dzieci, stwierdzam to z całą odpowiedzialnością - nie żeby Cię obrazić. I o ile rozumiem, że mogło Ci się to zdarzyć za pierwszym razem, to za kolejnymi dwoma - delikatnie mówiąc jest to nieracjonalne. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, tytuschrypus napisał:

Osoba z takim podejściem jak Ty nie powinna mieć dzieci, stwierdzam to z całą odpowiedzialnością - nie żeby Cię obrazić. I o ile rozumiem, że mogło Ci się to zdarzyć za pierwszym razem, to za kolejnymi dwoma - delikatnie mówiąc jest to nieracjonalne. 

Mylisz swoje subiektywne odczucie na temat moich indywidualnych powodów i motywacji która stała za tym iż mam dzieci  z obiektywnym i bardzo powszechnym obrazem jak WYGLĄDA ojcostwo i posiadanie dzieci.

Kupa nie śmierdzi mniej dlatego że tatuś został tatusiem bo był dojrzały i chciał dzidziusia bo tak mu się WTEDY wydawało że to fajne, w porównaniu do kupy dzidziusia poczętego w wyniku pękniętej gumki czy szalonej imprezy po pijaku. Zarwana nocka męczy tak samo. 

Nie widzę związku. 

Decyzja o posiadaniu dziecka NIE jest racjonalna a instynktowna i emocjonalna dla obu stron. Bo to nijak nie kalkuluje się. I jeżeli para podejmuje taką decyzję to wyłącznie w oparciu o emocje i zaprzeczanie logicznym faktom. A w 95 % przypadków nie podejmuje decyzji tylko "tak wyszło".

Bawisz się w intelektualną przepychankę słowną. Ale nie masz dzieci. Więc masz prawo błądzić i mieć nierealne wyobrażenie o tym jak to jest i jakie EMOCJE powoduje w perspektywie czasu.

A ocenę moich powodów zostaw mi.

Edytowane przez ntech
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, ntech napisał:

A w 95 % przypadków nie podejmuje decyzji tylko "tak wyszło".

Nie wszędzie, dalece nie wszędzie. Szczerze mówiąc znam w swoim otoczeniu raczej mało takich przypadków.

 

1 godzinę temu, ntech napisał:

Mylisz swoje subiektywne odczucie na temat moich indywidualnych powodów i motywacji która stała za tym iż mam dzieci  z obiektywnym i bardzo powszechnym obrazem jak WYGLĄDA ojcostwo i posiadanie dzieci.

Tutaj wkraczamy w trochę filozoficzne, ale ważne w tym kontekście rozważanie, czy nastawienie do jakiejś rzeczy (czynnik subiektywny) wpływa na postrzeganie jakiejś rzeczy. Mamy na ten temat po prostu inne zdanie - Twoim zdaniem nie wpływa, bo kupa śmierdzi tak czy siak, moim zdaniem wpływa, bo kupa mojego dziecka też mi tak nie śmierdzi, mimo że każda inna tak. A propos kupy - jeżeli to jest obiektywne, to dlaczego mniej przeszkadza Ci smród Twojej własnej, a wchodząc po kimś do kibla nie możesz wytrzymać? 

 

1 godzinę temu, ntech napisał:

Ale nie masz dzieci. Więc masz prawo błądzić i mieć nierealne wyobrażenie o tym jak to jest i jakie EMOCJE powoduje w perspektywie czasu.

Nie czytasz uważnie, albo czytasz bez zrozumienia. To nie jest intelektualna teoretyczna przepychanka, tylko Ty uświadamiasz w tym wątku jak JEST, a nie bierzesz pod uwagę, że tak jest dla Ciebie z przyczyn, o których pisałem powyżej, a dla kogoś, kto nie został w dziecko wmanipulowany, skuszony, nie robił przysługi kobiecie, tylko po prostu chciał mieć to dziecko wygląda to inaczej i o ile tak samo nie przesypia nocek jak Ty, to nie doskwiera mu to tak bardzo jak Tobie. 

 

Natomiast chyba faktycznie wyczerpaliśmy temat. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, tytuschrypus napisał:

A propos kupy - jeżeli to jest obiektywne, to dlaczego mniej przeszkadza Ci smród Twojej własnej, a wchodząc po kimś do kibla nie możesz wytrzymać? 

 

Fizjologia. Tak działa nasz mózg. Zapach to bardzo ważny zmysł ostrzegający o zagrożeniu biologicznym,chorobach,świeżości,stanie emocjonalnym. Kupa Myszki pomimo iż kochamy ją bardzo również ŚMIERDZI. Bo jest obca.

 

Cytat

dla kogoś, kto nie został w dziecko wmanipulowany, skuszony, nie robił przysługi kobiecie, tylko po prostu chciał mieć to dziecko wygląda to inaczej i o ile tak samo nie przesypia nocek jak Ty, to nie doskwiera mu to tak bardzo jak Tobie. 

Ale wciąż nie śpi po nocach a bez dziecka budziłby się wyłącznie na dymanko.

Oczywiście reakcja na brak snu jest osobniczą cechą, w każdym przypadku są to indywidualne reakcje na czynniki stresogenne. Tylko samym pozytywnym nastawieniem nie zlikwidujesz przyczyny. Po roku chronicznego niedosypiania KAŻDY będzie rozdrażniony,mieć obniżony nastrój,pojawią się napięcia w związku. No i zmienia się postrzeganie dziecka. Oczywiście są też MOMENTY jak na filmikach. Ale to momenty,dekoracja,lukier na torcie.

 

P.S. Znam przypadek dziecka które spało jak zabite przez całą noc. Ale odziedziczyło cechy po matce. A ona przypominała kota w zachowaniu. 

Edytowane przez ntech
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam dziecko. Czy żałuję? NIE.

 

Pomimo tych osławionych nieprzespanych nocy, kup, chorób, płaczu, wrzasków i innych ... nie żałuję. Pomimo alimentów, pomimo dyskredytowania mnie przez ex i bólu, że u mnie bywa a z gachem mieszka ... nie żałuję.

 

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie chciałem dzieci, nie mam i nie zamierzam. Z tym "nie mam" to wprawdzie w jednym przypadku mogę mieć pewną wątpliwość, ale ewentualnie poszło to na konto ówczesnego narzeczonego. Więc bliższe rzeczywistości - nie mam żadnych o których bym wiedział.

 

Mnie całkowicie "ojcowsko" wysycają chrześniaki (zdaje się podobnie jak @Obliteraror). Właściwie to chrześniaczki, jako że same (cztery) baby, bo jakoś tak samiczkami po rodzinie obrodziło. Dla jasności - nie jestem szczególnie religijny, po prostu uznaję bycie "padre", bądź jak w przypływie uszczypliwości jedna (już dziś studentka filmówki) mnie nazywa "don Vito", jako sygnał, że jak rodzicom coś się stanie i np. zejdą, to się zajmę(my) i odchowam(my). Ta "filmówka" to akurat trudna zawodniczka, bo jest jeszcze gorsza ode mnie, co mnie i śmieszy i cieszy. Ma nawet takie samo i w tym samym miejscu znamię na uchu co ja a nie maczałem w tym palców. Na szczęście z ryja niepodobna i ogólnie naprawdę super-torpeda, 180 cm turbo-samicy. W sumie jak z nią idę po mieście, to czuję się chwilami jak podstarzały playboy z utrzymanką :D Ale zakotwiczone mam w pamięci jak ją odbierałem po porodzie ze szpitala (fabryczny ojciec był praktycznie nieprzytomny po nocce w robocie) i z jakimś uprzedzeniem do małych, zawiniętych w kokon jedwabinków, trzymałem za szmaty niczym aktówkę w jednej ręce jak wypisywali jej matkę z oddziału. No nie mam do małych dzieci mięty. Chyba się w jakiś sposób ich (o nie?) boję. Przy chrzcinach kolejnej musiałem spacyfikować księdza, żeby przestał się już upajać swoim kazaniem i kończył, bo dziecko już jest sine z zimna. I na tym w sumie kontakt z każdą się rozmywał do czasu aż nie stały się bardziej kumate. Ot - tyle że wiedziałem o ich istnieniu. Więc w sumie cały "syf" codzienny spadał na rodziców a ja sobie z "ojcostwa" czerpałem co chciałem. Uczyłem, tłumaczyłem, rozmawiałem, pokazywałem literaturę, fotografię, oj mnóstwo aspektów, bo widzę odbicie tego wpływu na nie. Że mają mieć swoje życie, zasoby, dom, że mają być autonomiczne, nie polegać na dupie i frajerach na nie się śliniących, że mogą zyskiwać, osiągać, realizować się i mieć plany, żeby je odnajdywać i definiować. Rozmawiamy o sprawach których nie poruszą nigdy ze swoimi rodzicami. Często zdarzało się, że wobec nich rodził się bunt i negacja. Ale największy komplement jaki usłyszałem od matki jednej z nich był na jednej imprezie. Wyjeżdżaliśmy już i się żegnaliśmy a ta przez całe życie była dość negatywnie do mnie nastawiona. Włącznie z tym że miała mi za złe, że wpływałem jej zdaniem za bardzo na jej córkę. Rzuciła mi się na szyję ze słowami "kocham cię łysy chuju". To był chyba najlepszy komplement życia, wiem co za nim stało. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, Rnext napisał:

(już dziś studentka filmówki) mnie nazywa "don Vito", jako sygnał, że jak rodzicom coś się stanie i np. zejdą, to się zajmę(my) i odchowam(my). Ta "filmówka" to akurat trudna zawodniczka,  

Z którego kierunku? Spotykałem się kiedyż dziewczyną z wydziału produkcji filmowej za dużo testosteronu w nich jak dla mnie. Aktorki zbyt atencyjne, nawet nie próbowałem, to taki typ twojej chrześnicy?

 

Czy z perspektywy czasu możesz powiedzieć, że to ojcowanie uzupełniło w pełni że się tak wyrażę "zapotrzebowanie" na ojcowanie nie uruchomiło tej potrzeby jakoś intensywniej?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Jaśnie Wielmożny napisał:

Z którego kierunku?

Ją kręci wyłącznie reżyseria i ew. zdjęcia. No i amatorsko foci fenomenalnie. Ostatnio popadła w lomografię. Ma nawet jako licealna smarkula na koncie parę filmów i nagrody. Co do testo to za dużo bym na ten aspekt nie postawił, chociaż przegadaliśmy kwestię jej orientacji czy nie jest les. Nie. Samica 100%, chociaż trzyma się od wszelkich głębszych relacji z dala jako szkodliwych i przeszkadzających. Od czasu do czasu ktoś raczej mniej niż bardziej przypadkowy jej wytarmosi pochewkę, no ale co zrobić ;) 

18 minut temu, Jaśnie Wielmożny napisał:

Czy z perspektywy czasu możesz powiedzieć, że to ojcowanie uzupełniło w pełni że się tak wyrażę "zapotrzebowanie" na ojcowanie

Nie miało wpływu. Przekonanie było wcześniej. Zwyczajnie co najwyżej tylko czerpię z tego co się trafiło. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...
W dniu 22.04.2019 o 10:48, Exar napisał:

Bazujesz na błędnych założeniach. To do rodzica należy, ile telewizji i internetu dzieci będą miały.

Na początek wystarczy nie mieć telewizora w domu.

Błąd. W szkole na przerwie czy w domu u kolegi lub i na podwórku i tak będzie miał z tym wszystkim styczność. Nie masz na to wpływu i koniec. Celem jest, by MIMO tego w domu wiedzieć czym się interesuje i tłumaczyć świat na swoj sposob czy nawet wspolnie obejrzec jakies yt z dzieckiem i mu objasnic w czym sie mylą wielcy guru nastoletni itd. 

Ostatnio mam na tapecie Kacpra Montażyste. Czasem oglądam z synem. I dyskutujemy co on z tego rozumie i z czym sie zgadza i jak ja to widzę. Dodatkowo mam go caly czas na "podglądzie" i wiem jakie strony odwiedza. A do szkoły nosi ze sobą tzw "cegłe" ? smartfon jest do dyspozycji jedynie na godzine dziennie jesli nie było uwag w szkole. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, MalVina napisał:

Błąd. W szkole na przerwie czy w domu u kolegi lub i na podwórku i tak będzie miał z tym wszystkim styczność.

Czytaj ze zrozumieniem geniuszu, Nie chodzi o zabranianie tylko wypełnianie czasu uzyskanego na braku oglądania telewizji aktywnościami angażującymi mózg i kreatywność.

Ty się gapisz tępo z synem w ekran i potem rozmawiacie jak jest wspaniale.

Mój syn zaczął programować.

Luzik.

Edytowane przez Exar
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Exar napisał:

 

Ty się gapisz tępo z synem w ekran i potem rozmawiacie jak jest wspaniale.

Mój syn zaczął programować.

Luzik.

 

Masz jakiś kompleks czy co? Po co to kąsanie?

Jakbyś nie zauważył to nie pisałam akurat o oglądaniu yt w kontekście spedzania wspolnie czasu, a konkretnie o tym, ze w ten sposób można zniwelowac skutki tego "wychowania" i "nauk", na ktore dziecko jest narazone w necie w czasie gdy nie jest z rodzicami. 

Czytaj ze zrozumieniem, panie geniusz.

W dniu 23.04.2019 o 07:58, Imiennik napisał:

 

Chyba bym pozabijał.

Te Twoje pociechy dostały kiedyś w dupę porządnie? 

Dawanie w dupę jest w naszym kraju karalne.

Art. 96 KRiO mówi Osobom wykonującym władzę rodzicielską oraz sprawującym opiekę lub pieczę nad małoletnim zakazuje się stosowania kar cielesnych.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.