Skocz do zawartości

Wynajem/własne czy mieszkanie z rodzicami?


Rekomendowane odpowiedzi

Opuszczenie domu rodzinnego jest niezbędne do zdrowego rozwoju psychiki mężczyzny i im szybciej to zrobisz tym lepiej. Ja bym na twoim miejscu zastanowił się gdzie chcę żyć przez następne lata swojego życia, wybrał miejscowość, ogarnął jakiś kąt i poświęcił się pracy, żeby zarobić na własne mieszkanie.

Edytowane przez goryl
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minutes ago, Maninblack said:
49 minutes ago, Master said:

Swoją drogą, sporo kobiet ma warunki, żeby zaprosić faceta

To jest właśnie słabe,tak samo jak kiedy kobieta ma samochód i cię podwozi (bo ty nie masz)= ona rządzi.

Można brzydko mówiąc podziubać wieczorem i nad ranem uciec - ona i tak nie będzie miała do Ciebie szacunku.No bo ona ma mieszkanie,samochód itd.. 

Oczywiście, że warto mieć swoje mieszkanie i samochód, pytanie tylko jakim kosztem.

 

Jeśli nie masz toksycznej relacji, to moim zdaniem lepiej pomieszkać jeszcze chwilę z rodzicami, niż biedować na „swoim” - wynajętym, lub w kredycie.

 

Wszystko jednak zależy od tego, jak Ty sam się z tym czujesz. Nie każdy chce żyć w dyskomforcie, po to żeby w przyszłości było łatwiej.

 

Jakby szacunek kobiet brał się tylko z tego, z czego twierdzisz, że się bierze, to każdy facet z samochodem i wynajętym mieszkaniem byłby szanowany. A tak nie jest.

 

Z perspektywy kobiety, facetowi przed 30-tką, można „wybaczyć” brak mieszkania, co innego gdybyś miał 40.

 

Jak z powodu braku kasy, każda randka będzie w mieszkaniu, to też nie będzie działało na dłuższą metę.

 

Jeśli kobieta Cię podwozi, to robi coś bardzo ważnego z perspektywy relacji, a mianowicie inwestuje. A jeśli w coś zainwestowała, to będzie jej bardziej zależeć.

 

30 minutes ago, Maninblack said:
49 minutes ago, Master said:

to za 800 pln miesięcznie można mieć 8 nocek w hotelu, lub 3 prostytutki z wyższej półki

Raz że moje ego nie bardzo się na takie akcje zgadza, dwa że mój portfel nie wyraża zgody.Nie tyle ze tego nie akceptuję- bo akceptuję jak najbardziej ale jak mówi klasyk "Sory Dolores jestem zbyt młody i zbyt przystojny aby za to płacić"

To tylko jeden z przykładów, jakie podałem. Opcja z hotelem zakłada, że jedziesz tam ze swoją dziewczyną.

Edytowane przez Master
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Master napisał:

Jeśli kobieta Cię podwozi, to robi coś bardzo ważnego z perspektywy relacji, a mianowicie inwestuje. A jeśli w coś zainwestowała, to będzie jej bardziej zależeć

Raczej chce ci w ten sposób emocjonalnie dojebać - byś się czuł taki malutki.

3 minuty temu, Master napisał:

Jakby szacunek kobiet brał się tylko z tego, z czego twierdzisz, że się bierze, to każdy facet z samochodem i wynajętym mieszkaniem byłby szanowany. A tak nie jest.

Tak nie jest,ale ja mówię o sytuacji w której nie masz.Nie ma tu analogii.

  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Carl93m napisał:

Autor tam podaje co niektórzy kredytobiorcy przeżywają, stres, wypadanie włosów, choroby serca i w skrajnych przypadkach samobójstwo.

Ja nic takiego nie przeżywam, wszystko zależy jak sobie poukładasz i na jakim etapie jesteś. 

 

Od czasu kiedy wyjechałem na studia (19 lat) mieszkałem albo w akademiku albo w wynajmowanym pokoju. W pewnym momencie miałem już dosyć, pakowałem siano w nie swoje, nic z tego nie miałem. Stwierdziłem że trzeba inaczej i to była najlepsza decyzja, bo to jaki spokój i swobodę mi dało jest nieocenione. Niestety nie było mnie stać na kupno za gotówkę, więc tak było lepiej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, somsiad napisał:

Możliwość dzielenia kosztów wynajmu/zakupu mieszkania to jeden z nielicznych znaczących plusów bycia w dłuższym związku z kobietą.

 

Wynajmu tak. Zakupu wspólnego mieszkania z kobietą. .. chyba to był żart :)

 

2 godziny temu, Carl93m napisał:

2. Kredyt

No na miłość boską. Być niewolnikiem lichwiarzy na 30 lat i srać w gacie jak jest jakiś krach, zwolnienia czy utrata zdrowia, to rzeczywiście raj na ziemi. 

 

Ja nie wiem o czym Wy mówicie z tym sraniem w gacie. Mam kredyt na jednym lokalu (miałem spory wkład własny, odkładałem), poduszkę bezpieczeństwa ponad 20 tys. zł, do tego jedną część mieszkania wynajmuję. Czego ja mam się w takiej sytuacji bać? Że 9 stówek nie będę miał na ratę? Seriously? :D To mi więcej najemca płaci.

Jak odkładasz i umiesz odłożyć na poduszkę finansową, to kalkulowany mądrze kredyt to najlepsze rozwiązanie. Ja powiem więcej - wynajem całego mieszkania dałoby mi dwukrotność rady którą muszę płacić. DWUKROTNOŚĆ. Gdybym nawet stracił pracę, mogę zawsze wrócić do rodziców, wynająć to mieszkanie i sam jego wynajem całego daje mi dwa razy tyle co rata. Nie wspominając o poduszce jaką mam. Bitch, please, mi ta inwestycja bardziej ratuje dupę w tym kryzysie pandemicznym niż odwrotnie.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Master napisał:

Jeśli kobieta Cię podwozi, to robi coś bardzo ważnego z perspektywy relacji, a mianowicie inwestuje. A jeśli w coś zainwestowała, to będzie jej bardziej zależeć.

Oczywiście tak jest. Ja nie widzę nic złego w tym. Kobiety też muszą inwestować w znajomość, bo niedługo już nic nie będą musiały robić jak tak dalej pójdzie. Ja np jak umawiam się z kobietą ona mieszka daleko to ok biorę auto, jadę natomiast nie pod jej dom, aby księżniczkę dosłownie zabrać z pod drzwi tylko ustalam, że ja robię jakiś dystans, ale ona też musi się postarać i ruszyć cztery litery. 

 

6 godzin temu, dreamplayer napisał:

Ja nie wiem o czym Wy mówicie z tym sraniem w gacie. Mam kredyt na jednym lokalu (miałem spory wkład własny, odkładałem), poduszkę bezpieczeństwa ponad 20 tys. zł, do tego jedną część mieszkania wynajmuję. Czego ja mam się w takiej sytuacji bać? Że 9 stówek nie będę miał na ratę? Seriously? :D To mi więcej najemca płaci.

Wynajmujesz czyli masz dodatkowy dochód. Kolega miał na myśli sytuację jak ktoś bierze kredyt na x lat i spłaca go tylko ze swojej pracy. I ma rację bo w dobie koronawirus ci zadłużeni na kredytach są najbardziej osrani. I to jest fakt, bo sam to widzę w swoim otoczeniu. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Stefan Batory napisał:

Nie rozumiem, dlaczego mieszkanie razem z rodzicami ma ograniczać życie towarzyskie. Współczuję tragicznie złych relacji rodzinnych, jeśli jedyny plus mieszkania z rodzicami to kasa.

Są rodzice i rodzice. Tak samo jak Carl93m napisał, jest różnica, gdy mieszkając z rodzicami masz do dyspozycji pokój, a całe piętro.

 

Drugim plusem moich rodziców jest to, że nie jest to rodzina alkoholików i żadnym bitew, pijackich rajdów u mnie nie ma i nie było.

 

Jest mi po prostu wstyd jak się zachowują. Są to prości ludzie bez wykształcenia pochodzący ze wsi, z wielodzietnych biednych rodzin, obecnie są już na emeryturze. Minusy według mnie:

- zawsze wprowadzają mnie w zakłopotanie, denerwują. Jak ktoś przyjdzie, to matka leci zobaczyć kto, to i od razu zaczyna się przesłuchanie mojego gościa (kto to, co robi itp.) ale nawet jak się nie spotkają po drodze przez mieszkanie, a rodzice zobaczą stojące jakieś nowe buty na korytarzu, to już się zaczyna dochodzenie...

- rozmawiają bardzo głośno, ze sobą, przez telefon, słychać ich w całym mieszkaniu. Zawsze są komentarze kto to przyszedł, komentują i myślą, że ich nie słychać. Wielokrotnie im zwracałem na to uwagę...

- chodzą po mieszkaniu, podsłuchują, matka zawsze znajdzie powód, żeby wleźć do pokoju (dlatego drzwi trzeba na klucz zamykać - ale to jest creepy)... 

- nie dbają o siebie zarówno o wygląd (chodzą w starych ciuchach, często można ich zobaczyć jak chodzą w dziurawych skarpetach - nie, nie są biedni, tylko to są straszne sknery), jak i o zapach. Często brzydko pachnie od nich, słabo dbają o higienę... trzeba często psikać odświeżaczem, wietrzyć mieszkanie...

- bardzo wcześnie chodzą spać i wcześnie wstają, czyli ogromne szansę na spotkanie rodziców na korytarzu (ojca w samych gaciach lub matkę w okropnej podomce)...

- nie mają poczucia wstydu, są nachalni, nie patrzą na zasady kulturalnego zachowania, wszędzie się wepchną, narobią wstydu, przyjdą za godzinę, jutro i zrobią to samo...

- nie można z nimi o niczym porozmawiać, bo powielają bzdury jakie usłyszeli w telewizji. Najgorsze jest to, że usłyszą jedną bzdurę, a powtórzą ją zupełnie inaczej, robiąc z niej jeszcze większą bzdurę..

- czepiają się o byle co, zobaczą, że światło pali się w pokoju o 23.00, a nie daj boże o 01:00 lub 02:00, to wejdą do pokoju sprawdzić dlaczego się pali, dlaczego komputer jest włączony...

- ....

 

(To nie jest tak, że oni się tacy stali z wiekiem. Oni zawsze tacy byli, od czasów, gdy uzyskałem własną świadomość, co się dzieje wokół mnie ~ od szkoły podstawowej ~ zauważam te wady.)

 

Może po prostu jestem przewrażliwiony i sam mając kompleksy, szukam dziury w całym dlatego jeszcze bardziej izoluje się i unikam zapraszania innych osób. Ja tylko odliczam dni, aż się wyrwę z tego mieszkania.

 

 

  • Like 2
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, Gołodupiec napisał:

Są rodzice i rodzice. Tak samo jak Carl93m napisał, jest różnica, gdy mieszkając z rodzicami masz do dyspozycji pokój, a całe piętro.

 

Bardzo trafna uwaga. Jak rodzice są wporzadku inaczej się egzystuje. Jeżeli to co mówisz jest prawdą wyprowadzka nawet do pokoju jest lepszym rozwiązaniem. Nie ma nic gorszego od ludzi powielających głupotę z TV. Nie chcę ich obrażać, ale jak ktoś wierzy telewizji mam duże wątpliwości co do inteligencji takiego osobnika ... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja trochę od innej strony, znowu ten sam temat w, którym każdy doradzi Ci kompletnie coś innego. Każdy widzi siebie w tej sytuacji i doradza pod swoim kątem nie twoim. 

 

 

Moim zdaniem zajął bym się zwiększeniem finansów, później myślał o "swoim", czy wynajmowanym czy w kredycie, jak zarobisz więcej, rozwiązanie samo przyjdzie jak to zrobić, w twojej sytuacji pytasz o mniejsze zło, bo każda opcja może być później ciężka. 

Edytowane przez Turop
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Kimas87 napisał:

Wynajmujesz czyli masz dodatkowy dochód. Kolega miał na myśli sytuację jak ktoś bierze kredyt na x lat i spłaca go tylko ze swojej pracy. I ma rację bo w dobie koronawirus ci zadłużeni na kredytach są najbardziej osrani. I to jest fakt, bo sam to widzę w swoim otoczeniu. 

Bo wszystko zależy od tego ile zarabiasz i jaki masz ten kredyt. Ci ludzie o których mówisz mają zwykle duże kredyty, często frankowe, z ratą 2 tys. mimo że sami zarabiają z 4-5 na rękę, do tego mało oszczędności. U nich to jest nieprzemyślane. Ja mam poduszkę finansową ponad 20 tys., rata na poziomie 900 zł co stanowi około 11% moich zarobków, dodatkowo mam nawet ubezpieczenie od utraty dochodu - gdybym stracił dochód, przez pół roku bank będzie mi spłacał ratę. Do tego gdybym wynajął to mieszkanie całe, miałbym prawie 1800 na czysto, czyli dwa razy tyle co rata. Tutaj poza nieprzewidzianymi ciężkimi zdarzeniami losowymi, nie ma się czego bać.

 

Tylko, że ja też miałem sporo wkładu własnego, kredyt na 10 lat i mieszkanie nie w centrum stolicy - u mnie też było to wyważone. Kupiłem lokal dobry, ale nie górnolotny.

A Twoi koledzy kupili pewnie górnolotne, bo myszce się zamarzyło. 

Kredyt jest bardzo dobrą opcją, jak umiesz liczyć i jest to przemyślane.

Dobrą, bo spłacasz swoje, a mieszkania drożeją.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od siebie dodam tylko tyle, że mieszkam sam na kawalerce od jakoś 4 lat i nie wyobrażam sobie powrotu do domu rodzinnego.

Bardzo cenie sobie spokój psychiczny i to, że wszystko w mieszkaniu jest po mojemu.

Koszty niestety nie są małe, ale według mnie to warte swojej ceny.

Dodatkowo wynajem to pewna niezależność, w każdej chwili możesz zrezygnować i za miesiąc może Cie nie być już w kraju.

Nie jesteś przywiązany żadnym kredytem.

Też zastanawiałem się nad wynajmem pokoju ale zacisnąłem pasa i daje radę na kawalerce. 

Okazało się, że w ciągu miesiąca mogę wydawać dużo mniej na niepotrzebne rzeczy.

Polecam aplikacje na telefon Monefy - pozwala śledzić na bieżąco oszczędności i wydatki. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli stać Cię na wynajem jednego pokoju to czemu nie. Spróbuj i zobaczysz jak to wygląda. Wiadomym jest, że nie odłożysz tyle kasy co mieszkałbyś z rodzicami. Chociaż dzięki temu miałbyś szansę sprawdzić jak należy szanować pieniądz. Nie musisz się przecież wyprowadzać na stałe - można sobie ustalić czas wyprowadzki np. 3 miesiące albo 4 miesiące. Będzie to dla Ciebie dobra lekcja życia bo wtedy już wszystko będziesz musiał sam ogarniać. Gotowanie, pranie etc.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś miałem problem z tym aby mieszkać z mamą ale redpill i wiele godzin rozmów z nią pomogły , mam święty spokój z kredytami (no może poza meblami na raty) nie płacę kasy w błoto (wynajem) jedyne co muszę uzbierać to kasę na generalny remont mieszkania a zawsze jak się już znajdzie panna z którą warto zamieszkać to mama może się wprowadzić do babci. ;)

 

Na prawdę na wiele rzeczy w życiu narzekam ale jednak brak potrzeby wpierdalania się w kredyt na całe życie na mieszkanie to cudowne uczucie.

Edytowane przez bassfreak
  • Like 1
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wprowadziłem się z domu zaraz po maturze i już dekada mija jak jestem na "swoim". Ostatnio trzy tygodnie siedziałem u rodziców na zdalnej pracy, w międzyczasie święta itp. i powiem tak, uwielbiam mieszkać samemu. Na dłuższą metę byłoby mi ciężko. ?

Oczywiście gdybym musiał to bym tak mógł mieszkać ale jednak tą swoją jaskinię spokoju muszę mieć. Niby jestem ekstrawertykiem ale lubię spędzać czas samemu i na dłuższą metę ludzie mnie męczą. ?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, SSydney napisał:

Wprowadziłem się z domu zaraz po maturze i już dekada mija jak jestem na "swoim". Ostatnio trzy tygodnie siedziałem u rodziców na zdalnej pracy, w międzyczasie święta itp. i powiem tak, uwielbiam mieszkać samemu. Na dłuższą metę byłoby mi ciężko. ?

Oczywiście gdybym musiał to bym tak mógł mieszkać ale jednak tą swoją jaskinię spokoju muszę mieć. Niby jestem ekstrawertykiem ale lubię spędzać czas samemu i na dłuższą metę ludzie mnie męczą. ?

To jest normalne, bo przyzwyczaiłeś się do takiego stanu rzeczy. Jak jesteś w długim związku i przychodzi rozstanie to również nie można się początkowo odnaleźć. Wszystko jest kwestią podejścia i kalkulacji. Będąc jednak szczerym wolę znosić wywody rodziców i odkładać kasę do skarbonki niż płacić lichwiarzom kilkaset tysięcy zł odsetek za pseudo wolność. 

Edytowane przez Kimas87
Błąd
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dorzucę swoje cztery grosze

 

W życiu nieraz trzeba dokonać trudnych wyborów. Studia to nie wszystko, można ogarnąć je w dowolnym wieku, Są one dodatkiem do życia. Zarabiasz hajsy -> inwestujesz w siebie.

Jak w jakimś wątku napisałem, moje życie nie jest przykładem do naśladowania, ale z pewnych rzeczy jestem zadowolony. Jedną z nich był wyjazd za granicę w celu zarobku. Jedziesz - zarabiasz - wracasz. Nie jest to takie proste, ale jak jest możliwość, to korzystać. W razie jak coś nie pójdzie, wracasz i próbujesz ogarnąć życie na miejscu.

 

Co do wynajmu to wstrzymałbym się, gdy w domu jest "normalna sytuacja". Tak w skrócie: nie ma nacisków na Cb, masz spokojną głowę - nie toksyczne relacje panujące w domu.

 

Po co płacić komuś, dorabiać innych jak te pieniądze możesz sobie odłożyć np: na wkład własny do własnego M, następnie kupując mieszkanie i spłacać kredyt za własne lokum. Przed kupnem mieszkania najlepiej mieć pewność, że chce się w tym miejscu żyć, aby nie bawić się w wynajem, bo to sztuka trudna i można na tym sporo stracić.

 

Aktualnie mieszkam również z rodzicami. Dokładanie się do rachunków, zakupów uważam za rzecz normalną i to robię, nieraz coś kupię ponad, choć nie ma nacisku na to od rodziców. Oszczędność to wielki plus mieszkania z rodzicami. Minus to brak swobody takiej jakbyś miał mieszkając samodzielnie. Coś za coś bracie. Wynajmowanie pokoju to czas przejściowy w sytuacji gdy np: w domu nieciekawie, a nie mamy możliwości samodzielnie zamieszkać (wszystko rozbija się o kasę), uczymy się, studiujemy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, kryszak86 napisał:

Aktualnie mieszkam również z rodzicami. Dokładanie się do rachunków, zakupów uważam za rzecz normalną i to robię, nieraz coś kupię ponad, choć nie ma nacisku na to od rodziców. Oszczędność to wielki plus mieszkania z rodzicami. Minus to brak swobody takiej jakbyś miał mieszkając samodzielnie. Coś za coś bracie. Wynajmowanie pokoju to czas przejściowy w sytuacji gdy np: w domu nieciekawie, a nie mamy możliwości samodzielnie zamieszkać (wszystko rozbija się o kasę), uczymy się, studiujemy.

Nie dokładanie się w takim wieku uważam że opóźnienie w rozwoju. Kasa z nieba nie spada. Jak już mieszkamy z rodzicami abstrachując z jakich powodów trzeba się dokładać. Czynsz na trzech, opłaty, jedzenie. Innej opcji nie widzę. Sam bym się źle czuł nie dokładając się nawet gdyby rodzice nie chcieli nic. 

Edytowane przez Kimas87
Błąd
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Kimas87 napisał:

Jak jesteś w długim związku i przychodzi rozstanie to również nie można się początkowo odnaleźć

Dziwne ja po zakończeniu każdego związku czułem się lekki jak piórko. ?

 

9 minut temu, Kimas87 napisał:

Będąc jednak szczerym wolę znosić wywody rodziców i odkładać kasę do skarbonki niż płacić lichwiarzom kilkaset tysięcy zł odsetek za pseudo wolność

Ja tam wyprowadziłem się z rodzinnej miejscowości ale jakbym tam mieszkał to też bym tak wolał. A tak albo kredyt albo wynajem bo nie jestem bananem, któremu rodzice mogą kupić mieszkanko. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Maninblack napisał:

No dobrze ale zastanówmy się co mi daje pokój?

To że jesteś z dala od presji rodzinnej.

Możesz coś robić czy się uczyć. Bez ryzyka że ktoś Ci nagle powie że trzeba odkurzyć asap bo ciotka wpada na kawę za godzinę

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wynajmowanie pokoju to patologia do kwadratu.

Nigdy nie trafiłem na normalnych lokatorów.

Albo skrajni syfiarze albo pedanci.

To samo imprezki, rozmawianie przez telefon w środku nocy, gotowanie w nocy, trzaskanie garami. 

 

Można nabawić się nerwicy mieszkając z kimś.

 

Edytowane przez Słowianin
  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko to kwestia kalkulacji. Jeżeli mieszkając u rodziców przez najbliższy rok sporo odłożysz to bym jeszcze został, bo 30-tki nie masz. Ja się wyprowadziłem w wieku 20 lat i jestem z tego dumny. Od 20-tego roku życia żyję indywidualnie, po swojemu, a do rodziców to ja mogę wpaść, a nie być od nich zależny. Ba, to ja mogę rodzicom dziś finansowo pomagać (mam 30 lat), a nie oni mi. Tym bardziej w czasach pandemii gorzej przędą, a ja tak samo jak wcześniej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak wynajem pokoju to jest ostateczność w sytuacji kryzysowej.Jeśli za pokój mam płacić 800 a za kawalerkę (niech to będzie nawet 20m*) 1500+opłaty to nie ma się nad czym zastanawiać.

Na rodziców nie mam co narzekać.

Po prostu źle się czuję z świadomością nie mieszkania samemu.Zawsze jak się mnie ktoś pyta -mieszkasz sam?To robię się czerwony z wstydu.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Maninblack napisał:

Czyli uważasz że lepiej wynajmować kawalerkę za ok 2tys msc = 24/tys rocznie x 4 = 100tys + % odsetek które można było by zaoszczędzić.

Po ok 1,5 roku miałbym na wkład własny + kredyt na 20lat który będę sukcesywnie nadpłacał i realnie szybko go spłacę.

Jakby tak to wyglądało, to już miałbyś na ten wkład własny chyba.

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.