Skocz do zawartości

Nadumieralność mężczyzn w Polsce - artykuł


spacemarine

Rekomendowane odpowiedzi

3 minuty temu, Libertyn napisał:

Są ludzie którzy pracują by żyć i żyją by pracować. Są ludzie którzy tak są zaślepieni pieniędzmi że gdy już je mają to nie potrafią już normalnie funkcjonować. Od pewnego pułapu nie zarabiasz na siebie, ale zarabiasz dla zarabiania bo zarabianie nadaje sens twojemu bytowi. Bo poza firmą jesteś nikim.

 

Oczywiście. Dla mnie to jest masakra.

 

3 minuty temu, spacemarine napisał:

Wszyscy znajomi mieszkania i domy pod korek, Pani często "motywuje" bo ciągle za mało, a facet jak wół pracuje cały dzień. Straciłem wystarczająco zdrowia, ten cyrk nie jest dla mnie.

 

Kobiety, odkąd weszły na rynek pracy, są jednym z głównych motorów napędzających kapitalizm. Po pierwsze łatwo je nakręcić na zakupy reklamami po drugie one wiecznym porównywaniem się do innych zmuszają misia ujadaniem do tyrania na kolejne, często bzdurne, zakupy.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minutes ago, niemlodyjoda said:

. Po pierwsze łatwo je nakręcić na zakupy reklamami po drugie one wiecznym porównywaniem się do innych zmuszają misia ujadaniem do tyrania na kolejne, często bzdurne, zakupy.

Widziałem ostatnio taką fajną reklamę któregoś banku. Misiu dostał wypłatę na konto, w oszałamiającej wysokości 3400 chyba, po czym dumny pokazuje pani, cięcie, następna scena pani wybiera jaką lampę kupić, misiu szczęśliwy obok. 

 

Jest to programowanie społeczne po prostu. Chcesz potem zachować równowagę i jest problem, bo się okazuje, że każda pani oczekuje dostępu do cash flow

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, maroon napisał:

Widziałem ostatnio taką fajną reklamę któregoś banku. Misiu dostał wypłatę na konto, w oszałamiającej wysokości 3400 chyba, po czym dumny pokazuje pani, cięcie, następna scena pani wybiera jaką lampę kupić, misiu szczęśliwy obok. 

 

Jest to programowanie społeczne po prostu. Chcesz potem zachować równowagę i jest problem, bo się okazuje, że każda pani oczekuje dostępu do cash flow

 

Bank jest jak mężczyzna, musi zarabiać...

 

 

A kobieta co musi?

  • Like 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, niemlodyjoda napisał:

Kiedy brałem ślub postawiłem tamę żądaniom. Nie, nie będzie więcej niż tyle i tyle osób. Nie nie będę płacił za to i za to. Nie, nie będzie płacenia za 1001 gówien. W domu piekło z każdej strony - ujadała eks żona, ujadały jej koleżanki, ujadała część rodziny. W końcu powiedziałem, że jak chcą to i to, to mają za to sami płacić.  Wrzask x 1000. Zapłacili. Obrazy nie było końca. Finalnie okazało się, że i tak wszystko było choooja warte :D No ale tak trzeba :D

Ja miałem to "szczęście", że dla mojej żony był to drugi ślub i mogło być po "mojemu" - ślub wyłącznie cywilny i obiad dla najbliższej rodziny.

Mój najlepszy kumpel (definicyjny "nice guy", totalnie pod pantoflem swojej żony) nie miał tego szczęścia - musiał zrobić spęd na ponad 200 osób, z czego 3/4 ze strony żony, w tym znajomi jej rodziców. Widziałem to "szczęście" na jego twarzy, gdy musiał zabawiać i rozmawiać z ludźmi, których widział pierwszy raz na oczy.

 

20 minut temu, niemlodyjoda napisał:

Dom, samochód z salonu i dzieci w prywatnym przedszkolu. Nieważne, że większości na to nie stać cyk kredycik i można się pokazać.

Widzisz, większość ludzi potrzebuje tych rzeczy, żeby mówiły im kim oni są - "człowiekiem sukcesu", "bogatym, zaradnym przedsiębiorcą". Bez nich wydaje im się, że praktycznie nie istnieją.

Mi również na początku obecnego roku skończył się leasing starego auta i nie wziąłem nowego z uwagi na pandemię, stwierdziłem, że przy tych wszystkich ograniczeniach i tak pewnie będę spędzał większość czasu w domu, ewentualnie pokonywał jedynie krótkie odcinki po mieście. Na co dzień jeżdżę malutkim, miejskim autem mojej żony, które jest obecnie jedynym samochodem w naszej rodzinie. Ileż to ja się przez ten rok nasłuchałem - "człowiek z Twoją pozycją zawodową nie powinien jeździć takim małym gównem", "nie wstydzisz się podjeżdżać do klientów czymś takim?", "mężczyzna powinien jeździć dużym samochodem, najlepiej terenowym, luksusowym SUV-em", "jak to nie masz własnego samochodu?". Ludzie czują ogromny dyskomfort, gdy ktoś łamie schemat i pokazuje im, że można inaczej.

Na moim osiedlu praktycznie wszyscy sąsiedzi mają luksusowe samochody. Mało kto chowa je w garażach, stoją lśniące na podjazdach - symbole ich sukcesu.

Jeden z sąsiadów powiedział mi niedawno, że podziwia mnie za...odwagę. Tak, obecnie "odwagą" jest mieć kiepski, tani samochód. Straszne czasy.

 

40 minut temu, niemlodyjoda napisał:

Ja mam taką filozofię, że jestem w każdej chwili, mentalnie, gotowy na bankructwo. Trudno. Kasa jest, kasy nie ma. Zachomikowane na czarną godzinę środki pozwolą stanąć na nogi ale mój standard życia nie musi być wysoki. Liczy się wolność :) Wolność i zdrowie, reszta to jeden wielki choooj.

Ale po co Ci nowy Iphone za 5k netto jak stary telefon działa? Bo tak trzeba :D

Z uwagi na charakter mojej pracy miałem okazję posmakować w pewnym stopniu tzw. "luksusów" i powiem jedno:

- żadna restauracja nie równa się domowej kuchni, najlepiej autorstwa mojej żony,

- nigdzie - w żadnym drogim hotelu - nie śpi mi się tak dobrze jak we własnym łóżku,

- niczym nie jeździło mi się tak fajnie jak moją starą Hondą Civic - żadne nowoczesne auto nie dawało mi takiej frajdy z jazdy, lubiłem tą trzeszczącą deskę rozdzielczą, twarde zawieszenie, wyjący silnik - wszystkie późniejsze auta były po prostu pozbawionymi duszy komputerami na kółkach, o każdym z nich zapominałem w momencie sprzedaży,

- im droższe wino tym mniej mi smakuje (wiem, jestem pod tym względem jełopem :)).

I tak dalej. Pomimo, że udało mi się odnieść "sukces" finansowy, za moje największe osiągnięcie zawsze będę uważał ogarnięcie własnego mindsetu, pokonanie wielu własnych lęków i ograniczeń.

Uważam, że jeśli chodzi o rzeczy materialne wszyscy się oszukujemy - zamiast miłym dodatkiem stają się sensem naszego istnienia. Polecam każdemu zapoznanie się z książką Henry'ego Davida Thoreau "Walden czyli życie w lesie", fajne spojrzenie na kwestię tzw. dóbr materialnych.

Nie wydaję na siebie wiele, bo też niewiele potrzebuję - moje główne hobby (czytanie) jest po prostu tanie, zawsze wyszukuję najtańsze egzemplarze książek na olx, nie widzę potrzeby, by kupować sobie nówki. Mój telefon ma prawie 6 lat. Zdarza mi się kupić sobie coś drogiego, ale rzadko to robię - nie czuję potrzeby, by gromadzić dla samego gromadzenia.

 

23 minuty temu, Libertyn napisał:

Są milionerzy bardziej zniewoleni od bezdomnych i meneli.

Dobrze napisane bracie. Największe zniewolenie powoduje właśnie określenie "milioner", trudno się od niego odzwyczaić. Podczas krachu ma Wall Street wielu miliarderów popełniło samobójstwa tylko z tego powodu, że stali się milionerami.

 

 

  • Like 4
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, johnnygoodboy napisał:

"człowiek z Twoją pozycją zawodową nie powinien jeździć takim małym gównem", "nie wstydzisz się podjeżdżać do klientów czymś takim?", "mężczyzna powinien jeździć dużym samochodem, najlepiej

 

Lajki się skończyły ale oczywiście, że tak.

BTW - zwróciłeś uwagę, że na SUVy mają parcie głównie kobiety?

Jak widzę babkę w RAVce to od razu przychodzi mi na myśl rozwódka :D

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, johnnygoodboy napisał:

Ileż to ja się przez ten rok nasłuchałem - "człowiek z Twoją pozycją zawodową nie powinien jeździć takim małym gównem", "nie wstydzisz się podjeżdżać do klientów czymś takim?", "mężczyzna powinien jeździć dużym samochodem, najlepiej terenowym, luksusowym SUV-em", "jak to nie masz własnego samochodu?". Ludzie czują ogromny dyskomfort, gdy ktoś łamie schemat i pokazuje im, że można inaczej.


Uważasz, że powinieneś zachować przy swym boku tych ludzi, czy wszystkich ich skasować z życia?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, niemlodyjoda napisał:

BTW - zwróciłeś uwagę, że na SUVy mają parcie głównie kobiety?

Mam wrażenie, że większość kobiecych zakupów następuje na zasadzie "muszę kupić, bo inne już to mają".

Zobacz na wszelkiego rodzaju mody ubiorowe - choćby na ostatnio modne noszenie tych dziwacznych, pseudogarniturowych, przykrótkich, zniekształcających sylwetkę spodni, wyglądających jakby zostały zajebane od starszego, niewysokiego wujka. Mnóstwo lasek w tym chodzi nie dlatego, że jest to ładne, ale właśnie dlatego, że jakieś inne laski (najczęściej te znane) nosiły to przed nimi.

Jak widzę na ulicy dziewczynę w takich portkach to mam wrażenie, że ktoś ją nieźle wkręcił.

 

3 minuty temu, RENGERS napisał:

Uważasz, że powinieneś zachować przy swym boku tych ludzi, czy wszystkich ich skasować z życia?

Najchętniej bym skasował, ale to norma w mojej grupie zawodowej - musiałbym się przebranżowić, a lubię to co robię.

Traktuję to jak lekcję pogłębiania asertywności, ograniczam też rozmowy nie dotyczące pracy do minimum.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, maroon napisał:

Widziałem ostatnio taką fajną reklamę któregoś banku. Misiu dostał wypłatę na konto, w oszałamiającej wysokości 3400 chyba, po czym dumny pokazuje pani, cięcie, następna scena pani wybiera jaką lampę kupić, misiu szczęśliwy obok. 

 

Jest to programowanie społeczne po prostu. Chcesz potem zachować równowagę i jest problem, bo się okazuje, że każda pani oczekuje dostępu do cash flow

Moi znajomi. Ona i-telefon za 4k on za 5k. Przy czy pracują w prostych robotach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, johnnygoodboy napisał:

Często miewałem okresy, gdy za dużo pracowałem, przechodząc płynnie od jednego zadania do drugiego. Łapałem się na tym, że pod koniec dnia nie byłem w stanie powiedzieć jaka była dzisiaj pogoda, czy w ogóle wyszło dzisiaj Słońce - życie toczyło się jakby równolegle obok mnie.

Znam to uczucie z własnego doświadczenia. Tyle razy sobie obiecywałem, że przy następnym projekcie nie będę tyle z siebie dawał bo mało kto to doceni, no ale jakoś nie mogę.

 

Uważam, że najdłużej i najzdrowiej pożyją w moim biurze takie ameby umysłowe, co to patrzą tylko kiedy wybije 16:00 i rozmyślają jak tu się wymiksować z roboty. Niech raczej taki @samotny_wilk się stara dopiąć projekt, bo on ameba umysłowa jedzie na długi weekend ze swoją pańcią i co go tam jakiś milionowy projekt obchodzi. Niektórzy to nie widzieli nawet szefa na oczy, gdzie ja bardzo często jestem u szefa na naradach mimo, że nie jestem w kadrze kierowniczej.

 

Przytoczę taką historię (pewnie w niektórych miejscach pracy jest tak samo): Jestem u szefa, spowiadam się z pewnego projektu. Szef zadał pytanie o pewien szczegół - tyle co wiedziałem to powiedziałem, i mówię mu: jeżeli szef chce więcej szczegółów to kolega X wszystko panu opowie. Na co szef, a kto to jest ten X? (gdzie X pracował już u nas od roku).

Ci niewidzialni dłużej i spokojniej pożyją.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę że ta śmiertelność za 20 lat wzrośnie 5 krotnie bo dzisiejsi umierający to jeszcze było wychowane w PRL jeśli chodzi o używki to góruje w 80proc alkohol no i było w miarę normalne jedzenie. 

A teraz? 

Co drugi małolacik naćpany fetą, koksem,mefedronem, marichuana itp itd nie wspominając o McDonaldach, kebabach, Energytkach za 20 lat będzie rzeźnia.. 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Chadernest napisał:

to jeszcze było wychowane w PRL jeśli chodzi o używki to góruje w 80proc alkohol no i było w miarę normalne jedzenie. 

Już padają 50 - 60 latkowie. To nie jest pancerne pokolenia z lat 20. i 30. XX wieku. Obecne dzieciaki będą żyły krócej niż ich rodzice - stres, pożywienie..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, samotny_wilk napisał:

Znam to uczucie z własnego doświadczenia.

Jakbym czytał "siebie" z przeszłości, dosłownie. Przesrane jest brać za dużo na swoje barki - coś o tym wiem.

Z perspektywy czasu mogę Ci powiedzieć jedną rzecz - Ci "niewidzialni" i "spokojni" są mądrzejsi niż Ty.

Zaangażowanie w pracy jest ważne, ale nie przesadne, a co najważniejsze - emocjonalne.

Ja w pewnym momencie, gdy mój kluczowy klient zaliczał straty (nie z mojej winy) czułem się jakby mnie samemu ubywało w portfelu.

Potrafiłem nie spać po nocach, by znaleźć rozwiązania wszystkich problemów moich klientów.

Zadanie nie do wykonania? Coś takiego nie istniało - kto jak nie ja znajdę rozwiązanie!

Jednocześnie bardzo mnie wkurwiały wszelkie osoby nie wykazujące zaangażowania, ślizgacze, olewusy idący po najmniejszej linii oporu.

Tak szczerze jednak to w głębi duszy zazdrościłem im tego, że nie spalają się w pracy tak jak ja, że potrafią mieć "wyjebane". Ja nie umiałem.

W pewnym momencie zauważyłem też, że przyzwyczaiłem innych ludzi do tego, że zawsze jestem dostępny, zawsze wszystkiego dopilnuję i zawsze wszystko zrobię dobrze i od ręki. Stałem się niewolnikiem tego wizerunku, bałem się popełnić jakikolwiek błąd, bałem się kogokolwiek "zawieść". Albo zajebisty albo wcale.

Do pochwał i głasków byłem przyzwyczajony i na pewnym etapie przestały mnie nawet cieszyć (były czymś oczywistym), bardziej obawiałem się jednak jakiejś wtopy, choćby drobnej. Podskórnie czułem, że jestem tylko człowiekiem i może mi się zdarzyć błąd.

Musiałem to zmienić, bo takie podejście do pracy by mnie wykończyło. Śmierć znajomego przyspieszyła ten proces.

W zmianie schematu pomogła mi głównie terapia, było mnóstwo analogii między moim dzieciństwem a podejściem do pracy.

Bycie prymusem w pracy to nieporozumienie - spodziewanej nagrody nie będzie, będą za to duże koszty, a najważniejszym własne życie.

Dalej jestem zaangażowany, ale już nie przesadnie (robię tyle, ile muszę) + nigdy nie pracuję po 16. Polecam, jeśli możesz sobie na to pozwolić - zupełnie inny komfort życia.

 

  • Like 2
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, johnnygoodboy napisał:

Potrafiłem nie spać po nocach, by znaleźć rozwiązania wszystkich problemów moich klientów.

Zadanie nie do wykonania? Coś takiego nie istniało - kto jak nie ja znajdę rozwiązanie!

Jednocześnie bardzo mnie wkurwiały wszelkie osoby nie wykazujące zaangażowania, ślizgacze, olewusy idący po najmniejszej linii oporu.

Tak szczerze jednak to w głębi duszy zazdrościłem im tego, że nie spalają się w pracy tak jak ja, że potrafią mieć "wyjebane". Ja nie umiałem.

W pewnym momencie zauważyłem też, że przyzwyczaiłem innych ludzi do tego, że zawsze jestem dostępny, zawsze wszystkiego dopilnuję i zawsze wszystko zrobię dobrze i od ręki. Stałem się niewolnikiem tego wizerunku, bałem się popełnić jakikolwiek błąd, bałem się kogokolwiek "zawieść". Albo zajebisty albo wcale.

Do pochwał i głasków byłem przyzwyczajony i na pewnym etapie przestały mnie nawet cieszyć (były czymś oczywistym), bardziej obawiałem się jednak jakiejś wtopy, choćby drobnej. Podskórnie czułem, że jestem tylko człowiekiem i może mi się zdarzyć błąd.

Musiałem to zmienić, bo takie podejście do pracy by mnie wykończyło. Śmierć znajomego przyspieszyła ten proces.

W zmianie schematu pomogła mi głównie terapia, było mnóstwo analogii między moim dzieciństwem a podejściem do pracy.

Bycie prymusem w pracy to nieporozumienie - spodziewanej nagrody nie będzie, będą za to duże koszty, a najważniejszym własne życie.

Dalej jestem zaangażowany, ale już nie przesadnie (robię tyle, ile muszę) + nigdy nie pracuję po 16. Polecam, jeśli możesz sobie na to pozwolić - zupełnie inny komfort życia.

Jakbym widział siebie. Czas zadbać o swoje zdrowie psychiczne, bo nikt o nas tak nie zadba jak my sami. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, johnnygoodboy napisał:

Przesrane jest brać za dużo na swoje barki - coś o tym wiem.

Z perspektywy czasu mogę Ci powiedzieć jedną rzecz - Ci "niewidzialni" i "spokojni" są mądrzejsi niż Ty.

Zaangażowanie w pracy jest ważne, ale nie przesadne, a co najważniejsze - emocjonalne.

Ja w pewnym momencie, gdy mój kluczowy klient zaliczał straty (nie z mojej winy) czułem się jakby mnie samemu ubywało w portfelu.

Potrafiłem nie spać po nocach, by znaleźć rozwiązania wszystkich problemów moich klientów.

Zadanie nie do wykonania? Coś takiego nie istniało - kto jak nie ja znajdę rozwiązanie!

Jednocześnie bardzo mnie wkurwiały wszelkie osoby nie wykazujące zaangażowania, ślizgacze, olewusy idący po najmniejszej linii oporu.

Tak szczerze jednak to w głębi duszy zazdrościłem im tego, że nie spalają się w pracy tak jak ja, że potrafią mieć "wyjebane". Ja nie umiałem.

W pewnym momencie zauważyłem też, że przyzwyczaiłem innych ludzi do tego, że zawsze jestem dostępny, zawsze wszystkiego dopilnuję i zawsze wszystko zrobię dobrze i od ręki. Stałem się niewolnikiem tego wizerunku, bałem się popełnić jakikolwiek błąd, bałem się kogokolwiek "zawieść". Albo zajebisty albo wcale.

Do pochwał i głasków byłem przyzwyczajony i na pewnym etapie przestały mnie nawet cieszyć (były czymś oczywistym), bardziej obawiałem się jednak jakiejś wtopy, choćby drobnej. Podskórnie czułem, że jestem tylko człowiekiem i może mi się zdarzyć błąd.

Jakbyś siedział obok mnie w moim biurze i opisywał mnie i moje podejście do pracy. Nic dodać, nic ująć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, zuckerfrei napisał:

ja to napisałem z przekąsem. Niech kobiałki robią jak im wygodnie.

Robią, robią, a potem jest płacz... i oczywiście wszyscy mają im pomóc bo: Ahmed, książę południa, poznany we Włoszech, na wakacjach last minute, bije, pije, nie pracuje i wysłał córkę do Algierii. ?

 

Choćby coś takiego:

https://nowinynyskie.com.pl/artykul/dziecko-we-wloszech/945215

Cytat

Yasminka, 10-letnia Polka która na początku 2018 r. za zgodą nyskiego sądu została wywieziona brutalnie z Nysy, przebywa u ojca we Włoszech. Katarzyna Nowak drży o życie córeczki, ze względu na epidemię koronawirusa. W tych trudnych chwilach nie może być ze swoim dzieckiem, a kontakt telefoniczny z nim zależy od humoru ojca Marokańczyka. 

Yasminka to takie włoskie imię ?. No chyba, że to "światowy" wymysł naszej polskiej witaminki, bo: Samanthy i Veroniki były już oklepane.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, niemlodyjoda napisał:

Bank jest jak mężczyzna, musi zarabiać...

 

 

A kobieta co musi?

 Jak widać kobieta nic nie musi co najwyżej wydawać ciężko zarobione pieniądze tegoż mężczyzny.

 

Godzinę temu, Chadernest napisał:

Myślę że ta śmiertelność za 20 lat wzrośnie 5 krotnie bo dzisiejsi umierający to jeszcze było wychowane w PRL jeśli chodzi o używki to góruje w 80proc alkohol no i było w miarę normalne jedzenie. 

A teraz? 

Co drugi małolacik naćpany fetą, koksem,mefedronem, marichuana itp itd nie wspominając o McDonaldach, kebabach, Energytkach za 20 lat będzie rzeźnia.. 

Są prognostyki ,że te pokolenia młodych Polaków jak tak dalej będą robić nie dożyją do emerytury. 

21 minut temu, BumTrarara napisał:

Yasminka to takie włoskie imię ?.

Tak za 20 lat co druga kobita w Europie będzie miała na imię?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 hours ago, Boromir said:

którzy bardzo często chcieliby kiedyś wrócić do kraju

Spokojnie, jak dasz socjal to ściągną całe rodziny. 

8 hours ago, niemlodyjoda said:

Bank jest jak mężczyzna, musi zarabiać...

MGTOW Polska świetnie to przeanalizował:

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 28.12.2020 o 20:44, Orybazy napisał:

Spokojnie, jak dasz socjal to ściągną całe rodziny. 

Mówię tutaj np. o repatriantach, tym ludziom należny się powrót w pierwszej kolejności, a nie ściąganie tutaj biedoty z całego świata, którą to robi PiS, wiedząc, ze w 2015 roku obiecali nie wpuszczać emigrantów zarobkowych.

 

 

W dniu 28.12.2020 o 16:18, Iceman84PL napisał:

Są prognostyki ,że te pokolenia młodych Polaków jak tak dalej będą robić nie dożyją do emerytury. 

Zaniedbań trzeba szukać już od 89 roku, od upadku komuny, gdzie zaniedbano demografię, gdzie przez transformację wykończono wielu Polaków, polską gospodarkę, gdzie wprowadzono nierówne prawo między kobieta a mężczyzna, i wiele innych jeszcze ważnych czynników, które spowodowały, że system emerytalny to jedna, wielka patologia, ruina. Powinno doprowadzić się do takiego stanu  rzeczy, ze każdy powinien pracować na swój garnuszek, jedynie ludzie niepełnosprawni, chorzy, upośledzeni powinni otrzymywać pomoc, a nie jak jest teraz, ze wielu nierobom dają renty emerytury, a nie przepracowali nawet roku w pracy, znam takich żulików, i to jest największym paradoksem, mój ojciec przepracował prawie 40 lat, żeby dostać emeryturę, ma 1300 złotych , podczas, gdy taki jego znajomy nigdzie nie był zatrudniony, tylko na garnuszku Państwa i tak od 25 lat, zawsze tanie wino pod sklepem i ma 1700 złotych na miesiąc. Gdzie tutaj sprawiedliwość ?

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Boromir napisał:

Gdzie tutaj sprawiedliwość ?

Jak wiesz nie ma sprawiedliwości na tej planecie.

Tutaj mają dobrze przestępcy, nieroby, patologia wszelkiej maści.

A dobrzy ludzie są wykorzystywani do granic niemożliwości.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Iceman84PL napisał:

A dobrzy ludzie są wykorzystywani do granic niemożliwości.

Z tym się zgodzę, albo kolejna patologie, znam dwie emerytowane nauczycielki ,które mają ten sam staż pracy, ten sam wiek, odeszły w tym samym czasie z tą różnicą, że jedna załatwiła sobie, bo miała dojścia, ze ma zdarty głos, zmęczona psychicznie i ma o prawie 500 złotych wyższa emeryturą od tamtej, która nie miała pleców.  PATOLOGIA.

 

Ja bym temu żulikowi, który ma wyższa emeryturą od mojego ojca policzył za tyle lat, ile przepracował czy dostałby te 100 złotych, ch*j z nim z czego by żył, trzeba było pracować a nie stać pod sklepem. Gość był na siłach, a nie chciało mu się pracować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, Boromir napisał:

Ja bym temu żulikowi, który ma wyższa emeryturą od mojego ojca policzył za tyle lat, ile przepracował czy dostałby te 100 złotych, ch*j z nim z czego by żył, trzeba było pracować a nie stać pod sklepem. Gość był na siłach, a nie chciało mu się pracować.

To tak samo jak jest z rolnikami płacą krus i najniższe składki a miastowi Zus i to całkiem nie mały w konsekwencji mają takie same emerytury to jest dopiero chore. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.