Skocz do zawartości

Posiadanie dzieci - argumenty za i przeciw


deleteduser93

Rekomendowane odpowiedzi

Większość przedstawia argumenty emocjonalne, egoistyczne, jak kobieta ?

 

To jeszcze rozkmincie, że tak naprawdę nie jedno dziecko, bo to koszmar dla niego, wielkie ryzyko że wyrośnie potworek egoista oraz brak redundancji ?

 

A jak 2+ to mamy panią i bombelki, którą przy dobrych wiatrach trzeba będzie 4-10 lat utrzymywać, bardziej ze wskazaniem na dłuższy okres. Czy aby na pewno każdy by podołał i finansowo i psychicznie? Zaakceptował drastyczną redukcję czasu dla siebie i zamienił się w automat zapewniający mięso w jaskini? 

 

Na to sobie trzeba uczciwie odpowiedzieć, bo to ważna kwestia. 

 

Ja pod tym względem wiem, że nie dałbym rady. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 3.01.2021 o 15:34, Boromir napisał:

Po to, żeby mieć na starość o kim myśleć, pomóc, często ludzie samotni cipieją,  albo żałują tego, ze nie mają dzieci, nie założyli rodziny, znam takie przypadki, wszyscy starzy kawalerowie w mojej okolicy, których znam to w większości alkoholicy.

Bezdzietni dodatkowo.

Nie masz żadnej pewnosci, że dziecko po 20 roku życia wyprowadzi się za granicę czy za ocean i będziesz mieć z nim tylko wirtualny kontakt. Albo, że w ogóle zapomni o tobie. Chęć wychowania na takiego jakiego chcesz rzadko sie udaje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

55 minut temu, Fury King napisał:

Jakie macie relacje z ojcami?

Naturalne by się wydawało, że jak ktoś ma silną przyjacielską więź z ojcem , chciałby, a nawet bardzo chciałby mieć później taką samą ze swoim dzieckiem.

Bardzo słabe relacje.

Stary w ogóle się rodziną nigdy nie interesował. Zawsze tylko gry...

Niby nic nie brakowało bo pracował ciężko ale po za tym to się nie przejmował.

A jeśli już coś chciał to się wyżyć - dojebać, zwyzywać, poniżyć.

 

Z pewnością coś w tym jest co mówisz, że jak ktoś miał dobre relacje ze starym to chciałby to kontynuować w pewnym sensie.

 

Dlatego ja nie chce dziecka w ogóle. Nie tylko z tego powodu ale tez z innych czyli szkoda mi czasu i kasy na jakąś obcą formę życia. Wole kota bo jest więcej zabawy i mniej obowiązków niż z dzieckiem.

 

Odnosząc się jeszcze do przypadków starych dziadów co żałują, że nie założyli rodziny...

...tak samo część z nich żałuje, że nie mają rodziny jak żałują ci co ją mają bo okazało się to stratą czasu albo forsy.

Edytowane przez Analconda
  • Like 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minutes ago, Leniwiec said:

Wbrew pozorom, egoizm nie jest zły, a zwłaszcza tzw zdrowy egoizm. Zawsze to lepsze niż altruista, którego wszyscy będą wykorzystywać. 

"Zdrowy", co się rzadko zdarza. 

 

Inna kwestia też, że jedno dziecko może podlegać strasznej presjii psychicznej rodziców, którzy chcą je wychować na swój obraz i podobieństwo. I o jedno będą się zazwyczaj bardziej trzęśli, co zazwyczaj owocuje wychowaniem pierdoły.

 

Takie tam drobiazgi. 

 

No ale "moja myszka taka nie jest i nam/mnie się na pewno uda" ?

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, Analconda napisał:

tak samo część z nich żałuje, że nie mają rodziny jak żałują ci co ją mają bo okazało się to stratą czasu albo forsy.

Prawda, znam faceta, już prawie na emeryturze. Żona go w domu tak jebie, że piwo musi pić w garażu. Był kiepskim wzorcem, więc synowa trzyma jego syna za jaja tak, że nawet z wnuczkami nie może się zobaczyć, a pół domu im postawił własnymi rękami bo trafili na mocną fuszerkę. Zajebista rodzina i starość, no ale piwko w garażu i jest git...

  • Smutny 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minutes ago, Imiennik said:

. Żona go w domu tak jebie, że piwo musi pić w garażu. 

O panie, ja takich co uciekają z domu na browara w garażu codziennie widzę. Plus te wszystkie awantury z myszkami, które się niosą przez żelbetowe ściany apartamentów ?

 

Ale jak się zapytasz czy szczęśliwi, to zacisną zęby i odpowiedzą, że tak. A tymczasem może 1 na 20 jest. 

 

To jak z piciem wódki. Ohydne to koszmarnie, a ludzie piją i udają, że smaczne ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 4.01.2021 o 04:52, Kapitan Horyzont napisał:

Dzieci dla starych rodziców są często jedyną radością i sensem życia. Oraz wsparciem.

 

Mam wrażenie, że w Polsce ogólnie dzieci często są taką "zapchajdziurą". Na zasadzie. Mam ok 30-tki, coś już w życiu przeżyłem, ustatkowałem się. Nowych doznań brak (pierwsze randki, pierwszy sex, pierwsze samodzielne podróże to już zakurzona przeszłość). Życie zaczyna być nudne (każdego dnia praca, ew weekend jakaś impra). Myśl o tym, że tak ma być aż do emerytury przeraża....więc wtedy ludzie nagle wpadają na pomysł "zróbmy sobie bąbelka", nasze życie znów zacznie być ekscytujące.

 

To co @Kapitan Horyzont napisał jest jedynie rozwinięciem tej koncepcji. 

Emeryci z Europy podróżują, potrafią cieszyć się życiem, mają jakieś hobby. W Polsce większość wolne środki przekazuje właśnie dzieciom po czym max ich możliwości to wyjazd na działkę ew do kościoła ?

 

 

W dniu 3.01.2021 o 17:20, UncleSam napisał:

Komuś te ciężko zarobione miliony będzie trzeba kiedyś zostawić. 

 

To jest ciekawa kwestia, bo nikt (tutaj w wątku) nie podał tego z innej strony -z perspektywy bezdzietnego. Zupełnie inny poziom lęku o sytuację ekonomiczną rodziny. Ja zauważyłem to w tym roku, gdy przyszedł Covid, najpierw pierwszy Lockdown, potem takie nie wiadomo co, teraz znów lockdown. 

Przez te perturbacje na rynku jest ciężej z pracą/projektami. Kasy wpada zdecydowanie mniej, trzeba zaciskać pasa. Nie wiem co przyniesie 2021.

Nie mając dzieci mam jakieś pole manewru (zmiana pracy na inną -nawet mniej płatną), wyprowadzka z kraju i szukanie szczęścia na obczyźnie, ew mocne zaciśnięcie pasa i redukcja wydatków. W ostateczności sięgnięcie po jakieś długofalowe inwestycje (sprzedaż nieruchomości).

 

Zdałem sobie sprawę, że gdybym miał dziecko stres byłby 100 razy większy. Pewnych kosztów nie idzie wtedy zredukować.

Co ciekawe to co teraz uważam za ostateczność (sięgnięcie po rezerwy przewidziane na starość) nagle nie byłoby dostępne, bo w naturalny sposób chciałbym, żeby to wsparło przyszłość mego dziecka.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dodam jeszcze dwie kwestia (na "nie), które nie padły wprost w kwestii posiadania dzieci:

 

1. Zmiana dynamiki relacji. Całe to "trzymanie ramy" popularne na forum, część gości (po pojawieniu się dziecka) będzie mogło włożyć między bajki. O ile małżeństwo (i negatywne konsekwencje prawne z niego wynikające dla mężczyzny) można jeszcze zneutralizować intercyzą, to z chwilą pojawienia się dziecka mężczyzna w Polsce ma przekichane. Polskie Prawo Rodzinne ustawia go w pozycji petenta i kobieta które do tej pory była niczym anioł, nagle może zmienić się o 180st i on niewiele może z tym zrobić. kwestia rozwodu i komplikacji w postaci odcięcia kontaktu z dzieckiem przez matkę często opisywana jest tu na forum. 

 

2. Zmiana ilości (i jakości) seksu

Z rozmów ze znajomymi wynika, że po pierwsze dziecko powoduje że człowiek jest padnięty na maksa (permanentnie niewyspany).  Niezależnie czy to para gdzie oboje angażują się w opiekę nad noworodkiem, (i wtedy oboje są padnięci), czy gostek ogarnia kasę na dom, a laska dziecko (i wtedy ona jest jak zombi) ogólnie pierwszy okres to spadek libido na maksa.

Potem jest lepiej, ale nadal nie jest to poziom sprzed dziecka w stylu "jedzmy na weekend nad morze, nie będziemy wychodzili z hotelu przez cały dzień tylko się gzili". W Polskich realiach mało kogo stać na opiekunkę do dziecka. Ew upychanie dzieciaka po dziadkach też wymaga logistyki.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Zdzichu_Wawa napisał:

Dodam jeszcze dwie kwestia (na "nie), które nie padły wprost w kwestii posiadania dzieci:

 

1. Zmiana dynamiki relacji. Całe to "trzymanie ramy" popularne na forum, część gości (po pojawieniu się dziecka) będzie mogło włożyć między bajki. O ile małżeństwo (i negatywne konsekwencje prawne z niego wynikające dla mężczyzny) można jeszcze zneutralizować intercyzą, to z chwilą pojawienia się dziecka mężczyzna w Polsce ma przekichane. Polskie Prawo Rodzinne ustawia go w pozycji petenta i kobieta które do tej pory była niczym anioł, nagle może zmienić się o 180st i on niewiele może z tym zrobić. kwestia rozwodu i komplikacji w postaci odcięcia kontaktu z dzieckiem przez matkę często opisywana jest tu na forum. 

Żadna intercyza nie neutralizuje małżeństwa, to są mity rozpowszechniane chyba przez notariuszy. Związek małżeński to zło.

Natomiast głównym problemem jest atak alimentacyjno-przemocowy, to się zgadza.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Zdzichu_Wawa said:

 

2. Zmiana ilości (i jakości) seksu

Z rozmów ze znajomymi wynika, że po pierwsze dziecko powoduje że człowiek jest padnięty na maksa (permanentnie niewyspany).  

To są uroki robienia dzieciaków w klitkach "salon z kuchnią" i "łóżeczko przecież musi stać w sypialni". W efekcie jedno zjebane i drugie zjebane. O awantury wtedy łatwo i zazwyczaj są. No ale jest "szczęście". 

 

W jednym miejscu gdzie kiedyś mieszkałem były w blokach apartamenty po 28m2. Ludzie tam potrafili mieć 3 dzieci w takiej kawalereczce. 

 

Qrrrwa, jak w takich warunkach zapewnić cokolwiek? Naukę, zabawę, etc. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Zdzichu_Wawa napisał:

Możesz jakiś konkret prawny, bo z chęcią dowiem się czegoś nowego w tej sprawie.

 

Kolega mi na studiach opowiadał, że niektóre potrafią unieważnić intercyzę insynuując, że w trakcie podpisywania nie były pełni poczytalne. To brzmi absurdalnie, ale w tym systemie to wszystko jest możliwe.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, maroon napisał:

To są uroki robienia dzieciaków w klitkach "salon z kuchnią" i "łóżeczko przecież musi stać w sypialni". W efekcie jedno zjebane i drugie zjebane. O awantury wtedy łatwo i zazwyczaj są. No ale jest "szczęście"

 

Wiesz, nawet jak ludzie mają domek za miastem i miejsca od groma to i tak albo zmęczenie, albo permanentny brak czasu.

 

Mocno polecam super książkę o blaskach i cieniach tacierzyństwa:

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/25707/dziecko-dla-poczatkujacych

 

Rewelacyjnie napisana, bez typowej "propagandy sukcesu" i tęczowych pierdów bąbelka.

 

6 minut temu, MrSadGuy napisał:

Kolega mi na studiach opowiadał, że niektóre potrafią unieważnić intercyzę insynuując, że w trakcie podpisywania nie były pełni poczytalne.

Moim zdaniem to "urban legend". Specjalnie jest to robione przez notariusza, żeby zniwelować tego typu akcje w stylu "nie wiedziałam co robię".

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem po co jest sens pisać o argumentach posiadania dzieci, skoro każdy ma swoje i zwolennicy zawsze znajdą więcej za, a przeciwnicy przeciw. Jak ktoś ma dobry przyszłościowy zawód albo jest ustawiony, stoi wyżej w hierarchii społecznej niż jego kobieta (która należy do tych bardziej normalniejszych), miał w miarę normalne dziecko i nie ma żadnych nieprzepracowanych traum w głowie to może sobie robić dzieci ile tylko chce. W innym przypadku to już decyzja na własną odpowiedzialność.

Ja mam fobię społeczną, duże problemy w kontaktach z ludzmi, mało pieniędzy i niepewny zawód. Robienia dziecka w takiej sytuacji jest idiotyzmem.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz i przez najbliższe 10 lat - nie. 

Później jeśli tylko sytuacja pozwoli i będzie mnie stać? Tak, nawet troje wychowam jak swoje ?

 

Argumenty przeciwko:

- odpowiedzialność finansowa przez pół wieku,

- w razie dramy ze starą dzieci będą nastawiane przeciwko wam,

- ogromna odpowiedzialność za młodego człowieka,

- trud wychowania,

- może nabroić (rozbita szyba, ciąża, wypadek samochodowy itd),

- obciążenie psychiczne, zmartwienia,

- możliwość że dzięki dziecko was znienawidzi, okradanie, zakatrupi itd.

 

Plusy:

- możliwe że będzie dobrze zarabiać i wspomoże was finansowo jak nie będzie emerytur, bo kurwa nie będzie emerytur albo będą głodowe,

- w razie potrzeby jest szansa że coś w życiu pomogą tj załatwią, zawiozą i możecie mieć zaufanych ludzi,

- można wychować na wartościowego, pewnego siebie człowieka, innego niż reszta gojów, wiecznie narzekających baranów bez kasy i ambicji, i należy zawsze pamiętać o regule pięciu*,

- można mieć oparcie psychiczne w trudnych chwilach, jak padnie firma czy coś, słowa "damy radę tato" myślę że z pewnością nie zaszkodzą,

 

 

Jak widać każdy kij ma dwa końce, nie ma dwóch takich samych ludzi, a bardzo wiele zależy od tego, kim nasze dziecko ostatecznie się stanie. Można mieć z niego pożytek, albo kulę u nogi. Można mieć kogoś kto wystarczy że będzie szczęśliwy, i będzie robił co kocha, pilot, rzemieślnik - artysta, właściciel firmy którą kocha itd a można mieć np chore dziecko, dziecko które trafi do więzienia, będzie narkomanem albo ladacznicą z kilkorgiem dzieci każde z innym facetem. A narkomania ani nie poddasz eutanazji, ani nic z niego nie będzie jeśli jest w zaawansowanym stadium, są nikłe szanse na wyjście z tego. 

 

 

*Reguła pięciu bądź reguła dłoni: człowiek jest wypadkową pięciu osób, z którymi najwięcej się zadaje. 

Ma podobne zarobki, zainteresowania i światopogląd. 

 

Dlatego należy unikać nieudaczników, gości wiecznie bez kasy, nie słownych, pasożytów a doceniać, szanować i rozwijać znajomości z ludźmi mającymi pasje, rozwijającymi się, którzy zarabiają dobre pieniądze itd. 

 

Na chłopski rozum: nieudacznik zaoferuje wam alkohol który sami postawicie, upodlicie się, podupadniecie na zdrowiu i was zamroczy i będziecie wracać brudni i ożygani z jakiejś śmierdzącej papierosami speluny. Na każdy plan usłyszycie odpowiedź "weź nie pierdol choć się nachlać, nażygać i oszczać".

 

Człowiek sukcesu podsunie jakiś pomysł, poleci was znajomemu pracodawcy, coś załatwi, zabierze np na motocykle, na jakiś rejs. Nie będzie wam zazdrościł a wręcz przeciwnie, pomoże i da wskazówki.

Edytowane przez DOHC
Dopisanie - DOHC
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 2.01.2021 o 22:21, somsiad napisał:

Czy chcecie mieć dzieci? Jakie argumenty miały decydujący wpływ na Waszą decyzję?

 

Nikt nigdy nie zadał mi takiego pytania. Dla mnie to była oczywista oczywistość, że będę miał dzieci= własną rodzinę. Rodzina zawsze wydawała się czymś bardzo fajnym i ważnym, bez czego nie wyobrażam sobie życia. Samotność, taką prawdziwą, to jest coś, czego nie chciałbym nigdy przeżyć.

 

Oczywiście posiadanie dzieci tylko z ekonomicznego punktu widzenia nie ma sensu, ale to nie aspekt ekonomiczny jest tu ważny. Dla mnie pytanie: "czy chcecie mieć dzieci?"  ma taki sam sens jak pytanie "czy chcesz mieć rodziców?" Wychowując swoje dziecko często się czułem wręcz jak Pan Bóg widząc jak się rozwija i jak ogromny wpływ mam na nie i ten proces. Niesamowite uczucie.

 

 Znam kilka małżeństw które nie mogąc mieć własnych dzieci, mają adoptowane. Wariaci?

 

W dniu 3.01.2021 o 14:25, maroon napisał:

Dodatkowo wychowanie obecnie dziecka na kogoś sensownego to jest katorga

Jestem odmiennego zdania. Dziecko w trakcie wychowania działa wręcz w sposób "kopiuj i wklej", a to nie ma nic wspólnego z katorgą, 

 

13 godzin temu, verde napisał:

Nie masz żadnej pewnosci, że dziecko po 20 roku życia wyprowadzi się za granicę czy za ocean i będziesz mieć z nim tylko wirtualny kontakt. Albo, że w ogóle zapomni o tobie. Chęć wychowania na takiego jakiego chcesz rzadko sie udaje.

 

Dziecko można wychować tylko na taką osobę jaką jesteś, a nie na taką jaką chciałbyś żeby było. Jeśli chcesz, żeby dziecko lubiło porządek, to sam musisz być pedantem. Jeśli ojciec lubi marnować swój czas na gierki komputerowe, to jego syn będzie robił to samo. Tak to z grubsza działa.

 

13 godzin temu, maroon napisał:

Inna kwestia też, że jedno dziecko może podlegać strasznej presjii psychicznej rodziców, którzy chcą je wychować na swój obraz i podobieństwo. I o jedno będą się zazwyczaj bardziej trzęśli, co zazwyczaj owocuje wychowaniem pierdoły.

 

Takie tam drobiazgi. 

 

Dziecko wyrasta na pierdołę, jeżeli jest wychowywane bez żadnych wymagań i dyscypliny (nie mylić z karami cielesnymi, które są niedopuszczalne). Ilość posiadanych dzieci ma tu znaczenie drugorzędne. Presja (wymagania) ze strony rodziców są koniecznością.

 

12 godzin temu, maroon napisał:

O panie, ja takich co uciekają z domu na browara w garażu codziennie widzę. Plus te wszystkie awantury z myszkami, które się niosą przez żelbetowe ściany apartamentów

 

Córka takiego pana, co uciekał z domu na browara kiedyś powiedziała do mojego dziecka: " Ty to masz dobrze, bo twój tata nie pije".

To prawdziwy koszmar mieć w domu alkoholika.

10 godzin temu, Zdzichu_Wawa napisał:

2. Zmiana ilości (i jakości) seksu

Z rozmów ze znajomymi wynika, że po pierwsze dziecko powoduje że człowiek jest padnięty na maksa (permanentnie niewyspany).  Niezależnie czy to para gdzie oboje angażują się w opiekę nad noworodkiem, (i wtedy oboje są padnięci), czy gostek ogarnia kasę na dom, a laska dziecko (i wtedy ona jest jak zombi) ogólnie pierwszy okres to spadek libido na maksa.

Potem jest lepiej, ale nadal nie jest to poziom sprzed dziecka w stylu "jedzmy na weekend nad morze, nie będziemy wychodzili z hotelu przez cały dzień tylko się gzili". W Polskich realiach mało kogo stać na opiekunkę do dziecka. Ew upychanie dzieciaka po dziadkach też wymaga logistyki.

 

Nie rozumiem tego problemu. Noworodek przecież dzień i noc rośnie i dość szybko przestaje być problemem. Moim zdaniem z jakością seksu, po jego zaniku w pierwszym okresie posiadania dziecka zwykle jest coraz lepiej. Przy jego stałym dostępie, powiedzmy, że nieograniczonym seks uzyskuje należną mu rangę, czyli ważnej, więziotwórczej przyjemności, ale jedną z wielu.

 

9 godzin temu, maroon napisał:

 

W jednym miejscu gdzie kiedyś mieszkałem były w blokach apartamenty po 28m2. Ludzie tam potrafili mieć 3 dzieci w takiej kawalereczce. 

 

Qrrrwa, jak w takich warunkach zapewnić cokolwiek? Naukę, zabawę, etc. 

To tylko kwestia dobrej organizacji czasu. Wychowywanie dzieci w zbyt cieplarnianych warunkach robi z nich strasznych mięczaków nie potrafiących dać sobie rady w życiu. Jeśli ktoś naprawdę chce się uczyć, to żadne przeszkody nie są problemem. Istotne jest tylko, zeby rodzice mięli czas i chęci zajmować się swoimi dziećmi.

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawidłowe wychowanie dziecka to wielka odpowiedzialność, wysiłek i wyrzeczenia.

To nakład olbrzymich kosztów.

Dodatkowo powoływanie nowego życia na tą chorą planetę gdzie wszystko się zjada

, gdzie ludzie cierpią fizyczne i psychiczne katusze to nieporozumienie.

W obecnym systemie prawnym gdzie jako mężczyzna nie mam w zasadzie żadnych praw

na głowę bym musiał upaść by to zrobić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.