Skocz do zawartości

Czy samotna matka może mieć ochotę jedynie na FWB? Czy jej zainteresowanie zawsze oznacza chęć stabilizacji?


Rekomendowane odpowiedzi

11 godzin temu, SamiecGamma napisał:

TL;DR: To są desperatki, które szukają jelenia!

Do mnie kiedyś na Tinderze samotna matka (akurat była na tyle uczciwa i miała w opisie, że ma dziecko) 9/10 się odzewała pierwsza. Jako, że jestem 5.5/10, to wiedziałem, że coś musi być nie tak, bo laska była naprawdę konkret. Obczaiłem więc od razu profil i sprawa się wyjaśniła :) Samotne matki to deperatki. Już przynajmniej raz dokonały bardzo złego wyboru życiowego waląc się i płodząc z bad boyem. Zapewne to tylko wierzchołek góry lodowej, a przy poznawaniu takiej wyszłyby kolejne kwiatki. Nie mam jednak własnego doświadczenia, bo samotnym matkom mam tylko jedno do powiedzenia: proszę zamknąć drzwi z tamtej strony. 

 

Ja miałem sytuacje, że miała dziecko z narkomanem (pisała że dziecko było "planowane ale wyszło jak wyszło"). 🙂 Jak napisałem wprost, że nie interesuje mnie bawienie nieswojego dzieciaka to zaczeła się pluć, że pewnie ruchacz jestem, co ci to dziecko zrobiło itp. Sama dla mnie z wyglądu była 4/10.

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, JoeBlue said:

To wszystko jest piękne pod jednym warunkiem.

Mianowicie, że ma się z czego żyć a zarobienie kasy na zadupiu jest 10 razy trudniejsze niż w mieście.

Nawet wysławiana zdalna praca niekoniecznie pomoże, bo w wielu zadupiach nie ma zasięgu/internetu albo jest taki, że do pracy się nie nadaje.

Jednak odchodzimy od tematu, więc kończę.

 

Joł. Offtop. Jednak. Sporo zadupi ma obecnie światłowody i radiówki. Jak nie potrzebujesz dobrej latencji, to zawsze v-sat możesz wstawić. 4G ma czasem lepsze zasięgi na wsi, niż w mieście. Praca zdalna nie musi być zdalna. Zobacz (przykład) blogujacych żeglarzy - mat. wrzucają tylko w portach raz na jakiś czas. Zarobki. Zależy ile i na co potrzebujesz. Przyjmijmy masz siedlisko pół hektara, madry pomysł na robienie czegoś na miejscu, trochę upraw na własne potrzeby, ze dwa domki typu brda dla letników, trochę oszczędności, komfortowy, jak najbardziej autonomiczny dom o bardzo niskich kosztach utrzymania. Idzie przeżyć. 

 

Inna opcja (znajomi). Kupili 2ha na zadupiu, postawili całoroczny domek 50m2 i tam mieszkają. Dom pod Warszawą wynajmują, w razie czego sprzedadzą za 1+ mln i spokojnie sobie na zadupiu będą żyć. 

 

Dla wielu ludzi najgorsze jest to, że nie wiedzą kiedy odpuścić wyścig. Lata lecą, milionów z jutuba już raczej nie będzie, ale dalej mają nadzieję na blichtr i gazele biznesu. 

 

Drugi życiowy błąd to wchodzenie na kredyt w drogie inwestycje na które nie stać. Znam takich co kupowali kwadraty po 150m2 po 2 mln w kredycie zarabiając 15 tysi. Efekt taki że po 15 latach dalej ujebani w kredyty, a ja np. w międzyczasie trzy małe mieszkania zdążyłem kupić, spłacić i sprzedać. 

 

Ps. Zyskujesz spokój i względną wyjebkę na cywilizację, a to bezcenne (nie dla wszystkich of koz). 

Edytowane przez maroon
  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, RENGERS napisał:

Bzykam aktualnie samotną matkę 40 +, bombel ma 12 lat- córka, rozwódka.

 

Silna psychika, słowo klucz.

 

Fajnie się rozmawia, spędza czas, seks jest niezły, dużo lepszy niż z większością małolatek.

 

Mnie się nie da urobić, bo jestem typowym dominującym samcem alfa, dostaje ode mnie regularny opierdol i jej się podoba,  oraz znam wszystkie mechanizmy damsko- męskie.

 

Masz wiedzę i psychikę to korzystasz, a warto, ponieważ rozmowa na poziomie, pani dużo wie, dużo mi też wytłumaczyła ( jest prawniczką ) no i seks, seks jest naprawdę żarłoczny, taki jak lubię.

 

Czy byłbym w stanie zerwać z nią kontakt z dnia na dzień ? Oczywiście, tak jak z każdą kobietą na tej planecie, nawet najpiękniejszą.

 

Dlaczego ?

 

Ponieważ dasz mi 20 minut na plantach Krakowskich w sobotę po południu i będę miał w telefonie 2,3 nowe numery, do nowych dziewczyn.

 

Podsumowując, warto pod pewnymi warunkami.

Co ona z tego ma ?

 

Bedbojowego bolca, emocje, rżnięcie,  pieniędzy ma w chuj więcej ode mnie, więc to odpada, w dodatku ona płaci za wszystko z 90 %, mowa o pizzach, biletach, gołdzie itp.

To nie jest relacja sponsorska i raczej nie będzie, to nie ten typ kobiety.

 Nad tym bardzo ubolewam.

Rangers man, doceniam Twoje wpisy jest jednak jedno małe ALE w tym co piszesz. Jeśli samotna matka doszła do dobrych pieniędzy bo np. jest szefem korpo, zrobiła swój duży biznes, to prawdopodobnie posiada takie cechy charakteru które definiują ją jako bezwzględną, wymagającą osobę. Tym samym może dojść do sytuacji, że to Ty będziesz rzucony i nie dlatego ze "skończy się wersja demo" albo Ty sie znudzisz taka hot -mom,  tylko zwyczajnie, to Ty przestaniesz spełniać standardy takiej pani, zmęczą ja takie emocje.
Koniec końców zostaniesz toy boyem.
Nie pije tylko do Ciebie bo wiem, ze jesteś kozak i sobie poradzisz tylko raczej do sposobu sprzedawania tego patentu na relacje innym.
 

Edytowane przez Personal Best
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, maroon napisał:

 

Dla wielu ludzi najgorsze jest to, że nie wiedzą kiedy odpuścić wyścig. Lata lecą, milionów z jutuba już raczej nie będzie, ale dalej mają nadzieję na blichtr i gazele biznesu. 

Z ciekawości jaki wiek uważasz za odpowiedni? Moim zdaniem do 40-45 życie w mieście, biznesy, hajs, potem od 45-50 roku warto powoli odpuszczać. Sam myślę, żeby najwięcej kasy zarobić do 45 r.ż, zgromadzić spore oszczędności, spłacić dom, a potem zmienić pracę na mniej stresująca, mniej wymagającą i przenieść się w mniej zaludnione miejsce.

 

Wada takiego rozwiązania to choroby i dojazd do lekarzy. Jak zachowujesz poważnie na zadupiu może być problem. W mieście wystarczy wziąć taksówkę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minutes ago, Zbychu said:

Z ciekawości jaki wiek uważasz za odpowiedni? Moim zdaniem do 40-45 życie w mieście, biznesy, hajs, potem od 45-50 roku warto powoli odpuszczać. Sam myślę, żeby najwięcej kasy zarobić do 45 r.ż, zgromadzić spore oszczędności, spłacić dom, a potem zmienić pracę na mniej stresująca, mniej wymagającą i przenieść się w mniej zaludnione miejsce.

 

Mniej więcej coś takiego. Ja za trzy lata chcę mieć dom w rekreacyjnej okolicy pod wawą (buduje się), siedlisko gdzieś na względnym zadupiu maks. 10 km do większego miasteczka powiatowego z całą infrą - mam już 4 lokacje do wyboru, kwestia decyzji. Do tego mieszkanie, malutką nieruchomość za granicą - rozważam Grecję, Chorwację, Włochy i (uwaga) Rosję i ogródek działkowy (mam) oraz daczę na zadupiu, którą chyba sprzedam, bo działka mała, a domek stary i gówniany 🤔

 

Dalsze tyranie dla mnie jest bez sensu, a żyć mogę przynajmniej z kilku umiejętności. Zresztą z moim doświadczeniem każdy z pocałowaniem mnie weźmie na wykladowcę czy szkoleniowca w dowolnym uniwerku powiatowym. 😁 Także praca to jest coś, o co się najmniej martwię. Zasadniczo 25 lat zasuwu goniąc gazele biznesu starczy. 

Quote

Wada takiego rozwiązania to choroby i dojazd do lekarzy. Jak zachowujesz poważnie na zadupiu może być problem. W mieście wystarczy wziąć taksówkę

Jw. 10-15 km od ośrodka z infrastrukturą. Poza tym jak ktoś się boi, to zawsze może kwadrat vis-a-vis soru kupić. 😉

 

A i jest jeszcze jedna istotna kwestia miejsko-emerytalna. Posiadając dużą nieruchomość w mieście bulisz jak za zboże i musisz bulić. Mi już czynsz 2k/mc przekroczył za c.a. 100m2. A bedzie gorzej. Mieszkając na emeryturze w mieście musisz tę kasiorę co miesiąc wykładać, nie ma zmiłuj się. Mieszkając na zadupiu raz, że nic nie musisz (no ok prąd, ale to nie jest majątek i z odciętym też sobie poradzisz, np. pv off-grid), dwa ogólne koszty utrzymania to ułamek miejskich. A miastowi będą coraz bardziej dojeni, bo kogo doić jak nie korposia ujebanego w kredyt na 30 lat? 

Edytowane przez maroon
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mieszkam aktualnie w mieście. 

Mam też prawie nowy dom za miastem (pół godziny pociągiem do centrum).

 

Nie mogę się doczekać powrotu za miasto. 

 

Miasto ryje głowę.

Korki, człowiek na człowieku. Nie dla mnie,choć urodziłem się w mieście i mieszkalem dość długo. 

 

Co do tematu. Dzieciate są łatwe bo mają znacznie niższą wartość niż singielki. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 4/26/2021 at 10:39 PM, jankowalski1727 said:

Panowie,

temat jw. Kumpel zasugerował mi dzisiaj, że samotne matki nie zawsze (choć bardzo często) szukają tzw. beciaka na stabilizację, a czasem zdarza się, że po przebojach rozwodowych taka pani chce się jedynie wyszaleć.

Każda kobieta chce poskakać po bolcu smv 8+(9) niezależnie czy samotna matka czy singielka. Musi być zdesperowana żeby to samo podejście mieć do gościa 6/10, w tych czasach takich desperatek wiele nie będzie(o ile są w ogóle)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Jan III Wspaniały napisał:

poczucia luzu.

Z kobietami po porodach to raczej przede wszystkim ;)

 

Też miałem przygody z takimi kobietami i nie zauważyłem jakiś dużych prób ugrania i manipulacji, które nie byłyby do przejścia, a galopowałem wtedy w pełnej zbroi na lśniącym rumaku. Z jedną spędziłem kawałek miłego czasu, który po prostu sam się zakończył. Ale ponwonie w coś takiego i tak bym nie wszedł. Szkoda czasu.

  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Zbychu napisał:

Z ciekawości jaki wiek uważasz za odpowiedni? Moim zdaniem do 40-45 życie w mieście, biznesy, hajs, potem od 45-50 roku warto powoli odpuszczać. Sam myślę, żeby najwięcej kasy zarobić do 45 r.ż, zgromadzić spore oszczędności, spłacić dom, a potem zmienić pracę na mniej stresująca, mniej wymagającą i przenieść się w mniej zaludnione miejsce.

 

Pytanie nie było do mnie, zresztą odpowiedź otrzymałeś, ale może przyda ci się jeszcze inna perspektywa od kolesia z tej samej branży, nie aż tak przedsiębiorczego jak @maroon, ale radzącego sobie zupełnie dobrze: ja bym poszedł na twoim miejscu w coś pośrodku. Wspominałeś, że masz teraz ok. 10k wypłaty. Jesteś młodszy ode mnie, nie pamięam o ile lat, ale to już dość przyzwoita kasa jak na 30+ (bliżej 30-tki niż 40-tki). Rozwijałbym się na twoim miejscu powoli, ale systematycznie tak, żeby dobić do 15k stałej wypłaty i ewentualnie jakieś dodatkowe zlecenia. ALE! No właśnie, tu jest clue tego, co chce przekazać: ZAWSZE dbaj o work-life balance. Ludzie w przedziale 25-35 najbardziej się zapracowują, a potem możesz obudzić się z ręką w nocniku jako podtatusiały 40-latek z brzuszkiem, zerową kondycją, problemami z wagą itd. Ja na ten przykład mam 39 lat i regularnie w weekendy jeżdżę setki rowerem w bardzo rozsądnych czasach (amatorskich). Zupełnie normalnie to znoszę, jestem zmęczony po czymś takim - wiadomo, ale nie czuję, żebym się starzał. Dodatkowo min. 2-3x w tygodniu krótszy trening (50-60 km). Po prostu trzeba się ruszać regularnie i sporo, żeby się nie zapuścić. Siłownia oczywiście też - jak najbardziej - jak lubisz. Ja nie lubię, to siłowo nie ćwiczę, ale szanuję. Najlepiej brać sobie taką pracę, w której możesz wyjść w ciągu dnia na trening/spacer. Raczej szedłbym w kierunku specjalisty/eksperta technologicznego, a nie menedżera. Ludzie w Polsce potrafią z kogoś takiego w kilka lat zrobić kłębek nerwów. Po co? No chyba że masz w planach żonę i z 3-kę dzieci, wtedy - wiadomo - musisz tyrać, tyrać, tyrać. 

 

Podsumowując: nie zajebać się w okresie 25-35, tylko budować kondycję i zdrowie na trudniejsze czasy. Strategia: robotać do oporu do 40-45 r.ż., a potem odpuścić - ryzykowna. Może się okazać, że przez te kilkanaście lat tak zajedziesz sobie zdrowie, że już Ci ta wolność i hajs nie będą dawały żadnej radości.

 

Cytat

Wada takiego rozwiązania to choroby i dojazd do lekarzy. Jak zachowujesz poważnie na zadupiu może być problem. W mieście wystarczy wziąć taksówkę

 

Dlatego zostawić sobie jakieś małe mieszkanko w mieście, żeby - w razie choroby - można było do niego na dłuższy czas wrócić. 

Edytowane przez SamiecGamma
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minutes ago, SamiecGamma said:

 żeby dobić do 15k stałej wypłaty i ewentualnie jakieś dodatkowe zlecenia. . 

 

W typowych warunkach to jest górna granica w pl na etacie bez wypruwania sobie flaków, a i też dotyczy tylko dużych miast. Choć za parę lat może się to zmienić jak specjalistów ubędzie, a ubywa cały czas. 

22 minutes ago, SamiecGamma said:

Podsumowując: nie zajebać się w okresie 25-35, tylko budować kondycję i zdrowie na trudniejsze czasy. Strategia: robotać do oporu do 40-45 r.ż., a potem odpuścić - ryzykowna. .

 

Ja zacząłem powoli odpuszczać gdzieś 35-37. Miałem wtedy kolegów z korpo, ktorzy już całkiem łysi byli, problemy z sercem, nadciśnienie, cukrzyca, itp. Wystarczyło że nerwy mi zaczęły siadać. Nie da rady funkcjonować w wysoko stresogennym środowisku latami bez żadnych skutków ubocznych. 

22 minutes ago, SamiecGamma said:

Dlatego zostawić sobie jakieś małe mieszkanko w mieście, żeby - w razie choroby - można było do niego na dłuższy czas wrócić. 

Zasadniczo jak się choruje ciężko, to się idzie do szpitala. W praktyce w okolicach dużej aglomeracji nie ma znaczenia, czy mieszkasz w obrębie miasta, czy 15 km dalej. Różnica jest, jak chcesz się wynieść dalej na zadupie, wtedy fakt warto mieć coś bliżej cywilizacji. Ale to też nie reguła. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, SamiecGamma napisał:

 

Pytanie nie było do mnie, zresztą odpowiedź otrzymałeś, ale może przyda ci się jeszcze inna perspektywa od kolesia z tej samej branży, nie aż tak przedsiębiorczego jak @maroon, ale radzącego sobie zupełnie dobrze: ja bym poszedł na twoim miejscu w coś pośrodku. Wspominałeś, że masz teraz ok. 10k wypłaty. Jesteś młodszy ode mnie, nie pamięam o ile lat, ale to już dość przyzwoita kasa jak na 30+ (bliżej 30-tki niż 40-tki). Rozwijałbym się na twoim miejscu powoli, ale systematycznie tak, żeby dobić do 15k stałej wypłaty i ewentualnie jakieś dodatkowe zlecenia. ALE! No właśnie, tu jest clue tego, co chce przekazać: ZAWSZE dbaj o work-life balance. Ludzie w przedziale 25-35 najbardziej się zapracowują, a potem możesz obudzić się z ręką w nocniku jako podtatusiały 40-latek z brzuszkiem, zerową kondycją, problemami z wagą itd. Ja na ten przykład mam 39 lat i regularnie w weekendy jeżdżę setki rowerem w bardzo rozsądnych czasach (amatorskich). Zupełnie normalnie to znoszę, jestem zmęczony po czymś takim - wiadomo, ale nie czuję, żebym się starzał. Dodatkowo min. 2-3x w tygodniu krótszy trening (50-60 km). Po prostu trzeba się ruszać regularnie i sporo, żeby się nie zapuścić. Siłownia oczywiście też - jak najbardziej - jak lubisz. Ja nie lubię, to siłowo nie ćwiczę, ale szanuję. Najlepiej brać sobie taką pracę, w której możesz wyjść w ciągu dnia na trening/spacer. Raczej szedłbym w kierunku specjalisty/eksperta technologicznego, a nie menedżera. Ludzie w Polsce potrafią z kogoś takiego w kilka lat zrobić kłębek nerwów. Po co? No chyba że masz w planach żonę i z 3-kę dzieci, wtedy - wiadomo - musisz tyrać, tyrać, tyrać. 

 

Podsumowując: nie zajebać się w okresie 25-35, tylko budować kondycję i zdrowie na trudniejsze czasy. Strategia: robotać do oporu do 40-45 r.ż., a potem odpuścić - ryzykowna. Może się okazać, że przez te kilkanaście lat tak zajedziesz sobie zdrowie, że już Ci ta wolność i hajs nie będą dawały żadnej radości.

 

 

Dlatego zostawić sobie jakieś małe mieszkanko w mieście, żeby - w razie choroby - można było do niego na dłuższy czas wrócić. 

 

29 minut temu, maroon napisał:

 

W typowych warunkach to jest górna granica w pl na etacie bez wypruwania sobie flaków, a i też dotyczy tylko dużych miast. Choć za parę lat może się to zmienić jak specjalistów ubędzie, a ubywa cały czas. 

 

Ja zacząłem powoli odpuszczać gdzieś 35-37. Miałem wtedy kolegów z korpo, ktorzy już całkiem łysi byli, problemy z sercem, nadciśnienie, cukrzyca, itp. Wystarczyło że nerwy mi zaczęły siadać. Nie da rady funkcjonować w wysoko stresogennym środowisku latami bez żadnych skutków ubocznych. 

Zasadniczo jak się choruje ciężko, to się idzie do szpitala. W praktyce w okolicach dużej aglomeracji nie ma znaczenia, czy mieszkasz w obrębie miasta, czy 15 km dalej. Różnica jest, jak chcesz się wynieść dalej na zadupie, wtedy fakt warto mieć coś bliżej cywilizacji. Ale to też nie reguła. 

 

Nie róbcie tutaj offtopu swoimi pogaduchami o planach na przyszłość. Trochę porządku niech będzie w tych tematach a nie jeden wielki burdel.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, maroon napisał:

Niech mod wydzieli offtopy do wątku "Plany na przyszłość" albo "Jak się nie zajebać pracą" 😂

Nie wiem, co ma zrobić mod, ale każdy z nas - niezależnie od moda - może dołożyć cegiełkę do porządku na forum i nie rozwijać się w temacie o samotnych matkach na temat tego, gdzie postawić dom i czy zostawić mieszkanie w mieście, bo robi się wtedy gorzej niż na kafeterii czy vinted.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, jankowalski1727 napisał:

Nie wiem, co ma zrobić mod, ale każdy z nas - niezależnie od moda - może dołożyć cegiełkę do porządku na forum i nie rozwijać się w temacie o samotnych matkach na temat tego, gdzie postawić dom i czy zostawić mieszkanie w mieście, bo robi się wtedy gorzej niż na kafeterii czy vinted.

 

Biję się w piersi - przyczyniłem się do offtopu. Ale z tą kafeterią to już pojechałeś grubo...

Natomiast o czym tu w ogóle gadać w temacie samotnych matek? Jedyne, co szanujący się bezdzietny samiec powinien takiej mieć do powiedzenia, to: proszę zamknąć drzwi z tamtej strony. Dzieciaty - można się spotykać, ale całkowita separacja od bombelków z nie swojej puli genetycznej. Można co najwyżej traktować jak kumpli, ale nie dokładać się do tego kramiku. Tyle. Dziękuję za uwagę :) 

Edytowane przez SamiecGamma
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

W dniu 26.04.2021 o 22:39, jankowalski1727 napisał:

Kumpel zasugerował mi dzisiaj, że samotne matki nie zawsze (choć bardzo często) szukają tzw. beciaka na stabilizację, a czasem zdarza się, że po przebojach rozwodowych taka pani chce się jedynie wyszaleć.

 

"To zależy".

Na szczęście jest to dość łatwe do zidentyfikowania.

Jeśli pani ma w opisie "mama24/7", czy inne "musisz pokohać moje dziedzko", czy inne "muj bombelegg jest najważniejszy" bądź zdjęcia z przychówkiem, to wiadomo - pani żyje w świecie złudzeń i szuka frajera.

 

OCZYWIŚCIE - można "odpowiednio" to rozegrać i "swoje zrobić", tylko po co się napinać?

 

Wariant "ukryty" to pani nie srająca macierzyństwem dookoła, za to robiąca na dzień dobry przesłuchanie pod kątem sytuacji majątkowo-rodzinnej. Badanie gruntu, czy się opłaca.

Tu też łatwo jest połapać się w tematach.

 

Wariant ostatni, to panie szukające kogoś DLA SIEBIE. Tu temat przychówku spada na kolejne miejsca. Pani będzie badać grunt pod kątem jakości kandydata dla siebie, a nie dwunożnego bankomatu. Odsetek tego typu kobiet rośnie wraz z wiekiem pani i potomstwa. Jak dzieciak ma -naście lat (a pani 30+ siłą rzeczy), to rośnie "osadzenie w realiach".

 

OCZYWIŚCIE - koniec końców pani niemal zawsze będzie parła do mniej-bardziej usankcjonowanej formy związku, a do niego będzie wnosić swoje "wiano", ale... Jak ktoś ugania się za paniami z bagażem, to jasne, że trzeba to rozgrywać przy użyciu istoty szarej, a nie ciał jamistych...

 

22 godziny temu, KolegiKolega napisał:

Jedna jest reguła: samotna matka dla swojego dziecka poświęci wszystko: swoją własną fajną zabawę, związek z tobą, ciebie i twoje zasoby.

 

Hahahaha

Brzmisz jak kobieta.

 

Otóż - Szerloku - kobiety występują w 2 rodzajach:

 

1. Pani standardowo hipergamiczna - poszukująca dobrych warunków do realizacji swoich biologicznych imperatywów. Czyli sensownych warunków dla potomstwa.

2. Jebana gold diggerka. Pani poszukująca WYŁĄCZNIE wygodnego życia dla swojej prywatnej dupy. Przychówek jest tu traktowany stricte instrumentalnie, jako źródło przychodu (alimenty/dojenie ojca(ów) dzieci/socjal/szantaże "jestem madką, więc mi się urlop w atrakcyjnym terminie NALEŻY" itd), a nie cel sam w sobie. Tego typu pani bez mrugnięcia powieką wepchnęłaby dzieciaka do okna życia, gdyby tylko dostała za to parę złotych.

 

Rozkład...

No tak z 50/50 niestety...

  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Stary_Niedzwiedz napisał:

Jebana gold diggerka. Pani poszukująca WYŁĄCZNIE wygodnego życia dla swojej prywatnej dupy. Przychówek jest tu traktowany stricte instrumentalnie, jako źródło przychodu (alimenty/dojenie ojca(ów) dzieci/socjal/szantaże "jestem madką, więc mi się urlop w atrakcyjnym terminie NALEŻY" itd), a nie cel sam w sobie. Tego typu pani bez mrugnięcia powieką wepchnęłaby dzieciaka do okna życia, gdyby tylko dostała za to parę złotych.

Potwierdzam potwierdzam.

Moja była gwiazda była nawet w stanie zostawić młodego chłopaka 10 lat samego w noc sylwestrową w domu a sama ze mną iść się bawić na bale.

 

Zasugerowałem, że tak się nie robi, dziesięciolatek dam w domu w sylwestra bez matki, bez kolegi i tak dalej.

Rzuciła się, że mi nie chodzi o dziecko a szkoda mi kasy np 1000zł na bal na co odparłem że nie jestem sponsorem i kwotę dzielimy na pół, jej zapał szybko ostygł i wtedy stała się wspaniałą mamcią i dziecka samego w domu nie można zostawić bo będzie się okropnie czuł.

 

Jednym słowem dzieciaka ma w dupie, alimenty są, 500 jest i fajnie.

 

Druga sprawa dotyczy ojca dziecka, oczywiście wg Pani to największy uj i wszystko co złe, te dziecko jest tylko i wyłącznie jej,..

 

-Taki uj ci dziecko zrobił? Z kim ty się zadawałaś, poza tym znam tylko twoje zdanie na temat tego mężczyzny, drugiej strony nie znam.

 

- jeśli dziecko jest tylko twoje to czemu wyciągasz kasę od ojca na alimenty.

Zrzeknij się jej, mi by było wstyd brać kasę od osoby której nie uważasz za ojca dziecka. Poza tym wiatropylna nie jesteś, chyba wiesz, że aby było dziecko trzeba dwóch osób.

 

Lalunia zwariowała, dostała furii i na pół klatki darła mordę że nie trzymam jej strony😁

 

Massamba, słabo u mnie z kasą.

Więc zmień pracę lub zacznij pracować na cały etat.

A po co? Z alimentów i 500 plus da radę utrzymać się, mogę w ogóle nie pracować.

Nie chce ci się iść do roboty to nie zawracaj głowy że nie masz forsy, lenie tak mają i tylko liczą na socjal na dzieci od państwa.

 

Jak mogłem się z kimś takim zadawać, nie wiem.

Minęło już kilka miesięcy, otworzyłem oczy ale nadal mam ochotę sam sobie mordę obić za bycie takim baranim łbem.

 

 

 

 

  • Like 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grunt to stawianie jasno sprawy od początku.

"Miło nam się spędza czas, ale nie chcę Twoim dzieciom zastępować ojca."

"Wiesz , pochodzę z rozbitej rodziny i wiem jakie to traumatyczne przeżycie widzieć matkę z obcym mężczyzną".

"Nie jestem gotowy aby poznać Twoje dzieci".

Sam od jakiegoś czasu obracam taką matkę. Rżnie się jak piła motorowa. Z początku coś tam marudziła o spędzaniu czasu razem, o poznaniu się nawzajem, ale bombardowałem w zarodku. 

Po trzeciej próbie , gdy na jej podchody żegnałem ją słowami "to wszystko co mogę Ci zaoferować, z pewnością znajdziesz kogoś kto Cię obdarzy tym czego szukasz" odpuściła.

Teraz wskakuje do mnie między kolacją a paciorkiem dzieci, zdejmuje majtki od drzwi i nawet herbatę robię PO. "Nie rozumiem tego ale Ty tak na mnie działasz".

Wiem że działam , bo jestem złotym ptaszkiem na cienkiej nitce, szarpnie mocniej i się urwie... Nie dzwonię, komunikuję się zdawkowo, nie używam social media. "Wiesz jestem staroświecki, preferuję rozmowę w cztery oczy".

Wprawdzie nasza rozmowa to małpie jęki i stęki ale jest zadowolona i czeka z utęsknieniem na kolejną. I NIGDY nie wie czy się doczeka.

I NIE MAM złudzeń. Wiem że gdy trafi na bardziej uległego jelenia to zostawi mnie bez mrugnięcia okiem.

 

Edytowane przez ntech
  • Like 7
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, SamiecGamma napisał:

 

Pytanie nie było do mnie, zresztą odpowiedź otrzymałeś, ale może przyda ci się jeszcze inna perspektywa od kolesia z tej samej branży, nie aż tak przedsiębiorczego jak @maroon, ale radzącego sobie zupełnie dobrze: ja bym poszedł na twoim miejscu w coś pośrodku. Wspominałeś, że masz teraz ok. 10k wypłaty. Jesteś młodszy ode mnie, nie pamięam o ile lat, ale to już dość przyzwoita kasa jak na 30+ (bliżej 30-tki niż 40-tki). Rozwijałbym się na twoim miejscu powoli, ale systematycznie tak, żeby dobić do 15k stałej wypłaty i ewentualnie jakieś dodatkowe zlecenia. ALE! No właśnie, tu jest clue tego, co chce przekazać: ZAWSZE dbaj o work-life balance. Ludzie w przedziale 25-35 najbardziej się zapracowują, a potem możesz obudzić się z ręką w nocniku jako podtatusiały 40-latek z brzuszkiem, zerową kondycją, problemami z wagą itd. Ja na ten przykład mam 39 lat i regularnie w weekendy jeżdżę setki rowerem w bardzo rozsądnych czasach (amatorskich). Zupełnie normalnie to znoszę, jestem zmęczony po czymś takim - wiadomo, ale nie czuję, żebym się starzał. Dodatkowo min. 2-3x w tygodniu krótszy trening (50-60 km). Po prostu trzeba się ruszać regularnie i sporo, żeby się nie zapuścić. Siłownia oczywiście też - jak najbardziej - jak lubisz. Ja nie lubię, to siłowo nie ćwiczę, ale szanuję. Najlepiej brać sobie taką pracę, w której możesz wyjść w ciągu dnia na trening/spacer. Raczej szedłbym w kierunku specjalisty/eksperta technologicznego, a nie menedżera. Ludzie w Polsce potrafią z kogoś takiego w kilka lat zrobić kłębek nerwów. Po co? No chyba że masz w planach żonę i z 3-kę dzieci, wtedy - wiadomo - musisz tyrać, tyrać, tyrać. 

 

Podsumowując: nie zajebać się w okresie 25-35, tylko budować kondycję i zdrowie na trudniejsze czasy. Strategia: robotać do oporu do 40-45 r.ż., a potem odpuścić - ryzykowna. Może się okazać, że przez te kilkanaście lat tak zajedziesz sobie zdrowie, że już Ci ta wolność i hajs nie będą dawały żadnej radości.

 

 

Dlatego zostawić sobie jakieś małe mieszkanko w mieście, żeby - w razie choroby - można było do niego na dłuższy czas wrócić. 

Mi do 30 jeszcze daleko, chociaż 25 już przekroczyłem. Co do zarobków ciągle się uczę i czekam aż będę miał 6-7 porządnego doświadczenia jako developer, wtedy będę próbował złapać jakiś kontakt zza granicy pracująć w Polsce. Skoro i tak jest praca zdalna to bez sensu pracować dla polskiego korpo. Nieliczni tak nawet w przeliczeniu na PLN wychodzą po 20-40k miesięcznie (zarabiając od 7k do 10k USD). Natomiast w polsce na etacie max 15k netto i to już trzeba mieć trochę szczęścia, dla większości seniorków jest 15-16k brutto albo 16-20k b2b. Nawet jakbym miał jeździć w delegacje to mi by się to w sumie podobało, popracować tak 10 lat i prowadzić godny, ale minimalistyczny i rozsądny tryb życia i można zgromadzić fajny mąjątek oraz spoko emeryturkę. Nie wyobrażam sobie natomiast po 45 pracować przed komputerem w IT, chyba że pracowałbym jako jakiś mentor IT, konsulatant, twórca kursów, wydawca książek. Po prostu zgromadzone doświadczenie przekazywać innym w jakiejś formie. Bardzo podoba mi się np: forma Tima Buchalki, mentora Javy z Udemy.

No tylko nie wiem na ile to możliwe dla przeciętnego szaraczka programisty, bo raczej jestem klepaczem niż ultra pasjonatem. Pracuje żeby pracować, a nie z pasji. 8 godzin, czasem po pracy coś przeczytam, odpalę jakiś kurs, ale ogólnie mam inne pasje i nie chce mi się mocno rozwijać po pracy. Z tego co widziałem to głownie ludzie co pracują na etacie i potem po godzinach commitowali regularnie do open sourca to sami właśnie otrzymywali takie oferty kontraktu zza granicy, nawet nie musieli szukać.

Co do sportów to jestem w życiowej formie, od kilku lat siłownia z przerwami, a ostatnio BP 5x5x120, SQ 5x5x150, DL 5x5x140. Co ciekawe to siły mam uważam sporo, ale totalnie po mnie tego nie widać, mięśnie mam raczej zbite, masa niezbyt wielka. Nie raz jak ktoś chciał ze mną ćwiczyć na maszynie na zmiane to brał mnie za świeżaka i myślał, że będe mu przeszkadzał małymi ciężarami, a potem się dziwił skąd mam tyle siły. Dodatkowo rower łącznie ok 100-200 km w tygodniu na luzie, bez wycisku bo po ostrych przysiadach przez kilka dni nie da rady zapierdalać. Chciałem sobie zrobić przerwę na 2-3 miesiące od siłki, kupić jakiś porządny gravel albo szosówkę w tym roku i pojeździć po całej polsce, ale nigdzie nie da się kupić żadnego porządnego roweru! Producenci nie dają nawet terminów, wysyłałem maile do każdego sklepu i albo nie wiedzą, albo mówią coś dopiero o dostawach w 2022...

W przyszłości raczej zrezygnuje z siłki, bo w sumie to już się trochę tym wypaliłem i nie jara mnie podnoszenie kolejnych kg, nie widzę w tym zbytnio sensu. Dodatkowo nie wiem czy sobie nie niszczę stawów i kręgosłupa, bo pomimo doświadczenia dalej czuję, że 100% technicznie nie ćwiczę, no ale w sumie chyba nikt nie jest w stanie robić w 100% technicznie. Ta siła z siłki nie przekłada się na codzienne życie, zmęczenie na drugi dzień dokucza, po solidnym treningu nóg spacer 500m z zakupami potrafi nawet zmęczyć. Żeby to wszystko utrzymać sporo czasu trzeba poświęcić, raczej będę szedł w street workout albo amatorskie sporty walki - bez walk w zawodach - mniej inwazyjne, oprócz siły jest też kondycja i wytrzymałość. No jakoś więcej sensu w tym widzę niż w machaniu żelastwem.
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę mi tu niektóre wpisy zalatują hipokryzją.  Niby pukanko madek a z drugiej strony prawilność.  A przecież jakaś część tego Forum jest też o alienacji rodzicielskiej  to znaczy o Waszych forumowych Braciach -nieborakach wykorzystywanych przez  spierdolony System.  
To co panowie w końcu "solidarność nasza bronią" i walczymy o to równouprawnienie mężczyzn czy nie?
Może te relacje z madkami zwłaszcza tych małych dzieci to jakaś taka bardziej maczo wersja pogardzanego przez nas "spermiarza"?
Nie mowie o paniach które maja nastoletnie dzieci czy są wdowami ale takie z małymi bombelkami, gdzie prawie zawsze dramat mężczyzny, ojców jest bardzo świeży.
Pod rozwagę, jak puentował   @Stary_Niedzwiedzw swoim bardzo dobrym wpisie powyżej: "Jak ktoś ugania się za paniami z bagażem, to jasne, że trzeba to rozgrywać przy użyciu istoty szarej, a nie ciał jamistych..."

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Massamba_ napisał:

Jak mogłem się z kimś takim zadawać, nie wiem.

 

Oczekujesz bardziej wyrafinowanej odpowiedzi, niż "żeby zaruchać"?
Aha...

 

1 minutę temu, Personal Best napisał:

Trochę mi tu niektóre wpisy zalatują hipokryzją.

 

No offence, sam właśnie włączyłeś hipokryzję na poziomie "hard".

Wszelkie skamlania n/t "spaskudzania kobiet", "męskiej solidarności" rozumianej jako poświęcanie własnego interesu "w imię zasad" na rzecz jakiegoś randoma to nic innego jak projekcja własnych strachów, kompleksów i niepewności.

 

Jak idę ciemną ulicą, to

a) modlę się do bozi żeby żadnego szymranego typa nie spotkać

b) skamlam jak pies, żeby mi sympatyczni panowie pytający z troską, czy mam jakiś problem nie zabierali jednak portfela

c) pracuję nad własnymi skillami tak, żeby troskliwi panowie obawiali się podskoczyć, a w razie braku gotówki sam idę w ciemną uliczkę i oklepuję troskliwych?

 

Otóz ja Ci powiem: Wbijam w to. W te śmieszne "zasady", które pryskają przy pierwszej nadarzającej się okazji. Pilnuję swojego życia, swoich granic, swojego interesu. Odkąd zacząłem mieć takie podejście - życie stało się kurewsko piękne.

 

Życie to nie bułeczka z masłem. Chcesz rycerskich zasad - wykup abonament netflixa i oglądaj kompulsywnie twórczość wytwórni Disney Pictures.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.