Skocz do zawartości

Bombelek, a sprawa polska, czyli o sajgonie komunikacyjnym


maroon

Rekomendowane odpowiedzi

Początek roku szkolnego. 

 

Czym się objawia? 

 

Wszechobecne korki. 6x większe niż w wakacje. 

 

Mam niesamowitą radochę jak sobie obserwuję te wszystkie sfrustrowane maduńki (i tatuńciów też zresztą) usiłujących dowieźć swoje pociechy pod samo wejście do szkoły. 

 

Kierowca i jeden, z rzadka dwa bombelki w samochodzie, to standard.

 

Okolice szkół zatkane na gęsto. Nerwy, stłuczki, panie sobie do gardeł skaczą. 

 

Niejednokrotnie spotykałem się z opiniami, że poranne korki są głównie dzięki madkom. 🤔

 

Co ciekawe jest mniejszość (duża mniejszość), dzieciaków, które dojeżdżają na rowerach, hulajnogach albo autobusem szkolnym. I żyją. 

 

Macierzyństwo to ciągła walka. 😁 W tym o miejsce do zaparkowania pod szkołą. Ciężkie jest zaiste bycie madkom. 😁

Edytowane przez maroon
  • Like 3
  • Haha 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, maroon napisał:

Co ciekawe jest mniejszość (duża mniejszość), dzieciaków, które dojeżdżają na rowerach, hulajnogach albo autobusem szkolnym. I żyją. 

Całą podstawówkę (no może poza pierwszą klasą) i gimnazjum dojeżdżałem rowerem, nawet w zimie. Czasami leciało się na tyłek, ale przynajmniej było wesoło.

 

Dzisiaj to już faktycznie większość (bardziej 90% niż 51%) madek dowozi bombelki samochodem do szkoły. Nawet te przerośnięte (czyt. takie które nie potrzebują już pomocy w tym zakresie).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Będąc gówniakiem, matka odprowadzała mnie tylko do drzwi domu. A do do sąsiedniej miejscowości, gdzie była podstawówka, nie kursował żaden autobus. Trzeba było iść z buta kilka km, w tym przez łąki, las i rzekę. Rowerami nikt nie jeździł, bo woźny cały czas szukał sposobu jak zarobić na alkohol. Jak w 97, zerwało most, to na drugą stronę przedostawaliśmy się na napuchniętych truchłach bydła, które woda wyrzucała na brzeg. W zimę braliśmy zaś puste puszki po farbie, w których trzymaliśmy rozgrzane węgle, żeby nie paść z wychłodzenia. Bez tego, niektórzy koledzy byli odnajdywani dopiero podczas kwietniowych roztopów. Na drogę powrotną, węgiel podkradaliśmy ze szkolnej kotłowni, narażając się na złapanie przez pracowników szkoły. A że podstawówka była zafundowana przez Cara, to i do III RP, hołdowała carskim tradycjom wychowania młodzieży.

 

I nikt nie narzekał.

  • Haha 15
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie da rady zaparkować 100 metrów dalej bo musiała być podejść te 2 minuty a nie po to ma samochód żeby chodzić. 

Trzeba się wjebać pod same drzwi przedszkola, szkoły a że umiejętność manewrowania autem panie mają taką jaką mają to są stłuczki, zapchane ulice jednokierunkowe i chodniki. Oczywiście większość spóźniona, bo nie można wyjść z domu 10 minut wcześniej.  

 

Co do tego wychodzenia z domu w ostatniej chwili to mam to w domu na codzień. Małżonka nie wyjdzie z domu owe 10 minut szybciej tylko woli narzekać na innych. Standardowo kobiece podejście - wszyscy są winni tylko nie ona. Po solidnym opierdol uzyskałem tyle, że to nie jest już moja wina że nie może wyrobić.

 

Czasem myślę, że reguralny opierdol jest wskazany i one tego potrzebują bo inaczej się rozstrajają jak zepsuty zegarek. 

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zimne ciarki mnie przeszły po wizualizacji sytuacji. Bujać się z bombelkiem, żonką prosto do niewolniczej instytucji z nauczycielami na minimalnej. Deal życia. Z drugiej strony powiedziałbym dzieciakowi, żeby uczył się tylko jednego przedmiotu, albo maksymalnie dwóch + angielski razem z ojcem. Zawód bym przekazał 1:1. Dzieciak w szkole to powinien mieć wolne przez 10 lat, zabawa, integracja, rozwój kreatywności, odkrywanie pasji. Żadnych sztywnych reguł, ani prac domowych. Zabroniłbym odrabiać. A zapytacie, jak by zdał? Posmarowałbym xD A smarowanie działa zawsze, bo nikt nie zarabia tutaj na tyle dużo, żeby nie wziąć pieniędzy xD Moja wizja świata xD

Edytowane przez mac
  • Like 9
  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minutes ago, RealLife said:

Standardowo kobiece podejście

To raczej kolejny shit-test. W stylu "na ile sobie mogę pozwolić", czy "na mnie nie poczekasz?", tak często obserwowanego podczas wybierania się Pań na autobus lub pociąg. I potem kierowca-mężczyzna okazuje się "niekulturalnym chamem" bo na tą jedną-jedyną jednak nie poczekał :) To samo działa w przypadku szukania przez Panie miejsc parkingowych - "no dla MNIE przecież musi być miejsce". A potem bolesna weryfikacja statusu Pani rodzi frustrację i agresję.

 

27 minutes ago, RealLife said:

nie po to ma samochód żeby chodzić

Jak mnie śmieszy na osiedlu zlot madek jadących do szkoły niecałe 1000 metrów. I parkujących 100-150m od szkoły, bo oczywiście stawiając szkołę drogę zostawili gruntową, o parkingu nie wspominając.

Edytowane przez Kespert
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, mac napisał:

Dzieciak w szkole to powinien mieć wolne przez 10 lat, zabawa, integracja, rozwój kreatywności, odkrywanie pasji. Żadnych sztywnych reguł, ani prac domowych. 

 

Mówisz o założeniach szkolnictwa w Finlandii. Tam tak to działa... I działa :)

 

35 minut temu, mac napisał:

Zimne ciarki mnie przeszły po wizualizacji sytuacji. Bujać się z bombelkiem, żonką prosto do niewolniczej instytucji z nauczycielami na minimalnej. 

 

Kiedyś trafiłem na wywiadówkę do przedszkola po jasełkach kuzyna. Panie półtorej godziny dyskutowały nad paczkami na choinkę. Poruszone wątki: Czy zestaw ma być zależny od płci, Czy mają to być słodycze, Moja kuzynka pracuje w hurtowni zabawek... Półtorej godziny kłótni, a tak nic nie ustaliły. Wtedy zrozumiałem, czemu ojcowie nie chodzą na zebrania. 

  • Like 2
  • Dzięki 1
  • Haha 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiecie o co tu tak na prawdę chodzi.

Lans-bauns, pokazanie się wśród innych rodziców jakim to się nie jest królem życia i byznesmenem, wyższymi sferami, których bombelek podjeźdża jakimś modnym SUVem stając centralnie naprzeciw wejścia do budy blokując tym samym jezdnię, ale ciul z tym SZPAN NA MAX ważniejszy.

 

Respect wśród leszczy i łapserdaków musi się zgadzać.

Kurła, paczcie jaka JA jestem silna i niezależna, klękajcie mi do stóp biedaki.

:D

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

47 minut temu, mac napisał:

Z drugiej strony powiedziałbym dzieciakowi, żeby uczył się tylko jednego przedmiotu, albo maksymalnie dwóch + angielski razem z ojcem.

Jakie przedmioty uważasz, że powinny zostać?
Według mnie obowiązkowo to tylko matematyka, wychowanie fizyczne, angielski i inny język obcy. 
Cała reszta czasu powinna być przeznaczona na bonding i rozwijanie social skills, oraz jeśli ktoś ma predyspozycje w jakimś zakresie, szkoła powinna go w tym wspierać i pchać w tym kierunku.

No i może jeszcze byłoby miło gdyby były w szkole jakieś warsztaty z zakresu gotowania i majsterkowania. Takie podstawowe czynności żeby nie być w życiu ciamajdą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, Perun82 napisał:

I to przechodzi na rywalizację w szkolę.

Zgadza się. Jeszcze żeby to była zdrowa rywalizacja po realnych umiejętnościach.

Ehh szkoda gadać.

 

Pokłosie tego już teraz widać. Braciom, którym przychodzą uczniaki do roboty wiedzą o co chodzi. Pokolenia legaciątek i płatków śniegu, ona tu nie pójdzie, tam nie pójdzie a kierowniki cuckoldy jeszcze temu przyklaskują. Kiedyś kultura i szacunek był taki, że wszędzie musiałeś umieć 'stawać' i nie ma żadnego gadania i sprzeciwu. Dzięki temu każdy jechał na tym samym wóżku i wiedział, że inni też tak mają, mają stać tam gdzie ich się przydzieli więc spin nie było, wszyscy żyli ze sobą w zgodzie mimo zapierdolu. Teraz stare pracownice napierdalają za te legaciątka i cicho siedzieć. Istna parodia. Tylko patrzeć kiedy to pierdolnie i trafi kosa na kamień. :D

Edytowane przez Feniks8x
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Throgg napisał:

I nikt nie narzekał

Mieliście węgiel i roztopy? Istny raj :D

 

Godzinę temu, RealLife napisał:

Czasem myślę, że reguralny opierdol jest wskazany i one tego potrzebują bo inaczej się rozstrajają jak zepsuty zegarek. 

Tak zwana kalibracja, kobiety wręcz potrzebują porządnego ustawienia do pionu jak emocje wywalają im blue screena.

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, UncleSam napisał:

Jakie przedmioty uważasz, że powinny zostać?
Według mnie obowiązkowo to tylko matematyka, wychowanie fizyczne, angielski i inny język obcy. 
Cała reszta czasu powinna być przeznaczona na bonding i rozwijanie social skills, oraz jeśli ktoś ma predyspozycje w jakimś zakresie, szkoła powinna go w tym wspierać i pchać w tym kierunku.

No i może jeszcze byłoby miło gdyby były w szkole jakieś warsztaty z zakresu gotowania i majsterkowania. Takie podstawowe czynności żeby nie być w życiu ciamajdą.

Niczego na pewno bym na sztywno nie ustalił, tylko rozpierdolił obecny system, rozebrałbym na najmniejsze kawałęczki i składał na nowo metodą prób i błędów, również ze wsparciem ekspertów, rodziców, zainteresowanych. Dialog, dyskusja, cel to wykształcenie szczęśliwego, utalentowanego pokolenia. Przede wszystkim zrobiłbym szkołę, do której można przyjść po pomoc ze wszystkim. Więcej paneli do wyboru + dobrowolność, a nie obowiązek. Nie tylko biologia, chemia, wszystko podstawowe, ale właśnie gotowanie, majsterkowanie, nowe technologie, it, wszystko, co jest na niebie i ziemi. Laboratoria, nie jebane siedzenie nieustannie na niewygodnym krześle. Stworzyłbym masę systemów grywalizacji i komercjalizacji nauki, żeby to się przełożyło szybko na kasę w młodym wieku. Wymusić paradygmat, nie chcesz, to nikt cię nie zmusza, ale spójrz, ile tracisz. Masz otwarte drzwi raju, nie wejdziesz? A nie drzwi do piekła i cię tam wpierdalają przymusowo na odsiadkę. I przede wszystkim żadnych godzin sztywnych, tylko bardziej otwarte dyskusje i laboratoria toczące się cały czas. Kto chce, to może siedzieć cały czas, a jak się znudzisz to wychodzisz i zero konsekwencji. Zechcesz to wrócisz, albo przejdziesz po prostu na inny panel edukacyjny. Od tego bym rozpoczął dyskusję, ogarnął finansowanie i tworzył nową jakość, a nie kurwa beton xD

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, mac napisał:

Masz otwarte drzwi raju, nie wejdziesz? A nie drzwi do piekła i cię tam wpierdalają przymusowo na odsiadkę. I przede wszystkim żadnych godzin sztywnych, tylko bardziej otwarte dyskusje i laboratoria toczące się cały czas. Kto chce, to może siedzieć cały czas, a jak się znudzisz to wychodzisz i zero konsekwencji. Zechcesz to wrócisz, albo przejdziesz po prostu na inny panel edukacyjny. Od tego bym rozpoczął dyskusję, ogarnął finansowanie i tworzył nową jakość, a nie kurwa beton xD

 

Wolny wybór - system to uwielbia :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, mac napisał:

Od tego bym rozpoczął dyskusję, ogarnął finansowanie i tworzył nową jakość, a nie kurwa beton xD

Wszyscy wykładowcy i pracownicy akademiccy zeszliby na zawał w pierwszym tygodniu twojej kadencji :D

Im nadal w głowie się nie mieści, że na zachodzie wykładowca to tylko starszy doświadczeniem kolega, z którym można dodatkowo mówić na Ty a nie per pan/pani XD. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja pierdzielę.

 

Do zerówki mama mnie kilka razy przyprowadziła, potem dalej sam. Cała droga liczyła kilometr i kilka skrzyżowań, nie zginąłem.

 

Potem od czwartej klasy miałem inną szkołę, półgodzinna jazda autobusem - tez kilka razy miałem opiekę i potem dalej sam.

 

Teraz powiedz dziecku - idź do szkoły to zgubi się na klatce schodowej.

  • Like 3
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dostawało się klucz, kupowało bilety i czasami dwoma autobusami trzeba było dojechać. Ale dla mnie to nie było nic szczególnego. Uwielbiałem podróże. 

Plus ewentualne zakupy ( i zmysł ekonomiczny jak oddać resztę i kupić sobie coś słodkiego przy okazji). Jednym słowem przygoda. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 hours ago, maroon said:

Okolice szkół zatkane na gęsto. Nerwy, stłuczki, panie sobie do gardeł skaczą. 

W UK miałem po drodze do pracy podstawówkę (tak z 90% imigranckich dzieci, znajomy musiał się przeprowadzać bo syn miał problemy w szkole nie mówiąc Punjabi).

Parkowanie na podwójnej żółtej (bezwzględny zakaz i zero reakcji przejeżdżających radiowozów), wycofywanie pod jadące auta, ucieczka z miejsca stłuczki (bo oni aut nie ubezpieczają).

Ty jeszcze nic nie widziałeś :), w Polsce jest spokojniej. 

12 minutes ago, Martius777 said:

Do zerówki mama mnie kilka razy przyprowadziła, potem dalej sam. Cała droga liczyła kilometr i kilka skrzyżowań, nie zginąłem.

Też, miałem klucze na smyczy, tornister  na plecy i do przodu. Wielka radość gdy dostałem klucze z anodowanego na kolor aluminium :).

24 minutes ago, UncleSam said:

Im nadal w głowie się nie mieści, że na zachodzie wykładowca to tylko starszy doświadczeniem kolega, z którym można dodatkowo mówić na Ty a nie per pan/pani XD. 

Mój pierwszy szok kulturowy w Danii na studiach studentka na ćwiczenia "Leonardo I have a problem" i prof. Leonardo drałował ochoczo rozwiązać problem, przepraszał też że będą nudne wykłady :).

Tylko że na koniec semestru studenci oceniali zajęcia i jak to nie był "core subject" to mógł być zlikwidowany ... .

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co roku to samo. Niedaleko pobliskiej szkoły spaceruję psem. Dziś widziałem jak dwie dynamiczne madki stuknęły się w miejskich "SUVach " blokując cała uliczkę. A potem skakały sobie do gardeł i wydzwaniały do mężów, Szkoda, że nie widziałem końca akcji, bo wydarzenie jak w ZOO

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, maroon napisał:

Początek roku szkolnego. 

Czym się objawia? 

(...)

Uahahaha ale się uśmiałem! A nie wróć - co ten gość za kocopoły pisze!? Schadenfreude wynikające z ignorancji i nadmiernej dawki MGTOW w zbyt krótkim czasie.

 

Ruch na drogach jest dramatyczny - jak te 6-7 latki mają wśród dziesiątek samochodów lawirować na hulajnogach na szkoły? Jeśli sam masz samochód to czy jeździ w nim pełna paka z podwórka, czy - jak rzeczone 'madki' - sam tyłek wozisz pajacując z innych? Nie odpowiadaj.

Kontynuując - rożnych zwyroli również jakoś więcej niż 30 lat temu, gdy ja chodziłem do podstawówki z kluczem na sznurku - a kary śmierci już niestety brak, żeby odstraszyć i wyeliminować przestępców ze społeczeństwa. Dodatkowo dzieci mają do szkoły teraz nie 200m, a 10-20km co wynika m.in. z ilości rozwodów i rodzicielskich przeprowadzek.

A na deser te matki stukające się suvami, gdy przerażone lub zdezorientowane dzieci w autach siedzą - normalnie "ubaw po pachy".

 

Konkludując - powiem krótko - pie***lisz Pan bez rozpoznania tematu i do tego nieśmiesznie. Oglądasz sytuację jak film zupełnie nie rozumiejąc jego treści. Nie widzisz, gdzie tkwi istota problemu i że dotyka on przede wszystkim dzieci.

 

  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.