Skocz do zawartości

Kobiety i mężczyźni, którzy wybrali dobrze swoich partnerów co ich charakteryzuje?


Rekomendowane odpowiedzi

@Lalka

Fajne zdanie! 

 

Udany związek to praca, praca, praca nad relacją.  Najważniejsze są cele i piorytety, które wyznacza sobie dana para. 

Kwestii biologicznych nie będę ruszać, bo są oczywiste, to one utrzymują związek w ramach romantycznych i seksualnych. 

Każdy odgrywa w danym systemie/układzie i etapie określoną rolę. Wybieramy siebie (do relacji) do określonej roli! Obie płcie tak działają. 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

57 minut temu, meghan napisał:

Udany związek to praca, praca, praca nad relacją.  Najważniejsze są cele i piorytety, które wyznacza sobie dana para. 

Kwestii biologicznych nie będę ruszać, bo są oczywiste, to one utrzymują związek w ramach romantycznych i seksualnych.

Co to znaczy "udany związek"?

Chyba trzeba się zdecydować :lol: "praca nad relacją" (staraj się chłopcze to może sobie wychodzisz i szanowna pani się łaskawie zgodzi.... z braku laku) czy "kwestie biologiczne które utrzymują związek" (Niech będzie kochany CHAD. Pożądane Jego przybycie i odejście). 😆

 

No i patrząc na związki różnych ludzi to pracy tam, w większości, nie widać. Jakiś deal/brak alternatyw/syndrom sztokholsmki level9000. 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 4.06.2022 o 11:25, meghan napisał:

Udany związek to praca, praca, praca nad relacją.

 

Brzmi jak najgorsze korpo ;)

 

Raczej chodzi o to, by tak wybrać, by narobić się jednak jak najmniej (dopasowanie, niekoniecznie na zasadzie podobieństw). Będąc w związku w końcu tworzysz z kimś ‘dom’, a dom to strefa komfortu, a nie orka na ugorze, czy teren niekończących się starć.

 

I nie ma chyba czegoś takiego jak ‘praca nad związkiem’ - w związku każdy pracuje sam nad sobą. Trzeba mieć przerobione własne problemy (lub przynajmniej je znać i nad nimi pracować), wiedzieć czego chce się od świata i ludzi, umieć szanować siebie i innych. Każdy przeżywa życie w pierwszej kolejności z sobą samym - na to, czy ktoś będzie nam w tym życiu towarzyszył i jak długo mamy jednak dość ograniczony wpływ (do tego życie innych też jest śmiertelne), więc tym bardziej warto dbać o własną kondycję psychofizyczną.

 

W udanym związku trzeba też umieć nie warunkować własnego zadowolenia ze związku oceną znajomych, czy rodziny, wyleczyć się z FOMO, porównywania się z innymi, rozumieć, że każdy żyje tylko wycinkiem rzeczywistości (tu i teraz z bardzo określonym kimś) – czyli mieć przepracowaną samoocenę. I ogólnie trzeba umieć cieszyć się życiem, a czy w związkach czy nie, ludzie chyba miewają z tym największy problem ;) 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@lumineer

Oj, od razu korpo. ;)

Ludzie dobierają się w pary z różnych powodów, na różnych etapach w swoim życiu. Często gęsto na danym etapie związku trzeba podejmować pracę/działanie z powodu zmian, które są nieuniknione, np.rodzi się dziecko, to trzeba podejmować nowe aktywności (pracę) w życiu codziennym; człowiek się starzeje, zmienia wizualnie i trzeba w to również włożyć pracę (zmiana diety, stylu życia, ubioru i przede wszystkim - zmiana swojego podejścia do ciała, czy seksualności). 

Praca, czyli w moim rozumieniu dostosowanie się do zmian i minimalizowanie nieprzyjemnych konsekwencji tychże zmian jest po prostu nieuniknione.

 

Dałam pucharek za Twoją wypowiedź, bo się z nią zgadzam - należy podążać za tym i za kimś, kto pasuje naszemu stylowi życia i będzie uzupełniał/a antagonistyczne? role do naszych, np.kobieta zostaje na 2 lata w domu z dzieckiem, to mężczyzna zwiększa swoją aktywność zawodową ("idzie po mamuta, bo samica w jaskini"). 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, Brat Jan napisał:

którą gdyby była facetem chcielibyśmy mieć za kumpla.

 

To jest jednak trochę inna dynamika. 

Dobre zrozumienie, bliskość, musi być równoważone przez odmienność, różnice, zdrowy dystans.

Inaczej zniknie pożądanie, a wtedy to już nie związek mężczyzny z kobietą, tylko przyjaźń. 

 

To nie musi być złe, jeśli oboje tak wolą. Ale nie oszukujmy się, większość z nas chce mieć dobry seks.

A pożądanie to nie tylko sam seks, ono potrafi fajnie podkręcić całą interakcję.

 

W drugą stronę podobnie. Jeśli seks jest głównym elementem relacji, często nie ma tam wiele więcej. Takie wysokooktanowe paliwo, które pomaga zaszaleć ale na krótki dystans.

Cała rzecz w proporcjach i w tym, by się tak dobrać by mieć podobne preferencje. 

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To, co najbardziej cenię w moim mężu, to dobroć, i zawsze mówiłam to każdemu bez ogródek. 

To, że od początku naszego związku bardzo mu zależało, bardziej niż mi. 

Wszystko dla mnie robi, lecz nie jest pod pantoflem. 

Niedługo będzie też rocznica naszego ślubu.

W sumie nie wiem jakby się potoczyło,gdyby nie fakt, że wszystko zadziało się tak szybko. 

Związek, oświadczyny, ślub, dziecko, budowa domu. 

Tyle wspaniałych rzeczy wydarzyło się, że nie miałam czasu rozmyślać nad sensem istnienia.

  • Like 1
  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Typuję kilka składowych (obu stron):

- poczucie humoru

- podobne wartości

- kompromis

- "swoje" życie czyli pasje

- pożądanie

- niezależność finansowa

- wzajemna atrakcyjność fizyczna

- kłótnie!

- rozkminy kłótni i umiejętność przyznania się do błędu

- szacunek

- chęć bycia razem

- szczerość

- lubienie siebie i drugiej osoby

 

 

 

 

 

Edytowane przez Wewerka
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 24.05.2022 o 22:02, SzatanK napisał:

Co według was za mądrość te osoby przejawiły, że powiodło się im i z waszego punktu widzenia.

Po zastanowieniu wydaje mi się, że najbardziej istotna tu jest silna chęć, wola trwania i budowania u obu stron. Bez tego wszystkie inne słusznie poruszone czynniki zawiodą.

 

W dniu 3.06.2022 o 00:00, Lalka napisał:

Przecież tu chodzi tylko o okoliczności, sytuacje, problemy itd. Dziś są zgrani, a jutro stanie się coś co ich złamie. Nie rozpatruje idealnych związków w skali nieskończoności. 
Wybór zawsze jest dobry, pytanie na jak długo i kiedy. 
Czy nie?

Nie ma związków idealnych, nie ma osób idealnych. Problemy, trudności będą zawsze. Dlatego jeśli dziś są zgrani a jutro już nie bo zmieniły się okoliczności, to znaczy jedynie tyle, że gdzieś zabrakło tego prawdziwego, solidnego wewnętrznego ukierunkowania do bycia w razem na prawdę.

Edytowane przez Anna
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja uderzę w trochę bardziej pesymistyczną nutę. Wcześniej owszem, małżeństwa były bardziej trwałe. Ale pytanie ile ztych małżeństw jest po latach ze sobą naprawdę szczęśliwych? Nieraz widziałam parę starszych ludzi, którzy albo narzekali wzajemnie na siebie mowiąc :a bo ty zawsze coś tam, coś tam, albo kiedy szli gdzieś w milczeniu naburmuszeni. Wiem, że każdy się czasem kłóci, ale nie sprawiali w każdym razie wrażenia szczęśliwych. A ile znam małżeństw w wieku moich rodziców, gdzie co chwila słyszę o jakichś zdradach, rozwodach. Ale znałam jedną taką parę, u mnie w rodzinie. Dozyli razem starości. Nie wiem na czym polegał ich sekret, ale ciocia mimo niewielu pieniędzy i ponad 70 lat na karku zawsze była bardzo zadbana, elegancko ubrana, zawsze miała pomalowane paznokcie, więc starała się dla wujka mimo upływu lat. A wujek z kolei, zawsze potrafił ją rozsmieszyć, mieli podobne poczucie humoru, podobne zainteresowania jak żużel, piesze wycieczki. I tak byli ze sobą całe życie. Co do ich usposobienie, to mimo starości  czy chorób, na pewno nie byli "mrukami", nie narzekali też nigdy, choć mieli do tego powody jak np. niska emerytura. Obydwoje byli niesamowicie pogodni i optymistyczni.

Edytowane przez Angel_Sue
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Angel_Sue napisał:

Ale pytanie ile ztych małżeństw jest po latach ze sobą naprawdę szczęśliwych?

Problem leży zdaje się w pytaniu czy ten drugi ma być jakimś szczególnym dostawcą szczęścia?

W relacji można i należało by realizować swoje potrzeby jak akceptacji, afirmacji, szacunku, seksu, bliskości, bezpieczeństwa, ale szczęśliwym to trzeba umieć być samemu sobą. Dla mnie to taki, który do czegoś dąży, działa, realizuje się, ma zainteresowania, nie czeka aż drugi wypełni pustkę, zasypie braki.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Anna napisał:

Dlatego jeśli dziś są zgrani a jutro już nie bo zmieniły się okoliczności, to znaczy jedynie tyle, że gdzieś zabrakło tego prawdziwego, solidnego wewnętrznego ukierunkowania do bycia w razem na prawdę

 

Gdzieś jest punkt, od którego nie warto. Jeśli mimo to ciągniemy dalej, robi się tylko gorzej. 

To jest subiektywne i jeśli druga strona nie chce, to nie chce.

 

Jeśli partner stał się toksyczny, to dla własnego dobra trzeba się ewakuować.

Mam to doświadczenie kiedy próbowałem przeciągać relacje, które trzeba było skończyć.

Bo dzieci, bo wspólne wartości (jak mi się wydawało), bo mocna chemia, bo noszę w sobie pewne idee i fajnie byłoby je realizować, a wydaje się że jeszcze ciut ciut i się uda, itp.

 

Za każdym razem to był błąd. 

 

Kiedy demony w miarę ogarnięte, zagnane do stajni i nie brykają nadto, a samotność oswojona, wtedy wszystko robi się prostsze.

Jeśli chcesz kogoś zaprosić do swojego życia, zapraszasz.

Żadnej presji, oczekiwań, jest tu i teraz. 

Jeśli uda się coś więcej, fajnie. Jeśli nie, spoko. Samotna droga też ma swój urok. 

 

4 godziny temu, Wielokropek napisał:

Chciało Ci się kiedyś kolegę wytarmosić za włosy i do jaskini? ;) 

Kiedy pić się chce a nie ma z kim, każde chwyty dozwolone!;) 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Yolo napisał:

To jest subiektywne i jeśli druga strona nie chce, to nie chce.

Tak. Dlatego napisałam:

 

22 godziny temu, Anna napisał:

istotna tu jest silna chęć, wola trwania i budowania u obu stron

Cała reszta się zgadza- jedna osoba nie udźwignie relacji.

 

4 godziny temu, Yolo napisał:

Kiedy demony w miarę ogarnięte, zagnane do stajni i nie brykają nadto, a samotność oswojona, wtedy wszystko robi się prostsze.

Jeśli chcesz kogoś zaprosić do swojego życia, zapraszasz.

Żadnej presji, oczekiwań, jest tu i teraz. 

Jeśli uda się coś więcej, fajnie. Jeśli nie, spoko. Samotna droga też ma swój urok. 

Trochę brzmi jak asekuracja.  Może samotność jest i lepsza niż marnienie w banalnych rozrywkach i wymuszonych dialogach, choć właściwie chciałoby się czegoś prawdziwego.

4 godziny temu, Yolo napisał:
9 godzin temu, Wielokropek napisał:

Chciało Ci się kiedyś kolegę wytarmosić za włosy i do jaskini? ;) 

Kiedy pić się chce a nie ma z kim, każde chwyty dozwolone!;) 

Może jeszcze łysawego profesora fizyki! eh;)

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Anna napisał:
15 godzin temu, Yolo napisał:
19 godzin temu, Wielokropek napisał:

hciało Ci się kiedyś kolegę wytarmosić za włosy i do jaskini? ;) 

Kiedy pić się chce a nie ma z kim, każde chwyty dozwolone!;) 

Może jeszcze łysawego profesora fizyki! eh;)

Nie wiem jak u @Yolo, mnie łysi nie kręcą :P 

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, Wielokropek napisał:
W dniu 6.06.2022 o 07:09, Brat Jan napisał:

Natknąłem się ostatnio na taką myśl, że do związku powinno się brać kobietę, którą gdyby była facetem chcielibyśmy mieć za kumpla.

:D 

Bzdura. Chciało Ci się kiedyś kolegę wytarmosić za włosy i do jaskini? ;) 

No właśnie.

Patrzysz jedynie przez pryzmat seksu. Zwykle haj przechodzi max po 3 latach. Co dalej? "Bóle głowy" i frustracja?

 

Żeby utrzymać długoterminowy związek trzeba być trochę jak kumple, wspólne zainteresowania itp.

  • Like 4
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.