Skocz do zawartości

Picie alkoholu pod dyktando. Imprezowy Despotyzm.


Voqlsky

Rekomendowane odpowiedzi

Chyba kiedyś ktoś napisał o tym ale  wkurwia mnie " imprezowy despotyzm tyrania ",  kiedy ktoś mówi ci co masz pić ! 

 

Impreza u kolegi pierwsza i ostatnia ;) chyba jakieś święto ON jego rodzina,narzeczona i kilku gości . Przyjechałem  w dobrym nastroju  z własnymi trunkami (wiedziałem że u niego tylko wódkę pija) .Na pytanie czego się napijesz w domyśle (wódka czy herbata ;P) grzecznie odpowiedziałem że wódki nie mogę pić ..oczywiście "Janusze" i "Andrzeje"  docinki śmiechy chichy rechot ..  przywiozłem kilka trunków i napiję się któregoś z ich (oczywiście zachęciłem gości żeby się częstowali , nie jestem samolubem wyłożyłem je na stół)  .

   Szef ojciec kolegi władczym tonem nakazał z góry że będziemy pili wódkę i ktoś zajebał moje alko ze stołu schowali do lodówki.  Fota taka była moja reakcja kieliszek w dół i ojciec kumpla prawie eksplodował ze złości że ktoś go nie posłuchał ,niekończące się przekonywania do wypicia "jednego" , Ojciec kolegi  tyran co chwila próbował mnie w jakiś sposób podebrać czy  obrazić  , gdzie mieszkam,co robię,ile kasy zarabiam, i takie tam. szukał furtki :)  Najgorsze było to że wcześniej z kumplem wypiłem piwko na mieście , do tego zrobiła się noc i śnieżyca.  Uwieziony na krańcu świata...

 

 

Dlaczego "Janusze" nie mogą się wyluzować niech każdy chla co chce...

 

Najlepsze są dyskusje przy stole trwa jakaś ciekawa rozmowa i nagle jeden wstaje "dobra teraz pijemy" przerywa dyskusje, często już niema wznowienia wątku ;P . Przy picu wina,whisky,miodu, czy innych trunków niema takiego problemu ,ktoś gada czasem wypije łyk, rozmawia dalej jest cały czas impreza atmosfera.

Edytowane przez Voqlsky
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, Voqlsky napisał:

Dlaczego "Janusze" nie mogą się wyluzować niech każdy chla co chce.

 

Większość dyktuje warunki-co zrobisz,nic nie zrobisz;).Spróbuj przy''Januszach'' skrytykować ich niby gust alkoholowy,wtedy zaczną się lamenty na Ciebie w stylu''Ty się wcale nie znasz'',''Wszystkim smakuję tylko Ty wybrzydzasz''albo mój ulubiony tekst''Pij nie pier...ol,ważne że poniewiera''Zdarzało mi się w przyszłości pijać przy nich piwa z wyższej półki cenowej(6-8 zł)i jak to się kończyło?najczęściej cichym szydzeniem,że bawię się w burżuja jakiegoś,a piwo to tylko piwo nie ważne czy za 2zł czy za 6zł.

 

33 minuty temu, Voqlsky napisał:

Najlepsze są dyskusje przy stole trwa jakaś ciekawa rozmowa i nagle jeden wstaje "dobra teraz pijemy" przerywa dyskusje, często już niema wznowienia wątku

 

Wódka nie jest raczej trunkiem nadającym się do jakiś mądrych konwersacji,większość tematów schodzi na narzekanie i gadaniu byle by gadać-Scena z Psów Pasikowskiego,gdy Maurer piję wódkę z Młodym,rozmawiając przy  tym w miarę mądrze,jest raczej rzadkością.

 

 

Edytowane przez WOLAND
odstępy
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Voqlsky Rowniez niecierpie jak ktos sie wpierdala w watek i przerywa dyskusje, ze pijemy. Jednak przy wiekszej ilosci osob jest po prostu niemozliwe zeby trafic w moment ciszy. Zawsze bedzie ktos o czyms dyskutowal. Jedyne co pozostaje, to glosniej spytac/zasugerowac "no to co - kolejeczka?".

 

Co do namawiania na chlanie. No coz. Ja moze nie odmowie zbyt czesto kieliszka, jednak najbardziej mnie wkurwia gdy ktos nudzi i meczy. Mam kumpla, ktory mieszka po drugiej stronie miasta. Dzwoni telefon - wpadaj, napijemy sie. Na moja odpowiedz, ze jest kurwa 12 w poludnie a nie bede jechal 1,5h zeby sie najebac zaczyna sie... A co bedziesz siedzial, a wez przyjedz, a daj spokoj napijemy sie... Pada slowo - nie jade, koniec kurwa. Chcesz cos dodac jeszcze? - Obraza, urwanie telefonu.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już gdzieś kiedyś w jakimś temacie napisałem, że mamy popieprzone społeczeństwo, które ocenia kogoś poprzez pryzmat tego czy pije/co pije. Właśnie dlatego jestem samotnikiem, nie lubię jak ktoś mi narzuca to, co mam robić i jak się zachowywać. To samo jest z chodzeniem do kościoła czy innymi głupotami narzuconymi nam z góry przez motłoch. Człowiek z własnymi poglądami, preferencjami, zdaniem - nie ma bytu wśród przeciętnych januszów.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Brzytwa zmienił(a) tytuł na Picie alkoholu pod dyktando. Imprezowy Despotyzm.

Picie to jest dla wielu osób w naszym kraju cel sam w sobie. Nie rozluźnienie po alkoholu, nie coś tam, tylko sam fakt picia.

 

I nieistotne jest, że ktoś nie chce, nie potrzebuje. MUSI PIĆ, BO TAK. Nikt nie ma żadnego konkretnego argumentu na rzecz tego picia, bo NIKT z nich tego picia sam sobie nie wymyślił - ktoś ich nauczył, że tak się robi a oni to łyknęli.

 

I właśnie m.in. dlatego podobnie jak @verde jestem samotnikiem (nie do końca). 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, Eredin napisał:

I nieistotne jest, że ktoś nie chce, nie potrzebuje. MUSI PIĆ, BO TAK. Nikt nie ma żadnego konkretnego argumentu na rzecz tego picia, bo NIKT z nich tego picia sam sobie nie wymyślił - ktoś ich nauczył, że tak się robi a oni to łyknęli.

 

Tylko co w tym piciu jest takiego fajnego?przyznam są trunki które mi raz na ruski rok podchodzą,ba nawet wódki się napiję pod warunkiem,że jest to Absolut;) ale fenomenu picia częstego,nigdy nie pojmę.

 

Odkąd zacząłem przeliczać,co mógłbym kupić zdrowego,a zarazem dobrego do jedzenia zamiast alkoholu,to piję góra 4 piwa miesięcznie-czysty rachunek zysków i stratB)  

Edytowane przez WOLAND
powtórzenie
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mam pojęcia, miałem epizod z alkoholem ale już od dawna go w ogóle nie piję i nie zamierzam.

 

Nie mam nic do tego, że ktoś pije, bo to nie jest moja sprawa. Ale mam straszne uczulenie na ten kult alkoholu, który zresztą nie tylko w naszym kraju występuje, ale jednak w Polsce osiągnął on gigantyczne rozmiary. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W moim towarzystwie o ile jest większa liczba osób, to nie ma problemu, aby każdy pił to, co mu smakuje. Zazwyczaj kilka osób zakupi wódkę czy whisky i będą ją mieli z kim popijać. Ja przykładowo nie przepadam za whisky i nikt nie robi mi z tego powodu problemu.

 

Z wódką lub z piciem w mniejszym gronie bywa różnie, ale do ekscesów nie dochodzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Voqlsky Kilka lat temu sam bym Ci powiedział, żebyś pił i nie wymyślał. Kulturalnie i bez chamstwa, ale i do tego teraz wstyd się przyznać.

Od ponad 4 lat nie łykam i jak mi ktoś przy stole proponuje alkohol, to mówię, że nie piję. Dodaję od razu, że mi wódka zaczynała smakować i całkowicie rzuciłem. Nikt więcej nie dopytuje i nie namawia więcej. O dziwo, jak kiedyś mówiłem, że nie piję, bo rzuciłem, bez jakiegoś konkretnego powodu, to były docinki w stylu:

A ty co? Do jechowych się zapisałeś?

 

Ludziom nie przetłumaczysz, że nie będziesz pił wódki, bo Ci w gardle staje, albo masz przykre wspomnienia; że wolisz piwo, albo miód pitny.

Mi teraz na sam zapach wódki się niedobrze robi. Wcześniej to było nie do pomyślenia.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem Wasze wkurwienie, ale musicie po prostu NADAL WALCZYĆ o swoje...

 

Ja, choć "wódki i pacierza nie odmawiam" :D, to NIGDY nikogo nie namawiam, nie wymuszam itp.

Owszem, zawsze zaproponuję gościom jakiś alkohol, ale jak nie, to nie...

Raz wystarczy mi "nie" i dociera...

 

Od wielu lat również gdy jestem "w gościach", odmawiam picia różnych wynalazków - kolorowej, whisky, piwa, czy co tam jeszcze (koniak albo bimber, w sumie to to samo....brrr)

Piję wyłącznie wódkę czystą, z energetykiem ewentualnie z dobrym sokiem :lol:

 

Nienawidzę również tekstów typu "No pij kurwa!", albo "A Ty oszukujesz!" - mam swoje tempo i nikt mi nie będzie mówił, kiedy mam wypić.

Ja zechcę, to wypiję trzy pod rząd, albo jednego na godzinę - to moja sprawa!

Dlatego preferuję drinki z wódką, a nie picie z kieliszka "na komendę"...

Zresztą już niejeden przejechał się w rywalizacji w piciu ze mną, i zasnął, podczas gdy ja hasałem do rana :lol:

Mocarze kurwa, ci co najwięcej krzyczą przy piciu, najszybciej padają jak muchy...

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja lubię czasami napić się wódki. Rzadko, bo parę razy w roku mam na to ochotę, ale po prostu mi smakuje i nie ma w tym niczego złego.
Lubię tylko jeden gatunek wódki. Niektóre po prostu mi nie smakują i trudno jest to przełknąć.

 

Mam gdzieś zdanie innych ludzi. Wiem, że teraz w knajpach jest moda na to, aby pić Whisky i inne świństwa. Ja mam to gdzieś. Jak mam ochotę, to podchodzę do baru, biorę 50ml + przepitkę, wypijam na szybko i wracam się bawić.

Na picie musi być odpowiedni nastrój i atmosfera. Człowiek musi być wypoczęty i po prostu musi mieć "dzień".


Z piciem "na komendę" czasami się spotykam, ale generalnie mam to gdzieś. Z reguły na weselach. W normalnym towarzystwie, gdy rozmowa jakoś się klei, to polewa się wtedy, gdy coś się układa, ludzie się zgadzają. Taki przypieczętowanie dyskusji: "no to napijmy się za...." ;)



Z tym kultem alkoholu, to jest coś na rzeczy.

U mnie w rodzinie ojciec nie pije wcale, a matka sporadycznie w niewielkich ilościach. Nawet z bratem nie pijam wódki, bo go nie lubię. On chla ze swoimi kumplami, a ja - ze swoimi.
U dziewczyn, z którymi się spotykałem, co weekendowe picie alkoholu było czymś normalnym. Będąc z nimi (z każdą w różnym czasie) piłem znacznie więcej niż teraz, kiedy jestem sam i alkoholu mam pod dostatkiem ;) Ludzie chyba nie wyobrażali sobie weekendu bez alkoholu. Ja tak naprawdę mógłbym pić przez jeden dzień w tygodniu i szkoda  jest mi marnować ten czas na chlanie. Następnego dnia człowiek dochodzi do siebie zamiast coś ogarnąć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W takich spotkaniach chodzi głównie o picie. Reszta to dodatki. Ja nigdy nie rozumiałem picia wódki równo z innymi i tekstów typu "jesteś kolejkę do tyłu", "jesteś dwie kolejki do tyłu". To samo dotyczy drinków z whisky i nawet piwa! Najlepsze jest to, że wszystkie te teksty padały z ust przyjaciół i najbliższych kolegów.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"A terazzz idziemy na jednego..." :D mój ulubiony kawałek na weselach, w końcu można odstawić ciotkę czy inną babcię i siąść na dupie i pożreć. 

 

Na ostatnim spotkaniu klasowym z liceum, jeden kumpel zarzucił na głos "proszę jaki asertywny się zrobił, pan prezes, jeszcze się rozsiadł w fotelu jak król" :D na szczęście żartobliwym tonem, ale ogólnie jakoś nikt nie mógł pojąć jak można nie pić, skoro się tyle czasu nie widziało. 

Edytowane przez radeq
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz głos młodego pokolenia (26 lat :P).

 

W moim otoczeniu praktycznie nie zauważam już tego problemu alkoholowego kultu.

Praktycznie normą jest, że przychodząc na domówkę każdy przynosi alkohol dla siebie + ewentualnie flaszka albo wino dla gospodarza.

Chcesz pić miód, pijesz miód, chcesz pić cydr to sobie go przynieś i pij cydr - "No problem at all"

Nie spotkałem się jeszcze, żeby ktoś kogoś wyśmiał, podburzał, nagabywał. Nietypowe trunki często spotykają się z zaciekawieniem, i można stracić pół butelki dobrego piwa bo inni chcą spróbować :P

 

Natomiast problem jest rzeczywiście obecny wśród "starszego" pokolenia. Jako dziecko bardzo lubiłem święta, np. Boże Narodzenie, teraz już sporo mniej, bo każda taka okazja kończy się łojeniem wódy.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na weselach nigdy nie rozumiałem ludzi, którzy często polewają, a sami piją po pół kieliszka, a później jeszcze kłamią, że pili tyle samo i nic ich nie bierze. Żenua.

Piję, bo mam ochotę. To nie są żadne zawody. Jak ktoś chce bić rekord, to proszę bardzo, ale nie w moim towarzystwie. Ja nie biorę udziału w takiej rywalizacji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też nie lubię tych rytuałów. Jak ktoś pije herbatę czy colę to pije to normalnie, dla siebie, ile chce, jak chce i kiedy chce. W przypadku alkoholu zaczyna się ,,wyliczanie'' - a bo Krzysiek z Maćkiem to zero siedem obalili i jeszcze po dwie lampki wina, a ja to trzy browary do tego, bla bla bla...

 

Czy ktokolwiek mówi: wypiłem wczoraj dwie szklanki wody i zjadłem trzy kanapki z ogórkiem? Nikt. 

 

Nie mam nic do spotkań/imprez, na których alkohol jest dodatkiem, jednym z kilku czynników a nie celem samym w sobie. Ale gdy głównym tematem i bohaterem jest alkohol, nie ma tam czego szukać (chyba, ze komuś się chce ruchać, a akurat panny piją). 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie zawsze bawi to, jak ludzie chwalą się tym, ile wypili :)

A co to kogo obchodzi? Ja nikomu nie mówię, ile wypiłem. To jest moja sprawa. Nie uważam tego za powód do dumy, raczej za coś normalnego.
Jak mam ochotę, to piję. Jak nie chcę, to nie piję. To ja o tym decyduję.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Nie przepadam za ludźmi, którzy prowadzą styl życia polegający na tym, że w każdy weekend muszą się urżnąć jak świnie do upadłego.

Tak jakby nie można było alkoholu traktować jako środka na rozluźnienie i świetnie się bawić poprzez jakieś wspólne rozrywki. Na przykład, jakiś maraton filmowy/serialowy, jakieś gry planszowe przy dobrym trunku czy też gry w karty. Wyjście na jakieś kręgle, bilard to też fajna opcja z alkoholem.

Sam preferuję takie rajdy rowerowe do pewnego punktu, tam ognisko i jakieś piwska. Potem powrót do siebie na rowerach. Dobre są też jakieś koncerty czy imprezy w klubach w ekipie gdzie można potańczyć, poznać jakieś panny czy też nowych znajomych. 

Naprawdę jest wiele możliwości by się świetnie zabawić w weekend, niekoniecznie kończąc na zarzyganej podłodze po mocno zakrapianej imprezie.

Edytowane przez CalvinCandie
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.