Skocz do zawartości

"Dlaczego oni nie chcą brać z nami ślubu"


Rekomendowane odpowiedzi

No właśnie. Dziś z rana na Onecie natknąłem się na link do pewnego portalu na literę S, w którym Pani psycholożka wyjaśnia dlaczego dzisiejsi mężczyźni nie chcą brać ślubu.

 

Sądzicie, że to kompletne wyliczenie przyczyn? Jakie są Wasze powody takiego podejścia i czy mieszczą się w w tym wyliczeniu?

 

https://porady.sympatia.onet.pl/sympatia-radzi/dlaczego-on-nie-chce-wziac-ze-mna-slubu/plqz88z?utm_source=onet.pl&utm_medium=referral&utm_content=slub&utm_campaign=trescired1_0902

 

Dla mnie brak tu jest pozycji, że nie chcą, bo są świadomi konsekwencji, zwłaszcza prawnych, wynikających ze ślubu.

Poza tym fragment od braku brania odpowiedzialności przez tzw. wiecznych chłopców to typowa babska gadka. Jak nie chcesz spełniać jej wizji życia (która to z samej definicji jest przecież odpowiedzialna), to jesteś nieodpowiedzialnym gówniarzem... 

 

Gdyby nie był to odpowiedni dział, proszę o przeniesienie do właściwego.

Edytowane przez ElChico
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Amerykańska psycholog, dr Valerie Golden z Columbia University’s Medical School, zauważa, że w istocie istnieje pewien typ ludzi, który bardzo późno (a czasem wcale) dojrzewa do poważnego związku i decyduje się na zaślubiny. "

 

To chyba o mnie :P

A co do sensu zawierania małżeństwa w dzisiejszych czasach to nie bede sie wypowiadał, bo juz to było tu wałkowane nie raz, prawda? ;) 

 

Niestety panie mają jakis straszny pociąg do formalizowania związku i ja to rozumiem nawet odrobinę, w końcu to w ich interesie...

A taka 30-stka z artykułu to tym bardziej ma ciśnienie. Natura i tyle, heh.

 

Tak czy siak lepiej takie sprawy wyjaśniać na początku. Mnie czeka niebawem taka rozmowa, chociaż panna juz z grubsza wie jakie ja mam podejście do tego.

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakie pierdolamento, prawda jest taka, że co raz więcej facetów jest świadomych ryzyka jakie niesie ze sobą małżeństwo, i nie chcą pozwolić sobie na późniejsze męczarnie związane z rozwodem, i zabraniem całego życiowego dorobku, bo nie spełniało się "oczekiwań" pańci. Proste jak drut.

  • Like 5
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kobiety wyjaśniają, tłumaczą pojęcia:

np prawdziwy mężczyzna (samo to pojęcie jest z dupy, to jest i nieprawdziwy?). 

 

Jak osobnik odmiennej płci może wiedzieć jak zachowywać i co powinien robić osobnik przeciwnej płci? Jednakże kobiety to robią, my na to pozwalamy i mało tego, wierzymy w to:

 

Gdzie są prawdziwi mężczyźni? Pytanie powtarzane jak przyśpiewki harekryszna. Kobietki ustawiają wszytko pod siebie. Robisz tak jak ona chce i powinno być OK, a pojawia się gadzi mózg... I jest już po wszystkim.

 

Zatem polecam na spotkaniach towarzyskich wciskać:

Gdzie są prawdziwe kobiety? Tak for fun...

Bo chleba z tego nie będzie.

Jestesmy w kryzysie, przez zapach z groty.

  • Like 4
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z @Przemek1991 w obecnym porządku prawnym nie ma możliwości stworzenia "partnerskiej" relacji bo małżeństwo to nic innego jak monopol kobiety. Po obserwacji otoczenia chłopaki nie chcą dać się zamykać w dyby.

Małżeństwo choć w podstawach słusznie to poprzez zmiany małym druczkiem staje się nie do przyjęcia. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, Garrett napisał:

"Amerykańska psycholog, dr Valerie Golden z Columbia University’s Medical School, zauważa, że w istocie istnieje pewien typ ludzi, który bardzo późno (a czasem wcale) dojrzewa do poważnego związku i decyduje się na zaślubiny. "

 

Tak to MGTOW, Redpilersi, i My.

Tylko o dojrzewaniu, nie ma mowy, my już dojrzeliśmy, a raczej przejrzeliśmy.

 

11 minut temu, zuckerfrei napisał:

Gdzie są prawdziwi mężczyźni? Pytanie powtarzane jak przyśpiewki harekryszna. Kobietki ustawiają wszytko pod siebie. Robisz tak jak ona chce i powinno być OK, a pojawia się gadzi mózg... I jest już po wszystkim.

 

Zatem polecam na spotkaniach towarzyskich wciskać:

Gdzie są prawdziwe kobiety? Tak for fun...

Bo chleba z tego nie będzie.

Haha, zgadzam się, ten termin należało by wprowadzić na stałe do obiegu. Może założyć nowy temat pt. Definicja prawdziwej kobiety.

?

Pani psycholog wyjaśnia ???

Kurwa komu??? 

No naprawde powinno się stworzyć taki cykl w tv. Omijać szetokim łukiem

Edytowane przez Łabędź
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przecież nic nie stoi na przeszkodzie by kobiety zakładały związki partnerskie, zapładniały się w bankach nasienia i tworzyły wzorowe rodziny oparte o miłość, wierność , zrozumienie itp.

 

No to żart oczywiście. Jeszcze nigdy nie widziałem dorożki bez konia, ale za to z dwoma woźnicami.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Łabędź napisał:

Tylko o dojrzewaniu, nie ma mowy, my już dojrzeliśmy, a raczej przejrzeliśmy.

Jasny gwint, tak szybko przejrzałem? A może masz na myśli przejrzenie na oczy? :D

1 minutę temu, NurniF napisał:

Jeszcze nigdy nie widziałem dorożki bez konia, ale za to z dwoma woźnicami.

Hah, racja!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, ale również prawda przebija się przez to babskie pierdolamento, bo zobaczcie, że na sam koniec (ale jednak) psycholożka przyznaje:

"Równie częstą przyczyną niechęci do ślubu jest sama kobieta i jej zachowanie - uporczywe, męczące lub zimne i nieprzystępne"

 

Rzecz w tym, że to jest główna przyczyna. Żaden facet świadomy biologii i psychiki kobiety, mający świadomość hipergamii kobiet, księżniczkowatości, gównoburzy o byle pierdoły (bo emocje być muszą!) nie będzie się pchał w formalizowanie związku...

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ElChico ona jedno zdanie my całe forum. Nigga Please. :)

 

@Tornado raz na prywatce odwróciłem schemat i wpierdalalem taka piłkę paniom, (miałem naprawdę dobry humor i głupawkę). Zrobił sie trochę z tego stand up, ale lica matek Polek - rozgrzane do czerwoności, wnerw, a niby sie śmiały.

 

Zona to nawet pokolezensku dupy nie da. (Mężowi). 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ElChico, jasne krurko i na końcu mówi , że kobieta może mieć w tym swój wkład. Podoba mi się reszta

"Kiedy w relacji, zamiast szczerego rozmawiania o problemach, pojawia się gra w zgadywankę "co mój partner miał na myśli", to często jest to równia pochyła w kierunku rozpadu związku"

Co mój partner miał na myśli mówiąc że nie chce się żenić - na pewno to że z inną...

Co mój partner miał na myśli mówiąc że nie chce mieć dzieci - na pewno że teraz...

?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Maja ma 30 lat, Karol 35. Rozstali się przed tygodniem. Powód był jeden. Karol kategorycznie obwieścił jej, że nie ma zamiaru brać ślubu. Ani za miesiąc, ani za rok. "Ślub to nie dla mnie" - uciął kolejną dyskusję, a Mai zapaliła się już na dobre czerwona lampka. Ich oczekiwania wobec życia okazały się na tyle odmienne, że nie ma sensu kontynuować relacji dalej.

 

Miso nie chciał ładować się w bagno :) Pani pewnie robiła szlabany na dupkę i inne dojrzałe zachowania: czas założyć spodnie/ Kasia ma już dzidzię / nie kochasz mnie? Ściana ją uderzyła, a tu szok facet nie chciał niszczyć sobie życia. Wiadomo, jak to po 30-stce chciałaby już móc zjeść sobie coś zdrowego np mały tort, kilogram frytek - a tu pech, bo o figurę trzeba dbać :)

 

Co jest nie tak z tymi facetami? A może to ze mną coś nie gra?

To pytania, jakie zadaje sobie Maja podczas naszej rozmowy. Początkowo mówi, że większość jej znajomych jest już po ślubie, tylko ona ma pecha. Potem jednak, gdy głębiej analizuje znajome związki, zauważa, że sporo koleżanek, tak jak ona, ciągle, mimo dobiegającej trzydziestki lub czterdziestki nazywa swojego partnera per "chłopak" czy "narzeczony", a nie mąż.

 

Presja społeczna i biologiczna na małżeństwo, żeby ciepły i dobry miso nie mógł już z kajdan się wyrwać :) Niedojrzali i źli chłopcy: jak to bez ślubu? To po co żyć?

 

 

Amerykańska psycholog, dr Valerie Golden z Columbia University’s Medical School, zauważa, że w istocie istnieje pewien typ ludzi, który bardzo późno (a czasem wcale) dojrzewa do poważnego związku i decyduje się na zaślubiny. Golden podkreśla, że choć to głównie mężczyźni, ale też i pewna część kobiet, robi wszystko, by uniknąć ołtarza. Przeprowadzone przez nią badania wskazały kilka najpopularniejszych powodów, dla których ludzie wybierają życie bez formalizacji związku. Warto się z nimi zapoznać, bo jak twierdzi badaczka, te typy niemalże na pewno ślubu z nami nie wezmą.

 

Istnieje pewien typ który bardzo późno dojrzewa do poważnego związku - no tutaj to padłem :P Jaki to jest poważny związek? Taki, gdzie mężczyzna oddaje w zębach ciężko zarobione pieniądze? Gdzie siedzi w ciepłym pulowerku po pracy i spełnia zachcianki księżniczki? Nie ma pasji? - bo pasję to szatan pewnie wymyślił, żeby chłopa od najważniejszych rzeczy odciągać np. od myszki. Spotkania z przyjaciółmi? Nie! Misiu trzeba założyć spodnie!

 

Ma "fobię związkową"

Wolność ceni bardziej, niż związek. Wręcz obsesyjnie usiłuje podkreślać swoją niezależność. Na przykład nie wyobraża sobie jechać z tobą na wakacje albo żebyście ze sobą zamieszkali. Zawsze płaci tylko za siebie. Nie uwzględnia cię w swoich planach ani nie liczy się z tym, jakie masz swoje. Nie jest zainteresowany dbaniem o komfort partnerki. Bycie z takim mężczyzną to trochę jak bycie samemu z atrakcjami od czasu do czasu. Nadzieja, że któregoś dnia on nagle zrozumie, że podstawą zdrowej relacji jest wspólne dbanie o związek - jest niestety naiwnością.

 

 

Zawsze płaci tylko za siebie - to już faktycznie objaw niedojrzałości, bo każdy zdrowo myślący człowiek oddaje oszczędności na inną osobę, nic z tego nie mając :) Dbanie o wspólny związek - (czytaj) o nią + ewentualne dziecko. Twoje potrzeby się nie liczą. Jej wkład też jest przecież duży! Dla Ciebie zmusza się do seksu (co prawda raz w miesiącu), a Ty tego nie doceniasz!

 

Szuka niedoścignionego ideału

Tacy mężczyźni dobiegają często 40-tki, nawet 50-tki i mawiają, że jeszcze nie poznali swojego ideału. Kobieta jest dla nich jak kryształowy wazon - musi być pozbawiona skazy czy rysy, żeby się na tyle spodobać, aby on się zakochał. Mają tendencje do bardzo szczegółowego, drobiazgowego przyglądania się kobietom. "Zbyt pulchne kolana, za wąskie stopy, zbyt natarczywy ton głosu, nie dość dobrze zdana matura, popełnienie błędu językowego". Powody odrzuceń bywają kosmiczne, bo tak naprawdę te "wyliczanki wad" są tylko wymówką.

W istocie mężczyźni szukający ideału to zazwyczaj zakompleksione osoby, które w ten sposób chcą podreperować swoje ego. Często lata zajmuje im uświadomienie sobie, że żadna kobieta na świecie, nawet Miss Świata z mózgiem Einsteina nie wyleczy go z niskiego poczucia własnej wartości, może jedynie tymczasowo go wzmocnić. Nie ma co się też łudzić, że on przy nas się zmieni, przestanie być tak drobiazgowy - praktyka pokazuje, że często nawet psychoterapia może nie pomóc, a człowiek całe życie będzie z niezadowoleniem kręcił nosem, żyjąc w iluzorycznym świecie swoich fantazji.

Często mężczyźni szukający ideału mają tendencje do zakochiwania się w kobietach nieosiągalnych, niedoścignionych, idealizując je. Gdy jednak w końcu zdobywają taką kobietę, ich entuzjazm gwałtownie opada - bo przecież ideały nie istnieją.

 

 

Jak można mieć swój ideał? Przecież myszka jest idealna! Nie ważne, że po ślubie nie goli nóg i wygląda, jak po przeżyciu katastrofy nuklearnej. Nie masz prawa mieć kobiety idealnej! Nasze kochane Panie, też mają bardzo małe wymagania względem Panów, bierzmy z nich przykład: musisz mieć 180, ciało sportowca, wykształcenie wyższe (najlepiej zagraniczne), musisz być pewny siebie i czuły, kochający i stanowczy, bogaty i szczodry, opiekuńczy i dominujący + dodatkowo wystarczy mały jacht i podróż dokoła świata i Pani jest Twoja!

 

 

Jest uwikłany w relacje rodzinne

Nie ma w swoim sercu miejsca na miłość i poważny związek, o małżeństwie nie wspominając. Dlaczego? Pozornie wolny, może być jednak uwikłany w pozazwiązkowe relacje - na przykład w relacje ze swoimi rodzicami lub dziećmi. Często tacy mężczyźni początkowo wzbudzają zainteresowanie i czułość. Która z nas nie chciałaby, żeby jej partner był "rodzinny"? Z czasem jednak okazuje się, że jego przestrzeń całkowicie pochłaniają inne role życiowe - przykładowo rola syna, brata, ojca. Na rolę męża nie starczy mu już czasu.

W przeciwieństwie do wcześniejszych przykładów ten wcale nie jest niedojrzały - wręcz przeciwnie. Być może całe życie musiał się kimś opiekować, zajmować, brać odpowiedzialność. Teraz wydaje mu się, że bez niego świat stanie na głowie, a jeśli nagle przestanie być oparciem - rozczaruje i zawiedzie bliskie mu osoby. Nie chcąc mieć poczucia winy, poświęca swoje szczęście (i niestety twoje), by zadowalać potrzeby rodziny.

Do takiej osoby można dotrzeć, podpierając swoje argumenty także opiniami jego przyjaciół czy dalszej rodziny. Posłucha, jeśli pokaże mu się, co robi, do czego to prowadzi oraz jeśli ktoś inny, ważny, także zauważy jego problem. Psychoterapia/coaching/podesłane mu teksty psychologiczne mogą również bardzo otworzyć oczy.

 

 

Nie chcą wydawać całej kasy i uwagi na myszkę, bo np. ich tata jest chory i wymaga opieki - taki mężczyznom mówi dość!

Akurat z tym się spotkałem ostatnio, laska rzuciła kumpla, bo musi się ciężko chorym tatą opiekować i nie ma tyle czasu dla niej :)

 

Jest wiecznym chłopcem

Ten typ człowieka z kolei, w przeciwieństwie do poprzedniego, raczej nie wykazuje się nadodpowiedzialnością. Wręcz przeciwnie może dobiegać 60-tki, a nadal mieć w sobie chłopięcość. Początkowo to nawet urocze. Taki mężczyzna niejednej kobiecie potrafi zawrócić w głowie swoją nonszalancją, beztroską, spontanicznością. Jest jak dziecko, kobieta chce instynktownie się nim zaopiekować, nie potrafi się gniewać. Mały chłopiec jest egoistą, ale pełnym wdzięku, więc wiele mu się wybacza. Przez miesiące, a nawet lata można nawet przymykać oko na jego niechęć do angażowania się - z nadzieją, że przecież w końcu jego dojrzała część osobowości musi dojść do głosu.

Czy musi? Niekoniecznie. Typ wiecznego chłopca chce czuć się dzieckiem cały czas. Takie osoby raczej nie dojrzewają, albo robią to bardzo późno.

U podłoża bycia wiecznym chłopcem często stoi wychowanie przez nadopiekuńczych rodziców, egocentryzm, narcyzm. Albo przeciwnie - tragiczne dzieciństwo, które zaowocowało emocjonalnym "utknięciem" w wieku wczesnoszkolnym. To osoby, które całe życie kokietują innych w ten sposób, osiągając korzyści. Nie nadają się do związku, bo nie chcą odpowiedzialności, nie chcą zmagać się z ograniczeniami, nie chcą poważnego życia. Wolą zabawę, beztroskę, szaleństwo. Często przeżywa się z nimi gorące wakacyjne romanse, szalone przygody. Kiedy jednak przychodzi do życia w szarej rzeczywistości, wieczni chłopcy po prostu znikają jak duchy.

 

Mężczyzna pełnej energii, spontaniczności, chęci zwiedzania świata, mający hooby? Taki, który ma swoje plany i marzenia? Cieszy się życiem? Ooo.. Niech Pań Bóg dobry nas chroni przed takim! On nie będzie chciał brać nadgodzin, żeby coś kupić potrzebnego dla rodziny (dla niej), bo np. będzie chciał przejechać całą Amerykę motocyklem! Nie będzie grzecznie siedział w domu i wysłuchiwał dojrzałych wywodów myszki, tylko weźmie kumpli i pojadą w Tatry na tydzień! To wieczny chłopiec, a nie materiał na dojrzały związek :)

 

Gdy "winę" ponosi kobieta

Nie byłoby prawdą stwierdzenie, że tylko przez tych pięć powodów mężczyźni na myśl o ślubie z nami uciekają gdzie pieprz rośnie. Równie częstą przyczyną niechęci do ślubu jest sama kobieta i jej zachowanie - uporczywe, męczące lub zimne i nieprzystępne.

Kiedy w relacji, zamiast szczerego rozmawiania o problemach, pojawia się gra w zgadywankę "co mój partner miał na myśli", to często jest to równia pochyła w kierunku rozpadu związku. Bez względu na to, jak długa droga przed nami do małżeństwa, kluczowe jest dbanie o związek. A o związek najlepiej się troszczyć poprzez wnikliwe przyglądanie się nie tylko partnerowi, ale przede wszystkim sobie. Temu, co my możemy polepszyć w relacji, czym ona jest dla nas, jak my się w niej czujemy i ile w nią wkładamy.

Przy niekorzystnym bilansie - nie bójmy się szczerze porozmawiać. Czasami emocjonalny rozpad związku można naprawdę przeoczyć, a wtedy skutki mogą być opłakane.

 

Uporczywa, mecząca, zimna i nieprzystępna? Panowie znacie takie? Panie są przecież takie dojrzałe w relacjach z nami. Nie ma fochów, shittestów, szlabanów na seks, manipulacji i porównywań. Wiadomo szczera rozmowa oparta na logice załatwi wszystkie problemy w związku. Pani psycholog radzi nie opierać takich rozmów na emocjach :)

 

Droga Pani psycholog, dr Valerie Golden - powiem Pani tylko tyle:

Znalezione obrazy dla zapytania you haven't power here gif

 

 

 

 

 

 

  • Like 4
  • Dzięki 4
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, ElChico napisał:

Poza tym fragment od braku brania odpowiedzialności przez tzw. wiecznych chłopców to typowa babska gadka. Jak nie chcesz spełniać jej wizji życia (która to z samej definicji jest przecież odpowiedzialna), to jesteś nieodpowiedzialnym gówniarzem... 

Słyszałem to od większości moich ex. Jak było dobrze, to było dobrze. Ale jak ich plany zaczynały być różne od moich, głównie chodziło o moje zasoby, to gdy kończyłem takie znajomości to zawsze słyszałem że jestem nieodpowiedzialny, niedojrzały, egoista. No tak, bo miało być tak jak ona chciała....

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze mówiąc mnie akurat nie razi ten mocno stonowany artykuł, bazujący na badaniach i ze starannym doborem słów. Nie zabrakło też akapitu o winie kobiet która jest "równie często". Nie ukazuje całościowo problemu, bo nie ma w nim perspektywy faceta i stosunku do współczesnej instytucji małżeństwa, ale od strony psychologicznej coś w tym może być.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cały artykuł nie dotyka istoty problemu. Trochę mi ciśnienie podniósł bo jak widzę, że ktoś opisuje problem wskazując przyczyny pośrednie a nie główną istotę rzeczy to mnie to irytuje.

 

Należały by odwrócić pytanie i zapytać kobiet: Dlaczego wam tak zależy na małżeństwie ? Co w nim jest takiego ważnego ?

Jestem ciekaw odpowiedzi. Przy czym matrix jest tak silny, że szersza dyskusja w mediach na ten temat jest niemożliwa. Tak silnie zostaliśmy zaprogramowani, że nawet nikt nie stawia takiego pytania.

 

Dla mnie osobiście powody podane w artykule są pośrednie i dotyczą małej grupy mężczyzn.

Główny powód to olbrzymie konsekwencję finansowe i komplikacje rozwodowe. Po prostu z tej umowy nie można się łatwo wycofać bez szkody dla siebie. W sytuacji jeśli oboje się dogadaliście co do rozwodu to może jakaś to jeszcze pójdzie ale gdy jedno utrudnia to robi się koszmar. Widzę po znajomych.

 

To jest abstrakcja i zwykły przymus aby oczekiwać, że para dwudziesto kilku latków ma na tyle doświadczenia życiowego, zna siebie oraz życie aby podjąć decyzję o wspólnym życiu aż do śmierci. To się ma prawo nie udać i należy umożliwić ludziom rozpoczęcie życia od nowa bez rujnowania im życia rozwodem, podziałem majątku i stronniczością sadu na rzecz kobiet.

 

Taka drobna zmiana - intercyza obowiązkowa, domyślna. Dopiero na pisemne żądanie obu stron jest usuwana.

 

Mówię to po 10 latach małżeństwa.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, RealLife napisał:

Należały by odwrócić pytanie i zapytać kobiet: Dlaczego wam tak zależy na małżeństwie ? Co w nim jest takiego ważnego ?

 

Nie raz zadawałem to pytanie koleżankom, które mnie pytały dlaczego mam 30,31,32 czy 33 lata i nadal nie mam żony.

Odpowiedzi? Wszystkie podobne. Poczucie bezpieczeństwa (finansowego), coś wspólnego (finansowo), żeby mnie nie zostawił z niczym (finansowo).

Pamiętam tylko jedną koleżankę (akurat singielkę) która odpowiedziała, że koniecznie zależy jej na małżeństwie dla tradycji. Po prostu z powodów tradycji, religii, czy jak to ująć. Brzmi ok, można ją usprawiedliwić skoro ma takie przekonania? Ale oczywiście pogadałem o tym z nią konkretniej i wyszło co oznacza dla niej tradycja: ona siedzi w domu z dziećmi i nie pracuje, a mąż zarabia i daje jej pieniądze, dom, wszystko. Taka tradycja... ?

  • Like 1
  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minutes ago, JacekWaw said:

 

 

Odpowiedzi? Wszystkie podobne. Poczucie bezpieczeństwa (finansowego), coś wspólnego (finansowo), żeby mnie nie zostawił z niczym (finansowo).

 

 

Dokładnie. Finansowo. To jest słowo klamra łącząca wszystkie podawane przez kobiety argumenty do poparcia małżeństwa.

Gdyby faktycznie myślały o partnerskim związku to by w zupełności starczyła sama ceremonia (a niech kobiet ma czym się pochwalić przed koleżankami) bez uwikłania się w stan prawny.

Kobieta poprzez małżeństwo chce mężczyznę zdobyć, usidlić aby mieć pewność, że będzie zaspokajał jej potrzeby (nie tylko finansowe). To czysta kalkulacja zysków.

 

Czasem słyszę głosy, że małżeństwo to podstawowa komórka społeczna, to rdzeń państwa i społeczeństwa, bez tego nie ma ładu społecznego. Gówno mnie obchodzi ten ład społeczny robiony moim kosztem. Frajerów i tak nie zabraknie co pójdą na rzeź.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja napiszę od siebie co mnie odstrasza od formalizowania związku (zakładając, że w ogóle znajdę kobietę do tego się nadającą).

 

Po kilku latach małżeństwa, około 2-3, minie haj hormonalny. Nie mam żadnej gwarancji, że moja żona nie pozna jakiejś lepszej gałęzi czy też jakiegoś samca alfa i pójdzie z nimi w tango.

 

Teraz tak. W razie rozwodu ona dostanie w nagrodę opiekę na dziećmi i połowę naszego majątku. Ponieważ mam dobry zawód, w większej części ja wypracuję ten majątek. Oczywiście jak myszka mnie zdradzi, to i tak dostanie w nagrodę połowę "naszego" majątku. Jeśli nie wywalczę rozwodu z jej wyłącznej winy, może dostać również alimenty dla siebie. Jak będzie złośliwa, to nie będę widywał naszych dzieci, a jej nowy gach zostanie ich faktycznym ojcem.

 

Intercyza, o ile Pani się na nią zgodzi, zabezpieczy mnie przed przejęciem przez nią majątku, ale opieka nad dziećmi, alimenty i kontakty z nimi chronią interesy naszych Pań.

 

Pytam teraz poważnie, jaki ja mam interes jako facet, żeby podpisywać taką umowę?

 

I niech Panie nie mówią mi, że ten scenariusz wyżej opisany to science fiction, bo jestem prawnikiem i na codzień mam od cholery takich spraw (ok. 1/3 małżeństw się rozwodzi).

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm, kiedyś kuzyn przy stole powiedział do drugiego kuzyna w związku z brakiem ślubu na moim konice, cytuje ''A co ma mieć lepiej?''

 

Czemu nie chcę brać ślubu?

Mogę napisać tylko ze swojego punktu widzenia

 

1.Bo jest mi dobrze tak jak jest, umiem sprzątać, gotować, prasować, jestem porządkowy i tak dalej.

2. Bo jestem skrajnie seksistowski i wiem że przy jednej cipie bym się nie wyżywił...

3. Bo 95% kobiet z którymi się umawiam, nie ma nic do zaoferowania, ziewać mi się chcę jak na kolejnej randce słyszę te same schematy, żadna nie potrafi mnie zaskoczyć, są nudne, przewidywalne.

4. Bo w małżeństwie nie mam żadnych praw ani sojuszników, spizdowaceni owinięci wokół palca znajomi mężowie są zagrożeniem i sojusznikami swoich bab, nieświadomie nawet, a kolejnych wrogów nie chcę sobie robić.

5. Bo w pewien sposób tracę swoją suwerenność i nie mam takiego pola manewru jak teraz.

6. Bo pierdole niedzielne schabowe u teściów

 

  • Like 6
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ta pani psycholog zapomniała, że jest w pracy bo wypowiada się prywatnie, jako kobieta a nie specjalistka :D. Bo skąd ten durny przytyk, że "facet nie dojrzał"? Ja to odbieram jak taki tani szantaż emocjonalny: "nie dojrzałeś, jesteś be! Jesteś gorszy! Inni już założyli rodziny a ty co...?". Tam już na początku powinno pisać: "istnieje grupa mężczyzn świadoma niedogodności jakie niesie ze sobą małżeństwo. Wiedzą, że im się to kompletnie nie opłaca więc są zajebiście świadomi i dojrzali. Bardziej od ciebie droga czytelniczko".

 

Bawi mnie to babskie kolektywne myślenie typu "wszyscy już...":
a) wzięli ślub to ona szuka męża xD
b) (kilka lat później) wzięli rozwód więc ona zaczyna rozważać czy też nie powinna xD
Tego po prostu nie da się traktować poważnie.

  • Like 5
  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ja uprawiam seks tylko przed ślubem! Na co żonie taki mąż! dla hajsu, eeeeeeeee

Cwana manipulacja, bo faceci nie chcą!!, oj oj, iluż to chłopaków by chciało ale, wiadomo.

 

 "Drogie panie, znam wasze problemy, ale ja mogę tylko każdą z was porządnie przelecieć, tak od serca, bo na więcej nie mam czasu ani ochoty"

Taki jeden kiedyś tak powiedział.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znowu jakaś pani psycholozka, dajcie jakiegoś pana psychologa,w końcu mamy to równouprawnienie czy nie? Jakoś nie widzę panów psychologów wypowiadajacych się na te tematy.

Dobra wracając do tematu: trzeba być chyba pozbawionym rozumu, aby podpisywać skrajnie dla siebie niekorzystna umowę jaka jest małżeństwo. Jak dla mnie za mało jest tu konsekwencji wynikających z samej babskiej natury, czyli wieczne niezadowolenie, ciagla roszczeniowosc, chec podporządkowania faceta pod siebie, które czynią z kobiet zerowy materiał na żony.

Edytowane przez Krugerrand
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.