Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Niedawno, w autobusie przypadkowo zdarzyło mi się porozmawiać z naprawdę upośledzoną intelektualnie laską.

 

Pomijam już fakt że to skończony, nieuleczalny leming, modlący się do swojego idola Tuska i nie wyścibiający nosa poza przekaz jedynej słusznej telewizji jaką jest WSI24 (jak jej napomknąłem o najnowszej książce Wojciecha Sumlińskiego o Komoruskim, to stwierdziła, że to na pewno jest jedna wielka propaganda), ale tak naprawde nie o tym chciałem pisać.

 

Otóż osobniczka ta jest zagorzałą wegetarianką, czy weganką...w zasadzie jeden pies, nie konsumuje po prostu mięsa. Najtragiczniejszy w tym jest fakt, że nie jest w stanie uzasadnić swojej życiowej drogi/wyboru praktycznie niczym. Wypunktowałem jej tysiące argumentów świadczących że mięsna abstynencja wcale nie wychodzi organizmowi na dobre, a ona mimo tego nie potrafiła podać jednego racjonalnego powodu swoich żywieniowych preferencji. Podejście na zasadzie - nie, bo nie i koniec.

 

W związku z tym, pytam was - a jak wy się zapatrujecie na takich ludzi i samo zjawisko odstawienia mięsiwa w diecie?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja uważam, że odstawieie mięsa to bzdura. Gdyby natura chciała żebyśmy byli veganami, to stworzyła by nas trochę inaczej. Mielibyśmy inne uzębienie, inne enzymy trawiennie itp itd. Wiadomo, są ludzie, którzy mogą jeść tylko warzywa i dobrze im z tym, widocznie taki mają organizm. Natomiast znam wiele osób, które nie potrafią żyć bez mięsa, organizm się tego domaga.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wegetarianie i weganie to mniejszość w społeczeństwie, nie wiem co im to daje, ale niech pozostaną mniejszością. Co by było gdybyśmy wrócili do daaaawnych nawyków - odpowiem cytatem z książki "Dieta dla aktywnych. Paleodieta". Ciekawy czy pokarmami niemięsnymi da się dostarczyć do mózgu takie same, bądź jeszcze lepsze substancje do jego jak najlepszego działania niż w przypadku mięsa. Nie wiem czy ten argument przeciw nie jedzeniu mięsa jest znany:

 

"Kiedy oglądam dzikie szympansy, choćby na filmach przyrodniczych, rzucają się w oczy ich duże, wystające brzuchy. Musimy pamiętać, że brzuchy szympansów to nie objaw nadwagi (jak u przeciętnego człowieka Zachodu), ale ewolucyjne przystosowanie do trawienia dużych ilości twardego pokarmu zawierającego mnóstwo błonnika. Szympansy są wyjątkowo inteligentne, bo objętość ich mózgów (około 400 centymetrów sześciennych) to trzecia część objętości mózgu ludzkiego. Różnice między mózgami i brzuchami szympansów i ludzi, a także przyczyny tych różnic, pozwoliły stworzyć jedną z najciekawszych teorii antropologicznych, pozwalającą lepiej zrozumieć, do jakiego rodzaju diety jest genetycznie przystosowany nasz gatunek. Przyjrzyjmy się, jak to działa.

 

Mózg to najaktywniejszy metaboliczne organ nasze ciała. W czasie odpoczynku zużywa dziewięciokrotnie więcej energii niż jakikolwiek inny narząd. Aby zatem wyhodować większy mózg, nasi przodkowie mieli dwa wyjścia: albo podnieść wydajność całościowego metabolizmu, albo ograniczyć metabolizm i rozmiar innych organów. Spójrzmy na to w taki sposób: gdyby całe nasze ciało składało się wyłącznie z mózgów,  to całkowite tempo metabolizmu musiałoby być dziewięciokrotnie wyższe niż obecnie. To oczywiście tylko projekcja, ale musimy pamiętać, że nasze ciało zawiera trzykrotnie więcej mózgu niż ciało szympansa. Logiczne wydawałoby się, że ewolucja, która doprowadziła do powstania tak dużego, podkręciła też nasz metabolizm. Prawda? Otóż nieprawda. Nasz metabolizm netto różni się od szympansiego tylko o tyle, o ile różnią się nasze rozmiary. Pozostaje zatem druga możliwość: redukcja rozmiarów pozostałych organów. I rzeczywiście - nasze brzuchy są proporcjonalnie o połowę mniejsze niż brzuchy szympansów.

 

Antropolodzy tę koncepcję nazywają HIPOTEZĄ kosztownej tkanki. Ten ewolucyjny kompromis energetyczny pomiędzy brzuchem a mózgiem mógł jednak zajść tylko w sytuacji, kiedy układ trawienny został odciążony i zamiast dużych ilości pokarmów roślinnych zaczął przetwarzać pożywienie o większej gęstości energetycznej. Krótko przed tym, jak zaczął się powiększać mózg hominidów, czego dowodzą skamieniałości, powstały pierwsze kamienne narzędzia służące między innymi do polowania, a także oprawiania i dzielenia ciał upolowanych zwierząt. Wszystkie te fakty potwierdzają, że około 2,6 miliona lat temu hominidy zmieniły dietę, zaczęły jeść coraz więcej pokarmów pochodzenia zwierzęcego. Był to pokarm energetycznie gęstszy od roślinnego: mięso, szpik kostny, organy wewnętrzne, dzięki czemu zmniejszyła się presja naturalnej selekcji preferującej osobniki o dużym, aktywnym metabolicznie przewodzie pokarmowym. Najdosłowniej można traktować stwierdzenie, że bez mięsa, szpiku i organów upolowanych albo znalezionych zwierząt nie bylibyśmy dziś tym, kim jesteśmy. Przesłanie dla sportowca: pokarmy pochodzenia zwierzęcego - mięso i inne organy - są elementem ludzkiej diety od samego początku"

 

Tak apropo przeczy to zdaniu z ostatniego tekstu Marka: "Natura to siła, której zależy na spłodzeniu niewolników - nie na ich szczęściu"; skoro nasz mózg się rozwinął dzięki niej.

 

Zastanawiam się jak "wpadli" hominidzi na to, by zacząć jeść mięso, wiadomo nie mogli wiedzieć o takich skutkach zmiany żywienia. Czy tak zadziałała ewolucja, czyli wytworzenie większego mózgu pozwoliło się na przystosowanie do środowiska? Ale w tym mózgu nie były jeszcze "zapisane" rozwiązania napotykanych problemów, miały być dopiero wyuczone przez doświadczenia. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez miesiąc byłem z wegetarianką, postanowiłem spróbować, ale szybko zaczęła mnie wkurwiać, a jak powiedziała, że przechodzi na veganizm (chyba bez ryb i serów itd) to ją rzuciłem. Trzeba też uważać, żeby nie spuścić się w usta, bo jebnie focha - w końcu to odzwierzęca rzecz ;) Ogólnie była bardzo spoko, poza tą jedną rzeczą.

 

Jako, że zajmuję się łowiectwem podwodnym to szybko sobie to usprawiedliwiła i uznała, że ryby są "gorsze" pod względem myślowym i jak się nie znęcam to jest ok :D Nie ma też co liczyć, że zrobi Ci żarcie z mięsa, więc na chuj taka baba...

 

Ogólnie omijam albo przynajmniej staram się omijać wegetarian szerokim łukiem, jakieś takie wynaturzenie to dla mnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiam się jak "wpadli" hominidzi na to, by zacząć jeść mięso, wiadomo nie mogli wiedzieć o takich skutkach zmiany żywienia. Czy tak zadziałała ewolucja, czyli wytworzenie większego mózgu pozwoliło się na przystosowanie do środowiska? Ale w tym mózgu nie były jeszcze "zapisane" rozwiązania napotykanych problemów, miały być dopiero wyuczone przez doświadczenia. 

 

Podejrzewam, że metodą prób i błędów. Skąd wiemy żeby nie jeść kamieni albo gówna? 

Ktoś już kiedyś spróbował.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

W związku z tym, pytam was - a jak wy się zapatrujecie na takich ludzi i samo zjawisko odstawienia mięsiwa w diecie?

po pierwsze to jest bardzo dużo odmian wegetarianizmu (semiwegetarianie, laktowegetarianie itd.). im większe restrykcje dotyczące jedzenia, tym bardziej trzeba się wysiliś, aby uzupełnić braki substancji odżywczych z odrzuconych produktów i przetworów, dlatego żeby zostać wegetarianinem trzeba mieć o tym pojęcie, aby sobie zwyczajnie nie zaszkodzić. odrzucenie mięsa to odrzucenie pełnowartościowego białka, które jest nam potrzebne. z tym łączy sie oczywiscie żelazo i wit. B12, która np. z roślin jest bardzo słabo przyswajalna. plusem jednak takiej diety, jeśli jest ona dobrze skomponowana, jest mniej tłuszczu, czyli zapadalność na choroby z tym związane maleje (miażdżyca, nadciśnienie tętn. itp.) oraz oczywiście witaminy, szczególnie antyoksydacyjne, które działają odkwaszająco na organizm, a mięsko jak wiemy-zakwasza. myślę jednak, że jesteśmy zaprogramowani tak, że mięsko w naszych jadłospisach powinno być, ale jednocześnie chodzi o to, żeby nie zapominać, że dieta powinna być zbilansowana i nie można zapomnieć o tym, że oprócz mięsa istnieje jeszcze gro produktów, które jeść trzeba.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To teraz ja walne mały referacik:

 

1. Amerykańscy naukowcy udowodnili, że każda dieta jest skuteczna o ile przestrzega się jej. Brzmi absurdalnie? Ale ile osób jest w stanie wytrzymać jakąkolwiek dietę od początku do końca?

 

2. Jak słyszę, że ktoś jest wegetarianinem czy weganem- to jakbym rozmawiał z niepełnosprawnym umysłowo. Bierze się to stąd, że jeszcze jakieś 150 lat temu, jak nie jadło się mięska- to się umierało w bólach. Tak zwana selekcja naturalna a wiocha się cieszyła, bo porcja więcej została. Okrutne? Być może.

 

3. Po przykładzie własnej rodziny- dlaczego nikt nie pokazuje np. osoby po 20 latach wegetariańskiej diety? Bo to strzęp i cień człowieka. Cały organizm rozjebany w drobny mak. Nie ma już co naprawiać. Pierdolenie o szopenie, że te roślinki to takie zdrowe i mięska nie.. Jako ciekawostki- jeżeli będziesz codziennie jadł jabłko masz takie samo ryzyko złapania próchnicy jakbyś codziennie wpylał po snikersie czy inne batony oraz- ten zły i okrutny cholesterol którym straszą nas w tv- jest jednym z podstawowych budulców ścian komórkowych w naszym organiźmie :P

 

4. Organizm człowieka a raczej układ pokarmowy jest ewolucyjnie przystosowany do trawienia różnych pokarmów równocześnie. Więc mogę zjeść zupkę potem drugie danie: ziemniaczki, suróweczkę oraz tłusty kotlet schabowy a na koniec popić to kompocikiem i nic mi nie będzie. Bo:

 

a ). Cukry (węglowodany)- za ich trawienie (a raczej pocięcie na czynniki pierwsze) odpowiedzialne są enzymy w śliniankach

b ). Białka- te są trawione w żołądku przy udziale innych narządów.

c ). Tłuszcze- trawione w dwunastnicy i jelicie cienkim.

 

5. Problem z otyłością i innymi rzeczami- to źle dobrana dieta i tyle. Prawda jest taka, że kalorie są o kant dupy rozbić. Przede wszystkim należy jeść wszystko. Podkreślę słowo WSZYTKO! i to w rozsądnych ilościach. Można jeść tłusto i syto- ale w zamian za to trzeba się ruszać by spalić to co się zjadło. Ale jak ja widzę, że ktoś opędzluje sporą golonkę na obiadek a potem siedzi z browarkami przed tv czy kompem, to co się dziwić że tyje? A słodycze i inne pierdoły? Jeżeli pracownik biurowy je tyle co pracownik budowlany, to co się dziwić, że w wieku 50 ma już bajpasy... Nasz organizm jest ewolucyjnie przystosowany do biegania codziennie na około 10 km.

 

6. Na dobrą sprawę nie znam dietetyka, który podpisałby się pod tym, że można wykluczyć mięso z naszego menu. Po prostu nie istnieją zamienniki. Nawet jeśli poda się jakieś sztucznie stworzone białko odzwierzęce, to i tak tego się nie skompensuje w organiźmie a braki wyjdą za jakiś czas na światło dzienne

 

7. Fakt- brakuje u nas edukacji pod względem nauki żywienia się. Jeżeli już jest, to jak wszystko wpada w skrajności. Więc tak źle i tak nie dobrze.

 

Więc jeżeli tylko słyszę, że ktoś jest weganem/wegetarianinem, to nogi za pas i strzała jak najdalej od niego. Być niepełnosprawnym na własne życzenie i jeszcze być z tego dumnym? Trzeba mieć nieźle nakićkane we łbie. a ja raczej spokojny żywot wiodę.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niedawno, w autobusie przypadkowo zdarzyło mi się porozmawiać z naprawdę upośledzoną intelektualnie laską.

 

Pomijam już fakt że to skończony, nieuleczalny leming, modlący się do swojego idola Tuska i nie wyścibiający nosa poza przekaz jedynej słusznej telewizji jaką jest WSI24 (jak jej napomknąłem o najnowszej książce Wojciecha Sumlińskiego o Komoruskim, to stwierdziła, że to na pewno jest jedna wielka propaganda), ale tak naprawde nie o tym chciałem pisać.

 

Otóż osobniczka ta jest zagorzałą wegetarianką, czy weganką...w zasadzie jeden pies, nie konsumuje po prostu mięsa. Najtragiczniejszy w tym jest fakt, że nie jest w stanie uzasadnić swojej życiowej drogi/wyboru praktycznie niczym. Wypunktowałem jej tysiące argumentów świadczących że mięsna abstynencja wcale nie wychodzi organizmowi na dobre, a ona mimo tego nie potrafiła podać jednego racjonalnego powodu swoich żywieniowych preferencji. Podejście na zasadzie - nie, bo nie i koniec.

 

W związku z tym, pytam was - a jak wy się zapatrujecie na takich ludzi i samo zjawisko odstawienia mięsiwa w diecie?

 

kiedyś popełniałem potworny błąd chcąc takich ludzi przekonywać, dzisiaj staram sie od takich gwiazd spierdalać w podskokach i mieć wyjebane. Szkoda zycia na walke z wiatrakami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

5. Problem z otyłością i innymi rzeczami- to źle dobrana dieta i tyle. Prawda jest taka, że kalorie są o kant dupy rozbić. Przede wszystkim należy jeść wszystko. Podkreślę słowo WSZYTKO! i to w rozsądnych ilościach. Można jeść tłusto i syto- ale w zamian za to trzeba się ruszać by spalić to co się zjadło. Ale jak ja widzę, że ktoś opędzluje sporą golonkę na obiadek a potem siedzi z browarkami przed tv czy kompem, to co się dziwić że tyje? A słodycze i inne pierdoły? Jeżeli pracownik biurowy je tyle co pracownik budowlany, to co się dziwić, że w wieku 50 ma już bajpasy... Nasz organizm jest ewolucyjnie przystosowany do biegania codziennie na około 10 km.

 

 

Akurat co do kalorii, to się nie zgadzam. Człowiek tyje jeśli dostarcza sobie więcej kalorii niż zużywa, a nie z powodu nieróżnorodnego pożywienia. W tyciu/chudnięciu prawie tylko bilans kaloryczny się liczy. Albo nie rozumiem/nieprecyzyjnie się wyraziłeś.

 

Ja np. jestem zdrowym człowiekiem z niedowagą, i to niemałą, który wpieprza dziennie 3-4k kalorii. Po prostu wszystko spalam, bo mam takie nastawienie, że ciało mam po to, żeby go używać. Więc używam gdzie się da ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierdolenie......:)  Od ponad 20 lat jestem wegetarianinem.Nic mi nie dolega, jestem aktywny fizycznie.Wszystko w najlepszym porzadku. To sobie poczytajcie :

 

http://www.wegetarianie.pl/index.php?module=htmlp&func=display&pid=8

 

http://natemat.pl/39507,mieso-nie-dziekuje-sportowcy-wegetarianie-to-w-usa-codziennosc-a-w-polsce-nie-rozumieja-ze-jestes-tym-co-jesz

 

http://portalaktywni.com/aktualnosci/sportowcy-wegetarianieweganie-cz10/

 

 

i filmy :

 

 

 

 

Do tych wszytskich ,,madrosci,, jakie napisali moi przedmowcy dodam jedna wazna rzecz: ludzki przewod pokarmowy jest bardzo dlugi- jak u typowych roslinozercow.

Miesozercy maja krotsze aby mieso w nim po prostu nie gnilo i nie toksykowalo organizmu. I pamietajcie : Goryle to tez wegetarianie a jaka maja mase miesniowa:)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niedawno, w autobusie przypadkowo zdarzyło mi się porozmawiać z naprawdę upośledzoną intelektualnie laską.

 

Pomijam już fakt że to skończony, nieuleczalny leming, modlący się do swojego idola Tuska i nie wyścibiający nosa poza przekaz jedynej słusznej telewizji jaką jest WSI24 (jak jej napomknąłem o najnowszej książce Wojciecha Sumlińskiego o Komoruskim, to stwierdziła, że to na pewno jest jedna wielka propaganda), ale tak naprawde nie o tym chciałem pisać.

 

Otóż osobniczka ta jest zagorzałą wegetarianką, czy weganką...w zasadzie jeden pies, nie konsumuje po prostu mięsa. Najtragiczniejszy w tym jest fakt, że nie jest w stanie uzasadnić swojej życiowej drogi/wyboru praktycznie niczym. Wypunktowałem jej tysiące argumentów świadczących że mięsna abstynencja wcale nie wychodzi organizmowi na dobre, a ona mimo tego nie potrafiła podać jednego racjonalnego powodu swoich żywieniowych preferencji. Podejście na zasadzie - nie, bo nie i koniec.

 

W związku z tym, pytam was - a jak wy się zapatrujecie na takich ludzi i samo zjawisko odstawienia mięsiwa w diecie?

 

 

Ja uważam, że odstawieie mięsa to bzdura. Gdyby natura chciała żebyśmy byli veganami, to stworzyła by nas trochę inaczej. Mielibyśmy inne uzębienie, inne enzymy trawiennie itp itd. Wiadomo, są ludzie, którzy mogą jeść tylko warzywa i dobrze im z tym, widocznie taki mają organizm. Natomiast znam wiele osób, które nie potrafią żyć bez mięsa, organizm się tego domaga.

 

Opiszcie mi jak możecie, jak to dokładnie człowiek trawi nie surowe mięso i co z tego mięsa niby ma :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierdolenie...... :)  Od ponad 20 lat jestem wegetarianinem.Nic mi nie dolega, jestem aktywny fizycznie.Wszystko w najlepszym porzadku. To sobie poczytajcie :

 

http://www.wegetarianie.pl/index.php?module=htmlp&func=display&pid=8

 

http://natemat.pl/39507,mieso-nie-dziekuje-sportowcy-wegetarianie-to-w-usa-codziennosc-a-w-polsce-nie-rozumieja-ze-jestes-tym-co-jesz

 

http://portalaktywni.com/aktualnosci/sportowcy-wegetarianieweganie-cz10/

 

 

i filmy :

 

Do tych wszytskich ,,madrosci,, jakie napisali moi przedmowcy dodam jedna wazna rzecz: ludzki przewod pokarmowy jest bardzo dlugi- jak u typowych roslinozercow.

Miesozercy maja krotsze aby mieso w nim po prostu nie gnilo i nie toksykowalo organizmu. I pamietajcie : Goryle to tez wegetarianie a jaka maja mase miesniowa:)

 

Ale jaki jest wniosek? że jesteśmy roślinożercami? Czy, że na roślinach też da radę żyć?

 

"Są wegetarianami i, jakkolwiek to brzmi, wiedzą, z czym to się je. Jak uzupełniać niedobory pewnych substancji."  Dla mnie na logikę, taka informacja jest już sprzeczna z naturą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem nie chodzi o to czy ktoś je czy nie je mięsa, tylko o to jakiej jakości jest mięso... Jeśli ktoś ma dostęp do mięsa dobrej jakości (tzn, takiej, że zna gospodarza i wie czym pędzone są jego zwierzęta) to nie ma problemu, na pewno wyjdzie mu to na zdrowie. Cała reszta to chrzczony czym popadnie syf a to co gnije w marketach to już katastrofa ekologiczna. Optymalną opcją jest jedzenie mięsa raz, dwa razy w tygodniu ze sprawdzonego źródła lub częściej jeśli ktoś pracuje ciężko fizycznie. Ja nie mam dostępu do dobrego mięsa, więc jem głównie dobre jajka, rybki, sery i tony warzyw :) Z resztą każdy je to co lubi jeść, więc po co się znowu tak polaryzować ?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To teraz ja walne mały referacik:

 

1. Amerykańscy naukowcy udowodnili, że każda dieta jest skuteczna o ile przestrzega się jej. Brzmi absurdalnie? Ale ile osób jest w stanie wytrzymać jakąkolwiek dietę od początku do końca?

 

2. Jak słyszę, że ktoś jest wegetarianinem czy weganem- to jakbym rozmawiał z niepełnosprawnym umysłowo. Bierze się to stąd, że jeszcze jakieś 150 lat temu, jak nie jadło się mięska- to się umierało w bólach. Tak zwana selekcja naturalna a wiocha się cieszyła, bo porcja więcej została. Okrutne? Być może.

 

3. Po przykładzie własnej rodziny- dlaczego nikt nie pokazuje np. osoby po 20 latach wegetariańskiej diety? Bo to strzęp i cień człowieka. Cały organizm rozjebany w drobny mak. Nie ma już co naprawiać. Pierdolenie o szopenie, że te roślinki to takie zdrowe i mięska nie.. Jako ciekawostki- jeżeli będziesz codziennie jadł jabłko masz takie samo ryzyko złapania próchnicy jakbyś codziennie wpylał po snikersie czy inne batony oraz- ten zły i okrutny cholesterol którym straszą nas w tv- jest jednym z podstawowych budulców ścian komórkowych w naszym organiźmie :P

 

4. Organizm człowieka a raczej układ pokarmowy jest ewolucyjnie przystosowany do trawienia różnych pokarmów równocześnie. Więc mogę zjeść zupkę potem drugie danie: ziemniaczki, suróweczkę oraz tłusty kotlet schabowy a na koniec popić to kompocikiem i nic mi nie będzie. Bo:

 

a ). Cukry (węglowodany)- za ich trawienie (a raczej pocięcie na czynniki pierwsze) odpowiedzialne są enzymy w śliniankach

b ). Białka- te są trawione w żołądku przy udziale innych narządów.

c ). Tłuszcze- trawione w dwunastnicy i jelicie cienkim.

 

5. Problem z otyłością i innymi rzeczami- to źle dobrana dieta i tyle. Prawda jest taka, że kalorie są o kant dupy rozbić. Przede wszystkim należy jeść wszystko. Podkreślę słowo WSZYTKO! i to w rozsądnych ilościach. Można jeść tłusto i syto- ale w zamian za to trzeba się ruszać by spalić to co się zjadło. Ale jak ja widzę, że ktoś opędzluje sporą golonkę na obiadek a potem siedzi z browarkami przed tv czy kompem, to co się dziwić że tyje? A słodycze i inne pierdoły? Jeżeli pracownik biurowy je tyle co pracownik budowlany, to co się dziwić, że w wieku 50 ma już bajpasy... Nasz organizm jest ewolucyjnie przystosowany do biegania codziennie na około 10 km.

 

6. Na dobrą sprawę nie znam dietetyka, który podpisałby się pod tym, że można wykluczyć mięso z naszego menu. Po prostu nie istnieją zamienniki. Nawet jeśli poda się jakieś sztucznie stworzone białko odzwierzęce, to i tak tego się nie skompensuje w organiźmie a braki wyjdą za jakiś czas na światło dzienne

 

7. Fakt- brakuje u nas edukacji pod względem nauki żywienia się. Jeżeli już jest, to jak wszystko wpada w skrajności. Więc tak źle i tak nie dobrze.

 

Więc jeżeli tylko słyszę, że ktoś jest weganem/wegetarianinem, to nogi za pas i strzała jak najdalej od niego. Być niepełnosprawnym na własne życzenie i jeszcze być z tego dumnym? Trzeba mieć nieźle nakićkane we łbie. a ja raczej spokojny żywot wiodę.

 

Źródła...źródła poproszę :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Źródła...źródła poproszę :-)

 

Powyższy referacik jest moją odpowiedzią do tematu i stanowiskiem, którego nie mam zamiaru zmieniać. Wiedza z "głowy", ale skoro aż tak poczułeś potrzebę przepytania mnie to spróbuje odpowiedzieć choć wiem, że źródła dla Ciebie to żadne. Jeżeli tylko lepiej poczujesz się obalając moje przemyślenia, to nie krepuj się. Mnie nie urazisz a cieszę się, że lepiej poczujesz się :)

 

1). "Wiedza i życie"- n-ru nie podam, bo zapewne poszedł już w ogień

2). "Wiedza i życie"- ten sam nr

3). Karta pacjenta? + "Biologia" Villego

4). Druga klasa liceum ogólnokształcącego.

5). Własne obserwacje na podstawie własnej diety i porównanie do innych plus parę artykułów z neta. Jadam tłusto i to bardzo.

6). Rozmowy o dietach ze znajomymi po dietetyce oraz przemiany białkowe w organiźmie- odsyłam do "Biologii" Villego

7). Ustawa o szkolnictwie plus szara smutna rzeczywistość.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<ciach>

 

1). "Wiedza i życie"- n-ru nie podam, bo zapewne poszedł już w ogień

2). "Wiedza i życie"- ten sam nr

3). Karta pacjenta? + "Biologia" Villego

4). Druga klasa liceum ogólnokształcącego.

5). Własne obserwacje na podstawie własnej diety i porównanie do innych plus parę artykułów z neta. Jadam tłusto i to bardzo.

6). Rozmowy o dietach ze znajomymi po dietetyce oraz przemiany białkowe w organiźmie- odsyłam do "Biologii" Villego

7). Ustawa o szkolnictwie plus szara smutna rzeczywistość.

 

Pytałem o źródła naukowe a nie o propagandę :-)

Wiesz jakiś opis trawienia białek zwierzęcych po koagulacji u człowieka albo cuś ;-) ?

Z surowego mięsa już coś wyciągniemy, ale to nam niepotrzebne bo za bardzo na zezwierzęcenie pod kopułą działa :-)

Dajesz ;-) 

 

 

 

Ale jaki jest wniosek? że jesteśmy roślinożercami? Czy, że na roślinach też da radę żyć?

 

"Są wegetarianami i, jakkolwiek to brzmi, wiedzą, z czym to się je. Jak uzupełniać niedobory pewnych substancji."  Dla mnie na logikę, taka informacja jest już sprzeczna z naturą.

 

Które substancje masz na myśli?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.