Skocz do zawartości

Żenujący kontakt z ojcem


Rekomendowane odpowiedzi

44 minuty temu, HodowcaKrokodyli napisał:

Czy Ty naprawdę nie rozumiesz tego, że te kilka postów bardzo jasno zarysowały

A czy Ty nie rozumiesz, że potrzeba ciut lepszego wywiadu, by podawać rozwiązania mogące mieć nieodwracalny wpływ na czyjeś życie? 

47 minut temu, HodowcaKrokodyli napisał:

A Ty próbujesz to podważyć raczej nie dlatego, że masz na ten temat coś sensownego do powiedzenia, tylko dlatego, że chcesz wcisnąć tu swoje New Age-owskie, "oświecone" dyrdymały.

 

Z tym nurtem mnie jeszcze nie porównywano, trzeba niezłej gimnastyki umysłowej by do tego dojść.

 

48 minut temu, HodowcaKrokodyli napisał:

To rodzina w które autor wątku jest ofiarą przemocy psychicznej. Wystarczy mówić o tym po imieniu, aby "nastawiać w kontrze" do takiej rodziny.

Czy ja twierdzę, że tam spijają sobie miód z dziubków? 

Proponuję przeczytać mój post jeszcze raz, bez emocji.

 

50 minut temu, HodowcaKrokodyli napisał:

Natomiast osoba zorientowana w temacie zobaczy na podstawie kilku kluczowych informacji, że wygląda to na bardzo typowy schemat toksycznej rodziny.

 

I jeśli nie ma do tego kompetencji, szybciutko dopasuje czyjąś sytuację do swojej. Uznając, że są identyczne.

 

51 minut temu, HodowcaKrokodyli napisał:

Dobry człowiek nie potrzebuje wiedzy, aby nie znęcać się nad dzieckiem.

To oczywiste.

Chodzi o to, by uświadomić fakt znęcania komuś, dla kogo to normalne postępowanie bo sam tego doświadczył i nie umie inaczej.

 

 Do tego sprowadzają się moje uwagi w tym temacie.

 

53 minuty temu, HodowcaKrokodyli napisał:

Jeżeli psycholog w takiej sytuacji mówi "spróbuj z nim pogadać", to jest po prostu idiotą.

Bo Ty tak twierdzisz? Śmiem przypuszczać, że wątpię.

Dobry psycholog da narzędzia i wytłumaczy sposób ich użycia, ostateczne rozwiazanie zostawi na koniec.

Ty, od tego zaczynasz.

55 minut temu, HodowcaKrokodyli napisał:

To jest bardzo toksyczna, patologiczna porada

Patologię widzę w przedstawianiu dziecku obojga rodziców jako świadomych sadystów na podstawie kilku postów. Toksyczna relacja, skrajna nieumiejętność w radzeniu sobie ze sobą i bliskimi,  tak.

Ale świadome czerpanie przyjemności ze znęcania się psychicznego nad dzieckiem? Serio, wywnioskowałeś to na podstawie tych kilku postów, czy siedzisz w głowach tych rodziców? 

 

Godzinę temu, HodowcaKrokodyli napisał:

Najprawdopodobniej jego ojciec się nie zmieni, 

Najprawdopodobniej. Czyli nie wiesz.

Ja też nie wiem. A autor wątku może się tego dowiedzieć próbując, jeśli trzeba to wcześniej się separując.

 

Jeśli posłucha Ciebie, nie dowie się tego nigdy. 

 

Godzinę temu, HodowcaKrokodyli napisał:

Ty w swojej ignorancji i nieodpowiedzialności właśnie nakłaniasz go do bolesnej dla niego "syzyfowej pracy" i co gorsza, jeszcze większego zaangażowania się w toksyczny układ.

No, toś se Panie nieźle dołożył do moich literek.

Proponuję tutaj, by autor próbował nawiązać relację z pozycji partnera, z dystansem. By nie angażując się, punktował zachowania ojca w sposób, który być może pobudzi jego myślenie. 

Jeśli trzeba, wcześniej się wyprowadzając.

Bo do tej pory ojciec nie dostał żadnej informacji zwrotnej od syna, żyje w swojej bańce sądząc że jest ok, bo biologiczne potrzeby dziecka ogarnięte.

 

Autor sam zdecyduje, czy to ma sens i ile czas takiej próby ma trwać.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój ojciec czym starszy tym większy beton go zalewa. Ale tzw męska odstawka działa do tej pory. Jak pomieszkiwalem ostatnio u rodziców, jak szedłem do sklepu, to brałem puste flaszki po piwie ojca. I mu kupowalem, a sobie bezalkoholowe, za kazdym razem się odstawiał. To odwilżyło trochę stosunki... I jeszcze zaczyna "dziadziec" gorzej z higieną itd. 

 

Pamiętam jak dostalem sie na gówno-kierunek to matka wkurwiona na mnie... Ojciec pogratulował. Ale to i tak jebitny beton... Ech szkoda pisać...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę teraz swoją pracę magisterską a w niej dedykację dla rodziców z podziękowaniami na pierwszej stronie. W sumie serio chciałem podziękować, ale przyznam się bez bicia, że też chciałem wyłudzić zainteresowanie. Myślałem że to może przełamać lody cos w tych relacjach. Wróciłem do domu wieczorem i dałem mamie. Ona mnie uscisnela i zaniosla ojcu leżącemu i oglądającemu TV. Dokładnie nasluchiwalem co powie, ale z drugiego pokoju dobrze słyszałem że była cisza i później zgaszenie światła i położenie na komodzie pracy. To było tyle, tak "hucznie" zakończyłem swoją edukację. 

 

Teraz sobie myślę że ojciec czeka na to samo co ja, ale od swojego ojca... Który już nie żyje. Dziadka szczerze nie znosilem... Zawsze mnie zewsząt przeganiał, straszył i nazywał cholerą. Raz mi kupił loda, pamiętam. 

 

Mój ojciec, mam wrażenie że myśli o sobie jako o facecie który spełnił zajebiscie rolę ojca.

 

Dzieki za rady. Wątek bardzo na czasie wobec wiecznej  nieobecności ojców w domach. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, HodowcaKrokodyli napisał:

Dobry człowiek nie potrzebuje wiedzy, aby nie znęcać się nad dzieckiem. 

Gdyby się dało to dałbym Ci za tą wypowiedź złoty puchar ? zamiast lajka które już niestety mi się skończyły.

W pełni się z nią zgadzam, nie trzeba posiadać nie wiadomo jakiej wiedzy żeby być po prostu dobrym, ciepłym i serdecznym człowiekiem tym bardziej dla swojego dziecka.

 

Swoją drogą bardzo ciekawe spojrzenie na temat @HodowcaKrokodyli . Też kiedyś zastanawiałem się jakim trzeba być sadystą żeby czerpać przyjemność i siłę z całkowitego gnojenia swojego syna. Zastanawiałem się również co moją matkę pociągało w takim sadyście. Swoją drogą jak szło coś nie po jej myśli i miałem swój punkt widzenia to dopier#alała mi, że ojciec dobrze robi i ma rację, że mówi Ci, że jesteś nikim, że do niczego się nie nadajesz, debilu idioto, śmieciu wiec podejrzewam, że ludzie mało pewni siebie gustują w takich psychopatach mówię tu o kobietach bo wtedy czują się silne.

 

Niech nikt mi tu nie pier#oli, że mam ich szanować za takie szambo od małego. Udało mi się wyjść na prostą ale nie będę tu pisał jakim kosztem.

Żeby nie było, to z ojcem próbowałem porozmawiać nie raz i nie raz próbowałem wypracować choćby neutralne relacje. To jak rzucanie grochem o ścianę. Z czasem postawiłem na nim krzyżyk i jest mi tak obojętny, że czasem sam siebie nie poznaje.

 

TYLKO I WYŁĄCZNIE CAŁKOWITA SEPARACJA POPRAWI CHOĆ W MAŁYM STOPNIU STOSUNKI Z RODZICAMI.

Zapewniam każdego niedowiarka, że sił Ci nie starczy żeby utrzymać cały czas szczelną tamę. Nie mówiąc już jaki jest koszt takiej "inwestycji".

Nie wolno usprawiedliwiać czy racjonalizować sobie krzywdy której się doznaje. Trzeba zaakceptować to, że rodzice są tacy i tacy i zdystansować się do tego.

Edytowane przez Ciekawy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Yolo napisał:

Ogromna zuchwałość, stawiać takie tezy na podstawie kilku postów autora tematu.

Ogromną zuchwałość to widzę w kolejnym w Twoim poście, poraz kolejny podajesz się jako autorytet mądrala od wszystkiego, masz jakoś misję nauczania innych ludzi?

13 godzin temu, Yolo napisał:

Warto czasem wziąć odpowiedzialność za swoje słowa, szczególnie radząc w tak delikatnej materii.

No dokładnie, ale to tego przejdziemy potem.

 

13 godzin temu, Yolo napisał:

Oni niejednokrotnie wychowywali się w dużo bardziej skrajnych, niekorzystnych warunkach

Co to ma do rzeczy?

Nic nie może usprawiedliwić krzywdy psychicznej wyrządzonej swojemu dziecku, jak nie jesteś gotowy na dzieci, to się nie bierz za ich płodzenie, proste jak budowa cepa.

Mordercy też wychowali się w ekstremalnych warunkach, czy to oznacza że mamy ich wypuścić z więzienia?

 

13 godzin temu, Yolo napisał:

Kto kiedyś słyszał o traumach, emocjach, szacunku do dziecka? Wpływie powyższych na całe dalsze życie?

No ja myślałem że takie rzeczy się wie, nie potrzebuje do tego rozwoju świadomości.

 

13 godzin temu, Yolo napisał:

Łatwo powiedzieć; ich wina, odetnij się.

Prosty przykład, skoro ja nie umiem prowadzić auta, ale mimo to siadam za kierownicę i spowoduję wypadek, to kogo to jest wina?

Nikt tu nie mówi o potępianiu kogokolwiek, ale o faktach, skoro rodzice zdecydowali się na dziecko, które na świat się nie prosiło, zjebali w procesie wychowania, to kogo to jest wina? okoliczności życiowych, cz rodziców?

Jeśli okoliczności życiowe są nie komfortowe to się nie robi dzieci.

 

11 godzin temu, Yolo napisał:

Lepiej nauczyć rodzica obsługi dziecka kiedy ten jeszcze żyje, jest szansa na wyprostowanie relacji i co za tym idzie, zrzucenie z siebie ogromnego ciężaru.

Ciężar mogę zrzucić w momencie przebaczenia o którym piszesz, a skoro ja komuś przebaczam, to znaczy że druga strona w czymś zawiniła, proste jak dymanie.

Ludzie starsi mają często tak ugruntowane poglądy, tak zatwardziałe serce że nie dopuszczają do siebie żadnej winy, a to jest moim zdaniem punkt zwrotny w poprawie relacji, innymi słowy, skoro mój ojciec zjebał, i kazdy to widzi, a mimo to nie dopuszcza do siebie myśli że zjebał, to o jakim wyprostowaniu relacji piszesz, to jest strata czasu.

 

11 godzin temu, Yolo napisał:

Można też nosić w sobie poczucie żalu czy winy, wolny wybór. 

Poczucie winy ukształtowało się często na etapie słabej świadomości jednostki, więc o wolnym wyborze to sobie można pomarzyć, wolny wybór jest wtedy, kiedy wiesz że masz możliwość się od tego odciąć, ale np tego nie robisz, ale żeby to zadziałało musisz nabyć odpowiednich kompetencji na poziomie mentalnym, dziecko takich mechanizmów nie zna, dlatego Kościół Katolicki zabiega o religie od najmłodszych lat, aby wczepić dzieciom poczucie winy i poprzez nie, sterować nimi do końca życia.

 

11 godzin temu, Yolo napisał:

Próby dotarcia do ojca, nauczenie go relacji.

I znowu to samo, skoro ojciec jest zatwardziały i nie chcę poprawy bo nie uważa że w czymś zawinił, to w jaki sposób chcesz poprawić relacje?

Skoro on, przez całe życie, nie wykazał odrobiny chęci na poprawę relacji, to z jakiej racji mam o to zabiegać ja w dorosłym życiu?

Tak jak pisałem, do poprawy bądź odbudowania relacji, potrzebna jest chęć dwóch stron, a nie jednej.

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ciekawy ja z nim nie będę gadał. Ani mi się śni. Jestem dorosły a nadal jak chce o coś się zapytać go to serce mi się podnosi do gardła, bo wiem że zaraz będzie sarkazm i naigrywanie się z gowniarza.

 

Np. Ostatnio chciałem się spytać ile kosztuje budowa domu, bo sobie powoli odkładam i był dziwny wzrok, i pytania : "a po co ci to wiedziec?".

Tak się kurwa nie da rozmawiać uwierzcie mi, że jest to dla mnie najtrudniejszy rozmówca z jakim się spotkałem. W gadce z nim zawsze mam stres większy niż w rozmowie z szefem. Dziwne.

 

Jak wyżej. Mam wrażenie że on się uważa za wzór ojca. Wzór który nigdy mi życzeń nie złożył na urodziny. 

 

BTW. ciekawe czy na mogłbym zostać ojcem. Nareszcie się nie zanosi, a chciałbym mieć potomka. 

Edytowane przez Carl93m
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Carl93m Rozumiem co czujesz bo przerabiałem dokładnie to samo. To chyba strach przed oceną tak działa. Z biegiem czasu będziesz miał coraz bardziej wywalone na jego zdanie co pozwoli Ci odpocząć psychicznie.

Najbardziej pozwoli Ci odpocząć wyprowadzka i niezależność. Poza tym nie konsultuj z nim żadnych swoich decyzji niech widzi, że sam sobie doskonale bez niego radzisz.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, Carl93m napisał:

Tak się kurwa nie da rozmawiać uwierzcie mi, że jest to dla mnie najtrudniejszy rozmówca z jakim się spotkałem. W gadce z nim zawsze mam stres większy niż w rozmowie z szefem. Dziwne.

To chyba rzeczywiście nie jest moment. Musisz najpierw zaciągnąć powietrze w płuca, zbudować pewność siebie. 

 

U mnie było gorzej, bo nałogi w tle, plus inny syf towarzyszący takim patologiom, jak np. skrajna bieda.

Czlowiek latami wychodzi z kompleksów.

Pierwsze przebudzenie, to zdominowanie fizyczne ojca w samoobronie.

Po tym nigdy nie podniósł ręki, dla mnie wtedy duży sukces.

Drugie, to sytuacja gdzie zyskałem szacunek rodziny i otoczenia, zbudowałem sobie jaja. Nie zrobiłem niczego wielkiego, poradziłem sobie postawiony przez życie w sytuacji dla nich wszystkich hardcorowej.

Taki fuks i trochę samozaparcia, plus chujowe skalkulowanie ryzyka. 

Może przez to było mi łatwiej zacząć rozmawiać ze starym jak równy z równym.

Kontakt na tą chwilę jest poprawny, dobry chyba nigdy nie będzie. Ale to dużo lepsze niż toksyczna relacja.

No i on nie ten sam, nie pije od kilkunastu lat.

 

Pokazuję Ci trochę siebie i swój punkt widzenia, bo może się kiedyś przydać. Sam wiesz najlepiej, którą drogą pójdziesz. 

 

@The Motha

Ochłoń. A wtedy przeczytaj jeszcze raz posty do których się odnosisz.

Mnie się nie chce tłumaczyć że nie jestem wielbłądem. Ani prostować Twoich kolejnych dziwnych interpretacji.

 

Ps. "Żółty rower".

Chyba jest na YouTube. Świetny film o skopanych relacjach na przykładzie ojca, syna i wnuka. O konfrontacji z traumami z dzieciństwa. Jeden z lepszych polskich filmów.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Yolo napisał:

 

Może przez to było mi łatwiej zacząć rozmawiać ze starym jak równy z równym.

Kontakt na tą chwilę jest poprawny, dobry chyba nigdy nie będzie. Ale to dużo lepsze niż toksyczna relacja.

 

@Yolo Ty nigdy nie rozmawiałeś ze swoim ojcem jak równy z równym.

ZAWSZE byłeś wyżej. 

Na tym polega paradoks sytuacji.

Osobnik wyżej rozwinięty (lub mniej po prostu zwichrowany) zabiega o relację z osobnikiem mniejszej kategorii i dostaje przeważnie syf, w wyniku którego to wydarzenia podejmuje dalsze starania o uzyskanie uznania, które kończą się niepowodzeniem, w wyniku czego osobnik wyższej kategorii dochodzi do wniosku, że to jego wina i jest osobnikiem niższej kategorii, a osobnik niższej kategorii triumfuje i jest mu z tym znakomicie.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minutes ago, Wypas said:

"Ty nigdy nie rozmawiałeś ze swoim ojcem jak równy z równym."

To jest prawie taki sam tekst robotnika (wporządku chłop) z którym pracowałem w budowlance w firmie u ojca. Problem polega na tym że dorastamy a nasi ojcowie nie chcą pozwolić nam dojrzeć - nie traktują nas/naszych decyzji poważnie ani nie uczą jak być mężczyzną tylko w tym przeszkadzają i traktują nas jak małe dzieci. 

 

Mnie sie osobiście wydaje że oni sami są pogubieni w dzisiejszym świecie i ciągle sfrustrowani co przelewają na swoje dzieci bo te są łatwym celem. Jedyne wyjście to rozpoznawać momenty które warto puścić mimo uszu, albo odpowiedzieć na luzie, a i te w których trzeba uderzyć w stół i postawić twardo na swoim.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Wypas napisał:

@Yolo Ty nigdy nie rozmawiałeś ze swoim ojcem jak równy z równym.

ZAWSZE byłeś wyżej. 

Na tym polega paradoks sytuacji.

Osobnik wyżej rozwinięty (lub mniej po prostu zwichrowany) zabiega o relację z osobnikiem mniejszej kategorii i dostaje przeważnie syf, w wyniku którego to wydarzenia 

Kurwa. Dwa razy musiałem to przeczytać żeby się połapać.

 

Tak było wcześniej, szukałem uznania w jego oczach. Ale to czasy podstawówki.

Potem już inaczej, niczego od niego nie potrzebowałem. Traktowałem jako gościa mieszkającego w domu, w którym czasem przebywam i z którym czasem coś robiłem. Męskich wzorców szukałem gdzie indziej, od niego czerpać nie chciałem a nie miałem się za bardzo na czym oprzeć.

Czyli, nie wchodziłem w rolę 'lepszego', petenta.

Te przykłady rozmowy, o ktorych pisałem gdzieś tam powyżej, starałem się dostosować do młodego chłopaka, który od ojca wciąż jest zależny i ma jednak łagodniejszą sytuację.

U mnie by to kiedyś nie przeszło.

 

@HodowcaKrokodyli

Mam nadzieję że teraz rozumiesz, skąd moja postawa. 

Czasem rozmowa daje efekty. Zerwać kontakt zawsze można, jednak warto wcześniej choć spróbować.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, Yolo napisał:

A czy Ty nie rozumiesz, że potrzeba ciut lepszego wywiadu, by podawać rozwiązania mogące mieć nieodwracalny wpływ na czyjeś życie? 

 

Nie - to Ty nie rozumiesz, że dotychczas przekazane informacje przekazały wystarczający obraz sytuacji. Ewentualne doprecyzowania już tego obrazu nie zmienią.

 

23 godziny temu, Yolo napisał:

Z tym nurtem mnie jeszcze nie porównywano, trzeba niezłej gimnastyki umysłowej by do tego dojść.

 

Żadna "gimnastyka umysłowa" nie jest potrzebna, wystarczy spojrzeć na to, co napisałeś o "ego" i na ogólny "pseudo-oświecony" ton tego co piszesz.

 

23 godziny temu, Yolo napisał:

Czy ja twierdzę, że tam spijają sobie miód z dziubków? 

Proponuję przeczytać mój post jeszcze raz, bez emocji.

 

To sugerowanie, że kierują mną emocje jest żałosne. Zastanów się raczej, co kieruje Tobą, że wypisujesz w tym wątku te wszystkie żałosne rzeczy. Ty możesz tego nie dostrzegać, ale Twój sposób myślenia jest patologiczny.

 

Napisałeś wcześniej bzdurny zarzut, że "nastawiam przeciwko rodzinie" - a w tego typu sytuacjach jest właśnie tak, że samo otwarte mówienie o tym, co się dzieje, jest z automatu nastawieniem przeciwko. Na tym właśnie polegają takie toksyczne układy, że tworzy się tam skrzywiona, fałszywa narracja, która zastępuje czy wypiera nazywanie rzeczy po imieniu.

 

23 godziny temu, Yolo napisał:

I jeśli nie ma do tego kompetencji, szybciutko dopasuje czyjąś sytuację do swojej. Uznając, że są identyczne.

 

Brak kompetencji to występuje raczej u Ciebie.

 

Tak naprawdę tego typu sytuacje wcale nie są specjalnie skomplikowane, trudne do zrozumienia - jeżeli jest przemoc, w tym przemoc psychiczna, to jest to toksyczny układ.

 

23 godziny temu, Yolo napisał:

Chodzi o to, by uświadomić fakt znęcania komuś, dla kogo to normalne postępowanie bo sam tego doświadczył i nie umie inaczej.

 

Ty najwidoczniej nie rozumiesz, jak mało sensowne i tak naprawdę patologiczne są te słowa.

 

23 godziny temu, Yolo napisał:

Do tego sprowadzają się moje uwagi w tym temacie.

 

Dokładnie dlatego Twoje uwagi w tym temacie są bezsensowne i patologiczne.

 

23 godziny temu, Yolo napisał:

Dobry psycholog da narzędzia i wytłumaczy sposób ich użycia, ostateczne rozwiazanie zostawi na koniec.

 

Dobry psycholog wie, że wysyłanie osoby będącej ofiarą wieloletniego znęcania się psychicznego na taką rozmowę, to wystawianie ją na dodatkowy ból, a toksyczny rodzic najprawdopodobniej i tak pozostanie toksyczny.

 

Autor wątku jak widać chyba sam to rozumie, bo napisał: "ja z nim nie będę gadał. Ani mi się śni."

 

23 godziny temu, Yolo napisał:

Patologię widzę w przedstawianiu dziecku obojga rodziców jako świadomych sadystów na podstawie kilku postów.

 

Nie przedstawiłem obojga rodziców jako sadystów - jak widać, nawet nie jesteś w stanie przeczytać ze zrozumieniem tego co napisałem. Bo ja opisałem układ sadysta & enabling parent/codependent. Codependent to raczej typ masochistki niż sadystki.

 

23 godziny temu, Yolo napisał:

Ale świadome czerpanie przyjemności ze znęcania się psychicznego nad dzieckiem? Serio, wywnioskowałeś to na podstawie tych kilku postów, czy siedzisz w głowach tych rodziców? 

 

To jest coś bardzo typowego w tego typu sytuacjach, obraz sytuacji mocno na to wskazuje.

 

23 godziny temu, Yolo napisał:

Najprawdopodobniej. Czyli nie wiesz.

 

Decyzje w bardzo różnych dziedzinach, nawet takich jak medycyna czy wojskowość, opierane są często na prawdopodobieństwie.

 

23 godziny temu, Yolo napisał:

Bo do tej pory ojciec nie dostał żadnej informacji zwrotnej od syna, żyje w swojej bańce sądząc że jest ok, bo biologiczne potrzeby dziecka ogarnięte.

 

To co piszesz to jakaś masakra. Są ogromne szanse, że jego ojciec ma zaburzenie narcystyczne i sprawia przykrość autorowi wątku dlatego, że jemu samemu daje to satysfakcję, bo np. czuł się przez to silny, męski, dominujący. W takim przypadku przyciśnięty, najprawdopodobniej najpierw zacznie się bronić, że on nic złego nie robi, ale jego drugą linią obrony będzie linia "ale ja nie wiedziałem".

 

Raczej ciężko znaleźć narcystycznego rodzica, który powie prawdę "tak, znęcałem się na Tobą, bo czułem się dobrze, czułem się silny, męski, czułem się władcą, bo ładowało to moje poczucie wartości". Tacy ludzie do końca próbują ratować swój wizerunek i w ostateczności będą mówić, że nie wiedzieli - a dziecko które będzie im wierzyć, będzie się pchać w mniej toksyczną, ale nadal toksyczną relację z narcyzem.

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 24.07.2019 o 23:21, Ważniak napisał:

@krochmal ejkejej @arch ejkejej @goryl, czego nie piszesz ze swojego długotrawłego konta, i.e. @goryl? Co, szkoda narażać swoje uciułane 40-parę postów, mistrzu? :D

Forum nie jest do "ciułania postów" tylko do pomagania sobie nawzajem.

 

@Marek Kotoński Panie Marku mógłby Pan zapytać @Ważniak o jakiekolwiek dowody na podparcie tych zarzutów i ewentualnie dać jakąś reprymendę? Nie jest przyjemnie być niesprawiedliwie, bezpodstawnie posądzanym i myśle że takie działania wprowadzają niepotrzebny chaos i szkodzą naszej społeczności.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.